Strzeżony Dąb

Kiedyś podobny las nazywano Białą Puszczą, poświęconą bogom i spokojowi. Teraz jest to Dzika Puszcza, gdzie ograniczenia są zbędne.
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Wzdrygnął się na brzmienie własnego imienia. Naprawdę go nie cierpiał.
Nazwanie jej reakcji negatywną, byłoby raczej nieporozumieniem, lecz niepewny tego, czego właściwie oczekuje, prorok nie potrafił do jej swobody przypisać niczego pozytywnego. No dobrze, może wcale z niego nie kpiła, ale bariera, która istniała między nimi od początku, wcale nie zwęziła się, ani nie ukruszyła. Nie zamierzał przyrównywać jej do boga, gdyż byłoby to tematyczną przesadą, lecz niewątpliwie posiadała cechy zjawiska, które wpływało na niego bardziej, niż on na nie. Pozostawała niewzruszona, pochylając się ku niemu, bądź wycofując, wyłącznie w zależności od swojego kaprysu.


Czerwień ważki znów ściągnęła jego uwagę. Spojrzał ku niej, krzywiąc się lekko. Znów tylko Kazes łaził mu po głowie, teraz jeszcze żywszy i bardziej namacalny, niż kiedykolwiek.
Istotnie, coś w tej dynamice mocno mu o nim przypominało. Rozdarty między jedną decyzją a drugą, a jednocześnie świadomy, że żadna nie przyniesie mu satysfakcji. Wtedy wybierał trzecią. Jeszcze gorszą.

Odwrócił głowę od owada, który nieco wcześniej zeskoczył z jego łapy i zasiadł na gałęzi. Niby jego twórca, ale czuł się od niego odrębny, tak jak od myśli, które czasami rozsadzały mu łeb. Wszystko niby należało do niego, ale w jakiej proporcji, jeśli tak mocno się z nimi czasem nie zgadzał?
Wypuścił powietrze nerwowo.
Zdawał sobie sprawę, że zostawienie Mahvran w spokoju byłoby teraz rozsądniejszą opcją, ale miał ogromny problem z odpuszczaniem. I tak prędzej czy później mieliby zakończyć rozmowę, więc dlaczego czynić to od razu?


Bo ją męczył.


Wbił pazury w korę.
Odruch był drobny, trudno powiedzieć że przemocowy, ale i tak pożałował płytkich kresek, które wyżłobił w grzbiecie dębowej gałęzi.
Przymknął oczy, skupiając się na swoim oddechu.

Znów nawiązał z nią kontakt.
Powróciła znajoma sceneria. Wcale nie bardziej szczegółowa niż wcześniej, choć nie zdawał sobie sprawy, że Mahvran może przywiązywać do tego szczególną uwagę.
Wywerna wycofała się, a oparte na jej szyi szczęki drzewnego, swobodnie odpuściły, pozwalając by ponownie utworzyli między sobą więcej przestrzeni. Nie na tyle, by uznać że ich ustawienie możnaby określić jako neutralne.
Ciemny obrys samca nie zamierzał pozwolić, by istniała w związku z tym jakąkolwiek wątpliwość, toteż postawił jeden krok naprzód, by znów niemal dotknąć jej łusek. Nie było w tym takiej nagłości jak wcześniej, a wywerna obok z pewnością mogła przewidzieć co planuje. Kraniec pyska, nieco konkretniejszy w formie niż cała reszta, zamarł w okolicy równie fragmentarycznie lepiej zarysowanego podgardla.
Tym razem on złapał ją za bark, dla pewności swej pozycji, by następnie przejechać cienistym językiem po najsłabiej zabezpieczonym fragmencie wywernowej szyi. Odchyliła łeb ostrożnie, oferując mu do siebie większy dostęp, choć w tym momencie wizja dobiegła końca.
Niewątpliwie brakowało w tym pożegnalnego tonu. Oczekiwanie, irytacja i niepewność mieszały się w jeden bezsens.
Świadomie gotów był na scenariusz, gdzie na to już nie odpowiada, zostawiając go w niepewności zarówno względem stosowności jego postępowania, jak i przyszłości ich rozmowy. Nie miał na to żadnej przygotowanej reakcji, choć napięcie wyżerające go od środka zdradzało, że nie narodzi się z tego nic pozytywnego.
Mimo to zaryzykował, jakby chciał odzyskać to, czemu pozwolił, czy właściwie zmusił do odejścia wcześniej.
Nie dodał słów, w obawie że teraz wszystko może zabrzmieć nie tak.

Licznik słów: 515
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Wszystko ją męczyło. To, że Strażnik był tylko kolejnym elementem, który potrafił dobić ją w kategoriach zmęczenia było poniekąd niezależnie od niego. Z każdą kolejną dekadą mijanych księżyców traciła cierpliwość, zaufanie i szczątki empatii do smoków. Odczuwała coraz większe pragnienie do ucieczki, oderwania się, zanurzenia w objęciach niezbadanej i nietkniętej przez łapy Wolnych Stad dziczy, poświęcając się samotnej tułaczce w drodze do pierwotnego domu, daleko na północy. Jedynie resztki nici, wspomnień, świadomości tego, że pośród Gór Yraio królowali przodkowie jej ojca trzymała ją wciąż w tym miejscu. Infamia sądziła, że otoczenie opieką pisklęcia, którym okazała się być Yrasvellai pomoże jej z powrotem wczuć się w potrzeby tego świata, ale jej nadzieje okazały się płonne. Ciemnofutra samiczka stała się dla niej przybraną córką, ale było to zbyt mało, by tchnąć w Mahvran wymagane dozy sympatii do otoczenia.

    Za dużo było teraz w czarodziejce stresu, niepokoju. Nawet nie tyle o nią samą, bo zabezpieczyła się nadzwyczaj dobrze przed zagrożeniami z wewnątrz – a uważała własne stado za większe zagrożenie dla siebie samej, niż jakie stanowić mogli łowcy. Bała się o tą skromną gromadę, o piątkę ciemnoskórych istot z małym obozowiskiem pod nią, w miejscu gdzie stykały się ze sobą dwa lasy u podnóża Mglistych gór.
    To, że potrafiła nadal troszczyć się i martwić o kogoś przeczyło teorii, jakoby była bezduszna. Problemem było po prostu to, że nie potrafiła wykrzesać tych samych uczuć wobec smoków. Prorok, który był dla niej niezwykle istotny przez kilkanaście ostatnich księżyców spadł nagle na dalszy plan. Nie mógł z tym walczyć. Mógł to albo zaakceptować, albo wydrzeć sobie z tego powodu własne gardło, a Chimeryczna zdała sobie sprawę, że obie wersje były dla niej akceptowalne. Utracenie Strażnika ubodłoby ją, ale nie przez tęsknotę i niezidentyfikowane bliżej uczucia, tylko tak jakby zniszczono któryś z jej cennych artefaktów, jej własność. Taka, z którą owszem, ma powiązanie emocjonalno-sentymentalne, ale nie na tyle potężne by szukała zemsty czy wyła w stronę nieboskłonu, przeklinając każdą z szesnastu daedr po kolei.

    Było to okrutne podejście wobec niego, ale pocieszała się tym, że ją okłamał, więc miała prawo zareagować w typowy dla stereotypowych samic sposób – obrazić się, odwrócić i szukać odskoczni gdzieś indziej.
    Nie odpowiedziała mu już na jego przekaz. Zostawiła go z pustką, ciszą i własnymi przemyśleniami, w głębi duszy wiedząc, że to najbardziej wykwintna tortura, na jaką od niej zasługiwał.
    Czuła swego rodzaju niesmak w pysku po podjęciu tej decyzji, ale przełknęła go. Przywykła do goryczy w życiu. Zwłaszcza do goryczy wynikających z jej własnych decyzji.


    [zt]

Licznik słów: 415
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Przybiegł pod drzewo. Czuł palący ból w mięśniach, bowiem od lokalizacji startowej nie przystawał ani na chwilę, mimo sporego dystansu do przebycia. Nie jakieś pół mapy może, ale ileż to razy cwałował z pełną prędkością? Jego łapy nie były dostosowane do biegu, a już zwłaszcza przeciwstawne palce, które musiał sztucznie podciągać do góry, żeby ich sobie nie uszkodzić. Tułów też w ogóle się do tego nie nadawał, ciężki, nisko osadzony nad ziemią. Cały był bez sensu do takich aktywności.
Nie przejmował się jednak, musząc wbić gdzieś pierwszą falę emocji, żeby nie rozsadziło mu czaszki.
Gdy się zatrzymał, spojrzał zdyszany na wypoczywające u szerokiego pnia sarny.


Koziołek gwałtownie uniósł łeb, na tyle sprowokowany wonią smoka, by zainteresować się ich wspólną więzią. Prowadzone po niej emocje były jak zwykle okrutnie wykańczające. Ssak położył uszy po sobie, ale nie podniósł się, jedynie obniżając łeb, by zaprezentować obrońcy swoje małe poroże.
Leżał akurat przytulony do trójnogiej i nie chciał jej wybudzać specjalnie przez nerwowe kaprysy ich wspólnego znajomego.
Być może było coś pocieszającego w tej reakcji? Choć się na niego gniewał, miał najwyraźniej dość zaufania, by to wyrazić. Jedno pacnięcie łapą wystarczyłoby przecież, żeby złamać mu kark.
Owe poczucie bezpieczeństwa miało oczywiście swoje granice. Niestety nie tak luźne, jak smok sobie wyobrażał.
Koziołek gotów był odstraszać obrońcę jedynie do pewnego momentu, dlatego gdy ten podszedł bliżej, cała pewność siebie rozpierzchła się, jak spłoszone stado kruków.
Podnosząc się na cztery, krzywe nogi, koziołek niechcący zdzielił jaśniejszą sarnę kolanem w pysk, tak iż jej stan świadomości, nie mógłby być już poddany pod wątpliwość.


Trójnoga zamrugała zaskoczona i pokręciwszy głową spojrzała na sterczącego obok drapieżnika. Zawsze przypominał jej śmierć, która z jakiegoś powodu, ciągle nie nadchodziła, jedynie czyhała dwa kroki dalej.


Drzewny wycofał się o krok, czując jak jego łapy zaczynają drżeć.
Przestań się tak zachowywać – jęknął, czując rozcieńczony kwas zbierający mu się na języku. Niby mówił do rudej sarny, ale gdy skonfrontował się z własnymi słowami, nie był pewien czy sam nie był ich adresatem.

Żal w głosie i wewnątrz więzi obrońcy zawsze go dezorientował.
Czy koziołek mógłby cokolwiek z tym zrobić? Dlaczego smok zachowywał się, jakby tego oczekiwał?
Niepewnie odstawił wcześniej trzymaną przy piersi nogę, choć jego ciało pozostało wyraźnie napięte, jakby gotów był odskoczyć.
Trójnoga wciąż leżała obok, obserwując.


Prorok prychnął gniewnie, wbijając pazury w grunt i po drodze, w trakcie ich zaciskania, rwąc trochę trawy.
Mówię przestań. PRZESTAŃ. Nie jestem twoim wrogiem – warknął głośno, tym razem naprawdę paraliżując sarnę lękiem. Poczuł, że zapragnęła uciec, ale niezdecydowanie między ratowaniem własnego życia, a potrzebą nie zostawienia trójnogiej na pastwę smoka było zbyt silne. Kończyny ssaka zaczęły drżeć w napięciu, im dłużej go obserwował.
Nie jestem – dodał cierpko, utrzymując niezmiennie swoją pozycję. Żadna forma tego rozkazu nie przemówiła do zestresowanego zwierzęcia.

Łzy znów zagościły w kącikach jego ślepi, szkląc ich błękitną powierzchnię. Nie zamierzał bardziej podchodzić, skoro był dla ssaka taki przerażający, zamiast tego wdrapując się na drzewo.


Sarna odprowadziła smoka wzrokiem, rozluźniając się, dopiero gdy opadł ciężko na swojej ulubionej gałęzi.


Zacisnął powieki, pozwalając by słone kropelki spłynęły mu po łuskach.
Bezsensowna reakcja. Po co był zrobiony w ten sposób? Marnował jedynie czas. Czas, który powinien poświęcić na znajdywanie metod, by zaprzyjaźnić się ze stadem, które go nienawidziło.
Przez chwilę silił się na jakieś słowa, skierowane do swojej jaźni, lecz nie potrafił zebrać myśli. Zamiast tego, po prostu załkał do samego siebie. Zachowywał rozsądek, żeby nie wyć jak rozdzierany jeleń, choć nie maskował się dość, by nie usłyszały go przynajmniej sarny.

Trwało to może z godzinę, aż słońce zupełnie zaszło, zabierając ze sobą plamki cieni uformowanych z liści, na jego brązowej łusce.
Nie spodziewał się, że widmo decyzji przywódcy może go tak zaboleć. Fakt, że naprawdę się starał, zamiast popełniać błąd za błędem, jak przy Infamii, gdzie nie potrafił dobrze ulokować myśli, męczył go prawdopodobnie jeszcze bardziej ponieważ nie widział opcji, by móc postąpić inaczej. W oczach większości, był zatem z góry na straconej pozycji.

To Pasterz zawinił.
Swoimi pieprzonymi decyzjami i "prostotą" napluł na Ziemię budowaną przez pokolenia. Zniszczył Ziemię Gonitwy, Dzikiej, Szabli, Trzęsienia. Zniszczył jego Ziemię tym swoim zaplutym brakiem honoru.


Stłumiony warkot wyrwał mu się z pyska. Złapał się jedną łapą w połowie mordy, boleśnie wbijając pazury w łuski.

Sarna poruszyła się niespokojnie, odkładając głowę na trójnogiej. Burza mająca miejsce tuż nad nimi nie była przecież wieczna. Mimo to patrzyła niepewnie do góry, jakby czekając aż spadnie grad.
Póki co tylko chmura kwasu rozchodziła się z wiatrem.


Historyczna skaza, zadufane w sobie bydlę. Teraz żadne zrozumienie o które błagał Infamię nie miało sensu. Ich pieprzona kłótnia mogłaby zwyczajnie nie istnieć, nie niszczyć wszystkiego co miał, w imię plecenia rozerwanych wątków z przeszłości.
Miał ochotę krzyczeć. Tyle przychodziło mu z bawienia się w politykę. Prorocy musieli istnieć chyba tylko jako boski żart. Nikt komu zależało nie potrafiłby tego znieść. Tylko psychopaci tacy jak Sekcja, którzy w poważaniu mieli jakąkolwiek wartość, pokój, czy prawdę. Przeznaczeniem proroków było obserwować jak Wolni tarzają się we własnych ekstrementach i jedynie stać z boku. Nikt nie kazał mu do nich dołączać.


Być może rzeczywiście powinni wymrzeć. Niech grunt pochłonie ich teraźniejsze i przyszłe błędy.
Nawet fetyszyzacja zbrodni jaką popełnił na Kazesie nie wystarczyła, by potrafił zdobyć się na jakiekolwiek współczucie do tych form mięsa. Nienawidził ich tak samo jak samego siebie.
Mam dosyć już – mruknął pociągając nosem. Mieszanka gniewu i żalu prędzej czy później musiała doprowadzić do wypalenia.

Żadne z takich załamań nie wystarczyło, by jakkolwiek przynieść mu ukojenie. Toksyczna energia po prostu zbierała się księżycami, by potem wydrzeć się z niego w najbardziej żenujący ze sposobów, tylko po to, by cykl rozpoczął się na nowo. Cholera wie dlaczego wciąż był tym jakkolwiek zaskoczony. Jakby potrafił zmienić cokolwiek.


***
Gdy przybył pod drzewo nieokreśloną ilość wieczorów później, sarny wypoczywały poza zasięgiem jego wzroku. Wiedział, że są bezpieczne, choć tęsknił za ich widokiem. Nie mógł niczego im ofiarować, ni to nawet pogłaskać ich miękkiego futra, więc akceptował, że tworzyły sobie własną przestrzeń.
Może pewnego dnia po prostu zginą, zanim zdąży zareagować. Byłoby to logiczne, więc na swój sposób wolał się już z tą myślą oswoić. Jedynie drzewa były wieczne, zawsze pozwalając się znaleźć dokładnie tam, gdzie ich potrzebował.

Wyciągnął łapę, by pogładzić korę, płytko naznaczoną jego pazurami i uśmiechnął się krzywo, poniekąd do siebie, poniekąd do samego drzewa. Szum korony nie miał mu nic do powiedzenia. Oczywiste, bo nie miał pomysłu co takiego zawrzeć w ich szeptach. Stał tak zatem przez chwilę, medytując bez sensu, a następnie wdrapał się po szerokim pniu, by opaść na tę samą gałąź co zwykle.
Dopiero tam, nieprzyjazna cisza zdała się go dogonić.
Chciał się poczuć gorzej.
Zniszczyć wszystko doszczętnie skoro i tak już niemal niczego nie posiadał. Jeśli nie mógł niczemu, nigdy zaufać, jaki sens miało staranie się dla kogokolwiek? Żeby chociaż istniała wartość w zachowywaniu pamięci. Żeby chociaż miał pewność, że historia mogła być czymś więcej niż opowiedzianą bajeczką albo ścianą niekoherentnego bełkotu wyrytego w kamieniu.

No tak. Za bardzo bawił się w oczekiwania. Odcięcie się od wszystkich byłoby najlepsze. Może wtedy w końcu pojmie, że niczego nie musi robić dla innych.
Ułożył łeb na gałęzi, zaciskając nerwowo szczęki. Mahvran zdawała się ostatnim co posiadał, nawet jeśli pojmował, że jedyna nić jaka ich łączyła, istniała tylko ze względu na jego własny upór. Lub nie. Ale ta druga wersja powiązana była z nadzieją, która go wykańczała.
Chciał przestać się starać i myśleć o niej tak uporczywie, ale też nie potrafił. Zbyt wiele wypowiedziała słów, które go z nią wiązały, zbyt wiele małych, subtelnych gestów wykonała w jego stronę.
Ale nie jako jedyna przecież. Wiele osób na pewnym etapie potrafiło okazać mu jakiś skrawek sympatii. Ciężko wywalczony zdawał się w jakiś sposób bardziej satysfakcjonujący, bardziej stały, ale tylko pozornie. Wszystko co trzymał blisko, jako swoje paliwo do działania prędzej czy później okazywało się kruche i fałszywe. Jedynie w Kazesie była pewność, ale z tym wiązało się także osamotnienie.
Westchnął nerwowo.
Wiedział, że przewodniczka nie miała czasu. Wiedział, że miała swoje elfy, stado, pisklę i wojnę na głowie. Tym lepiej, jeśli będzie niewygodny. Tym lepiej jeśli obrzydzi się nim i zmęczy akurat teraz.

~
Nie mam nikogo poza tobą Mahvran.
Czy możesz...
~ niezbyt podsumowująca cokolwiek energia. Znajomy pod względem swojej oficjalności ton rozbrzmiał w łbie samicy.
Zacisnął szpony. Wiedział, że stawiał ją w bezsensownej pozycji. Chciał, żeby go odrzuciła.
Nie wiem co nastąpi jeśli.. ~ a jednak świadomość tego do czego dążył utrudniała mu zwyczajne dokończenie wypowiedzi.
~
Czy możesz spędzić ze mną czas? ~ smutek zmieszany z rozkazem. I tyle.

Licznik słów: 1416
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Pysk miała wtulony w przyjemnie zimną, górską skałę, tak jak często ostatnimi czasy. Góry kojarzyły jej się z domem, tym prawdziwym, a także dawały poczucie bezpieczeństwa. Były też bardzo dobrym punktem widokowym, ale to był mniej istotny szczegół, chociaż nadal jakoś warty uwagi w świetle obecnych wydarzeń. Lubiła widzieć, co się rozpościera przed jej ślepiami. Lubiła zwłaszcza spoglądać na obozowisko mrocznych elfów, znajdujące się poniżej. Jeśli postarała się odpowiednio mocno, była w stanie na jakiś czas zapomnieć o tym, gdzie była i jak wielki dystans dzielił ją od Tamriaathu.

    Nie myślała o Strażniku tak często, jak niegdyś. Za dużo zmartwień, za dużo obowiązków, a i za dużo miejsca zajmowała odkryta na nowo, ciemnoskóra rodzina, której wartość po prostu przewyższała życie kogokolwiek z obecnie żyjących. Nie, żeby to była wina smoków... Chociaż nie, właściwie to była. Dawniej nie postawiłaby elfów ponad ojca, czy Khardaha bądź Raktę. Wszyscy jednak już nie żyli, od dawna, więc uczepiła się z całej siły ostatniej więzi ze swoim prawdziwym życiem, tym, które chciała wieść, a którego nie mogła.
    Znów jednak usłyszała go w swojej głowie, niezdolna do powstrzymania grymasu niezadowolenia z tego wynikającego. Już wolałaby, aby zaryczał i wezwał ją tak, by wszyscy słyszeli, ale darował przynajmniej sobie te brutalne wtargnięcia do jej umysłu. Zamknęłaby go całkowicie na przekazy mentalne, ale było to coś, na co nie mogła sobie pozwolić ani w świetle obecnej sytuacji wolnych stad, ani swojej pozycji pośród swych smoków.
    Przełknęła ciężko ślinę, mrugając powoli, warząc swoje opcje. Opłacało jej się w ogóle odpowiadać? Raczej nie, skoro jej celem było odcięcie się od samca. Ale może potrzebował jeszcze jednej, bezpośredniej rozmowy pyskiem w pysk, by to zrozumieć. Tak, to powinno zadziałać.
    Dlaczego więc się wahała?

    Nie odpowiedziała mu w żaden sposób mentalnie. Nie ruszyła go magią, by dać chociażby znak, że przyjęła jego słowa do wiadomości. Zsunęła się po prostu ze skraju górskiego klifu, spadając, nim nie rozłożyła skrzydeł i wzbiła się ku górze, lecąc w dosyć dobrze znane już sobie miejsce.
    Nie znosiła lasów i drzew, ale ten ostatni raz mogła mu przecież pójść na łapę. Z czystej uprzejmości.
    Szum skrzydeł rozniósł się po Dzikiej Puszczy, nim nie znalazła odpowiednio dużej wyrwy między koronami i nie wylądowała na miękkim mchu, zostawiając na nieboskłonie obserwującego ją z oddali feniksa. Resztę dystansu do masywnego, prastarego dębu przeszła na piechotę, przemykając cicho pomiędzy krzewami.

    Zatrzymała się nieopodal pnia i po prostu usiadła, owijając łapy ogonem. Nie było to dla niej zbyt wygodne, wolała stać, ale zrobiła to w imię jakiegoś nieopisanego impulsu, bacznie obserwując otoczenie onyksowymi ślepiami, dodatkowo zaznaczonymi bioluminescencyjnym wzorem okalającym częściowo oczodół. Nie odezwała się.

Licznik słów: 432
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Nie miał i tak gdzie dokładnie się podziać, toteż nawet jeśli nie otrzymał odpowiedzi, okupował lekko zgiętą gałąź, skrobiąc pazurami jej szorstką powierzchnię.
Nie chciał za bardzo jej zranić, bo nie cierpiał estetyki zdartej kory, ale nie potrafił też w zupełności pohamować nerwów. Płytkie żłobienia gładził potem palcami, jakby w przepraszającym geście, tocząc jakiś popieprzony dialog z drzewem, które przecież milczało.
Dlaczego ktoś spędzający czas w ten sposób miałby liczyć na czyjekolwiek względy? Był zepsuty od samego początku, ale jak wiele wychowanych w społeczności i konkretnym systemie wartości jednostek, nie chciał zaakceptować, że nie istniała metoda, aby się dopasować. A jednak, skala różnic jedynie narastała, aż do momentu gdy sam wybrał rangę, która z zasady separuje go od pozostałych śmiertelników.

Przybycie Mahvran nie miało sensu, a jednak przybyła.
Niezależnie od powodu, czy słów jakie mogłaby mieć dla niego, fakt iż odpowiedziała na jego wezwanie był...
Nie potrafił dostosować emocji.
Przerażający?
Napięcie natychmiast ścisnęło mu pierś, a nerwowy dreszcz idący wzdłuż kręgosłupa, zmusił do ponownego zaciśnięcia pazurów. Gdy lądowała, reagował jak na drapieżnika czyhającego do ataku. Bezsensownie.

Jej krok był jednak spokojny, a z gardzieli nie wydobył się żaden warkot, toteż i jego napięcie zelżało, pozostawiając go w otępieniu.
Nie chciał jej teraz widzieć. Nie chciał przypominać sobie momentów, w których była dla niego łagodna albo wbrew wszelkiej logice, zapewniała że jest dla niej ważny.
Przecież to wszystko pamiętał, niezależnie od tego, jak wiele gotów był wyrazić albo przetworzyć konsekwentnie na ich obopólną korzyść. Teraz tym bardziej nie mógł być do tego zdolny, z jednej strony chcąc desperacko wszystko zniszczyć, a z drugiej i tak skręcając się na myśl, że jego słabość mogłaby ją obrzydzić.
Z daleka wszystko byłoby łatwiejsze, bo wyobraźnia i oczekiwania wyglądały zupełnie inaczej. Wszystko było wytłumione, więc mogło być chłodną grą, a nie bezpośrednim doświadczeniem.

Przyglądał się jej sparaliżowany, jakby nie miał pojęcia skąd się tutaj wzięła.
Czemu w obliczu zdrady jakiej dopuszczali się inni, Mahvran wciąż miała ochotę mu odpowiadać. Dlaczego nie Pasterz? Dlaczego nie Kwintesencja? Dlaczego nie Żagiew?
Czemu tylko jej mógł ufać? Czemu tylko jej dotyk i łagodność pamiętał, mimo całej patologii ich relacji?
Myśl, że mógł zranić ją w nieodwracalny sposób, podczas gdy ona, mimo swojego dziwnego charakteru, ani razu go nie zawiodła, wyżerała go od środka, jakby cały kwas przeznaczony do gruczołów, skupił się teraz na dewastacji innych organów.

Chciał wszystko zepsuć, ale nie potrafił, bo jej widok smucił go, stresował, ale i cieszył, nawet jeśli jedynym co miałaby przynieść, byłyby złe wieści.
Ślepia zapiekły go lekko, ale nic z tym nie zrobił, zwyczajnie dalej się jej przyglądając.
Wyglądała jakby jej łuski pokrył świecący pył albo jakby odbijała gwiazdy. Nie było to spostrzeżenie warte werbalizacji.
Niczego zresztą nie potrafił z siebie wykrztusić, toteż powoli przeniósł się z jednej gałęzi na drugą, tak żeby odsłonić się bardziej dla jej wzroku. Na tym etapie mógłby raczej bez przeszkód zeskoczyć na ziemię, lecz zamiast tego, jedynie zwiesił ku niej niebiesko-kremowy ogon. Końcówka podskakiwała nerwowo, czy tam wiła się w powietrzu.

Zbyt dobrze wiedział z jaką łatwością przychodziło mu psucie atmosfery, a chciał choć chwilę poczuć, że cokolwiek ma jeszcze pod kontrolą. A z drugiej strony czy irytujące milczenie mógłby określić właśnie jako kontrolę?

Finalnie odchrząknął nerwowo, wystukując palcami jakiś rytm, choć nie na tyle zdecydowanie by kora w zupełności nie wytłumia jego faktycznego brzmienia.
W jakim celu tak wyglądasz Mahvran? – zapytał w końcu, bez żadnej energii w głosie. Powtarzanie imion było w jego manierze wypowiedzi zwyczajnością, czy to wobec osób których nienawidził, czy traktował obojętnie, choć przy smoczycy nadużywanie go zdawało się mieć jakiś dziwnie personalny wydźwięk. Jakby testował ile razy może je wypowiedzieć albo sprawdzić na ile do niego należy.

Po co, skoro nie chciał jej w swoim życiu?

Licznik słów: 617
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Mimo, iż była istotą z natury bardzo ekspresyjną, zawsze ruszającą chociażby ogonem czy poruszającą barkami, teraz jej ruchy zdawały się być bardziej, hmm, trzymane na wodzy. Poza typowym manieryzmem chodu, a następnie siadu, nie dodała nic dodatkowego, zbędnego, teatralnego. Po prostu usiadła, nakreśliła półksiężyc długim, zwieńczonym pręgą kolców ogonem i czekała. Bez kołysania się na boki niczym jesienny liść, bez dłubania pazurami w trawie. Zwyczajnie siedziała i czekała.
    Pachniała tak jak zwykle. Z jakiegoś irracjonalnego powodu wanilią, odrobiną krwi, oraz czymś jeszcze. Ogniskiem i zwierzęcymi skórami. Obozowiskiem mrocznych elfów, wśród których zwykła spędzać niektóre dnie i niektóre noce. Więcej niż mniej, tak po prawdzie.

    Nie wiedziała, czego się spodziewać po tym spotkaniu. Nie miała wybitnych oczekiwań. Znając życie to i tak skończy się na pieprzeniu o polityce. Pewnie powie coś o Pasterzu, apelując do tego, by próbowała jednak odnowić status trójsojuszu, zamiast zmuszać Słońce do pośredniczenia we wszystkim. Tak, to było całkiem realne, i była na to przygotowana. W taki sposób, że po prostu planowała westchnąć i odejść, bo nie miała zamiaru pieprzyć się w politycznym bagnie razem z nim. Wystarczyło jej to, że robiła to z dwójką pozostałych przywódców.
    Chociaż akurat z Żarem dogadała się... Zaskakująco dobrze.

    Na jego pytanie przekrzywiła ledwo zauważalnie łeb, jakby potrzebowała chwili, by zrozumieć, o co właściwie ją pyta. Ah. No tak.

    – Bioluminescencja. – odpowiedziała neutralnie, oszczędnie. Nie interesowało jej to, że natura pytania proroka była nieco inna. – Mgły mają teraz obóz pod ziemią, w ciemnościach. Przydatna sztuczka w takich warunkach.
    Nie było to do końca prawdą, jako iż obóz mieli nadal nad ziemią, ale Podziemne Labirynty stały się tak istotnym elementem codziennego życia, że w sumie nie było to też całkiem kłamstwem. Ot, jak zwykle z nią, prawda leżała gdzieś pośrodku. Nie kłamiąc bezpośrednio, czuła się lepszą od niego.
    Nie zadała żadnego pytania od siebie, ani nie poczyniła kroku sugerującego chęć pchania rozmowy naprzód z własnej inicjatywy. Cokolwiek od niej chciał, musiał wydobyć sam.

Licznik słów: 323
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Odłożył głowę na gałęzi, wiodąc wzrokiem po jej sylwetce, jakby próbował wyczytać z jasnych kropek jakiś konkretny wzór.
Trudne słowo, to którego użyła, więc powtórzył je w głowie parę razy, żeby się nie pomylić.
Biolumin...sen..cja?
Scencja.
Bioluminescencja.
Mógł to zaakceptować jako pojedyncze zjawisko w dialogu, choć liczył że nikt nie sięgnie po nie, jako człon do swojego imienia.

Widział poza tym, że samicy towarzyszy napięcie. Nie wiedział czy powinien je przełamywać, bądź konfrontować, choć jednocześnie zdawał sobie sprawę, że jego intencje mogły i tak nie mieć znaczenia, w obliczu braku kompetencji.
W powietrzu zatem zapanowała cisza, przynajmniej jeśli rozpatrywać rozmowę jako spektrum istotnego dźwięku. Las nigdy nie był w zupełności milczący, w przeciwieństwie do pustyni, gdzie rzeczywiście dało się na pozór odciąć od przynależności do reszty świata. Dziwne zatem, że nie czuł się tam dobrze, jakby to czego chciał świadomie, a z czym komfortowo czuła się jego jaźń, nie miały ze sobą wiele wspólnego.
Męczyła go myśl, że nie wiedział dlaczego tutaj przybyła. Czy czuła wobec niego lojalność za to co zrobił wcześniej, czy po prostu wyjątkowo, znalazł się gdzieś po drodze. Czy słowa, którymi się posłużył mogłyby mieć dla niej jakieś znaczenie? Dlaczego miałaby nie odseparować się od niego na odległość, mówiąc że nie ma czasu?

Znów, jak na osobę która rzekomo pogodziła się, żeby powiększyć barierę między sobą, a przewodniczką, z wielkim trudem przychodziło mu podjęcie jakiegokolwiek dialogu. Nie chciał żeby odchodziła, nawet jeśli miałby na nią jedynie patrzeć. Lubił jej obecność, choćby go stresowała, a przez to doprowadzała na skraj mentalnej wytrzymałości.

Czy mogę zobaczyć jak to wygląda z bliska? – zapytał w końcu przez ściągnięte gardło, choć ani drgnął, jakby rzeczywiście potrzebował pozwolenia.

Licznik słów: 278
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Sztywność, z jaką siedziała niemalże przypominała jego własną, codzienną, do bólu oficjalną. Tą samą, której tak nienawidziła i która zarazem uspokajała ją w dziwny, niewyjaśniony osób, ilekroć go widziała. Nie rozumiała, jak intensywnie można kogoś tak nienawidzić i zarazem nie potrafić się odciąć. Wmawiała sobie, że był jej zbędny, i może nawet byłaby w stanie o nim zapomnieć, ale wymagałoby to faktycznej, absolutnej separacji. Jeśli nie widziałaby go nawet w oddali, na horyzoncie, przez pięćdziesiąt księżyców, zapewne byłaby w stanie absolutnie go porzucić i potraktować jako nieistotny element przeszłości.
    Ale widziała go. Często. Ciężko było znaleźć chociażby jeden księżyc pozbawiony jego ingerencji, czy to w formie bezpośredniego spotkania, czy po prostu słów rozbrzmiewających w jej głowie.

    Przejechała powoli ogonem po ziemi, zupełnie jakby był to wąż, świeżo po posiłku, z trudem próbujący znaleźć bezpieczne miejsce. Nie była niepewna, jak już, to po prostu trzymała wszelkie myśli i emocje na wodzy, chcąc absolutnie się z nich wyprać, tak aby Strażnik był zmuszony do interakcji z pustą, suchą skorupą. Nie miała pewności, skąd w niej chęć do obrania właśnie takiej taktyki i co chciała osiągnąć, ale taką decyzję podjęła. Może przetrwa długo, a może tylko kilka następnych uderzeń serca. Nie wiedząc, co chciała osiągnąć z tego spotkania, postanowiła po prostu grać na zwłokę. Byłoby znacznie łatwiej, gdyby to on znudził się nią i postanowił ją zostawić, ale miała wrażenie, że to dziwnie nierealna perspektywa.

    Nie odpowiedziała od razu, zastanawiając się, wypuszczając powoli powietrze z płuc. Mimo, iż nie chciała, pośród przezroczystego powietrza zatańczyły też słabe smugi ciemnego, siarczystego dymu, co zdradzało swego rodzaju frustrację. Bo nerwowością by tego nie nazwała. Po jej pieprzonym trupie.

    – Jeśli musisz. – odparła jedynie, głosem wypranym z emocji, nie ruszając się z miejsca ale też nie nakładając wokół siebie żadnych konkretnych barier.
    Póki co.

Licznik słów: 298
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Nie rozumiał jej zupełnie. Dlaczego trwała tu wbrew sobie, skoro tak bardzo ją to wykańczało? Dlaczego nie mogła im obojgu uczynić przysługi i po prostu odejść?
Potrzebował jakiegoś ułatwienia, gestu który go odrzuci, zamiast w absurdalny sposób przyciągać, zmuszając do inicjacji. Nic z tego nie musiała przeczekiwać, ani znosić, bo jeśli czyniłaby to ze złośliwości, więcej nerwów i tak przysporzyłaby jedynie sobie. On już teraz balansował na krawędzi między jednym nieznanym na drugim. O ile wyłącznie od niej zależało w którą stronę się przechyli, na obie rzeczy był już gotów. Choć tak po prawdzie, sens tylko jeden potrafił zrozumieć.

Zastanawiał się skąd pochodzą jej nerwy. Czy lojalność zmuszała ją by siedzieć na miejscu, gdy w środku walczyła sama ze sobą, bo ze wszystkich miejsc, tutaj chciałaby przebywać na samym końcu? Czy czekała aż to on uczyni coś, co mogłaby określić jako karygodne, żeby w razie ucieczki, zrzucić całą winę na jego barki?
Jak bardzo musiała go nienawidzić?
Przypatrywał się jej w bezruchu, tylko na chwilę odrywając wzrok od jej oczu, by podążyć za ledwie widocznym dymem wijącym się w powietrzu, przed kompletnym zaniknięciem.
Nie musiał wcale przyglądać się jej z bliska, ale bardzo chciał, zwłaszcza że to wzmocniłoby jedynie obecne wewnątrz napięcie, a przez to ułatwiło przekroczenie bezpiecznej granicy. Niech wszystko runie, no dalej.

Poderwał się w końcu do góry, a następnie zrzucił cielsko z gałęzi, sprawnie amortyzując lądowanie, pojedynczym uderzeniem skrzydeł. Chłodny wiatr sięgnął pyska Infamii, choć nie na tyle by zmusić ją do przymknięcia powiek.
Będąc już na ziemi, wyprostował się dostojnie, choć czuł w związku z tym więcej dyskomfortu niż zazwyczaj. Nie potrafił w zupełności z tego zrezygnować, zwłaszcza gdy widział jej własne napięcie.
Ruszył w jej stronę powoli, jakby co naglejszy krok mógł sprowokować ją do ataku, albo ucieczki. Skradał się zatem niemal, minimalnie obniżając głowę, w mniej konfrontacyjnym geście. Ta domniemana nieśmiałość nie krępowała jednak jego ruchów. Wydawał się wiedzieć gdzie dokładnie zmierza, jaki ma cel.

Wyminął ją od przodu i o ile sobie na to pozwoliła, zaczął powoli okrążać jej sylwetkę. Gdyby zdecydowała się sięgnąć go skrzydłem, musiałaby wyciągnąć ramię na pełną długość, a zatem nie czaił się bezpośrednio przy jej łuskach, zachowując stosowną przestrzeń.
Spoglądał rzeczywiście na jej wzorki. Na intensywność ich światła oraz na ułożenie każdej z kropek. Nie był popieprzony, nie byłby w stanie tego wszystkiego zapamiętać, ale i tak wgapiał się w nie, jakby próbował stworzyć sobie z tego jakąś mentalną mapę. Czuł się jak w gorączce, oddychając płytko, ostrożnie, nie myśląc z sensem, bo ino powtarzając jedną kwestię. Skończ to. Po co czekasz?

To powiedziawszy, nie spuszczał z oczu jej ogólnej mowy ciała, by w razie potrzeby wiedzieć gdy wycofać się nieco albo zatrzymać.
Pytanie czy trwałaby w bezruchu, pozwalając by podszedł w okolice jej ogona, czy jednak pozostała zwrócona frontem do niego?

Licznik słów: 464
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Pozwoliła mu podejść do siebie. Zachował bezpieczną odległość, więc nie musiała też spinać niepotrzebnie mięśni, będąc w stanie trzymać swoje instynkty na wodzy. Uniosła głowę, mrużąc minimalnie ślepia, zupełnie jakby była cennym artefaktem, a on podziwiał ją przez szklane więzienie. Jakby nie widziała w nim zagrożenia. Jakby to ona była władczynią świata, a on tylko prostym sługą.
    Poniekąd tak widziała cały świat. Zasługiwała na więcej. Po prostu wszyscy byli zbyt ślepi bądź zbyt zazdrośni, by to dostrzec, docenić. Plus był taki, że była gotowa walczyć o swoje. Walczyła już długo. Mogła dłużej.

    Nie ruszyła się z miejsca, wciąż siedząc. Nie śledziła go nawet wzrokiem, wpatrzona przed siebie, mimowolnie skupiając się na badaniu wyglądu kory, jak gdyby doszukując się w niej czegoś konkretnego. Czuła zapach Strażnika, słyszała jego kroki i oddech za sobą, ale nie ingerowała. Jedynie jej ogon wił się cały czas po ziemi, powoli, leniwie, z cichym sykiem, jak gdyby faktycznie był wężem w przebraniu. Rząd ostrych, ciemnych kolców zdawał się w jakimś stopniu zawsze podążać za prorokiem, chociaż daleko było jej do jakichkolwiek prób ataku.

    Westchnęła, nieco teatralnie, młócąc rozwidlonym jęzorem w pysku. Pozwoliła mu znaleźć się na jej tyłach, nie reagując w żaden sposób, nie spinając mięśni ani nie odwracając się w jego stronę, chociaż jej magia trochę zastukotała jej o żebra, jakby domagając się większej czujności, traktując każdego jako potencjalnego wroga.

    – Tyle księżyców nienaturalnie długiego jak na tutejsze realia życia... A ty nigdy nie miałeś do czynienia z świecącymi w mroku elementami na ciele. Tak to jest, jak marnuje się życie pośród drzew. – mruknęła cicho, nawet nie parskając z pogardą, jakby była wręcz znudzona, aniżeli zirytowana, jego brakiem obeznania. Czy znał się na czymkolwiek, poza teksturą kory drzewa i różnymi odcieniami zieleni liści? Jak bardzo ograniczony musiał być?
    Czepiała się na siłę, wiedziała o tym.
    Ugh.

Licznik słów: 302
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
O ile nie znał nazwy tego zjawiska, bo przecież nie mogło zmaterializować się przed nim tak po prostu, bioluminescencja nie była dla niego niczym nowym. Owa estetyka niewątpliwe nie raziła swoją popularnością, ale okazjonalnie przytrafiała się u morskich lub innych, krzykliwie ubarwionych smoków. Co innego, że rzadko widział ją w nocy i badał z tak bliska. W tym kontekście mógłby jednak zarzucić jej to samo. Ile tekstur drzewnych smoków dotykała w swoim życiu?

Przyglądał się ruchom ogona, ciągnąc wzrok za zdobiącym go wzorem, aż po samą końcówkę, gdzie jasnych kropek nie było już śladu. Nie spieszył się nigdzie, mimo iż przez każde uderzenie serca dłużej, czuł nawarstwiający się ciężar wewnętrznej presji. Wszystko było testem, nie istniało życie bez tego.
Przestąpił nad jej ogonem, jak nad groźnym zwierzęciem, którego nie chce wybudzać, by znaleźć się przy jej przeciwnym boku. Inspekcję jednego już zakończył, więc pozostało mu ocenić na ile symetryczne będą pozostałe wzory. Na ile pokrywały się z układem łusek, a na ile przełamywały je, niczym na ślepo rzucone plamy.
Dawkuję doświadczenia, żeby móc stale coś odkrywać, mimo długiego życia – rzekł przyciszonym głosem, jakby nie miał dość siły na bardziej zdecydowaną intonację. Nie towarzyszył mu spokój, ale nie był zirytowany, więc sam nie potrafił w zupełności zdefiniować swoich odczuć. Jedynie lęk i zniecierpliwienie było oczywiste, choć bardziej dla niego, niż dla niej.

Kolejny krok obejścia. Gruczoły zacisnęły się nieprzyjemnie, wraz z nerwowym przełknięciem śliny, lecz zignorował je. Nie zawsze produkowały dość kwasu, żeby stworzyć coś więcej, poza okropnymi warunkami w jego paszczy. Cóż za urokliwy element, żeby kogoś do siebie przekonać.
Ostrożny spacer został przerwany niedaleko prawego barku jej skrzydła. Badając ją w ten sposób, mógł ocenić nie tylko świetliste elementy, ale także charakterystyczne ułożenie błon i styl łuskowego pancerza na grzbiecie.
Jej zachowanie pozostało kompletnie nienaturalnie, zdając się mieszać poczucie wyższości z nerwowością, której nie chciała skonfrontować.
Chciał wierzyć, że była do niego podobna. Że rozumiał ją bardziej niż inni, przez to ile napięcia zbierała w sobie i ile żalu czuła do świata, w którym nie mogła się spełnić. Wiedząc to wszystko, musiało być w jej postawie coś co mógłby objąć, skoro doświadczał tego w podobny sposób.
Chłodny dystans i dostojny paraliż ciała, które musiało w ryzach utrzymać jakikolwiek ładunek emocji znajdywał się w środku.
Czy odczuwała do niego niechęć, którą musiała stłamsić, żeby zachować własną godność?
Czy chciała dać się wykorzystać, żeby znów mu coś udowodnić?
Przecież niczego nie musiała.

Postawił krok bliżej, niepewnie, pytająco, choć o ile nie zdążyła się odsunąć, ruch jego prawej łapy był już bardziej zdecydowany. Dwa palce oparł na barku jej skrzydła, celując dokładnie w pokrywający go wzór. Końcówki zakrzywionych, jasnych szponów delikatnie podrapały szorstką powierzchnię, jakby badał wypukłość świecącego zjawiska.
Była taka cenna. Chciał żeby pojęła iż właśnie tak ją postrzega, ze wszystkim złym co niosła ze sobą, ale też tym, co potrafiła oferować.
Kruche, nerwowe zwierzę, ze starymi i suchymi korzeniami, które starała się podtrzymać desperacko, żeby dalej żyć.
Cholernie proste, a jednocześnie na tyle samotne i dostojne, że przez to nieprzewidywalne dla tych, którzy bali się do niej zbliżyć.
Nie był może dość kompetentny aby móc zrozumieć ją w pełni, czy naprawić, ale chciał przynajmniej próbować. Chciał upierać się w wierze, że mogła potrzebować go choć odrobinę, bo już w tym potrafiłby funkcjonować.
Musiał istnieć dla kogoś, bez tego nie potrafił już nic.

Przerażał go fakt, że pragnienie by wszystko zniszczyła zmalało nieco, pod naporem nadziei, że miał szansę jeszcze cokolwiek odbudować.
Mam dużo do nadrobienia – dodał sucho. Chrypka nadała słowom dziwnego, pseudo nerwowego warkotu.
O ile sobie na to pozwoliła, bo nastroszenie łusek nie wystarczyłoby żeby go odstraszyć, pociągnął pazurami dalej, rysując łuski od jednej kropki do drugiej, w zamierzeniu aż do profilu nasady jej szyi. Nie spojrzał na jej pysk. Wzrokiem kontynuował obejmowanie jej karku i swojej własnej łapy. Dziwiło go, że nie drżał. Każdy ruch był flegmatyczny i ostrożny, ale gładki i precyzyjny.

Licznik słów: 649
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Dawkowanie doświadczeń... Cholera, że ona na to nie wpadła za młodu. Zawsze pragnąc więcej, po wszystko wyciągając swoje młode łapy, szybko nabawiła się przesytu. Nie potrafiła zachwycać się już krajobrazami dookoła siebie. Nie czuła przypływu adrenaliny z walk. Satysfakcji z wygranej. Brakowało jej dawnej pasji. Szukała nowych doświadczeń, ale mało co było już nowe. Zwiedziła tak dzikie partie świata, z Ilunem, z Raktą, oraz na własną łapę, że nie potrafiła już zachwycić się niczym. Wszystko zadawało się już istnieć gdzieś w szufladach jej wspomnień, jej bądź ojca, przez co obce było jej podekscytowanie związane z nowym zjawiskiem. Bo nowych zjawisk już po prostu nie było. Wszystko wyglądało tak samo i taki sam miało smak, nawet jeśli desperacko próbowała nadać czemuś nowy sens i na nowo się tym czymś zachwycić.

    Niewiele zostało jej powodów do życia, poza chęcią walki o mroczne elfy oraz zwyczajną złośliwością. Pluła światu w pysk tym, że wciąż żyła, ale nie odczuwała w związku z tym satysfakcji. Pogardę wobec wszystkiego traktowała jako suchy obowiązek, konieczny fakt i niepodważalną prawdę, jaką musiała kultywować, ale nie wywoływało to już w niej takiego zadowolenia, jak dawniej. Wpadła w rutynę, z której wydostać mogłaby się tylko umierając, ostatecznie i permanentnie, ale tę drogę blokował jej paniczny lęk przed śmiercią, nawet jeśli daedry szeptały jej do uszu słodkie obietnice błogości w Otchłani.
    Zastanawiała się, czy odkrywanie przynosiło mu jakąś radość, czy robił to z nudów, z braku alternatyw, ale w rzeczywistości nie czerpał nic poza powierzchowną wiedzą, z której i tak nie umiał potem stosownie skorzystać. Dla wygody uznawała, że bliżej mu do tego drugiego scenariusza. Nie potrzebowała powodów, by mu zazdrościć. Już i tak coś się w niej boleśnie skręcało, gdy widziała zapał i ekscytację Camriego do wszystkiego dookoła.

    Kontakt fizyczny normalnie ją odrzucał, z nielicznymi wyjątkami, z których jednak wszystkie były już martwe. Nie licząc jego, oczywiście, ale ze Strażnikiem wszystko było inne. Nie potrafiła tego solidne uzasadnić, a próby rozbicia tego ewenementu na elementy pierwsze wywoływało u niej jedynie nagłe fluktuacje irytacji i zaciskanie zębów do tego stopnia, że czuła promieniujący po całej szyi i czaszce ból.
    Nie ruszyła się jednak, pozwalając mu łączyć punkty na swoim ciele, zupełnie jakby faktycznie miało to jakiś cel, chociaż miała wrażenie że nie wiedział on po prostu co ze sobą zrobić. Gdzie dalej popchnąć tę interakcję. Czego oczekiwać, czego chcieć, do czego dążyć.
    W takim razie byli w tym oboje.
    W powietrzu zatańczyły cząsteczki magii, które wkrótce skumulowały się i złączyły w jedno. Uniosła nienachalnie prawe skrzydło, ignorując jakoby samca i poświęcając swoją uwagę małemu, pomarańczowemu płomykowi w swojej łapie, bawiąc się nim, pozwalając mu beztrosko tańczyć wokół jej palców, zmieniając stopniowo kolor, przechodząc w czerwień, a następnie fiolet i błękit. Jej oczy wpatrzone były w twór, odbijając światło magicznego płomyka.
    Odseparowywanie się od rzeczywistości akurat potrafiło jej wychodzić całkiem dobrze.

Licznik słów: 469
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Co to za... reakcja?
Stępiony żalem, miał wrażenie że nie będzie zdolny do poczucia irytacji. Istotnie, nie zaiskrzyła wewnątrz niego w swej zwyczajnej proporcji, gdyż pod wieloma względami, nie miał już na to siły.


Pieprzony desperat.
Jego pragnienia i oczekiwania były wyłącznie jego własne, toteż miała prawo wszystkiego mu odmówić, miała prawo pozostać obojętna, choćby chwycił się za ogon i zdobiącymi go kolcami przejechał sobie po szyi.


Płomyk zdenerwowania był jednak krótki, będąc zaledwie żałosną namiastką wściekłości, która potrafiła czasem rozpętać się w jego ciele. Potem znów wrócił lęk i napięcie.
Poczuł, że posiada przed nosem coś istotnego, ale żeby to pochwycić potrzebował odpowiedniej strategii, której w ogóle nie znał. Była jak ostatnie antidotum, które na jego oczach wsiąka w ziemię, niechcący wytrącone ze swojego naczynia.
Cholera wszystkie wygórowane, mniej i bardziej trafne metafory! Była mu po prostu potrzebna!
Dlaczego nic co przeżył dotąd nie było żadną podpowiedzią? Czuł się jakby stał przed Maestrią, którą za wszelką cenę starał się zadowolić, coby swoją głupią ucieczką nie zepsuła mu reputacji.
Nawet jeśli intencje miał teraz inne, nawet jeśli tym razem naprawdę czuł, że w jego uzależnieniu istnieje jakaś namiastka szczerego zaangażowania, scenariusz odgrywał się w ten sam sposób.
Jego ruchy mogły być pewne, ale były puste, a choć samica nie mogła rozumieć co rozgrywa się w jego wnętrzu, to o czym wiedziała na pewno – to że nie ma w nim dość, aby mu w jakąkolwiek troskę zawierzyć.
Zimny dreszcz przemknął mu pod łuską. Nie potrafił znaleźć wyjścia.
Nie chciał odejść, nie mógł kontynuować, nie znał słów które mógłby wypowiedzieć. Tylko krzyczeć chciał, ale to nie przeszłoby mu teraz przez gardło. No to co? Co miał robić?
Czy chciała widzieć jak się z tym wszystkim zmaga? Czy sprawiało jej to jakąś sadystyczną satysfakcję?
Ile by dał, żeby nie musieć się w ten sposób starać. Żeby nie dążyć do niczego, nie próbować sprzedać się dla niej, tylko po prostu istnieć, z jednoczesną świadomością, że zasługuje na choć odrobinę jej oddania.


Miał ochotę przemieścić ją siłą. Ot tak, oderwać łapę od jej piaskowej łuski i bezceremonialnie złapać za nasadę największego rogu, zacisnąć nań szpony aż do zgrzytnięcia o chropowatą, czarną powierzchnię. Potem pozostawało tylko pociągnąć jej łeb pod kątem ku sobie, jak nieposłuszne bydlę wymagające surowej dyscypliny.


Wessał powietrze nerwowo.
Obrzydliwe. Wcale nie chciał tego robić. To tylko popieprzona, bezsensowna myśl, nie jego realne chęci.
Rozprostował palce, czując jak mięśnie sztywnieją, choć nie na tyle by zadrżeć. Niesamowite, bo choć pozostał stabilny, wcale się taki nie czuł.
Może powinien ją po prostu zostawić? Przejąć inicjatywę na jej korzyść i dać jej spokój. Tak zrobiłaby dobra, myśląca o innych osoba.
Ale on nie chciał tego. Bał się samotności, zwłaszcza gdy wiedział, że Mahvran czasami potrafiła ją zagłuszyć. To prawda, czuł się jak za czasów Kazesa, stale rozdarty między jedną decyzją a drugą (z czego i tak żadna nie była dobra), ale widział w tym jakieś minimalne źródło wartości.
No i nie robił tego wyłącznie dla samego siebie tak?
Wierzył że była, że MUSIAŁA być podobna, a więc bariery którymi się otaczała, choć pozornie nie do obalenia, miały w sobie jakąś rysę. Może tylko wmawiał sobie, że mogła go potrzebować, albo chociaż docenić, że był obok, ale nie miał nic innego.
Wbrew temu co mówił sobie, jak stale zapewniał że mógł po prostu akceptować jej istnienie, nie chciał żeby trwało niezależnie od niego.


Kazes sądził tak samo.

Ale teraz było inaczej. Nie był Kazesem, nie był Mestrią, nie był nawet Quazem, który ich wszystkich zamordował.
Oparł się na niej lekko, rozłożywszy na jej szyi trzy długie palce. Szpony zahaczyły o jej łuski, ale nie na tyle żeby nawet je zarysować. Co istotniejsze, powoli pochylił ku niej głowę.
Zewnętrznie zdecydowany, choć w środku nie czuł żadnego przekonania, sięgnął pyskiem do jej lewego policzka, by – o ile nie postanowiła się uchylić – przejechać po nim językiem, wciskając go w nią, jakby istniała szansa, że może zedrzeć w ten sposób jej łuski.


Oh łał. Okej. Teraz będzie ją molestowa-


Warknął desperacko, nie odsuwając głowy.
Dlaczego nie chcesz mnie zauważyć? Po co przyleciałaś?– słowa wypowiedział ciszej, bez prośby, ani deseperacji w tonie, o dziwo nawet bez gniewu. Słyszała jednak jak napięcie miażdży mu gardło, sprawiając że chrypka dodatkowo modelowała każdy, boleśnie suchy dźwięk.
Może tym razem oferuje mu odpowiedź, która im obojgu pozwoli zdecydować co mają z tym wszystkim zrobić.

Licznik słów: 723
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Zastanawiała się, po co w ogóle zgadzała się na ten układ te kilkanaście, a może już nawet kilkadziesiąt księżyców wcześniej.
    Eh, wiedziała, oczywiście, ale zastanawianie się jeszcze dogłębniej nie mogło jej zaszkodzić. Raczej. Jej psychika i tak była ruiną, gdzie każdy krok oznaczał bolesne stapnięcie miękką podeszwą łapy na jakiś ostry odłamek skały. Przywykła do tego jednak, więc brnęła dalej. Poza towarzyszącymi jej od wieków kompanami, nikt inny nie potrafił znieść tych warunków. Ona jednak przywykła do samej siebie. Nauczyła się ze sobą funkcjonować.

    Gdy wyraziła zgodę, przedtem rozwijając z nim jakąś, hm, więź, była w delikatnym punkcie. Całkiem sama, całkowicie odrzucona, świeżo po powrocie z trwającej blisko pięćdziesiąt księżyców nieobecności, w trakcie której żyła tam, gdzie zamierzała być od samego początku. Dom jej przodkiń był piękny i pozbawiony kretynizmu wolnych stad. Infamia szybko doszła do wniosku, że zbyt dużo smoków obok siebie po prostu sprowadza je do bardziej prymitywnych ról. Lepiej, gdy jest ich niewiele i nie są spętane stadnym życiem. Wtedy po prostu potrafią uczyć się na błędach. Rozumieją.
    Teraz jednak odzyskała coś, co warte było jej uwagi, ale kosztem jeszcze większych dawek stresu, niepokoju i szeroko pojętej paranoi. Gdzieś w splotach paniki i nienawiści było miejsce dla Strażnika, ale nie tak pewne i z odpowiednią dozą przestrzeni, jak wtedy. Przybycie mrocznych elfów skutecznie odepchnęło go na tyły. Nie mówiła mu o tym celowo, bo ostatnie, czego chciała, to zwracać na swoją dwunożną rodzinę niepotrzebną uwagę.
    Uczciwie byłoby mu po prostu powiedzieć, że ma dosyć, tu i teraz, chce odejść i zapomnieć, ale miała wrażenie, że i tak uderzyłaby tylko grochem o ścianę. Dobrali się idealnie. Dwa stare, pieprznięte, uparte osły. Zasługiwał na nią, a ona na niego, nawet jeśli na samą myśl zaczynało ją mdlić...

    Ugh.
    Nie wzdrygnęła się, gdy poczuła ciepły jęzor na swoim poliku, ale coś się wewnątrz niej skręciło. Nie miała ochoty na taką formę spoufalania się, ale jakaś wewnętrzna, cholerna bariera powstrzymywała ją od pokazywania tej niechęci w sposób dosadny. Bo co, bała się, że go urazi? Hah. Jakby kiedykolwiek wcześniej przejmowała się taką perspektywą. Cała ich relacja bazowała na wzajemnym oblewaniu się łatwopalnym płynem a potem obrzucaniu zapałkami.

    – Ciałem mogę być wszędzie. – odpowiedziała bez emocji, bez werwy, zupełnie jakby była to jakaś wyuczona formułka, powtarzana setki razy. – Myślami jestem gdzieś indziej.
    Wciąż patrzyła przed siebie, nie na niego, z lekko zmrużonymi ślepiami. Tańczący jej wokół palców ognik rozpłynął się w powietrzu, by wkrótce w szponiastej, trójpalczastej łapie pojawiła się sterta złocistego, drobnego, miękkiego piasku, któremu pozwoliła powoli przesypywać się, formując na nowo stertę pośród trawy.
    Była perfekcjonistą. Piasek miał odpowiednią fakturę i był nawet lekko ciepławy, a przesypywał się z cichym, charakterystycznym sykiem.

    Nie zareagowała w żaden specjalny sposób na proroka, wciąż siedząc w miejscu, przypominając raczej statuę, niż żywą istotę. Może zamieniała się w niego.

Licznik słów: 467
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
Strażnik Gwiazd
Prorok
Drzewo
Prorok
Awatar użytkownika
Posty: 4249
Rejestracja: 03 kwie 2018, 18:41
Stado: Prorocy
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Drzewny
Opiekun: Lato
Partner: Infamia Nieumarłych

Strzeżony Dąb

Post autor: Strażnik Gwiazd »

A: S: 2| W: 4| Z: 2| M: 5| P: 2| A: 1
U: B,L,W,O,A,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA,MO: 3
Atuty: Wytrzymały, Szczęściarz, Twardy jak diament, Utalentowany, Przezorny
Zamarł na jej odpowiedź.
Oh.

Być odbiorcą czułości, której nie pragnęło się w żadnym stopniu, takiej która była ciepła, ale w ten lepki, sztywny i niekomfortowy sposób, to zupełnie co innego, niż takie doświadczenie oferować. Jeśli zatem separowała się myślą do tego stopnia, że wręcz doświadczała dysocjacji, jak w praktyce wyglądał jego czyn? Nie stanowił ani prowokacji, ani wiadomości, uprzedmiotawiał ją tylko bez żadnego powodu. Jakiś skutek mógłby zagłuszyć związane z tym zażenowanie, ale teraz nie otrzymał nic, toteż pozostał sam z własną, suchą decyzją.

Przez parę uderzeń serca, nie potrafił zdefiniować co właściwie poczuł, poza mieszanką szoku i lęku. Jakby nadal łudził się, że reakcja tego rodzaju jest z jej strony niemożliwa, nie po tym jak przybyła na miejsce, choć nikt nie mógł zaciągnąć jej tutaj siłą. Może to przez rozmowy które stoczyli. Przebiegając przez nie myślami, zdawało mu się że potrafił dostrzec swoje błędy, a następnie na tyle przestudiować ich strukturę, by dostawszy nową szansę, już ich nie popełnić.
Tyle że nie dostawał już żadnej. Coś zmieniło się bezpowrotnie, może w chwili gdy stworzyła tą pieprzoną żabę i ostentacyjnie obraził się na to, zamiast przyjąć łagodność jej gestu. Miał wrażenie, że szans tego typu otrzymywał wiele, ale ilość złych decyzji, które podjął nawarstwiła się do tego stopnia, że nie mogła już spojrzeć na niego jak na jednostkę, przy której warto było jakkolwiek dalej się starać.
Czy nie powiedziała kiedyś, że jest dla niej ważny? Czy przestał być, przez to jakie znalazła sobie priorytety? Przez to co powiedział o Szydercy? Przez to że, nie sądziła by dało się odnaleźć jakikolwiek spokój w jego towarzystwie?

Wessał powietrze gwałtownie, czując uderzające go w pysk zażenowanie. Wstyd.
Wycofał się od niej, niemal w panice próbując przetworzyć sens jej słów.
Nie odpowiadała na jego pytanie. Choć może? Oprócz zaadresowaniem tego co zrobił, może dobitnie starała mu się pokazać, że nie zdoła zmusić jej, by poczuła, czy pomyślała to co dawniej. Nie ważne jak głębokie było, sam fakt że mógł położyć się obok wystarczył, bogowie, naprawdę nie potrzebował niczego więcej! Dlaczego zawsze naciskał, psując wszystko co posiada? Dlaczego nie mogliby zacząć od początku?

A może powinien czuć gniew? Za to że marnowała czas ich obojgu, zamiast pofatygować się na parę prostych słów, które mogłyby mu cokolwiek ułatwić. Czy tak bardzo chciała, żeby całą winę przyjął na siebie? Znowu i znowu, przecież wszystko zawsze było jego winą.
Pieprz się – warknął, zanim zdołał ugryźć się w język.
Dojrzała postawa. Szybko jej pożałował, uciekając wzrokiem jakby chciał udać, że nic wcale nie padło z jego pyska.

Nie przestanie jej potrzebować, nawet jeśli odejdzie, w tym cholerny sęk. Nie miał siły by zmarnować tyle uwagi i emocjonalnej otwartości na kogokolwiek więcej, ale nie potrafił żyć bez tego. Zbyt dużo napięcia gromadziło się w środku, żeby choć jedna osoba której ufa nie znała go takim, jakim jest. Z drugiej strony czym ją to czyniło? Naczyniem na jego żale? Nie mogła mieć już własnego życia, własnych decyzji do podjęcia?
Dlaczego miałaby wybierać jego, jeśli okres użyteczności jaki miał skończył się dawno temu?
Dlaczego zatem mówiła że jest ważny?

Nie mógł o to zapytać. Nie chciał usłyszeć, że mówiła prawdę, ale własnymi łapami rozerwał tę wartość, którą zdołała mu oferować.
Zadrżał, stawiając kolejny krok w tył. Co miał z tym zrobić. Co miał zrobić?
Chciał żeby już odeszła, ale nie mógł jej wygonić. Chciał usłyszeć coś ważnego, ale nie miał siły o to walczyć.

Nie mogę przestać oczekiwać – rzekł nerwowo, czując jak łapy załamują się pod nim, zmuszając go do niezgrabnego siadu. Iskra gniewu, która początkowo sugerowała uniesienie się i odejście, znów zwyczajnie wygasła.
Sądziłem, że mogłem liczyć na twoje wsparcie – kontynuował, nie unosząc na nią wzroku, zamiast tego zawracając go gdzieś na bok.
Ponieważ mówiłaś... – wbił szpony w grunt, ostatecznie powstrzymując się od dokończenia wypowiedzi. Od tamtego momentu mówiła wiele rzeczy. Wiele razy też zdążył ją zranić, czy zrazić do siebie.

Czy ch... – przekrzywił łeb, bijąc się z myślami.
Czy chciałabyś zagrać ze mną w szachy? – zapytał ciszej, odważając się by znów na nią spojrzeć, nawet jeśli wciąż badałaby piach przesypujący się w jej łapie. W jego pytaniu nie było już żadnej nadziei, nawet jeśli to czego potrzebował, to właśnie jej towarzystwo.

Licznik słów: 704
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
.
Obrazek
.
[color=#747475] [color=#8A6969]
[color=#B69278]
[color=#C63C3C] [color=#B88576]
Urna Cieni
Starszy Mgieł
Mahvran Chimeryczna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 10330
Rejestracja: 14 maja 2019, 21:41
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 262
Rasa: wywernowa x pustynna
Opiekun: Uśmiech Szydercy*
Mistrz: mroczne elfy
Partner: Strażnik Gwiazd

Strzeżony Dąb

Post autor: Urna Cieni »

A: S: 3| W: 3| Z: 3| M: 5| P: 2| A: 4
U: B,Pł,O,MP,W,Kż,Skr,Śl,Prs: 1| L,A,MO: 2| MA: 3
Atuty: Pechowiec; Retoryka; Szczęściarz; Nieugięta; Pojemne Płuca; Gojenie Ran; Zdrowa jak Ryba; Magiczny Śpiew;
Kalectwa: +3 do ST akcji fizycznych; niezdolność lotu
  • Okrutnym było tak nagle się od niego dystansować, ale wyjątkowo tym razem wina nie leżała po jego stronie. Owszem, spektakularnie spieprzył wszystko, gdy postanowił przekroczyć granicę gorszą od tej międzystadnej i zacząć naciskać na jej więź z własnym ojcem. Jej opinia o proroku, już i tak chwiejna, znacząco się pogorszyła od tego momentu. Mimo, że nadal czuła do niego jakieś egoistyczne przywiązanie, a na samą myśl, w której poświęcał uwagę komukolwiek innego zaczynała się znacząco irytować. Nie chciała już jego czułości, ale nie chciała też, by oferował ją komukolwiek innemu. Chciała go cały czas posiadać, ale na odległość. Tak było wygodniej, bezpieczniej, a zarazem syciło jej wewnętrzną, chorą potrzebę kontroli nad bytem tak bliskim panteonowi.
    To nie tak, że już w ogóle nie żywiła do niego uczuć. Wręcz przeciwnie. Po prostu w świetle obecnych wydarzeń, tłumiła te uczucia tak głęboko, że sama była w stanie uwierzyć, że wcale ich już nie ma. Czasem jednak zdawała sobie sprawę z tego, jakie są realia w jej wnętrzu i to tylko podsycało jej generalną niechęć do wszystkiego. Dlatego zamykała się jeszcze bardziej, uciekała głębiej. Coś w niej zmieniło się do tego stopnia, że po prostu nie potrafiła już wpuścić Strażnika do środka, nawet jeśli by chciała. Blokadę nałożył jej własny umysł, nad którym wyjątkowo nie potrafiła już zapanować, mimo iż szczyciła się tą umiejętnością jako obrzydliwie długo żyjący czarodziej, który z magią spędził każdy dzień i każdą noc.
    Może to z magią powinna być w oficjalnym związku.

    Usłyszała jego odzywkę, nie reagując jednak agresją. Leniwie zerknęła na niego – w końcu – ale przelotnie, jakby od niechcenia. Lewy kącik jej pyska uniósł się minimalnie, malując ją w najlepiej znanym światu świetle – cynicznego rozbawienia, graniczącego z jawną drwiną.
    Nie odpowiedziała, jakby wystarczającą odpowiedzią była ta krótka zmiana maski. Pogardliwa uwaga, nawet jeśli nieplanowana i momentalnie wywołująca zażenowanie w nadawcy, była czymś co było jej po prostu dobrze znane. Automatycznie więc aktywowały się w niej konkretne odruchy i reakcje. Ale może dla niego ten krótki moment cynizmu będzie lepszy od jej zimnej obojętności i oderwania od realiów.
    Jego następne słowa, pozbawione konkretnego sedna, plączące się mu wokół języka były już inne, niewygodne, ale słuchała w ciszy, nie przerywając mu. To, że nie mówił z typową dla siebie – nawet, jeśli fałszywą – pewnością siebie i stanowczością nieco jej to wszystko ułatwiało. To oznaczało bowiem, że samiec był równie skonfundowany, co ona, tylko że ona nauczyła się po prostu pokazywać to w inny sposób, podczas gdy on wykładał wszystkie karty na stół. Czy też raczej – wysypywały mu się one z dłoni.


    – Wsparcie? – uniosła lekko łuk brwiowy. Nadal nie zwróciła do niego pyska, nie w całości, obserwując go z profilu, jednym okiem – ale faktycznie, tym razem, patrząc na brązowołuski łeb. – W jakim kontekście?
    Jej głos był neutralny, nieprzesycony niczym konkretnym. Ani zainteresowaniem, ani rozbawieniem, ani irytacją czy znużeniem.
    Na wspomnienie o grze zaszurała cicho ogonem po ziemi. Niesmocza gra. Kojarzyła jej się z dwunogami. Tymi z domu, daleko stąd. I ze Strażnikiem też, głównie.
    Wolała jednak sugerować się więzią ze Skyhrjøødem. Albo raczej Tamriaathem ogółem.

    – Możemy. – odparła, bez większego entuzjazmu. Lepsze to od siedzenia i czekania na Otchłań wie co. Gorzej, jeśli znowu przegra, psia jej mać.

Licznik słów: 538
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
ObrazekTHE LAWS OF COURTESY ARE SO INCONVENIENT:
do not set fire to this chevalier, do not encase that baroness in a block of ice...
HOW ARE WE SUPPOSED TO GET THROUGH THE DAY?

Obrazek
  • ✦ PECHOWIEC — po każdym niepowodzeniu -1 do ST następnej akcji;
    bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.

    ✧ RETORYKA — stałe -2 do ST przy testach na perswazję.
    ✦ SZCZĘŚCIARZ — jeden sukces zamiast niepowodzenia, do użycia raz na 2 tygodnie [03.06].
    ✧ NIEUGIĘTA — możliwość wykonania ostatniego ataku na chwilę przed omdleniem;
    +4 do ST akcji broniącego się.

    ✦ POJEMNE PŁUCA — raz na pojedynek / misję / polowanie ma -2 do ST ataku,
    ale w następnej turze +1 do ST swojej akcji.

    ✧ GOJENIE RAN — raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi innej [01.01].
    ✦ ZDROWA JAK RYBA — odporność na choroby – o ich pojawieniu się świadczy
    tylko wynik 1 z rzutu k10.

    ✧ MAGICZNY ŚPIEW — raz na pojedynek / polowanie odejmuje 2 sukcesy przeciwnika.
Ostatnie użycie Błysku Przyszłości: 29.06.2023
KALECTWA: +2 do ST akcji fizycznych;

Obrazek
ULFHEDINN :: żywiołak ognia [hydra]_________MÖRKVARG :: żywiołak ziemi [wilk]_________VÍÐBLAÍNN :: żywiołak wody [hyena]
S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1________________S: 1| W: 2| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 1
B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_______________B, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2_____________B, Pł, MP, Kż, Śl, Skr: 1| MO, MA: 2

NIÐHÖRGG :: feniks___________ZALDRIZES :: sarna
« niemechaniczny »___________« niemechaniczny »
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej