Strona 1 z 4

: 30 paź 2014, 19:40
autor: Pani Wojny
Runa Ognia wyłoniła się spośród mlecznej mgły, pojawiając się na Skałach Pokoju ze swoimi smokami. To był ten dzień. Dzień, w którym jej wspaniałe stado rzuci wyzwanie innemu, równie silnemu, i zmierzą się by sprawdzić kto jest lepszy. Pojedynki tego rodzaju były często spotykane wśród pojedynczych smoków.
Czy w większej skali zadziałają równie dobrze?
Zatrzymała się na płaskim terenie, mogącym pomieścić jej grupę i tych, których przyprowadzi ze sobą Złudzenie Życia. Popatrzyła na swoje smoki. Była dumna, mogąc żyć wśród nich. Charakterny Jad Duszy z jego kompanami, wytrwała Słodycz Zbawienia i jej doskonałe umiejętności, dzielna Ćmienie Maddary radząca sobie z problematyczną łapą, jej dawna uczennica Zmiana Nastawienia, mająca energii za dwa smoki. Niepamięć Świtu pilna i dumna, Lunarny Kolec, będący chłodniejszą wersją swego ojca i Czerwony Kolec, indywidualista, którego czasami ciężko było Runie zrozumieć. Poza nimi byli też widzowie, Ogniści, którzy tę bitwę będą jedynie obserwować, bez aktywnego udziału. Oni też musieli tu przyjść, bo mieli wiele do zobaczenia i wiele do zapamiętania na przyszłość.
Kiedy spojrzała w niebo, na fioletowym pysku pojawił się dziwny grymas. Coś jakby pełen melancholii uśmiech. Ale zaraz otworzyła pysk i ryknęła ogłuszająco, zatem można było ten uśmiech uznać za zwykłe przywidzenie.
A potem pozostawało jej jedynie czekać na wyzwane stado.

: 30 paź 2014, 19:54
autor: Ćmienie Maddary
Ha! Trójłapa smoczyca. Ona tu przybyła przed całym motłochem smoków. Była bardzo podekscytowana. Rany niedawno się zagoiły i znów mogła walczyć. Paliła się. Maddary nie używała od bardzo dawna i gromadziła się w jej ciele. Wypełzała z niego w postaci płomyków, które osiadały na jej ciele, wiły się. Jej ślepia barwy płomienia były dzikie. Poruszając się na trzech łapach, czwartą poruszając się tylko by przesunąć do przodu. Powoli, bez pośpiechu. Z krótkimi skrzydłami zawieszonymi po bokach ciała. Kaleka! Szła dumnie, z uniesionym pyskiem. Przybyła za Runą Ognia, jej przywódczynią. Ach! Czuła jak magiczna esencja krążąca w jej ciele buzuje. Maddara i Ćmienie były gotowe do walki. Tak, była Ćmieniem Maddary. I to ćmienie teraz było żarem! Smugi magii rozpalały jej ciało. Maluczkie płomyczki błądzące po jej ciele rozświetlały jej jasne futro. Łypała wzrokiem na innych, zachęcająco, chociaż nie kierowała swojego wzroku w kierunku Jadu. Na jego widok zapewne cały jej zapał by zgasł. Ale... Już niedługo bitwa. Tak długo nie walczyła! A może Życie stchórzy? Może smoki Życia okażą się rozpuszczone i bojaźliwe? Ha! Tylko tego brakowało!

: 30 paź 2014, 20:00
autor: Niepamięć Świtu
Niepamięć zjawiła razem ze swoją przywódczynią. Skały Pokoju... dosyć paradoksalnie jest to miejsce także i wyzwań na wojny. Chociaż, taka potyczka nie wykluczała względnego spokoju pomiędzy stadami. Ot, przyjacielska walka o tereny. No, przynajmniej dopóki któryś smok by poważniej nie ucierpiał.
Nawet jeśli Świt w jakikolwiek sposób cieszyłaby się nadchodzącymi walkami, nie okazywała tego w żaden sposób, typowo dla siebie. Jej pysk pozostawał obojętny, podobne jak ślepia. Była wręcz przeciwieństwem Ćmienia, która aż paliła się, aby komuś złoić zadek w tej wojnie. O ile przeciwnicy w ogóle przybędą i nie stchórzą.
Łowczyni stanęła koło Ćmienia, raczej beznamiętnym wzrokiem omiatając otoczenie.

: 30 paź 2014, 20:10
autor: Jad Duszy
Biały kruk krążył ponad głowami zebranych, będąc typowym obrazem dla działań wojennych. padlinożerne kruki często zbierały się nad polem walki i Antares nie był wyjątkiem, chociaż tym razem przybył tu jako kompan. jego krwiostoczerwone ślepia dostrzegały z góry wszystkie szczegóły, chociaż kruk starał się trzymać blisko swojego smoczego towarzysza.
Rudy kotołak również przybył na Skały pokoju, bezszelestnie jak cień, swoimi bursztynowymi ślepiami przypatrując się wszystkiemu. trzymał się nieco z dala od smoków, krocząc u boku Jadu Duszy. Sam czerwonołuski Wojownik przystanął obok Niepamięci Świtu. jego złote ślepia jak zwykle jarzyły się kpiącym rozbawieniem, a na pysku smoka widniał typowy dla niego cyniczny uśmiech. o czym myślał? Cóż, z pewnością w tym momencie nie był znudzony. ni9ezaleznie od tego, jak zakończa się utarczki wiedział, ze czeka go chociaż odrobina zabawy i był z tego powodu zadowolony. cóż, z innych powodów również, ale nie warto ich wszystkich wymieniać. Pozostawało czekać na przybycie smoków Życia.

: 30 paź 2014, 20:56
autor: Turkusowa Łuska
przybyła na skały pokoju zaraz po tym jak usłyszała ryk przywódczyni.
wylądowała niedaleko Jadu Duszy, po czym skinęła pyskiem na przywitanie do wszystkich i stanęła obok nauczyciela nie odzywając się, za to rozglądała się na wszystkie strony.
była ciekawa jak to wszystko będzie wyglądało, nie miała okazji widzieć jeszcze nigdy wojny.
może uda jej się zapamiętać różne techniki walk, które zobaczy u członków stada i zapamięta dokładnie by wykorzystać na przyszłość. machała ogonem lekko wciąż się rozglądając.


//chyba nie mam weny D:

: 30 paź 2014, 22:00
autor: Czerwony Kolec
Czerwony przyleciał pełen powagi nad Skały Pokoju i wylądował przy smokach Ognia. Otrzepał się dostojnie i powiedział do wszystkich – Dzień dobry!. Ustał obok Ćmienia, uśmiechając się do niej lekko. Ciekawe, jak potoczy się ta wojna? Jak sprawdzi się Czerwony w pierwszej walce? Takie pytania zadawał sobie adept w myślach. Smoki z Życia nie są chyba raczej bojownicze. Miał okazję poznać kilka dawno temu i raczej nie wyglądały bardzo potężnie. W każdym razie Czerwony jest bardzo podekscytowany i da się to zauważyć. Adept spojrzał w kierunku Życia. Kiedy rozpocznie się wreszcie walka?

: 30 paź 2014, 22:12
autor: Turkusowa Łuska
z życia jedynie miała poznać trójkę smoków jak na obecny czas,
ale nie rozmawiali długo, wyjątkiem był jeden samiec z którym wdała się w długą rozmowę
o wszystkim i o niczym, ale polubiła go, jeszcze jednym smokiem z życia którego poznała była Lilka ją także bardzo polubiła, z przywódcą nie miała zbyt wiele czasu na zamienienie kilku słów. miała nadzieję, że po wojnie stosunki nie ulegną zmianie.
Widząc Czerwonego Kolca uśmiechnęła się do niego przyjaźnie po czym skinęła mu pyskiem na przywitanie, ahh już nie mogła się doczekać kiedy pojawi się stado życia

: 31 paź 2014, 10:08
autor: Echo Odwetu
Zmiana nie chciała nic przegapić, dlatego też pojawiła się tu niedługo po przywódczyni. Nie wiedziała co może zobaczyć. Bądź co bądź nie było to towarzyskie wezwanie na pogawędkę, ale też nie chodziło nic naprawdę złego. Chociaż... Zależy jak na to spojrzeć. Usiadła niepewnie na ziemi, nie spodziewała się aby Życie źle zareagowało. A przynajmniek na tyle, by zrobiło się nieprzyjemnie. Owinęła ogonem łapu i zerknęła z ukosa na Runę. Jak przywódczyni to wszystko rozegra?



//przepraszam za jakość posta, ale brak komputera i czasu mnie przygniata

: 31 paź 2014, 14:47
autor: Zadziorny Kolec
Znowu go na coś wezwali, ale tym razem to była wojna, udał się więc z większym entuzjazmem niż na ceremonię członka stada ognia, którego wgl. Nie znał. najchętniej to bym sam walczył ale musiał podszkolić swoje umiejętności do walk, nie miał zamiaru ginąć tak wcześnie, powiedział sobie, że będzie żył dłużej niźli Mocarny Zwycięsca. Kiedy dotarł na skały zobaczył już kilku członków stada oraz siostrę, przywitał się tylko z przywódczynią nie zwracając na resztę uwagi i udał się do siostry.

: 31 paź 2014, 20:03
autor: Słodycz Zbawienia
Przyszłam za całą grupą Ognistych, a moje ślepia ciskały gromy. Pysk był jednym wielkim grymasem, a torba przewieszona przez łeb i bark była pusta. Puściutka. Mimo to przyszłam. Chociażby bez ziół, dam sobie radę. Stanęłam za całą grupą. Wszak to nie ja będę walczyć. Ja będę jedynie leczyć. Kurama przyszedł ze mną. Ale nie po to, by walczyć. Będzie mi pomagał przy rannych i nieprzytomnych. Wszak nie dorobiliśmy się jeszcze kleryka. Mój ogon uderzał o ziemię rytmicznie, ukazując moje poirytowanie.

: 31 paź 2014, 20:18
autor: Uskrzydlony Marzeniami
To zabawne, że przewodzi Stad już tyle księżyców, a to pierwsza wojna, w której będzie brał udział. Mimo to nie uśmiechało mu się wojować właśnie teraz. Po wyjściu z groty przybył na wezwanie, wiedząc od kilku chwil co się święci. Przyprowadził ze sobą całą zgraję Życia, która zdecydowała się wziąć w tym udział. No i Liliową, która na chwilę musiała zostawić młode i się tu zjawić. Po jego prawej stronie szli jego kompani, gotowi do walki. Ostatnio mieli sporo problemów, więc coś takiego będzie dla nich świetną odskocznią. Stanął naprzeciwko Runy, zachowując stosowną odległość. Jego pysk był maską, a żółte ślepia wydawały się niczego nie widzieć.


//nie wiem kiedy zjawią się wszyscy, gdyż niektórzy mają zgłoszoną nieobecność, a jutro święto raczej wyjazdowe, więc byłabym wdzięczna za okazanie nieco cierpliwości.

: 31 paź 2014, 21:53
autor: Gałązka Jaśminu
Liliowa szła ogon za swoim Marzeniem. Była rozgoryczona i wściekła, ale trzymała nerwy na wodzy. Złudzenie miał wystarczająco dużo problemów więc nie chciała przysparzać mu kolejnych okazując swoje zdenerwowanie i niechęć. Tej ostatniej nie było co się dziwić. Liliowa z duszą na barku musiała zostawić pisklęta w Obozie, a nie była pewna czy Ogniści zachowają się honorowo. Nie wierzyła im, ani tak naprawdę nikomu kto był spoza Życia. A jeśli wróci do jaskini i zastanie tam martwe pisklęta? Próbowała odsuwać od siebie takie myśli, ale nie było to łatwe.
Na Skałach Pokoju (o ironio!), była drugi raz w swoim życiu. Pierwszy raz jednak widziała stado Ognia w całej swojej okazałości. Zmierzyła przywódczynię i jej smoki pełnym niechęci i złości spojrzeniem będąc przeciwieństwem swojego obrzydliwie spokojnego partnera. Liliowa nie mogła zrozumieć dlaczego młoda Runa zdecydowała się na tak radykalne kroki. Bestia nie samica. Delikatny pysk kleryczki wykrzywił nieprzyjemny grymas.
Gdy Złudzenie zatrzymał się i ona przystanęła. Czekała na rozwój wydarzeń, choć serce tłukło się w klatce żeber niczym uwięziony ptak. Pierwszy raz w życiu bała się nie o sobie, a o swoją rodzinę.

: 31 paź 2014, 22:00
autor: Iskra Nadziei
Przybyła również Iskra, szła obok Złudzenia i Liliowej, nie czuła strachu, ani zemsty. Wiedziała na co się szykuje zostając czarodziejką, lecz gdyby miała jeszcze jedną szanse wybrania profesji, nadal jej wyborem była by magia. Choć przeżyła już jedną wojnę, ale dopiero teraz stanie do walki, wcześniej była za młoda na to. Stanęła dumnie, nie przejmując się niczym, nawet tym że może być to ciężka wojna. Martwiła się jedynie o swoje pisklaki i partnera, który choć był łowcą prawdopodobnie również będzie walczył. Teraz jednak nie miało to znaczenia, miała za obowiązek bronić własnego stada.

: 31 paź 2014, 23:35
autor: Pryzmatyczna Łuska
Pryzma w podskokach i usmiechem na pysku przybyła na skały pokoju. Brak Atka, no cóż. Zatrzymała się gdy zatrzymał się Złudek, w jej oczach widać było iskierki podekscytowania. Hmmm... Cieszyla się na tą całą wojne. Ledwie się powstrzymała by nie wrzasnąć na całe gardło ,,CZEEEEEEŚĆ WAAAAM!", ale to chyba nie był dobry pomysł. A kogo my tu mamy? Słodycz, ciekawe czy pamięta Lilke, jakiś smok z spotkania z Atkiem, ciocia Ćmienie, Runa i Zmiana. Gdzie Chłodek? Miała nadzieje na walkę z nim. Smoczyca wydała z siebie trochce ptasie podekscytowane ćwierknięcie, po czym pomachała wesoło łapą do Zmiany na przywitanie, usmiechneła się też promiennie do Runy i Ćmienia, przyokazi ruszając uszami.

: 01 lis 2014, 10:01
autor: Posępny Czerep
Ostatnio był tak zalatany, że – co dziwne – nie specjalnie ucieszyła go wieść o wojnie. Tym bardziej że.. Z Życiem? Przecież.. Była tam Lilijka, więc co, jeśli ją skrzywdzi? A z drugiej strony – chciał skrzyżować z nią swe szpony, sprawdzić, jak sobie radzi i dobrze się przy tym bawić.
Tyle że atmosfera nie wróżyła mu zabawy i stąd na pysku smoka widniał krzywy grymas. Leciał za grupą swoich, ciężko bijąc skrzydłami. Za smokiem smętnie wlókł się ogon, jak sznurek za latawcem. Bitwa. Chłód chciał walczyć od kiedy pamiętał. Nie miał jednak morderczych zapędów i miał nadzieję, że walki nie będą przynosiły ran krytycznych. Nie chciał nikogo stracić. Lądując blisko swego ojca wprawił ziemię w ciche drżenie. Ostatnimi czasy jego ciało stawało się coraz bardziej mocarne, wielkie, zbite i pancerne. Nigdy jeszcze nie miał możliwości wypróbować, jak bardzo jest wytrzymały.. Miał jednak nadzieję, że wystarczająco – przynajmniej jak na niedorostka.
Rozejrzał się. Swoich widział i miał świadomość, kto przybył, a kto nie. Przewiercił spojrzeniem złotych ślepi przeciwne stado. Pierwszym, który zwrócił jego uwagę był biało-fioletowy samiec, wyglądający na starego i doświadczonego. Podświadomie starał się oceniać jego możliwości. Czy był to przywódca, o którym nie raz słyszał? Bardzo możliwe. Obok ujrzał uroczą smoczycę, której nie znał i inną.. Której zapach wydawał mu się dziwnie znajomy.. Czyżby była spokrewniona z Lilijką? "Właśnie! Gdzie jest ta przeklęta.. Mała.. Kochana smocza poczwara?" mruknął cicho pod nosem. Z rozbawieniem zauważył, że przeciwne stado jest strasznie.. Puchate! Cicho parsknął pod nosem, nie mogąc się powstrzymać. No cóż.. Wszyscy dotychczasowi jego przedstawiciele zwyczajnie mieli w żyłach krew smoków północnych.. Nie mniej – nie robili przez to zbyt groźnego wrażenia. Nie, nie lekceważył ich – ojciec nauczył go, że to największa możliwa głupota. – zwyczajnie nieco rozgoniło to jego nerwy i pozwoliło się rozluźnić. Z nieco większym zapałem przysiadł na ziemi, bawiąc się kłębami zimnej pary wypuszczanej z nozdrzy.

: 01 lis 2014, 11:56
autor: Pryzmatyczna Łuska
No nareszcie przyleciał też Lunarny! Pryzma wyszczeżyła do niego białe kiełki, a on... nawet jej nie zauwazyl. Zamrszczyla lekko nos. Nie ma tak! Mogła by na niego skoczyć, ale siedział obok, dużego, stasznego, czerwonego smoka, który wedle opisu, najprawdopodobniej jest jego ojcem. Nie mógł siąść koło Runy i Ćmienia? A sam Chłodek też był duży. Tyle że Lilia też sporo urosła, ale była bardziej długą jak wąż czy coś takiego. Już wiedziała co zrobi...
Nad Lunarnym pojawiła się kulka lodowatej wody, która spadła na niego z pluskiem. Pryzma chżąkneła, wpatrując się w Lunarnego z delikatnym zadowolonym usmiechem na pysk.u Nie ma tak jej nie zauważyć!

: 01 lis 2014, 12:25
autor: Posępny Czerep
Siedział sobie spokojnie, uśmiechając się czasem z rozbawieniem do własnych myśli.. Gdy nagle.. "Szlag! Co to ma być!" wykrzyczał mentalnie, rycząc przy tym niezbyt głośno, lecz żałośnie.. Gdy coś odebrało mu dech i całkiem zmoczyło skrzydła! Zaczął się otrząsać, próbując się pozbyć tej głupiej wody, która wzięła się znikąd.. No właśnie – dlatego nie cierpiał magii! Warknął, przybierając bojową pozę i agresywnie rozglądając się w poszukiwaniu wroga. Jego wzrok przeszywał przestrzeń jak szpon. "Kto śmiał zaatakować bez wydanego rozka.." zaczął pomstować w myślach, gdy nagle znalazł Tego Kogoś.. Oniemiał, widząc puchatą kulkę o imieniu Lilia, która uśmiechała się do niego bezczelnie. Udając wciąż wściekłego pobiegł w jej kierunku i rzucił się na nią! Przewrócił i przyszpilił do ziemi, uśmiechając się przy tym promiennie.
– Witaj siostrzyczko! – wykrzyczał, chuchając jej chłodną parą w pyszczek i zszedł z niej, chichocząc jak dziecko. Może i kompromitował się przed stadami. I? Przyda się nieco rozerwać, zanim stanie się zbyt poważnie. Spojrzał na nią ze złośliwym uśmiechem, merdając jednym uchem, by wyrzucić z niego resztę wody. – Jeszcze nie zaczęła się wojna, a ja już z Tobą wygrałem.

: 01 lis 2014, 12:47
autor: Pryzmatyczna Łuska
Parskneła śmiechem na widok jego reakcji. Gdy ten na nią skoczył, zdziwiła się, ale nie przestraszyła. Magiczna woda całkowicie znikła z Lunarnego. Pryzma szybko wstała i wyszczeżyła do niego białe kiełki.
– Ja cię tylko oblałam wodą, a ty mnie tylko przewróciłeś, w niczym nie wygrałeś. – powiedziała niby od tak, przy okazji machając prawą łapą i wzruszając barkami.
– Walka się dopiero zacznie. – powiedziala wysuwając koniuszek różnego języka.
– O i jestem Pryzmatyczna Łuska, przyszła czarodziejka Życia. – przedstawiła się Chłodkowi.

: 01 lis 2014, 13:10
autor: Posępny Czerep
Także wzruszył barkami, patrząc na nią z uśmiechem. Miło było wreszcie ją spotkać. Wysłał Zmianie spojrzenie z ukosa, pewien, że niedługo uśmiechnie się doń złośliwie, widząc całą tą scenkę. Trudno, miał to gdzieś. Usiadł spokojnie obok Lilii, znajdując się bardziej po stronie swego stada, lecz bardzo blisko przeciwnego. Słuchał jej uważnie i z lekkim podziwem w ślepiach, gdy wymawiała swe nowe imię. Potem zamlaskał, jakby je smakował i mruknął:
– Pryzmatyczna.. Czarodziejka.. Noo, nieźle – uśmiechnął się do niej ponownie. – Ja, gdy tylko nauczę się podstaw tej przeklętej magii.. Zmienię imię na ostateczne – mrugnął do niej porozumiewawczo, zastanawiając się kiedy przybędą wszyscy, ile jeszcze jest smoków Życia i czy długo będą tu koczować przed bitwą.

: 01 lis 2014, 13:41
autor: Gliniany Kolec
Na miejsce przybył i Gliniany Kolec. Przywitał się ze smokami z Ognia, przyglądając się im dokładnie. Każdy był w innym nastroju na walkę. Spojrzał i na smoki z Życia... i uśmiechnął się przyjacielsko do Pryzmatycznej Łuski. Jego przyjaciółka będzie walczyć bo drugiej stronie. Jak dobrze, że w codziennym życiu nic nie stoi na przeszkodzie przyjaźni ze smokami z innych stad. Gliniany wycofał się troszeczkę do tyłu, by usiąść. Będzie tylko obserwatorem. Walki wydawały się być czymś ekscytującym – czymś, co Adept z przyjemnością obejrzy, chcąc dowiedzieć się jak najwięcej. Było mu przykro, że nie będzie mógł wspierać swojego stada w walce. Po chwili jednak ponura myśl smutku gdzieś zniknęła... niedawno rozpoczął nauki umiejętności potrzebnych w walce, teraz na nic by się nie przydał, ale jeśli jeszcze kiedyś wydarzy się coś podobnego i on stanie z walczącymi! Z całą nadzieją oczywiście, że nic podobnego jednak się nie wydarzy. Wojna... Przypomniał sobie spotkanie młodych smoków z Ateralem, było to całe księżyce temu, ale zapadło Mokradłu w pamięci. Adept wierzył, że ta wojna z pewnością nie jest niepotrzebna.