A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 4| P: 1| A: 1
U: B,L,O,W,MP,Skr,Śl: 1| MA,MO: 2
Atuty: Inteligentny, Niezdarny Wojownik
Siedziała, trwała, pozostawiając w bezruchu zdecydowaną część ciała, poruszając jedynie łbem na boki, spoglądając na każdego, kto się tylko pojawił. Do jej nozdrzy docierały różne zapachy, drażniły ją, lecz i w nich była w stanie wyłapać nutkę, z którą zdążyła się zaznajomić. Nutę, która miała być jej bliska, której miała bronić i która miała kojarzyć się z bezpieczeństwem. Ziemia. Smoki z Ziemi, wyczuwała to doskonale, lecz w istnym chaosie zapachów nie była w stanie powiedzieć do kogo należał jaki zapach. Wkrótce przymknęła oczy, wciągając powietrze do płuc, znudzona oczekiwaniem. Teraz już trwała w bezruchu, zupełnie jak ten, który ją wezwał, oczekując, aż zacznie. Aż przejdzie do sedna, powie, po co ją wzywał, czego od niej chciał i... Co mógł zaoferować?
Kolejne smoki się pojawiały, słyszała to, lecz już nie spoglądała. Skupiła się na ciemności, jaka objęła jej wzrok, ignorując z całych swych sił paranoiczne myśli. A było ich pełno, wszystkie absurdalne, jedne bardziej niż drugie. Nie chciała ich. Irytowały ją, kiedy tylko się pojawiały, a miały tendencje, by robić to często. Zbyt często, powiedziałaby. Acz nie miała na to wpływu. Pozostawało się przyzwyczaić. Może... Może same odejdą?
Jej powieki rozwarły się, kiedy usłyszała głos. Głos, który zaprosił ją już wcześniej do tego miejsca. Głos, który brzmiał, jakby mówił wprost do jej ucha. Zmrużyła lekko oczy, piorunując szarego smoka spojrzeniem. Kim był? Oczekiwała odpowiedzi na nieme pytanie, które ciskała spojrzeniem. I doczekała się. Doczekała się, by kiedy w końcu usłyszeć odpowiedź, zdrętwieć. Bóg. Bóg, powiedział tak. Bóg śmierci, Ateral. Zacisnęła zęby. Nie wiedziała co o tym sądzić. Z początku jej umysł zarzucił, oskarżył wręcz go o herezje i podszywanie się pod bóstwa. Jednak potem nadeszła kolejna myśl, łagodniejsza i już pozbawiona agresji i złości, którą niosła poprzednia. Mógł być bogiem. Bogiem tych ziem, lecz czy każda kraina, każdy teren posiadał własnego boga? Ci, w których wierzyła wcześniej, ci, których czczono w jej domu, a którym miała być posłuszna i miała nosić ich przekaz... Nie pokazywali się, zarzucali jedynie wizjami, jednakże jaką miała pewność, iż były prawdziwe? On tutaj stał. Roztaczał aurę, sugerującą prawdziwość ich słów. Zacisnęła zęby i wagi. Nie teraz.
Liczyło się, że nie miał złych zamiarów, wręcz przeciwnie. To, na chwilę obecną, było istotne.
Padły pytania, na które zmarszczyła łuki brwiowe. Pytania. Wpatrywała się w Aterala, analizując to, co właśnie powiedział, szukając w sobie odpowiedzi. Słuchała jednocześnie tego, co inni mieli do powiedzenia. Mówili, jedni więcej, drudzy mniej, krążąc wokół jednego. Westchnęła. W momencie, kiedy wypowiedziała się jakaś młoda, bardzo młoda, niebieska samiczka, zdecydowała. Teraz ona.
– Stado to... – zaczęła wolno, przejeżdżając spojrzeniem po otoczeniu, jakby od niechcenia, by zaraz znowu zawiesić spojrzenie na sylwetce boga. – Obowiązek. Obowiązek, który należy wypełniać, który spoczywa na każdym, kto przynależy do stada. To brzemię, jakie trzeba ponieść, by zyskać korzyści. By zyskać to, co nam może zaoferować. Bezpieczeństwo. Jest nim, zapewnia je każdemu, kto tylko wykonuje to, co powinien, to działa na korzyść ogółu stada. Nie robiąc nic, nie masz prawa należeć do stada. – Jej oczy błysnęły z nieznanego innym powodu. Znała to brzemię aż za dobrze. – Każdy dokłada swoją część do stada. Jedni polują, zapewniają pożywienie i siły, drudzy wychowują i uczą młode, przekazując im wiedzę potrzebną do przeżycia, którą wykorzystają później, by robić dokładnie to, co ich poprzednicy. Trzeci... Bronią. Swoim życiem, niekiedy, bronią granic, patrolują i likwidują niebezpieczeństwa. Wszystko, co może zagrozić społeczeństwu – wyrzuciła z siebie, ostatnie słowa zmieniając w pomruk. Poruszyła lekko ogonem, przypominając sobie jednocześnie o tym, jak musiała przemawiać do tłumu. Jakie brzemię wtedy na sobie miała. Zadrżała. Nie teraz, Jingyi. Nie teraz. – Niemniej jednak, stado jest od smoków zależne, bowiem choć drugie może istnieć bez pierwszego, tak... Nie działa to w drugą stronę. Smoki i stado to krąg, dwie jednostki, które uzupełniają siebie wzajemnie; dając bezpieczeństwo, ciepło i schronienie. Zapewniają przyszłość. Jeśliby przerwać ten krąg... Stado przestaje istnieć. Smoki istnieją, lecz jak długo? – Mi się udało. A jak wielu przede mną poległo?
Odetchnęła. Nie lubiła mówić. Poświęciła słowom całą swoją uwagę, wlepiając spojrzenie cały czas w bóstwo, nie reagując na bodźce zewnętrzne. Tylko słowa. Nie kierowała ich nawet do wszystkich, którzy podobnie jak i ona przybyli na wezwanie. Kierowała je do Aterala, bowiem to na nim się skupiła. To on pytał, i to on otrzymywał odpowiedź.
Licznik słów: 708
I used to be a d a r l i n g starlet like a centerpiece
Had the whole world wrapped around my ring
. • ♦ • .
a t u t y
.· Inteligentna ·.
Jednorazowo +1 do Inteligencji.
.· Niezdarna wojowniczka ·.
Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakujący ma dodatkowe +1 do ST.
Atut uniemożliwia zostanie wojownikiem i łowcą.
• . ♦ . •
You said I
Shine too bright
♥
głos