Strona 1 z 52
: 10 sty 2014, 19:46
autor: Moderator
Jest to zapewne jedno z bardziej urokliwych miejsc znajdujących się w Szklistym Zagajniku, a może nawet pośród wszystkich terenów wspólnych. Dookoła wyrastają smukłe pnie liściastych i nieco rzadziej iglastych drzew o pięknym, ciepłym kolorze brązu, pnące się ku niebu niczym mistyczne ramiona samej matki Ziemi. Liściaste gałęzie opadają w dół mieniąc się soczystą zielenią, a wiecznie żywe iglaki cieszą swoim widokiem przez cały rok; nie straszny im dotyk szponów samego mrozu. Wiosną Szmaragdowe Ustronie zaścielone jest przez zielone trawy, miękkie niczym najpiękniejsze gładkie futro i rozstępują się pod naciskiem łap.
Miejsce to znajduje się w sercu Szklistego Zagajnika, dzięki czemu nigdy nie panują tu duszące upały, nawet podczas najgorętszego lata.
: 13 sty 2014, 10:27
autor: Arradir
Esencja Maddary
Wysłany: 2014-01-05, 00:17
A: S: 1| W: 1| Z: 4| I: 5| P: 3| A: 3
U: MA,MO,S,P,B,L,O,A,Skr,Śl,Kż,M: 3| W: 4| MP,Lecz: 6
Atuty: Szczęściarz,Chtry Przeciwnik,Konsyliarz,Utalentowany,Magiczny Śpiew
Odpowiedziałam uśmiechem strosząc futro na karku. Zdecydowanie Rozkwit Mroku była zadowolona, a więc i mi udzielało się to uczucie. Właśnie o to chodziło. Cieszyłam się, że moja wiedza nie pójdzie na marne, a zostanie przekazana dalej. W końcu mi samej nie wiele zostało księżyców do tego, abym mogła dalej leczyć. Starzałam się i źle czułam się z tą świadomością.
– Domyślam się, troszeczkę. Cieszę się, że mogłam pomóc- odpowiedziałam z rozbawieniem.
Kiedy jasno futra smoczyca zbliżyła się do mnie, spojrzałam na nią zaskoczona. Nie spodziewałam się tego, co stało się potem, ani okazania szacunku, a tym bardziej przytulenia pełnego wdzięczności. Kiedy ostatni raz ktoś mnie dotykał? Moje własne pisklęta...
Poczułam lekkie wzruszenie i uniosłam lekko skrzydła, obejmując na chwilę nimi smoczycę, ale zwinęłam je po chwili, pozwalając Cienistej się odsunąć. Moje czarne oczy błyszczały wesoło, gdy i jaj jej skinęłam łbem.
Rozkwit Mroku
Wysłany: 2014-01-06, 12:01
A: S: 1 | W: 1 | Z: 2 | I: 2 | P: 2 | A: 1
U: S,L,MO,Skr: 1 | MA: 2 | B,P,O,A,W: 3 | Lcz,MP: 4
Atuty: szczęściarz, pamięć przodka, konsyliarz
Talaith odetchnęła kilkakrotnie. Musiała odpocząć po wykorzystywaniu ciągle magii. Do tego kark jej nieco zdrętwiał, dlatego poruszyła nim w górę i w dół.
– Nie wiem czy powinnam, już tyle dla mnie zrobiłaś... Miałabyś ochotę kontynuować moją naukę? Spojrzała pełna nadziei na Esencję, czekając w napięciu. Przyjęła by jakąkolwiek odpowiedź, nie myśląc źle o swej mentorce. To nie ją powinna uczyć, a Kleryków stada, a jednak to robiła. Rozkwit od razu polubiła za to Uzdrowicielkę Wody i szanowała ją.
Jednak, gdy nie dostała odpowiedzi, skinęła łbem i odleciała.
zt
: 24 sty 2014, 19:05
autor: Esencja Przeszłości
Wędrowałam przez tereny zwane Wspólnymi, szukając jakiegoś zacisznego, przyjemnego miejsca, gdzie mogłabym rozpocząć naukę leczenia ze swą córką, by nastepnie wprowadzić ją w dalsze tajniki posługiwania się magią i ziołami. Znałam takie jedno piękne miejsce porośnięte drzewami iglastymi, przez co miałybyśmy okazję popatrzeć odrobinę na zieleń, a nie tylko biel. Nie byłam tylko pewna, czy już ktoś tam nie zagrzał sobie miejsca. Dlatego też szłam cichym, prężnym krokiem, a kiedy wyszłam ostroznie na niewielką, nieregularną polankę, uśmiechnęłam się z zadowoleniem i usiadłam pod jedną z wiekowych jodeł, przesyłając do Zapomnianej obraz miejsca, w które miała przybyć. Owinęłam przednie łapy ogonem, poruszyłam ramionami skrzydeł, aby nieco się ogrzać i pozostawało mi tylko czekać.
: 25 sty 2014, 15:15
autor: Bławatek
Do Szmaragdowego Ustronia przybyły dwie postacie. Najpierw matka, potem w ślad za nia córka. Powód była prosty. Nauka. Oczywiście tej młodszej. Irving lubiła naukę. Choć dzisiaj będzie na pewno trudniej niż zazwyczaj. Była kleryczką, czyli w przyszłości ma zostać Uzdrowicielką. Nie żałowała swej decyzji o porzuceniu drogi Wojownika. Ale nie było tak łatwo. Wymagania na Medyka były na prawdę duże. Ale wierzyła ze sobie poradzi. Esencja Maddary niejednego już wyszkoliła, i niejednego wyszkoli jeszcze. W tym ją. Zapomniana Łuska wiedziała ze praca Uzdrowiciela jest bardzo odpowiedzialna...ale dobrze będzie. Była optymistycznie nastawiona.
: 25 sty 2014, 16:43
autor: Esencja Przeszłości
Jak się okazało, czekanie nie trwało tak długo, jakbym się mogła spodziewać. Uniosłam wolno łeb i spojrzałam nieco chłodnymi, czarnymi ślepiami na młodą smoczycę, która się do mnie zbliżała. Po spotkaniu z Nieposkromionym nie potrafiłam już wydobyć z siebie ciepłych uczuć, moje serce zamknęło się na nie, nie chcąc więcej cierpieć. Skinęłam lekko łbem Kleryczce i wskazałam jej miejsce na przeciw siebie.
– Dobrze, że przybywasz tak szybko – odezwałam się na powitanie, nie spuszczając ślepi z Zapomnianej Łuski.
Moja długa, granatowa grzywa powiewała na wietrze, plącząc się pośród sześciu jasnych rogów na łbie.
– Ostatnim razem dostałaś ode mnie tabliczki. Na trzech z nich były informacje odnośnie sztuki Uzdrawiania. Nim przejdziemy do praktyki, chciałabym, abyś opowiedziała mi, jakie zioła powinny być w składzie każdego Uzdrowiciela, chcę również, abyś powiedziała mi, jak się poszczególne zioło przygotowuje i w czym pomaga. Ale również chcę, abyś powiedziała mi, gdzie poszczególne zioła występują – przemówiłam spokojnym, miarowym głosem, kiwnąwszy ku niej łbem.
: 25 sty 2014, 21:20
autor: Bławatek
No dobra. – Tych ziół nie jest tak znowu dużo. Każdy uzdrowiciel powinien być w posiadaniu tych ziół. Pozwól ze je wymienię. Babka Lancetowata – przed użyciem trzeba zmiażdżyć liście by puściły one soki. Babka tamuje krwawienie, zapobiega infekcji i zakażeniom. Występuje na równinach., Chmiel Zwyczajny, – trzeba podgrzać odpowiednią ilość wody i wrzucić szyszki chmielu. Ale nie więcej niż 4 bo to może doprowadzić do śmierci. Ale gdy będzie ich mniej niż 2 nie spełnią swego zadania Na smokach starszych niż adepci. Trzeba chwilę poczekać, odcedzić szyszki a płyn podać choremu. Działa on jako środek nasenny. Występuje na równinach. Dziurawiec pospolity – trzeba przygotować napar z kwiatów. Ale jeżeli poda się tego za dużo łuski sczernieją i odpadną. Pomaga on na dotkliwy ból kończyn. Występuje ona na równinach. Imbir – Trzeba sporządzić napar ze startego, sparzonego korzenia. Ale podawać trzeba dopiero po schłodzeniu. Można nim płukać gardło gdy ma się zapalenie gardła lub płuc. Występuje na równinach. Jałowiec – wystarczy zjeść jego słodkawe jagody. Nie więcej niż 5, ale nie mnie niż 2. Pomaga przy złamanych. Kości szybciej się zrastają. Występuje w lasach. Jemioła – należy uwarzyć napar z suszonych liści. Pomaga gdy mamy obfite krwawienie.Występuje w lasach. Kalina – podawać gęsty, wystygnięty wywar z korzeni lub owoców. Korzeń pomaga na nerwice, owoce na czarny kaszel i krwawienie wewnętrzne. Występuje w lasach. Kozieł lekarski – podawać do inhalacji gorący napar z małej ilości sproszkowanych liści. Na krótko. Występuje na terenach podmokłych. Lawenda – sporządzamy wywar z gałązek lawendy, dla starszych smoków łatwiejszy do przełknięcia. Młodsze mogą żuć gałązki, ale przynajmniej 20 minut. Jest to środek uspokajający. Ma właściwości przeciwzapalne i przeciwgrzybicze. występuje na równinach. Lubczyk – sporządzamy z niego napar do inhalacji. Leczy rany dróg oddechowych. Występuje na równinach. Lulek czarny – sproszkowane nasiona należy zmieszać z wodą i podać do wypicia. Pomaga na czarcią grypę, nerwicę, a także przeciwbólowo. Występuje na terenach podmokłych. Macierzanka – zmiażdżone gałązki należy nałożyć bezpośrednio na ranę. Im dłużej tym lepiej. Na owrzodzenia, pęcherze spowodowane ogniem, rany które nie chcą się goić i zakażenia. Występowanie – równiny. Melisa – wypić napar z liści. Pomaga w nerwicach, depresjach, koszmarach. Uspokaja. Występuje na podmokłych terenach. Mięta – odpowiednio ostudzony napar z liści wypijamy badz płukamy nim gardło.Po starci rośliny jej oleje wdychamy. Działa on uspokajająco. Leczy zapalenie gardła, czarny kaszel, uspokaja. Występuje w lasach. Nawłoć pospolita – Jej zmiażdżone liście używamy zaraz po babce lancetowatej. Jej efekt jest słabszy, ale długo trwalszy. Gdy leczymy ból głowy, sporządzamy z niej napar który należy wypić. Ma gorzki smak, więc nie zaszkodzi dodać miodu. Kłaść na razy, dezynfekuje, działa przeciwbólowo jeśli chodzi o łeb. Występuje na równinach. Orzech włoski – maz ze sproszkowanej skorupki orzecha nakładamy na zakażone miejsce i czekamy aż wyschnie. Gdy mamy do czynienia z chorobą, wielokrotnie gotujemy,i przecedzamy napar ze skorupek pomaga na odchrztuszanie i oczyszcza drogi oddechowe. Pomaga na grzybice, i infekcje bakteryjne. Występuje w lasach. Ostróżeczka polna – Sparzamy jej płatki robimy okład na ranę. Jak wyschnie, sama odpadnie. Pomaga na rany oczu i powiek. Przyspiesza gojenie się łusek na podbrzuszu, które są delikatniejsze. Występowanie – równiny. Rumianek pospolity – robimy okład ze sparzonych płatków na powieki lub inne zapalne miejsca. Można też przygotować z niego opary do wdychania lub uprzednio schłodzony płyn do wypicia. Działa przeciwzapalnie na zapalenie rogówki. Pomaga też na czarny kaszel. Występowanie – równiny. Ślaz dziki – utrzeć jego liście najlepiej z liśćmi nawłoci pospolitej. Uzyskaną z tego maść nałożyć na ranę. Przygotować można też dość gęsty syrop,z długo gotowanych liści. Stosujemy jako okład na kończynę gdy są w niej jakieś powikłania. Pomaga na razy magiczne.Wypłukuje on maddarę z rany. Na krótko neutralizuje jej działania. Działa gojąco. Występuje w lesie. Tasznik pospolity – gdy się go sparzy, należy ostrożnie kłaść na razy. Przynosi ulgę już po kilku minutach. Pomaga przy bardzo bolesnych ranach. Występuje na równinach. Topola czarna – napar z kory należy wielokrotnie przegotować. Ale by temperatura zbyt szybko nie spadła, bo to może skończyć się kiepsko. Zapobiega gorączce która jest spowodowana szokiem po zranieniu. Wypłukuje z organizmu zakażenia. Występuje – w lasach. Żywokost – dodać wodę do sproszkowanego korzenia. Ma uzyskać konsystencję mazi. Nakładać to na ranę. Ma wyschnąć i stwardnieć. Po upływie godziny zeskrobać. Gdy mamy przypadek leczenia zapaleń oczu, długo gotowany wywar z korzenia schładzamy i ostrożnie zakraplamy smokowi do chorego oka. Występuje w lasach.
: 26 sty 2014, 17:47
autor: Esencja Przeszłości
Siedziałam nieruchomo, wpatrując się w oblicze Zapomnianej Łuski i słuchając. Mówiła wyczerpująco i niczego nie pomijała. Tym samym ułatwiała sobie naukę. Skinęłam wolno łbem, uderzając ogonem o połać śniegu, wzburzając ją lekko.
– To teraz opowiedz mi, jakie mamy rodzaje ran i jakim są stopniem zagrożenia dla zdrowia i życia smoka. Opowiedz mi również o tym, jakie mamy rodzaje chorób i opisz mi je – przemówiłam po chwili, nie spuszczając ślepi z córki.
: 27 sty 2014, 17:45
autor: Bławatek
Powoli przypominała sobie wszystko co było napisane na kamiennych tabliczkach które dostała od Esencji. Potem zaczęła mówić. – No to może rany. Rany śmiertelne – spowodowane na ogół rozszarpanie tętnicy które jest bardzo rozległe, bądz żyły. a także krwotok wewnętrzny. Śmiertelną raną są również ciężkie uszkodzenia czaszki. Raczej nieuleczalna, niestety. Choć nie zaszkodzi próbować. Rana ciężka – trudno jest ją uleczyć, ale dla wprawnego medyka jest to możliwe. Do raz ciężkich zaliczamy otwarte złamania, złamania zamknięte, gdy jest ich dużo, przerwana tętnica i inne tego typu. Rany średnie – są to rany uleczalne, które są trudniejsze od lekkich, ale nie ma zagrożenia życia. Do tej grupy należą – złamania zamknięte, krwotok, przerwania w żyłach. Także złamania ogona. I inne. Rany lekkie – bez zagrożenia życia. Najłatwiejsze do uleczenia. Mogą to być zadrapania, odmrożenia, siniaki, stłuczenia. Ich leczenie to rutynowe czynności. Wszystkie rany mogą pozostawić blizny, ale nie muszą. To teraz choroby. Nie jesteśmy na nie całkowicie odporni, ale nie od dziś wiadomo że i tak mamy na nie większą odporność niż inne rasy. Może za sprawą bogów, a może drzemiącej w nas maddary? Kto to wie. Choroby występujące u smoków dzielimy na spontaniczne – dajmy na to przykład zapalenie gruczołów, kaszel. I powikłania – są one wynikiem nie zaleczonej rany. Tylko. Niektóre z chorób mogą nawet uniemożliwiać zianie ogniem, i lodem, czy używanie magii. Smoki do dwunastego księżyca życia nie chorują. Potem w każdym wieku podatność jest taka sama, ale is smok młodszy tym może szybciej wyzdrowieć.Choróbska spontaniczne dzielą się na stadia. Stadiów może być dwa, trzy. Czarny kaszel (stadium pierwsze), zapalenie płuc (stadium drugie), i czarcia grypa(stadium trzecie). Objawem jest męczący smoka kaszel, gdy temperatura jest podwyższona, męczenie się łatwiej i szybciej. Gdy nadchodzą kolejne stadia, w ślinie może pojawić się krew, boli w klatce piersiowej, trudniej się zasypia. Śmiertelne może być stadium trzecie. W takim przypadku używajmy lubczyka, który pomaga na infekcje, i lulka czarnego. Ten drugi wzmacnia smocze ciało, tak że lepiej walczy ono z choroba. Kolejna choroba. Zapalenie gardła(stadium pierwsze), zapalenie gruczołów( stadium drugie). Objawy to ból gardła, może być silny, występująca krew w ślinie, chrypka. Mówienie wtedy sprawia ból i jest trudno coś powiedzieć. Gdy choroba przybierze kolejne stadium trudności podczas przełykania, organizmowi ciężej jest coś strawić, ból pojawiający się w gruczołach i ich okolicach. W takich przypadkach używajmy lubczyku, pomoże on na infekcje, oraz orzechu włoskiego który pomoże choremu smokowi w odchrztuszaniu, i oczyści drogi oddechowe. Trzecia choroba: grzybica łusek, badz futra jeżeli ktoś je posiada ( to stadium pierwsze), jątrzenie się skóry( drugie stadium). Objawy to silne swędzenie łusek/futra. Zaczynają one wypadać. Gdy choroba dotrze do pózniejszych etapów, uprzednio podrażniona skóra zostaje odsłonięta. Gdy łuski i futro wypadają, tworzą się bąble, zaś skóra się łuszczy. W takim przypadku używamy lawendy, bo umie ona dość znacznie załagodzić te objawy.Nie zaszkodzi też sięgnąć po macierzankę, bo łagodzi ona zakażenia. Przed ostatnia choroba: zapalenie rogówek( stadium pierwsze), a jaskra to drugie stadium. Objawy to pieczenie i ból oczu. Zdolnosć widzenia znacznie się choremu pogarsza. Gdy oświetlenie miejsca w którym się znajduje smok chory często się zmienia, ciężko jest mus się do tego dostosować. Kolejne stadia to ból głowy, ale szczególnie objawiający się w okolicach oczu. Na powiekach pojawia się opuchlizna. Zioła które musimy w takich przypadkach zastosować to: ostróżeczka polna gdyż pozwala ona przegnać choremu jego zakażenia, i żywokost bo ma on właściwości regenerujące smoczy wzrok. Ostatnia z chorób: ból głowy( stadium pierwsze) zaś drugie stadium to migrena. Gdy na nią chorujemy cierpimy na ból głowy. Trudniejnam się skupić na czymś. Gdy choroba przerodzi się w kolejne stadium dolegają nam zawroty głowy, możemy nawet czasami utracić przytomność. Pomagające na tą przypadłość zioła to chmiel ponieważ potrafi on zmniejszyć ciśnienie krwi, i nawłoć pospolita gdyż działa jako środek przeciwbólowy który dobrze jest zastosować w takiej sytuacji. Powikłania po tych chorobach to nerwica ( smok przez cały czas żyje w strachu, podczas snu jawią mu się koszmary, smok ma wahania nastrojów, i paranoję) Zioła na nerwicę to melisa bo działa uspokajająco i jako środek nasenny, i lawenda, także uspokaja. Drugi z powikłań to zapalenie mięśnia. W okolicach mięśnia czujemy silny ból, mamy tam opuchliznę, mamy gorączkę, a kończyna nam sztywnieje. Zioła które musimy zastosować to tasznik pospolity, gdyż działa przeciwbólowo, dziurawiec pospolity, bo działa przeciwzapalnie. Zapalenie nerwu: tam gdzie mamy ranę czyli w jej okolicach czujemy silny ból. Może on promieniować na resztę ciała. Zioła do zastosowania to dziurawiec pospolity, działa przeciwzapalnie, oraz ślaz dziki bo usuwa on chaotyczną magie. Ropień: w okolicach rany występuje opuchlizna, wydziela się żółtawa wydzielina i odczuwamy silny ból. Zioła do zastosowania to nawłoć pospolita działająca przeciwzapalnie.
: 27 sty 2014, 19:21
autor: Esencja Przeszłości
Owinęłam szczelnie łapy ogonem, ogrzewając się na tyle, na ile mogłam i patrzyłam na Zapomnianą, czekając, aż zacznie mówić. Pozwoliłam jej dokończyć swą długą wypowiedź, kiwając od czasu do czasu łbem, chociaz moje spojrzenie było nieodgadnione.
– Prawie bezbłędnie. Rany śmiertelnej nie da się uleczyć, smok umiera na miejscu, uzdrowiciel nie zdąży mu pomóc, ale to, co opisałaś, można zaliczyć do ran krytycznych, które można spróbować uleczyć, o ile smok dotrwa do przybycia medyka – dopowiedziałam, poprawiając ją w tej kwestii.
Uderzyłam końcówką ogona o śnieg tuż przy swych przednich łapach.
Skupiłam się na Maddarze i stworzyłam postać drobnej samiczki porośniętej czerwoną łuską, o niewielkich czerwonych skrzydłach i niebieskich ślepiach. Na piersi miała dosyć głębokie ślady po szponach smoka, uszkodzona była skóra i mięśnie, krwawiło dosyć obficie.
– Powiedz mi, jaki to rodzaj rany, następnie przyrządź zioła, opatrunki i napary, mówiąc mi wcześniej, jakich ziół byś użyła i dlaczego. Do leczenia za pomocą Magii precyzyjnej przejdziemy w dalszym etapie leczenia. Teraz interesuje mnie twoja nauka w wytwarzaniu oaptrunków i naparów, które masz podać tej iluzji – odezwałam się, a czerwona smoczyca spojrzała na Zapomnianą, marszcząc lekko nos.
Przed Zapomnianą, po prawej, w równych stosikach, pojawiły się wszelkie możliwe zioła.
/Do twojego postu nade mną, wiedza III
: 28 sty 2014, 17:15
autor: Bławatek
Czyli przechodzą w końcu do praktyki? No i dobrze, Zapomniana nie lubiła siedzieć bezczynnie. Przyjrzała się szybko ziołom. Sporo tego, ale nie będzie jej potrzebne aż tyle. Szybko, acz dokładnie zaplanowała co po czym będzie robić. W realnej sytuacji może nie mieć, tyle czasu do przemyśleń. Ale mimo pośpiechu, starała się by wszystko było zrobione starannie. – Uważam że jest to rana średnia. Zastosuję w takim razie babkę lancetowatą. Ponieważ dobrze w pływa na rany. Nadaje się na początkowy opatrunek i tamuje krwawienie. Zapobiega zakażeniom i infekcja. – Po czym od razu przeszła do działania. Najpierw odnalazła swe zródło maddary i wyczarowała w nie wielkim misce wodę. Była przezroczysta i lekko ciepła. Miała też wszystkie te same właściowości co w naturze. Potem stworzyła białą, lnianą szmatę którą umoczyła w wodzie i obmyła nią delikatnie ranę iluzji smoka. W ten sposób oczyściła ranę.Z ziół które miała obok siebie wybrała babkę lancetowatą. Obdarła ją z liści i mocno ugniotła je w łapach by puściły lecznicze soki. Gdy już skończyła to robić ostrożnie ułożyła liście na ranie. Było ich kilka, na tyle dużo by pokryły całą powierzchnię rany. – Zastosuję także jemiołę. Ma dobroczynny wpływ na smoka gdy ten obficie krwawi jak w tym przypadku. – Potem sporządziła napar z jemioły. Za pomocą magii podgrzała powietrze w okół zioła tak by jego liście się wysuszyły i skurczyły. Gdy już do tego doszło powietrze zyskało z powrotem naturalną temperaturę. Do kamiennej miseczki dolała jeszcze wody i podgrzała ją do temperatury wrzenia. Powrzucała tam listki i czekała aż uwolnią swe właściwości. Tym sposobem uważony gęsty napar chciała podzielić na cztery części. By to zrobić wyczarowała jeszcze jedna miskę i przelała do niej większą część cieczy. Ta miskę w której było więcej płynu podała pacjentce. Oczywiście gdy napar zdążył nieco przestygnąć, inaczej smoczyca mogłaby się poparzyć. – Wypij to – Odezwała się do iluzji. Nie wiedziała czy tamta to słyszy, a tym bardziej rozumie. Ale lepiej będzie jeśli będzie traktować czerwoną jak prawdziwego smoka z krwi i kości. Bo to z takimi będzie miała do czynienia w przyszłości. Nie z iluzją. Pozostały płyn ten w drugiej misce delikatnie nałożyła łapami na ranę, tak by nie spłynął. – Jeszce tasznik pospolity. Jako środek przeciwbólowy. – Kamienne misy, a raczej jedna z nich na powrót napełniła się gorącą woda. Wrzuciła do niej tasznik, a gdy tamten już się sparzył ostrożnie wyjęła go z naczynia uważając by się nie poparzyć. Wolna łapą zdięła z rany babkę która już straciła swe właściwości po upływie czasu. Zamiast niej położyła tasznik. Niedługo przestanie boleć. Potem odwróciła się w stronę Esencji z pytaniem w ślepiach. Czy dobrze? Była pełna obaw, mimo ze myślała ze o niczym nie zapomniała. Modliła się w duchu do Erycala.
: 28 sty 2014, 19:50
autor: Esencja Przeszłości
Ze spokojem obserwowałam poczynania swej córki, patrząc, jak tworzy kamienną miseczkę i najpierw pomyślałam, że chce sparzyć tą babkę, ale ona jedynie oczyściła rany iluzji. Uśmiechnęłam się nieznacznie pod nosem. Przyrządziła opatrunek z babki, a do tego zastosowała dwa wywary, jeden z jemioły, a drugi z topoli, na co skinęłam głową raz jeszcze. Patrzyłam, jak nakłada opatrunek i podaje do wypicia wywary.
– Bardzo dobrze, to teraz kolejna rana – odezwałam się.
Iluzja się nie zmieniła, ale rana na piersi zniknęła i pojawiła się na lewym skrzydle, które wisiało bezwładnie. Ramię skrzydła było złamane, jeden fragment przebił częściowo skórę, przez co rana nie dość, że była opuchnięta, to jeszcze krwawiła.
– To jakich ziół użyłabyś tutaj? Rodzaj rany, a nastepnie przyrządź zioła – poleciłam spokojnym głosem.
: 29 sty 2014, 16:46
autor: Bławatek
Gdy iluzja nieco się zmieniła Zapomniana Łuska najpierw oceniła z grubsza ranę na lewym skrzydle. Jakoś da sobie radę. – Hmm...według mej oceny jest to rana ciężka ponieważ mamy tu do czynienia ze złamaniem otwartym. Zioła które tu zastosuję to Dziurawiec Pospolity ponieważ działa przeciwbólowo także przy złamaniach otwartych. Babka Lancetowata bo nadaje się na wstępny opatrunek. Przede wszystkim zastosuję jałowiec bo przyspiesza złamania kości. Topola czarna zapobiega gorączce którą spowodował szok wywołany zranieniem i bólem. Wypłukuje zakażenia z ciała zranionego smoka. I żywokost który ułatwia i przyspiesza gojenie ran. – Mówiła w tym samym czasie wybierając ze stosu wyczarowanego przez Esencje potrzebne zioła. Miskę napełniła letnią wodą i umoczyła w niej ta samą szmatkę co wcześniej. Podeszła do czerwonołuskiej i ostrożnie by nie sprawić tamtej bólu(jeżeli w ogóle go czuła) oczyściła ranę na ramieniu skrzydła. Gdy już miała wszystkie w odpowiednich ilościach wzięła w łapy niezbędną babkę lancetowatą. Tak jak poprzednio mocno zgniotła jej liście by puściły soki które zawierają lecznicze właściwości. Taki oto wstępny opatrunek ułożyła delikatnie na ranie. Po upływie odpowiedniej liczby czasu zdejmie z tamtąd babkę. Potem wzięła się za dziurawiec pospolity. Za pomocą maddary miseczka na powrót napełniła się wrzątkiem. Wrzuciła do niej kwiaty dziurawca i czekała aż napar będzie gotowy. Gdy już był gotowy za pomocą magi zmniejszyła nieco jego temperaturę, by nadawał się do wypicia i jednocześnie leczył. Jego niewielką ilość podała pacjentce do wypicia. Nie za dużo by jej łuski nie sczerniały i potem odpadły.Gdy tamta już wypiła Zapomniana odebrała od niej naczynie. Niedługo przestanie boleć. Najprostszy do przyrządzenia był jałowiec. Dlatego że właściwie nic nie trzeba było z nim robić. Zerwała z rośliny cztery słodkie jagody i podała chorej smoczycy dając do zrozumienia ze ma je zjeść. To sioło przyspieszy zrastanie się kości. Przyszedł czas na topolę czarną. Z jej przygotowaniem zejdzie jej dłużej bo musiała ją gotować kilka razy. Woda w jednej z misek znów się zagotowała. Wrzuciła tam korę i czekała aż ta się zagotuje. Gdy już to nastąpiło ostrożnie za pomocą długich szponów wyjęła korę. Gdy woda wystygła z powrotem podgrzała wodę do wrzenia i wrzuciła korę. Tą czynność powtórzyła jeszcze trzy razy. Gdy uznała ze napar jest już gotowy podała go błękitnookiej smoczycy. Tak samo jak poprzednim razem w niewielkich ilościach bo przedawkowanie nie skończyłoby się dla chorej szczęśliwie. Przyszła w końcu kolej na ostatnie lekarstwo. Żywokost. Gwałtownie zwiększyła temperaturę w okół jego korzenia. Gdy tamten już usechł sprawiła za pomocą maddary że zmienił się w proszek. Ten trafił do drugiej kamiennej misy. Dolała do niego trochę wody i zamierzała patykiem aż substancja zmieniła się w maz. Z rany na skrzydle zdięła nie nadającą się już babkę lancetowatą i zamiast niej nałożyła na miejsce maz z żywokostu. Gdyby to była prawdziwa rana musiałaby poczekać godzinę i zeskrobać lekarstwo. Ale to była iluzja. Za godzinę Irving miała zamiar skończyć tą dość ciekawą naukę, albo przynajmniej przejść na wyższy poziom.
: 29 sty 2014, 17:01
autor: Esencja Przeszłości
Przekrzywiłam z zainteresowaniem łeb, a słysząc słowa Zapomnianej, skinęłam lekko głową.
– Tak, masz rację. Jest to rana ciężka, a zioła, które podałaś, idealnie się nadadzą. Staraj się nie przemywać ran, zwłaszcza takich. Po sporządzeniu opatrunków i naparów, leczysz za pomocą many i to nią oczyszczaj miejsce zranień z zakrzepłej krwi, brudu i zarazków, które mogły wniknąć do rany. Sprawisz mniej bólu pacjentowi – sprostowałam, nadal patrząc na Zapomnianą.
Następnie obserwowałam z uwaga, jak ta przyrządza zioła i byłam z niej naprawde zadowolona. Była skrupulatna i dokłada, a to ważne, aby umieć przygotować napary i opatrunki tak, aby zdały swój egzamin. Uśmiechnęlam się nieznacznie i iluzja zniknęła.
– To tyle z podstaw leczenia, opartego na samych ziołach – odezwałam się.
/Leczenie I
: 29 sty 2014, 17:26
autor: Bławatek
To już koniec? Aaaa...teraz przejdą do leczenia za pomocą Magii Precyzyjnej. Albo raczej tylko pomagając sobie nią – Czy w takim razie teraz zastosujemy maddarę? Wydaje mi się że mówiłaś na początku tej nauki ze potem przejdziemy do Magii Precyzyjnej. Na szczęście umiem już jej postawy więc nie zaczynamy od zera. – Powiedziała, a wiej głosie można było usłyszeć radość. Z niejednego zresztą powodu.
: 29 sty 2014, 18:05
autor: Esencja Przeszłości
Uderzyłam lekko ogonem w śnieżny puch, a moje ślepia błysnęły krótko, gdy smoczyca odezwała się po chwili. Dobrze, a więc słuchała tego co mówiłam. Skinęłam lekko głową na znak zgody.
– Owszem, teraz przejdziemy do nauki leczenia całkowitej. Czyli nie tylko za pomocą ziół, ale i magii precyzyjnej. Aby uleczyć smoka, musisz przyłożyć łapę do jego ciała i przesłać w nie swoją manę, odbudowywując to, co zostało uszkodzone, czyli łączysz żyły i naczynia krwionośne, pamiętając o tym, aby były drożne, elastyczne i wytrzymałe, łączysz zerwane mięśnie i ścięgna, regenerujesz złamania, wychwytując wszelkie możliwe odłamki, dopasowując je do kości i zespalając, i tak dalej i tak dalej – odezwałam się.
Iluzja czerwonej smoczycy nadal się utrzymywała, a także okłady i rana, która powstała.
– Skoro przyrządziłaś opatrunki i napary, teraz spróbuj uleczyć to skrzydło. Przy złamaniach ważna jest stanowczość i pewność ruchów. Nie możesz robić tego tak stopniowo inaczej zadajesz pacjentowi więcej cierpienia i szkód, niż to potrzebne. Gdy masz do czynienia ze złamaniem otwartym. Złap za jeden koniec i mocno, stanowczo, szybko naciśnij na kość, wpychając ją do środka, a następnie równie szybkim i silnym ruchem nastaw ją, by się złączyła z drugą kością. Możesz pomagać sobie Maddarą – powiedziałam i pokazałam jej, jak ma to właściwie robić.
– Gdy masz zwykłe złamanie, łapiesz kończynę nad złamaniem i pod, a potem mocnym szarpnięciem nastawiasz kość – dodałam, zmieniając na chwilę iluzje i jej właściwości, aby zademonstrować to smoczycy. Następnie przywróciłam iluzję do pierwotnego stanu i odsunęłam się, kiwając na nią, aby kontynuowała.
– No to do dzieła – zachęciłam ją.
: 29 sty 2014, 18:53
autor: Bławatek
No dobra, tym razem będzie trudniej. Ale o samych ziołach nie wyleczy wszystkich ran przecież. Podeszła do czerwonołuskiej smoczycy przyglądając się szczegółowo złamaniu. Gdy już zaplanowała jakie ma wykonać ruchy, przesunięcia i inne zmiany spróbowała nastawić złamanie otwarte w lewym skrzydle. Wzięła głęboki wdech dla uspokojenia. Traktowała iluzję zupełnie na poważnie. Mocno chwyciła w prawą łapę wystający fragment kości. Zacisnęła na niej szpony (oczywiście tak by nie zranić jeszcze bardziej pacjentki) a tylnymi nogami zaparła się o podłoże. Jednym stanowczym ruchem naparła z odpowiednia siłą na kość aż ta wsunęła się z powrotem w ciało drobnej smoczycy. Potem nie puszczając elementu jednym płynnym ruchem nastawiła kość tak by jej elementy jak najlepiej pasowały do reszty. Gdy już kość byłą na miejscu uzupełniła brakujące elementy. Za pomocą maddary wypełniła wszystkie luki i przestrzenie w kości, tak ze nie było widać nawet pęknięcia. Potem używając nadal magii połączyła wszystkie przebiegające tamtędy żyły pamiętając oczywiście o tym by były one drożne i elastyczne. To samo uczyniła z naczyniami krwionośnymi. Nie zapomniała też o mięśniach które miały dawać taką samą siłę co poprzednio by smoczyca mogła swobodnie latać w przestworzach. Złączyła ona także ścięgna i nerwy które miały szybko dostarczać informacje do mózgu. Wszystko było na swoim miejscu. Oczyściła dokładnie ranę z zaschniętej starej i świeżej krwi, brudu i możliwych zakażeń organizmu. Następnie odbudowała maddarą skórę która miała być mocna i giętka dopasowująca się do układu ciała smoczycy. Potem przyspieszyła odrastanie łusek które miały być wytrzymałe i dopasowane odcieniem czerwieni do reszty ciała. Gdy już uznała że chyba niczego nie pominęła z dumą odstąpiła krok od pacjentki podziwiając efekty swych starań.
: 30 sty 2014, 18:54
autor: Esencja Przeszłości
Zmrużyłam lekko ślepia, obserwując, jak smoczyca zabiera się za pierwsze swe magiczne leczenie. Nie odzywałam się przez cały czas trwania ów leczenia, tylko skupiałam się na iluzji. Odchrząknęłam, gdy smoczyca skończyła.
– Jesteś skrupulatna, to dobrze, ale jeden podstawowy błąd. Łącząc żyły i inne tkanki nim to zrobisz, najpierw oczyszczasz ranę z zalegającej krwi, sprawdzasz, czy nie zostały jakieś bakterie, zioła nie zawsze działają w stu procentach, a wprowadziwszy skażoną krew do krwiobiegu, możesz w najlepszym wypadku sprawić, że smok zachoruje na zakażenie krwi, a w najgorszym razie umrze, gdy bakterie zaatakują ważne narządy, chociażby mózg czy serce. Jeżeli Maddara cię słucha, usuwaj blizny i zgrubienia bliznowate spod skóry, chyba, że pacjent życzy sobie, aby blizna została, bo są i takie przypadki – westchnęłam cicho.
Iluzja się zmieniła i pojawiła się na jej miejscu futerkowa postać o ciemno granatowym umaszczeniu i beżowym pasem na brzuchu. Ranny był pysk samca. Przez prawą powiekę i szczękę przechodziło owrzodzone poparzenie. Krew mieszała się z płynem surowiczym, powieka i oko niemal nie istniały, odsłonięta była kość policzkowa i ta oczodołowa.
– I znowu, jakie zioła byś użyła, następnie przygotuj opatrunki i napary i spróbuj uleczyć ranę, powiedz mi tylko wcześniej, jaki to rodzaj rany – poleciłam, nadal lekko się uśmiechając.
: 30 sty 2014, 21:41
autor: Bławatek
Zauważyła że każda kolejna rana tworzona przez Esencję była coraz trudniejsza. – Chyba jest to rana ciężka. W tym przypadku użyję babki lancetowatej, jak zawsze zresztą się ona przydaje. Jako opatrunek. Jemiołę, pomaga przy krwawieniu,Lulek czarny jako środek przeciwbólowy,macierzanka pomaga owrzodzenia i pęcherze spowodowane ogniem. Ostróżeczka polna na rany oczu i powiek. Uśpię smoka za pomocą chmielu zwyczajnego.Po tej krótkiej wypowiedzi zaczęła przyrządzać wszystko co potrzebne by uleczyć biednego samca. Na początek wzięła się za usypianie zranionego. Miskę napełniła wrzątkiem. Wrzuciła tam dokładnie cztery kwiaty chmielu. Odczekała tyle czasu ile trzeba, i szponami ostrożnie wyjęła szyszki z naparu. Ten zaś nieco przestudziła i potem dała smokowi do wypicia. Ale najpierw maddara. Podeszła do zranionego i przyłożyła mu do pyska prawą łapę. Odnalazła swe zródło i przesłała manę w ciało smoka. Oczyściła organizm z wszystkich bakterii i wszelkich zakażeń, które mogły się tu znalezć poprzez ranę. Oczyściła tez starą zaschłą krew i usunęła świeższą krew na pysku samca by mieć lepszy dostęp do rany. Potem znowu się odwróciła do składziku. Najpierw babka lancetowata. Wzięła z niej dość sporo liści ze względu na wielkość rany. Porządnie rozgniotła ją w szponach i delikatnie ułożyła na pysku smoka, tam gdzie był on zmieniony. Następnie zwiększając temperaturę w okół jemioły ususzyła jej liście. Napełniła kamienną miskę gorącą wodą i wrzuciła tam liście. Mieszała wodę w misce dotąd aż napar zgęstniał i przybrał konsystencję mazi. Albo jeszcze gęściej. Większą jego część przelała ostrożnie do drugiej identycznej jak pierwsza misy. Zostało niewiele substancji. Ale wystarczyło. Lepiej za mało ( bo można dorobić) i niż za dużo. Miskę z większą zawartością podała pacjentowi do wypicia, to co zawierała to drugie naczynie nałożyła i rozprowadziła ostrożnie (by nie sprawić mu jeszcze więcej bólu) po całej ranie. Przyszła pora na lulek czarny. Wydobyła jego nasiona i magią zamieniła je w drobny proszek. Dodała go do wody którą już po raz któryś znowu napełniła i nieco zamieszała. To także kazała wypić zranionemu. Teraz macierzanka. Ze stosiku znajdującego się tuz koło jej boku wybrała kilka świeżych gałązek. Stworzyła płaski kamień na którym je położyła. Następnie wyczarowała drugi taki kamień i ugniatała nim gałęzie, aż do chwili gdy uznała ze już wystarczy. Potem ułożyła gałązki na ranie. Uprzednio zdjęła babkę lancetowatą.Teraz chwila dla wykazania się ostróżeczce polnej. Miski napełniła wrzątkiem. Wrzuciła ta nieco płatków tego zioła. Gdy te już się odpowiednio sparzyły ostrożnie wyjęła je z wody i obłożyła nimi ranę na powiekach. Po upływie odpowiedniej ilości czasu wyschnie i samodzielnie odpadnie. Teraz znowu magia. Dotknęła futrzastego samca w pysk. Swoją maddarę zapuściła w jego organizm, i poczęła odbudowywać wszystkie uszkodzenia. Najpierw usunęła z tamtąd krew i oczyściła powtórnie (bo uczyniła to jeszcze na początku) ranę z zakażeń. Odbudowała mięśnie, ścięgna, żyły, ubytki w kości, i całą resztę tkanek miękkich. Pamiętając by spełniały dobrze wszystkie swoje funkcje. Potem odbudowała gałkę oczną, siatkówkę, rogówkę i wszystko co zawierał oko i oczodół. Oczywiście smok miała na nie widzieć i to z taką samą jak wcześniej ostrością. Nie zapomniała tez o powiece która miała przecież za zadanie nawilżać oko. Odbudowała skórę, i futro które kolorem było dobrane do tego na reszcie ciała tego smoka. Miało być miękkie i miłe w dotyku. Zadbała także o to by nie było widać absolutne żadnych blizn. Chyba gotowe. Trochę się napracowała. A to jeszcze nie koniec tej piekielnej nauki. Byłą nieco zmęczona, ale nie narzekała. Da se radę !
: 31 sty 2014, 19:04
autor: Esencja Przeszłości
Przyglądałam się poczynaniom smoczycy, słuchając ją również uważnie. Skinęłam krótko łbem, dając jej znać, że takie zioła faktycznie mogą być. Następnie ponownie skupiłam się na swej iluzji, w którą poczęła wnikać obca Maddara. Obserwowałam, jak zostają usunięte zbędne, uszkodzone tkanki, jak łączyły się naczynka i nerwy. Kiedy smoczyca przeszła do oka, zmarszczyłam lekko nos, ale jeszcze nic nie powiedziałam, dopóki nie skończyłam.
Zdrowe oko miało barwę ciepłego brązu, zaś to otworzone w ogóle nie posiadało tęczówki, a źrenica była nieregularna. Brakowało ciałka ciałka szklistego, do tego plamki żółtej. Twardówka była nieco zbyt cienka, a ciałko rzęskowe nie do końca wykształcone.
– Spójrz uważnie na swe dzieło i powiedz, czego w nim brakuje, co trzeba poprawić. Jeżeli nie jesteś pewna struktury jakiegoś organu, sprawdź strukturę drugiego, jeżeli posiada się ich dwa, lub pozostałego, które nie jest całkowicie uszkodzone. Popraw swą pracę i przejdziemy dalej – poinstruowałam smoczycę nadal spokojnym, cierpliwym głosem.
: 31 sty 2014, 20:29
autor: Bławatek
Po bliższych oględzinach stwierdziła pewne braki w odbudowanym przez nią oku. Ale jakoś pewnie to poprawi. Skinęła głową Esencji Maddary i znowu podeszła do rannego smoka. No, teraz już nie tak znowu rannemu. Tylko z dziwacznym okiem. Ale zaraz to poprawi i będzie w porządku. – Musze dorobić brązową tęczówkę. Poprawić zrenice by była regularniejsza. Musze jeszcze stworzyć ciałko szkliste, i plamkę żółtą. Pogrubić twardówkę. Poprawić ciałko rzęskowe by było lepiej wykształcone. To są główne braki. Jeszcze poprawię osadzenie oka i jego kształt. Powinno być w porządku. – Przyłożyła mu do pyska prawą łapę. No! Do roboty! Póki chmiel zwyczajny nie przestanie działać. Zaczęła naprawiać swe błędy. Po pierwsze na chorym oku stworzyła tęczówkę w kolorze ciepłego brązu. Starała się by brąz jak najbardziej odpowiadał odcieniem tęczówce drugiego, zdrowego oka. Poprawiła także kształt zrenicy. Było to teraz małe czarne kółeczko. Oczywiście była sprawna, oko miało widzieć. Tak samo jak drugie oko, gdy robiło się ciemno zrenica miała się powiększać by wyłapywać więcej światła, a gdy było jasno miała się zmniejszać by nie docierała nadmierna jego ilość. Uzupełniła brak ciałka szklistego,i plamki żółtej. Do tego pogrubiła twardówkę. Poprawiła ciałko rzęskowe. Teraz było wykształcone do końca. Oko miało kształt kuli i było głęboko osadzone w oczodole. Oczywiście nie głębiej ani nie płycej od drugiego. Tylko tak samo. Starała się by stworzone przez nią oko było jak najbardziej podobne d tego drugiego. Przelała maddarę z swego ciała do ciała pacjenta. Magia zdziała resztę.