A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 1| P: 2| A:2
U: W,B,Pł,L,Prs,Kż,A,O,MP,MA,MO: 1 | Śl,Skr: 2
Atuty: Magiczny, Szczęściarz, Bystrooki, Znawca Terenów
Zbuntowany pojawił się na Ziemiach Niczyich tylko i wyłącznie w jednym celu, chciał trenować, sam. Postanowił zacząć od biegu, zatem na początek przyjął odpowiednią do tego pozycję, czyli ugiął lekko łapy, najpierw je jeszcze delikatnie rozstawiając dla lepszej stabilności, skrzydeł nie posiadał więc ten problem miał z głowy, za to ogon i reszta kręgosłupa, łącznie z szyją utworzyła mniej więcej jedną linię. Kiedy był już gotowy w stu procentach, ruszył przed siebie, na początek rozgrzewającym mięśnie truchcikiem, przypominającym nieco powolny, koński kłus. Łapy kolejno uderzały o zmoczoną ostatnimi deszczami ziemię, natomiast Buntownik zadbał o miarowy oddech, a nie sapanie w stylu starego wilkołaka, które doprowadziłoby go do niczego więcej tylko okropnej zadyszki i zawrotów łba. Po przytruchtaniu kilkunastu dobrych ogonów, poczuł że wreszcie jest gotów przyspieszyć, mięśnie niezbyt często używane nareszcie się rozluźniły. Wykonał więc skok do przodu, jego ciało i łapy zaczęły poruszać się teraz w zupełnie innym rytmie niż dotychczas, jak u biegnącego, dzikiego kota. Ruchy były płynne, gibkie, majestatyczne, a oddech głęboki, ale spokojny. Z racji długiego tułowia pół Równinnego smoka, jego bieg mógł wyglądać dość interesująco, nie dziwnie, po prostu ciekawie. Jednak nie da się tak bez końca biec prosto przed siebie, kiedyś trzeba w końcu zmienić kierunek i to właśnie zmuszony był uczynić Zbuntowany kiedy wpadł do zagajnika i zaczął zbliżać się do w miarę . równego rzędu drzew i krzewów, między nimi miał zamiar wykonać slalom. Aby to zrobić, nieznacznie zwolnił, wiedząc że na zakrętach łatwiej jest nie biegać za szybko by nie wypaść z toru lub by się nie pośliznąć i nie wywrócić. Tuz przed pierwszym drzewem wygiął szyję w prawą stronę, następnie całe ciało które utworzyło delikatny łuk, ogon z kolei powędrował w kierunku przeciwnym dla utrzymania równowagi niezbędnej przy tej prędkości. Kiedy gad zakręcił, natychmiast wygiął się w stronę przeciwną, a ogonem skontrował, ciało znów stało się łukiem i tym sposobem smok zrobił kolejne, wąskie półkole przy samym pniu starego świerku. Tak samo postąpił z kolejnymi pięcioma drzewami, biegnąc raz w prawo a raz w lewo i znów w prawo, lewo, a na końcu znowu w prawo, po czym wyginając się mocno w lewą stronę, a ogon w prawą, skręcił i zaczął biec na wprost w miarę równym tempie. Dbał przy tym o odpowiedni oddech, o głębokie wdechy i spokojne wydechy pomimo uczucia zmęczenia, nic na siłę i nic nerwowo. Biegł tak dalej na wprost ale w pewnej chwili postanowił zrobić coś w rodzaju spirali, dlatego gwałtownie wygiął się w prawo, kontrując ogonem by wykonać skręt. Zrobił tak pełne koło, cały czas przebierając łapami, po tym nie biegł jednak prosto tylko znów mocno zgiął się w prawo, skontrował ogonem i zrobił kolejne koło, po nim od razu następne i następne aż wyszło z tego kilka dużych, połączonych ze sobą kółek tworzących razem spiralę, a po skończonym ćwiczeniu wybiegł na prostą. Po przebyciu jakiś pięciu ogonów na wprost, zgiął się mocno w prawą stronę, ogon w lewo i z lekkim poślizgiem przy którym zmuszony był wbić w ziemię szpony, wykonał skręt w prawą stronę i biegł znowu prosto przez kilka ogonów. W odpowiednim dla siebie momencie skręcił znowu i znowu w prawo, gwałtownie przyspieszając do dzikiego, smoczego cwału. Takim szybkim tempem przebiegł dość dużą odległość, zwolnił nagle i zakręcił w lewo zginając się w kierunku skrętu, a ogon gnąc w przeciwną. Po jakimś czasie znowu skręcił w lewo, potem mocno w prawo, znowu w lewo i mocno w prawo, lewo, prawo i prosta. Tym sposobem przebył slalom w kształcie prawie trójkątów. Powoli zaczynał czuć doskwierające zmęczenie, jego domeną była w końcu szybkość, nie wytrzymałość, ale musiał dokończyć naukę. W jednej chwili skręcił mocno w lewo i zaczął biec na wprost, miał potem zamiar zawrócić, ale najpierw chciał jeszcze zrobić ósemkę. Dlatego skręcił mocno w lewo, aby wykonać małe kółko , następnie natychmiast w prawo by do małego dołączyć duże koło. Kiedy figura była gotowa, pobiegł prosto przed siebie, pobiegł jeszcze kilka razy po okręgu, a jak wiadomo bieganie po kółku wymagało większego wysiłku, zaangażowania mięśni i równowagi. Już na koniec smok wystrzelił przed siebie tak szybko jak tylko był w stanie, starał się też do niczego po drodze nie dobić bo to skończyłoby się bardzo boleśnie. W jednej chwili wbił szpony w ziemię, poczuł silne szarpnięcia w całym ciele i zatrzymał się z poślizgiem. Wyglądało na to ze zakończył naukę, stał jeszcze chwilę, dysząc ciężko i starając się odpocząć, a kiedy złapał oddech, wrócił do domu.
Licznik słów: 734