Strona 6 z 6

Piedestał Erycala

: 05 lut 2024, 16:14
autor: Ślepa Sprawiedliwość

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Cześć Bealyn. Jest podobnie – odpowiedziała, biorąc miseczkę do wypicia. – Ale nie jest źle. Coś się działo w Ziemi, gdy mnie nie było?

Nadal była zainteresowana co się działo ogółem na Wolnych Stadach. Szczególnie, w Stadzie Ziemi, gdzie mimo wszystko się wychowała i spędziła większość swojego życia.

Wyśnione Szczęście

Piedestał Erycala

: 30 mar 2024, 9:40
autor: Zaprzysięgły Kolec
Tkwił przy piedestale Erycala w milczeniu, pogrążony w modłach. Czasami spozierał na lico Boga, zastanawiając się, czy Droga Wojownika była słuszna i czy nie powinien oddać się innym ścieżkom. Miał ich przecież tak wiele, jak wiele było Bogów. Nie musiał się ograniczać, nie musiał iść w ślady Siderusa. Czego tak naprawdę chciał od życia?

Niedługo zostanie adeptem. To jego pierwsza ważna decyzja i może rzutować na wszystko, co czeka go w najbliższych kilku, może kilkunastu księżycach. Czy nie będzie żałował? Czy nie jest za młody, aby o tym myśleć? Nie wiedział czy powinien radzić się kogoś, czy nie, dlatego... znowu był tutaj.

Westchnął. Wierzył, że pobudki serca powiedzą mu co i jak, kiedy nadejdzie właściwa pora.

Strażnik Gwiazd.

Piedestał Erycala

: 03 kwie 2024, 15:34
autor: Strażnik Gwiazd
Chcąc dać nie tyle smokom, co samemu sobie jakieś powiadomienie, że zamierza włożyć więcej wysiłku w "proroczenie", drzewny zaczął częściej kursować między miejscem swojego spoczynku, a świątynią. Ani na krok nie opuszczał przy tym swojej sarny, która oswoiła się z jego grzbietem już do tego stopnia, że rzadko jakąkolwiek dłuższą trasę pokonywała na nogach.
Obiecał sobie, że zapewni jej wszelkie bezpieczeństwo i tego zamierzał się trzymać. Teraz nawet mocniej, odkąd podczas jednej z drzemek powędrowała w nieznane, potencjalnie ryzykując życiem. W przeciwieństwie do koziołka, jej zapach był stale zmieszany ze smoczym.

Zastawszy Diona w świątyni, prorok odetchnął krótko. Nie miał z Ziemistym żadnej relacji, żadnej też się nie spodziewał, ale biorąc pod uwagę jego wiek, młody prawdopodobnie nie był jeszcze przesiąknięty cynizmem, czy pyskatym usposobieniem. Rzecz jasna nie zamierzał w zupełności go wykluczać, bo i takie pisklęta już widział, ale dla spokoju ducha, nie chciał od takiego skojarzenia wychodzić.
Nie chcąc mu przeszkadzać, zbliżył się do piedestału, ale naprzeciw innego boku. Wystrój nie zmienił mu się do teraz, ale nawet prorok nie sądził że otrzyma odpowiedź dotyczącą sensu tego abstrakcyjnego wytworu.
Przymknął oczy, zachowując dostojną pozycję, mimo wątpliwie estetycznej anatomii, czy faktu że dla wygody sarny, nie zamierzał przysiadać.
Zamierzał złożyć w głowie krótką modlitwę, o ile Dion nie miałby nic przeciwko.



Dion

Piedestał Erycala

: 05 kwie 2024, 10:36
autor: Zaprzysięgły Kolec
Skończył się modlić akurat kiedy brązowy samiec pojawił się obok. Dobrze, że było po fakcie. Nie lubił czyjejś obecności w takich chwilach. Od maleńkości wypraszał nawet Siderusa. A pamięć do takich rzeczy miał dobrą – nic zresztą dziwnego, skoro od pieprzonej kołyski ojciec katował go podniosłymi wierszykami o niejasnym znaczeniu pokomplikowanych słów, które Dion wypowiadał przed pomnikami jak mantrę, przez długi czas nie wiedząc nawet, co to w ogóle znaczy i co ma na celu.

Szkoda, że tylko przed obliczem bogów ujawniała się w nim ta nienaturalna elokwencja. Podobnej nie nauczono go w kontaktach ze smokami, bo tych… prawie nie miał.

– Pamiętam Cię... Twój pysk. Właściwie to imię też, Strażnik. – Cudem powstrzymał się od komentarza „bo nie znam nikogo o lepszej pamięci, niż ja.”
– Jak to jest, że grzyby rosną tu bez ziemi? I tylko przy Erycalu? – Bo zwrócił na nie uwagę. Zbyt… odstawały od normalności otoczenia.

Strażnik Gwiazd.

Piedestał Erycala

: 12 kwie 2024, 15:50
autor: Strażnik Gwiazd
Ani go nie cieszyło, ani nie smuciło, że Ziemisty zapamiętał cokolwiek na jego temat. Młodzi byli różni. Tylko tyle potrafił stwierdzić, jeśli nie chciał obciążać się rozdrabnianiem zjawiska, które z najwyższym prawdopodobieństwem, wcale nie było skomplikowane.
Skupił się zatem na dosłownej treści jego słów, tak jak zresztą zazwyczaj preferował. Łeb skierował ku piedestałowi, który miał stać się ich punktem zainteresowania.
Moc bogów nie podlega zasadom powszechnej natury – odparł wyraźnie zachrypłym, lecz spokojnym głosem. Odchrząknął potem krótko, zmuszając by masa obklejająca ściany jego gardzieli zawibrowała nieprzyjemnie. Nie odniósł sukcesu w walce z nią, więc pozostało mu owy problem zignorować. Głosu i tak nie wygładzi.
Wiele księżyców temu, pewna smoczyca zapytała mnie o symbolizm grzybów – podjął dalej, zbliżając się do kamienia parę kroków. Między muchomorami wciąż było widać ślady ciemnej niezidentyfikowanej mazi.
Pozostały na piedestale od tamtego czasu. Zapewne jako symbol albo odpowiedź dla tych, którym dane jest zrozumieć – kontynuował kryptycznie, sięgając pojedynczym pazurem krawędzi kamienia i przejeżdżając po nim horyzontalnie. Chłodna aura przeszyła go tak samo, jak przeszyłaby zapewne każdego smoka. Zapatrzył się nań, jak zahipnotyzowany.
Gdybyś miał do dyspozycji wieczność, ile razy dałbyś się poznać wprost, nim nie zmęczyłaby cię nietrwałość ofiarowanej wiedzy? – zapytał, nie odwracając się ku młodemu. Był już sam odklejony od rzeczywistości. Zastanawiał się na ile był w stanie przez to zrozumieć boską obcość.


Dion

Piedestał Erycala

: 15 kwie 2024, 5:49
autor: Zaprzysięgły Kolec
Kiedy słuchał samca, wzrok miał zawieszony nieustannie gdzieś na jego ciele, po którym skakał uwagą. Ta wkrótce powędrowała do grzybów, a nowe myśli wygłuszyły poprzednie. Trawiła go młodzieńcza ciekawość, a młodzieńcza ciekawość często popychała do próby zasmakowania ognia. Dopóki go nie oparzy, dopóty się nie nauczy.

Wyciągnął dłoń ku jednemu z kapeluszy i trącił go ostrożnie palcem, szybko odrywając go z powrotem. Nie parzył. A Erycal nie zmiótł go z powierzchni ziemi żadnym piorunem, lawiną, czy inną pożogą. Pociągnął nosem, teraz nieco pewniej sięgając po nietypowy wytwór. Czyli pytanie było nieco inne. Po co tu są. Dlaczego. Był... zbyt głupi i niedoświadczony, aby móc w ogóle na to odpowiedzieć. Może kiedyś.

– Ta, smoki zapominają. Zapominają też, że zapominają, dlatego nie myślą o tym, aby wiedzę gdzieś spisać. Nikt się jakoś nie pofatygował, żeby zacząć opisywać bogów i kontakty z nimi w tym całym sypiącym się gigancie. – Ciekawe dlaczego.

Ujął w końcu grzyb u podstawy i go ukręcił. Tak po prostu, jak gdyby nigdy nic. Rozejrzał się wtedy dookoła, wytężając słuch. Wciąż nic. I dobrze.

– W takiej sytuacji, mając wieczność, poświęciłbym pół doby i sam wbił tu głupią tabliczkę z pytaniami i odpowiedziami, byle tylko wszyscy dali mi już spokój. – Wilk syty i owca cała. I może właśnie stał przed tabliczką. Może te muchomorki nimi były.

Sięgnął drugą dłonią ku grzybowi, który trzymał. Nadusił pazurami na jego kapelusik, po czym oderwał kawałek i wsunął sobie do pyska, ciekaw czy te rosnące u boskich stóp różnią się przynajmniej w smaku, ale... ale nie. Były normalne.

Spojrzał znowu na piedestał. Nowe pytanie zrodziło się w głowie. Czy gdyby zerwał je wszystkie...

Odrosłyby na nowo?

Zaczął intensywniej przeżuwać kawałek, po czym po prostu przełknął go i cmoknął, ozorem przeczyszczając kły. Nigdy nie był koneserem grzybów. Wolał mięso.

– Zresztą, nikogo to już chyba nie obchodzi. Ojciec uczył mnie o bogach odkąd pamiętam i sam staram się o nich pamiętać, ale jesteśmy tym... wymierającym gatunkiem. Większość się z tego śmieje i nazywa ich bajkami.

A on tego nie rozumiał. Nie rozumiał, jak można być tak niewdzięcznym i ślepym. Zapatrzonym w swoje z góry policzone dni. I nie mógł z tym walczyć. Choć chciał, zawsze czuł się jak pomyleniec. Jakby to z nim było coś nie tak, a nie z innymi.


Strażnik Gwiazd.

Piedestał Erycala

: 17 kwie 2024, 15:05
autor: Strażnik Gwiazd
Prorok przyglądał się jak Dion zrywa podejrzany muchomor i wciska go sobie do pyska.
Na twoim miejscu byłbym bardziej ostrożny – mruknął sucho, choć nie wytrącał potencjalnej trucizny z łapy śmiertelnika. Gdyby umarł, no trudno, przynajmniej miałby o co żalić się do Immanora.
Potem westchnął krótko, ale bez dramatyzmu, a po prostu, żeby przewietrzyć mózg i zebrać myśli.
Dion powiedział już dość, aby mógł jako tako skategoryzować go jako osobę. Nie miał tutaj na myśli żadnej dogłębnej analizy, a ogólnie typ. Taki na który należało uważać, zwłaszcza w przyszłości. Nie żeby dziś obchodziło go tak samo mocno, jak dawniej.
Smoki lubią być samowystarczalne, ale zawsze znajdą się tacy, którzy pragną pełniejszej relacji z panteonem – Był może cynikiem, a potrzebę intymnej relacji uważał za dość naiwną i niepotrzebną, ale wciąż spotykał smoki, które właśnie do niej dążyły.

Kroniki nie są pełne, lecz nie można ich nazwać ubogimi w historię. Jeśli smoki nie potrafią się zeń uczyć, żadne kolejne, personalne doświadczenie tego nie odmieni, zwłaszcza że za kilkadziesiąt księżyców i ono zostanie nazwane jedynie bajką – wyjaśnił spokojnie, znów wodząc wzrokiem po kamieniu i ostałych na nim czerwonych kapeluszach.

Nie ma powodu by bogowie żebrali o uwagę. Ich czas jest nieograniczony, a uwaga rozpięta na wiele terytoriów. Są jak deszcz, którego obecność, czy użyteczność możesz nauczyć się ignorować, zwłaszcza gdy masz dostęp do jeziora.
Skoro jednak odczuwasz żal i niespełnienie dotyczące kronik, czy powszechnej wiary, dlaczego sam nie podejmiesz kroków by coś rozwinąć?
– z ostatnimi słowami spojrzał prosto na młodego. Jego ton nie był oskarżycielski albo prześmiewczy. Zatrzymał się w technicznych, pozbawionych energii nutkach. Jedynie chrypka go ozdabiała.
Czym różnisz się od smoków, na które narzekasz?


Dion

Piedestał Erycala

: 21 kwie 2024, 9:57
autor: Zaprzysięgły Kolec
Kiedy słuchał samca, wzrok miał zawieszony nieustannie gdzieś na jego ciele, po którym skakał uwagą. Ta wkrótce powędrowała do grzybów, a nowe myśli wygłuszyły poprzednie. Trawiła go młodzieńcza ciekawość, a młodzieńcza ciekawość często popychała do próby zasmakowania ognia. Dopóki go nie oparzy, dopóty się nie nauczy.

Wyciągnął dłoń ku jednemu z kapeluszy i trącił go ostrożnie palcem, szybko odrywając go z powrotem. Nie parzył. A Erycal nie zmiótł go z powierzchni ziemi żadnym piorunem, lawiną, czy inną pożogą. Pociągnął nosem, teraz nieco pewniej sięgając po nietypowy wytwór. Czyli pytanie było nieco inne. Po co tu są. Dlaczego. Był... zbyt głupi i niedoświadczony, aby móc w ogóle na to odpowiedzieć. Może kiedyś.

– Bo nie mogę. Nie jestem nawet adeptem i Siderus ciągle mi wszystkiego zabrania, bo mam się słuchać. Kiedy robię coś więcej, niż siedzenie i czekanie na swoją kolej, od razu mnie karci, a kiedy się go nie słucham, powołuje się na Bogów, mówiąc, że przynoszę im wstyd. – Pazury Diona zazgrzytały o posadzkę. Był rozżalony i sfrustrowany. Nie musiał się go słuchać. Mógł robić to, co chciał. Mógł ignorować puste słowa i przeć przed siebie, ale gdzieś z tyłu głowy ziarno, które zasiewał Siderus, kiełkowało i pojawiały się wątpliwości. Nie wiedział już, co miał robić. Odkąd był mały ciągle otrzymywał sprzeczne sygnały. Raz miał być silny i waleczny, a raz miał odpuszczać i się nie angażować. Nie miał nikogo. Nie wiedział niczego.

Z nikim nie mógł o niczym porozmawiać i kiedy poodejmował już jakąś decyzję sam, nagle pojawiał się ten imbecyl, sądząc, że miał prawo głosu... po tym wszystkim...
– Nie było go, kiedy wypadłem wtedy z góry. Nie było go, kiedy zaatakował mnie demon, a kiedy wyszedł ze mną na spacer poza granice i zgubiłem się, nie wrócił po mnie. Wrócił na wolne stada, a mnie zostawił samego. Nigdy się mną nie interesował, a w chwili, w której postanowiłem oddać się bogom, nagle stwierdził, że nie mam takiego prawa i mam się go słuchać. – Ostro syknął i pacnął dłonią posadzkę, posyłając zgrzytające echo po raz kolejny. Frustracja wylewała się z pisklęcia całymi wodospadami. Rozmowa szybko przybrała zupełnie inny tor, niż z początku. Kiedy nadarzyła się okazja do otwarcia, zrobił to. Komu innemu mógł się wyżalić? Bogom? Mógł, ale nie chciał im zawracać głowy tak trywialnymi sprawami.
– Najpierw muszę rozpocząć trening. Kiedy go skończę i zostanę wojownikiem... dopiero wtedy nikt nie będzie się mnie już czepiał. Będę mógł skupić się na poznawaniu Bogów... tak, żeby inni nie musieli robić tego od zera...dodał ciszej. Wiedział, że część smoków i tak nie uzna tego za prawdę. Pomyślą, że to spisany stek bzdur, ale nie dbał o to.

Strażnik Gwiazd.