Strzeżony Dąb

Kiedyś podobny las nazywano Białą Puszczą, poświęconą bogom i spokojowi. Teraz jest to Dzika Puszcza, gdzie ograniczenia są zbędne.
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

  • Obserwowała zachowanie płowej sarny, mając także baczenie na ruchy jej brzucha. Czy Mahvran była specjalistką w porodach ssaków? Em... Nie, bo nawet nie miała jeszcze okazji faktycznie wspomagać jakiegoś w tym procesie. Po prostu widziała go kilka razy przypadkiem – ot, oswojona przez ludzi w wiosce kotka akurat przechodziła przez to piekło, albo mroczna elfka miała okazję poczuć, jak cudownie jest rozpocząć proces bycia matką. Każde z tych widowisk, poparte krwią i, w przypadku dwunogów, absolutnie niewyobrażalnymi wrzaskami tylko utwierdzało samicę w przekonaniu, że lepiej trzymać tylne łapy zamknięte. W przypadku gadów wszystko wyglądało generalnie łatwiej, ale to nie oznaczało, że miała ochotę testować bezpośrednio na sobie, jak znaczące było to biologiczne ułatwienie. Odechciało jej się jeszcze bardziej po ostatnich rewelacjach z Yrasvellai. Spanikowany wyraz błękitnych oczu córki był dodatkowym przypomnieniem, by myśleć, zanim się coś zrobi.

    Zamrugała powoli, ani na moment nie spuszczając oczu z sarny, jakby co najmniej zależało od tego jej życie. Jakby jedna dygresja miała wywołać w niej momentalne zatrzymanie wszelkich procesów.

    – Może, ale nie musi. – odparła. – Poronienia są częstsze u dwunogów, ale u nich ogółem proces porodu jest absolutnie makabryczny, przy tym to, przez co przechodzi ona, jest dosyć łagodne. – wskazała szponem na Trójnogą. To, że w sumie głównym czynnikiem makabry u ras dwunożnych są te pieprzone wrzaski już nie wspomniała. Ssak to ssak, różnica niewielka. – W najgorszym wypadku zginie i ona, i młode, ale wątpię, by do tego doszło, chociaż szansa zawsze istnieje. Z tym że jeżeli zginie młode, a ona przeżyje, to skończy z traumą na całe życie. – tym razem spojrzała na samca, po raz pierwszy od dłuższego czasu. – Więź utrwala też pamięć, niestety.
    W jej głosie nie było wyrzutu, tylko kolejny, suchy fakt. Westchnęła kolejny raz, wracając do cichego nucenia, po czym wyciągnęła dwie miseczki. Stare, wyszlifowane z kamieni szlachetnych. Używała ich za czasów swojej tragicznie zakończonej kariery. Zachowała z sentymentu. Ah, no i czasem przydawały się przy warzeniu eliksirów.
    Utworzyła napar z melisy i z lulka, magicznie wspomagając wszelkie procesy wrzenia, a następnie chłodząc całość. Nie były to wybitne twory, jako iż wyszła trochę z wprawy, ale liczyła, że zachowają swoje kluczowe właściwości – nawet, jeśli nie rozwiną pełni potencjału.
    Bardzo ostrożnie i powoli wyciągnęła w stronę smukłej, sarniej głowy miskę z naparem z melisy, próbując przysunąć go sarnie do pyska. Jeśli pozwoliłaby – samica chciała nakierować jej głowę, by wspomóc picie. Ugh. Ze smokiem byłoby łatwiej.


    – Przemyj łapy. – mruknęła, wskazując ekspresyjną końcówką ogona na leżący nieopodal niej bukłak z zimną, górską, zebraną przed jej wyruszeniem wodą. Większa część poszła na wytworzenie naparów, ale trochę było jeszcze w środku. – I postaraj się ich potem nie położyć w jakimś błocie.
    Nie sądziła, by samiec faktycznie miał jej się przydać, ale wolała dmuchać na zimne. Kontynuowała próby napojenia sarny. Jeśli się nie uda, będzie musiała zaimprowizować.

Licznik słów: 473
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Jakim cudem dwunogi rozmnażały się tak często, jeżeli ich ciąża była tak przerażająca? Może sam instynkt odbierał im zmysły albo jakaś społeczna indoktrynacja, czy lęk przed skazaniem gatunku na wyginięcie. Nie zastanawiał się nigdy jak musiały to interpretować samice, skoro to ich ciała musiały wytwarzać, a potem wyrzucać dzieci na świat. Czy poczucie obowiązku było dla nich naturalne?

Tym razem celowo próbował się rozkojarzyć, żeby jakoś zachować ogólną trzeźwość umysłu, ale krótka dywagacja nad samiczą anatomią w żaden sposób nie odseparowała go od niewygodnej rzeczywistości.
Przełknął ślinę, wyjątkowo w żaden sposób nie zanieczyszczoną kwasową wydzieliną i kiwnął łbem, by zakomunikować iż rozumie oferowane mu wyjaśnienia. Nie był w pozycji by cokolwiek podważyć, ani nie wiedział o co zapytać.
Łapy też wymył, słuchając się jej mechanicznie, jak adept podczas nauki.


Poruszanie łbem sarny nie było trudne. Dawała otwierać sobie buzię, dotykać, drapać, cokolwiek było potrzebne. Sprawiała wrażenie chorej, jakby żadne zewnętrzne bodźce nie docierały do niej, a cała zdolność przetwarzania rzeczywistości kumulowała się w okolicy jej tylnej części ciała. Nie była to zupełna prawda, co i obrońca czuł poprzez ich więź – zdawała sobie sprawę z obecności innego smoka, ale nawet gdyby zapragnął ją pożreć, czy czysto sadystycznie wbić szponu w jej kark, całkowicie zaakceptowałaby swój los. Była zbyt słaba by zrobić ze sobą więcej. Zbyt zmęczona. Czemu bolało tak bardzo, a śmierć znowu nie nadchodziła?


Wymywszy łapy, drzewny poprawił siad i podparł się skrzydłami, żeby nie musieć opierać ich na ziemi. W tej pozycji jego tułów zdawał się trochę dłuższy, a przednie kończyny jeszcze krótsze, gdyż niepewnie przybliżył je do piersi. Rozpoznawał podawane sarnie zioła z nauki, którą odbył z Szarym, więc miał nadzieję, że będą wystarczyć.
Co teraz? – zapytał, raczej automatycznie zakładając, że skoro nakazała mu oczyścić łapy, będzie oczekiwała od niego konkretnego działania. Oczywiście wolałby żadnego nie podejmować, ale jaki miał tutaj wybór? Żadnego.

Licznik słów: 308
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Odstawiła obie miski, gdy udało jej się napoić sarnę naparami. Liczyła, że to ją trochę uspokoi, ale głównie – cóż, pomoże na ból. Lulka czarnego użyła więcej, niż melisy. Miała nadzieję, że przypadkiem go nie przedawkowała, ale starała się wymierzać odpowiednio ilość do masy ciała sarny, traktując ją jak młodego adepta.
    Spojrzała raz jeszcze na zad Trójnogiej, patrząc na wystającą parę ciemnych nóżek. Powoli do samicy dochodził fakt, że młodych jest pewnie dwójka, jeśli wręcz nie trójka. Spojrzała na kikut pozostawiony po przedniej nodze. Sarna nie była zdecydowanie w dobrej formie. Zaczynała się zastanawiać, jakie są realnie szanse na jej przeżycie.
    Nie mówiła tego jednak na głos. Nie była sadystką, przynajmniej nie w chwili obecnej – nie zamierzała dobijać Strażnika swoimi uwagami, bo jego stres odbijał się przez więź na rozdygotanym roślinożercy.

    Położyła z niezwykłą, wyuczoną delikatnością palce obu skrzydeł na ciele sarny, na wysokości brzucha, sięgając ostrożnie do źródła magii.

    – Pomogę jej wypchać płód, bo całkiem możliwe, że nie starczy jej na to sił. Kiedy wyjdzie całkiem na zewnątrz, sprawdź, czy oddycha, czy nie ma zaklejonych nozdrzy, czy reaguje na bodźce. Możesz bardzo delikatnie pstryknąć młode w ucho. – poleciła, nie mówiąc mu, że to wszystko było tylko swego rodzaju eksperymentowaniem. Widziała porody, ale nie brała w nich czynnego udziału, a i pośród elfich wrzasków... Ciężko jej było się skupić. – Pod żadnym pozorem nie próbuj ciągnąć za nogi, jeżeli jasno tego nie powiem.
    Zaczęła pobudzać magią mięśnie sarny, chcąc, cóż, ułatwić jej wypchnięcie potomstwa na świat zewnętrzny. Jednocześnie kombinowała nieco, licząc, że pamięta jeszcze, jak magicznie wzmocnić i usprawnić działanie ziół, aby szybciej wdrożyły swoje działania przeciwbólowe.
    Czuła niesmak. Uważała, że naturę powinno zostawiać się w spokoju, a mimo to ingerowała w ten cholery poród.

    Obwiniała o to Strażnika. Nie swoje przywiązanie do niego, oczywiście, tylko konkretnie jego. Kogoś musiała.

Licznik słów: 303
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Nie chciała nic robić. Nie chciała podejmować się wysiłku. Nie chciała czuć więcej bólu. Nawet jeśli otępiał lekko, nie był przecież nieistniejący. Wciąż coś obcego rozsadzało ją od środka, rozpychało, kłuło, gniotło, szarpało. Mimo skurczów nie chciała przeć. Instynkt podpowiadał że powinna, ale walczyła z nim swoją apatią, jakby nie tylko zaakceptowała śmierć, ale aktywnie chciała żeby nadeszła. Oczywiście nie obejmowała tego konceptu zupełnie świadomie, ale coś musiało być na rzeczy, skoro odległy komfort znajdywała w myśli, że jeśli nic się nie powiedzie, będzie mogła w końcu odpocząć.

Drzewny znów kiwnął łbem, przyjmując polecenia wywerny. Nie mógł zrobić nic fizycznie, toteż spróbował skupić się na sarnie, której beznadzieja szarpała za jego więź. Wszystko trwało zbyt długo. Raz czy dwa podjęła wysiłek, tak iż ciemne nogi wysunęły się odrobinę, ale potem zaprzestała zupełnie, jakby przetrwanie młodych było jej obojętne.
Odetchnął nerwowo, próbując się uspokoić, a następnie sięgnął umysłu samicy, która w międzyczasie bezsilnie odłożyła łeb na ziemi.
Nie mógł jej pocieszyć, więc spróbował zapewnić, obrazami i uczuciami, że jedynie poprzez własną aktywność zdoła uwolnić się od bólu. Nie chodziło już nawet o przetrwanie, a o fakt, że równie dobrze mogła cierpieć jeszcze przez długi czas. Do zapadnięcia zmroku, do świtu, sam nie wiedział jak długo, choć zakładał że Mahvran nie miałaby na nią aż tyle cierpliwości.


Dyszenie przyspieszyło, do tego stopnia że dało się usłyszeć każdy z jej syczących oddechów. Skurcze pozwalały jej wyłapać moment w którym powinna skupić się na pracy swoich mięśni, by wyrzucić intruza niszczącego jej ciało.


Zaskakująco nie towarzyszył sarnie strach. Tonęła w bólu, dezorientacji, ale i narastającej niechęci wobec otoczenia. Nie pojmował wobec kogo konkretnie je kierowała. Czy miała za złe jemu, że pozwolił jej zajęć w ciążę? Czy nienawidziła koziołka za to, że ją zapłodnił? Czy w ogóle rozumiała przyczynę i konsekwencje? Niezależnie od podłoża jej negatywnych emocji, paradoksalnie stanowiły one jakąś motywację, toteż zamiast pozwolić jej się uspokoić, samiec zaryzykował, własnymi odczuciami wzmagając jej doświadczenia. Bo oczywiście, że bał się o nią, ale to nie czyniło jego własnego gniewu milczącym. Choć wściekły był przede wszystkim na siebie, ciężko było dzielić się ową emocją z kimś innym, tak by nie przybrała formy użalania się nad sobą, bądź wymuszonego, dezorientującego dialogu. Rudy w owej sytuacji musiał stać się kozłem ofiarnym.
To on ją wykorzystał, to on wspiął się na nią, gdy ledwie pojmowała jak żyć z samą sobą, to on wcisnął młode do jej słabego, niepełnosprawnego ciała. To na złość jemu powinna przetrwać, na złość jemu zakończyć swoje własne cierpienie.

Wzrost sarnich emocji nie był może jedynym co wspomogło pracę jej organizmu, lecz chaos zasiany w jej prostym umyśle niewątpliwie sprowokował jakieś działanie.
Szczupłe nogi wysunęły się na zewnątrz jeszcze odrobinę, potem znowu, z każdym kolejnym pchnięciem, lecz czarne, obklejone młode wyłonione zostało jedynie do barków, jakby coś jeszcze go blokowało. Obrzydliwa błona otaczała całe jego ciało, lepiąc się od trudnych do opisania wydzielin, na chwilę zmuszając smoka do odwrócenia wzroku.

Licznik słów: 485
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Obserwowała ruchy brzucha, skurcze, ściski, a następnie spoglądała na głowę sarny, by sprawdzić, czy w ogóle... Jest ona zainteresowana procesem. Samica odnosiła jednak wrażenie, że roślinożerna pacjentka nie ma ochoty się dalej męczyć – a zarazem nie podejmuje bardoz intensywnych prób, by to męczenie w końcu ustało.
    Zacmokała cicho. Nie byli nawet w połowie.

    – Konīr kessa sagon mēre tolī...Będzie jeszcze jedno... powiedziała cicho, wzdychając lekko, cały czas trzymając palce na brzuchu zwierzęcia, magicznie kontrolując procesy porodowe. Większość niepokojąco czarnego ciała była już widoczna – z wyjątkiem głowy. Jak na złość, najważniejsza część ciała postanowiła utknąć w... Większym ciele. Ugh.

    Westchnęła, pobudzając magię nieco intensywniej, by poniekąd wymusić na mięśniach sarny większą aktywność – tworząc silny, znaczący, ale jeszcze nie ekstremalny skurcz, próbując wspomóc ostatecznie wyrzucenie na zewnątrz małego sarniątka. Zjechała przy tym palcami lewego skrzydła nieco niżej, by dodatkowo od siebie wywołać dodatkowy, zewnętrzny nacisk na odpowiednie miejsce. Wolała nie grzebać bezpośrednio pod ogonem rodzącej, ale świadomość tego, że w taki lub inny sposób może być to konieczne przeszła jej przez łeb. Teoretycznie drugie młode powinno wyjść sprawniej od pierwszego – przynajmniej tak sądziła – ale nie zdziwiłaby się, gdyby pojawiły się dodatkowe komplikacje.
    Pomijając potencjalną traumę dla sarny, jeśli okaże się, że jej wysiłek był tylko po to, by przyszło jej patrzeć na dwójkę martwych dzieci.

Licznik słów: 218
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Dziwny, prądowy impuls przemknął przez sarnie ciało, sprawiając że znów spięła się, próbując wyrzucić młode na zewnątrz. Krew broczyła z jej ciała, z zewnątrz i na zewnątrz, gdzie delikatna tkanka pękła minimalnie, niosąc za sobą kolejne, wytłumione ziołami, parzące szczypanie. Jakby sam płomień lizał ją pod ogonem, zostawiając przysmalone, zdrętwiałe mięso.
Choć nie była w stanie zareagować na ucisk jaki smok złożył na jej brzuchu, wiedziała że nie było weń nic pomocnego. Miała wrażenie że jej wnętrze skleja się, rozwarstwia, sypie w całości. Niewyobrażalne że miałaby to jakkolwiek przetrwać. Nie wiedziała jednak co dzieje się z nią w rzeczywistości, a doświadczenie i tak byłoby o wiele gorsze, gdyby nie przełknięty wywar.


Drzewny zacisnął zęby, przenosząc wzrok na wywernę. Nie wiedział czy cokolwiek czyni jest skuteczne, choć chciał zaufać, że nie eksperymentuje, a bierze pod uwagę jakąś uzdrowicielską logikę. Wnika w ciało sondami czy cokolwiek.
Co jeśli powinien postąpić odpowiedzialnej i wezwać Topolę? Czy w ten sposób zlekceważyłby doświadczenie Mahvran, a także wysiłek jaki wkłada w całą sytuację?
Zakleszczył przednie łapy ze sobą, szpony jednych palców wbijając w drugie, jakby samego siebie próbował otrzeźwić.
Poród sam w sobie był bardziej obrzydliwy niż straszny, a śmierć sarny nie przejmowałby go tak, gdyby jej kondycja nie wynikała z jego cholernej winy. W porządku jeśli wbrew wszelkiemu działaniu zabrałaby ją natura, nie w porządku jeśli miałby do końca życia nosić ją na sumieniu.
Czy ty wiesz w ogóle co robisz? – zapytał, mieszając zdenerwowanie ze zmartwieniem.
Mam wezwać kogoś jeszcze? Topola ze Słońca widziała porody, może byłaby bardziej kompetentna – nie chciał w żaden sposób jej ubliżyć, choć na ten moment nie potrafił skutecznie przesiewać słów.

Choć ciemna głowa małego wyszła już na zewnątrz, jeszcze nie otwierało oczu. Jego tylna partia ciała pozostała schowana w matce, a tylne nogi zakleszczyły się niewidocznie z przednimi nogami drugiej sarenki, zapierając przy okazji o ścianki wewnątrz matki. Próbowała się ich pozbyć, nie ważne czy żywych czy martwych, ale nie potrafiła, zwłaszcza że parcie wywoływało jedynie więcej dyskomfortu.


Widząc to wszystko koziołek kręcił się bezradnie wokół. Czasem podchodził, jakby próbował sięgnąć wystającej na zewnątrz sarenki, choć był od niej odgradzany ogonem obrońcy. Ostatecznie samiec zbliżył się w pobliże głowy partnerki, gdzie tupał bez rytmu albo okazjonalnie zniżał łeb, żeby nosem dotknąć jej barku.


Nienawidziła go za to. Nie chciała żadnego dodatkowego dotyku. Niczego nie potrzebowała. Ale pozostała w tej samej pozycji, dysząc, krwawiąc i rodząc nieudolnie.

Licznik słów: 400
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Całe skupienie poświęcała sarnie. Z każdą kolejną chwilą utwierdzała się w przekonaniu, że wszystko idzie źle. Zwierzęciu brakowało determinacji, by wkładać od siebie własny wysiłek. Zazgrzytała cicho zębami, słysząc przecinający się przez odgłosy dyszenia, ochrypły głos Strażnika. Akurat jego jakże cennych wtrąceń teraz nie potrzebowała, ale naiwną byłaby gdyby sądziła, że pozostanie w absolutnej ciszy aż do końca tego koszmarnego procesu.
    Topola? Ciekawe imię wybrała. Przedawkowanie topoli może być równie szkodliwe, co chmielu. – odpowiedziała zimno, beznamiętnie, jak gdyby podzielenie się teraz tym uzdrowicielkim faktem było teraz niezwykle istotne. Nie spojrzała nawet na samca.
    – Ja również je widziałam, skoro mierzysz kompetencje doświadczeniem czysto obserwacyjnym. – jej głos pozostawał dosyć neutralny, jak gdyby osiągnęła niesamowity poziom kontroli nad sobą, doprowadzając do cudu – odseparowując irytację od reszty siebie, w pełni poświęcając się obecnej akcji. – Wezwij ją, jeżeli poczujesz się lepiej, ale teraz liczy się czas, więc lepiej dla ciebie, by była naprawdę cholernie blisko. A teraz skup się.
    Zastukała końcówką ogona raz, drugi, trzeci. Kolejne pchnięcie lekko wzmocnione magią... I problem. Ugh.
    – Masz chwytniejsze palce ode mnie. Złap młode ostrożnie, tylko nie za nogi, a nieco powyżej nich, tam, gdzie jest więcej masy ciała. Kiedy powiem, pociągnij. Pamiętaj tylko, że jesteś pieprzonym smokiem, więc musisz kontrolować siłę, bo inaczej je rozerwiesz. – poleciła niezmiennie neutralnym tonem głosu, patrząc na pokryte krótką, płową sierścią ciało.
    Wyczuwając kolejną falę drżenia, uniosła lekko głowę.

    Teraz. poleciła krótko. – Nie szarp, tylko pociągnij. Nie gwałtownie, ale też nie ślimaczym tempem.
    Ostatnie słowa wypowiedziała szybciej, jakby wypluwała z siebie wartki strumień.

Licznik słów: 261
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Wcale nie poczułby się lepiej z dodatkowym smokiem dyszącym mu w kark, ale to już przerabiał. Z jednej strony chciał być odpowiedzialny, z drugiej zaufać Mahvran bez żadnych dodatkowych warunków. Nie sądził oczywiście by zdecydowała się wziąć wielką odpowiedzialność za ewentualną śmierć trójnogiej, wtedy wszak wina spadłaby na niego, za bycie nieuważnym opiekunem i naiwnym desperatem preferującym własny kaprys od życia kompana.
Mruknął coś niewyraźnie pod nosem w reakcji na jej komentarze, a następnie przystąpił do realizacji konkretnego polecenia. Nie miał we krwi żadnych cech wywerny, więc gdy podszedł bliżej, podpierając się skrzydłami, miał wrażenie, że rozsadzi sobie nadgarstki. Na szczęście nie miał przed sobą długiego spaceru, a jedynie jeden krok.
Sięgnął czystymi łapami cieniutkich nóżek, palce przemieszczając powoli wzdłuż nich, aż do łokci i ramienia, które w miarę możliwości objął opuszkami, zamiast pazurów. Ogromne, zakrzywione szpony wciąż trochę oparły się na oblepionym ciele, ale nie na tyle by przebić wrażliwą skórę.
Wszystko będzie dobrze – szepnął do samego siebie, czekając w niewygodnej pozycji na właściwy moment.
Gdy takowy nadszedł, drzewny wessał powietrze z sykiem, dodatkowo stabilizując swoją pozycję ogonem i pociągnął, starając się w miarę możliwości zbalansować użycie siły. Młode stawiało opór, toteż o ile przemieściło się pod wpływem zewnętrznego działania, miał wrażenie że oferowało matce jedynie dodatkowy ładunek bólu. Nie musiał zresztą się domyślać, jego więź jasno informowała go o wykańczającym doświadczeniu, z którym sarna musiała się zmagać. Jakim cudem coś tak małego mogło wyrządzać tyle szkody?

Za sprawą interwencji na światło dzienne wyszły w końcu kolana i tylne racice młodego. Kolejne pociągnięcie nie było już konieczne, gdyż wzmocniona impulsami wywerny sarna wypchnęła je w końcu, razem z kolejną dawką krwi, a także ciągnącym się, wystającym z brzucha koźlęcia kawałkiem czerwonego mięsa. Smok wypuścił powietrze ze świstem. Nie miał pojęcia na temat tego co w anatomii żyworodnych zwierząt było poprawne, więc starał się nie interpretować dziwnej tkanki jako wystającego na zewnątrz jelita, czy innego organu, który powinien znajdować się w środku.
Czy to powinno...? – zapytał, wskazując pazurem na czerwoną nitkę, i spróbował odsunąć nieprzytomne młode od matki. Leżało na ziemi bez ruchu, a to zapewne nie zwiastowało nic dobrego.
Co on miał? Uh. Przyjrzał się maleńkiemu pyszczkowi, ostrożnie, grzbietem palców wycierając okolice jego nosa. Nie oddychało, bądź robiło to bardzo powoli, toteż ze ściśniętym żołądkiem przemieścił kończyny w stronę jego ramienia i żeber, żeby powoli nim poruszyć.


W międzyczasie katorga dorosłej sarny daleka była jeszcze od zakończenia. Trójnoga nie wydawała z siebie żadnych gardłowych dźwięków, ale to nie oznaczało, że gołym okiem nie dało się zobaczyć jej dyskomfortu. Przednią sprawną nogą kopnęła powietrze, a łeb przesunęła gwałtownie po ziemi, nie bacząc na pozycję ucha, czy fakt że może się w ten sposób zranić. Koziołek stojący obok próbował w jakiś sposób ją wspomóc, sięgając pyskiem grzbietu jej szyi, żeby ograniczyć niebezpieczne manewry.
Razem z łożyskiem na zewnątrz zaczęło wychodzić drugie młode, choć przy nim sarnie również brakowało właściwej motywacji. Zapewne płakałaby, gdyby mogła. Dopóki nie będzie przeć, młody nie będzie rozdzierać jej ciała, więc może powinna pozwolić mu zostać w środku.

Licznik słów: 505
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • W pełni skupiona na sarnie i jej horrendalnym cierpieniu, nie usłyszała cichego szeptu samca. Obserwowała tylko kątem oka jego poczynania, upewniając się, że chwyt jest odpowiedni i przypadkiem nie skończy się na tym, że zakrzywiony szpon proroka nie przebije na wylot wątłego, delikatnego ciałka, które po chwili całkowicie wyślizgnęło się na świat zewnętrzny.
    Nie potrzebowała dużo czasu by również zauważyć, że młode nie dawało znaków życia. Mimo to, zdołała odpowiedzieć Strażnikowi w sposób w miarę spokojny. Kliniczny wręcz.

    – Pępowina. – powiedziała sucho. – Element układu rozrodczego. Wychodzi razem z potomstwem. Dotyczy ludzi, elfów, ogółem dwunogów, i wielu zwierząt, które nie składają jaj.
    Pogładziła Trójnogą po płowej, lśniącej sierści, spoglądając na ciemne, oblepione mazią młode w łapach samca.
    – Mhm, tak. Masuj klatkę piersiową, może zaraz zacznie oddychać. Ma na to... Cóż, mało czasu. W najlepszym wypadku okolice sześćdziesięciu uderzeń serca, mniej więcej.
    Przeniosła uwagę z powrotem na sarnę. Wciąż znaczące wybrzuszenie ewidentnie wskazywało na obecność drugiego malucha w środku. Westchnęła ciężko. Nie za bardzo wiedząc, jak jeszcze może pomóc sarnie, ale wyczuwając skok w temperaturze jej ciała, podjęła ryzyko i znów położyła na niej palce, by z pomocą magii bardzo ostrożnie i delikatnie spróbować ją ochłodzić, otulając ją ledwo dostrzegalnym, iskrzącym, chłodnym pyłem. Liczyła, że jej to nieco ulży.

Licznik słów: 210
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Cały poród był dla niego jak wizje gorączkowe albo delirium. Starał się zachować spokój, toteż oddychał powoli, przez nos, lecz to nie powstrzymywało zimnych dreszczy biegnących mu po kręgosłupie. Rzadko doświadczał rzeczy aż tak intensywnie, a to przecież irracjonalne, skoro nie jego ciało właśnie krwawiło i rozdzierało się jedna łuska po drugiej. Dobrze wiedział jaka emocja wywoływała ten absolutnie paraliżujący zmysły stan.
Wyrzuty sumienia.
Nie mógł przestać myśleć, w kółko, wbrew własnej woli sięgając po wyobrażenia martwej sarny, skąpanej w czerwieni i pokrytej wstrętnymi, tłustymi muchami. Tak samo matka, jak jej ciemne młode, które starał się masować zgodnie z instrukcjami wywerny, w jego głowie były już martwe.


Na pewno umrą. A wszystko będzie jego winą. Każde spięcie, każda trauma, zagubienie, a potem ból, duszenie się, wszystko to sprowadził na trójkę niewinnych stworzeń, a może i nawet ojca, który jako zwierzę był zbyt głupi by zrozumieć jakiekolwiek konsekwencje własnych działań.
Łapy nie drżały mu, ale czuł że jego działania są chaotyczne, nieregularne, niepoprawne. Nie potrafił ocenić dlaczego, jakby wszystko działo się automatycznie, bo kontrolę oddał komuś innemu, komuś kto siedział na tyłach jego głowy. Wiedział, że to wciąż on sam, nikt inny nie kierował jego łapami teraz, ani kiedy zabijał Kazesa.
Ha! Cóż za moment żeby o tym rozmyślać! Nie dość że był sprawcą cierpienia, to i śmiał pogrążać się w strachu i desperacji, jakby to ON był najbardziej pokrzywdzony.
Jaka szkoda, że nie udało się uciec od konsekwencji, czyż nie? Może tak naprawdę zignorował potencjał kozła zapładniającego samicę, ponieważ podświadomie podobała mu się idea radosnej rodzinki, którą będzie miał pod swoim skrzydłem. Skoro nie potrafił kontrolować smoków, chciał sprawować władzę nad czymś prostym, żeby udawać że ma zdolność do troszczenia się o coś więcej, niż pieprzone idee. Czym byłyby jednak sarny nazwane po członkach rodziny albo przyjacielu, jeśli nie samodzielnie skomponowanym przedstawieniem na ukojenie własnych kompleksów?


Łzy błysnęły w kącikach niebieskich ślepi, gdy masując młode, próbował magicznie przywrócić je do życia. Błagał w myślach, żeby choć ten jeden raz nie było za późno – że nawet najgorsze porażki nie musiały prowadzić do śmierci.

Ciężko powiedzieć co stałoby się gdyby Mahvran nie było na miejscu. Być może nie miała wielkiego doświadczenia, a zastępujący ją profesjonalista uczyniłby znacznie więcej, ale przecież nie pozostawała bezczynna. Kto wie czy oba młode nie pozostałyby w środku, zatruwając ciało matki i niechybnie prowadząc ją do śmierci. Kto wie co uczyniłby sam Strażnik, który nawet teraz czuł, jakby wylazł z ciała tylko po to żeby zakryć sobie oczy łapami.
Być może miał miejsce cud, ale nie ten boskiego pochodzenia, a bezpośrednio od łaskawej natury, która zdecydowała się nie rozsadzić serca matki, ani nie udusić jej młodych.
Drugie sarniątko także wydostało się na zewnątrz, nie bez męczarni, dodatkowych interwencji, ciągnięcia i masowania – ale przynajmniej finalnie było żywe.

Oba ubrudzone krwią młode leżały na ziemi zdezorientowane, kręcąc głowami i ogromnymi uszyskami. Oba czarne, szczupłe, dyszące jakby nie działały poprawnie i całkowicie bezbronne. Ich ojciec nie zbliżył się do nich, choć głównie dzięki ostrzegawczemu sygnałowi od swojego smoczego towarzysza, bowiem sam niemal od razu chciał wspomóc matkę w czyszczeniu jej dzieci.
Nie po to jednak przeszła przez cały ten wysiłek, by psychicznie niedojrzały samiec miał jakiekolwiek pierwszeństwo do jej potomstwa.
Drzewny spojrzał na całą trójkę z czytelną ulgą, choć stres wciąż miażdżył jego wnętrze. Tysiące spraw mogło jeszcze pójść nie tak. Nie dostrzegł nawet Mahvan, jakby zahipnotyzowany wydarzeniem, a mianowicie trójnogą z wolna unoszącą łeb by przyjrzeć się sarnom które sprowadziła na świat.


Patrząc na nie czuła napięcie, lecz nie takie, które wynikałoby z postępującej ulgi. Cielesny ból oczywiście zmalał znacząco, ale to co dostrzegła u swych tylnych nóg zdawało się zupełnie nie usprawiedliwiać jego obecności.
Oto byli oni, czarnofutrzy sprawcy potężnego cierpienia. Nie byli do niej podobni, nie byli przez nią chciani, nie byli nikomu potrzebni. Gdyby umarli po porodzie czułaby się bezpieczniej, bez gryzącej świadomości, że coś tak obrzydliwego może dorosnąć w świecie, który ona zamieszkiwała.
Wystraszyła się tych potworów. Może tak naprawdę nie istniała ostateczna śmierć, tylko ten okropny, przepełniony bólem stan pomiędzy, a oni byli jego uosobieniem.
Obrońca nie mógł wiedzieć jakie myśli chodzą po jej prostej głowie, choć wyczuł iż nie żywi do dzieci żadnych pozytywnych emocji. Nic jednak nie mogło przygotować go na jej następny ruch.
Mimo krwawiących ran trójnoga spróbowała się podnieść, ale bezskutecznie. Była osłabiona i odwodniona, a przede wszystkim potrzebowała by dobrze ją zatamować, lecz to nie powstrzymało ją od kolejnej, bardziej zdeterminowanej próby. W tym samym momencie, malec który razem z łożyskiem wyszedł z niej jako ostatni, odwrócił łeb w jej stronę.
Z perspektywy trójnogiej, obolałej i wystraszonej było to działanie zbyt szybkie, śmiałe niczym groźba, toteż zareagowała najadekwatniej jak potrafiła. Podpierając się na pojedynczej przedniej nodze, gwałtownie rozprostowała swojaą tylnią, by kopnąć młode prosto w pysk. Błyskawicznie trwająca akcja miała szansę poważnie uszkodzić młode, choć na szczęście racica jedynie przejechała po boku czarnego pyszczka, powierzchownie go nacinając.
Kolejnej akcji nie zdołała już wykonać, jako że spanikowany obrońca wyraził otwarte skrzydło między nią, a jej dzieci, niczym mięsisty parawan. Czuła walenie serca aż w gardle, przekonana że gdy jeszcze raz zobaczy te czarne dziwadła, nie zawaha się wykonać kolejnego kopniaka.


Drzewny podtrzymał skrzydło między młodymi sarnami, a ich matką i spojrzał pytająco na Mahvran. Rzadko widziała go w takim przejęciu, choć w spektrum jego irracjonalnych postępowań i tak była najbardziej doświadczona.
Możesz wyleczyć matkę? – zapytał szorstko, przez ściśnięte gardło, pochylając się nad młodymi, choć w pierwszej kolejności omal ich nie podeptał. Jedno z nich krwawiło ranione przez matkę, ale nie dbał o nie bardziej, niż o swoją kompankę.

Licznik słów: 921
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Ku jej swego rodzaju zaskoczeniu, jej umysł nie był pochłonięty zbędnymi myślami. Dziwnie czysty, schludny, w pełni umożliwiający jej skierowanie swojego skupienia na znajdującej się w stanie prawie że agonalnym pacjentce.
    Palce, chociaż chwytne, to pozbawione już dawnego doświadczenia, polegające zaledwie na delikatnym echu pamięci mięśniowej.
    Próbowała jednak. Poniekąd dlatego, że żal było jej sarny, kierowanej niczym innym jak prostą naturą, prostym instynktem. Nie była na tyle rozwinięta, by móc podjąć samodzielnie decyzję, że nie – nie chce potomstwa, więc nie będzie go miała. Próbowała więc jej pomóc. Próbowała.
    Bah, z żalu. Z żalu i przez własną dumę – bo nie wyobrażała sobie zawieść teraz, przy świadku, który do tego tak doskonale ją znał.
    Działała więc z żalu, z dumy...
    I z palącej, żywej nienawiści do samej siebie.
    Z trudem było jej bowiem patrzeć na sarnę jak na to, czym faktycznie była. Chwilami obraz trójnogiej, pokrytym krótkim, płowym futrem istoty rozmywał się i przybierał biało-czerwone barwy. Sierść przemieniała się w łuski, z karku wyrastała para skrzydeł, a oczy, miast ciemnych, patrzyły na nią zimną, jadowitą żółcią. W pewnym momencie palce wiedźmy zaczęły drżeć. Poczuła się obrzydliwie młodo, z trudem kontrolując narastającą panikę. Zioła nie działają. Opatrunek nie trzyma się ciała. Magia, zamiast leczyć..

    Gwałtownie szarpnęła głową, czując rozlewające się po ciele echo eksplodującej wewnątrz ciała jej własnej mocy. Obraz umierającej ostatecznie wojowniczki zaatakował jej umysł, po czym nagle zniknął, wraz z momentem w którym wycieńczona i zdezorientowana sarna podjęła agresywną próbę uderzenia własnego potomstwa w głowę.
    Instynktownie chwyciła Trójnogą za tylną kończynę – nie na tyle, by zadać ból, ale przytrzymać ją w miejscu. Znowu poczuła nienawiść, i znowu do samej siebie. A to dlatego, że nie potrafiła obwiniać Trójnogiej, bo podejrzewała, że w jej sytuacji, w obecnych czasach, zadziałałaby podobnie. Nie chcąc oglądać krwi ze swojej krwi chodzącej pośród żywych. Wyobrażała sobie niejednokrotnie, w chwilach wyjątkowej, zimnej furii, jak rozbija nieistniejące skorupki jaj.
    Nigdy nie miała okazji zrobić tego osobiście, ale zrobiła to za nią jej przybrana córka, więc koniec końców i tak miała prawo żywić niechęć do siebie samej, a zarazem rozumieć wszystko i w dziwny sposób to akceptować. Nigdy nie dane było jej być dobrą matką. Trójnoga, jak się okazało, też nią nie będzie.
    Może tak miało być od samego początku, a może to pozornie kojąca i lecząca magia czarodziejki wlała się w ciało roślinożercy na tyle intensywnie, by przenieść wraz z ukojeniem wstęgi tych wszystkich podłych cech, jakie Mahvran miała w sobie.

    Słysząc pytanie Strażnika skinęła ledwo zauważalnie łbem, nie mając sił na jakiekolwiek słowa. Zaczęła ostrożnie, ponownie wlewać magię do ciała, chcąc pobudzić komórki w ciele do regeneracji, tak, jak robiła bardzo dawno temu, a przy tym pozwolić rozgrzanej sarnie nieco się ochłodzić, by nie ugotowała się we własnym ciele.

Licznik słów: 455
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
A zatem w głowach ich obojgu rozgrywało się coś ważnego. Nawiedzały ich osoby umarłe, więc decyzje i zdarzenia pozostawały niemożliwe do naprawienia, grube strupy zaś co jakiś czas otwierały się, by znów krwawić.
Nie wiedział oczywiście czego dokładnie doświadczała wywerna. Nie mógł mieć wobec tego żadnego wyobrażenia, żadnej logicznej teorii. Zdawał sobie jednak sprawę że była odległa, nigdy nie czując się dość bezpiecznie by rzeczywiście udostępnić mu swoje wnętrze. Dziwne że mogło mieć to dla niego jakieś znaczenie w obecnej sytuacji, ale zapewne był to wynik desperackiej potrzeby uchwycenia się czegoś bardziej znajomego, czegoś co przy okazji potrafi mówić, by udzielić mu odpowiedzi.
Słowa Żeru zawsze dudniły mu w głowie, gdy dręczyła go niepewność. Prześladowały tym jak trafnie go definiowały, jak obdzierały z sensu, który próbował sobie zbudować. Bo wcale nie miał nad otoczeniem takiej kontroli, jakiej by potrzebował, ani zdecydowanych przekonań, które pozwoliłyby mu cokolwiek zbudować. Nawet teraz zatem, gdy maleńkie sarny wydostały się na zewnątrz, czuł całkowitą bezsilność i niechęć. Nie chciał brać za to żadnej odpowiedzialności, ale wiedział że musi, toteż owa świadomość paraliżowała go, wlewając w umysł najgorsze scenariusze przyszłości.
Obecność Mahvran w tej sytuacji była kojąca, ale wiedział, że nie mógł wszystkiego zrzucić na jej barki. Cóż by wtedy sobą reprezentował? Jak udowodniłby że jego relacja z obecnymi zwierzętami ma w ogóle rację bytu?

Nie żywił do maleństw takiej niechęci, jak ich matka, choć również nie potrafił dostrzec w nich więcej, jak tylko kolejnego problemu. No bo co dalej? Miałby zmusić trójnogą żeby się nimi opiekowała, bądź karmiła je własnym mlekiem? Co jeśli nie chciała mieć z nimi nic wspólnego? Co jeśli po drodze byłoby jej, żeby po prostu zdechły?


Czując wypełniającą ciało magię, trójnoga uspokoiła się odrobinę, choć wciąż oddychała krótko, przyglądając się skrzydłu obrońcy, jakby w obawie przed ponownym odsłonięciem czarnych potworów. Być może nie zdołałaby ich kopnąć, ze względu na smoka stojącego obok, ale przynajmniej mogłaby obserwować ich kolejny ruch.
Nie miała żadnych planów na przyszłość, a przynajmniej takich które wybiegałyby dalej, poza jej chęć oddalenia się z tego miejsca. Nie widziała swojej przyszłości z młodymi, których nie uznawała jako swoich.

Dlaczego jednak inni postrzegali je za tak ważne? Dlaczego kozioł patrzył na nie, zamiast na nią, dlaczego obrońca osłonił je skrzydłem? Czy para obkrwawionych ciał miała wartość większą od niej samej? Czyżby dopełniła właśnie swoją rolę, przekazując znaczenie kolejnym istotom?
Dlaczego zatem wciąż nie umierała? Dlaczego musiała przyglądać się temu wszystkiemu, w bezsensownym zawieszeniu?


Młode nie wstawały jeszcze, drżąc i dysząc zdezorientowane. Przy kolejnej próbie zjednoczenia się kozła z koźlętami, drzewny ustąpił mu trochę przestrzeni, samemu nie potrafiąc podjąć żadnej sensownej akcji. Skrzydło także w końcu zwinął, choć żeby nie stresować samicy widokiem jej dzieci, pozwolił sobie odrodzić ją i młode resztą swojego ciała. Kozioł zostawił trójnogą samej sobie, być może zniechęcony albo wystraszony z powodu jej napięcia, ale przynajmniej zaczął czyścić nowonarodzone stworzenia językiem.

Dreszcz zażenowania znów przebiegł drzewnemu po kręgosłupie, gdy w końcu spojrzał na Mahvran. Co takiego sobie pomyśli? Jak nieodpowiedzialny musiał być, jak nieczuły i odrealniony, czy egoistyczny, żeby sprowadzić na trójnogą taki los.
Wessał powietrze ze świstem.
Będzie musiała je karmić – rzekł cierpko, spoglądając na trójnogą. Jej ciemne ślepia rozszerzyły się, jakby go zrozumiała, a choć nie było to możliwe, poczuł się jeszcze gorzej z perspektywą skazywania jej na coś takiego.
Jeśli nie zadziałał jej matczyny instynkt, czy nie czułaby się równie okropnie, gdyby jakieś dwie obślizgłe mordy podczepiły się pod nią, żeby zassać trochę mleka?

Co jeśli nie będzie chciała? – zapytał, odchrząknąwszy krótko. Zmusi ją?

Licznik słów: 584
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Nie poświęcała uwagi samcowi, skupiona na sarnie i samej sobie; na własnych myślach, traktując proroka jako element otoczenia, który co jakiś czas musiał się odezwać z męczącym pytaniem. Czuła się, jakby znów była z elfami, wypytującymi ją o tak proste, banalne z jej smoczej perspektywy rzeczy. Nie była fanką małych dwunogów, i czasem rzeczywiście zaczynała się irytować. Teraz było podobnie, ale była zbyt zmęczona, by podsumować swoją frustrację związaną z niewiedzą Strażnika w sposób jakikolwiek inny od długiego westchnięcia.

    Przymknęła na moment ślepia, by skupić się wyłącznie na przepływie magii ze swojego źródła wgłąb ciała roślinożercy. Nie była w stanie przywrócić jej do pełnej świetności, bowiem minęła istna wieczność, odkąd porzuciła uzdrowicielstwo na rzecz rzucenia się w wir brutalnych morderstw, ale było to lepsze niż nic. Nie była pewna, czy sarna przeżyłaby bez tego rodzaju wsparcia.
    Zamruczała cicho, jakby w ten sposób powracając uwagą do ogółu sytuacji, poświęcając ją także samcowi, który przecież zadał jej pytanie.

    – Wtedy byłbyś zmuszony do zebrania mleka samodzielnie. Niekoniecznie od sarny, ale od jakiegoś roślinożercy już owszem.
    Wypuściła Trójnogą z delikatnego objęcia, gdy zakończyła procedurę ograniczania szkód i normalizowania jej temperatury ciała, po czym przeniosła wzrok na dwójkę ciemnych młodych, patrząc na nie przez dłuższą chwilę. Wysunęła ostrożnie szyję do przodu, zauważając, iż jedno z nich ma niepokojąco białe gałki oczne.
    Bardzo ostrożnie spróbowała podnieść podbródek nowonarodzonej istoty opuszkiem środkowego palca, uważając, by nie uszkodzić głowy szponem. Złoty, zakrzywiony pazur był znacznie większy od głowy malucha.

    Kostā ūndegon daor.Jesteś niewidzący. skonstatowała beznamiętnie. – Okrutne.
    Skrzywiła się nieco, chcąc nie chcąc przysuwając się bliżej samca, by także zyskać dostęp do dwójki młodych, próbując oczyścić je z pomocą magii.

Licznik słów: 275
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Zacisnął szczęki odrobinę, słysząc jej pełną obojętności odpowiedź. Jasne że musiał zebrać mleko! Pytanie może nie sugerowało tego wprost, ale powinna się domyślić, że zagubiony był względem kwestii technicznych, a mianowicie JAK miał się za to zabrać, nie zaś czy w ogóle.
Wypuścił powietrze powoli, spoglądając na drżącą pod wpływem przypływu nowych emocji trójnogą.
Jak miałby znaleźć roślinożercę, który ma dość mleka, a jednocześnie jakąkolwiek ochotę by wykarmić obce koźlęta? Młode potrzebowały jedzenia jak najprędzej, a przecież znajdywanie ciężarnych samic to nie kwestia kaprysu i paru godzin intensywnego rozglądania się.
Jakie miał zatem alternatywy?
Uśpić ją w jakiś sposób albo samą magią ułatwić oddawanie mleka, które w osobnym naczyniu czekałoby na wygłodniałe sarenki?


Plan wydawał się bezbłędny, gdyby nie fakt, że używałby tedy jej ciała jak publicznie dostępnego zbiornika z paszą.


Absurdalne porównanie, to przecież były jej własne dzieci.


Dzieci, których w ogóle nie chciała, ani nie miała pojęcia że powstaną. Nawet jeżeli miała jakąkolwiek odpowiedzialność wobec ich wykarmienia, jaki autorytet miał on, żeby ją do tego zmusić?
Co zresztą uznałaby Mahvran, gdyby dowiedziała się, że wykręcał mleko z kompanki, jak gdyby była mokrą szmatą?


Zapewne nic. Co obchodziło ją jak postępował ze zwierzętami, które widziała tak rzadko?
Dostrzegł akurat, jak wywerna unosi podbródek jednego z dygoczących malców, patrząc na niego, jak na popękany kamień szlachetny. W pierwszej chwili nie zorientował się nawet, że coś nie tak z jego wzrokiem, ale dłuższa inspekcja nie rokowała nic dobrego.
Świetnie, dwójka niechcianych młodych, które bez torturowania matki nie będą w stanie przeżyć, z czego jedno z nich ślepe.
Drzewny wbił pazury w grunt, czując jak drżą znów pod wpływem emocjonalnego napięcia.
Jasne, nie przez niego był upośledzony, lecz nie narodziłby się, gdyby opiekun trójnogiej nie był takim tępym, pieprzonym idiotą. JAK mogło nie przejść mu przez myśl, że samiec zechce pokryć samicę? Jak, jak, jak, skoro wiedział że Kazesowi na niej zależy. Cholerny, rudy gwałciciel! Czemu nie widział że partnerka nie nadaje się do reprodukcji?! Czy to nie oczywiste, czy fakt że był sarną usprawiedliwiał go z każdej chorej decyzji?


A jednak, w ostateczności to nie przygłupi ssak zastanawiał się nad perspektywą wykorzystania bezbronnej sarny, żeby zaspokoić swoją potrzebę zbawiciela. Może w ten właśnie sposób myśleli gwałciciele, skoro już tak nad tym rozważał. Może czuli że mieli prawo do czyjegoś ciała, tak jak on czuł, że jako opiekun ma zarówno moralne zobowiązania, jak i przywileje wobec autonomiczności dorosłego zwierzęcia. Była dla niego jak brakujący element do fałszywej układanej rodzinki.
Że też nie mdliło go, ilekroć przeglądał się w tafli jeziora.

Już i tak oczekiwał od Mahvran zbyt wiele. Przybyła tutaj, choć wcale nie musiała, niczego nie kwestionując. Miałby teraz żebrać o dodatkowe rozwiązania albo gniewać się, że łaskawie nie miała dla niego planu mogącego magicznie rozwikłać wszystkie problemy?
Powinien sam do cholery ruszyć głową.
Pytałem bardziej... – mruknął, na wpół zirytowanym tonem, ale w porę ugryzł się w język.
Odchrząknął znowu, czując jak z nerwów aż pulsują mu skronie. Może to mózg chciał w końcu uciec na wolność.
Znam smoka za granicą który zajmuje się owcami. Wspomniał, że ma ich... chyba około setki, więc istnieje drobna szansa, że któraś samica jeszcze karmi młode – wyjaśnił, stępiając ton do bardziej suchego niż wrogiego.
Nie była jej to potrzebna informacja, skoro młode nie były jej odpowiedzialnością, ale wolał żeby wiedziała iż nie zamierzał ich zostawić.


Kozioł nieco niechętnie dopuścił smoka do pomocy przy czyszczeniu młodych, ale gdy zobaczył że jest w tym całkiem skuteczny, odsunął się nieco, żeby odszukać wzrokiem partnerkę. Nie zmieniła jak dotąd swojej pozycji, więc obejrzawszy się raz jeszcze na koźlęta, w końcu ruszył do niej, żeby ocenić jej stan.

Dziękuję, że jej pomogłaś – rzekł, spoglądając na wywernę z bliska, jako że nie zmienił pozycji. Nie brzmiał zupełnie szczerze, lecz nie dlatego że był fałszywy, a ponieważ przerażała go perspektywa, że plan z owocami może nie wypalić.
Chciałem być dla niej lepszym opiekunem, ale ją zawiodłem – wyznał gorzkim tonem.
Ale to bez... – urwał, spoglądając na samicę pytająco, jakby spodziewał się od niej jakiegoś werdyktu. Był takim paranoikiem, że sam już nie wiedział co było, a co nie było oczywiste także dla innych.

Licznik słów: 689
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Ostrożnie czyściła ślepe młode, starając się to robić możliwie jak najdelikatniej. Palce nadgarstków miała długie – zaś szpony na tyle duże, by na tle nowonarodzonego ciała wszystko wyglądało wprost karykaturalnie; jakby w złocistych pazurach zamykała małą sarnę, niczym ptaka w mosiężnej klatce. Obrzydliwa świadomość, że mogłaby rozerwać młode w pół jednym nieostrożnym ruchem, tak samo jak żałośnie łatwe byłoby oddanie się mięsożernej chęci zaciśnięcia mocnych szczęk na darmowym posiłku, nie przestawała jej w jakiś sposób drażnić. Wierzyła w wartość i sens łańcucha pokarmowego i generalnej, twardej, stałej hierarchii, ale świadomość tego, że niektóre istoty istnieją tylko po to, by być pożywieniem dla innych, wydawało się absurdalnie idiotyczne od strony natury. Albo nie. Nie tyle idiotyczne, co absolutnie tyraniczne.

    Zmarszczyła lekko czoło, słysząc wzmiankę o smoku zajmującym się... Owcami? Mimowolnie przekrzywiła łeb nieco bardziej w stronę drzewnego samca, jakby nie była pewna, czy słyszy dobrze, więc próbuje skupić się jeszcze intensywniej – jakby w tych prostych słowach rzekomo czaiło się ukryte, drugie znaczenie, które musiała samodzielnie wyłuskać.

    Smok hodujący owce? To ludzki zwyczaj. – stwierdziła cicho z nutą zdziwienia, by po chwili westchnąć i prychnąć, jakby nagle zdała sobie z czegoś sprawę. – Ah, tak. Przecież nawet tutaj mieliście w swojej historii dwóch Pasterzy, z czego jeden żyje nawet obecnie.
    Nie brzmiała nawet wybitnie antagonizująco, jak już to głos miała znudzony i niechętny. Sztuczne próby ucywilizowania się smoków były w jej mniemaniu absolutnie żałosne, ale nie miała przesadnie ochoty wdawać się teraz w dyskusję na ten temat. Delikatnie musnęła opuszkiem palca głowę malucha. Nie wróżyła mu długiego życia. Właściwie to była prawie pewna, że zginie w przeciągu najbliższych kilku godzin lub dni, ale nie miała serca ot tak oddawać go w łapy tego losu. Wolała oszukiwać i udawać, że wszystko jest w porządku, traktując małego jak istotę w pełni zdrową i ze świetlaną przyszłością.
    Nie, żeby maluch mógł jakkolwiek to zrozumieć i docenić.


    – Mhm. – zamruczała tylko krótko w odpowiedzi na podziękowania. W jej opinii nie powinny zaistnieć, bo to, co byłoby najuczciwsze i najbardziej pomocne dla Trójnogiej, to poderżnięcie jej gardła i zakończenie tej parodii życia, ale darowała sobie wypowiadanie tego na głos.
    – Gotowe. – powiedziała, zostawiając młodzika w spokoju i zerkając na tego, którym zajmował się teraz Strażnik. – Więź jest niesamowita w całkowitym rozpieprzaniu logicznych, kluczowych elementów, składujących się na harmonię w naturze. Mógłbyś nawiązać ją z sarną i z wilkiem, istotami, które są ściśle połączone ze sobą prawami ofiary a drapieżnika, a zarazem całkowicie eliminując ten element. Ale ustaw przy sobie dwie sarny, a okazuje się, że szkodzą sobie bardziej, niż jakiekolwiek wilcze szczęki by mogły, tylko dlatego, że popęd seksualny nadpisuje wszelkie inne myśli, logikę i zapotrzebowania, przebijając się nawet przez barierę magii.
    Prychnęła cicho.
    – Mniejsza. Wybadaj, czy matka będzie zainteresowana karmieniem młodych. Jeżeli nie, szukaj alternatyw, możliwie jak najszybciej. Albo oszczędź im cierpień, jeżeli wiesz, że nie podołasz. – podsumowała, po czym zaczęła chować puste miski i bukłak po wodzie z powrotem do skromnej, podróżnej torby, szykując się do odejścia. Jeżeli samiec zdecydowałby się jednak na litościwe zabicie nowonarodzonych saren, nie chciała być tego świadkiem.

Licznik słów: 514
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Wolał żeby go skrytykowała, niż tylko sucho podsumowała rzeczywistość.

Może nie miała ochoty uczestniczyć w jego fetyszu. Zapewne zdążyła się już domyślić, że nie mogłaby powiedzieć nic, czym już sam nie przezwał się kilka razy.

Niemniej słyszenie tego z czyjegoś pyska było inne. Jego własna opinia nie mogła mu pomóc, bowiem nigdy nie wiedział czy zakorzeniona jest w prawdzie. Albo chociaż czy jest logiczna, czy jedynie takową mu się wydaje.
Nie brzmiała jednak jakby rozważała zabieranie sarnie mleka za wszelką cenę – wręcz wprost akceptowała zabicie młodych jako bliższą alternatywę.
Nie uważał że to uczciwe, ale nie miało to teraz większego znaczenia, zwłaszcza że równie nieuczciwym byłoby zmuszanie trójnogiej do karmienia.
Odruchowo znów spojrzał na kompankę, wciąż czując buzujący w jej ciele lęk i niechęć. Ignorowała obecność kozła, mimo iż co jakiś czas dotykał nosem jej barku, jakby w ogóle nie istniał.
Odziedziczył je w spadku po swojej matce, która zamieszkała niegdyś u niziołki – odparł mechanicznie, nie zastanawiając się nawet nad możliwą opinią wywerny.

Pogłaskał wylizane przez ojca i obsuszone magią młode, choć nie poczuł w reakcji żadnego przypływu empatii. Obecnie dwójka malców stała się dla niego ciężarem, o który musiał zadbać, jeśli nie chciał pozwolić by zajęła się nimi natura.
Zadbam o to by przetrwały – rzekł do pakującej się Mglistej, wlewając w swój ton trochę fałszywego przekonania. Jakby chciał udowodnić jej coś, mimo że przecież o nic się nie zakładali.

Nastrój wciąż miał żałosny. Nie potrafił wykrztusić z siebie dłuższego zdania, na przemian zmagając się z dreszczem zimna lejącym się po kręgosłupie, a płytkim brakiem tchu. Jeszcze ten dyskomfort, jakby usiadł krzywo, ale z jakiejś przyczyny nie mógł poprawić pozycji. Wszystko było takie suche, chłodne, irytujące i niewłaściwe, a oficjalność między nim, a przywódczynią w żaden sposób nie pomagała.
Zacisnął wargi nerwowo, powstrzymując się od jakiegoś niepotrzebnego komentarza.
Nie miał jak jej zatrzymać, toteż w razie czego pozwolił by odeszła.

Licznik słów: 315
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej