OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przyszedł do Świątyni razem ze swoją nieodłączną kompanią! Ctouklissowi bardzo spodobała się forma przemieszania się na grzbiecie Axarusa, podpatrzył to u jednej, białej samiczki, która również hodowała kraby! Kompan usadowiony był więc w wygodnym miejscu, z którego obserwował świat. Teigan oczywiście szła gdzieś za Mackonurem i pilnowała, by temu przypadkiem nic się nie stało, albo żeby on sam nie narobił kłopotów! Była chcąc czy nie chcąc... odpowiedzialna za niego! Celem wizyty w Świątyni była oczywiście modlitwa do patronów Axarusa: Uessasa i Thahara! Oh, nie byli jednak sami w komnacie z posągami. Teigan trzepnęła Mackonura łapką, a ten zauważył będącego tutaj smoka, a raczej smoczycę! I coś mówiła o Agree... agree... agreście? Zgubiła go? Axarus też czasami gubił swoje jedzenie, żaden z tego wstyd! CHWILA! Czy ona właśnie się ich zapytała o zdanie w tej kwestii? Przecież nawet do niej nie podeszli i się nie przedstawiali! To musi być jakieś... medium! Prawda była taka, że samica po prostu mówiła do posągów, ale oni o tym nie wiedzieli!~ My? Zgubiłaś agrest, no nie? Pomogę ci go znaleźć! On rośnie na takich krzaczkach w lesie! Biały puch już schodzi powoli z ziemi, to też agrest powinien być gotowy do wyrwania! – Zaoferował samiczce swoją, a raczej ich pomoc! Znał się na tropieniu owoców, tak właściwie, o wiele łatwiej je znaleźć niż na przykład zwierzęta! Niby te drugie są o wiele większe, ale takie krzaczki i drzewka nigdzie nie uciekają!
~ Znam DWÓCH najlepszych tropicieli na świecie! Jeden to nawet nazywa się TROPICIEL! Myślisz, że tak się urodził i go nazwali tym imieniem i dlatego został tropicielem, czy może przybrał takie miano, bo był świetny w swym fachu? Zawsze się nad zastanawiałem! – Pochwalił się swoimi znajomościami, ale być może nie były one potrzebne! Z nosem przy ziemi zaczął węszyć i szukać śladów agrestu, owoce tak po prostu nie znikają sobie od tak!
~ Teigan, Ctoukliss... szukajcie agrestu! – Polecił swoim kompanom, Krab Ctoukliss skoczył z grzbietu Mackonura i zaczął swoim boko-krokiem przemierzać świat w poszukiwaniu zaginionego obiadu Pogodnej. Teigan chyba rozumiała o co chodziło w tej całej sytuacji, więc rozglądała się nie za owocami, a za jakimś stworzeniem, które mogło być w okolicy! To ona była MÓZGIEM tej kompanii, musiała myśleć!