OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Duszenie spojrzał na pstrokatego, granatowego smoka, mając ochotę na jego oczach wziąć w łapy pysk jego syna i ostentacyjnie i namiętnie pocałować w pysk, ale nie zrobił tego. Z prostego powodu, nie lubił wykorzystywać innych, na pewno nie w taki sposób a Skrzące wyglądał dość... Niewinnie.Ślepia samca zwęziły się w cienką nić, dobrze pamiętał ich wyprawę zza barierę i nie miał najlepszego zdania o tym typie, ale co mógł zrobić? Był członkiem stada, do którego należał.
Parsknął śmiechem, głośno, wręcz teatralnie.
– Nic tu po mnie – powiedział opryskliwie, trzaskając ogonem na boki niczym wściekły kot. Zmierzył wzrokiem raz jeszcze Skrzące – Może kiedyś się spotkamy – mruknął, a nastepnie rozpostarł skrzydła i machnął nimi, by odlecieć jak najdalej.
[z/t]
Skrzące Rosy
Huragan Popiołów