A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 2| A: 1
U: S: 1| L,O,A,MO,W,Śl: 2| MP,MA,Lecz: 3
Atuty: Spostrzegawcza; Pamięć przodka;
Nie były papużkami nierozłączkami... Były jeszcze bardziej nierozłączne. Rozchodziły się na naprawdę niedługo. Nadiethscallieth musiała rozprostować skrzydła, które drętwiały jej od ciągłego taszczenia ich na grzbiecie. Nadszedł czas, żeby to one ją poniosły.
Jak zwykle spędzała czas szybując ponad chmurami, gdzie powietrze było rzadsze i przejrzystsze. Pochylała się to na lewe skrzydło, to na prawe. Hipnotyzowała swoim majestatycznym tańcem z wiatrem. Czarne jak noc, ogromne skrzydła, złączone z ogonem, tworzyły doskonałą powierzchnię lotną. Samica bawiła się z wiatrem, niczym nie skrępowana, ośmielona przestrzenią, była wolna. Z myślą, że jej siostra jest cała i zdrowa i w dodatku tutaj, z nią, przelatywała nisko nad obłoczkami pędząc jej na spotkanie. Już się stęskniła. Czuła, że była gdzieś blisko, więc zaczęła powoli obniżać lot. Przelot przez gęste chmury pozostawił na jej drobnej łusce drobinki czegoś co można by nazwać szronem, który pokrył całe jej ciało, lecz natychmiast, gdy zeszła niżej pod chmurę, wyparował.
Wzrokiem wyszukiwała siostry, która powinna być gdzieś... O, jest. Zmrużyła oczy zauważając przysiadającego czerwonego smoka. Poznała go od razu. Po krwście-czerwonej łusce i kształcie rogów. Zdumiona tym widokiem postanowiła bezszelestnie wylądować gdzieś niedaleko, za Zwiastunem Światła, co by jej nie zobaczył, ani nie usłyszał. Za to Lilliath widziała ją doskonale.
Chwilę zajęło składanie skrzydeł. Zwykle nie musiała robić tego tak cicho.
Zamierzała podejść samca od tyłu, ale o skradaniu nie było mowy. Śnieg i te sprawy. Takie jak jej woń, która teraz szczególnie wyrazista, zmieszana z wiatrem poleciała w ich stronę. Samica też nie zachowywała się jakoś przesadnie cicho. Raczej naturalnie. Miękko stawiała łapy na śniegu, który chrobotał gnieciony jej ciężarem. Dodatkowo ciągnęła za sobą po ziemi długi, czarny ogon zakończony puszystą kitą.
Stanęła jakiś ogon lub dwa za Zwiastunem, przeczuwając już co się tu kroiło. Na jej pysk wplótł się tajemniczy uśmiech. Wzrok onyksowej samicy powędrował po bijącej zdrową, krwistą czerwienią łusce na ogonie, wzdłuż jego masywnych ud, by potem przeskoczyć na zadbane skrzydła i wdrapać się na rogaty czubek głowy.
Przez chwilę rozważała, czy wspomóc jakoś siostrzyczkę, czy może wycofać się i popatrzeć z boku na scenę. No, ale nie chciała robić ze Zwiastuna wariata, dlatego podjęła słuszną decyzję o ratowaniu ich obojga.
– Widzę, Assuremith, że pozałeś już moją siostrę... – mruknęła do niego cichym, spokojnym głosem zahaczającym o rozbawienie.
Nie on pierwszy je mylił ze sobą. Zdarzało się to nawet bardzo bliskim przyjaciołom.
Podeszła do jego boku i zatrzymała się przy nim, ale nie za blisko. Zachowywała odstęp przynajmniej dziesięciu pazurów od samca. Delikatnie uśmiechnięta spojrzała na niego. Pod tą jej maską uśmiechu była jednak mała niepewność. Jego reakcja mogła być różna.
Licznik słów: 426
Atuty:
Spostrzegawczy
Jednorazowo +1 do Percepcji
Pamięć przodka
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie)
Skarby i pamiątki
kamienie: 0 / 4
Zapasy
owoce: 2
mięso: –
Moja krew / Ruja
Adramus, May, Mirandearth, Lenifiell/ 1 – 9
