OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Kruczopióry cicho westchnął, nieco zawiedziony, kiedy Azyl zdecydowała się jednak nie opowiedzieć mu kolejnej historii. Trochę nawet potraktował to niczym mały pstryczek w nos, niemniej... nie mógł być na nią zły. Nie po tym, co dla niego zrobiła. Uśmiechnął się więc jedynie przyjaźnie, kiedy zaś padły słowa "przy następnym spotkaniu"... nawet go to nieco uradowało w sercu. Czyli spodziewała się, że jeszcze się ujrzą? Ach, to oczywiste, uzdrowicieli każdy smok musi przecież od czasu do czasu spotkać na swej drodze! Zwłaszcza czarodziej! Choć większość skupiona jest podczas tych spotkań całkowicie na leczeniu, nie zaś na opowieściach...– Będę więc go wyczekiwał z niecierpliwością – odpowiedział krótko i pogodnym tonem, następnie zaś znów spojrzał przed siebie... i po chwili przystanął. Coś... było nie tak, ewidentnie. Ta cisza i mrok nie mogły napawać optymizmem. Widząc nieustające kroki uzdrowicielki, po chwili smok ruszył dalej za nią, nie chcąc zostać sam, choć rozglądał się przy tym na wszystkie strony niezwykle uważnie, obserwując tak korony drzew, jak i ich pnie, ściółkę, oraz wiodący naprzód trakt... Za plecy też się obejrzał. I węszył – rozmyślnie odsuwając przy tym pysk nieco na bok, aby silna woń ziół bijąca od Azylu nie zamaskowała czegoś potencjalnie groźnego. Wprawdzie nie był łowcą, ale że pochodził z Cienia, nawet nie szkoląc się, miał zmysły wyczulone nieco bardziej od przeciętnego smoka...
– Zaczekaj... – szepnął cicho, zatrzymując się znów na moment. – Jesteś pewna... że powinniśmy iść? – zapytał, spoglądając bacznie wprost w ślepia uzdrowicielki. Będąc przy tym śmiertelnie poważnym – jak nigdy. – Wiesz, co się dzieje...? – drążył i znów się rozejrzał. Za chwilę też postanowił wytworzyć niewielkie, maddarowe światło wielkości zaciśniętej pięści, żółte, któremu nakazał powoli wykonać koło wokół siebie, aby mógł uważniej przyjrzeć się ciemnej okolicy. Jego wyraz pyska wskazywał na prawdziwy niepokój; jeszcze nigdy nie znalazł się w podobnej sytuacji. Czy miał się czego bać...?