Czerwień Kaliny nie zamierzała poddawać się nadmiernym emocjom, przynajmniej nie w tej chwili. Księżyce praktyki sprawiły, że idealnie opanowała swój umysł, ale także odruchy. Wiedziała, co robić, aby uzyskać postawiony przed sobą cel oraz wymagania, była perfekcjonistką, tak więc nic dziwnego, że nim dotarli na polanę, wyglądała tak, jak zawsze. Dumna, dostojna o igrającym na gadzich wargach nieco sardonicznym półuśmieszku, ledwie dostrzegalnym na tle złotych łusek.
Lazurowe ślepia, dziwne połączenie wyrazistego błękitu z odrobinką seledynu, iskrzyły zaś wyraziście, gdy miast swej córki, dostrzegła pośród paproci znaną sylwetkę Kleryczki Życia.
Przymrużyła lekko powieki, a końcówka jej ogona drgnęła raz jeden jedyny i była to jedyna oznaka innych uczuć, niż te, które malowały się na jej trójkątnym pysku.
Pociągnęła nosem, wyczuwając zapach piskląt.
Co ważniejsze, dostrzegła ich trójkę. Jedno starsze od pozostałej dwójki, tak na oko.
Jej uwagę przykuło pstrokate pisklę, dziwne połączenie bieli, błekitu, czerwieni oraz czerni. Był to zaskakujący dobór barw, dlatego zgadywała, że musiało to być młode jej uczennicy, która sama charakteryzowała się ciekawym zestawieniem kolorów. Następnie był błekitny samczyk oraz... samiczka, mała drobna, przypominającą drzewną złoto biała.
Uśmiechnęła się pod nosem lekko, lustrując uważnie maluchy lazurowymi ślepiami otoczonymi czerwoną twardówką.
Przekrzywiła nieznacznie łeb na prawo, w geście zainteresowania, kiedy uczennica jasno dała jej do zrozumienia, iż coś ją trapi, musiało to być na tyle poważne, że odważyła się nawiązać z nią teepatyczną myśl.
Ni to prychnęła, ni odchrząknęła, wypuszczając powietrze zmieszane z dymem przez nozdrza, rzucając jej badawcze spojrzenie.
Zaraz potem na polanie pojawiła się smoczyca, którą spodziewała się tutaj dostrzec. Najstarsza córka, która stanęła po jej prawicy, wyraźnie dając innym do zrozumienia, że stanowią tutaj zespół. Z trudem powstrzymała uśmiech rozbawienia, gdy musnęła ją lekko polikiem w odpowiedzi na jej powitanie.
Dotąd nie odezwała się ani słowem, stojąc nieopodal zbierających się smoków. Było ich całkiem sporo, ale nadal przybywały. Czarnołuski samiec, mianujący Figlarną siostrą, oraz zielono biała samica, również rodzeństwo.
A więc to musiały być latorośle Chłodu.
Co jakiś czas wracała spojrzeniem do piskląt, które przyprowadziła Figlarna, przypatrując im się z niejakim zaciekawieniem, jakby szukając w nich czegoś, jednak, jakby rozczarowana, uniosła dumnie łeb na jedno uderzenie serca skupiając się na jasnej kulce, która właśnie zjeżdżała z grzbietu Faolitiarny.
Zamrugała zaskozona powiekami, zniżając nieco łeb, aby niuchnąć za uciekającym maleństwem, które skryło się pomiędzy przednimi łapami Fao, a potem spojrzała na nią ze zdumieniem i swoistym skonsternowaniem.
Zerknęła na Faeana, który wystąpił do przodu, chcą się przedstawić. Rozejrzała się ukradkiem za Yskiel. Zdążyła tylko zobaczyć jej szarawy kuper, który niknął w zaroślach.
Westchnęła.
To spotkanie mogło okazać się wyzwaniem.
Docsineła skrzydła do boków i wyprostowała się, przywlekając na pysku nieznaczny uśmiech, gdy skupiła swą uwagę na zebranych.
– Witajcie, dziękuję, że zgodziliście się z nami tutaj spotkać. Zwę się Czerwień Kaliny, jestem Uzdrowicielką pośród Cienistych, chociaż zdarza mi się świadczyć usługi też pośród innych – zaczęła swym spokojnym, śpiewnym, chociaż delikatnie chrapliwym głosem.
Przypominał coś słodkiego, lepkiego z nutką goryczy.
– Zapewne, jak wiecie, lub nie, złączyłam się z waszym ojcem w partnerstwie. Słyszałam o was i postanowiłam, że ważnym krokiem będzie okazja do zapoznania się ze sobą, a także abyście mieli okazję poznać przynajmniej część swojego rodzeństwa. Nie od dziś wiadomo, że ostatnimi czasy wielu zapomina o więzach rodzinnych, lub też nie są one tak dla smoków ważne. Sama jednak wychodzę z założenia, że wiedza o swych korzeniach jest istotnym skarbem na przyszłość – zerknęła na Rankora i Faelana, nieco zawiedziona, że nie ma tutaj Freigona, Flygo i Yskiel. – Ten tutaj rezolutnik to Faelan, jeden z synów moich i Chłodu. Niestety Freigon i Flygo nie wykazali chęci wędrówki, a także Yskiel, ale zapewne z czasem i ich uda wam się poznać – czuła się nieco nieswojo, jednak nie zamierzała tego okazywać.
/Wydaje mi się, że nie ma potrzeby ustanawiania kolejki, przynajmniej jeszcze nie w tej chwili. Ważna informacja: ważne, aby wszystkie odpisy pojawiały się do 48h od mojego postu, który zaczyna turę, w ten sposób zachowamy jakąś płynność.
Licznik słów: 653
[ ■ CHAŁKA | ■ KRUCZKE | ■ WAŻKA ]
Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!
Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.