Strona 1 z 2

Chatka na kurzej stópce

: 31 paź 2024, 0:00
autor: Administrator
W umysłach śpiących smoków pojawiła się tajemnicza wizja. Przedstawiała ona drewnianą ludzką chatkę o kolorowych zdobieniach – wszystkich słodkich i lukrowych! Co więcej, skromne domostwo przemieszczało się. Mijało łąki, jeziora i rzeki, przedzierało się przez lasy, aż wkróte dotarło na znajome wszystkim ziemie – Wolne Stada.

Domek poruszał się na kurzej stopie. Czym był? Tworem duszka? Duszkiem? A może wrogiem jednego z nich?

Po przebudzeniu się, każdy smok zauważył przed sobą wieść – wystruganą w drewnie, wydrapaną na skale, bądź wyżłobioną w piasku. "Czy potrafisz wytropić chatkę Baby Jagi? Przynieś dowód, a dostaniesz coś w zamian! Będę czekał na Zimnym Jeziorze."

Chatka pozostawiała za sobą słodki szlak, a w środku nosiła kuszące babeczki, kolorowe cukierki, rozkoszne lukrecje, czy kruche ptysie. Ciężko było im się oprzeć, a łakomstwo na pewno nie będzie puszczone płazem przez Wiedźmę, która tam grasuje!

Zasady i informacje
1. Należy napisać jeden post na maksymalnie 300 słów o tym, jak wasz smok szuka i znajduje na wspólnych terenach chatkę na kurzej stópce z której próbuje wykraść dowolny przedmiot niebędący jedzeniem (np. łyżkę czy garnek), a potem zanosi go duszkowi. W środku chatki znajduje się tyle pożywienia, że wyżywiłoby całe Wolne Stada na zimę: od pieczeni i surowego mięsa, przez miski z owocami, a nawet ciastka z mlekiem. Ale uwaga, jedzenie jest zaczarowane (tak naprawdę nie daje sytości), więc nie wolno go zjadać! W przeciwnym razie nie otrzymamy nagrody i czeka nas coś złego...
.
2. Rzut będzie wykonany na Percepcję smoka. ST będzie stałe (5), a w przypadku całkowitego niepowodzenia zamiast rany można otrzymać różne negatywne efekty fabularne (np. na jakiś czas wyrosną smokowi świńskie uszy). W przeciwieństwie do walki z truposzami, tutaj nie da rady sobie pomóc atutami czy rangą. Wystarczy jeden sukces, aby misja się udała. Zawsze otrzyma się jakąś nagrodę, nawet przy niefortunnych zerowych sukcesach.
.
3. Udział dla każdej postaci jest jednorazowy. Wiek i umiejętności postaci nie mają znaczenia.
.
4. Można przyjść w parach czy trójkach, ale należy to zaznaczyć nad postem w nawiasie, np. "Misja razem z Kanciastym Kolcem" oraz odnieść się wzajemnie do swoich postów (można je oczywiście przygotować i uzgodnić plan działania zawczasu). Każdy uczestnik ma wykonywany własny rzut.
.
5. Czas na napisanie jest do 13 listopada włącznie.


Duszek o kształcie dyniej głowy z wydrążonymi oczami i ustami – ciekawe, dlaczego obrał taki właśnie wygląd...? – wyszczerzył się szeroko, aby wszystko wytłumaczyć.
– Nie pokonacie wiedźmy sami. Ale ja wam pomogę! – rzekł. – Żeby jednak zneutralizować jej magię, potrzebuję przedmiotu. Dowolnego przedmiotu z wnętrza chatki, który nie jest jedzeniem. Uważaj jednak; wiedźma nie lubi gości. Na szczęście jest też stara, półgłucha i półślepa, co daje ci szanse! Zakradnij się, zabierz, co ci wpadnie w łapy i czym prędzej wybywaj! – wyjaśnił.

– I pamiętaj o najważniejszym: za nic, za żadne skarby świata nie zżeraj jedzenia! Jest pachnące i kuszące, ale cię nie nasyci. Będzie cię niemalże prosić, aby zostało połknięte, to jednak pułapka: gdy je połkniesz, dotknie cię czar wiedźmy i kto wie, co się wtedy wydarzy! Ja bym nie ryzykował! – zaznaczył poważnym tonem. – Na zewnątrz łatwo się o tym mówi, ale wewnątrz wszystkie twoje zmysły zapragną sutego posiłku. I to pragnienie stanie się w którymś momencie trudne do powstrzymania... – mówił, patrząc wprost w oczy.

– Chatkę wytropisz, podążając za śladami cukierków na trakcie. Ich też nie jedz! To nie powinno być trudne, ale jak mówiłem: największe zagrożenie czeka wewnątrz – dodał. – Powodzenia!

* * *
Była tutaj. Znalazła się! Niewielka, drobniutka chatka rozmiarów nieco większych od smoka, o nieproporcjonalnie wielkich drzwiach – tak jakby zrobionych tylko po to, żeby smok mógł do środka wejść. Tuptała sobie na pojedynczej kurzej stópce, której pazurki przesuwały się po ziemi, gdy kroczyła przez las. Mroczny las. A przynajmniej jakiś taki mroczniejszy się zdawał niż zazwyczaj. Niewielkie, okrągłe okienka miały kształt czekoladowych ciastek, jako ozdoby zwisały wszędzie owoce na drobnych gałązkach – truskawki, jabłuszka, gruszeczki, wszystkie kusiły zapachem... Ściany zdawały się zrobione z piernika, ozdobne wejście otaczał złocisty dżem. Mmmm... Gdy szła, raz za razem spod jej podłogi spadały cukierki, babeczki, ciasteczka i inne drobne słodycze, jakby chciała zaprosić smoki! Zupełnie nie zamierzała się ukrywać!

Kto wszedł do środka, ten spostrzegł się, iż chatka jest znacznie większa, niż wydawało się z zewnątrz. Właściwie... magicznie olbrzymia. Wielki hol pełen wszystkiego. Półki pełne wypieków: ciast, ciasteczek, babeczek. Śliczne tacki pełne wafelków o ozdobnych kształtach smoczych głów, owoce w czekoladzie, w lukrze i w dżemie, cukierki, miód, a nawet chałwa. Cokolwiek smok sobie wymarzył – z pewnością tutaj było! Zupełnie tak, jakby chatka umiała czytać w myślach i wybierać ulubione dania postaci...

Kuchnia była też doskonale przygotowana do pracy: pełna garnków, chochelek, trzepaczek, sztućców metalowych i drewnianych. Czy któryś z nich zadowoli duszka...?

Wokół znajdowało się kilka mniejszych izdebek. W jednej kusił pachnący intensywnie piec – tam na pewno da się znaleźć najlepsze kąski, świeżo przygotowane! W innej zaś, na bujanym siedzisku, przy kominku siedziała wiedźma. Stara, o krzywym nosie, w czarnym ubraniu i spiczastym kapeluszu. Smoczyca, jakby ktoś miał wątpliwości. Czarnoołuska, choć o siwych kępach futra tu i ówdzie, jej oczy były krwistoczerwone. Była odwrócona tyłem do wejścia, mogła nie dostrzec przybysza – czytała jakaś książkę napisaną w dziwnym, może magicznym, a może po prostu starym i zapomnianym języku. Trzeba było zachowywać się po cichutku, aby nie zwrócić jej uwagi...

Chatka na kurzej stópce

: 31 paź 2024, 20:54
autor: Wichrogłos
Kto wszedł do środka, ten spostrzegł się, iż chatka jest znacznie większa, niż wydawało się z zewnątrz.
A Vunnudowi, wszedłszy do środka, wszystko jedno. Wielkie koncepty przestrzeni, a w tym wszelkie idee były dla niego zgoła niepojęte, więc jego obecność można usprawiedliwić wyłącznie mocą boską. To, że pisklę jakimś cudem przedostało się do Chatki, było jakoś zrozumiałe... ale żeby oczekiwać po nim, że zrozumie co duszek od niego potrzebuje i to, że ma zrobić coś wielozadaniowego, ha, był to żart! Sugestia, że jedzenie będzie dla niego pokusą, też stanowiła żart.
Samczyk był zwyczajnie za głupi. Rzekoma wiedźma wpół głucha, wpół ślepa – samczyk wpół rozumny, choć ciało działało dobrze, tak mózg nie nadążał.
Nozdrza samoistnie wciągały zapachy, tak jakby nie rejestrując ich. Łapy tachały ociężałą tuszę. Wąsy szurały o ziemię, a on nawet tego nie czuł. Chodził niczym trup czegoś, co powinno być jak najżywsze, jak najmłodsze, jak najpełniejsze energii.
Młodziak szedł jak gdyby ciągnięty siłą wyższą przed siebie, całkowicie niezainteresowany ni to wymyślną technologią w postaci garnków, ni to wypiekami. Wszystko wokół było igraszką – krzątał się tu i ówdzie bez celu, świszcząc gardłowo. Krążył i wąchał, i skubał, i drapał. Nieporadnie próbował ugiąć deski pod sobą, tu zaglądnął w szafkę, poza szafkę, niekoniecznie umiejąc znaleźć się w zaistniałej sytuacji. Jednakże czuł się komfortowo, jak u siebie. Widział to wcześniej. Wyczuł to miejsce wcześniej... we śnie.
Aż tu chwila minęła, Vunnud drążąc dalej znalazł się tuż przy kominku. Ciepło łagodnie łaskotało jego maciupkie łuski i zauważywszy starszą smoczycę, ciemną, jakoś podobną, instynkt rzucił go wprzód. Ciągnął swe nader ciężkie ciało jak najbliżej samiczej figury. Wystarczyło tylko... położyć się po tak męczącej podróży... jak najbliżej ogona. Jak najbliżej! I najlepiej spocząć we śnie, otulonym.
Niewiele więcej się dla niego liczyło. Wprawdzie, nic innego.

Chatka na kurzej stópce

: 03 lis 2024, 10:52
autor: Lilia na Wodzie
Idąc za wskazówkami ducha, ruszyła śladem cukierków, aż w końcu dostrzegła to, co było najbardziej intrygujące w tej historii – starą chatkę na kurzej stopce, stojącą pośród drzew.

Pamiętając o tym, że czarownica znajduje się w środku, Lilia zakradła się bliżej. Musiała być cicho, uważała by nie nadepnąć na żadną suchą gałązkę, czy liść, który mógłby zdradzić jej obecność. Podeszła do wejścia i gdy drzwi uchyliły się lekko, bezszelestnie wsunęła się do środka. Wnętrze chatki spowijał półmrok, ale smoczy wzrok szybko przywykł do ciemności. Ostrożnie wkroczyła do jednej z izb, pełnej różnych skarbów i dziwnych przedmiotów, których wcześniej nie widziała – garnków, łyżek, a także dziwnych, połyskujących bibelotów. Jej uwagę przyciągnął stary, miedziany garnek, lśniący delikatnie w świetle wpadającym przez okno pomieszczenia, którym musiała być kuchnia.
Zaraz jednak jej nozdrze wypełnił zapach jedzenia. Na stole, ledwie parę kroków dalej, stała wielka miska gorącego gulaszu z alg, a obok niej bochen chleba i stos świeżo usmażonych rybek. Lilia poczuła, jak burczy jej w brzuchu – jej łapy aż drżały, by sięgnąć po te przysmaki. Musiała jednak oprzeć się pokusie, wiedząc, że to nie dla niej.
W końcu, z wielką ostrożnością, wyciągnęła łapę i pochwyciła ostrożnie wcześniej upatrzony miedziany garnek, po czym, starając się nie narobić hałasu, wycofała się cicho z chatki, cały czas uważając na to, co robi wiedźma. Gdy dotarła do miejsca, gdzie czekał na nią duszek, z uśmiechem pokazała mu swoją zdobycz.

Chatka na kurzej stópce

: 03 lis 2024, 14:11
autor: Czarci Pomiot
Misja z Opowiastką Kuglarza

Tylko drzewa, skały, krzaki i… Babeczki?
Też widzisz… – Zahaczyła wzrokiem o Ebrill nim zerknęła w dół, na babeczkę, aż w końcu nie wytrzymała i dźgnęła ciastko szponem. Nie było wytworem umysłu – pod palcami wciąż czuła lekką wilgoć świeżego ciasta.
Czyli to nie jakaś jej przypadłość i to działo się naprawdę. Ściągnęła tu Kuglarkę po nic, ale skoro już tu była…
Reflektujesz może na rabowanie chatki Baby Jagi? – Kolejne, zwyczajne pytanie, stawiane na równi z „czy chciałabyś może herbaty?”. – Wiem, bardzo romantyczne. Nic tak nie zbliża, jak wspólna kradzież. – Może morderstwo, ale coś trzeba było zostawić na następne spotkania.
Nie sposób było zgubić taki trop; nawet ślepa po samym zapachu świeżego ciasta dotarłaby w końcu pod chatkę. Nie była zbyt pokaźna, wątpiła nawet, że obie się tutaj zmieszczą. Spojrzała przelotnie na Kuglarkę i przecisnęła się do środka przez malutkie drzwi. Czy... ta chatka nie była wcześniej malutka?
Mijała uginające się od jedzenia stoły, z daleka dochodził do niej zapach świeżo smażonej ryby, która pachniała aż nazbyt znajomo. Na którymś regale znalazła nawet gruszki w miodzie, nietypowy wybór, szczególnie bez innych dodatków, choćby mięsa, ale trzeba było przyznać, kucharz miał dobry gust. Aż błagały, żeby wsadzić je sobie do pyska, soczyste, chrupiące i słodkie jak diabli. Całe szczęście, miała już styczność z magicznym jedzeniem, na którym się zresztą sparzyła. O ile łuski i skrzela to nie problem, tak bogowie jedni wiedzą, co by jej wyrosło po gruszkach.
Chwyciła cokolwiek – ławę z zastawą w tym przypadku, dźwigając ją ostrożnie na swój grzbiet. Raczej nie zleci, gorzej z zestawem tacek, talerzy i sztućców.
~ Dasz radę podtrzymać zastawę? ~ Poczekała parę chwil na to, aż Ebrill uda się ją jakoś zabezpieczyć i teraz pozostanie im tylko dotrzeć nad Zimne Jezioro, do zainteresowanego.

Chatka na kurzej stópce

: 04 lis 2024, 13:33
autor: Siewca Gór
Szedł powoli za tropem o którym mówił duszek nie zwracając nawet uwagi na Tankę. Wpadli na siebie podczas rozmowy z Duszkiem i tak jakoś skończyli jako para. Nie taka para! Tylko po prostu, dwa smoki idące jednym śladem.
– Tam jest.
powiedział wskazując na chatkę znajdującą się za drzewami. Dzięki bogom, że sypała za sobą tyle słodyczy.
– Pamiętaj co powiedział Duszek, ukradnijmy coś fajnego ale nie żarcie. Fajniejszy przedmiot wygrywa.
uśmiechnął się pod nosem jak zwykle wrzucając w to rywalizację którą Tanka tak bardzo lubiła. Jemu było wszystko jedno.

Wszedł pierwszy oczywiście skradając się po cichu. Uważał tak jak podczas polowania na to jak stawiał łapy. Nie machał ogonem by nie strącić nic po drodze, skrzydła trzymał całkiem blisko siebie. Szedł lekko pochylony starając się wypatrzeć coś już z korytarzyka zanim dotarł do kuchni. W samej kuchni, o rany... ileż tu było mięsa. Parowało i pachniało przecudownie. Musiał raz mlasnąć by pozbyć się nadmiaru śliny! Był bardzo blisko capnięcia wątroby cielęcej, ale zacisnął zęby. W oko za to wpadł mu żeliwny przedmiot. Pogrzebacz chyba? Stał sobie obok kominka oparty o niego niczym metalowy patyk. Otwarł pysk i złapał go za górną część. Był długi jak smocza łapa i pachniał starym tłuszczem. Idealnie. Zerknął na Tankę kiedy zaczął szykować się do wyjścia. Jeśli tylko chciała wziąć coś do żarcia dmuchnąłby zimnym powietrzem z nosa prosto w jej pysk popędzając ją tym samym.
~ Czas na nas.
dodał w umyśle i zaczął skradać się do wyjścia z pogrzebaczem w pysku.

Jedwabista Łuska

Chatka na kurzej stópce

: 06 lis 2024, 19:15
autor: Opowiastka Kuglarza
Nie odpowiedziała mentalnie jako, że zawsze miała z tym problemy w zamian szybko pojawiając się na miejscu. Nie miała wielu zajęć, a powód spotkania wydawał się co najmniej ciekawe. Przywitana w tak osobliwy sposób uzdrowicielka zamruczała jak wyposzczony kot zanim trafiło do niej zadane pytanie.
~ Pacjentów nie. Spojrzenie w tafli wody- tak.~ Odpowiedziała spokojnie. Czasem śniły się jej miejsca, które dopiero odwiedzi, słowa które kiedyś usłyszy, choć po przebudzeniu się pamięta jedynie okruszki... Babeczki...
Zaskoczona podbiegła do wypieku, kiwając Czart łbem na potwierdzenie. I tak ruszyły szlakiem słodyczy, aż do chatki baby jagi.
~ Pytasz dzika...~ Odpowiedziała jedynie z zaczepnym uśmiechem na pysku.
~ Nawet bardzo. Skradnij mi serce... ćwir, ćwir.~ W tej wypowiedzi akurat dało się wyczuć mocne nuty ironii potęgowane przez uśmiech uzdrowicielki i jej kitę smagającą wojowniczkę po zadniej łapie.
Na miejscu już wszystko było nie takie jakie być powinno. Wejście do małej chaty z ogromnym wnętrzem. Znajomy trzask desek pod łapami, który zatrzymał na moment Ebrill wspominającą dzieciństwo. Kradzież ławy (tak bardzo śmieszne), i szybki chachęt zastawy do jej uzdrowicielskiej torby. Całe szczęście akurat teraz była pusta i zmieściło się tam całkiem sporo.
~ No, szybko, szybko.~ Ponagliła na prawdę wesołym tonem. Od jak dawna nie broiła? Od czasu gdy ostatnio nie postawiła łapy na drewnianej podłodze...

Czarci Pomiot

Chatka na kurzej stópce

: 09 lis 2024, 15:41
autor: Skrytość Motyla
Noriko podejrzewał, że zadanie dane przez duszka było skierowane bardziej do starszych smoków, ale i tak zdecydował się go podjąć. Oczywiście nie był sam i u jego boku kroczyła dzielna, ruda panda, bez której nigdzie by się nie ruszył. Roko nie interesował się cukierkami, a samczyk pamiętał ostrzeżenia i nie zamierzał jeść żadnego jedzenia. Nie ważne jak dobrze by nie wyglądało!
Podczas drogi maluch zastanawiał się, co takiego znajdzie w środku chatki wiedźmy. Nie podobało mu się do końca, że ma od kogoś kraść. Zrozumiał, że ta smoczyca najprawdopodobniej była groźna i pokonanie jej byłoby czymś dobrym, ale może była zła, bo inni zabierali jej rzeczy? On też nie byłby z tego zadowolony. Duszek powiedział, że nie lubiła gości, ale zaproszeni goście nie zabierali niczego ze sobą jak odchodzili!
Z tą myślą zdecydował się podejść do tego zadania inaczej. Przede wszystkim wcale się nie skradał. Wszedł przez drzwi jak gdyby nigdy nic i aż westchnął, czując zapach roznoszący się w środku. Jak tu nie być głodnym w takim miejscu! Ślepia pisklaka latały od prawej do lewej, zapamiętując co gdzie leży i z której strony czuć najmilszą woń. Ślina napłynęła mu do pyszczka, ale czym prędzej ją przełknął i potrząsnął głową, chcąc w ten sposób wyrwać się z transu magicznego jedzenia.
Roko obserwował go uważnie, ale zaraz ruszył eksplorować wnętrze chatki. Noriko natomiast zabrał się do realizacji swojego planu. Podszedł prosto do śpiącej smoczyca i szturchnął ją delikatnie łapką.
– Hej, witaj. Wiem, że jestem w twoim domu bez zaproszenia, ale czy mógłbym pożyczyć jakąś twoją rzecz? Coś małego za czymś nie będziesz tęsknić? – zapytał nieśmiało, wlepiając w wiedźmę wielkie pisklęce ślepia. Może naturalny urok do niej przemówi?

Chatka na kurzej stópce

: 10 lis 2024, 1:48
autor: Udany Połów
Misja z Ślepa Sprawiedliwość i Ostatnie Mrozy

Udany Połów przejął się wiadomością od Dyniowego Duszka. Kto wie, co sobie planuje Czarownica rozsypująca wszem i wobec jedzenie! Sam jednak by nie poszedł... tak więc wraz z chętnymi do pomocy Su i Sprawiedliwości, wyruszył w pobliże Zimnego Jeziora w poszukiwanie tropu Słodkiej Chatki.
– Patrzcie! Tam coś pływa! –

Trop poprowadził ich przez wodę do ciemnego Dna Jeziora. Ciemność pod żółtym księżycem była przytłaczająca, lecz nie tak bardzo jak smaczny smak wody ciągnący się za Chatką.
~~ Myślę, że możemy wziąć po jednym przedmiocie. Tylko pamiętajcie, by nic nie podjadać. –
Przypomniał towarzyszą, ale również sobie samemu. Ohh... może być ciężko...

Po zakradnięciu się do środka od razu uderzyła go odurzająca mnogość rozpuszczonych w wodzie smaków zapachów. Ledwie dostrzegł siedząca przy ogniu Wiedźmę, przez tę rozłożone stoły. Kusiły widokiem jak i zapachem. Siłą woli zaparł się, by nic nie dotykać, choć nie mógł się powstrzymać od głębokich wdechów powietrza wyrzuconego tymi aromatami... Skradał się pod ścianą, patrząc tylko na podłogę i w jej obrębie szukając jakiś przedmiotów. W ten czas zdążył przesunąć językiem po wargach już z pięć razy. W końcu dostrzegł denne naczynie, przypominające uzdrowicielskie miski...tylko że gustownejsze u z uchwytem. Pochwycił je pyskiem za uchwyt. Kurczliwe zaciskał na nim kły, ale wiedząc, że może już wyjść, że jedną część misji wykonał – zrobił to czym prędzej. Zatrzymał się tylko, żeby się rozejrzeć, w niepokoju już nawet nie patrzył na stoły, szukając tylko towarzyszy, żeby mieć ich na oku.
~~ Macie coś? Możemy iść? ~~
Najchętniej, by na nich nie czekał, ale poczekał aż nie dostrzegł, że obracając się do wyjścia, a wtedy wypłynął z Chatki czym prędzej.

Po wszystkim poszli do tego Duszka złożyć mu przedmiot/y. Miejmy nadzieję, że przyjmie garnek w smoczej ślinie...

Chatka na kurzej stópce

: 10 lis 2024, 10:41
autor: Płatki na Wietrze
Yami x Ciirioh x Kairaki

No niestety, Ciirioh i Yami w końcu namówili Kairakiego do rozejrzenia się za tym całym domkiem… Przy okazji poszukiwań pewnie urządzą sobie jakiś samczy wieczorek, czy co tam jeden z drugim wymyślą…

Akurat byli sobie gdzieś w lesie, kiedy to wspomniany wyżej domek po prostu przed nimi przebiegł… Zupełnie jakby biedna, samotna wiedźma w środku ustawiła go na poszukiwanie gorących samców w jej okolicy. I akurat znalazła takich trzech, tryskających samczością! No dobra, tylko jeden z nich tryskał i jak na złość, był zajęty. Kai zerknął pytająco na resztę i ruszył tamtym śladem, powoli i niepewnie.

Tak samo niepewnie zresztą wkroczył do środka, wsadzając niepewnie łeb i, cóż... Przytłoczył go ogrom tego wnętrza, ale i też jednocześnie zafascynował! Ignorując póki co poczynania dwóch pozostałych samców zaczął buszować po jej domku i tak się śmiesznie złożyło, że wkroczył do jej garderoby! Skoro nie można zabrać ze sobą jedzenia, zawsze może wziąć coś... Ciekawszego i bardziej interesującego. A co do pokusy, to... Ugh, póki co skutecznie się jej opierał, zbyt pochłonięty i zainteresowany całym wnętrzem!

~ Ej, Yami, to Ci się chyba spodoba ~ posłał mentalnie do przyjaciela i zaczął grzebać wśród ubrań. Zdecydowanie najbardziej zainteresowała go kolekcja różnokolorowych, identycznych, szpiczastych kapeluszy, jak ten, który nosi obecnie na sobie. Sobie wybrał oczywiście czerwony, jak jego grzywa! Szybko włożył go sobie na łeb i zerknął na pozostałych.
– Uhm, i jak? – Zapytał Yamiego i Ciirioha i zależnie od ich odpowiedzi, albo go sobie zachowa, albo zostawi. Dobra, jeszcze tylko coś dla duszka... O! Czarna peleryna! Zawinął się w nią i podszedł powoli do wyjścia, gdzie czekał na pozostałych, ubrany w czerwony, szpiczasty kapelusz i czarną pelerynę. To jeszcze tylko zaprezentować duszkowi! Kiedy tak stał, zerkał od czasu do czasu w stronę najbliższego jedzenia, ale, jeszcze się powstrzymywał.

Chatka na kurzej stópce

: 10 lis 2024, 13:11
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Magiczna sonda co jakiś czas wyłapywała pod wodą kształty różnorakich słodkości. Znaczyło to, że płynęli dobrym tropem.

~ W takich wypadkach nawet się cieszę, że mi wzrok zabrano ~ przekazała Su i Tuiti. Mimo to, nawet nie widząc słodyczy, ich zapach był bardzo kuszący. Na szczęście już raz udało jej się pokonać niepowstrzymane pragnienie więc drugi raz też powinno jej się udać.

Zakradła się za Połowem, płynąc powoli i wyszukując w chatce czegoś, co mogła by ukraść. I wtedy wpadła na szalony pomysł. Podpłynęła do jednej z półek i ostrożnie wzięła leżące na niej jedzenie, a potem odłożyła je na inną półkę. Gdy ta pierwsza została w ten sposób całkowicie opustoszała, złapała ją mocno w łapy i spróbowała poruszyć to w jedną, to w drugą stronę, żeby się poluzowała. Pomagała sobie przy tym maddarą, gdyż sama wielkiej siły w łapach nie miała, byle żeby dźwignia byłą na tyle mocno, by cokolwiek trzymało półkę przy szafie puściło i pozwoliło jej wziąć ją całą (bez jedzenia) na zewnątrz.

Wypływając nic nie powiedziała, ale na jej pysku malował się złowieszczy uśmiech. Nie była pewna reakcji wiedźmy na to wszystko co się działo, ale jeśli inne smoki też przyjdą ją okraść, to wkrótce nic jej nie zostanie, prócz chorych ilości jedzenia.

Duszkowi przedstawiła swoją zdobycz: mokrą, drewnianą półkę, na której mogły jeszcze zostać jakieś odciśnięte ślady po naczyniach z jedzeniem. Po jedzeniu oczywiście nie było śladu, bo odłożyła je na inną półkę.

Chatka na kurzej stópce

: 10 lis 2024, 15:09
autor: Łuna Czaroitu
Chwilę zajęło mu odnalezienie śladów, o których mówił duszek, choć nie miał żadnych wątpliwości, jak już na nie trafił. Charakterystyczny zapach słodyczy raczej nie szło łatwo zgubić. Nawet jak na jego umiejętności łowieckie… Po prostu za bardzo odstawał, o. Fioletowofutry podążał za tropem z obniżonym łbem, aż w końcu w oddali między drzewami ciemnego lasu dostrzegł dziwną chatkę. Gdy zbliżał się do drzwi wejściowych, do jego nosa docierało coraz więcej mieszających się i smakowitych zapachów.

Stojąc w progu zawahał się trochę. Oczywiście, że się stresował. Zaskakująco duże wnętrze było wręcz przytłaczające. Po cichu wkroczył do środka, uważnie rozglądając się wokół. Skradał się zupełnie jak na polowaniu – nisko na łapach, pilnował ogona, aby ten unosił się nieco nad ziemią i przypadkiem niczego nie potrącił. Nadstawiał uszu na jakiekolwiek, nawet najmniejsze dźwięki, mogące oznaczać ruch wiedźmy. Zatrzymywał się, nasłuchując, by znowu ostrożnie postawić kilka kroków w głąb chatki. Wymijał stoły pełne różnych smakołyków. Aż ślinka ciekła… Ale pamiętał co powiedział duszek. Nie zamierzał dotykać żadnego jedzenia… Nie mógł! Nie wiadomo, co by się z nim stało, gdyby wiedźma rzuciła na niego jakąś klątwę! Kłapnął bezdźwięcznie pyskiem i zaczął rozglądać się za innymi przedmiotami. Czymś, co łatwo mógłby wynieść… Staruszka niby była półślepa i półgłucha, ale jak z odczuwaniem drgań maddary? Może nie będzie kombinować tu z czarami. Zaglądnął do kuchni, gdzie znajdowała się masa różnych narzędzi do gotowania, pieczenia i takich tam... Na jednym ze stołów dostrzegł drewnianą chochlę, która stała się jego celem, gdyż wokół nie leżało dużo rzeczy, więc z łatwością mógł po nią sięgnąć i złapać ją w pysk. Zacisnął na niej kły i powolutku zaczął się wycofywać. Równie ostrożnie podreptał ku wyjściu z budynku, rozglądając się na wszystkie strony. Nie patrz na jedzenie... Nie patrz na jedzenie…

Chatka na kurzej stópce

: 10 lis 2024, 21:53
autor: Barwy Ziemi
(Yami x Ciirioh x Kairaki)

Oni namówili Kairakiego? Toż to... całkowicie i zupełnie prawdziwe stwierdzenie! Niezaprzeczalnie mieli w tym z Yamim niemałą wprawę, a ich entuzjazm na wieść o grasującym po okolicy cukierkowym domku po prostu musiał rozpalić w Pąku podobne odczucia! No albo Kai poszedł z nimi, żeby wreszcie przestali zrzędzić mu nad uchem... O nie! Z pewnością przekonali go do tego pomysłu urokiem osobistym i siłą przyjaźni! Oj tak, co do tego nie było wątpliwości! Najmniejszych! A nawet jeśli Kai jakieś miał, to i tak wyciągnęli go z groty na ogromne polowanie!

Odnalezienie domku nie było zbyt trudne. Ślepia Ciirioha rozwarły się z fascynacją, kiedy wraz z przyjaciółmi gnał ku siedzibie wiedźmy. Wlazł przez wrota zaraz za Kairakim, a zastany widok niemalże zaparł mu dech w piersi! Przestrzeń była ogromna, a do tego tak wypełniona jedzeniem, że Barwom od razu pociekła ślinka! Chętnie popróbowałby tych wszystkich dań, by potem odtworzyć je w grocie! Ale nie! Musiał wykazać się niezrównaną siłą woli, żeby nie wyciągnąć nawet szponika ku tym kuszącym lukrowanym babeczkom! Pamiętał wszak ostrzeżenia duszka, więc czym prędzej wyzbył się pragnień, żeby skupić się na misji.

Ugiął kończyny i po cichutku przemieszczał się po chatce, idąc w ślad za Kairakim. Pilnował przy tym skrzydeł i ogona, nie chcąc o nic zahaczyć, a ponadto pochylił łeb, by ukryć swoją ogromną sylwetkę. W ten sposób przemykał po korytarzach, trafiając do garderoby razem z przyjaciółmi. Tam od razu zaczął buszować po półkach, z cichym chichotem przyglądając się czarnym jak noc ubraniom wiedźmy.
– Wyglądasz cudnie! Brakuje Ci tylko wielkiego nosa! – zażartował, samemu zawijając sobie wokół szyi czarny szalik. Znalazł go bowiem gdzieś między rzeczami i to jego postanowił wykraść z chatki, by podarować go czekającemu duszkowi. Potem czym prędzej czmychnął z chaty wraz z przyjaciółmi, nie chcąc dać się przyłapać!

Chatka na kurzej stópce

: 11 lis 2024, 12:21
autor: Ostatnie Mrozy
[Udany Połów x Ostatnie Mrozy x Sekcja Zwłok]

Su przybył nad Zimne Jezioro po otrzymaniu wiadomości od duszka. Początkowo chciał wybadać sytuację, nie będąc pewnym czy powinien pakować się w kradzież. Kiedy jednak spotkał Połów i Sekcję, uznał, że lepiej będzie im towarzyszyć, na wszelki wypadek, gdyby miała wydarzyć się jakaś katastrofa.

Ku jego zaskoczeniu Chatka poruszała się także pod wodą. Prawdę mówią, bardziej niż przedmioty i góry jedzenia w środku bardziej interesowała go sama Chatka. Co ją napędzało? Czy to była inteligentna magia? Czy chatka miała zaplanowaną z góry trasę, którą się poruszała? Czy ktoś nią kierował? Co było jej źródłem ener...

Chatka nawet pod wodą zostawiała za sobą wyraźny ślad. Woda Zimnego Jeziora była wzburzona, zaś za samym domostwem ciągneła się ogromna chmura wzburzonego mułu, widoczna nawet w słabym świetle. Dodatko miękkie światło wydobywające się przez okna, wyraźnie rzucało się w ślepia. Gdy płynął poprzez ciemne wody za piastunką i łowcą, głowa pękała mu od pytań.
~ Fascynujące. Ciekawe w jaki sposób działa. Samonapędzająca się magia? – odparł, gdy wpłynęli do wnętrza domku.

Ślepia czarodzieja rozglądały się uważnie dookoła. Zakładał, że jedzenie było iluzją, inaczej nie ma szans aby przetrwało pod wodą. Nie ruszał go więc, chociaż docenił niesamowity wręcz kunszt zaklęć, które go otaczały. Mógłby studiować je bez ustanku... W pewnym momencie dostrzegł złotawy błysk, do którego podpłynął i spostrzegł, że była to pusta patera – dwupiętrowa, wykonana z lśniącego metalu, z estetycznym wzorkiem na brzegu. Pochwycił ją maddatową macką i wypłynął razem z towarzyszami na powierzchnię.

Udany Połów Ślepa Sprawiedliwość

Chatka na kurzej stópce

: 12 lis 2024, 17:55
autor: Rytm Słońca
[Rytm Słońca, Ślad Chmur i Runiczny Kolec prezentują...]

Smoki aby łatwiej oprzeć się łakociom,
Rozpaliły same sobie własny kocioł.
Pyszności Runiczny, Czajka i Rytm sporządzili
Smacznym jadłem po brzegi żołądki wypełnili!
Rytm sobie schrupał cały gar prażonych termitów.
Nie znał wcześniej swoich pojemnościowych limitów.
Półpustynny z brzuchem okrągłym jak balon
Nie zmieściłby w sobie ni termita ramion.

Przygotowani razem ruszyli domku szukać
Żeby duszka niejadalnym łupem udobruchać.
Sprawnie trójka smoków kurzą chatę po śladach znalazła.
Gdy tylko stanęła, do środka kompania cicho wlazła.

Wszędzie było tak wiele wszelakich pyszności...
Nawet kebab na jednej z szafek tu gościł.
Lecz nie ważne, jak bardzo Rytma frykasy kusiły,
Tak nawet, jakby chciał (a chciał!), by mu się nie zmieściły.
Plan więc na razie działał doskonale.
Spożywać nie chciało mu się w cale.

Cicho stąpając po skrzypiących deskach wiedźmowego. domostwa,
Rytm zakradł się pod schowek z miotłami; to była dlań drobnostka.
Otworzył drzwiczki i swym bystrym wzrokiem zaczął szukać
Magicznej miotły, tylko żeby przy tym zbyt nie stukać.

W międzyczasie przekazał Czajce swój Kapelusz Badacza.
Przyda mu się w jego misji, tu już jego rola wkracza.
Rytm miał po zdobyciu upragnionego przedmiotu zaczekać,
By potem we trójkę w stronę pełni księżyca uciekać!
Cierpliwie więc opierał się słodkościom, jak dobrzy złodzieje.
Oby wspólnikom poszło szybko, bo zaraz znowu zgłodnieje!

Gdy w życie miał wejść ostatni etap; ewakuacja,
Wziął łapy za pas, trzymając z dumą miotłę, to racja.
Podsunął dwójce towarzyszy swój ogon bardzo długi,
Oferując im po wyjściu swe miotłolotne usługi.
I w ten sposób właśnie mała, szalona smocza grupka,
Miała wrócić do duszka z łupem, bez żadnego trupka!

Chatka na kurzej stópce

: 12 lis 2024, 18:07
autor: Krewetkowe Lato
Zaciekawiona przybyła na miejsce spotkania z duszkiem. Przywitała się z nim, machając energicznie łapa, a potem wysłuchała poleceń. Dobrze, że Culli się nie zabierał za to zadanie, bo by nie wytrzymał i wszystko zeżarł w ułamek chwili... A ona nie będzie miała problemu!! Żadnego!! Ani trochę..!!
Ruszyła więc tropem cukierków. Pachniały smacznie, ale wciąż bez większych kłopotów utrzymywała uwagę na swoim celu. Znalezienie jej celu okazało się nie być jakieś trudne, a po odnalezieniu go potruchtała po cichu tuż obok, czekając aż chatka zatrzyma się na chwilę, by móc niepostrzeżenie wkraść się wielkimi drzwiami. Spodziewała się, że ledwo się pomieści w środku, ale gdy zajrzała za drzwi... Jak to w ogóle było możliwe?! Mrugnęła parę razy w zaskoczeniu, ale ruszyła dalej, wciąż trzymając się blisko ziemi i krocząc na ugiętych łapach, by nie zrobić ani jednego dźwięku. Na chwilę jej wzrok zatrzymał się na staruszce.... trzeba będzie być super-mega-ultra cicho!!
Wciąż radziła sobie z utrzymaniem uwagi, dopóki nagle do jej nozdrzy nie dotarł jej ulubiony zapach.... zapach krewetek. Tylko nie to... Myślała, że to domek pełen słodyczy i że będzie bezpieczna!! Przecież krewetki wcale nie były słodkie!! Ale w sumie to mówiło się na nie "owoce morza"... Ale to dalej nie były słodycze!!!
Nim zauważyła, wisiała już z wywalonym jęzorem nad talerzem pełnym krewetek. Pociągnęła nosem, ciesząc się zapachem, po czym pomyślała sobie "Przecież nic się nie stanie, jak wezmę tylko jedną, prawda?? Tyle tu tego, nikt nie zauważy!!" i zaczęła sięgać łapą....
NIE!!! Nie, nie, nie!! Potrząsnęła dziko głową, po czym chwyciła za łyżkę, leżącą tuż obok. Po tym odwróciła się jak najszybciej, walcząc ze sobą by nie spoglądać za siebie, po czym chwyciła łyżkę w zęby i niemalże wyskoczyła z chatki, zasuwając jak najdalej od niej i jej groźnych pokus!!

Chatka na kurzej stópce

: 12 lis 2024, 18:32
autor: Świat zza Chmur
[Rytm Słońca, Ślad Chmur i Runiczny Kolec prezentują...]

Pewnego dnia, pewnej złej nocy
Smoki starą wiedźmę okraść chciały
Własne jadło wzięły do pomocy
aby im do brzuchów nie wleciały
Łakocie, kuszące swą niecną mocą
Ponoć krzywdzą i umysł mącą
Czajka zjadł kukurydzę prażoną
W jego kraju tak cenioną

Ruszyli wtem w noc!
Odporni na wiedźmią moc!
Chatkę wytropili
Przez chwilę w nią patrzyli

Weszli do niej po kryjomu
co by stara wiedźma nie wiedziała
kto tu jest i krzywdy nie zrobiła komu
I na spokojnie sobie kimała
Łakocie kusiły, co nie miara
Lecz smoki sprytne, przygotowane
Nie dały się temu, mówiły – wara!
Mimo że wszędzie porozrzucane

Z kapeluszem od partnera
Chodził, myśląc co tu nazbiera
Wszedłszy do izby wiedźmy
Dostrzegłszy ją, pomyślał sobie
Ależ ona brzydka! My ją sobie obejdźmy
Lecz ujrzał wtedy na jej łbie
Czapę ładną! Oh, ależ cudo!
Tobie niepotrzebna, paskudo!

Cichaczem, na spokojnie
Rozglądając się czujnie
Czapę ściągnął
Ani drgnął
I w mig
Robiąc śmig
Począł wiać
Do Rytma gnać
Za ogon złapał go
I wiśta wio!

Tak oto zakończyła się wyprawa
Bez ani jednej słodkości
Była to wspaniała zabawa!
Bez ani jednej złamanej kości

Chatka na kurzej stópce

: 12 lis 2024, 23:30
autor: Runiczny Kolec
[Rytm Słońca, Ślad Chmur i Runiczny Kolec prezentują...]

  • Prawdą było, co w obozie mówili:
    W kurzej chatce czary robili!
    Słodyczy ponoć miała być masa,
    Lizaki, lody – pierwsza klasa.
    W trójkę Słoneczni tamże szli,
    Choć w sercu Fjarila strach się tlił.

    Szczęściem był mu pełny żołądek,
    Dzięki temu i w umyśle porządek.
    Weszli więc do chatki kurzej,
    Ni myśląc zostawać na dłużej.
    Wiedźmy przecież to nie żarty –
    Byle słodyczami nie wyjść nażarty.

    Czmychnął w środek rozgardiaszu,
    Czując się jak na kiermaszu.
    Łapy łowca stawiał cicho,
    Co by go nie wzięło licho.
    Wzroku wiedźmy chciał uniknąć,
    Byle szybko chciał coś capnąć.

    Wkrótce pewien mebel zoczył –
    Cicho i pewnie już tam kroczył.
    Szafę otworzył, zerka w środek:
    Skarpetek para, w milion kropek!
    Szybko w pysk chwycił zdobycz
    Z pewnością smok poczuje gorycz.

    Odnalazł prędko przyjaciół pyski
    Mając w złotych ślepiach błyski.
    Chwycił jegoż ogon pustynny,
    By móc dla wiedźmy stać się słynny:
    Smoki z domku nogę dały,
    A starej gołe stopy zostały...

Chatka na kurzej stópce

: 13 lis 2024, 2:13
autor: Mackonur
Postanowił udać się tropem wiedźmy, może w końcu znowu zobaczy Mahvran? Chciał jej dać truskawki, dwieście księżyców temu mu się nie udało, ale może teraz będzie inaczej? Kto wie! Axarus wyruszył więc z NAJPOTĘŻNIEJSZYM NOSEM WOLNYCH STAD oraz Krabusiem, swoimi wiernymi towarzyszami wielu przygód.
– Niuchaj, Nosie Szyszki, niuchaj! – Powiedział do swojego przyjaciela, gigantycznego, monstrualnego, lewitującego, brązowego i włochatego nosa z gatunku Niuchaczy Olbrzymich. Ten przedstawiciel niezwykle starej i inteligentnej rasy, doprowadził Axarusa aż do chatki na kurzej stópce. Dziwne, no ale czas wejść do środka! Rozejrzał się za jakimiś przedmiotami, które mógł zabrać z chatki. Rozglądał się i rozglądał, aż w końcu zobaczył drzwi. Zaczął się z nimi mocować, gdyż chciał je zabrać i zanieść duszkowi, ale w połowie doszedł do wniosku, że one chyba są z piernika, dlatego zostały tam na jednym zawiasie, drugi Axarus wyważył! Szlag! Co teraz? Mackonur musiał improwizować, ale ostatecznie wpadł mu do głowy genialny plan.
Zaczął się skradać do wiedźmy, przywołując magiczne kapcie na łapy, włochate i bardzo miękkie, wyciszające kroki. W ten sposób zbliżał się coraz bardziej do Wiedźmy... aż nie znalazł się przy niej! Nos Szyszki zaś lewitując nad ziemią, zamierzał intensywnie przy niej niuchać, a gdy odwracała się... spłaszczał się jak płaszczka i udawał dywan z niedźwiedzia. Chciał odwracać jej uwagę, żeby Axarus wyrwał maddarą książkę, ostrożnie i powolutku, a następnie Nos w przebraniu dywanu również do niego dołączył. Razem powoli zmierzali w kierunku wyjścia, a gdy znaleźli się przy oknie, wyskoczyli z niego, robiąc salto w powietrzu i pewnie uderzając w ziemię. A potem bieg, bieg, bieg! Aż do duszka.
– A czemu w ogóle Mahvran ma taką chatkę, tyle pierników i owoców? O co właściwie chodzi? Nie rozumiem. – Zapytał się duszka, po czym wręczył mu książkę, o ile udało mu się ją zdobyć. Był pełen dumy.

Chatka na kurzej stópce

: 13 lis 2024, 12:49
autor: Perła Oceanu
Perła zbudziła się i dostrzegła przed sobą wyryty w skale groty napis – niczym zaproszenie. Nie zastanawiając się wiele, ruszyła na miejsce spotkania z... czymkolwiek lub kimkolwiek był nadawca wiadomości.
Nietrudno było odnaleźć chatkę, bo ta nie ukrywała się ze swoją obecnością. Zgubione po drodze łakocie na razie nie interesowały smoczycy, bo wiedziona ciekawością podążała tylko ich śladem. Wreszcie ją zobaczyła – była nierealna! Czy taka chatka w ogóle mogła istnieć? Chwileczkę... maddara potrafiła płatać różne figle, Bogowie potrafili robić rzeczy niemożliwe i działy się wszelakie inne dziwy... więc dlaczego nie chatka z piernika na kurzej stopie?

Smoczyca nieśmiało zbliżyła się do pysznie wyglądających drzwi – nawet one sprawiały, że ślinka naciekała do pyska! Czy należalo się tu doszukiwać podstępu? Dostrzegła ciemną postać, siedzącą tyłem do wejścia. Na razie była nieświadoma obecności Łowczyni z Mgieł. Czy powinna być świadoma? Nie... raczej nie. Lepiej będzie pozostać w ukryciu i... może wrócić do domu nie z pustymi łapami...

Jak to miała w zwyczaju, Vark przygotowała się starannie do skradania. Pilnowała skrzydeł i ogona, poruszała się z nisko na łapach. Wkroczyła do chatki, uważając, gdzie stawia łapy. I oto kolejne zaskoczenie – wnętrze chatki było ogromne! Z zewnątrz to zaczarowane miejsce wyglądalo niepozornie. Smoczyca rozejrzała się po pomieszczeniu, po wszystkich tych łakociach... o, no właśnie. Skoro już sama zabrała się za próby gotowania, to może coś, co jej to ułatwi? W oko wpadła jej śliczna misa z białej porcelany i bardzo ładnym, niebieskim wzorze. To byłoby idealne! Wzór na misie tak jej się spodobał, że nie szukała już innych zdobyczy – podeszła bliżej, stapając najciszej jak potrafiła. Zerknęła w stronę śpiącej (?) smoczycy – nie widziała jej. Vark wyciągnęła łapę po pustą, zdobioną misę. Ostrożnie ją podniosła, by nie hałasować i ruszyła równie cicho do wyjścia...

Chatka na kurzej stópce

: 13 lis 2024, 14:18
autor: Skaza Granatu
Sny przynosiły przeróżne obrazy, ale tym razem gdy Hisseth się obudził, był przekonany, że to, co widział jakkolwiek absurdalne, jest prawdziwe. Wiadomość wydrapana w skale jego groty tylko go w tym utwierdziła, niewiele trzeba byłoby wyruszyć na poszukiwania.
Ślad słodyczy łatwo było odnaleźć, podążyć za nim jeszcze prościej. Inną kwestią było to, że po drodze Skowyt zebrał parę ze śladów-cukierków, nie zjadł ich oczywiście. Kto wie może to tak naprawdę jajka i wyklują się z tego osobne chatki?

Kiedy wreszcie ją znalazł, przez dłuższą chwilę przyglądał się w niedowierzaniu. Jednym jest zobaczyć coś niezwykłego w snach, innym jest zobaczyć naprawdę i jeszcze zakraść się do środka. Drzwi były olbrzymie jak na tak małą chatkę, ale niewiele trzeba było, żeby przez nie przejść po cichu i dostać się do dużo większego środka.

O bogowie, te zapachy, które go otaczały. Musiał przełknąć ślinę, która napłynęła mu do pyska. Tyle cudownych zapachów, nagle był głodny jakby głodował od księżycy. Złapał się nawet, że nie myśląc o tym, jego łapy same poniosły go do najbliższego stołu. Może nawet nie wyrwałby się z tego i zżarłby, co tylko dorwałby, gdyby nie fakt, że się potknął. Na szczęście nie zrzucił niczego i nie wywołał zbyt wiele hałasu, ale udało mu się, choć na chwilę pomyśleć o czymś innym niż obecne tu jedzenie.
Czerwona peleryna, o którą się potknął zdawała się być w oczach Hissetha zarówno ratunkiem jak i skarbem, który mógł zabrać, a wisiała tylko zarzucona niedbale na krzesło. Być może ratował w ten sposób jakoś żyjącą tu starszą smoczycę? Kto wie co by się stało gdyby się potknęła. Kładąc kroki, najciszej jak potrafił, złapał za pelerynę i ruszył ostrożnie do wyjścia.

Kiedy tylko udało mu się wydostać, ruszył prosto do duszka, z darem, o ile oczywiście udało mu się ją zdobyć.