Młode spotkanie IX

Tutaj co miesiąc zbierają się Smoki Wolnych Stad, by wymienić się informacjami. W tym czasie pomiędzy stadami następuje przynajmniej chwilowy spokój.
Ateral
Bóg
Bóg
Awatar użytkownika
Posty: 410
Rejestracja: 15 sty 2014, 15:56

Post autor: Ateral »

Szare i ponure skały nie były najprzyjemniejszym widokiem o tej porze roku. Szron nieznacznie wybielał okolicę, ale brak śniegu dawał się we znaki. Nie było ani barwnych liści, ani białego puchu.
W tą kolorystykę idealnie wpasowała się drobna, szara sylwetka. Ateral zawitał na Skały Pokoju i zajął to samo miejsce, co ostatnim razem gdy prowadził spotkanie z młodymi. To było też jego celem tym razem.
~ Zapraszam Cię na Skały Pokoju.
Cichy ale wyraźny głos zabrzmiał koło ucha każdego młodzika na terenie Wolnych Stad.


/Na spotkanie mają wstęp jedynie smoki o randze pisklęcia lub adepta lub kleryka nie starsze niż 30 księżyców! Po spotkaniu będzie można zaraportować umiejętność Wiedzę (poziom umiejętności od poziomu już posiadanego przez smoka oraz od uczestnictwa w zebraniu). Może się też wydarzyć, że będzie można zaraportować inne umiejętności lub dary otrzymane za aktywność!
Jeśli nie przybędziesz na Spotkanie w ciągu 36h od opublikowania tego posta, lub po jego rozpoczęciu nie będziesz w nim uczestniczył, nie otrzymasz żadnej nagrody!


APEL: ponieważ zazwyczaj przychodzi tu bardzo dużo smoków, proszę dbać o realizm! To znaczy: ograniczmy liczbę postów w turze do jednego na postać, kochani :) To ma być rozmowa z Ateralem, nauka, a te przestają wyglądać naturalnie, kiedy ktoś wykorzystuje sobie temat do kłótni/rozmowy ze swoimi smoczymi znajomymi, zakładając, że nikt ze zgromadzonych im nie przerwie tylko dlatego, że aktualnie nie ma ich na forum! :P

Licznik słów: 228
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Szept
Dawna postać
Błazen
Dawna postać
Posty: 38
Rejestracja: 20 paź 2016, 15:39
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 8
Rasa: Skrajny
Opiekun: Figlarna Łuska

Post autor: Szept »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
U: B: 2
Spacerował sobie właśnie nieopodal groty z wzrokiem utkwionym wysoko, podziwiając kolory nieba. Gdy w swojej głowie usłyszał nieznajomy głos omal nie przewrócił się z wrażenia. Rozejrzał się wokół, chcąc ujrzeć źródło tego wezwania. Nie zobaczył go. Czuł za to jak instynkt podpowiada mu, że powinien ruszyć w drogę.
Już miał wystartować, gdy nagle coś mu przyszło do głowy. Zawrócił powoli i wszedł do groty. Spojrzał na swoją najmłodszą krewną, czarno – białe pisklę. Niemal w cale jej nie znał. To nie miało jednak znaczenia, coś mu mówiło, że powinien ją zabrać. Była za mała by iść, ale powinna iść.
Z trudem udało mu się wtargać ją na swój grzbiet, przyciskając do siebie skrzydłami nie na tyle mocno by ją skrzywdzić, ale też nie zbyt słabo, aby nie spadła w drodze. Gdy już był pewny jej bezpieczeństwa wybiegł z groty, utrzymując stałe, komfortowe tempo. Sam nie wiedział, dlaczego kierunek wydaje mu się oczywisty.
Całe szczęście, że mama nauczyła go już biegać, inaczej podróż zajęłaby mu całe wieki. W końcu jednak dotarł na miejsce wraz ze swoim bagażem. Obraz szarości jaki go powitał nie był do końca tym, co spodziewał się znaleźć na końcu podróży, lecz nie ważne czy dobre, czy złe, nie można było powiedzieć, że ponure, chłodne skały nie zrobiły na nim wrażenia. Tak samo jak smok, wpasowany w otoczenie niczym kameleon. Szept ukłonił mu się lekko w wyrazie szacunku. Nie miał pojęcia kto zacz, ale nie wyglądał na zwyczajnego osobnika. Po tym geście odstawił delikatnie Dzierzbę na podłoże, zsuwając ją sobie po skrzydle wprost na zimną skałę. Przybyli na miejsce.

Licznik słów: 261
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Zawierzony Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1213
Rejestracja: 01 gru 2015, 19:44
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 0

Post autor: Zawierzony Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| M: 2| P: 2| A: 2
U: B,L,Pł,A,MP,MA,MO,W,Skr,Śl,M,Kż: 1|
Atuty: Inteligentny, Niezdarny Wojownik
Usłyszałem głos w swojej głowie, a to nie było normalne, oj nie. Na początku pomyślałem, że może po prostu przysnąłem i to w którymś z moich barwnych snów było źródło tego dźwięku, ale nie – Lew też go słyszał.
Nie mówiąc nic tacie zabrałem zatem brata na wyprawę. Oczywiście ja prowadziłem, bo w końcu raz już sam opuściłem tereny Stada Ognia, zapuszczając się do Dzikiej Puszczy. Tym razem jednak nie szukałem drzew, nie goniłem wstającego słońca, ale po prostu szukałem skał, takiej grupy dużych kamieni, o wiele większych niż te, które leżały w jaskini.
No dobrze, przyznaję się, szedłem na ślepo – za to z bratem przynajmniej nie mogłem narzekać na samotność czy brak rozrywek. Uwielbiałem spędzać czas w jego towarzystwie, więc nawet nie zauważyłem, gdy znaleźliśmy się poza granicami Stada Ognia i to na dodatek blisko skał, gdzie mieszały się zapachy wielu smoków. Trafiliśmy! Wyszczerzyłem kiełki do brata i poczłapałem w stronę dużego czarnobiałego smoka o poważnym obliczu i mniejszego smoka o mniej dostojnym wyrazie pyska. Usiadłem i machnąłem ogonem na Lwa, by zajął miejsce obok mnie – razem będzie nam cieplej –
po czym dopiero powitałem z uśmiechem pozostałe smoki. Tak, sprawianie wrażenia miłego, kochanego i ogarniętego samczyka było dla mnie nie lada wyzwaniem, ale coś mi mówiło, że w moim wieku nie powinienem jeszcze podskakiwać takim ważnym szychom jak ta stojąca na kamyku.

Licznik słów: 226
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Dzierzba
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 18
Rejestracja: 25 lis 2016, 19:53
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 3
Rasa: Północny
Opiekun: Figlarna Łuska/Chłód Ziemi

Post autor: Dzierzba »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| I: 2| P: 1| A: 3
Tradycyjnie spędzała czas w grocie Figlarnej Łuski, kręcąc się blisko wyjścia i wsłuchują się we wszystkie dźwięki, jakie dobiegały z zewnątrz. Tak właściwie wyglądała zdecydowana większość jej dotychczasowego życia. Wyglądała i zachowywała się zupełnie tak, jakby cały ten świat, funkcjonowanie w nim ją przerastało i potrzebowała jeszcze wiele, wiele czasu, by jakkolwiek się do tego przyzwyczaić i móc stawić temu czoła.
Dni mijały nad wyraz spokojnie, przepełnione towarzystwem piskląt, które uznawała za swoje rodzeństwo. Jakimże szokiem dla młodej smoczycy było usłyszenie zupełnie obcego głosu! Pisnęła z początku zaskoczona, machając główką na boki. Nie słyszała, żeby ktokolwiek się do niej zbliżał, ani także nie wyczuwała obecności nikogo nowego. O co zatem chodziło? Jak ktoś mógł się do niej odezwać, jeśli nawet nie znajdował się w tym samym miejscu, co ona?
Skały Pokoju.
Gdzie to było? Jak miała się tam dostać? Z początku zaczęła panikować, nie bardzo rozumiejąc o co tak naprawdę chodzi i co powinna teraz zrobić. Na szczęście z pomocą przybył jej Szept, starszy "braciszek". Wziął ją na grzbiet, a ona bez żadnego słowa sprzeciwu pozwoliła na to. Uczepiła się jego grzbietu i tym oto sposobem oboje znaleźli się w tym samym czasie na owym spotkaniu. Szept odłożył ją na ziemię, a ona, zdezorientowana, badała otoczenie. Wyczuła obecność kogoś innego. Nieco niepewnie zbliżyła się w jego stronę.
K-kim? – wymamrotała niewyraźnie z początku w stronę tego obcego smoka, nie zdając sobie sprawy z tego kim tak naprawdę był. – Jes... Jesteś? – uzupełniła swoje pytanie. Łeb miała skierowany w jego stronę, lecz od razu mógł spostrzec, że ta jest ślepa. – Czemu... Cze-czemu zawołał... eś?
Huh, kto by pomyślał, że mówienie było takie trudne!

Licznik słów: 275
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Cień Kruka
Dawna postać
Vanora Żywiołowa
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1593
Rejestracja: 06 lis 2016, 15:07
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 35
Rasa: Skrajny
Partner: Khuran Mściwy

Post autor: Cień Kruka »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 2| A: 1
U: B,L,P,A,O,MO,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| MA: 2
Atuty: Wytrwały; Szczęściarz; Nieugięty;
Jaspisówka właśnie była w trakcie pogoni za jednym ze swych kolorowych piórek, gdy usłyszała Głos. Pogoń ta wyglądała dość niezgrabnie – czego można w końcu spodziewać się po pisklęciu, które z trudem stawia łapki, a o skrzydła dość często się potyka? Ruch, jaki przejawiała mała kolorowa smoczyca był połączeniem toczenia się, czołgania i niezgrabnych prób podskoków, których nawet z dużą dozą wyobraźni nie można by określić mianem "biegu". Jednak miejsce, gdzie spędzała czas na zabawie było osłonięte od wiatru, a piórko poruszało się wyłącznie w reakcji na podmuchy wywołane ruchami skrzydeł, więc nieudolność młodej łowczyni nie stanowiła raczej problemu. Nie istniało ryzyko, że puszysty zielony obiekt zainteresowania ucieknie zbyt daleko, by można było go dopaść. Zabawa więc trwała w najlepsze, a piórko wciąż wymykało się szponom Jaspis. W pewnym momencie odepchnięte przypadkowym, gwałtownym i niezbyt skoordynowanym ruchem skrzydła, zawirowało, po czym usiadło na ziemi jakieś dwa metry od nosa małej.
Smoczyca wyczuła w tym swoją szansę. Położyła się płasko na ziemi, by piórko jej nie widziało, po czym, odpychając się tylnymi łapkami, poczołgała się na brzuchu w stronę celu. Było tak blisko, ciekawe, kolorowe... Jeszcze kilka centymetrów, a potem wystarczy wyciągnąć łapkę i szybko sięgnąć, przygnieść do ziemi, by nie uciekło. Wyciągnęła łapkę...
Głos spadł na nią niczym grom z jasnego nieba, nagły, niezrozumiały. W pierwszej chwili wystraszył. Bo i kogo by nie wystraszył w chwili tak wielkiego skupienia, jak to, które prezentowała teraz Jaspisówka? Mała była tak pochłonięta swoim polowaniem, że nawet spadający liść dałby podobny efekt. Pierwszą, instynktowną reakcją było odskoczenie do tyłu. Ruchy skrzydeł, którymi się odepchnęła, wywołały kolejny powiew powietrza, unosząc piórko gdzieś, gdzie kulka futra i piórek nie mogła go dostrzec. Prawdopodobnie wcale nawet nie tak daleko. Gdyby schowało się pod krzakiem, czy przyczepiło do gałęzi, byłoby to zniknięcie w zupełności wystarczające. W końcu była jeszcze maleńka. Jej zdolność myślenia, jak i odszukiwania lub zgadywania, była dość ograniczona. Poza tym nie dorosła jeszcze do wieku, w którym mogłaby przejawiać chociażby śladową podzielność uwagi. Głos w głowie całkowicie "wybił ją z rytmu". Gdy pierwsze zaskoczenie minęło, jego miejsce zajęła ciekawość, tak bliska pisklętom wszelkiej maści. Jaspis więc rozejrzała się, szukając źródła głosu. Na daremno jednak – była tu sama. Z pewnością właściciela głosu nie było w najbliższej okolicy smoczątka. Kolejnym krokiem więc było energiczne potrząśnięcie łebkiem. Może ten tajemniczy ktoś wypadnie z jej ucha? Z niewielkim póki co rozczarowaniem stwierdziła, że nie wypadł. Pochyliła się, przednimi łapkami energicznie czochrając łepek. Na pewno zaplątał się w grzywkę! To jednak również nie pomogło. Po kilku minutach szukania musiała się pogodzić z faktem, iż w jej grzywce nikogo nie ma. Ponadto, narastała w niej jakaś dziwna potrzeba zrobienia czegoś. Jako istotka żyjąca chwilą, nie planująca i nie mająca pragnień innych, niż te podstawowe, nie czuła jeszcze nigdy wcześniej czegoś takiego. Nie namyślając się dłużej, poddała się temu dziwnemu pragnieniu. Gdyby ktoś ją prosił, by uzasadniła tą decyzję, zapewne by nie potrafiła. I to nie tylko dlatego, że jej zdolności komunikacyjne streszczają się do krzyczenia "motylku!", ale też dlatego, że sama nie wiedziała. Nie miała pojęcia, gdzie właściwie próbuje się dostać, ani co spodziewa się tam znaleźć. Po prostu wyruszyła, a jej sposób poruszania dziwnym był ponad wszelką miarę. Na początku zrobiła kilka koślawych kroków. Potem jednak coś poszło źle – zadek wyprzedził łeb, łapki się poplątały. Jako że grawitacja to nałóg, z którym trudno zerwać, mała potoczyła się po ziemi, boleśnie odczuwając każdy napotkany kamień. Miała już wprawę w turlaniu się, choć zwykle robiła to celowo, a nie przypadkiem. Teraz też, gdy w końcu zabrakło pędu, zamiast stawać na łapki, ułożyła się w kulkę, owijając ogon wokół szyi, podkurczając łapki pod brzuch i osłaniając się skrzydełkami. Nie przejmując się już próbami chodzenia, raźno poturlała się w kierunku, który sprawiał wrażenie odpowiedniego (a w każdym razie odpowiedniejszego, niż inne kierunki). Była to długa droga, wielokrotnie przekraczająca najdłuższy z pokonanych dotąd przez maleńką Jaspis dystansów. Gdyby smoczyca wiedziała, na jak wielką odległość się porywa i jakie wiążą się z tym zagrożenia, zapewne by się bała, może nawet porzuciła by zamysł. W końcu całkiem sama opuszcza terytorium stada! Gdyby ktoś ją uświadomił, że istnieje stado i jakie niebezpieczeństwa czyhają na samotne smoki... Ale niewiedza czyniła Jaspis odważną. Mała nie wierzyła, że coś mogłoby pójść nie tak, nie pomyślała nawet, że coś mogłoby jej grozić. Właściwie nawet nie zastanowiła się, jak potem wróci do domu...
Gdyby ktoś ją zapytał, jak daleką drogę przebyła, zapewne zawołała by "motylku!". Tak samo skomentowałaby czas podróży. Jakimś cudem jednak się nie zgubiła, ani nie zniechęciła, w końcu doturlała się na miejsce. Po drodze zapoznała się z niezliczoną liczbą kamieni, patyków i innych ostrych końców wszechświata, ale teraz to się nie liczyło. Czuła, że nareszcie dotarła, że jest na miejscu. To było najważniejsze! Powoli wyplątała się z węzła, w który podczas podróży uformował się jej ogon, a następnie obróciła grzbietem do góry, by ponownie postawić świat na nogach, miast na głowie. Choć oglądanie świata do góry nogami było zabawne i interesujące, najpierw wolała go zobaczyć normalnie. W końcu tu były inne smoki! Jeśli ona spojrzy do góry nogami, to mogłyby spaść, prawda? Nie chciała, żeby pospadały sobie do nieba. Nie wiedziała, czy potrafią latać. Jak na razie znała tylko jednego smoka, który mógł bezkarnie spadać z góry na dół i z dołu na górę. I to nie był żaden z obecnych smoków. A było ich tutaj dużo, tak dużo! Mała kulka pierza aż pisnęła z zachwytu. Chciała się zaprzyjaźnić! Z każdym!
Nie pobiegła do któregoś ze smoków, choć chciała. Zrobiła to z kilku powodów. Po pierwsze, miała problem z podjęciem decyzji, którego smoka chce poznać najpierw. Po drugie, nie umiała biegać. Po trzecie zaś... Nie było tu Chaos, nie było jej kochanej siostrzyczki! To Chaos wszystkich zaprzyjaźniała. Zawsze tak było. Bo Chaos była duża i mądra, i znała słowa. A Jaspisówka niekoniecznie. Lubiła towarzystwo przyjaciół. I lubiła zdobywać nowych. Ale żeby tak podejść, odezwać się? I co powie? Zawoła "motylku!"? Niedawno zrozumiała, że ma duże zaległości w stosunku do rówieśników. Tak to się rozłożyło najwyraźniej – Chaos jest ciut ponad normę, a Jaspis jest ciut poniżej. Ale za to ma śliczne, kolorowe skrzydełka! Nie musi znać całego słownika i wypowiadać się niczym profesor, rodzina i tak ją kocha. Poza tym... Dajmy jej czas. A nuż widelec szybko nadgoni zaległości, gdy tylko otrzyma szansę? Spójrzcie, ile dzisiaj dokonała – przebyła odległość, jaka nawet dla Chaos z pewnością nie jest czymś łatwym. Może i trwało to długo, może i techniką przemieszczania się delikatnie mówiąc nie powalała, ale tu dotarła!
Leżąc płasko niczym żaba na kamieniu, łapała oddech po wysiłku. Rozglądała się po smokach, próbując podjąć decyzję, czy i do kogo powinna zagadać, żeby zdobyć przyjaciela. Ciekawiła ją zwłaszcza czarno-biala smoczyca mniej-więcej w jej wieku. Ale póki co nie robiła pierwszego kroku – tamta wyraźnie była skupiona na rozmowie z innym smokiem, większym, szarym. Jaspis, idąc za jej przykładem, również wlepiła w starszego osobnika swe patrzałki.
– Motylku? – pisnęła, jakby dołączając się do pytania tamtej.

Licznik słów: 1155
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
#c3dada_#ffffff_#9b9aa1_#8eaaff
Żetony: 0x platyna, 0x złoto, 0x srebro, 0x brąz
MG miesiąca: grudzień, luty
Żar Zmierzchu
Dawna postać
Legenda Przeszłości
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 1907
Rejestracja: 07 lis 2016, 15:16
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 105
Rasa: Zwyczajny
Opiekun: Kruczopióry[*]
Mistrz: Krew Mandragory[*]
Partner: Mistycznooka[*]

Post autor: Żar Zmierzchu »

A: S: 3| W: 3| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 1
U: A,O,Kż,M,MA,MO,B,L,Pł,W,Skr,Śl:1|MP,Lcz:3
Atuty: Kruszyna; Szczęściarz; Niesprawiedliwy; Wybraniec Bogów; Utalentowany
Młody Onyks próżnował sobie o brzasku przed grotą Kruczopiórego, przyglądając się z ukrycia życiu małych zwierzątek przekonanych że nikt ich nie widzi, gdy jego uszu dotarł głos. Uniósł łeb, rozejrzał się wokół. Nikogo nie było. Podrapał się po łebku, podświadomie kierując wzrok w stronę Skał Pokoju. Dziwne, nie znał terenów Wolnych Stad, jednak wiedział że to właśnie tam powinien się udać. Czarnołuski go zabije jak się dowie że powędrował tak daleko sam. A co tam, czuł że po prostu musiał tam teraz pójść, że przegapi coś bardzo ważnego. Jak stał, tak ruszył w dość daleką wędrówkę, od czasu do czasu marudząc pod nosem o braku możliwości latania, które z pewnością znacznie skróciłoby podróż. Zadziwiające że po drodze nie został ani razu zaatakowany przez jakiegoś drapieżnika, który mógłby się połasić na pisklę które nie było większe od wilka. Czy to zwykłe szczęście, czy może coś niewyjaśnionego, coś co chroniło go przez ten cały czas? W końcu dotarł tam, gdzie czuł iż powinien się zjawić. Na ostatnim odcinku spojrzał w górę na tą żółtą, świecącą się kulkę. Gdy wyruszał, ledwo wychyliła się zza gór, teraz była wysoko. Miał nadzieję że Kruczopióry nie zauważy zniknięcia na cały dzień, musiał przecież wrócić tą samą drogą.

Mocno zmęczony, z bolącymi łapkami zdobył się na ostatni wysiłek widząc że na miejscu są już jakieś małe smoki i... szczęka lekko mu opadła. Nie znał tego wielkiego osobnika, ale aura z miejsca go przytłoczyła. Nie wiedział dlaczego, lecz podświadomie czuł że jest on bardzo potężny i należy darzyć go respektem. Jego czarnołuski opiekun ani żaden smok którego widział do tej pory na tych... Ceremoniach Ognia nie sprawiał takiego wrażenia. W pierwszej chwili chciał uciekać, lecz te maluchy zgromadzone wokół były takie spokojne. Cicho westchnął, pokręcił łebkiem troszeczkę zły na swoje tchórzostwo i podszedł bliżej. O, tego jednego ognika kojarzył z ostatniego zebrania stada, przynajmniej teraz nie będzie tu zupełnie osamotniony. Im szybciej zajmie miejsce, tym szybciej da wytchnienie obolałym łapkom. Powoli, nieco niepewnie stawiał każdy krok zbliżając się do tego osobnika, który na pierwszy rzut oka przyprawił go o niemal mistyczne przeżycie. Skłonił się w sposób pokazany kiedyś przez Kruczopiórego.
– Dz... dzień dobry – powiedział trochę wystraszony, spoglądając niepewnie na białołuskiego. A może jednak powinien uciekać? Nie, nie zwieje. Przecież biega z gracją sarny ze złamaną nogą. Nie spuszczając wzroku z tego wielkiego smoka wycofał się w kierunku ognika znanego z widzenia. Uśmiechnął się szeroko do rówieśnika, po czym przysiadł na zadku dając w końcu wytchnienie zmęczonym łapom.
– Cześć – przywitał się, biorąc głęboki wdech. Przy wydechu powietrze ze świstem opuściło nozdrza. Przynajmniej teraz trochę odpocznie i nabierze sił na powrót. Spojrzenie ponownie skierowało się na tego, który ich zwołał. Czy powinien zapytać kim jest? Czy on się na to pogniewa i zrobi im krzywdę? Chwilę to trwało, lecz maluch zebrał w sobie dość odwagi by zapytać:
– Kim... kim jesteś? Czy to ty mnie wezwałeś?

Licznik słów: 480
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Gonitwa Myśli
Dawna postać
najlepsza córka
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2053
Rejestracja: 15 sie 2016, 16:49
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 105
Rasa: Skrajny
Opiekun: Ziemia
Mistrz: Ziemia
Partner: Zmora Opętanych*

Post autor: Gonitwa Myśli »

A: S: 2| W: 4| Z: 5| M: 1| P: 2| A: 1
U: B,L,Pł,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,M: 1| O,A,W: 2
Atuty: Zwinny, Szczęściarz, Czempion, Poświęcenie, Regeneracja
Potrząsnęła łbem niespokojnie, słysząc tuż przy swoim uchu obcy głos. Rozejrzała się nawet podejrzliwie, próbując zlokalizować źródło ów dźwięku. Nie udało się to jej, oczywiście. Niemniej zasłyszane zaproszenie wydawało się... ciekawe. Inne. Dotychczas miała styczność tylko z wezwaniami, zaproszeniami w postaci ryków, a nie normalnie wyartykułowanych słów. Postanowiła to zbadać.
Kołowała niedługo nad terenami wspólnymi, wzrokiem poszukując czegoś, co mogło uchodzić za owe Skały Pokoju. Znajdowały się stosunkowo daleko od Dzikiej Puszczy, ale za to bliżej miały do jeziora. Swarliwa zaczęła powoli zbliżać się do ziemi, ostrożnie, nie chcąc wylądować zbyt gwałtownie. Łapa i ogon nadal ją pobolewały.
Opadła na ziemię kilkanaście ogonów od zgromadzenia, nieco posępnym wzrokiem przyglądając się przybyłym. Dużo piskląt i jeden ciekawie wyglądający samiec. Zmarszczyła pysk i odkaszlnęła z grymasem bólu. Ruszyła nieśpiesznym krokiem ku gromadce.
Wyczuła zapach Cienia, Ognia i Ziemi. Ten ostatni najbardziej ją zainteresował, dlatego to właśnie przy pisklętach pachnących jej stadem przysiadła. Albo raczej przy jednym pisklęciu, bo młodsze smoczątko podeszło kilka kroków bliżej dorosłego samca, który zdawał się być organizatorem tego spotkania. Skinęła mu łbem z pewnym wahaniem, mrużąc ślepia.
Jesteś z Ziemi, prawda? – szepnęła pochylając łeb do większego
pisklęcia, z jaskrawozielonymi ślepiami. Było to pytanie retoryczne. Nos nie mógł jej mylić, ale potrzebowała jakiegoś ładniejszego pretekstu do rozmowy. – Ja jestem Swarliwa, też od nas ze stada – dodała od razu niemalże, nie czekając na odpowiedź smoka na jej pytanie. Po tym przysiadła na tylnych łapach, rozkładając skrzydła lekko i opatulając nimi boki. Pogoda nie była zbyt ładna, a jej nie widziało się złapać kolejnej choroby.

Licznik słów: 258
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
« « » »

× kalectwa ×
częściowa ślepota, niezdolność do mowy:
+1 ST do testów na wzrok, akcji fizycznych
+2 ST na zianie (uwzględniając ST do akcji fizycznych)

(Gonitwa mówi poprzez naśladowanie własnego głosu maddarą w powietrzu. "Normalną" mowę zaczynam myślnikiem, mentalne przekazy tyldą)

• szczęściarz • w przypadku akcji rozsądzonej niepowodzeniem daje automatyczny jeden sukces
• czempion • raz na walkę smok ma jeden dodatkowy sukces do ataku fizycznego
• poświęcenie • raz na atak smok może dodać jeden sukces kosztem rany lekkiej
• regeneracja • raz na tydzień wyleczenie rany lekkiej lub zmniejszenie powagi cięższych ran

« « » »

osiągnięcia adopcje relacje drzewko genealogiczne
1x srebrny , 2x złoty
Rwący Wicher
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 248
Rejestracja: 16 maja 2016, 21:07
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 28
Rasa: Pustynny
Opiekun: Heulyn
Mistrz: Kruczopióry

Post autor: Rwący Wicher »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 2
U: Pł: 2| W,O,Skr,Śl,Kż,B,S,L,A,MP,MA,MO: 3
Atuty: Szczęściarz; Niezdarny Wojownik;
Leżał sobie spokojnie w grocie, kiedy do jego uszu, a raczej w umyśle rozbrzmiał głos. Nie zaskoczyło go to, ani zdenerwowało, ani przestraszyło. Wysłuchał jego przekaz do końca by po wszystkim głośno ziewnąć. Nieśpieszno podniósł się i przemył pysk. Po czym wyszedł przed jaskinie i oderwał się od ziemi. Dla niego nie było to niczym dziwnym w końcu już kiedyś coś takiego przeżył. Co prawda niewiele z tego wszystkiego pamięta, bo się pospał, ale fakt jest faktem, że już był obecny na takim spotkaniu. Zbytnio nie przemęczając się i korzystając z prądów powietrza dotarł na miejsce. Co dla niektórych może to być szok, kiedy nad nimi coś tak dużego zaczęło krążyć. Można było o tym zorientować po wciąż rosnącym cieniu podczas manewru lądowania, kiedy lotem kołowym zbliżał się do ziemi. Jeszcze chwila, jeszcze parę machnięć skrzydłami i ogromny smok, prawie dorównujący swymi gabarytami Uzdrowicielce z Cienia z głośnym tąpnięciem osiadł na podłożu. Złożył skrzydła i powolnym aczkolwiek majestatycznym krokiem podszedł bliżej dorosłego samca. Po chwili stanął naprzeciw niego i powitał go skinięciem głową. To nie było nic takiego nieporadnego, jakie obserwowało się w wykonaniu tychże pisklaków. To było powitanie pełne szacunku, respektu i majestatu. Zakończywszy t ą ceremonię powitał pozostałe smoki już zgromadzone tam. Ujrzawszy kolorową kulkę szeroko uśmiechnął się do niej. To była Jaspis, która jakiś czas temu wpadła z odwiedzinami do jego rodzinnej jaskini. Potem zaczął szukać odpowiedniego miejsca na usadowienie swoich szacownych aczkolwiek ciężkich czterech liter, a każdy krok wywoływał niemałe dudnienie. W końcu mamy tu do czynienia z ogromnych smokiem poruszającym się po nagiej skale. Zatem nic dziwnego, że każdy jego krok aż tak bardzo oddawało. Dotarłszy do z góry upatrzonego miejsca z majestatem i godnością znaną tylko prawie dorosłym smokom, a bynajmniej tym będącymi już Adeptami usadowił się na ziemi. Wygodnie ułożył się na podłożu oparłszy się grzbietem o skałą twarzą do Aterala, luźno dociskając skrzydła do grzbietu i owinąwszy swe ciało ogonem. Raczej nie zwracając większej uwagi na to rozbrykane towarzystwo w milczeniu oczekiwał tego, co ma im do przekazania ten ważny smok.

Licznik słów: 339
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek

Atuty:
Szczęściarz – fortuna jest Ci wyjątkowo przychylna. Jeśli w walce, polowaniu lub na misji nie powiedzie Ci się, możesz oszukać przeznaczenie i zmylić los. Sukces w poczynaniach jest wtedy marginalny, może jednak odwrócić Twoje szanse.

Niezdarny wojownik – masz twardą łuskę i zbite mięśnie. Nie jesteś przez to najlepszy w walce, brak Ci refleksu, zwinności i płynności ruchów. Nigdy nie będziesz łowcą ani wojownikiem, jednak łatwiej ci przyjąć atak fizyczny.

Mięso: 4/4
Owoce: 0/4
Kamienie szlachetne: 0x Bursztyn, 0x Nefryt, 1x Diament, 1x Topaz
Zaciekły Kolec
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 864
Rejestracja: 16 sty 2014, 13:50
Płeć: Samiec
Księżyce: 64
Rasa: Skrajny

Post autor: Zaciekły Kolec »

A: S: 2| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 1| A: 2
U: B,W,Pł,A,Śl,Skr: 1| O: 2
Atuty: Boski Ulubieniec; Nieparzystołuski;
Głosy w głowie? To wykluczone! Jednak nie mógł pozbyć się wrażenia że ktoś na prawdę coś do niego przemówił, może nie w środku jego głowy, ale bardzo blisko! A to znaczyło że sprawa jest niezmiernie ważna!
A nawet jeśli nie była ważna, to bardzo był ciekaw kto go zaprosił i w jakim celu. Przez myśl przeszło mu że mógł być podstęp, a jednak musiał chociaż zobaczyć o co chodzi z tym zaproszeniem i przede wszystkim, kto go zaprosił!
Wzbił się zaraz w powietrze i zaczął kierować się w stronę terenów wspólnych. Nie kojarzył Skał Pokoju, ale po samej nazwie skojarzył gdzie powinien szukać.
Po dłuższym czasie, gdy już dotarł na terenie wspólne i znów minęło trochę czasu gdy znalazł się w okolicy, udało mu się dostrzec grupkę innych smoków w podobnym wieku do niego. Jeśli go oczy nie myliły, to nawet widział Motylka i Porywistego!
Jak najszybciej zaczął kołować, by wylądować gdzieś nieopodal i podejść do Jaspis. W wesołym marszu skierował się w jej stronę i zaczepił ją.
Ciebie też wezwano Motylku? Jak super! – Oznajmił radośnie, siadając sobie obok niej i sprawdzając czy w pobliżu na pewno nie ma gdzieś Chaos. No nie, skoro nie ma jej obok Jaspisu to raczej w okolicy też jej nie będzie.
Rozejrzał się więc ogólnie dookoła, na pyszczki innych smoków. Dość szybko dostrzegł te biało niebieskie futro które okrywało ciało Szpetu. Go nieco poznał na rodzinnym spotkaniu które przygotowała jego matka. Może i teraz go trochę lepiej pozna?
Oprócz niego oczywiście przyglądał się innym smokom. W tej grupce ciężko było rozpoznać kto dokładnie z jakiego stada jest, więc co tu dopiero mówić o czyichś rodzicach! Na tą porę mógł jednak śmiało stwierdzić że brakuje tu stada Wody.
Oh, jego brat. No tak, on też tu był. Nie bardzo przepadał za nim. Nie miał mu nic za złe, ale nie mógł pozbyć się wrażenia że jest on niechętnie nastawiony do niego, dokładnie tak jak Flygo. No, ale to rodzina. Rodzinę się kocha, nie?
Kto następny, kto następny? Zabawa trwa dalej! Najlepsze było w tym wszystkim że nie tylko on się tak rozglądał! A co to znaczyło? Ano to, że bardzo łatwo było zetknąć się spojrzeniem. Za każdym razem gdy tak się działo, Fáelán w stronę takiego delikwenta wyszczerzał szeroko białe kiełki, pozdrawiając go radosnym uśmiechem!
Parę razy przyjrzał się Żurawiowi. Bardzo podobały mu się barwy na jego ciele oraz to, w jaki sposób były one ułożone.
Również zaciekawiło go spojrzenie Dzierzby. Jej ślepia były mu w jakiś sposób bardzo znane..
Ale ale, czy nie zapomniał o najważniejszym! Roztrzepany Fáelán oczywiście na sam koniec spojrzał na osobnika który ich prawdopodobnie zaprosił. Wyglądał jakby na głowie miał czaszkę, chociaż reszta jego ciała była szara, a on sam był dość chudy. Kurczę, wyglądał jak Ateral!

Licznik słów: 459
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
Boski Ulubieniec: spotkanie duszka raz na polowanie/raz na 2 tygodnie, owocujące o połowę większą nagrodą niż jest to dopuszczalne w przypadku "czegoś niespodziewanego".
Nieparzystołuski: -1 ST do wiodącego Atrybutu i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do wiodącego Atrybutu i Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy.

Magiczne moce here:
– możliwość wyleczenia kalectwa
– możliwośc odmłodzenia/postarzenia postaci o 10 księżyców
– brązowy żeton


1 2 3

#53cc4f
Tropikalna Łuska
Dawna postać
Cytryn
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 345
Rejestracja: 01 lis 2016, 11:14
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 14
Rasa: Morski

Post autor: Tropikalna Łuska »

A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 2| A: 3
U: B,Pł,L,A,O,MP,MO,Skr,Śl,Kż,M,MA,W: 1|
Zebranie nie mogło odbyć się bez zamaskowanego jegomościa, który to znów wymknął się kochanej mamie i podreptał ku Skałom Pokoju. Po co? Znowu był chyba gdzieś wzywany. Przynajmniej słyszał, że ktoś go wołał. Może i nie znał celu, ale postanowił przyjść. Może dostanie coś ciekawego? Albo pozna? Albo się nauczy? Młodzik podszedł cicho do zgromadzonych tu smoków. Akwamarynowe ślepia ciekawsko wyglądały zza maski na obecne tu smoki. One też tu przybyły po to samo co on? Wszystkie były całkiem... młode? Za dużo tych wszystkich tajemniczych pytań. Małemu aż kręciło się w łepku, gdy je słyszał. Nie podchodził zbyt blisko. Ustawił się między innymi, jakby udając przypadkowo przybyłe pisklę, które wcale nie miało powodu by się tu znaleźć. Wpatrywał się uważnie w dużego smoka, samca? Był jakiś taki dziwny. Bił od niego chłód i majestat. Kim był i czy on ich tu wezwał? Tak, kolejne pytania. Młodzik rozejrzał się jeszcze próbując policzyć obecne tu smoki. Czekał. Co innego miał w końcu robić?

Licznik słów: 161
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
#86d1e8
Mimoza
Dawna postać
Mimosa Pudica
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 51
Rejestracja: 06 wrz 2016, 17:16
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 12
Rasa: Skrajny
Opiekun: Figlarna Łuska

Post autor: Mimoza »

//nie ogarniam czy jeszcze mogę wbić wiec wbijam!

Mimoza uslyszala dziwny głos tuż przy uchu. Rozejrzała się zdziwiona po grocie matki nigdy nie słyszała takiego głosu. Mama jednak wydawała się go ignorować ale jej młodsze rodzeństwo wydawało się być jakoś... poruszone. Wybiegła z groty szukając tych całych Skał Pokoju. Po raz pierwszy w swoim życiu sama opuściła tereny Wody. To było cos!
Gdy już trafiła w odpowiednie miejsce było już tu sporo smoków, no cóż Mimoza przez swoje kalectwo do najszybszych nie należała. Miała ochotę się z wszystkimi przywitac ale całą jej uwage zagarnął sibieszary smok. Otworzyła zdziwiony pyszczek i cały czas gapiąc się na Szarego skierowała się w stronę rodzeństwa. Omalo na nich nie wpadla! Na szczęście zatrzymala się w pore. Usiadła koło brata i malutkiej siostry.
– Cześć Szept! – przywitała się z bratem. Nie znała go za dobrze ale teraz chyba była okazja.

Licznik słów: 146
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Nie wiecie co w moim sercu się kryje
Chcę żyć i przeżyję
Nigdy nie ulegnę nigdy nie ulegnę wam – nie
Kto nie dotrze do fal nie popłynie na ich grzbiecie
A wy tak właśnie chcecie
Nigdy nie ulegnę nigdy nie ulegnę wam – nie
Chcę wolnym być chcę żyć

Obrazek
Posiadane: Kwiat dzikiej róży wczepiony w grzywe
Wrzawa Wierzb
Starszy Ziemi
zepsute narzędzie
Starszy Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 2156
Rejestracja: 01 lut 2014, 22:25
Stado: Ziemi
Płeć: samica
Księżyce: 109
Rasa: morski x pustynny
Opiekun: Zamącony Błysk*
Mistrz: Basior Lancetowaty*
Partner: Zapierający Dech

Post autor: Wrzawa Wierzb »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 3| P: 4| A: 4
U: B,L,Prs,A,O,Śl,Skr,MA: 1| W,Pł,Kż: 2| MP: 3
Atuty: Pechowiec, Parzystołuska, Przyjaciel natury, Wszechstronny, Opiekun
//też sobie pozwolę!

Lew miał pewne opory przed opuszczeniem stada bez powiadomienia taty, lecz sytuacja była nagła i bardzo poważna – słyszał nieswój głos w swojej głowie. I zwyczajnie nie mógł, nie. Mógł. zignorować faktu, że miał intruza w umyśle! Myślał, że tylko on może tam siedzieć!
Powietrze było chłodne, a jego łuski młode i cienkie, lecz towarzystwo Żurawia i ciągły ruch pozwoliły mu zupełnie zignorować ten fakt. Jako że sam nie wiedział, gdzie powinny się znajdować rzekome Skały Pokoju, zdał się na brata – on wyglądał tak, jakby się w tym orientował. I w końcu dotarli, więc może rzeczywiście wiedział? Na miejscu znajdowało się wiele innych smoków wzrostem podobnych do ich dwójki, więc Lew obrzucił wszystkich promiennym uśmiechem. Pachnieli jakoś dziwnie, nigdy ich nie widział, ale przynajmniej był tu ktoś oprócz niego i brata. Nie chciał znaleźć się w takim pustym miejscu sam na sam z tamtym szarym smokiem.

Licznik słów: 150
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
[pechowiec]
po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu
[parzystołuska]
-1 ST do P i Wytrz w czasie parzystych miesięcy;
+1 ST do Wytrz w czasie nieparzystych miesięcy

[przyjaciel natury]
drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze
[opiekun]
stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu
[wszechstronna]
-1 ST do testów umiejętności opierających się na S i M

#Babi [lisiczka]### Mak [ryś]##.##
S:1|W:1|Z:2|M:1|P:2|A:1### S:1|W:1|Z:1|M:1|P:1|A:1
B,A,O,Skr,Śl:1
###B,A,O,Skr,Śl:1
Dmuchawiec

[niemechaniczny gronostaj]
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
śnieg wszędzie śnieg
wracam do domu
po twoich śladach


fullbody / teczka / Ważka vibes / KO

/ / / /
Obrazek
uszkodzenia neurologiczne: +2 ST do magii
Aroganckie Piękno
Dawna postać
Zazdrościsz?
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 421
Rejestracja: 06 lip 2016, 17:29
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 32
Rasa: Pustynny
Opiekun: Heulyn
Mistrz: Keezheekoni

Post autor: Aroganckie Piękno »

A: A: S: 1| W: 1| Z: 2| I: 1| P: 3| A: 5
U: ,A,O,MP,MO,MA,Kż,Śl: 2| B,S,Pł,L,Skr: 3| W,M: 4
Atuty: Atrakcyjny; Chytry Przeciwnik; Mentor;
Na spotkanie przybyła także i Aileen. Młoda, acz jeszcze piękniejsza, niż te słodziutkie pisklęta samiczka była niczym zapowiedź nadchodzącego śniegu. Była piękna, lecz zimna. Jej złote spojrzenie przesunęło się po wszystkich zebranych smokach, ale na nikim dłużej, niż było to konieczne. Dopiero potem jej ślepia utkwione były w czerwonym samcu. Jej bracie. Bez większych zastanowień młoda piękność popłynęła sunąc po ziemi z taką gracją, że aż trudno było się nie odwrócić za nią. Na jej pyszczku pojawił się lekki, ledwo zauważalny uśmiech skierowany tylko i wyłącznie do brata, po czym usiadła bez słowa obok niego. Nie potrzebowała nic mówić. Jego obecność obok była dla niej wystarczająco dobra. Był kimś, kogo znała, reszta była dla niej obca.

Licznik słów: 116
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Mistycznooka
Dawna postać
Żyje w sajgonie
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 2059
Rejestracja: 18 wrz 2016, 14:31
Stado: Umarli
Płeć: Samica
Księżyce: 55
Rasa: Górski
Opiekun: Płacz Aniołów
Mistrz: Opoka Ziemi
Partner: Płomień Świtu

Post autor: Mistycznooka »

A: S: 3| W: 3| Z: 5| I: 1| P: 4| A: 3
U: MA,MO,MP,M,W,Pł,S,L,O,B: 1| Śl,Kż,A: 2| Skr: 3
Atuty: Zwinny, Pamięć przodków, Tropiciel, Znawca terenów
Mistycznej obiło się o Uszy kiedyś o czymś takim jak Spotkanie Młodych. Było to czymś w rodzaju zbiorowej nauki różnych smoków z różnych stad.. Chyba tak. Górska ostatnimi czasy była tak zaaferowana poszerzaniem swoich horyzontów i odkrywaniem nowych rzeczy, a przy tym jeszcze nie zapominając o nauce na jej przyszłą profesje, że nie rozmyślała ona nad tym, co kiedyś interesowało ją w opowieściach opiekuna, kiedy była małym pisklęciem, wygodnie wyłożonym w bujnym futrze przybranego taty, którego głównym zajęciem było słuchanie jego opowieści. Tak – Łzawy oczywiście opowiadał jej o tym. I tak – Mistyczna całkowicie zapomniała. Młódka była akurat w powietrzu, kiedy cichy i stanowczy głos zabrzmiał obco w jej głowie. Całe skupienie i odliczanie łomotów serca do zamierzonej sobie lokacji nagle straciło sens. Mistyczna od razu się rozproszyła i straciła orientacje. Co to za głos?.. Jakim prawem.. Jakim prawem jakiś obcy głos wdarł się w jej świadomość?!
Poczuła jak powoli spada w dół. Musiała na chwilę zapomnieć o tajemniczym "zaproszeniu" jeżeli nie chciała się rozbić. Nie wyszło jej to zbyt zgrabnie – Awaryjne lądowanie nie obyło się bez komplikacji i Górska zahaczyła boleśnie to raz o konar to raz o pień a i chyba o skałę, kiedy to jej łapy dotykały ziemi. Trudno jej było stwierdzić, ważne że wylądowała. Otrzepała się z żałosnym jękiem, który wynikł przez porażkę w lądowaniu. Skończyła na.. 14 biciu serca. Oh. Świetnie. Jest 14 bić serca od groty. Przynajmniej będzie wiedziała jak wrócić. Ale teraz..
"Zapraszam cię na Skały Pokoju"
Tylko teraz gdzie są Skały Pokoju?... Gdyby była teraz w powietrzu, mogłaby spróbować tam trafić, łatwiej byłoby jej określić gdzie jest... ale teraz szczerze powiedziawszy Mistyczna nie ma pojęcia gdzie jest. 14 odbić serca od Groty. To by było na tyle.
Młoda usiadła na zadzie i zaczęła kontemplować co począć. Nieodparta i dosyć niebezpieczna dawka ciekawości przemawiała teraz przez młodą, dawka ciekawości tak świetnie podsycana przez każdą podróż, przez każdą opowieść, przez każdą naukę i przez każdy wschód słońca. Podniosła się, rozprostowała przednie łapy i zaczęła iść przed siebie, a jej nos zdawał się być teraz nadzwyczaj wyczulony. To dobrze.
Przeszła dosyć znaczną liczbę kroków, liczyła ale i w tym samym czasie próbowała złapać jakiś trop. Wtedy właśnie to był ten moment w którym Młoda wodnista przypomniała sobie o opowieściach Łzawego o Spotkaniu Młodych.
Skoro to spotkanie Młodych, to muszą być też tam jakieś inne młode smoki które znam... – Miedzy liczeniem kroków a łapaniem Woni, Górska musiała obeznać się z sytuacją.
Kwiecie?
Wydaje się być jakieś.. znajome. Od razu przystanęła i zwróciła Łeb w stronę zapachu. To jest trop!
Zaczęła biec w tamtą stronę. Kwiecie zdawało jej się coraz bardziej znajome a kiedy przebiegła pewien dystans była już pewna.
Mimoza! – prawie wyrwało jej się z ust, kiedy w końcu mogła wyczuć położenie swojej przyjaciółki. Ostatecznie jednak, nie wydała z siebie żadnego dźwięku – Może spotkanie już trwa, przeszkadzanie w nim to ostatnie co chciała by zrobić. O ile to spotkanie.
Mieszało się tu wiele woni. Trzeba przyznać że jest tutaj dużo różnych smoków – Więc może się jednak nie pomyliła. Mignęła jej nawet jeszcze inna znajoma woń, jednak na Mimoze natknęła się wcześniej.
Z zaskoczenia tyrpnęła ją łbem na przywitanie i przysiadła obok.
– Witaj Mimoziu, czy to jest.. Spotkanie Młodych? – Spytała niepewnie i cicho by nikt nie dowiedział się o jej niewiedzy.
Był tu obecny też inny zapach... Zapach... Śmierci..?

Licznik słów: 560
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu

Hansel
Sowa

U: A,O: 3| Skr,Kż: 2 // A:W:1 Z:2 I:1 P:2 A:1

KP
Umiejętności magiczne/fizyczne: +4ST
Śledzenie/MP: +1ST
-1ST po rzutach na "widzenie maddarą"
-2ST w przypadku poświęcenia tury kompana
(nie tyczy się śledzenia i MP)
~Atuty~
Pamięć Przodków
Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -2 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie).
Zwinny
Jednorazowo +1 do Zręczności
Tropiciel
Raz na dwa tygodnie smok znajduje na polowaniu zwierzę dające 4/4 mięsa, niezależnie od tego czy go szuka. Dodatkowo raz na miesiąc podczas modlitwy w świątyni otrzymuje dar od swojego patrona.
Znawca Terenów
Raz na dwa tygodnie smok napotyka na polowaniu/wyprawie dodatkową zdobycz (dającą 4/4 mięsa), kamień czy dorodne zioło (w zależności od tego czego akurat szukał).

Drzewko Mistyka
Motyw Muzyczny
Strzegący Kolec
Dawna postać
Zbieracz
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 212
Rejestracja: 17 lip 2016, 2:50
Stado: Umarli
Płeć: Samiec
Księżyce: 23
Rasa: Skrajny
Opiekun: Jeździec Apokalipsy, Cichy Potok

Post autor: Strzegący Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| I: 2| P: 2| A: 2
U: B,W,A,Kż,O,S,Pł: 1| L,Skr,Śl,MA,MO,MP: 2| Skr: 3
Atuty: Spostrzegawczy, Kruszyna
Młody złotołuski samczyk był w momencie otrzymania mentalnego przekazu w grocie rodzinnej, a dokładniej mówiąc w niewielkiej jej części, w której to trzymał swoje skarby. Swój rubin – Ihtan – i pełno śmieci, które coraz mniej cenił. Nie miał już trzech księżyców i dawno pojął, że takie rzeczy jak gałązki, ładne liście, czy wiewiórcza czaszka są bezwartościowe. Liście zwiędły, a niegdyś nietypowe, dziwnie poskręcane korzenie nie były już takie ekscytujące. Znajdywał ich coraz więcej i więcej, aż w końcu przestał zwracać na nie uwagę. Omijał je, a w swoim skarbczyku niemal ich już nie oglądał. Trzymał je jedynie z sentymentu. Jego pierwsze pisklęce znaleziska...
Niczego jednak nie wyrzucił. Był kolekcjonerem. Nie potrafił. Chodził po grocie wśród uschłych liści, gałęzi i innych podobnych eksponatów, tak, że pomieszczenie sprawiało wrażenie bycia wystylizowanym na las. Za każdym jednak razem, gdy do niego wchodził, liczył się tylko ten jeden półprzezroczysty czerwony kamień. Spoglądał na odbicie swoich fioletowych ślepiów, gdy do jego umysłu wdarł się ten głos. Cichy i spokojny, ale z drugiej strony dziwnie niepokojący. Wyraźny i zrozumiały, zupełnie jakby jego właściciel pracował nad dykcją przez tysiące księżyców. Nie był w tej chwili nawet pewny, czy rzeczywiście był to przekaz mentalny, czy może coś innego... Ale nikogo przecież w pobliżu nie było. Evaris zastygł, jakby oczekując dalszych wskazówek, ale nastała grobowa cisza. Mimo pozornej życzliwości smok czuł, że w głosie tym było coś znacznie głębszego. Wiecznego, nieskończonego.
Ukrył Ihtana w skalnej wnęce i podekscytowany ruszył do wyjścia. Zatrzymał się w progu i jakby nabrawszy nowych sił i pewności siebie uniósł jeden z liści i wyniósł go na zewnątrz. Pozbył się jednego śmiecia. Nie potrzebował go już. Wystarczy mu rubin.

Po krótkiej konsultacji z Apokalipsą i uzyskaniu wskazówek dotyczących dotarcia na miejsce, Evaris zjawił się wreszcie na Skałach Pokoju. Rozejrzał się po zebranych pisklętach i adeptach. Znał chyba tylko Sekrecik, którą to przywitał krótkim, choć życzliwym "cześć!". Dopiero po chwili zorientował się o obecności...
No właśnie, kogo? Smok był ogromny. Tak mu się przynajmniej wydawało, choć w rzeczywistości nie wykraczał rozmiarami poza przeciętnego dorosłego osobnika. Ogromny był na swój własny sposób. Ciemnoszare łuski z jednej strony kontrastowały z kłębiącymi się na horyzoncie burymi chmurami, a z drugiej idealnie do nich wpasowywały. Zdawał się on też być jakby wydłużeniem skał. Elementem scenerii. Jednocześnie mistyczny i niezwykły, jak i zwyczajny, szary i naturalny. Myśli młodzieńca biły się ze sobą, nie będąc w stanie znaleźć trafnego zespołu przymiotników, którymi można by opisać ów postać. Wszystko się ze sobą wykluczało... Jak i stanowiło idealną całość.

Licznik słów: 416
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
W miarę wzrostu bogactw rośnie i chciwość; im więcej kto ma, tym więcej pragnie.

Nauka? No pewnie! Przyjaciel czy wróg, należy się jeden kamień.

Potrzebujesz pary smoczych łap do wykonania brudnej roboty? Zrobię za kamienie wszystko ;)
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej