OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Tiernan wyprężył się i warknął. Głucho, groźnie, jak sprowokowany wilk. Odskoczył, nie dbając o to czy smoczyca straci równowagę. Zmrużył gniewnie ślepia, oglądając potargane futro na karku. Uch! Jak zwykle. Na Kruczopiórego! Czy każda samica musi być przylepą? Hmpf. Czemu od razu myślą, że skoro nie gryzie to jest nastawiony przyjaźnie? Głupie to. Wziął garść śniegu i umył sobie kawałek "skażonego" futra, nie przejmując się tym czy smoczyca to wyczuła czy też nie. Nie chciał śmierdzieć siarką. A wszelki kontakt, którego on sam by nie zainicjował, był niechciany.– Należy mi się coś w zamian za to... Robienie za podpórkę. – Wtrącił zimno, przysiadając pod jednym drzew. Z dala od Ciszy. Teraz dopiero mógł zebrać myśli, jednak napięcie nie opuszczało mięśni.
Ta smoczyca była naprawdę ufna! I strasznie zapalczywa. Tak często ją ignorowali, że dostawała kręćka kiedy ktoś jej słuchał? Biedaczka. Ciekawe, czy tak by się cieszyła, gdyby znała prawdę. Tiernan zamierzał wykasować zaraz niepotrzebne słowa, zachowując tylko te które wnosiły coś do jego własnego życia. Czyli... Żegnajcie, kolorowe obrazki! Och, na Kruczopiórego, ależ się rozczuliła. Wyklęta miała szczęście, że nie dostał migreny przez to łącze telepatyczne, bo zasłużyłaby na coś więcej niż warkot.
– No to współczuję. Ten twój... "Rywal", nie odpuści. – Mimo tej deklaracji, w głosie Tiernana brakło tonów innych niż chłodne i może nieco rozbawione. Pokłóciła się z młodszym Wojownikiem! Pięknym musieli być stadem, skoro skakali sobie do gardeł jak szczeniaki. I, oczywiście, każda ze stron "ma rację". Każda jest pokrzywdzona! Na mdłości się zbiera. Tiernan był wdzięczny za pustkę w żołądku, bo naprawdę mógłby puścić pawia. Chyba że to efekt głodu. Zanim Kalhair zdobył dla nich tereny, nie polował. Teraz to nie miało sensu, padłby po dłuższych poszukiwaniach. Musiał znaleźć jakiegoś łowcę. Albo zapytać Mawgana albo Aidena czy mają coś w zapasach.