Strona 1 z 1
: 24 gru 2016, 11:47
autor: Deszczowa Kołysanka
W pewną zimową noc przed świętami, niebo nad ziemiami Wolnych Stad rozświetliły skrzące się w świetle gwiazd, złote i srebrne warkocze, pozostawiane przez przelatujący Mikołajowy Zaprzęg. Złoty pył opadł na ziemię, a ciszę przerwały pierwsze z wielu, delikatne i miłe dla ucha dźwięki dzwoneczków. Smoki, które wychyliły pyszczki ze swych grot i jaskiń, poczuły błogą radość wlewającą się w ich serca, a za sprawą Świątecznej Magii, na szyjach każdego z nich pojawiły się rzemyczki, przybierające złocisty kolor i uwieńczone małymi złotymi gwiazdkami.
-Ho! Ho! Ho! Wesołych Świąt!
Miły głos starszego pana, coraz bardziej się oddalał, a wkrótce, każdego kto został zbudzony przez magiczne wydarzenie, ponownie ogarnął słodki, spokojny sen.
Nazajutrz, wczesnym rankiem, kiedy większość drzemała jeszcze, wtulona w łuski i futerka, na Skałach Pokoju wylądowała dziewiątka gości z odległej Północy. Wkrótce po ich przybyciu, smoczych mieszkańców dobiegł magiczny głos.
-Święta czas rozpocząć
Głos był miły, cichy, spokojny, a jego ton przybrał ciepłą barwę, zachęcającą do rozmowy. Mimo że właściciel znajdował się daleko od Obozów, każdy mógł go usłyszeć, nie mając żadnych trudności ze zrozumieniem.
-Na Wolnych Terenach, czekają ukryte dzwoneczki, a każdy z nich przyniesie świąteczną niespodziankę. Jesteśmy gotowi pomóc w poszukiwaniach, jednak moi towarzysze, poprowadzą jedynie do części z nich. Pozostałe, być może odnajdziecie sami.
Głos zabrzmiał tajemniczo, ale wesoło. Ile smoków usłyszy poranne wezwanie do zabawy? Czy te, które spały (a im te same słowa się przyśniły), również dołączą?
Event prowadzą:
Aniołek (Chaos) i Diabełek (Żuraw)
Wypowiedzi oznaczone będą kolorami:
Mikołaj, Rudolf Czerwononosy, Kometek, Błyskawiczny, Amorek, Fircyk, Pyszałek, Tancerz, Złośnik, Profesorek.
-> Każdy gracz może skorzystać z pomocy tylko jednego Renifera, wybranego spośród szóstki: Amorek, Fircyk, Pyszałek, Tancerz, Złośnik, Profesorek
-> Chcąc rozpocząć poszukiwanie z reniferem, należy wyraźnie zaznaczyć w poście imię tego wybranego, oraz upewnić się czy ktoś już go wcześniej nie wybrał, a następnie poczekać na odpowiedź prowadzącego, z potwierdzeniem wyboru oraz linkiem do tematu gdzie zostanie przeniesiona mini-fabuła
-> Każdy renifer może pomóc tylko raz
-> Jeden gracz może prowadzić jednocześnie tylko jedno poszukiwanie
-> Poszukiwania dzwoneczków rozgrywają się na Terenach Wolnych
Powodzenia :)
: 24 gru 2016, 11:54
autor: Cichy Potok
Cichy myślał, że już w życiu nic go nie zdziwi. Mylił się. Oj bardzo się mylił. Magia świąt jakich jeszcze nie znał była dość oryginalna. Ze zdziwieniem przyjrzał się złotemu łańcuchowi zawieszonemu na swojej szyi. Z uśmiechem zaś powitał dziwnych przybyszy. Wyglądały smakowicie. To trzeba było im przyznać, ale jakoś Cichy nie był głodny, może dlatego, że te renifery wydawały się być tutaj w jakimś konkretnym celu? Miedziany podszedł do jednego z nich: jak się okazało miał on na imię Tancerz. Cichy popatrzył na niego z zainteresowaniem i przemówił doń cicho i spokojnie, nie będąc pewien, czy ów zwierzę go zrozumie. – Pomożesz mi? – zapytał, gdy w końcu wiedział, po co te renifery tutaj są. Wciąż ciekawie przyglądał się zwierzęciu, ciekaw jego reakcji.
: 24 gru 2016, 12:03
autor: Znamię Burzy
Obudził się rankiem. Jak przez mgłę pamiętał potężny głos, który obudził go w nocy. A teraz kolejne dziwne zjawisko, inny głos zachęcający go do jakiś poszukiwań. O cóż tu mogło chodzić?
Czym prędzej poleciał na Skały Pokoju, czyli w miejsce, skąd dobiegał najwyraźniej tajemniczy głos. No nie spodziewał się raczej ujrzeć tam zaprzęgu reniferów i jakiegoś dziwnego człowieka... na jego pysku pojawił się uśmiech. Nie wątpił, że musi to być jakiś specjalny czas. Nawet nie przeszło mu przez myśl, że powinien się obawiać Mikołaja. Tym bardziej, że w pobliżu znajdował się Cichy.
Podszedł do jednego z reniferów, Profesorka. Miał sobie wybrać jednego towarzysza, a ten renifer mu raczej nieźle przypasowywał. Wciąż z uśmiechem na pysku rzekł – to co, dziś pracujemy razem? – był bardzo ciekawy reakcji zwierzęcia. I tego, co stanie się za chwilę.
: 24 gru 2016, 12:04
autor: Administrator
Heulyn nie wiedziała, co się dzieje. Jakieś głosy, jakaś radość wkradająca się do serca, obejmująca ciało jakąś aurą. A może to świat oszalał?
Pamiętała, że kiedyś już doświadczyła czegoś podobnego.
Zaskoczona spojrzała na złocisty rzemyczek na szyi z symbolami gwiazdek. Traciła jedną szponem, z usmiechem na pysku, a potem dotarła do Skał, gdzie spotkała miedzianołuskiego Czarodzieja i gromadę reniferów.
Mimowolnie się oblizała, wydawały się wyglądać smacznie, chociaż...
Zaintrygowana podeszła do jednego z reniferów, który na jakiejś tabliczce miał wyrysowane runy, oznaczające Amorek.
Uśmiechnęła się i przesuneła łapą po jego włochatej szyi.
– Pomożesz mi, Amorku? – zagadnęła ciepło, poddając się emocjom.
Dobrze było na kilka chwil zapomnieć o zmartwieniach szarego świata.
: 24 gru 2016, 12:09
autor: Uśmiech Szydercy
Khagar przygnany tu jakąś dziwną siłą rozejrzał się ciekawsko. Na jego szyi pobrzękiwał dzwoneczek ozdobiony listkami jemioły. Nie wiedział, skąd wzięło się to na jego szyi, ale spodobało mu się i postanowił to sobie zostawić. Z chęcią znalazłby więcej takich dzwoneczków. Nie miał co prawda żadnych wielkich oczekiwań po tej "niespodziance", ale i tak mu się nudziło, a tu przynajmniej coś się działo.
Zerknął na renifera imieniem Złośnik. Czuł, że będą do siebie pasować.
– Zaprowadź mnie do najlepszej nagrody – wymruczał i uśmiechnął się kątem pyska.
: 24 gru 2016, 12:27
autor: Żar Zmierzchu
A cóż to za dziwy? Najpierw zbudził go donośny, życzliwy śmiech a potem dostrzegł coś dziwnego i dzwoniącego na jego szyi! Dziwny głos dotarł do jego uszu, najwyraźniej dochodził z miejsca w którym niedawno odbyło się spotkanie z Ateralem. Chcąc nie chcąc, młodzik ruszył swój zadek z bezpiecznej groty budząc niewidomego ojca i ruszył szybkim tempem u jego boku. Wpadnie tam na chwilę, być może zostanie na dłużej, ciekawe co przyniesie dzień? Już w dużej odległości dostrzegł gromadkę smoków i... biegające mięsko! Ale cóż to? Chociaż był głodny, wcale nie miał ochoty skoczyć im do gardła i przerobić na solidny posiłek.
– Pyszałku, pomożesz mi? – zapytał wybranego renifera gdy tylko dziwny nieznajomy wyjaśnił cel niespodziewanej zabawy.
: 24 gru 2016, 12:59
autor: Zaciekły Kolec
Czuł w sercu że zbliża się coś niewiarygodnego.. Dziwna aura zwiastowała nadejście niecodziennej atmosfery. Przez pewien czas miał wrażenie że to przejdzie, albo po prostu go ominie, jednak na przekór tym spekulacją to właśnie i do jego uszu dotarł ten obcy, ale przyjemny głos!
Chociaż nie miał absolutnie żadnego pojęcia czym były święta, przeczucie podpowiadało mu że nie powinien się martwić ani dystansować do tego nietypowego wydarzenia. Właściciel głosu brzmiał na prawdę miło, jak ktoś komu zawsze mógł zaufać i o wszystkim opowiedzieć.
Ten stan w którym się znalazł był jak bajka. Ostatnią rzeczą przed zaśnięciem było ujrzenie ozdóbki na swojej własnej szyi. Powieki stały się cięższe a on mimowolnie położył się zadowolony spać.
Gdy zbudził się z tego letargu po pewnym czasie ponownie usłyszał głos, a nawet źródło z którego dochodził i którym łatwo mógł się kierować. Cokolwiek się zaczynało, brzmiało jak dobra zabawa!
Po usłyszeniu instrukcji natychmiast skierował się na tereny wspólne. Nie spodziewał się że aż tak dobrze uda mu się zlokalizować miejsce w którym nie tylko on (jak się okazuję) miał się zjawić. Przejrzał szybko wszystkich obecnych a także renifery o których mówił tajemniczy głos.
To wszystko było tak niecodzienne że nie potrafił skupić się dokładnie na czymkolwiek. Takie samo wrażenie odniósł w stosunku do innych smoków. Każdy był przejęty tym wydarzeniem, skupiony na tej zabawie a także właśnie tych reniferów.
Nie pozostało mu więc nic innego jak również dołączyć do zabawy. Widząc osamotnionego reniferka Fircyka – podszedł wesoło do niego. Choć nie znał jego imienia, miał wrażenie że się świetnie dogadają!
– Hej! Chciałbyś mi pomóc znaleźć dzwoneczki? Jestem Fáelán! – Zapytał się go, jednocześnie od razu się przedstawiając. Nigdy nie rozmawiał ani z sarnami, ani jeleniami, ani reniferami. Ale cóż, może nawet jeśli ten nie potrafi mówić, to wypadałoby mu się chociaż przedstawić!
: 25 gru 2016, 1:48
autor: Kruczopióry
Pyszałek... Czarodziej mruknął cicho i pokiwał łbem, słysząc imię podane przez Onyksa, jednocześnie mocno pociągnął nosem, pragnąć odnaleźć i dobrze zapamiętać woń zwierza. Gdyby spotkał renifera na polowaniu, najprawdopodobniej spróbowałby zatopić w nim swoje kły... ten jednak, jak się zdaje, był przyjazny. A może nawet potrafił mówić, kto to wie? To się pewnie okaże. Nawet jeśli nie, niewątpliwie przyda się przewodnik.
Kruczopióry trzymał się cały czas obok Onyksa, jednocześnie wyciągnąwszy do przodu łapę.
– Czy pozwolisz mi się dotknąć... Pyszałku? – zapytał, nawet nie wiedząc, czy renifer stoi gdzieś w pobliżu, czy też dopiero zaraz nadciągnie ku smokom. Ale chyba jednak gdzieś tutaj stał, skoro Onyks się do niego zwracał, prawda?
: 26 gru 2016, 0:57
autor: Zawierzony Kolec
Biedny Pyszałek stał z boku, spoglądając z ukosa na resztę pobratymców, nie rozumiejąc dlaczego niemal wszyscy jego kompani zostali wcześniej poproszeni o pomoc. Przecież to on tu był naj. Ale, w końcu przyszła i jego kolej. Na jego mordce pojawił się leciutki uśmiech, gdy usłyszał pytanie. O proszę, był o wiele bardziej potrzebny niż reszta reniferów. Posłał im wszystkim pobłażliwy uśmiech i podszedł do Kruczopiórego, pozwalając aby smok położył łapę na jego grzbiecie, jednocześnie ciekawie przyglądając się Onyksowi. Tę zgodę można było wyczuć poprzez maddarę.. Albo coś na jej kształt, bo przecież renifery nie używają maddary.
-Polecisz obok mnie, a twoje dziecko będzie lecieć z nami, na moim grzbiecie. Będziemy najbardziej zgraną drużyną. Wiem gdzie jest dzwoneczek, zresztą sam się o tym przekonasz. Masz najlepiej że wybrałeś właśnie mnie.
Z tonu głosu Pyszałka emanowała duma i poczucie wyższości nad współbraćmi reniferami, ale nie było w nim złości, ani niczego w tym rodzaju. Po prostu nie krył zadowolenia z obrotu spraw. Nawet nie znając jego imienia, Kruczy mógłby się domyśleć jak ono brzmi. Rudolf pokręcił z dezaprobatą łebkiem, ale nic nie powiedział. Cały Mikołajowy Zaprzęg, mimo różnic charakteru był zgraną paczką i wszyscy akceptowali siebie nawzajem. Pyszałek postukał kopytkami o skałę i moment później, wydostały się spod nich złote iskierki. Wkrótce, wraz z magicznym pyłkiem otoczyły całego renifera, oraz smoka. Zwierzak poczekał jeszcze chwilkę na Onyksa, który, mógł teraz usiąść na jego grzbiecie, a następnie uniósł się w powietrze i zawołał za czarnołuskim.
-No szybciej, moja magia cię poprowadzi, nie musisz się martwić o drogę. Będę też cały czas obok.
Kiedy już wyruszyli, renifer obrał drogę prosto do Łączki przy Skale.
Kiedy Wzburzony podszedł do Profesorka, ten uśmiechnął się z miną nauczyciela i tupnął kopytkiem, spod którego poleciały srebrzyste iskierki.
-Rzecz jasna. Na imię mi Profesorek.
Renifer obrzucił smoka spojrzeniem, zupełnie tak, jakby coś w nim właśnie oceniał.
-Drogi Wzburzone Wody, czy zechcesz użyć własnych skrzydeł, aby dotrzeć na miejsce gdzie znajduje się dzwoneczek, czy użyczyć ci magii?
Zaraz zaraz... Skąd on znał imię smoka?! Jednak, zanim przywódca Wody zdążył się nad tym zastanowić, zwierzak już mu to wyjaśnił.
-Znam imiona wszystkich moich uczniów.
Choć, być może nie było to wystarczające wyjaśnienie? Tym bardziej że na pewno smok nie uważał się do tej pory za ucznia renifera, którego wcześniej nie widział na oczy... Jednak, mimo tych nieścisłości, nie pozostawało nic, jak przyjąć miano uczniaka.
-Musisz wiedzieć, że moją rolą jest cię prowadzić, dać wskazówki, wskazać właściwy tor, jednak to ty będziesz działać.
Profesorek ponownie tupnął kopytkiem i tym razem pojawiło się znacznie więcej iskierek, które otoczyły go i uniosły. Wraz z Wzburzonym, który zapewne leciał za nim, udał się do Smoczego Grzbietu.
Fircyk rozglądał się wesoło wokół, czekając na swoją kolej. Gdzie jest jego smok? Ooooo, jest! Podbiegł do Faelana, witając go uśmiechem.
-Cześć futerkowy! Fircyk jestem.
Przedstawił się, przyglądając się adeptowi.
-Masz gust.
Stwierdził z uśmiechem.
-U Nas, na dalekiej północy taka sierść jest bardzo modna. Choć akurat my, Renifery Mikołaja, wolimy rude odcienie.
Wyjaśnił, truchtając w miejscu. Spod jego kopytek iskrzył rudozłoty pył.
-Jak mniemam umiesz latać, prawda? Ale jeśli sobie tego życzysz, możesz wzlecieć magicznie. Będzie zabawnie!
Przez głos Fircyka przemawiała radość. W pewnym momencie smoka otoczyły te same iskierki, które wcześniej wydobywały się spod kopytek renifera i które w nocy były widoczne na niebie. Wcale nie były gorące, a jedynie śmiesznie łaskotały. Chociaż może to łaskotanie dotyczyło tylko i wyłącznie Faelana? Chyba tak, bo żaden inny smok nie wydawał się być... Łaskotany. Zdaje się, Fircyk robił sobie żarty.
-No dalej, nie ma na co czekać!
Wykrzyknął renifer, już odlatując w stronę Cichego Wąwozu. No pięknie... Teraz trzeba było jeszcze go gonić. I zapewne nie będzie to łatwe, biorąc pod uwagę fakt że Cienisty aktualnie fikołkował w powietrzu, otoczony magicznym pyłem.
Zgrabnym, pełnym gracji krokiem, podszedł do Cichego renifer znany jako Tancerz. Nie wyglądał ani na przesadnie podekscytowanego, ani na znudzonego. Jedyne, co można było o nim na pewno powiedzieć, to to, że na pewno podobał mu się taki obrót spraw. Zatrzymał się przed starym smokiem, uśmiechając się do niego na sposób, który zdecydowanie nie pasował, gdy zwierzyna spotykała się z drapieżnikiem. Ale kogo to obchodziło? On dobrze wiedział, że swą zwinnością mógłby przechytrzyć nawet najbardziej zręcznego gada.
– A więc to mnie, Tancerza, wybrałeś – renifer powiedział to miłym dla uszu głosem i dotknął nosem barku samca, jakby na znak zgody, po czym krokiem pełnym gracji przetruchtał kawałek w stronę Terenów Wspólnych i zatrzymał się kilka ogonów dalej, oglądając się na Wodnego.
– Chodź, nie ma co zwlekać. Zaprowadzę cię do skarbu, zaprowadzę cię do cudów. Z gracją, smoku, z gracją![/color]
Po tych słowach renifer, dostosowując tempo do Cichego, ruszył w stronę
Starej Brzozy, a spod jego kopytek sypały się lśniące iskierki.
Amorek nie wahał się ani chwili, gdy usłyszał swoje imię. Podbiegł do Kaliny, mierząc ją ciepłym spojrzeniem pełnym sympatii.
[/color]
– Zwą mnie Amorkiem, a ciebie?
Nie czekając na odpowiedź, renifer dodał szybko:
– Urodziwie ci z tym naszyjnikiem. Nie zdejmuj go lepiej.
Pokiwał łebkiem i uderzył kopytkami, jakby samemu sobie przytakując. Złote iskierki, które tak powstały, zdawały się być pełne ciepła. Cóż to była za magia? To tylko dziwni przybysze mogli wiedzieć.
– Ale czeka na ciebie coś piękniejszego niż ja i prawie tak pięknego jak ty. Niecierpliwisz się?
Znów nie czekał na odpowiedź, tylko otoczony dziwnymi iskierkami uniósł się w powietrze, czekając na Kalinę dwa ogony nad nią.
– Nie ma po co zwlekać. Chodź, piękna, po twoje przeznaczenie.
Amorek niespiesznie skierował swój lot w stronę Podnóża Skał, upewniając się że Uzdrowicielka podąża za nim.
Idealnie się dobrali – to renifer wiedział już od pierwszego zetknięcia z Khagarem. Małe pisklę wyraźnie zainteresowane było dzwoneczkiem i chciało więcej. I to pragnęło najlepszej nagrody! No, no, cóż za godna podziwu zuchwałość!
– Zobaczymy, jaka nagroda czeka na ciebie.
Renifer wzniósł się w powietrze i uderzył kopytkami o siebie w chwili, gdy znalazł się nad pisklęciem, obsypując go kolorowymi iskierkami. Wyglądało na to, że całkiem dobrze się tak bawił.
– Nazywają mnie Złośnikiem. Ciekawe dlaczego?
Renifer zataczał koła nad głową smoka, co jakiś czas obsypując go lśniącym proszkiem.
– Rozkładaj skrzydła, młodziku. Czas na poszukiwania. A czy trafisz na najlepszy? To już nie ode mnie zależy.
Złośnik nie czekał na Khagara, tylko poleciał przodem, a kierował się w stronę Samotnej Skały.
Przypomnienie:
-> Osoby, które nie załapały się na renifera, wciąż mogą wziąć udział w poszukiwaniach "na własną łapę"
-> Dzwoneczki ukryte są na Terenach Wspólnych
-> Można prowadzić jedno poszukiwanie na raz
: 07 sty 2017, 15:43
autor: Deszczowa Kołysanka
Smoki, które przybyły do tego miejsca, już dawno wybrały swoje renifery do pomocy i odeszły. Rudolf może i liczył na to, że ktoś do niego zagada, że ktoś zechce spędzić z nim nieco czasu – niestety tak się nie stało. Był sam na Skałach Pokoju, czasami gdzieś na chwilę odszedł, by znów wrócić i czuwać.
W końcu jednak jego bracia wrócili – jeden po drugim – by w komplecie zebrać się na Skałach Pokoju. Rudolf przywitał się z każdym wesoło. Nadeszła pora, by wracać do siebie.
Otoczone przez złoty pył renifery uniosły się nad ziemię i zaczęły biec przez niebo jakby przez równiny – unosząc się coraz wyżej i wyżej, oddalając się coraz bardziej, aż w końcu nie został po nich nawet ślad. Tylko ciche dźwięki dzwoneczków rozbrzmiewały jeszcze przez wiele uderzeń serca, ale i one w końcu umilkły. Renifery wróciły do swoich domów.
Event zostaje zakończony :)