A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 1| P: 4| A: 1
U: B,O,MO,MA,: 1| W,MP,S: 2| A,Skr,Śl,Kż,L: 3
Atuty: Spostrzegawczy; Kruszyna; Poszukiwacz; Znawca Terenów
Liściaste rozstaje nawet w porze Kwiecistych Ziem wyglądały cudownie. Wszędzie zieleń, natura budziła się jakby do życia po zimowym śnie. Dzika przybyła jednak nie po to, by podziwiać widoki. Chciała po prostu wziąć się wreszcie do roboty i poćwiczyć te mniej jej znane umiejętności. W końcu chciała nauczać inne smoki, a znając tylko podstawy... zbyt wiele raczej nie zdziała. Jej wybór padł na kilka najbardziej jej potrzebnych umiejętności. Bieg, skoki, latanie, magia i takie tam.
Stanęła więc na środku Liściastych rozstajów i rozłożyła skrzydła. Popatrzyła sobie na nie przez moment i na wolną przestrzeń, która rozdzielała drzewa w Dzikiej Puszczy. Przyjęła szybko pozycję. Co prawda przyda jej się tylko do wystartowania, ale nawet ono w nauce było bardzo ważne. Rozstawiła i nieco ugięła łapki, uniosła ogon, a łepek delikatnie obniżyła. Stanęła na tylnych łapkach i pomachała skrzydłami dla rozgrzewki. Gdy już skończyła ponownie opadła na przednie łapki. Aby wystartować wzięła krótki rozbieg. Jej łapki najpierw poruszały się wolno, następnie zaczęły przyspieszać aż do truchtu. Skrzydła cały czas machały odpowiednio sprawiając, że Dzika z każdą chwilą czuła się lżejsza. W pewnym momencie odbiła się tylnymi łapkami od podłoża i znalazła się w powietrzu. Skrzydłami zaczęła wypychać powietrze nie tylko za siebie, ale również w dół. Uniosła się nad korony drzew. Odpowiednio ustawione skrzydełka sprawiały, że gdy zmieniła pozycję, by lecieć tylko do przodu nie bujała się w górę i w dół przeciwnie do skrzydeł. Na szczęście tyle umiała jeszcze zrobić. Teraz jednak musiała przejść do nieco trudniejszych rzeczy jak na przykład skręcanie. I nie tylko!
Samica wygięła ciało w delikatny łuk. Nie musiała się aż tak zginać jak przy skręcaniu. Pochyliła się w lewą stronę jak i również w nią przekrzywiła ogonek. Machając chwilę skrzydłami w takiej oto pozycji udało jej się wykonać... W sumie to nie taki zły skręt. Odrzuciła ogon w stronę przeciwną i chwilę poleciała przed siebie. Manewr ten wykonała jeszcze dwukrotnie tylko tym razem w prawo. Samica Pochyliła się więc właśnie na tą stronę i z odpowiednio wygiętym ogonkiem przeleciała chwilę. Dość długą chwilę, by całkowicie zawrócić.
Nie martwcie się jednak ewentualna widownio! To jeszcze nie wszystko. Smoczyca ruszyła do przodu z zamiarem wykonania kolejnej, nieco trudniejszej rzeczy. Postanowiła wykonać coś, co znane było tutejszym smokom pod nazwą... W sumie nawet nie wiedziała jaką. Będzie musiała się kiedyś dowiedzieć. Lecąc więc przed siebie starała się jak najbardziej przyspieszyć coraz szybciej machając biednymi skrzydłami. Następnie, kilka sekund przed trickiem nieco zwolniła, by wygiąć swoje ciało w łuk. Tym razem jednak – do tyłu! Jej skrzydła na początku nie machały, zostały wręcz prawie złożone na króciutką chwilę, by pozwolić rozpędzonej się już smoczycy wykonać w powietrzu obrót w tył. Gdy łeb znalazł się tam, gdzie wcześniej ogon – ponownie rozłożyła skrzydła i zaczęła nimi mocniej machać, by i reszta ciała wróciła na swoje miejsce. Dzika sapnęła cicho. Chyba szło jej całkiem nieźle.
Tym razem coś prostszego jako odpoczynek przed wielkim finałem. Samica ustawiła się prawie prostopadle względem ziemi. Skrzydła odpowiednio ustawione wypychały powietrze nie tylko przed nią ale również pod nią. Sprawiło to, że leciała tyłem. Dokładnie tak! Tyłem! Nie było to co prawda takie proste na początku. Kilkakrotnie traciła równowagę oraz zdarzało się jej również falować, czyli unosić się w górę i w dół wraz ze swoimi skrzydłami. Jednak za każdym razem nie poddawała się. Wypełniała ją determinacja. Aż wreszcie opanowała i tą technikę lotu. Tyłem! Haha! Dzika po tym ponownie przyjęła normalną pozycję i po raz ostatni wyginając ciało w łuk i przechylając się na lewo – zawróciła.
Ostatnie co jej zostało to lądowanie. Samica zatrzymała się o tam, w górze, nad miejscem gdzie startowała. Złożyła swoje piękne, brudne tu i ówdzie skrzydełka po czym zaczęła spadać w dół. Coraz szybciej i szybciej. Tak jak jeszcze nigdy tego nie robiła! Ach ta adrenalina! To szybko bijące serce! Smoczyca szybko przeleciała przez dziurę nad Liściastymi Rozstajami, gdzie nie było tyle gałęzi i liści co w innych częściach Dzikiej Puszczy. Kilka listków przyczepiło się do jej łapek i ogona. Tuż nad ziemią szybko otworzyła skrzydła, które spowolniły ją i sprawiły, że nie zaryła łbem w ziemię, co mogło skończyć się dla niej naprawdę źle. Liście leżące na ziemi jak i małe gałązki wzniosły się ku górze, gdy uderzył je podmuch spowodowany takim właśnie lądowaniem. To było dopiero coś! Następnie miękko wylądowała. Najpierw na tylnych łapkach, a dopiero potem dołączyły do nich przednie. Uśmiechnęła się delikatnie. Teraz mogła odpocząć nim zacznie kolejny trening.
Dodano: 2016-04-19, 08:52[/i] ]
Kolejny trening było to powtórzenie ze skoku. Przypomnienie sobie znanych jej już technik oraz douczenie się nowych. Samica wstała, by przyjąć pozycję gotowości. Rozstawione i ugięte łapki, uniesiony ku górze ogonek oraz nieco obniżony łepek. Na jej pyszczku pojawił się dziki, drapieżny uśmieszek. Wyobraziła sobie, że była w środku walki i musiała unikać ataków złych drapieżników. Pierwszy celował jej w łapy. Był to wilk. Miał zamiar pogryźć i zmiażdżyć jej paluszki u stóp, by ta nie mogła stanąć. Agrest zmarszczyła pyszczek. Szybko ugięła wszystkie łapki jednocześnie, by móc się z nich wybić wysoko, wysoko ku górze. Jednym, szybkim ruchem odepchnęła się nimi od ziemi i przeskoczyła nad atakiem wyimaginowanego wilka. Teraz była jej kolej ataku. Podczas lądowania najpierw ziemi dotknęły tylne łapki, a jedno uderzenie serca później – przednie. Miękko ugięły się pod ciężarem samicy. Łowczyni nie czekała jednak nawet chwili. Tempo w walce było szybkie i nie mogła pozwolić sobie na odpoczynek! Tym razem tylne łapki ugięła mocniej. Wybiła się co prawda ze wszystkich jednak to one odegrały największą rolę. W powietrzu jak najbardziej wyciągnęła swoje ciało, by jak najbardziej wydłużyć skok. Leciała ku drugiemu, również nieistniejącemu wilkowi, który miała stać w miejscu lądowania. Samica za pomocą ogona utrzymywała równowagę. Ślepka wpatrywały się w miejsce, gdzie już po chwili wylądowały najpierw przednie, a potem tylne łapy, które i tym razem miękko się ugięły, by zamortyzować upadek. Wilk chciał poszarpać jej lewe skrzydło! Samiczka zaśmiała się. Dużą sobie wyobraziła tą psią grupę drapieżników. Szybko jednak zabrała się za kolejny skok. Ugięła wszystkie łapy jednocześnie. Możliwe, że te po lewej nieco mocniej. Wybiła się z nich odpychając się od ziemi, a następnie szarpnęła w powietrzy ciałem w prawy bok. Przy lądowaniu również jednak w stronę przeciwną – w lewo. Dzięki temu wszystkie łapki dotknęły ziemi jednocześnie, a samica nie wywaliła się. Skakanie na boki wcale nie było takie proste na jakie wyglądało. Sprawiło to, że Dzika powtórzyła sobie ten skok jeszcze kilka razy. Tym razem bez pomocy zmyślonych drapieżników. Raz odskakiwała w lewą stronę, a raz w prawą. Kilka razy zdarzyło jej się wywalić jednak niezbyt się tym przejmowała. Wykonała około siedmiu takich skoków po czym zadowolona mogła przejść do ostatniego ćwiczenia. Jeden z wyobrażonych wilków chciał kłami rozszarpać jej gardziel. Najodpowiedniejszy będzie tu więc odskok do tyłu. wszystko robiła co prawda nieco wolniej niż w walce, ale był to jednak trening skoku, a nie obrony! Samica poprawiła w razie czego pozycję dociskając mocniej skrzydła do boków i upewniając się, że łeb i ogon są na odpowiedniej wysokości. Tym razem przy mocnym zgięciu łap widać było, że to przednie odgrywały dużą rolę odpychając łowczynię od ziemi nie tylko w górę, a również w tył. Wybiła się wszystkimi łapami jednocześnie. W górze szarpnęła ciałem do tyłu, by to właśnie w tamtą stronę poleciała. Gdy zaczęła zbliżać się do ziemi wysunęła tylne łapy, by to one znalazły się na niej pierwsze. Po miękkim ugięciu dołączyły do nich tylne kończyny. Samica uznała ta naukę za zakończoną. Usiadła gdzieś pod jakimś drzewem. Chyba to tyle z treningów na dzisiaj. Po odpoczynku wstała i odeszła w znanym tylko sobie kierunku.
Licznik słów: 1251