OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nie obudziła się sama. Edel musiał spać w jej grzywie i podczas zmiany pozycji sam został zmuszony do przerwania snu. Koliber trzepotał skrzydełkami przy uchu Erlyn, co zrobiło wystarczająco dużo hałasu. Uzdrowicielka rozchyliła powieki. Początkowo wzrok miała zamglony, przyzwyczajający się do braku ciemności. Znów przetarła łapą pysk.– Ahh, ale c-ciepło – bąknęła, podświadomie okrywając się futrem bardziej. Była w niego trochę wplątana, ale nie mogła narzekać.
Ziewnęła salwami parę razy, aż w końcu była w pełni przytomna. Odrobinę śpiąca, ale przytomna. Namierzała spojrzeniem Marosa.
– O, dz-dzień dobry – przywitała się, przekręcając z powrotem na brzuch. Futro się jej naelektryzowało i przypominała wysuszonego na szybko kurczaka. – Jak się spało? – zapytała, przygryzając policzek od środka. Udało się, choć trochę?