Kolejno udałą się pod kwarc odpowiedzialny za poprawę zręczności i zwinności smoczego ciała. Ułożyła taką samą stertę, co poprzednio, także i przed tym z kwarców, zanim nie zajęła miejsca przed nim. W duchu poprosiła opiekunów tego miejsca o pomoc w usprawnieniu swojego ciała i siedziała dalej cicho, przymykając oczy.
Yeah, I may snap and I move fast but YOU WON'T SEE ME FALL APART 'cause I've got anelastic heartrodzina × wygląd × theme ostry węch "Urodziłeś się z wyjątkowo wyostrzonym jednym ze smoczych zmysłów." dodatkowa kość do testu Percepcji opartego
na węchu (zwierzyna, zioła) szczęściarz × 18.02 "Fortuna jest Ci wyjątkowo przychylna." 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie
Zręczność zdecydowanie przydawała się przy ścieżce, jaką smoczyca sobie obrała. Kwarc błysnął i udzielił jej lekcji, która miała pomóc jej stać się lepszym klerykiem. Wytłumaczone zostało jej w jaki sposób może zwiększać zwinność swojego ciała, a także dbać o zręczność, aby nie wypaść z wprawy. Najlepiej jednak było uczyć się tego wszystkiego na praktyce. Poza szyciem, którego nauczyła się poprzednio, a także przygotowywaniem opatrunków, kolejnym dobrym treningiem było rzeźbienie. Proste figury, albo żłobienie miseczek w kawałkach drewna było bardzo przydatne i nieraz wymagało precyzji. Było więc doskonałym ćwiczeniem dla smoczych palców, aby były one w stanie wykonywać bardziej skomplikowane zadania wymagające pewnego, ale delikatnego chwytu i prowadzenia nierzadko drobnego przedmiotu. Kiedy poradziła sobie z tym zadaniem, zarówno wizja, jak i zapłata zniknęły, a sama kleryczka nabrała zręczności.
Atuty: Bogata z rodu, Nieparzystołuska [Z], Przyjaciel natury
Trochę się nanosili tego mięsa, a Edimera co chwila dopytywała tatę, czy na pewno nie było to marnotrawstwo. W końcu mieli zimę i czuła się nieco źle z myślą, że tyle zapasów szło na jej ekspresową edukację. Ostatecznie jednak dygnęła po królewsku przed magicznym kamyczkiem, prosząc go o poprawienie jej zwinności.
Kamyk naturalnie odpowiedział błyskiem i w moment Edimera ponownie doświadczyła wizji. Tym razem inny głos obcego jej smoka opowiedział jej o istocie zwinności i tego, jak najszybciej można było posiąść pewną elastyczność ciała i pomagającą w wielu sprawach zręczność. Przydawała się do wielu rzeczy, co wężowa mogła już zauważyć w swoim życiu. Niemniej, czasem każdy potrzebował porady. Finalnie jej zadaniem było pokonanie wielu zawiłych przeszkód w stosunkowo krótkim czasie. Grube, długie i kręte korzenie starych drzew były wyjątkowo trudne do pokonania, ponieważ trzeba było trafiać w odpowiednie pomiędzy nimi przerwy. Często nie można było także odbić się od nich czy oprzeć, ponieważ pokryte były śliskim śniegiem. Prędzej czy później Edimera ukończyła ten tor przeszkód i na powrót ocknęła się w świątynnym warsztacie. Wszystko to, co przyniosła, zniknęło.
Bardzo możliwe że odrobinę przesadziła próbując zanieść tu to całe mięso jednak miała dobry powód. W połowie drogi zaczynała myśleć czy na pewno nie powinna prosić Jawora o pomoc jednak ten miał już wystarczająco problemów i nie chciała mu nic dokładać.
–Chciałabym sprawniej używać swoich łap– Powiedziała do kwarca, kładąc w końcu przed nim górkę mięsa.
ThemeWyglądRaportyTeczka Atut 1: Boski ulubieniec- Duszki oraz bogowie patrzą na mnie łaskawszym okiem Atut 2: Szczęściarz- 1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie Atut 3: Błyskotliwy: -1 ST przy etapie magicznym leczenia ran[/i]
Tym razem przyszedł tu z kompanami. Nawet one niosły coś z zapłaty, jaką przyszło im ułożyć przed wybranym kwarcem. Przełożył kilka kawałków, by wszystko trzymało się w zgrabnym stosunku, zamiast rozsypywać na boki. Psiaki usiadły, on zaś cofnął się o krok i poprosił, o lepszą zręczność dla tej dwójki.
Brat poprosił go by przyniósł swoją kolekcję kryształków i mięsa które dostał podczas jednego z spotkań z ojcem – domyślił się z tego gestu że Zamszony chciał by jego dzieci stawały się silniejsze.
Celeste natomiast nie rozumiał czemu miałby przynosić kryształy i mięso jakiemuś kryształowi, ale gdy dowiedział się że dzięki temu może być silniejszym czarodziejem dzięki temu uznał że warto spróbować – najwyżej nic się nie stanie, a wciąż będzie miał czym ozdobić kamienne rzeźby.
//perła, 2x szmaragd, tygrysie oko, szafir, 8/4 mięsa za moc 3
Trójka smoków mogła liczyć na wzmocnienie atutów ciał swoich lub swoich kompanów, zapewniając im w zależności od tego, o co poprosili, wzmożoną zwinność lub zwiększoną moc źródła wewnętrznego. Każdego z zainteresowanych nawiedziła szczególna wizja, która w pierwszej kolejności instruowała smoczycę oraz dwójkę kompanów. Opowiadała, w jaki sposób zapracować nad zręcznością. W przypadku uzdrowicielki dotyczyło to głównie sprawności łap, nieocenionej w przypadku przygotowywania ziół czy ich ostrożnego zbierania, a także nakładania opatrunków, czy, co najważniejsze – precyzyjnego zszywania ran. Takie też zadanie otrzymała, musząc poradzić sobie ze zszyciem różnej grubości materiałów w taki sposób, aby ładnie do siebie przylegały, a szew był ukryty i nie pozostawił po sobie bolesnej blizny. Psy z kolei mogły liczyć na prawdziwy tor przeszkód mający przetestować ich zwinność i szybkość reakcji. Miały do pokonania skomplikowany slalom, wysokie przeszkody z drzew czy sprawną, dość prędką wspinaczkę po śliskich kamieniach, wymagającej od nich odpowiedniej dozy refleksu. Wkrótce wizje urwały się, a cała trójka była teraz znacznie zwinniejsza – każdy z nich w innej dziedzinie.
W międzyczasie młody adept otrzymał wizję instruującą go o używaniu swojej mocy i o tym, jak dbać o swoje źródło, by nie sprawiało ono problemów. Winien był także wdrożyć odpowiedni trening, by nie wypaść z wprawy i zapewnić sobie optymalną formę w walce magicznej. Po wysłuchaniu teorii dotyczącej podstawowych zasad obycia z maddarą, a także informacji o konstrukcji tworów, głównie magicznych, ale nie wyłącznie, przyszedł czas na praktykę. Musiał odwzorować twory, które z każdym kolejnym stawały się coraz bardziej skomplikowane. Czasem były one mniejsze, ale za to bardziej liczne i drobiazgowe, co wymagało od niego większego skupienia się na przepływie maddary i tchnięciu je w twory tak, by utrzymały się tak długo, jak tego zechce. Wkrótce trening zakończył się, gdy Porywczy świetnie sobie poradził. Wizja również urwała się, a on od tej pory mógł otwarcie stwierdzić, że stał się mocniejszy.
Wieczór Szeptów
– 28/4 mięsa;
+ Zręczność III.
Oblicze Determinacji
– 32/4 mięsa.
Frarti (kompan Oblicza Determinacji):
+ Zręczność II.
Bitri (kompan Oblicza Determinacji):
+ Zręczność II.
Porywczy Kolec:
– perła, 2x szmaragd, tygrysie oko, szafir, 8/4 mięsa;
+ Moc III.
Razem z kompanami i mamą transportowali sporą ilość pożywienia. Maluch dostał w prezencie od Beryla sporo zapasów, które miały pomóc mu w rozwoju. Nie do końca to zrozumiał, więc Citi upewniła się, by jej syn tego nie zmarnował przez niewiedzę.
Stanął przed pierwszym z kwarców, gdy odpowiednio odliczona ilość pożywienia została odgrodzona od reszty. Podrapał się nerwowo pazurkiem po skroni.
– Ja... ja chciałbym być mniej niezdarny. T-tyle wystarczy? – poprosił i jednocześnie się upewnił, spoglądając na złożoną ofiarę.
Kwarc zamigotał, a w oczach malca pojawiła się wizja wielu polowań. Patrzył na nie cudzymi oczami, czy własnymi? Trudno powiedzieć. W ciągu kilkunastu oddechów odbył ich wiele. Skradał się do różnej zwierzyny, zarówno na lądzie, jak i w powietrzu. Zwinnie poruszał się podczas pogoni, sprintując pomimo nieprzystosowania anatomicznego do takiego zadania. Unikał też błyszczących w mroku kłów jakiegoś drapieżnika. I chociaż Akarndur nie ruszył się nawet o szpon, po tej nauce był... wyjątkowo zmęczony.