A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 4| P: 2| A: 1
U: Skr,Śl,M: 1| B,L,S,A,O,Kz: 2| W,MP: 3| MA,MO: 4
Atuty: Inteligentny; Chytry Przeciwnik; Mistyk; Wybraniec Bogów;
Kravsax niechętnie się podniósł. Ciepłe posłane zniknęło w górze. Wzdychnął cicho. Czyli pora się zbierać. Wstał otrząsnął się trochę by przywrócić sobie jasność umysłu. Spojrzał na słońce. Zachodziło. Odwrócił się w stronę drzewa i podszedł do niego. Końcówką ogona pociągnął Nixa za ogon dając mu wiadomość: "idziemy, choć już". Zsunął się z posłania zostawiając głębokie szczeliny w korze drzewa. Zjechał z cichym szuraniem na dół i popatrzył czy Nix także poszedł w jego sprawy. Gdy zejdzie ruszy w kierunku obozu. Nie mają już tutaj na razie co szukać. Ziewnął przeciągle i się wyciągnął. Zaraz wieczór. W sumie już, a zaraz mrok i noc. Jego ulubiona pora.
Różowy smok coś nie schodził.
–Nix idziesz? – Zawołał
Dodano: 2015-09-08, 16:18[/i] ]
Kravsax zawędrował do lasku by w końcu poćwiczyć wszystkie swoje umiejętności. Musiał poćwiczyć bieg, skoki, lot i magię precyzyjną. Tę ostatnia przede wszystkim. Skoro miał zostać czarodziejem wypadałoby by coś umiał. To jedno. Drugie to nie chciał być przed pewną osobą jakimś nieukiem. To były te dwa główne bodźce.
Zaczynamy od biegu. Przyjął pozycję. Łapy zgięte, linia głowy z kręgosłupem, ogon pół sztywny, skrzydła przy sobie. Porozglądał się za miejscem do biegu. Między drzewami. Zaczynamy. Zaczął przestawiać prawą przednią i lewą tylną łapę do przodu. Następnie lewą przednią i prawą tylną. Poruszał się na zgiętych łapach nabierając prędkości. Wykręcił tułów w prawą stronę ogon także. Szyja wygięła się, a on skręcił w prawo stawiając mocniej lewe łapy. Okrążył w tej pozycji pierwsze drzewo. Wracając do swojego miejsca skrętu wyrzucił się do przodu. Łapy mknęły po podłożu. Mech wyciszał jego bieg. Wykręcił się w lewo, głowa momentalnie znalazła się po boku jednego drzewa. Łapami wybijał się mocniej z prawej. Zrobił pół skrętu i dosłownie wybił się w prawo. W tym malutkim skoku złożył trochę łapy, ale te zaraz wróciły do ziemi. Biegł do przodu, przekładając szybko łapy. Gwałtownie prawą przednią łapą uderzył w podłoże, tyłem ciała wykręcił w prawo, przez co zmienił swoją pozycję o sto osiemdziesiąt stopni. Pazury wbiły się w ziemię by nie spadł na nią. Wyrzucił się do przodu. Tym razem przednie łapy wyrzucały się do przodu, zaraz do nich dołączały tylne, i tak ciągle. Raczej teraz leciał a nie biegł. Biegł jak gepard. Skrzydła skrupulatnie trzymał przy sobie, ogonem zachowywał równowagę. Łeb równo z linią kolców na grzbiecie, oczy patrzyły uważnie. Mięśnie łap pracowały gorączkowo, napędzając Kravsaxa. Śmigał do przodu. W jednym momencie gdy wszystkie łapy były w górze, wyrzucił swoje ciało lewym bokiem do przodu. Wystawił lewe łapy lekko zgięte, wylądował na nich. Od razu zaczął biec w prawą stronę. W pobliżu znajdowały się blisko dwa drzewa. Wbiegł w między nie przednimi łapami chwytają się ich i naprężając mięśnie, wystrzelił się jak z procy. Wygiął tułów w lewą stronę, razem z głową szyją i ogonem. Zatoczył duże koło, wokół kilku drzew. Wbiegł pomiędzy nie, wykręcił się w prawo, łapami odbijał w lewo. Dobiegł do następnego drzewa, skręcił w lewo, łapy wybijały mocniej w prawo. Kolejne drzewo. Zrobił szybkie kółko wokół niego, wybijając się silnie na tylnych łapach. Kolejne drzewa były ustawione w rządku. Zaczął skręcać w prawo, wykręcając tułów, szyję, głowę i ogon w lewo. Łapami przednimi poleciał w prawo, skręcając je w lewo. Tylne łapy dostawił, zaś przednie wyleciały w lewą stronę. W locie skręcił ciałem w prawą stronę. Wylądował na miękkich łapach i od razu wystrzelił do przodu pokonując w taki sposób kolejne drzewa. Przy ostatnim, ostro skręcił podobnie jak wcześniej wyrzucając tył do przodu i robiąc taki piruet. Zwolnił, znów przekładał prawa przednia, lewa tylna potem lewa przednia i prawa tylna. Zrobił jeszcze kilka piruetów, i usiadł w jednym miejscu. To był męczący trening.
Licznik słów: 600
Żetoniki :3 – Złoty i Srebrny (III miejsce Konkurs X, wyróżnienie w Konkursie X), Srebrny (wygrana Popisu II)