OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zmarszczył nos. No, już raz czy dwa razy słyszał pytanie o jego życie jako samotnika. Ale czy dużo tu było do opowiadania? No bo tak, złe życie to nie było. Mógł robić co chciał, i faktycznie robił co chciał. Mięso zawsze się jakieś skołowało, i w ogóle jakoś mu się powodziło. A mówieniu na swój temat nie miał przeciwko, dlatego machnął łapą tylko, sugerując, że nie ma nic przeciwko odpowiedzi na pytanie smoczycy.– Nie poluję – wyjaśnił zaraz, patrząc na Ważkę. – Wierz mi, tyle ile razy się przechodziłem po tych terenach, to żadnej tutaj zwierzyny – westchnął ciężko, wznosząc ślepia ku niebu. No tak, z tym pożywieniem to mogłoby być o ciut lepiej. Bo jakby nie patrzeć, to polegał raczej tylko na łowcach. Raz może wymienił się coś za coś na mięso, ale tak to tylko darowizny... Ale, nikogo tym nie krzywdził! Nie szantażował przecież myśliwych, by mu coś dawali. Zawsze tylko prosił, a jak dostawał – to świetnie. Ale nawet jeśli miałby jakieś dojście do zwierzyny, to łowca i tak był z niego marny i raczej nic sam by sobie nie upolował. No ups.
– No, ale nie narzekam. W zasadzie to nie mam porównania do życia w stadzie, ale tu samemu jest całkiem miło. Tylko kurde zawsze czuję się jakoś niedoinformowany odnośnie tego, co się dzieje w stadach – mruknął, krzywiąc się trochę. Lubił wiedzieć o rzeczach, które wyprawiały się (dosłownie) wokół niego. Niestety, nie zawsze miał okazję się o tym wszystkim dowiedzieć.














