Cicha Jaskinia

Miejsce, gdzie stosunki, niegdyś przyjacielskie, pełne miłości, zmieniły się diametralnie. Teraz jest to teren, gdzie bezbronny, młody smok może czuć się najmniej bezpiecznie.
Przedwieczna Siła
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2747
Rejestracja: 23 cze 2015, 20:36
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 70
Rasa: Skrajny
Opiekun: Dwuznaczna Aluzja*

Post autor: Przedwieczna Siła »

A: S: 1| W: 1| Z: 4| I: 3| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,A,O,MA,MO,Skr,Śl,Kż: 1| MP,W,Lecz: 2
Atuty: Ostry węch, Kruszyna, Skupiony

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Zaczynało jej być ciepło. Nigdy nie było jej natomiast zbyt gorąco – ah, wspaniale było być częściowo smokiem pustynnym! A jednak ogień drażnił ją. To jego ciągłe plucie ogniem, jakby... No nie wiem. Jakby to określić? Jakby robił to wymuszenie, na pokaz?
Potrafię patrzeć ponad to, co reprezentują sobą stada. Fakt jest taki, że Cień nieraz walczył z Życiem, ostatnio nawet całkiem niedawno. Brałeś udział w którejś bitwie, czy może wtedy też nie wspomogłeś swego stada, nie chcąc patrzeć przez pryzmat nienawiści, jaką sieją wszyscy między sobą z Cienia i Życia? – wyszeptała, ale coś w jej głosie stanowiło o gniewie. Płomyczki były niemalże widoczne w jej złotych teraz ślepiach. A może to tylko złudzenie przez ogień podtrzymywany przez Zwiastuna? Nie zamierzała komentować jego słów dotyczących zapuszczania się za barierę. Miała swoje zdanie na temat tych głupców, którzy to robili i jakoś nie zamierzała się nim dzielić z nim – póki co. Miała raczej wrażenie, że samiec mimo, że był tak egzotyczny, to jednak nie był tolerancyjny. Nie był, a żądał tego od innych. Jakież to popularne zachowanie! Najgłośniej krytykują ci, którzy sami powinni zachować ciszę.
Pojawienie się innego smoka było dla Przedwiecznej zbawieniem. Zbawieniem? Taak, można tak powiedzieć. Jeśli chodzi o smoki z Życia, to jedyne, co mogła z nimi robić – to krwawa walka. Rozmowa jej nie odpowiadała, szczególnie w taki sposób, w jaki prowadził ją Zwiastun. Zerknęła w stronę wejścia do jaskini. Kogo tu do nas przywiało?
Martwy. – odparła lodowato, wbijając w niego spojrzenie. – Zostań z nami, ogrzej się. Przecież na zewnątrz taki mróz. – rzekła ochryple, pozornie miłym, a jednak rozkazującym tonem. Ani śmiała romansować z Assuremithem, o co mógł ją podejrzewać? Nawet na takich nie wyglądali!
Na pewno Zwiastun nie będzie miał nic przeciwko, prawda? – odwróciła się w jego stronę, a jej pysk wykrzywił kpiący uśmieszek. Brakowało tylko, by nazwała go przyjacielem, czy kimś takim.

Licznik słów: 316
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Cień forever.
Sketch
Dawna postać
Dawna postać
Posty: 602
Rejestracja: 03 gru 2015, 20:46
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Sketch »

A: S: 1| W: 1| Z: 5| M: 1| P: 1| A: 1
U: B,Pł,MP: 1| A,O,Śl: 2
Atuty: Zwinny; Adrenalina; Poświęcenie; Pechowiec;
Ogień po prostu nie był stały, szczególnie przy braku materiału, który mógł się palić, a Assuremith ograniczał użycie maddary jak tylko mógł. Dlatego też pluł ogniem nieco częściej, niż było to potrzebne. Poza tym lubił bardzo ciepło, a w tej jaskini wcale nie było jeszcze na tyle ciepło, aby poczuł się lepiej.
To prawda. Słyszał o walce pomiędzy Życiem, a Cieniem. Niemniej nie brał w niej udziału, ponieważ nawet nie miał na nią szans.
Znam tą historię. Wiedz jednak, że pojawiłem się tutaj niedługo po walce, a więc nawet gdybym chciał to bym nie mógł brać w niej udziału. Niemniej nie moje pisklęta ginęły w tej walce, a więc nie potrafię zrozumieć dlaczego w ogóle się odbyła...
Mówił spokojnie i na jego pysku nie malował się uśmiech, a powaga. Przedwieczna nie wiedziała, ale na dzień dzisiejszy wojownik nie wziąłby udziału w walce mającej na celu takie podstępne działania. Gdyby jednak Dynamika postanowiła wziąć w niej udział, byłby zmuszony pójść z nią. Niemniej chroniłby tylko ją i nie zaatakowałby nikogo ponad tych, którzy spróbują zranić przywódczynię. W innych przypadkach uznałby, iż to nie jego walka i zapewne brzydziłby się każdym biorącym udział w bezsensownej walce. Sprawiedliwości nie szuka się we krwi. Takie przynajmniej było jego zdanie.

Chwilę później zawitał drugi smok, a jego zapach był znów taki odmienny. Kolejny Cienisty. Po prostu cudownie. Niemniej samiec wyglądał na niegroźnego. W przeciwieństwie do samicy, która mimo wszystko go zaprosiła bez zgody Assura, który był tutaj pierwszy.
Jestem Assuremith-Poprawił samicę z naciskiem na swoje prawdziwe imię. Zdawał sobie sprawę z tego, iż Cieniści również posiadali prawdziwe imiona. Powinni więc zrozumieć dlaczego tak bardzo domagał się wypowiadania jego prawdziwego imienia.
Nie, nie mam żadnych obiekcji...
Dodał po chwil patrząc tylko przez chwilę na adepta, a następnie wlepił wzrok w samicę. Był przekonany wręcz, iż to na samicę musiał uważać. Teraz i wcześniej.

Licznik słów: 307
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Martwy Kolec
Dawna postać
Szkarada
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 300
Rejestracja: 30 mar 2015, 21:08
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 48
Rasa: Skrajny
Opiekun: Jeździec Apokalipsy?
Partner: Phi. A kto by mnie chciał

Post autor: Martwy Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 2
U: S: 1| L, O: 2| A, B, Sl: 3
Atuty: Szczęściarz; Oporny Magik;
Słysząc jak smokom nie przeszkadza jego towarzystwo westchnął odnawiając swój skromny uśmiech i do nich podszedł nieco bliżej. A dokładniej do samicy, którą już znał i położył się w odległości może kilku metrów i próbował się ogrzać ocierając łapy o łapy. Jego skrzydła drżały i były całe zmarznięte, a on sam obserwował co się tu dzieje. Po głosie Przedwiecznej domyślił się, że wcale nie była zadowolona z obecności życiowego. Trudno się jej dziwić, skoro mieliśmy z nimi takie relacje, a nie inne. Pewnie gdy nadarzy się okazja nie oszczędzi go w żadnym stopniu. Ta myśl sprawiła, że Martwy uśmiechnął się jeszcze szerzej. W tym momencie czerwony smok się przedstawił. W tym momencie adept delikatnie się zaśmiał, bo nie widział sensu życia tego smoka. Ale odpowiedział.-Witaj. Ja jestem Martwy.-powiedział mierząc wzrokiem samca i oceniając jego siłę. Wydawał się być wyszkolony w walce znacznie bardziej od niego. Miał różne wypłowiałe i gojące się blizny. Pewnie po szkoleniach, czy pojedynkach. Jednakże nie mógł liczyć się ze smoczycą, przy której leżał.-Zatem co tu robicie? Też chronicie się przed zimnem?-spytał smoki, bardziej jednak kierując to pytanie do Przedwiecznej. Pomimo tego, że było to nieuzasadnione niczym to od razu skazał nowo poznanego smoka na antypatię.

Licznik słów: 199
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
,,Kiedy walczysz z potworami uważaj by nie stać się jednym z nich. Bo kiedy długo patrzysz w Otchłań, Otchłań zaczyna patrzeć w ciebie."
,,Ten, kto raz nie złamie w sobie tchórzostwa, będzie umierał ze strachu do końca swoich dni"
Suntrux by Alyssa
Suntrux by Uśmiech Cienia
Suntrux by Nixlun
SuntrUx by Krasvax

Suntrux by Uśmiech Cienia
Suntrux by Lenara H.M.
Suntrux by Piaskowy Oddech zrobiony w 10 sekund :O
Suntrux by Suntrux ;)
U:B1
Atuty:Szczęściarz ( W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji/jednym z etapów leczenia lub raz na pojedynek.
Evolution of Suntrux
Obrazek
Adramus
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 27
Rejestracja: 31 sty 2016, 16:43
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 9
Rasa: Skrajny

Post autor: Adramus »

Maluch był niespokojny. Był coraz starszy, a w wyniku problemów, jakie miało ich stado, a także osobistych spraw ojca i reszty jego rodziny nie miał ani kiedy, ani nie miał go też kto nauczyć najważniejszych umiejętności, aby Adramus był w stanie poradzić sobie samodzielnie w życiu. Nie umiał latać, biegać, polować.. Jak przyjdzie mu sobie poradzić jako adeptowi? Zakładając oczywiście, że tym adeptem zostanie, bo i to teraz stało pod znakiem zapytania.
Czuł w tym miejscu zapach ojca, ale go nie widział. Czyżby Zwiastun przebywał tu niegdyś, ale poszedł w inne miejsce? Cóż, być może, Adramus tego teraz nie sprawdzi, a nie było sensu wypytywać ojca o to, gdzie i kiedy chodził. Był dorosły, wszystko było mu wolno i pisklak nie powinien tego kwestionować.
Czerwony westchnął. Chętnie przywitałby kogoś, kto zostałby jego nauczycielem.

Licznik słów: 133
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Chłodny Obrońca
Dawna postać
Zwiastun
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2409
Rejestracja: 03 sie 2015, 16:07
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 72
Rasa: Północny
Opiekun: Jesień+ i Kaszmir+
Mistrz: Cichy Potok

Post autor: Chłodny Obrońca »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 5| P: 2| A: 2
U: Pł: 1| O,A: 2| B,L,S,W,MP,Skr,Śl,M: 3| MO: 5| MA: 6
Atuty: Inteligentny, Niezdarny Wojownik, Mistyk, Utalentowany
Przechadzał się powoli wśród Czarnych Wzgórz sprawdzając ogólne bezpieczeństwo ich ziem. To znaczy ziem Wolnych Stad. Mgła, demony, centaury… ciekawe co jeszcze ich zaatakuje. Wolał więc w wolnej chwili zrobić dobrowolny patrol wewnątrz ich terenów. Łaził sobie i całkowicie przypadkowo zajrzał do Cichej Jaskini. Było tam dość cicho i spokojnie. Może zawiesi na moment patrol i odpocznie sobie z dala od zgiełku? Brzmiało kusząco, wtedy jednak usłyszał czyjeś smutne westchnięcie. Zamrugał szybciej ślepiami i obwąchał powietrze. Pachniało kimś z Życia i… Zwiastunem? Przekręcił łeb na bok i wszedł głębiej wiedziony zapachem. Westchnął i wyczarował sobie niebieski płomyk który miał dawać jedynie światło i wtedy też ujrzał najsmutniejszego smoka pod słońcem. To chyba młody Zwiastuna. Podszedł do niego powoli i pochylił swój wielki łeb z imponującym granatowym porożem, jego wąsiska dotknęły ziemi.
-Hej, co tu robisz kompletnie sam?– zagaił. Miał nadzieję, że nie wystraszył młodzika. Posłał swoje światełko pod sufit i nakazał być jaśniejszym. Kilka nietoperzy zdenerwowanych obrotem sytuacji uciekło z piskiem na zewnątrz. Chłód drgnął mimowolnie, nie przepadał za tymi stworzeniami. Usiadł sobie na ziemi i wpatrywał się swoimi błyszczącymi szmaragdowymi ślepiami w pisklę. Choć określenie pisklę niezbyt chyba już do niego pasowało.

Licznik słów: 193
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Avatar od Harriet
~ Drzewo genealogiczne by Dynamika ~

Nauki 2/1
Fabuły 4/2
Walki 0/2

#088A4B
Adramus
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 27
Rejestracja: 31 sty 2016, 16:43
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 9
Rasa: Skrajny

Post autor: Adramus »

Czerwonego zaskoczyło pojawienie się dużego, obcego smoka. Spojrzał na niego z zaciekawieniem, ponieważ nigdy wcześniej tego konkretnego osobnika nie spotkał, a w błękitnawym smoku było coś co zdecydowanie przyciągało jego uwagę i skłaniało do uznania jego autorytetu.
Nie boję się być sam – odpowiedział mu Adramus. Dorosły wyglądał na zaskoczonego albo przynajmniej dość zdziwionego tym, że czerwony poruszał się sam, bez obecności ojca, ale Zwiastun miał swoje sprawy na głowie, a Adramus był ciekaw świata i otaczających terenów. Miał też nadzieję, że niedługo wrócą do domu i pozbędą się mgły, ale jak dotąd ta konkretna zachcianka nie znajdowała realizacji w jego życiu. – Tata jest zajęty i szukam kogoś, kto nauczyłby mnie jak być dorosłym smokiem. Rodzice mieli trochę problemów i nie mieli czasu się tym zająć, a ja nie chcę być ciągle od nich zależny.

Licznik słów: 137
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Chłodny Obrońca
Dawna postać
Zwiastun
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2409
Rejestracja: 03 sie 2015, 16:07
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 72
Rasa: Północny
Opiekun: Jesień+ i Kaszmir+
Mistrz: Cichy Potok

Post autor: Chłodny Obrońca »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 5| P: 2| A: 2
U: Pł: 1| O,A: 2| B,L,S,W,MP,Skr,Śl,M: 3| MO: 5| MA: 6
Atuty: Inteligentny, Niezdarny Wojownik, Mistyk, Utalentowany
Pogładził się po długiej brodzie i kiwnął łbem rozumiejąc młodzieńca. To akurat naprawdę go nie dziwiło. Sam strasznie kiedyś chciał być dorosły. Z tym, że Kaszmir nie poświęcił mu nawet chwili na naukę. Ech… w ogóle rodzice z nim nie rozmawiali, dlatego chciał jak najszybciej stać się niezależny. I oto stał się! Przywódcą. Może nie o to do końca mu chodziło, ale w sumie dopiął swego. Szkoda tylko, że jego matka nie dożyła do tego momentu. Uśmiechnął się łagodnie do Adramusa.
-W twoim wieku sam nauczyłem się wielu rzeczy. Wybłagałem od kogoś nauki ataku, a potem skoczyłem ku drzewom i wyobrażałem sobie wrogów. Walczyłem z nimi pazurami, smoczym oddechem .. ale rozumiem, że nawet tego Zwiastun cię nie nauczył?– mówił łagodnie bo i takim był smokiem. Naprawdę trzeba było wiele by wyprowadzić go z równowagi. Machał powoli na boki ogonem i czekał na odpowiedź młodzieńca.
-Mogę ci pomóc jeśli chcesz i jeśli będzie to w mojej mocy. Czego chciałbyś się pouczyć?– dodał i powiększył płomyk światła tak by obaj samce widzieli dokładnie z kim rozmawiają. No i do ewentualnych ćwiczeń nieco więcej światła też się przyda. Biedny Adramus… ojciec powinien bardziej starać o wyszkolenie swego potomka. Jego córki miały zostać już adeptkami, a były chyba o połowę młodsze od czerwonołuskiego samczyka. Czego by też Chłód nie oddał by zyskać syna.

Licznik słów: 220
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Avatar od Harriet
~ Drzewo genealogiczne by Dynamika ~

Nauki 2/1
Fabuły 4/2
Walki 0/2

#088A4B
Adramus
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 27
Rejestracja: 31 sty 2016, 16:43
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 9
Rasa: Skrajny

Post autor: Adramus »

Postać starszego smoka wydała się Adramusowi na tyle życzliwa i godna zaufania, że zdecydował mu się całkowicie zawierzyć – czyli zrobić coś, co dotąd było jedynie przywilejem jego własnych rodziców i rodzeństwa. Znaczyło to dla czerwonego bardzo wiele. Ojciec nie przedstawił mu nigdy przywódcy ich stada, smok nie mógł więc wiedzieć, że właśnie przed taką personą stoi. Instynktownie wyczuwał jednak wyższość i autorytet u Białego, instynktownie też postanowił mu się podporządkować, jakby samo ciało podpowiadało mu jak powinien się wobec starszego i wyższego rangą zachowywać.
Och, też chciałbym umieć się sam nauczyć tak jak Pan. – skomentował pierwsze zdania, jakie przywódca do niego skierował – I nie, niestety nie.. – dodał po chwili ze wstydem i zażenowaniem własną osobą. Z powodu rodzinnych problemów Adramus nie miał teraz łatwo. Poruszył skrzydłami usiłując się nimi utulić i w ten sposób odnaleźć spokój. Po chwili, kiedy zorientował się, że czyni coś, co jest bardziej domeną pisklęcia, a nie dorosłego smoka, powstrzymał się i niemal na siłę odsunął od ciała skrzydła stawiając je knykciami na gruncie, jednocześnie mając nadzieję, że ruch ten wyglądał naturalnie.
Maluch zdecydowanie ożywił się słysząc pytanie zadane przez starszego – Wszystkiego – powiedział, wypluwając z siebie to słowo natychmiast, wręcz bezmyślnie. Dopiero po chwili się zrehabilitował. – ...Biegania, Latania, Obrony.. Nie wiem, chciałbym umieć jak najwięcej, chcę sam o siebie umieć zadbać, zostać kiedyś wojownikiem, umieć ziać ogniem, atakować kłami i pazurami.. – rozmarzył się, od dawna nie opowiadał nikomu o swoich ambicjach i najskrytszych marzeniach. Nie pamiętał nawet, czy rozmawiał o tym ze swoim biologicznym ojcem. – A w ogóle – dodał, ironicznie na sam koniec, a powinien to chyba zrobić już na wstępie – tata nazwał mnie Adramus, a Pan jak się nazywa?

Licznik słów: 286
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Chłodny Obrońca
Dawna postać
Zwiastun
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2409
Rejestracja: 03 sie 2015, 16:07
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 72
Rasa: Północny
Opiekun: Jesień+ i Kaszmir+
Mistrz: Cichy Potok

Post autor: Chłodny Obrońca »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 5| P: 2| A: 2
U: Pł: 1| O,A: 2| B,L,S,W,MP,Skr,Śl,M: 3| MO: 5| MA: 6
Atuty: Inteligentny, Niezdarny Wojownik, Mistyk, Utalentowany
Obserwował młodzieńca cały czas dość uważnie. Nie był chyba zbyt pewny siebie, ciekawe gdzie leżała tego przyczyna. Takie przynajmniej odniósł wrażenie Chłód. No i to zachowanie tylko mu to potwierdziło. Znów mógł zobaczyć jak strasznie zawiódł go Zwiastun. Dbał tylko o swój nos, a tak bardzo prosił go by zajął się pisklętami, chociaż swoimi. Teraz spotkał już drugie… Łazęga na szczęście był młodszy, ale ten tu czerwonołuski miał dość spore braki w edukacji jak na swój wiek. Czarodziej odetchnął lekko czując, że czeka ich dużo pracy. Ale pisklęta były przyszłością dla stada. Życie naprawdę bardzo mocno potrzebowało teraz dorosłych ranga smoków. Chłód czuł, że jeśli młode nie przetrwają prób… samo Życie umrze. Ciekawe czy ktoś za nimi zapłacze. Uśmiechnął się lekko słysząc jednak entuzjazm w głosie, jak się okazało, Adramusa.
-Moje imię brzmi Chłód Życia, jestem opiekunem naszego stada.– powiedział spokojnie przyglądając się reakcji młodzieńca. Wyszczerzył do niego potem błękitne kły w uśmiechu i kiwnął łbem. Czas nieco odważyć i rozruszać to młode. Nie był mistrzem walki wręcz ale co nieco wiedział.
-Zacznijmy więc szybko od podstaw Adramusie by potem przejść do tego co młode smoki lubią najbardziej. Czyli walki. No dobrze… nie wszystkie smoki za tym przepadają, ale ja jako czarodziej mogę ci przyrzec, że nie poczujesz nigdzie takiej adrenaliny, jaką czuje się na arenie. Kiedy dwa smoki patrzą na siebie i za chwilę ma zacząć się jatka. – zaśmiał się, aż wąsy zaczęły mu podskakiwać.
-Co prawda jestem na co dzień spokojny, ale myślę że to właśnie dzięki arenie. Tam można się wyzbyć nadmiaru energii i złych emocji. W dodatku trenujesz ciało i umysł, a to ważne.– dodał cieplej.
-Niech no pomyślę.– pogładził się wtedy po koziej brodzie.
-To może zacznijmy od biegu, co ty na to?


// skoku chyba uczy cię Zwiastun więc nie będę tu się mieszać

Licznik słów: 301
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Avatar od Harriet
~ Drzewo genealogiczne by Dynamika ~

Nauki 2/1
Fabuły 4/2
Walki 0/2

#088A4B
Adramus
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 27
Rejestracja: 31 sty 2016, 16:43
Stado: Waham się
Płeć: Samiec
Księżyce: 9
Rasa: Skrajny

Post autor: Adramus »

Czerwony słuchał Chłodu z zapartym tchem – a zatem przeczucie go nie zwiodło i smok był kimś niesamowicie ważnym w hierarchii jego stada! To niesamowite, że miał szansę poznać kogoś tak ważnego, i dodatkowo to, że smok ten był tak miły, a nie skostniały i nazbyt poważny, jak to czasami bywa z piastunami podobnych stanowisk.
Bardzo chciałbym umieć walczyć! – powiedział, słysząc wywody na temat walk na arenie. To było coś, co budziło w nim dreszczyk już od początku, ale wciąż leżało poza kręgiem jego możliwości. Być może już niedługo się to zmieni?
Tak, zacznijmy od biegu, zacznijmy! – odpowiedział, kiedy nauczyciel podjął już decyzję co do tego, czego będą się najpierw uczyć.

/przepraszam, że tak krótko i tak późno, byłam zajęcia, potem zdarzyła się majówka a teraz publikacja.. Ale staram się nadrobić wszystko!/

Licznik słów: 136
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Chłodny Obrońca
Dawna postać
Zwiastun
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2409
Rejestracja: 03 sie 2015, 16:07
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 72
Rasa: Północny
Opiekun: Jesień+ i Kaszmir+
Mistrz: Cichy Potok

Post autor: Chłodny Obrońca »

A: S: 1| W: 2| Z: 3| I: 5| P: 2| A: 2
U: Pł: 1| O,A: 2| B,L,S,W,MP,Skr,Śl,M: 3| MO: 5| MA: 6
Atuty: Inteligentny, Niezdarny Wojownik, Mistyk, Utalentowany
Skinął głową i przeciągnął się by po chwili usiąść sobie wygodniej. Kamienie nie należały do najwygodniejszego siedziska pod słońcem. Odchrząknął czyszcząc gardło i uniósł łapę zapraszającym gestem. Chciał by Adramus stanął przed nim. Był już naprawdę sporym samczykiem, powinien czym prędzej nauczyć się biegać.
-Stań na wyprostowanych łapach. Ogon wzdłuż ciała. Skrzydła mocno przy bokach i wyciągnij nieco łeb.– powiedział spokojnie i obejrzał sobie sylwetkę swojego ucznia. Nie miał zbyt wiele mięśni… to dlatego, że długo zwlekał z naukami. No i chyba zdarzało mu się głodować. Mimo braku światła słonecznego w jaskini Chłód doskonale widział nieco zapadnięte boki. Mruknął coś do siebie i pokręcił łbem. Nie zostawi jednak młodzika w potrzebie, w końcu był pod jego opieką.
-Po pierwsze, musisz zacząć jeść regularnie. Mięśnie nie wezmą się z powietrza. Po drugie, musimy rozgrzać twoje ciało. Nieco się zastało.– dodał poważnie i odsunął się nieco.
-Unieś przednią lewą łapę i tylną prawą. Postaraj się utrzymać równowagę.– poprosił przyglądając się staraniom Adramusa.
-Powiedz mi też kiedy podczas biegu powinniśmy pomagać sobie pazurami. Niech przemówi twoja intuicja, nie martw się o pomyłki.

Licznik słów: 179
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Avatar od Harriet
~ Drzewo genealogiczne by Dynamika ~

Nauki 2/1
Fabuły 4/2
Walki 0/2

#088A4B
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
......Można powiedzieć, że bez umiejętności walki nie da się przeżyć w żadnym, nawet najbardziej sielankowym świecie. Właśnie dlatego Keezheekoni postanowiła to przećwiczyć.
Wybrała bezchmurną, gwieździstą noc, by dobrze widzieć co się dzieje dookoła. Nie mając do dyspozycji żywego przeciwnika, postanowiła skorzystać z tego, co ma do zaoferowania otoczenie oraz jej własna wyobraźnia. Najpierw atakowanie, na koniec obrona. Skoro tu jest, to przećwiczy obie te sztuki.
Wzięła kilka głębokich oddechów, by się wyciszyć i maksymalnie skupić. Rozluźniła swoje gibkie, smukłe ciało, przymknęła ślepia. Przez dłuższą chwilę stała tak w miejscu, uspokajając się, starając wejść w maksymalne skupienie, tak by ten trening był możliwie jak najbardziej owocny. Przyszła pora na praktykę. Po rozluźnieniu się otworzyła ponownie fiołkowe ślepia. Wokół miała doskonałe warunki do treningu. Liczne drzewa, splątane liany, różnej wielkości kamienie i krzewy. Za cel pierwszego ataku obrała sobie drzewo o dość szerokim pniu. Wiedziała, iż jej atutem jest zręczność, więc postanowiła odpuścić sobie ataki siłowe, przynajmniej na razie. Będąc w odległości jakiegoś ogona od drzewa przyjęła dobrze jej znaną pozycję do skoku. Najpierw rozstawiła łapy, by poruszać się zgrabnie i sprężyście. Mocno je ugięła, tak by skok był daleki, ale również w miarę wysoki. Ogon wyprostowała, ale utrzymywała luźno – w końcu nie był to kawał drewna, tylko elastyczna część jej ciała. Głowę również pochyliła, zaś przednie łapy, czy też raczej skrzydła nieco wyciągnęła przed siebie, by równomiernie rozdysponować ciężar swego ciała. Wzięła kolejny, głęboki oddech, a jej klatka piersiowa silnie się uniosła i opadła. Wbrew pozorom to wszystko trwało kilka sekund. Przyjęcie postawy było wręcz automatyczne, a oddechy szybkie i sprawne, tak by nie przedłużać tego wszystkiego. Potem wszystko poszło szybko. Błyskawicznie wybiła się z tylnych łap, a następnie nieco słabiej z przednich, pochylając się do przodu i ciągnąc ciało w przód. Drzewo miała po swojej lewej, dlatego też logicznym było iż w jego kierunku zamierzała posłać lewą łapę, czy raczej pazurzaste skrzydło. Mięśnie owej części ciała napięły się, rwąc do przodu a czarne szpony złowrogo skierowały się w stronę kory drzewa. Po chwili samica poczuła nieprzyjemne uczucie, które spowodowało u niej dreszcze. Połączenie zgrzytu i uczucia dotykania papieru ściernego. Szpony wbiły się silnie w korę drzewa, poważnie je raniąc. Smoczyca obejrzała swoje dzieło. Podłużne, głębokie cięcia widniały na dotąd niczym nieskażonej korze bezbronnego drzewa.
Kolejny atak był nieco inny, ale młoda chciała to zrobić. Wzięła w płuca haust powietrza, przytrzymując go na kilka krótkich sekund i wypuściła z pyska długą i szeroką wiązkę jasnobłękitnego lodu, wokół którego unosiła się lodowata aura. Uderzył on dokładnie w drzewo, zostawiając na nim małe kryształki lśniącego lodu, które nie stapiały się zbyt szybko. Noc była bowiem chłodna.
Nie zamierzała jednak czekać. Czas leciał, a ona nie miała go zbyt wiele. Musiała zdążyć przed świtem. Swe kolejne, gibkie kroki postąpiła ku splątanym lianom. Znowu stanęła w odległości ogona od nich, czyli około czterech metrów, po czym znowu przyjęła postawę do skoku. Smukłe, długie łapy rozstawiła uginając je, a głowę pochyliła. Skrzydła cały czas trzymała po bokach, więc nie musiała robić tego ponownie. Kolejne, głębokie wdechy. Gadzie wargi wygięły się w drapieżnym uśmiechu, ukazując arsenał czarnych kłów, a rozwidlony, również czarny język, taki sam jaki występuje u węży przejechał lubieżnie po smoczych wargach. Potem wszystko poszło schematycznie. Silne wybicie się z łap i rwanie do przodu niczym potężna maszyna. Czarne szpony, będące zakończeniem rozcapierzonych palców pomknęły z zabójczą prędkością ku splątanym lianom, po chwili do nich dosięgając. Te pod wpływem szybkości i precyzji natarcia zostały bezproblemowo przecięte na pół, bezwładnie opadając. Lądowanie było równie błyskawiczne, więc samica mogła znowu obejrzeć swoje dzieło. Dość mocno splątane liany zostały rozerwane w niemal centralnym punkcie, poniekąd uwolnione dzięki temu z własnego, ciasnego uścisku.
Celem ostatniego natarcia miał być duży kamień, a właściwie głaz. Ponownie więc oddaliła się od celu swojego ataku, przyjmując postawę do skoku i biorąc kilka głębszych wdechów, by rozluźnić ale jednocześnie wzmocnić swój organizm, dla którego ta nauka była czymś wspaniałym, niezapomnianym. Dzięki temu mogła czuć się jak prawdziwy drapieżnik. Znowu więc wybiła się z tylnych łap, ciągnąc całe ciało do przodu i balansując w ogonem, by nie stracić równowagi. Miała za sobą zaledwie kilka księżyców życia, ale szybko wyrobiła w sobie takie naturalne wręcz odruchy. Wiedziała, że po trafieniu szponami w kamień poczuje to nieprzyjemne uczucie, i nie myliła się. Zgrzytanie sprowadziło na ciało smoczycy nieprzyjemny dreszcz, ale wiązała się z nim swego rodzaju satysfakcja. Na kamieniu widniały widoczne, cienkie rysy, które zapewne zostaną na nim przez wiele lat, dopóki kamień nie ulegnie wpływom natury. Czas na coś innego.

Teraz postanowiła zdać się głównie na wyobraźnię. Wyobraziła więc sobie, iż jest teraz na arenie, a w odległości ogona przed nią stoi wielki, czarny, kolczasty smok. Miał to być jej udawany przeciwnik. Zapewne może to wyglądać dziwnie. Samotna smoczyca wykonująca dziwne uniki. Ale szczerze mówiąc średnio ją obchodziło to, co inni mogliby sobie na ten temat pomyśleć.
Wyobraziła więc sobie, jak czarny smok kieruje w kierunku jej łba strumień ognia. Wzięła przed tym kilka głębokich wdechów i lubieżnie oblizała swoje gadzie wargi. Przyjęła pozycję do skoku. Ugięte i rozstawione łapy, skrzydła wyciągnięte nieco do przodu i odrobinę przyklejone do boków, głowa pochylona. Czując przyjemnie ciepło rozlewające się po jej ciele była gotowa, więc wybiła się silnie tylnymi łapami, do których po chwili dołączyły przednie, i nieznacznie pochyliła się w lewo, chcąc odskoczyć w bok. Ogonem balansowała w powietrzu, by pod żadnym pozorem nie stracić niezwykle cennej równowagi. Unikając tym samym wyimaginowanego strumienia ognia miękko wylądowała na nieco ugiętych łapach. Syknęła drapieżnie i w głowie wyobraziła sobie, jak jej wymyślony przeciwnik skacze w jej kierunku chcąc zacisnąć szczęki na jej szyi i dosłownie wyrwać jej tchnienie z żył. Żałowała, że to nie jest prawdziwy pojedynek, wtedy byłoby znacznie ciekawiej i nie narzekałaby na adrenalinę. No i krew. Byłoby dużo krwi, a to… Działało na nią jak narkotyk na słaby umysł.
Skupiła się jednak na obronie. Postanowiła tym razem się odturlać. Kolejne głębokie wdechy, szybkie, by nie marnować czasu, bo świt już niedługo, a ona musiała jeszcze zdążyć dotrzeć do domu. Jej klatka piersiowa unosiła się i opadała, w cichym duecie z płucami tejże młodej bestii. Ugięła łapy znacznie mocniej, pochylając łeb i ogon. Była niemal na poziomie ziemi, zupełnie jakby chciała się zwinąć w kłębek. A przynajmniej prawie, bo ciało miała wyprostowane, a nie wygięte. Następnie gwałtownie pochyliła się w prawo, robiąc kilka obrotów na chłodnym podłożu. Zamknęła przy tym fiołkowe ślepia, nie chcąc by trawa i ziemia powpadała jej do oczu. Cała ta akcja trwała zaledwie kilka krótkich, błyskawicznych wręcz sekund, gdy młodziutka smoczyca wstała na równe nogi, unikając wymyślonego ataku. Tym razem chciała uniknąć wyimaginowanego, kolczastego ogona, mającego zbić ją z łap. Teraz chciała wykorzystać możliwość lotu, więc szybko stanęła na dwóch, tylnych oczywiście łapach, utrzymując równowagę ogonem i zaczęła machać energicznie skrzydłami. Wielkie skrzydła bez problemu szlachtowały bezbronne i niewinne powietrze. W końcu zaczęła czuć, jak odrywa się od podłoża, zaczęła machać nimi jeszcze mocniej, szybko się wznosząc. Przyjemne ciepło rozniosło się po jej smukłym ciele, co pozwoliło smoczycy w ostatniej sekundzie uniknąć owego niegroźnego dla niej ataku – w końcu wyobraźnią nic sobie nie zrobi, a przynajmniej teoretycznie. Zresztą nie używała przy tym magii, której póki co nie znała i nie potrafiła z niej korzystać, lecz tylko i wyłącznie własnego umysłu – więc ogon i tak nie mógł jej wyrządzić krzywdy. Teraz ostatnia próba tej nauki, najcięższa tym razem. W jej łbie pojawił się drugi, identyczny smok, również czarny i potężny, dokładnie za nią. Miała teraz dwóch wrogów. Oba smoki skoczyły w jej kierunku, chcąc porożem na łbie trafić w nią. Jeden z przodu, drugi z tyłu. Samica tym razem nie zamierzała niczego przekombinować. Nie miała zamiaru robić jakiegoś pokazu akrobatycznego, tylko zwyczajnie uniknąć ciosów. W tym celu przyjęła szybko pozycję do skoku. Aby jej ruchy były sprężyste i gibkie, ugięła i rozstawiła nieznacznie łapy. Łeb pochyliła, ogon wyprostowała, ale utrzymywała luźno, a skrzydła docisnęła jeszcze mocniej do ciała. Następnie wzięła ostatni, najgłębszy tego dnia wdech, modląc się do samej siebie (w żadnych bogów nie wierzyła) by ten ostatni unik poszedł jej wystarczająco dobrze. Oczywiście i tak nic by się nie stało. Ale jednak dobrze by było wszystko zrobić możliwie jak najlepiej. Wybiła się więc z impetem z tylnych łap pochylając się nieznacznie w prawo. Wtedy też w jej wyobraźni dwa czarne smoki zamiast trafić łbami w nią – zderzyły się same ze sobą.Nie był to jednak koniec. Ostatnim atakiem do uniknięcia było natarcie dwóch smoków jednocześnie, tak jak poprzednio, lecz tym razem jeden zionął ogniem w jej pierś, a drugi będący z tyłu – splunął kwasem w kierunku jej lewego skrzydła, a właściwie błony. Znowu postanowiła się odturlać, więc szybko ugięła łapy, złożyła skrzydła i przycisnęła łeb do ziemi, a następnie przechyliła się silnie w prawo, kierując się szybkością ale również precyzją. Czułą jak mięśnie się rozgrzały, a ona sama była zmęczona. Odturlała się i szybko wstała, w ostatniej chwili unikając ataku. To tyle.

Licznik słów: 1473
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika
Posty: 19260
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »

Czarne Wzgórza to złe miejsce. Nie chodzimy tam. Tu dzieją się złe rzeczy. To właśnie ponura fama czyniła to miejsce tak perfekcyjnym do drzemki. Zgniła Łuska miała zwyczajnie ochotę na zwinięcie się w kłębek, nie niepokojona przez nikogo. Ciemna jaskinia zdecydowanie była idealna.
Weszła do środka, ciekawa co znajdzie na końcu tego tunelu. Zawsze była ciekawa, co jest dalej. Dźwięk jej ciężkich kroków był praktycznie niesłyszalny. Wydawało jej się, że została otulona kokonem z czystej, nieprzeniknionej ciszy. Cudowne uczucie. Usadowiła się gdzieś w kącie, kontemplując fascynujący nastrój. Musi odwiedzać takie miejsca częściej. Ułożyła się wygodnie, zmieniając się w kolczastą kulkę. Zapadła powoli w przyjemne otępienie, kołysana do snu tylko przez szum krwi w uszach.
Nie myśl. Nie czuj. Nie istniej. Nie cierp.

Licznik słów: 122
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ ŻERKA | CHAŁKA | KRUCZKE ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Wilcza Pani
Dawna postać
FaolitiarnaPromienna
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 418
Rejestracja: 10 sty 2014, 23:39
Płeć: Samica
Księżyce: 51
Rasa: Skrajny
Opiekun: Czerwień Kaliny
Mistrz: Kruczopióry

Post autor: Wilcza Pani »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Śl: 1| Pł,S,A,O,Skr,MP: 2|MA,MO: 3| W: 4
Atuty: Szczęściarz; Pamięć Przodka; Obrońca
Złota Twarz była w zenicie. I jak każdego dnia od paru księżyców, pluła żarem. Brak chmur ułatwiał jej zdanie. Smoki chowały się w grotach, umykając przed męczącymi promieniami. Były wyjątki... Jak pustynni. Teraz nadeszła ich pora, ale nawet te smoki wiedziały kiedy należy schować się w cieniu.
Beżowołuska samica była jednym z tych wiedzących smoków. Łuski były niemożliwie nagrzane, grzywa przylepiała się do szyi wilgotnymi kosmykami, długie łapy podnosiły się ciężej. Może była to kwestia kwarty krwi północnych, ta słabość. Czarne Wzgórza miały tą zaletę, że było w nich całkiem dużo kryjówek. Wystarczyło poszukać. Malachitowe ślepia, wpół skryte pod przymkniętymi powiekami, bez trudu znalazły niewielki otwór w skale.
Ciszę zakłócił ostry stuk pazurów. I szelest łusek. Oddech. I dźwięk wciąganego powietrza. Ślepia nie chciały teraz zbyt dobrze działać – przejście z pełnego światła w mrok spowodowało że tańczyły przed nimi czerwonawe plamki. Zdała więc na węch... A ten jej powiedział, że jaskini jest jakaś woda! I, być może, drugi smok? Ale woda na pewno. Może trochę zastała, ale nie do pomylenia.
Toteż wysunęła pysk do przodu i... Tyknęła coś. Coś, co zdecydowanie było smoczym skrzydłem.
Och – wymamrotała. W jej głosie było słychać ogrom rozczarowania. Cofnęła się do tyłu i...

Licznik słów: 201
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Szczęściarz – W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces. Do użycia w pojedynczej akcji raz na dwa tygodnie w polowaniu/misji lub raz na pojedynek.
Pamięć przodka -1 ST do ataku/obromy w walce z drapieżnikami.
Obrońca raz na walke +1 sukces do obrony magicznej, raz w miesiącu dar od patrona.


Rusitaurion|Wilk
A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 1
U: A,O,Skr: 1

Nie wiesz jak odmienić imię? Klik!
Faolitiarna w wykonaniu Czerwieni Kaliny! i Koszmarnego Kolca!
Administrator
Smoków Wolnych Stad
Smoków Wolnych Stad
Awatar użytkownika
Posty: 19260
Rejestracja: 30 paź 2022, 23:51

Post autor: Administrator »

Głośne kroki ją obudziły. Podniosła zaspany łeb, by zobaczyć smoczycę, która dość mocno pachniała Cieniem.
– O, smok – stwierdziła dość oczywisty fakt – zawsze myślałam, że Czarne Wzgórza rzadko ktokolwiek odwiedza. Ale skoro już tu jesteś, witaj – wstała i ukłoniła się lekko przybyłej – Jestem Zgniła Łuska, kleryk Wody. Też szukasz spokojnego miejca na drzemkę? W Obozie Wody takie tłumy, że nie ma gdzie pazura wcisnąć. Naprawdę, albo ta mgła odejdzie, albo ja oszaleję – pokręciła łbem i westchnęła. Straszne to po prostu, straszne! A ona będzie musiała zająć się tymi tłumami chorych i rannych, od kiedy Azyl zaginęła... Na samą myśl aż ogon ją swędział, a łeb bolał, jakby ktoś walił w niego młotem. Spaać! – możemy spać razem, ja szczerze mówiąc nie mam żadnych objekcji... – była bardzo nieświeża, strasznie ospała i niezbyt kontaktująca. To właściwie jest samiec czy samica? A w sumie, kogo to obchodzi... Spać, spać, spać!

Licznik słów: 153
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[ ŻERKA | CHAŁKA | KRUCZKE ]

Jeżeli potrzebujesz pomocy, rady lub zauważyłeś jakieś
nieprawidłowości – sprawdź do kogo najlepiej się zwrócić!


Czasami lawina uzależniona jest od pojedynczego płatka śniegu.
Czasami kamyk zyskuje szansę odkrycia, co mogłoby się stać, gdyby tylko odbił się w innym kierunku.
Zmora Opętanych
Dawna postać
K'Nath Niezgłębiona
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 3022
Rejestracja: 13 maja 2016, 23:22
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 68
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ankaa (Dwuznaczna Aluzja)*
Mistrz: Nahkriin (ojciec spoza bariery).
Partner: Gonitwa Myśli.

Post autor: Zmora Opętanych »

A: S: 2| W: 3| Z: 5| I: 3| P: 4| A: 3
U: B,L,Pł,O,M,W,MP,MA,MO: 1| A,Śl,Kż: 2| Skr: 3
Atuty: Ostry Wzrok; Pamięć Przodka; Tropiciel; Wybraniec Bogów; Magiczny Śpiew;
___Gdy nie przebywała na terenach Cienia, które były zdecydowanie najbliższe jej sercu – głównie przez panującą tam tajemniczą atmosferę – to na miejsce odpoczynku wybierała Czarne Wzgórza. Z prostego powodu – przypominały jej ziemie jej stada, a co za tym szło – rodzinne krajobrazy. Co prawda brakowało tutaj wysokich, sięgających chmur górskich szczytów, ale przecież nie można mieć wszystkiego. Wolne stada i tak nigdy nie dorównają krajobrazom miejsca, z którego Opętana pochodzi i do którego kiedyś wróci. Gdy wszyscy będą myśleli, że jej życie dobiegło końca – ona będzie je kontynuować. Przez wieczność, nie musząc już dbać o wolne stada.
Jak zwykle wybrała noc – gwieździstą, bezchmurną, piękną. Urosła przez ostatnie księżyce, można by rzec że jest już prawie wielkości w pełni dorosłego smoka. W rzeczywistości nie była zbyt duża, ale skrzydła sprawiały, że zdawała się być znacznie większa. Wkroczyła do wąskiego tunelu bez problemu, jej chude ciało bez problemu się w nim zmieściło. Pomieszczenie na końcu było dość duże. Ale ona nie oczekiwała towarzystwa, chciała pobyć tutaj sama, ze swoimi myślami. Na gałęzi drzewa przed wejściem siedział czarnopióry kruk.
Położyła się wygodnie, długi ogon cicho wił się po podłożu. W mroku widać było świecące, jadowicie liliowe ślepia oraz białe symbole po obu stronach jej szyi. A także śnieżnobiałe łuski podbrzusza, wyróżniające się na ciemnym fiolecie reszty ciała. Jej oddech był cichy, spokojny, powolny.

Licznik słów: 224
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej