A: S: 0| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: S,MP,MO,MA: 1| B,L,Pl,A,O: 2| W,Skr,Śl,Kż: 3
Atuty: Zwinny, Pamięć Przodka, Tropiciel
Każdą ósemkę jaką przekraczał starał się poprawiać. Starał się wchodzić ciaśniej w zakręt i przyśpieszyć bardziej przy prostej. Czuł, że za każdym razem szło mu lepiej. Tym razem nie martwił się o kondycję znacznie mu się poprawiła. Normalnie by już wypluwał swe płuca, ale tutaj czuł, że jeszcze mógłby przebiec kilka km, jedna z oznak poprawy umiejętności. Nagle w czasie wykonywania kolejnego kółka zobaczył, jak siostra daje mu znak by się zatrzymał. Zwolnił wtedy krok i zaszurał pazurami tuż przy siostrze. Kolejny etap. Spojrzał na nową trasę. Tym razem chodziło o połączenie obu poprzednich ćwiczeń, o odpowiednie skręcanie i sprint prostej. Znów skinął łbem na znak zrozumienia. Dyskretny nie był zbyt gadatliwy jeżeli chodzi o ćwiczenia, wolał się na nich konkretnie skupić. Wolał ukazywać co potrafi swymi czynami. Wszak one mówią znacznie głośniej niż same słowa. A swe rozmyślenia i pytania to już opatrywał w słowa.
Znowu ustawił się w swojej pozycji startowej, nim ruszył chwile pomyślał
Ok, kondycja się poprawiła jest dobrze, jednak mam pewne obawy jak będę tak się śpieszył przy drzewach, może mi zabraknąć sił na ostatnią prostą. Chyba, że rozpocznę wolno by móc wykonać zakręty i dopiero na ostatniej prostej wykorzystam swój pełen pęd – Czy się uda? Jedyny sposób by się przekonać to przerobić myśl w czyny.
Ruszył wprost w kierunku pierwszego drzewa, skręcił w prawo i gdy je mijał starał się jak najbardziej przybliżyć się do drzewa by oszczędzić sobie drogi i wysiłku, wygiął swe ciało pomagając sobie ogonem, gdy wykonał "ćwierć" drzewa, leciał prosto, nie używał pełni swych sił, to był jakby przyśpieszony trucht. uważnie obserwował wtedy grunt i swą drogę do kolejnego drzewa, tym razem obrót , gdy tylko jego pysk zrównał się z korą, znów niemal przyległ do drzewa, kolejny skręt i prosta, przy tym drzewie nieco przyśpieszył, jednak wciąż nie korzystał z pełni sił, trzecie drzewo skręt w prawo, uważnie obserwował co ma pod łapami i co ma przed sobą i dobrze, bo przy trzecim drzewie niemal się nie potknął się o korzeń. W tym momencie musiał zwiększyć odległość od drzewa. Kontrolował oddech, czwarte drzewo kolejny manewr w przeciwną stronę i lekkie przyśpieszenie, piąte drzewo, kolejny manewr. Szóste. Pora przyśpieszyć, poprawiał swą zwrotność wbijając pazury w ziemię by móc się wybić przy przyśpieszeni i przy wykonywaniu zakrętu. Coraz ciaśniejsze zakręty, które szczędziły mu drogi Siódme tym razem wokół drzewa. Gdy już obszedł drzewo Użył pełni swych sił. Znów wbił pazury by móc mocnej odepchnąć się od ziemi swymi łapami. Dopiero teraz poczuł jak jego ciało pracuje na najwyższych obrotach, oddech jeszcze bardziej przyspieszył, Jego serce biło tak mocno, że gdyby nie klatka piersiową, to można było ujrzeć jak obija się o jego pierś, próbując wyskoczyć. Przyśpieszał z każdym krokiem, aż w końcu osiągnął szczyt swojej możliwości osiągając największą prędkość, jaką kiedykolwiek osiągnął. Zyskał tą przewagę, bo czuł jakby ścigał potrzebną dla stada zwierzynę. To dodawało mu motywacji i sprawiło, że zignorował zmęczenie. To napięcie było niesamowite. Gdy mijał siostrę zaczynał powoli zwalniać kroku i w końcu zarył pazurami w ziemię znów zaszurał i oznaczył swą obecność na ziemi. Czuł jak łapy go palą całe rozgrzane niemal do czerwoności. Ciężko łapał oddech, a serce wciąż pompowało krew i tlen by mięśnie mogły w końcu odpocząć. Obrócił się i podszedł bardzo powoli to siostry by oszczędzić łapy. Na dzisiaj dostatecznie długo się namęczyły, teraz wystarczy, że utrzymają adepta na równi, przysiadł i powiedział wciąż łapiąc każdy oddech jakby był najcenniejszym surowcem
I... Jak... Mi. Poszło? Ledwo zipie, ale. Czuje. się poza tym. Świetnie. – jedne z niewielu razy gdy się odzywał. Musiał wiedzieć jak mu poszło, ocena siostry i ewentualne wskazówki były mile widziane czy raczej słyszane dla Dyskretnego.
Licznik słów: 607
Assasins never die :D