A: S: 4| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 1| A: 1
U: B,S,L,Skr: 1
Atuty: Szczęściarz
Nie potrzebował dużo czasu żeby zasnąć. Ba, ledwo zamknął oczy, a już odpłynął, pozostawiając wszystko to co działo się dookoła niego daleko za sobą. Nie czuł się tak jakby cokolwiek miało mu tutaj zagrażać, w takim miejscu jak to czuł się całkowicie bezpiecznie... i może to był błąd?
Najpierw poczuł jak coś "dotknęło" go w bok. Albo raczej uderzyło. W każdym razie sam "atak" nie był zbyt bolesny, a samo stworzenie nie sprawiało wrażenia takiego, które imponuje swoimi rozmiarami, przynajmniej w porównaniu do Świetlika. W związku z tym było to prawdopodobnie za mało żeby całkiem go wybudzić. Otworzył oczy na ułamek sekundy, a z jego gardła wydobyło się przeciągłe mruknięcie i mało brakowało żeby znowu zapadł w sen, gdy nagle coś spadło mu na twarz. No tego już za wiele! Błękitne ślepia ponownie się otworzyły, a czarne źrenice zwęziły się, dokładnie obserwując co dzieje się dookoła... czyli w sumie nic, bo jedyne co zdołał zobaczyć to ciemność.
Ktoś go zaatakował? Próbuje porwać? A może oślepł?! W głowie złotołuskiego natychmiast pojawiło się miliard scenariuszy tego, co za moment może się stać... ale chwila. Gdyby ktoś miał mu zrobić krzywdę to zapewne zrobiłby to już dawno, a tymczasem skrajny czuł na swoich plecach jakiś ciężar... co prawda niewielki, ale chyba coś tam było! Tylko... co zrobić w takiej sytuacji?
Musiał się w jakiś sposób pozbyć nowego kolegi, który zdecydował się na nim pojeździć, ale jednocześnie wolał go za bardzo nie uszkodzić... tym bardziej, że sądząc po dźwięku jaki wydał sam nie był... albo raczej była, zadowolona ze swojej aktualnej sytuacji. Dlatego podparł się łapami i powoli, baardzo poowolutku zaczął przechylać się w prawą stronę, chcąc delikatnie strącić nieznajomą z grzbietu, albo przynajmniej dać jej możliwość swobodnego zejścia. Jednocześnie poruszył łbem, chcąc strącić nieznany obiekt ze swojego pyska, bo mimo wszystko chciałby jednak zobaczyć w jakiej sytuacji się znajduje.
I gdy już było po wszystkim, skrzydło samiczki nie zasłaniało mu widoku, a sama nieznajoma znajdowała się już bezpieczniejszym miejscu (no bo grzbiet Świetlika też jest bezpieczny, tylko może troszkę mniej!), powoli się podniósł, lekko prostując łapy, ale nie wstawał całkiem, a jedynie się nachylił, jednocześnie obniżając łeb, żeby znajdować się mniej więcej na wysokości... Cienistej? Jej zapach przypominał nieco ten, który czuł od innej smoczycy pochodzącej z Cienia. Jednak ten nieco się różnił, kojarzył mu się jakby z... kwiatami? A on lubił kwiaty! Bardzo lubił kwiaty, co prawda już dawno zrezygnował z jedzenia ich (były zdecydowanie zbyt gorzkie), ale uwielbiał przesiadywać (i najczęściej spać) wśród nich.
Jednak to nie było w tym momencie zbyt ważne. Bardziej liczyło się czemu ta smoczyca, wyglądająca na młodą adeptkę "zaatakowała" biednego i niewinnego Świetlika... no i czy nic jej się nie stało.
– Hej..? – odezwał się, obniżając łeb na wysokość jej pyska i spojrzał w jej błękitne oczy. Były podobne do jego! – Żyjesz? Nic ci nie jest? Nie uszkodziłaś sobie... nie wiem, czegoś, albo coś?
Nie do końca był pewny co zrobić w takiej sytuacji. Nie był zły, bardziej zakłopotany, ale po chwili na jego pysk i tak wrócił lekki uśmiech. Oby tylko nieznajoma nie pomyślała, że się z niej naśmiewa...
– Mogę pomóc ci wstać! – zaproponował prawie natychmiast po tym jak tylko zalał ją falą pytań – I w ogóle to jestem Świetlik i sobie tu śpię... znaczy spałem, ale mnie obudziłaś jak na mnie wpadłaś... bo chyba na mnie wpadłaś, tak?
Przekrzywił łeb, jednocześnie wpatrując się w nią pytająco i był przygotowany żeby jej pomóc, jeśli tylko zgodzi się na jego propozycję. Nie do końca był pewny jak zachować się w takiej sytuacji, ale na pewno nie był wrogo nastawiony. Ba, narodziła się w nim ciekawość i chęć poznania nieznajomej samiczki.
– Nie zauważyłaś mnie..? – spytał jeszcze, a w jego głosie było słychać zdziwienie.
Bo nie spodziewał się, że ktoś nie zauważy jego. Jego, smoka, który przewyższał większość swoich rówieśników i rozmiarem dorównywał dorosłym smokom, kiedy sam jeszcze nim nie był. Ale no... zdarzają się różne sytuacje, prawda?
Licznik słów: 657
Now comes the evening of the mind

Here are the fireflies twitching in the blood

Aktualne fabuły i nauki
XXXX
~
Atuty
I – Szczęściarz
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem, atut daje automatyczny 1 sukces.
Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu lub raz na pojedynek.
~
Posiadane przedmioty
~~~