Strona 1 z 6
Spotkanie Młodych XXI
: 06 sie 2025, 17:47
autor: Osąd Gwiazd
W ciemną bezksiężycową noc, zarówno pisklęta, jak i młodych dorosłych, zbudziło ciepło. Muskający łuski żar, jakby ciepło odległego ogniska, emanował z góry. Zwracał łby w stronę rozgwieżdżonego nieba pełnego nienazwanych konstelacji.
Niesionej z nim wiadomości nie sposób było pomylić. Prorok wzywał każdego młodego do udziału w Spotkaniu na Skałach Pokoju. Tematem spotkania były zaś gwiazdy. Każde pisklę miało tej nocy możliwość odciśnięcia swej metaforycznej łapy na ciemnym nieboskłonie.
– Czas na zebranie do niedzieli.
– Maksymalny wiek uczestnika to 20 księżyców. Piastuni i adepci na piastuna mogą dołączyć niezależnie od wieku.
– Minimalnego wieku nie ma, ale całkowicie bezrozumne pisklaki nie będą się dobrze bawić.
Rozpoczęcie Spotkania Młodych: Niedziela 10.08
Zakończenie pierwszego etapu: Czwartek 14.08
Zakończenie drugiego etapu: Niedziela 17.08
Zakończenie trzeciego etapu: Czwartek 21.08
Zakończenie Spotkania Młodych: Niedziela 24.08
Spotkanie Młodych XXI
: 06 sie 2025, 18:09
autor: Pojętny Kolec
Verso zbudziło przyjemne ciepło, nieporównywalnie przyjemniejsze od ciążącego żaru palącego jego delikatną skórę. Było ciężko mu wstać, ale chciał przybyć aby zobaczyć co Prorok zorganizował dla młodych smoków. Jako przyszły piastun, nie było mowy o tym, aby przepuścić okazję do spotkania młodych smoków, które być może, pewnego dnia będzie miał okazję uczyć.
Kuśtykając i idąc wolnym tempem, dotarł na skały jak zwykle, uśmiechając się życzliwie. Ukłonił się Prorokowi, kładąc łapę na piersi.
– Witaj Osądzie, widzę że mnie uprzedziłeś w zorganizowaniu czegoś dla maluchów. Pozwól że się przysiądę i popatrzę, dobrze? Będzie to dla mnie cenna lekcja. – położył się obok Proroka, nie mając sił nawet na siedzenie przez ból mięśni.
Osąd Gwiazd
Spotkanie Młodych XXI
: 06 sie 2025, 18:23
autor: Aura Nocy
O dziwo to Hakata była pierwsza, która się tutaj zjawiła z bandy "młodych" smoków. Zaintrygowana, żadną poznawać mały kawałek lądu należącego do smoków. Dodatkowo tematem tajemniczego spotkania miały być gwiazdy, te zaś były dla niej czymś fascynującym. Nie mogła więc pozwolić aby ją to ominęło, chociaż była (z jakiegoś powodu) dość zdystansowana do smoków z innych stad. Nie wiedziała dlaczego... może to część dawnej jej? W końcu matka opowiadała, że kiedy umieramy, czasami wracamy. A jak już wracamy, to silniejsi ale nie pamiętając dawnego życia. Jednak... może coś podświadomie pamiętała? Wylądowała zgrabnie na miejscu, widząc już z oddali masywnego, fioletowego smoka o dziwnej aurze oraz... jej brata. Obrzuciła go badawczym spojrzeniem, zupełnie ignorując tego kto właściwie wzywał ją i zapewne też innych. Podeszła powoli do brata i zapytała
– Wyglądasz dość mizernie bracie.... to.. niepokojące, wiesz?
Trochę cisnęło jej się na pysk dodanie jakichś kąśliwych słów, typu "wyglądasz mizernie baranie", jednak... rodzina to rodzina, nie ważne jak głupie decyzje podejmowali. Nie zamierzała jednak wymuszać na nim rozmowy ani tym bardziej siedzieć zbyt blisko, więc na razie tylko stała w wygodnej dla nich odległości.
Verso
Spotkanie Młodych XXI
: 06 sie 2025, 20:03
autor: Zgaszona Poświata
Wezwanie różniło się od poprzednich – nie niosło ze sobą ciężaru obowiązku ani powagi przywódcy. Było miękkie jak powiew ciepłego wiatru, subtelne i niemal… przyjemne. Coś w jego brzmieniu kusiło, wzywało, jakby obiecywało coś łagodnego, choć nieznanego. Vuur uniosła łeb i zamarła na chwilę przy wejściu do groty, zerkając w bok na Budowniczego. Nie zapytał, nie zatrzymał, nie ruszył… a może właśnie to było pozwoleniem? Z wahaniem zrobiła pierwszy krok. Przesunęła łapę po ziemi, jakby sprawdzając, czy w ogóle wolno jej iść. Ruszyła, lecz niespiesznie – co kilka kroków oglądała się przez ramię, spoglądając z cichą nadzieją, że opiekun pójdzie za nią. Nie zawołała go jednak, nie zatrzymała się. Kiedy wyszła spod osłony skał, rozłożyła skrzydła – spokojnie, bez szarpnięcia. Uniosła się w powietrze płynnie, niemal bezszelestnie. Nie oglądała się więcej, nie chciała widzieć, czy został. Wystarczył jej sam cień jego obecności. Wylądowała niedaleko miejsca wezwania, miękko i lekko, jakby była częścią tego spokojnego krajobrazu. Zbliżyła się tylko na tyle, by dobrze widzieć, ale nie na tyle, by być w centrum. Jej drobne ciało ułożyła w wymuszonym wyprostowanym siadzie, kiwnęła łbem w geście powitania innym smokom.
Verso Budowniczy Ruin
Spotkanie Młodych XXI
: 07 sie 2025, 8:43
autor: Osąd Gwiazd
– Witaj Pojętny. – Kiwnął łbem w geście powitania zarówno Verso, jak i innym przybyłym smokom.
Mruknął w zastanowieniu.
– Twoja siostra ma rację, Wyglądasz jakby przeszedł po tobie Tarram, he he. Albo Kaltarel, bo dość szybko dorosłeś...
Pamiętał, jak rozmawiali ze sobą zaledwie kilka księżyców wcześniej. Wtedy Pojętny był małym pisklakiem, a teraz? Różnica była nie do niezauważenia.
Verso
Spotkanie Młodych XXI
: 07 sie 2025, 16:13
autor: Budowniczy Ruin
Usłyszał to samo wezwanie co Vuur. Było.. dziwne. Niecodzienne. Spojrzał na podopieczną, acz nic nie mówił, ciekawy czy sama podejmie decyzję. Gdy jego córka, wprawdzie nieśmiało, zdecydowała się opuścić grotę, uśmiechnął się zadowolony i podążył za nią.
Nim ją dogonił, upewnił się, czy może jakieś mniejsze pisklęta z Mgieł nie chcą również dołączyć. Jeśli jakieś znalazł, zabrał je ze sobą i po jakimś czasie dogonili Vuur podczas jej podróży. Wspólnie pokonali drogę ku Terenom Wspólnym i Skałom Pokoju, po drodze dołączając jeszcze do podróżującego lądem Verso i Hakaty. Będąc na miejscu upewnił się, że wszyscy mają się dobrze, po czym skierował swoją uwagę ku Prorokowi.
– Witaj Osądzie Gwiazd. Pozwolisz, że będę przyglądał się z boku? – Zapytał, acz bardziej retorycznie, niż na serio. W końcu był Piastunem i odpowiadał za dobrostan młodych pokoleń Mgieł.
Vuur Osąd Gwiazd
Spotkanie Młodych XXI
: 07 sie 2025, 16:51
autor: Sokół Samnaru
- – Jak na smoki z opinią heretyków, tak-tak, to coś dużo Was na pierwsze-lepsze zawołanie Proroka, ckckckck – szepnął, przechodząc niczym łasący się kot pod nosem drzewnego pobratymca. Jego sopran był szorstki, pełen ironii; ponieważ długoszyi karzeł uległ swym pokusom, cmokanie było chrapliwe. Śmierdział tytoniem i jego cherlawe ciało ulatywało zapachem mokrego truchła. Mimo to właśnie, wątłym nosem wyczaił mniej więcej ilość Mglistych... a nic dziwnego, że na granicy odwyk-uzależnienie, Urgumm stał się upierdliwy. – Żartuję, jakby co. Ironia, słyszałeś o czymś takim?
Męczony przez ostatnie dreszcze, dogorywującą migrenę, bez pytania dosiadł się do drzewnego. Jego źrenice były zabójczo cienkie a oczy miał rozlatane. Nie denerwował się jednak, nie przejmował się też brakiem słonecznej młodzieży.
Przyglądał się natarczywie czarnołuskiemu bratu, uśmiechając się chytrze. Tylko raz zmienił obiekt swoich zainteresowań, machając zadziornie haczykowatymi pazurkami w stronę Proroka. Chyba to był Prorok, tak? Drogą dedukcji, na pewno. Ten obok był zbyt czysty, zbyt młody, a ten naprzeciwko – jedyny dorosły i rosły jak cholera – nadawał się w sam raz. Był przekonany, że dobremu smokowi macha, reszta to fąfle i berbecie. Na nie, choć był adeptem na Piastuna, nie patrzył wcale. Gdy tylko skończył jakże zaczepne, urocze powitanie, nachylił swą długą na ogon szyję i ponownie szepnął półgębkiem:
– Tej, gdzie znajdę więcej... no, tak-tak, Nas? Wiesz... drzew-nych. – To ostatnie wypowiedział dumnie, acz w sposób jakby przekazywał zamkniętą na trzy spusty tajemnicę rodzinną. Spojrzał porozumiewawczo na pobratymca, a w głowie kibicował sobie "no dalej, dalej" tak mocno i intensywnie, że nieomal zaczął te "dalej" cedzić przez kły.
Liczył, że Urgumma zrozumie albo ktoś krwią związany, albo ktoś gatunkiem związany. A takich to widział mało. Potrzebował więcej, chciał więcej. W obecnym stanie, miał dość obcowania z Innymi.
━━━━━━━━━━
:: Budowniczy Ruin, Osąd Gwiazd
Spotkanie Młodych XXI
: 07 sie 2025, 17:20
autor: Uśmiechnięta Łuska
Tagigo coraz śmielej zwiedzała otaczający ją świat. Serdelkowate łapki powoli robiły się dłuższe, płetwy coraz pewniej uderzały w taflę wody. A ciekawość nie pozwalała usiedzieć w bezpiecznej jaskini taty, gdy w oddali zamajaczyła łuna ciepłego światła. Czy była gotowa? Nie zadawała sobie takich pytań. Nie zaznawszy w życiu nie cienia zagrożenia, podążyła za światłem i ciepłem bez wahania. Gdy mogła, wybierała drogę wodną, gdy zaś to było niemożliwe, człapała na błoniastych łapkach ewidentnie niestworzonych do marszu.
W końcu jednak dotarła na miejsce i ujrzała zbiorowisko nieznanych jej smoków. Cóż, nie była tu pierwsza, ale nie wyglądało też, by coś istotnego się wydarzyło. Może się jeszcze nie spóźniła?
Spotkanie Młodych XXI
: 07 sie 2025, 17:41
autor: Rwący Kolec
Ausand obudził się w środku nocy, słysząc jakiś głos. Wpierw myślał, że mu się coś śniło, albo dorośli znowu rozmawiali, ale kiedy wezwanie stało się wyraźniejsze, maluch zerwał się na łapy i natychmiast zaczął grzebać pazurkiem w uchu. Potrząsnął głową, gdy to dziwne uczucie nie mijało.
–
H-Halo? Prorok Siderus? – mruknął do siebie zaspany, rozglądając się dookoła z rozczochraną grzywką i zaspanym wzrokiem.
Nie wiedział, co robić. Serce dudniło mu szybko, trochę z ekscytacji, trochę ze strachu. Mógłby obudzić
Mysz. Albo Ishę. Albo Lambę. A może Malinkę? Ale byli zmęczeni, a on nie chciał ich znowu martwić.
Zerknął raz jeszcze na cienie w jaskini, potem nachylił się nad kawałkiem kory, który zostawił sobie do zabawy, i naskrobał coś pazurkiem:
ide na spaser
chyba prok mnie woła, może chce dokładki błodka
jak to zbir to powiem mu o Malince i Lambie
śpij dopsze
--Osant (czyli ja)
Odstawił ją przy gnieździe uzdrowiciela i ruszył cicho na zewnątrz groty. Nurt rzeki znał niemal na pamięć, przynajmniej w pobliżu jeziora, gdzie tymczasowo mieszkał. Poza tym coś było dziwnego w tym wezwaniu, co zmusiło go, aby podążać w określonym kierunku. Po drodze niemal upolował go jakiś wielki szczupak, ale na szczęście Ausand był sprawnym pływakiem. Prawie nie zauważył, że drugi raz w życiu otarł się o śmierć.
Dotarł do Skał Pokoju i wyszedł na brzeg, ociekając wodą. Zwykle nastroszona sierść przylgnęła mu do karku, a on sam przystanął, zaskoczony widokiem. Najwyraźniej nie był jedynym, który usłyszał wezwanie.
W pierwszej chwili poczuł lekkie ukłucie rozczarowania.
A więc to nie było imienne zaproszenie? Prorok nie zwrócił się do niego, tylko do wszystkich... ugh. Ścisk w żołądku zrobił się nieprzyjemnie ciasny. Chyba trochę się oszukał chcąc uwierzyć, że był dla Siderusa jak przyjaciel, skoro tyle spędzili czasu na placu przed świątynią.
Nie podszedł do nikogo, bo zasadniczo wszyscy byli mu obcy. Usiadł zatem z boku, przy jednej ze skał, chowając się w cieniu nocy. Co jakiś czas zerkał ukradkiem w stronę proroka. Już z kimś rozmawiał, a Ausand nawet nie wiedział, jak miałby tam do tego małego tłumu podejść. Zwłaszcza że teraz trochę się na niego gniewał.
Spotkanie Młodych XXI
: 07 sie 2025, 18:20
autor: Przebiśniegowa Łuska
Otrzymała wiadomość, lecz z początku potraktowała ją jak coś dokuczliwego, wręcz nie na miejscu. Zbudzona ze snu przez uczucie ciepła, cicho jęknęła, myśląc, że nastał już dzień — wyjątkowo upalny, skoro nawet w chłodnej jaskini dało się odczuć tak nieprzyjemną temperaturę. Coś jednak jej nie pasowało. Niebo wciąż było ciemne, noc nie ustąpiła jeszcze świtowi.
Obejrzała się na rodzeństwo, zastanawiając się, czy i ich obudził ten sam dyskomfort... a może dopadła ją nagła gorączka? Szybko jednak pojęła, że to nie było wytworem jej ciała ani snu. To nagłe uczucie było impulsem, wezwaniem. Zaproszeniem. Miejsca, którego jeszcze nie znała, i nadawcy, który pozostawał jej obcy. Ale skoro rodzina nie zareagowała zaniepokojeniem, to chyba nie było powodów do lęku.
Mimo to nie uśmiechało jej się ruszać w nieznane zaraz po przebudzeniu tylko dlatego, że ktoś sobie tego zażyczył. Takie zachowanie wydawało się jej niegrzeczne. Jednak dąsanie się też nie leżało w jej naturze. Znaczenie tego spotkania — jakkolwiek niejasne — wydało jej się ciekawsze niż własne uprzedzenia.
Siedziała teraz pośrodku, na grzbiecie Teufela, wtulona między siostry. Obserwowała mijaną okolicę i po cichu, z powagą, zapamiętywała drogę, którą podążał mamut. W końcu to jej pierwszy raz poza obozem — głupio byłoby nie rozeznać się choć trochę w terenie.
W oddali dostrzegła skały sięgające niemal samego nieba. Cóż — nazwa Skały Pokoju nie była przesadą. Zmrużyła oczy, gdy zauważyła zebrane już sylwetki smoków. Szkoda... po cichu liczyła, że będzie pierwsza. Nie potrafiła zidentyfikować, kto należał do jakiego stada — i szczerze mówiąc, nie zaprzątała sobie tym teraz głowy.
— Dobry wieczór — rzuciła cicho do ogółu, starając się nie przerwać trwających rozmów, a jednocześnie nie wyjść na niegrzeczną. Choć jej maniery były nienaganne, wzrok Ilwenn uciekł — jakby samoistnie — do jednego z obecnych smoków. Całkowicie biały, z długą, opadającą grzywą… Przyciągał spojrzenie jak śnieg w blasku księżyca.
───────────────────
Epriea Nemo
Spotkanie Młodych XXI
: 07 sie 2025, 21:11
autor: Odebrany Oddech
Tej nocy niebo było wyjątkowo jasne, a choć ciepło dnia zdążyło już opaść, coś w powietrzu zdawało się drgać lekkim napięciem. Dzieci były bardziej niespokojne niż zwykle – wierciły się, pomrukiwały, nie mogły znaleźć sobie miejsca. Oddech z początku sądziła, że może to przez zbyt wiele energii po popołudniowym spacerze, ale potem poczuła delikatne poruszenie maddary – wezwanie. Spotkanie młodych. Jej spojrzenie zmiękło, bo choć niedawno jej pisklęta wykluły się z jaj, teraz z coraz większą odwagą patrzyły na świat. To miała być dla nich pierwsza taka noc.
Bez pośpiechu, ale sprawnie, przygotowała je do drogi. Między drobnymi skrzydełkami Nimib i Celestyna zawiązała lekkie, skórzane torby – szyte specjalnie pod ich maleńkie grzbiety. W jednej znajdowały się kawałki doprawionego mięska – każdemu zapakowała to, co lubił najbardziej. W drugiej – świeże owoce, pachnące słodko i kusząco. Nie mogła pozwolić, by poszli z pustym brzuchem, a jedzenie mogło się przydać również jako środek dyplomatyczny. Napoiła ich wcześniej naparem ziołowym, lekkim i orzeźwiającym, po czym załadowała oboje na grzbiet i truchtem ruszyła w stronę wskazanego miejsca.
Na miejscu osiadła delikatnie, pozwalając pisklętom zsunąć się na miękką trawę. Kiwnęła głową z przyjaznym uśmiechem, posyłając krótkie spojrzenie Sideriusowi, który najwyraźniej także pełnił tu jakąś rolę. Jej ton był ciepły, ale stanowczy – chciała, by maluchy poczuły zarówno swobodę, jak i świadomość, że ma je na oku.
– Bawcie się dobrze, będę niedaleko. Kiedy wszystko się skończy, po prostu mnie zawołajcie – powiedziała, nachylając się, by liznąć ich po czubkach głów.
– W torbach macie swoje przysmaki. Możecie zjeść je sami... ale lepiej będzie, jeśli się podzielicie. Czasem dobre jedzenie to najkrótsza droga do nowej przyjaźni – dodała z cichym rozbawieniem, po czym odsunęła się powoli i zniknęła w cieniu pobliskich drzew. Zostawiła ich tam z dumą i odrobiną niepokoju.
Nimib Celestyn
//Ja tu tylko dzieciaczki dostarczam
Spotkanie Młodych XXI
: 07 sie 2025, 23:03
autor: Rwąca Łuska
Nimib na grzbiecie matki wisiała jak kluska. Dawała się jeszcze nosić (pewnie ku uciesze Tanki, choć już zaczynała ciążyć). Cała spuszona i dumna ze swojej pięknej torby szła nogami mamy na nową przygodę. Dawała się bujać na boki miarowym krokom i na szczęście nie spychała z grzbietu matki swojego brata.
Gdy dotarli na miejsce, Nimib jak zwykle nie wiedziała, gdzie ma zatrzymać wzrok. Tyle nowości, tyle różnych smoków! Niektórych kształtów i kombinacji kolorów jeszcze nigdy nie widziała na oczy. Stanąwszy na ziemi pokiwała tylko łbem na słowa mamy i stojąc koło swojego brata rozglądała się, potrzebując chwili, by przetrawić to wszystko, albo... Wybrać sobie ofiarę.
Celestyn
Spotkanie Młodych XXI
: 08 sie 2025, 8:39
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Nie zamierzała zmarnować okazji, skoro była piastunem, żeby lepiej poznać tego całego nowego proroka. Albo dwóch, choć Arel znacznie lepiej kojarzyła.
Przyszła na miejsce w pełnym pirackim stroju, czym pewnie zwracała uwagę. Kapelusz z kolorowymi piórkami, skórzana kurka, spodnie i metalowa łapa? Była jak chodzący kostium, ha ha!
Przywitała wszystkich uśmiechem i prostym "dzień dobry", po czym usiadła sobie z tyłu. Wyciągnęła glinianą tabliczkę, na której będzie sobie skrobać notatki przez cały czas spotkania. Może ją zainspiruje do napisania czegoś nowego do Giganta.
Spotkanie Młodych XXI
: 08 sie 2025, 16:13
autor: Pojętny Kolec
Przesunął łeb powoli po ziemi i w z westchnięciem podniósł go, a za nim zmusił resztę ciała do siadu. Uśmiechnął się do swojej siostry i pokręcił głową, a biała grzywa zafalowała wdzięcznie. – Faktycznie, dzisiaj czuję się nieco słabo, ale nie jest to nic czym trzeba się martwić. Minie z czasem. – powiedział z uśmiechem i delikatnie klasnął w przednie łapy. Jego wzrok szybko wędrował po nowo przybyłych smokach. Na dłużej zawiesił wzrok na Vuur, przelotnie spojrzał na jej ojca ale ukłonił się Budowniczemu. Na ułamek bicia serca zerknął na Słonecznego bardzo małych rozmiarów, wręcz pisklęcych.
Trącił łokciem w bark Osąd i kiwnął mu łbem na malucha, który czaił się jak norka. – Oya, jaki nieśmiały maluszek. – zaśmiał się melodyjnie. – Chyba Proroku powinieneś do niego podejść. – zasugerował i zaraz spojrzał na ziemiste pisklę. – Witaj gwiazdeczko, miło Cię widzieć na spotkaniu. – Pozdrowił ją serdecznie. Zauważył też swoją nauczycielkę języków. – Bonan Matenon, Sprawiedliwość – pozdrowił ją z ukłonem.
Spotkanie Młodych XXI
: 09 sie 2025, 6:55
autor: Delikatny Kolec
Celestyn w odróżnieniu od swojej siostry był znacznie spokojniejszy, a raczej taki się wydawał
Wbrew temu cały czas rozglądał się po nowych pyszczkach, skrzydłach i ogonach które ich otaczały. Gdy tylko zeskoczył z grzbietu mamy wyglądając jak upadająca wstążka zaczął przestępować z nogi na nogę, a ogonem falować w ekscytacji. Mimo swojego względnego niwmówstwa chciał poznać jak najwięcej smoków. Jego niewielkie rozmiary były dla niego plusem gdy chciał się schować w zawstydzeniu więc póki taka potrzeba nie nastała młody był pełen energii.
–Nim -zaczepił siostrę i pokazał łapą na ładnego, białego smoka opodal. Był wyraźnie większy jak i starszy od młodej dwójki. Tańczący w powietrzu ogon Celestyna pokazywał jak zaciekawiony był otaczającymi ich smokami.
Nimib
Spotkanie Młodych XXI
: 09 sie 2025, 16:12
autor: Srogopióra
Na spotkanie dotarła również Obłudna. Ona jednak nie przybyła tutaj z myślą o zabawie. Chciała zwyczajnie sprawować opiekę nad grupką Ziemistych piskląt, które dotarły na spotkanie. Pomimo wysokiej rangi proroka sama nie ufała mu w pełni. Kto wie, co mogłoby się wydarzyć? Być może ktoś zaplanowałby napaść na w większości bezbronne, młode smoki? Keizen nie mogła na to pozwolić. Chociaż była zaledwie adeptem, to czuła na swoich plecach ciężar piastuńskich obowiązków, a pilnowanie młodych było jednym z nich.
Pierwsze co zrobiła po dotarciu, to oczywiście zgromienie wzrokiem Verso. Jakiż to musiał być wstyd dla stada Mgieł, że taki łysy, brzydki szczur reprezentował ich stado. Syknęła coś nieprzyjemnego pod nosem, oczywiście po Tadreńsku, aby żadno z piskląt nie zrozumiało.
Jej łapy mimowolnie powędrowały w stronę jej siostry. Obłudna schyliła się obok Tagigo i zbliżyła swój łeb do niej.
— Nie będę wam przeszkadzać w zabawie, ale jakby coś się stało to będę w pobliżu. Zawsze możesz na mnie polegać. — wymruczała spokojnie w jej stronę, po chwili czochrając jej głowę swoją łapą.
Nie stała nad nią zbyt długo, nie chciała przynosić jej wstydu, że jej własna siostra czuwa nad nią jak jakaś nadopiekuńcza matka. Łeb olbrzymki powędrował ponownie w górę, rozglądając się w poszukiwaniu reszty ziemistych. Kolejnymi, które przykuły jej uwagę były trojacki: Ilwenn, Epriea i Nemo. Adeptka sprawnym krokiem podeszła do nich, delikatnie się pochyliła i zaczęła niemalże szeptem pomrukiwać coś w ich stronę.
— Rośniecie jak na drożdżach. Żebyście tylko nie przerosły mnie. — zaśmiała się cicho, po chwili trochę poważniejąc.
— Będę w okolicy. Jakby coś się stało, możecie zawsze do mnie podejść. — dodała, rzucając już na pożegnanie. Jej łeb ponownie odwrócił się w inną stronę, zauważając tym razem Tankę.
Obłudna jeszcze raz skinęła łbem w stronę trojaczek i ruszyła do ciotki i jej pociech.
— Witajcie. Nie miałyśmy chyba jeszcze nawet czasu porozmawiać, ciociu. — rzuciła z uśmiechem na pysku, od wracając się w stronę Nimib i Celestyna.
— Was też nie miałam szansy poznać. Jakże wy podobni do swojej mamy. — dodała, ledwo co powstrzymując się od czochrania ich dwójki po łbach.
— Nie będę wam już dłużej przeszkadzać, ale jakby coś się stało to będę w okolicy i możecie do mnie podejść. — rzuciła, ponownie uśmiechając się w ich stronę i jak gdyby nigdy nic ruszając w jakieś odosobnione, nieco dalej położone miejsce, gdzie wygodnie się rozsiadła.
Tagigo Ilwenn Odebrany Oddech Nimib Celestyn
Spotkanie Młodych XXI
: 09 sie 2025, 18:14
autor: Dolina Paproci
Zdecydowanie było coś na rzeczy, nie zdążył całkowicie wyprowadzić się z rodzinnej groty do swojej, więc tę noc spędził właśnie tu i o zgrozo, był to dzień w którym pisklęta dostawały jakiegoś kociokwiku i były bardziej aktywne niż zwykle. Jedno nawet skoczyło mu na brzuch, choć nie był jeszcze pewien które to było. Wtedy do niego dotarło, co wisi w powietrzu. – Czyli to dziś?...– westchnął głosno ziewając, będąc jeszcze zaspanym zgarniał pisklęta i sadzał je sobie na grzbiecie tak, jakby zbierał jakieś grzyby. Ilwenn postanowiła pojechać na kompanie matki, więc Uzdrowiciel uszanował jej wybór i spokojnym krokiem szedł w stronę skał Pokoju. Pilnował aby żaden z małych czartów nie spadł, w tym celu unosił skrzydła wyginając je jak łabędź aby stworzyć coś w rodzaju pierzastych ścian.
Na spotkaniu było już sporo młodych jak i adeptów. Samiec ponownie ziewnął i spojrzał na Sideriusa z chęcią mordu w oczach. Był niewyspany, potargany, z bolącym brzuchem i jeszcze robił za niańkę. – Jedno... dru..gdzie ty... a tu, drugie... – grzebał po swoim grzbiecie łapą aby sięgnąć po rodzeństwo i postawił Nemo oraz Epriea na ziemi upewniając się, że żadne z nich nie wypadło po drodze. – Dobra pędraki. Macie się słuchać tego tam – pokazał szponem na proroka. – A jak ktoś będzie nie miły to macie mi powiedzieć kto to. A od tamtego – pokazał szponem na Ausand który czajnikował się za skałą. – Pod ŻADNYM pozorem NIE WOLNO Wam nic od niego brać. NIC. Zrozumiano? Jak tak to brykajcie i bawcie się dobrze. – po instrukcji uśmiechnął się lekko do maluchów i kazdego pogłaskał skromnie po głowie, a następnie wyczuwając jeszcze świeży zapach Oddechu, poszedł w tamtą stronę, cóż... Piskląt w końcu w grocie nie było.
Spotkanie Młodych XXI
: 09 sie 2025, 22:49
autor: Perłowy Kolec
Zjawił się i on bardzo zaciekawiony tym spotkaniem. Takie wyzwanie było wręcz zaskakujące, ale przyszedł i od razu prze truchtał do kącika, gdzie postanowił że przysiądzie. Skrzydła mocno przycisnął do boków by nie było widać poszarpanych, nielotnych błon. Czy mu to wyszło to inna sprawa, bo skrzydła jednak były duże. Rozglądał się po zgromadzeniu szukając znajomych pysków, ale był trochę zestresowany. Czuł bardzo dużo różnych zapachów.
Spotkanie Młodych XXI
: 09 sie 2025, 22:53
autor: Nakrapiana Łuska
Każdy dostał wiadomość! Ona dostała wiadomość! To sprawiło też że nie potrafiła spać, i tak wyszło że z rana zaatakowała ekscytacją pierwszą lepszą osobę, którą okazał się być starszy brat. Ups.
Jak inaczej miała siedzieć spokojnie, jak dzieją się tu takie rzeczy? W sumie nie wiedziała jakie, nie rozumiała jeszcze dobrze wszystkiego, po prostu była radosna że coś się działo. Tak więc wszystkie siostry ruszyły, Ilween na przedzie, a ona zadowolona siedziała na grzbiecie Doliny. Brat unosił skrzydła, to ona w sumie robiła podobnie, mimikując trochę jego ruchy, nie rozumiejąc ciupkę po co to robi, ale jest fajnie!
A potem, wysłuchała co miał do powiedzenia. Ok. Słuchać fioletowego. Skarżyć na złoli. Da się zrobić. Ale nie rozumiała trochę czemu ma nie brać nic od tamtego samczyka? Wyglądał niegroźnie. Taki puchaty i długi, i niebieski. Może brat specjalnie tak mówi, bo dostaje od niego fajne rzeczy i chce je dla siebie?
– No doooooobrze! – powiedziała przeciągle i zeskoczyła mu pleców. Na pewno zrobiło mu się lżej po tym wszystkim!
Spotkanie Młodych XXI
: 10 sie 2025, 2:59
autor: Łaknący Przyjemności
Znów muszę się gdzieś ruszać. Zaś no... Muszę pokazać, że jestem tym "odpowiedzialnym" ojcem. Naprawdę na medal zasługuje. Wyjście i zniknięcia pod stertą swoich bolączek i demonów z przeszłości. Niestety lub stety trzeba to jakoś dobrze wykonać... Ech... No nic. Wyglądałem jak siedem nieszczęść, które zostało przemielone przez równinnych. Nawet ochlapanie pyska w lodowatej wodzie nie przyniosło efektu... Nie śmierdziałem chociaż...
Zapakowałem swoje dwie młode pociechy do torby na zad. Tava jak zwykle towarzyszyła mi na głowie. Nawet czułem jej zmartwienie i troskę o mnie. Talima jedynie pilnowała bym leciał prosto, a to już było wyzwaniem, jak i dotarcie do miejsca zwanego "skały pokoju". Musiałem też robić dwa... nie trzy między lądowania. Wypicie beczki wina nie było dobrym pomysłem. Dobrze, że mnie młody dobudził jakoś... Są chociaż całe i to się liczy
W końcu dotarłem na te piekielną skałę. Bogowie... Czemu ona musi być tak daleko i czemu musi się nadal lekko kręcić. Odstawiłem pociechy na ziemie i spojrzałem na nie z uśmiechem, choć oczy pokazywały jak mnie żywot połamał...
–
Macie mi się do... dobrze zachowywać. Miłej zabawy! – usiadłem na jej strachu, opierając się o drzewo. Było ono naprawdę wygodne... Może drzemka dobrze zrobi i obym przy okazji niczego tutaj nie zabrudził...
- ━━━━━━━━━━
:: Ĉielo :: Tagigo