A: S: 2| W: 1| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 1
U: MP,S: 2| MA,MO,Skr,Śl,Kż,B,O,W: 3| L,A: 4
Atuty: Urodzony lotnik; pamięć przodka; tropiciel
Łowca Ognia czuł się słabo, wypruty ze wszystkich sił. Jego łapy niczym spętane, czymś obciążone, wlokły się prawie że nieposłusznie za nim. Ogon opuszczony, niczym przetrącony i niezdatny do użycia. Skrzydła obwisłe, jakby utraciły siłę i zdolność do uniesienia Odcienia w przestworza. Tam gdzie czuł się wolny. Nie czuł już nic, żadnych głosów, swojego życia, wszystko uleciało jak kiedyś z tej sarny co powalił ją jednym ciosem. Nie był też świadom co się z nim dzieje, brał to za zwykłe zmęczenie tymi polowaniami. Znajdując swoje miejsce tutaj, pod jednym z ciemnych drzew ułożył się niczym władca. Ziemia choć zimna, wydała mu się ciepła i tak kojąca. Położył swój łeb, czując teraz jak jego oddech zwalnia. Zrobił się bardzo senny, to go ciągnęło jak magnez, nigdy w życiu nie było mu tak dobrze... i jednocześnie nieprzyjemnie. Nagle coś w jego umysł wbiło się jak zimna szpilka a coś mu szepnęło do ucha ~Czujesz już śmierć....~ Jakby w odpowiedzi skinął lekko, wręcz niezauważalnie głową. Miał teraz chwilę, ostatnią chwilę by pomyśleć o swoim największym skarbie- o rodzinie. Myślami biegał teraz do Fantazjotwórczej, kiedy to pierwszy raz ją ujrzał. A tak swoją drogą, ile to już było tych zauroczeń? Wiele. A tylko ona była tą prawdziwą, tą jedyną z którą chciał spędzić każdą chwilę. I ten moment kiedy wyznał jej prawdziwą miłość, zaraz po tym gdy przy zachodzie siedzieli i rozmawiali. A teraz ten idiota przysporzy jej ogromny ból, ponieważ nie ma siły już wstać a nawet jej zawołać dzięki maddarze. I to będzie gorsze niż największa rana fizyczna "Przepraszam Fantazjo, moja kochana, ty która zabarwiłaś mój świat tyloma kolorami. Ty, która sprawiłaś że nie czułem się sam " pomyślał. I skojarzył to z Wichurą, kiedy ta straciła Lewitację i Rahvik. Wichura, Hipnotyzująca... jego najlepsza przyjaciółka, był przy niej kiedy potrzebowała a ona przy nim kiedy tego potrzebował. Gdzie wszystkie smoki się podziały... Świat był okrutny, czy to chowamy się za barierą, czy to żyjemy na równinach. Myśli jego plątały się wokół Heren i Żara. Chociaż ci się nie poznali, miał taką nadzieję. I chociaż nie wiedział czy żyją... Wierzył w to. Pomyślał o Kłosie, Mirindzie.... Gdzie są. Co robią? Czy żyją...? Jego oddech coraz płytszy, coraz cięższy, już nie miał sił. Mięśnie mu drgały, jakby ktoś bezlitośnie go dźgał a on był spętany, przyciśnięty ciężarem życia do ziemi. Czy faktycznie to, że był najsłabszy, potem silniejszy i znowu najsłabszy zawiniło? Przecież jego łowy szły fatalnie, dwadzieścia i więcej księżyców i jak wiele zrobił dla swojego stada Ognia? Był mu tak wierny, że to wstyd by musiał odsyłać każdego smoka który przyszedł, bo on nie miał nawet mięsa czy owoców aby zapewnić przeżycie swojej rodzinie. Może to lepiej? Może Fantazjotwórcza znajdzie sobie silniejszego samca, który zadba o nią tak, jak nie potrafił zadbać Odcień? Powoli obraz stał się zamazany, świat powoli zaczął znikać. Zdawało mu się, że gdzieś w oddali ujrzał Aterala, boga śmierci i sprawiedliwości. Może to tylko jego wyobraźnia płatała mu figla? Odcień jednak był pewien. Jego czas nadszedł, można by spokojnie powiedzieć że zdecydowanie za szybko. Jednak samiec przygotował się na Śmierć. I to nie teraz, nie wczoraj ale zawsze. Nie bał się jej, nie sprzeciwiał się temu co miało nadejść. Ostatnimi oddechami rozkoszował się zapachem świata żywych. Nie żałujmy umarłych, żałujmy żywych bo życie jest trudne. Poczuł na swoim ciele zimno, które przyniosło jego mięśniom niezwykłe ukojenie i rozluźnienie. Poczuł wręcz jak się rozpływa, jednak ulatywało z niego wszystko- wspomnienia- tak wiernie, trwale, sumiennie zdobywane dzięki losowi. Myśli- które nawet w tej chwili przepływały prze niego, które są częścią wszystkiego co żyje a nawet i samych Bogów. Miłość – najsilniejsza emocja jaka istnieje we smokach, chociaż nie każdy potrafił ją w sobie odnaleźć i żałował przede wszystkich tych, którzy nie potrafią kochać. Zaufanie, słowa, przysięgi i czyny- to co mówił, czuł i robił przez te księżyce, co zapamiętywano i trwało w nim aż do teraz. Przyjaciele- bo jeżeli nie rodzina to oni. Stado Ognia- dla którego chciał poświęcić wszystko, tak wywiązywał się z obowiązków. Tak się starał, to co zrobił, choć niewiele, przyczyniło się do małej cząstki decydującej o istnieniu tego stada. Ostatni oddech wydobył się z jego nozdrzy, ciało znieruchomiało w geście śmierci. Teraz już widział wszystko, unosił się nad światem i wędrował do każdego. Nie czuł ciała, nie pamiętał tego dokładnie, widział Fantazjotwórczą, Heren, Wichurę, Poszukiwacza, Rahvik i Lewitację, Żara i Kłosa, Runę Ognia... oraz ciała Mirindy i Sanitiela głęboko pod ziemią.
Uczyłem
Walczyłem
Polowałem
Kochałem.
Zostawić Was nie chciałem...
I tak odszedł Trzy Odcienie. Zwyczajny smok Ognia, który dla siebie osiągnął wszystko. Stał się Łowcą, Łowcą Ognia, miał rodzinę którą kochał a teraz musi żyć bez niego. Na co to przyszło? Jest to moi drodzy natura, nie zatrzymamy jej choćby nie wiem co. I pogódźmy się z tym, tak jak zrobił to Arachran. Płowy Kolec. Trzy Odcienie, Łowca Ognia który walczył do końca.
Licznik słów: 807
:.....my nie widzimy:.....::.....my nie widzimy:.....:
~~~~~~~~My wciąż musimy dokonywać wyborów.
Zwierzę jedynie działa, jest.
My jesteśmy spętani, one wolne.
Zatem
być ze zwierzęciem, to zaznać odrobiny
WOLNOŚCI
~ATUTY~
I —
II —
III —
IV —
V —
VI —
l motyw muzyczny 1 l l głos l l motyw muzyczny 2 l