A: S: 1 | W: 1 | Z: 3 | I: 1 | P: 2 | A: 1
U: B, S, L, P, MP, MA, MO, A, O: 1 | W,Kż: 2 | Skr, Śl: 3
Atuty: Ostry węch; Pamięć przodka; Poszukiwacz;
Szara nie potrzebowała wiele czasu, by odpłynąć. Szum wodospadu powoli cichł, a umysł ruszył ku krainie snów. Czuła się bezpieczna, a przeraźliwie zmęczona wrażeniami ostatnich dni, chętnie oddała się w szpony Mary. Została jednak z nich wyrwana, gdy zatrzymał się przed nią Instynkt Zabójcy. Nieprzygotowana smoczyca powoli, sennie uniosła łeb, a szare powieki odsłoniły ślepia przywodzące na myśl płynne złoto. Dopiero po chwili odzyskała trzeźwość umysłu i automatycznie spięła mięśnie, w płynnym i pełnym gracji, choć nieco ospałym, ruchu unosząc się do pół siadu. I wtedy zdała sobie sprawę z tego, że ma przed sobą smoka. Upomniała się w duchu za nierozwagę i wyprostowała całkowicie.
Nie było w niej strachu czy agresji. Na pysk wstąpiła perfekcyjnie wyćwiczona maska, nie chłodu czy pustki jak u niektórych, a spokoju. Przyjemnego, niemalże usypiającego rozmówców spokoju. Złote ślepia spoglądały na Magwana czujnie, z nutką łagodności.
Deirdre była specyficzną istotą. Przede wszystkim – bezgranicznie ufała smokom. Oczywiście, wiedziała że mają różne charaktery. Byli Ci dumni i skorzy do walk, wrażliwi na urazy, jak i weseli i otwarci na wszystkich. Myślała tu oczywiście o Trzech Kastach. Czyści byli inni. Chowali swe emocje pod maską spokoju od wyklucia, gdyż tego byli uczeni. Ale nawet w cieniu jaskini smoczyca widziała, że Instynkt nie był północno-bezskrzydłym. Znów ktoś o skalanych genach. Niepokoiło to szarofutrą, jednakże nie mówiła nic, dalej nie znając tutejszych tradycji. Choć z pewnością poczułaby się lepiej w towarzystwie Czystego.
Ciężko stwierdzić, czy była naiwna, czy niedoświadczona. W Błękitnej Dolinie, gdzie się wychowywała, walki smoków które nie były czystym treningiem, nie miały miejsca. To było coś nie do pomyślenia. Czemu mieliby się ranić, osłabiać swój własny gatunek, gdy każdego dnia walczyli o przetrwanie mając ludzi za progiem, którzy dręczyli ich ciągłymi najazdami? Chodź Wiedźma wielokrotnie próbowała jej wyperswadować takie podejście do życia, Deirdre nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Nie czuła więc strachu w obecności innych smoków.
Skinęła delikatnie łbem w stronę samca, unosząc kącik pyska w delikatnym, nieco sztywnym uśmiechu. Choć duch starych nawyków krzyczał w niej, że nie powinna – jest Czystą, lepszą od mieszańców, którzy powinni widać ją pierwsi i słuchać każdego rozkazu – uciszyła go skutecznie. Musiała pamiętać, że nie jest u siebie. A przede wszystkim, że została wygnana. Miała przed sobą starszego i z pewnością silniejszego smoka. A nawet w Błękitnej Dolinie, w obrębie Kast to umiejętności wyznaczały pozycję.
– Nazywam się Deirdre. Czy w czymś mogę Ci pomóc?
Dopiero teraz pozwoliła sobie na dłuższą obserwację towarzystwa. Rasę rozpoznała od razu, dzięki księżycom wprawy, ale wcześniej nie zwróciła uwagi na szczegóły. Jej uwagę przykuły od razu blizny. Zaintrygowana nimi, pozwoliła sobie na krótkie zawieszenie na nich spojrzenia. Rzadko widywała smoki o takich znaczeniach. Blizny były znakiem siły. Tylko najświetniejsi z Kast mogli się pochwalić takimi medalami. I tak długim życiem. Słabi ginęli pierwsi, od razu w walce lub później, w wyniku ran. Nieliczni przeżywali i dawali radę ubytkowi krwi. Nie było tam Uzdrowicieli.
Uniosła nieco łeb, by spojrzeć samcowi w ślepia. Spokojne przeciwko dzikim.
Licznik słów: 491
– Nie ma duchów – powiedział król do Ducha.
– A ja myślałem, że nie ma królów – odparł Duch.
– To znaczy, że jeden z nas się mylił – odrzekł Król
– Na to wygląda – powiedział Duch i zaczął straszyć w godzinę duchów.
Ostry Węch – Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte na zmyśle węchu mają dodatkową kość.
Pamięć Przodka – Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi.
Av Shinerai