OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Pierwsze wypowiedziane przez adepta słowa zabrzmiały pouczająco i pierwszym, co poczuła Świetlista Łuska, był wstyd. Otrząsnęła się jednak szybko i spojrzała ku niemu błękitnymi ślepiami.– Nie oceniłam cię na podstawie tych zdań, ale zachowania i prezencji- stwierdziłam, że nie wyglądasz jak szaleniec i to wszystko, co mogę o tobie w tym momencie powiedzieć. Nie każdego można od razu odczytać- ja dodam, że nie spotkałam nigdy smoka, którego wszystkie sekrety znałabym po tak krótkiej znajomości– powiedziała, patrząc wciąż na rozmówcę i jego reakcje na jej słowa. Jeśli masz być godnym partnerem do dyskusji z kimkolwiek, musisz zacząć mówić na głos, co myślisz, kochana. I modlić się do bogów, aby przynajmniej część z tego, co powiesz, nie powodowała u innych salw śmiechu– pomyślała i uśmiechnęła się delikatnie do tej bardziej walecznej połówki własnej osobowości.
Skinęła głową, gdy otrzymała kolejne informację o dziwnym języku.
– Jak w Języku Gór nazwać światło?– wtrąciła z zaciekawieniem.
Gdy wspomniała o rodzinie Vozuriima, w jego oczach i zachowaniu pojawił się niewysłowiony ból, a maska spokoju opadła na chwilę, ukazując smutek. Przykro było jej na to patrzeć- po raz kolejny żałowała, że nie potrafiła poskromić swojej ciekawości- z drugiej jednak strony pierwszy raz widziała aż tak drastyczną reakcję na wzmiankę o...
Nie! Nie wrócisz już do tego tematu– skarciła siebie w myślach i skupiła się na kolejnej wypowiedzi adepta. Miała nadzieję, że istnieje ktoś, kto jest go w stanie pocieszyć- ale ona nim nie była.
– Zadawanie ran za pomocą magii różni się od wykorzystywania do tego kłów i pazurów– ale jej umysł podpowiadał coś innego. Nieprawda. Efekt jest taki sam, naiwna. Plamy krwi będą zdobić twoje śnieżnobiałe futerko aż do śmierci. Dylematy. Zepchnęła je szybko na drugi plan, zanim zdążyły opanować jej umysł.
– Bardzo chętnie go poznam, mam tylko nadzieję, że w sprzyjających okolicznościach– uśmiechnęła się ciepło, chcąc zatrzeć choć część złego wrażenia,jakie przed chwilą wywarła.– Mój brat to Krwisty Kolec. Z pewnością go znasz, bo od czasów, gdy byliśmy jeszcze pisklętami, niezmiennie wszędzie go pełno– uśmiech urósł nieco, ale na wspomnienie jej Stada znikł, zastąpiony przez wyraz namysłu.– Większość smoków, które znam, są w jakiś sposób spokrewnione z Opoką Ziemi albo z Gonitwą Myśli. Ostatnio dołączyło do nas kilka smoków zza bariery, ale w sumie wszyscy stanowimy rodzinę- jak każde stado– powiedziała pewnie, traktując takie stosunki jak coś normalnego.– To znaczy, że większość smoków Ognia pochodzi zza bariery?