A: S: 1| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 3| A: 1
U: M,MA,MO: 1| B,A,O,Śl,Skr,W,MP: 2| L,Pł.S: 3
Atuty: Szczęściarz, Kruszyna
Poszukiwania rzeczywiście nie mogły być łatwe. Ucieszył się, gdy usłyszał głos przyjaciela. Jeśli w ogóle mógł go tak nazwać. W sumie nie znali się aż tak dobrze, ale Kaszmir uważał wszystkich, za swoich przyjaciół. No, chyba że byli częścią niechlubnego Cienia. W każdym razie, gdy Pożeracz wspomniał o nie zamykaniu umysłu, adept natychmiast drgnął niespokojnie, a mentalna więź straciła na wyrazistości. Pierwsza myśl o nie zamykaniu umysłu, skończyła się zamknięciem umysłu. Cholera, cholera... ~ Mruczał gorączkowo, próbując przywrócić stabilną więź. Raz wychodziło mu to lepiej, raz gorzej. Zawsze jak ktoś powie, żebyś o czymś nie myślał, to natychmiast pojawia się w twojej głowie. Straszna przypadłość. Fatalny czarodziej odetchnął z ulgą, gdy zobaczył masywną sylwetkę lecącego samca i w końcu mógł zerwać magiczną nić, porzucając maddarę z głośnym "O taaaak...". Bleh, magia. Po co to komu.
Uniósł się na łapach, rycząc głośno na powitanie. Pokazał się przy okazji w całej okazałości, żeby łatwiej go było namierzyć. Niepotrzebnie, przecież podniebna twierdza już go namierzyła. Czy ten trening, to na pewno dobry pomysł? Kiedy tak patrzysz na smoka takich rozmiarów, trochę odechciewa się walczyć. Szczególnie, gdy rozpościera skrzydła na tle nieba i całe jego ciało mówi subtelnym, niezobowiązującym tonem "ZMIAŻDŻYĆ".
Gdy wylądował, wcale sytuacja nie wyglądała lepiej. Uśmiechnął się jakoś tak... niepokojąco. Tak, to chyba było dobre słowo. Ok, ok, skoro jest jak góra, to pewnie też powolny jak ślimak ~ zaczął uspokajać się w myślach. W wyobraźni już miał scenariusz, w którym biega spanikowany dookoła skalnej platformy, a wojownik leniwie macha za nim łapą, która spada tuż za jego puszystym ogonem, zostawiając wielkie wgniecenie w skale. O nie, nie chciał takiego "treningu". Przecież on niczego się nie boi. Co tam doświadczony wojownik. Damy radę!
– Tak, walka – postarał się odpowiedzieć swobodnie i wesoło jak zwykle. Jednak wyszło bardziej coś na kształt zażenowanego szczeknięcia, urywającego temat, zanim na dobre się zaczął. Ile jeszcze smoków, zapyta się o tą jego durną rangę?! Teraz poczuł, że chce rozpocząć ćwiczenia szybko, bo inaczej potnie całą tą skałę własnymi pazurami na plasterki. – To nie moja wina, że w stadzie nie mamy nawet jednego wojownika! Nie wyciągnę tej wiedzy z pod ziemi.
Powiedział trochę głośniej niż planował, co nawet go zdziwiło. Nie poczuł, kiedy nadchodzi cicha fala piekącej złości. Ostatnio coraz słabiej to kontrolował. Powinien więcej walczyć na arenie.
– Ekhem, przepraszam – poprawił się nagle, siadając przed ognistym. – Bardzo się cieszę, że zgodziłeś mi się pomóc. Po prostu mam problemy ze szkoleniem.
Wziął głęboki oddech, zanim kontynuował.
– Uczył mnie Słowo Prawdy. Ale zanim dokończyliśmy szkolenie, uciekł do Cienia, zostawiając całe nasze stado na pastwę losu. Tak jak poprzedni przywódca – wypluł z siebie już spokojniej, jednak wciąż słychać było w jego głosie obrzydzenie całym tym procederem. Jak można tak po prostu z dnia na dzień zmienić stado? To jak wymienić sobie wszystkie łuski, albo wstawić sobie nowe zęby. Albo futerko!
Przynajmniej pocieszyła go wiadomość, że Lunarny też nie został wojownikiem bez przejść i problemów. Tak więc nie miał się obawiać, że ktoś nadszarpnie jego ambitne ego.
– Uczyłem się podstaw. Całkiem niewiele. Słowo uczył mnie i brata, od razu zademonstrował nam standardowe ataki, uniki... Potem wypróbował jak sobie radzimy w praktyce. Było dość ciężko, cały wyszedłem poobijany. A potem już różne były te treningi, raz wlazł na drzewo i nie mogliśmy go stamtąd ściągnąć – zachichotał pod nosem jak złośliwa hiena. Nie miał pojęcia, że jeszcze jakieś wspomnienia ze "Zdrajcą" mogą go rozśmieszyć. – Ale nie wiem, czy dobrze nas przygotował. Nie wspomniał za dużo jak powinno się atakować. Rzecz jasna oprócz tego, że celnie i szybko. Próbowałem poćwiczyć to samemu, ale drzewa to średni cel. Zdecydowanie za łatwo dają się trafić.
Wzruszył barkami, po czym odrzucił łeb do tyłu, wprawiając grzywę w poruszenie. Uśmiechnął się do Pożeracza, w myślach ciesząc się jedynie, że już nie będzie musiał nudzić się samemu.
– A, walczyłem jeszcze na arenie z bratem... – wspomniał nagle, gdy myśli wskoczyły na słuszny tor. – I obydwaj zawaliliśmy.
Skwitował krótko, nie przebierając już w słowach. Ta walka to faktycznie była jego osobista porażka. Skakali wokół siebie jak ślepe kurczaki, nie mogąc się w ogóle trafić. Dopiero, gdy Oczko się przewrócił(!), Kaszmirowemu udało się go zadrapać. Tylko zadrapać. Obydwoje byli po prostu zbyt szybcy.
– To chyba tyle, cóż mam jeszcze powiedzieć. Znam słabe punkty na ciele smoka, wiem jak się ustawić. Potrzeba mi tylko więcej szczegółów. Jak zadać rozleglejsze rany, jak dostać się do krytycznych miejsc szybciej i nie tracić czasu na niepotrzebne ruchy. To wszystko, czego mi trzeba. Reszta wyjdzie na wierzch już na arenie – po tych słowach wstał, ustawiając się przed Pożeraczem na ugiętych łapach. Nie wydawało mu się, żeby samiec od razu zaczął z "grubej rury", ale przy kimś przynajmniej dwa razy cięższym od siebie wolał nie ryzykować. – To jak, zaczynamy? Nie chcę marnować więcej twojego czasu.
Bawił się środkiem ciężkości swojego ciała, przemieszczając go to w jedną, to w drugą stronę. Wydawało mu się, że spokojny z natury wojownik nie zacznie od zepchnięcia go z klifu. "This, is, Fire!". Dlatego liczył, że przezorna gotowość nie będzie potrzebna. Poza tym i tak nie lubił myśleć na siedząco. To strasznie blokowało szare komórki.
Licznik słów: 858
~ ~ ~
Z przyjemnością nauczę Cię wszystkiego co wiem.
~ ~ ~
Atuty:
~Szczęściarz
Skoro mnie spotkałeś, rzeczywiście musisz mieć dużo szczęścia.
W przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem (lub akcji utrudnionej) Atut daje automatyczny 1 sukces.
~Kruszyna
Nie, na prawdę, tyle mi wystarczy. Weź resztę...
Smok uzyskuje status sytość po zjedzeniu 3 jednostek mięsa zamiast 4.
Tutaj są wszyscy których uczę...
A tutaj KP
Kompan: Żywiołak ziemi Neder
Słodki, mały niedźwiadek
https://www.smoki-wolnych-stad.pl/viewtopic.php?p=193772#193772
Avek i pixelek by Brutal