Strona 1 z 34

: 10 sty 2014, 19:42
autor: Moderator
Na samym skraju Szklistego Zagajnika rośnie Stara Brzoza. Jest to jedyne liściaste drzewo w okolicy, bowiem to właśnie w tym miejscu zagajnik przeistacza się w Sosnowy Bór.
Brzoza jest stara i wysoka o biało-czarnym charakterystycznym pniu. Jest doskonale widoczne jesienią, gdy drobne liście przybierają żółte, słoneczne barwy, przez co drzewo z oddali wygląda niczym pełgający płomień, zwłaszcza gdy wiatr porusza liśćmi. Tuż przy Starej Brzozie znajduje się powalona wichurami sosna. Stanowi dobre miejsce obserwacyjne, zaś latem brzoza rzuca nań cień. Z tego miejsca roztacza się widok na Dolinę Wierzb Płaczących przepływającą przezeń rzekę.

: 19 sty 2014, 10:48
autor: Dyktatorska Łuska
Samica z posępnym wyrazem pyska przyleciała na miejsce spotkania ze smokiem, który miał ją nakarmić. Warczała na siebie w myślach za to, że musi prosić kogokolwiek o jedzenie, ale cóż mogła na to począć? Wylądowała w umówionym miejscu złożyła z gracją skrzydła i zignorowała burczenia żołądka. Od paru dni nic nie jadła, a to nie jest przyjemne uczucie. Rozejrzała się za Przebłyskiem z nadzieją, że jej nie wystawi.

: 19 sty 2014, 11:21
autor: Wietrzny Kolec
Skrajny również przebył na miejsce drogą powietrzną. Wylądował kawałek dalej i złożył ogromne białe skrzydła, by po chwili powolnym krokiem zbliżyć się do Cienistej. Nie miał póki co wielu okazji spotykać się z osobnikami z nowego Stada, jednak nie interesowało go zbytnio, jacy są. Traktował to dosyć odlegle.
Witaj. – zagadnął, kiedy przed samicą pojawił się duży kawał mięsa. – Smacznego. – dodał jeszcze, ot, tak. By atmosfera nie zgęstniała.
Sam w tym czasie usiadł w śniegu i odgarniał go na boki ogonem obserwując smoczycę z pogodnym uśmiechem.

: 19 sty 2014, 13:27
autor: Dyktatorska Łuska
Jako że ilość znanych jej smoków nie przekracza dziesiątki widok sporego srebrnego smoka był dla niej nawet ciekawy. Skinęła mu łbem nie odzywając się. Jakie to upokarzające przeszło jej przez myśl gdy brała od niego posiłek.
-Dzięki.– mruknęła posępnie. By nie wyglądać na tak bezbronną jak w rzeczywistości jest wyprostowała się jeszcze bardziej, przybrała ten swój chłodny, niedostępny wyraz pyska i wzięła się za jedzenie. Jadła wolno, delektując się smakiem mięsa.
Jego pogodny uśmiech odebrała bardziej jako drwiący, ale póki jadła, nie odzywała się. Czuła się tylko jakoś dziwnie pod spojrzeniem Łowcy.

: 07 lut 2014, 13:30
autor: Iskra Nadziei
Przybyła do Szklistego zagajnika Niezapominajka, nie miała nic ciekawego do roboty, od czasu gdy została bez opiekuna, nie miała ochoty szukać nowego. Usiadła owijając się ogonem, przy starej brzozie, zamknęła oczy i wytężyła słuch na wszelkie odgłosy przyrody. Słyszała wiatr który poruszał czubkami gałęzi drzew oraz bicie jej własnego serca. Uwielbiała wysłuchiwać się w ciszę, ale też lubiła zwiedzać nowe nieznane jej tereny i poznawać inne smoki, ale od niedawna nie miała na to czasu, bo całkowicie oddała się nauce. Dobrze jej zrobi przerwa od tego wszystkiego.

: 07 lut 2014, 13:48
autor: Esencja Przeszłości
Odeszłam ledwo wczorajszego wieczoru. Wiedziałam, że Nieposkromione Wody Oceanu poskładał wszystko do siebie. Zwłaszcza, że nie wątpiłam, iż Chropowata Łuska poinformowała go o moim spotkaniu z Cienistymi. Uśmiechnęłam się gorzko pod nosem. Może nie powinnam byłą opuszczać Weyru Cienia, byłam pewna, że co poniektórzy Wodni z chęcią odebraliby mi życie. Ale nie bałam się. Żyłam tym co było tu i teraz, nie patrzyłam w przeszłość i nie mogłam zerkać w przyszłość. Westchnęłam, idąc wolnym krokiem poprzez zwały białego, zimnego puchu, który zbrylał się na długim futrze na moim brzuchu i piersi. Nie przeszkadzało mi to jednak. Zastanawiałam się tylko, wbrew samej sobie, czy postąpiłam słusznie? Czy czasem nie trafiłam z deszczu pod ogołocone drzewo? Mało mnie to interesowało. Nadal nie miałam długoterminowego celu, a bez tego czułam się... jakbym zawisła w pustce.
Idąc tak, zatopiona w ponurych raczej rozmyślaniach, dotarłam aż do Szklistego Zagajnika, w pobliże Starej brzozy. Byłam tu kiedyś, całkiem spokojne miejsce.
Uniosłam grzywiasty, rogaty łeb i rozejrzałam się czujnie czarnymi ślepiami dookoła. Było południe, Złota Twarz stała wysoko na kobaltowym, czystym niebie. Powietrze było mroźne. A ja dostrzegłam swą niewielką miniaturlkę. Zmrużyłam lekko ślepia, rozpoznając w młodej samiczce Niezapominajkę, córkę mojego syna, Szumu Czasu, moją wnuczkę. Czy i ona mnie znienawidziła? W sumie, prawie się nie znałyśmy, widziałam ją tylko ten jeden jedyny raz, gdy się wykluła. Czy mnie pamiętała?
Zbliżyłam się wolnym krokiem do niebieskiej samiczki, stając u jej prawego boku.
Witaj, Niezapominajko – mruknęłam cichym, szepczącym głosem, który nigdy nie wychodził poza ów skalę. – Jak się trzymasz, malutka? – mówiąc to przekrzywiłam łeb, patrząc na nią kątem ślepia.

: 07 lut 2014, 16:13
autor: Iskra Nadziei
Siedziała, a wiatr powiewał jej grube i długie futro w różne strony. Otworzyła na chwile oczy tylko po to by przez chwile popatrzeć na niebo., było czyste bez żadnego obłoku. Nagle poczuła zapach smoka ze stada Cieni, futro zjeżyło się jej nie bez podstawy, przecież lada moment zacznie się wojna między stadem Wody, a Stadem Ognia i Cienia. Była sama, bez opiekuna, którego nie miała od czasu gdy jej ojca Szuma Czasu zabrali Bogowie. Rozejrzała się speszona dookoła. Jej wzrok przystaną na smoczycy podobnej do niej, tylko starszej i o wiele większej. Na początku nie mogła przypomnieć sobie skąd ją znała, ale gdy się odezwała od razu Niezapominajka poznała tą smoczyce, choć ostatni raz widziała ją chwile po wykluciu. Zdziwił ją jej zapach, ale teraz nie myślała o tym.
-Cześć Babciu! -pisnęła cichutko i podbiegła by się przytulić.

: 07 lut 2014, 16:56
autor: Esencja Przeszłości
Mój zapach raczej nie mógł się tak szybko zmienić. Nadal pachniałam moczarami, ale na znany mi zapach Stada Wody, nakładał się nowy, górskiego pyłu...
Przekrzywiłam bardziej łeb i spojrzałam otwarcie na małą, ciekawa, czy mnie pozna. Dostrzegłam początkowo jej strach i niezrozumienie, a zaraz potem mała samiczki wtuliła się w moje futro na piersi. Końcówka mojego ogona drgnęła nieco niespokojnie. Nie spodziewałam się takiego wylewu czułości. Uśmiechnęłam się pod nosem i zniżyłam łeb, liznąwszy Niezapominajkę delikatnie tuż za lewym uchem.
Jak się czujesz, kochanie? – szepnęłam cichym, spokojnym głosem, unosząc pysk, aby móc spojrzeć na swą... wnuczkę.

: 08 lut 2014, 16:05
autor: Iskra Nadziei
Cieszyła się niezmiernie że spotkała tutaj Babcię, czuła się samotna, a spotkanie kogoś z rodziny było najlepsze co dotąd spotkało Niezapominajkę. Uśmiechnęła się i skuliła gdy ta ją polizała, ale nie dlatego że się bała czy nie chciała, po prostu szorstki i mokry język dotknął ją za lewym uchem. Pytanie było dość ciężkie dla samiczki, bo po stracie ojca, nie miała opiekuna i wsparcia z żadnej strony.
-Czuje się źle, tęsknie za tatą, a co u Ciebie słychać? -zapytała odsuwając się troszkę od wielkiej smoczycy, uśmiechając się przy tym, mimo bólu w małym serduszku, po stracie opiekuna. Długo będzie wspominać swojego ojca, chyba nigdy go nie zapomni.

: 23 kwie 2014, 12:54
autor: Parodia
To już druga wędrówka Parodii! Ta także samotna. I dobrze, takie są w końcu najbardziej ekscytujące. W oddali ujrzała jakieś drzewo. Zaciekawiona szybko do niego podbiegła. Nie wiedziała jakiego to drzewo jest gatunku, ale na pewno wyglądało na stare. Dla czystej rozrywki zaczęła biegać w okół niego. Rozsypywała przy tym tumany śnieżnego puchu w około, ale ani trochę się tym nie przejmowała. Śmiała się przy tym radośnie. Zapewne szybko się jej to zajęcie znudzi, ale znajdzie sobie nowe!

: 23 kwie 2014, 15:05
autor: Instynkt Zabójcy
// niezłe drzewko genealogiczne [;

Zabójca rzadko wychylał łeb poza swój obóz. Nie czuł potrzeby zaznajamiania się z tym światem. Miał swój własny, usłany cieniem, ciemnością, mrokiem, oblany krwią i cierpieniem. Szedł po omacku, niczym ślepiec i nie wiedział jak i kiedy jego łapy przyprowadziły go tutaj. W miejsce odległe i nieznane. Gdy samcowi powróciła świadomość miejsca i czasu, lazurowe ślepia poczęły rozglądać się z niepokojem, gwałtownie po okolicy. Ciało znów poczęło drżeć. Sylwetka wyglądała nader mrocznie, na skronie opadła mokra od potu grzywa. Warknął przeciągle, gdy pod łapami ujrzał małe, cuchnące pisklę. Pachniało siarką i rdzą, splunął i obdarzył je nieprzychylnym, iście bestialskim spojrzeniem. Znów warknął przeciągle, a pazury rozczapierzyły się na śniegu z charakterystycznym chrzęstem.

: 23 kwie 2014, 17:25
autor: Parodia
Trochę sobie tak pobiegała a potem usiadła na tym ohydnym bo zimnym śniegu, by odpocząć. Aż tu nagle poczuła na swym karku czyiś oddech. I zapach. Właśnie się odwracała by sprawdzić kto to. A tu nagle coś wodnistego spadło niedaleko niej. Skrzywiła się. Spojrzała na futrzastego samca za nią. Miał futro, więc pewnie jest północnym, albo pół północnym.
– Fuj! Nie mogłeś przełknąć? – Spytała nieco złośliwym tonem. Gdy spojrzała samcowi prosto w ślepia nieco się przestraszyła, ale nie odsunęła się.

: 27 kwie 2014, 10:43
autor: Instynkt Zabójcy
Atramentowy samiec zawarczał gardłowo, obrzucając Ogniste pisklę morderczym spojrzeniem jaskrawych ogników.
A wyglądam jakbym mógł?
Wycedził przez zęby, nie zdejmując z nań płaszcza swego spojrzenia. Trzęsły mu się łapy, a pot oblał ciało mimo minusowej temperatury. Oddychał ciężko, z świstem wydobywającym się z nozdrzy. Oblizał wargi.
Czego chcesz?
Dodał jadowitym tonem po chwili, mamrocząc pod nosem ów dwa słowa, które wydobyły się spomiędzy warg, pełnie zająknięć i chaotycznych oddechów.

: 28 kwie 2014, 16:28
autor: Parodia
Jejku jak można tak charczeć? Co on jest jakiś nienormalny? A może powinien udać się do Uzdrowiciela skoro ma takie problemy zdrowotne?
– Cóż. Szyje masz, gardło masz. Nie widzę żadnych przeciwskazań byś nie pluł. – Jej pysk skrzywił się jeszcze bardziej.
– Czego chce? Tak właściwie to ja sobie tutaj grzecznie siedziałam i to ty do mnie podszedłeś. Ale skoro już tu jesteśmy i prowadzimy tą fascynującą dyskusję o twoim pluciu śliną to..może nauka? No kumasz. Chcę zostać adeptką. Co co zależy? Wyglądasz na zaprawionego w bojach. I świetnie! Może Atak i Obrona?

: 11 maja 2014, 23:26
autor: Znamię Chaosu
Przy starej brzozie pojawil sie polnocny bog wojny. Naznaczony dzis nie byl w humorze do niczego. Choc w sumie ciekawily go te tereny. A zeby poznac wroga...no wlasnie, wpierw trzeba zrobic rozeznanie. Dlategoz przyszedl tu, by nastepnie usiasc i kontemplowac, w samotnosci, nie niepokojony przez nikogo. Po prostu chcial sie zastanowic, powaznie nad tym wszystkim. Ostatnio coraz wiecej dziwnych rzeczy mialo tu miejsce.

: 12 maja 2014, 21:59
autor: Bławatek
Przyleciała nad Starą Brzozę by trochę odpocząć. Lubiła takie ładne miejsca, wędrówki. Często natrafiała na coś ciekawego, albo lepiej – na kogoś ciekawego. Ujrzała na miejscu futrzastego samca. A jakże by nie podejść i nie zagadać? Skądś do sobie przypominała, a już wiedziała! Grania, podczas jej patrolu! Był on smokiem wyjątkowo dziwnie ubarwionym. Podeszła bliżej. – Witaj. Jestem Eliksir Euforii. Nie przeszkadzam? – Zagadała wesoło.

: 12 maja 2014, 22:23
autor: Znamię Chaosu
Naznaczony siedzial niewzruszony pojawieniem sie obcego smoka. Byl samotnikiem z natury i samotnikiem praktycznym. Nie pachnial ani ziemia, ani ciemnoscia, ani tym bardziej siarka. Nie mial stada. Jego zimne, beznamietne slepia skierowaly sie leniwie na przybyla smoczyce, po czym skinal jej lbem. Fakt, widzial ja przelotem, ale jakos nie wbila mu sie w pamiec. Plus, przeszkodzila mu w rozmyslaniach co dalej. Jednak i tak juz przeszkodzila, wiec co ma zrobic, wygonic ja? I tak juz nie wroci do punktu, w ktorym utknal.
-Naznaczony.
Zapamietal imie i tyle. Bo i co w zasadzie mogl wiecej powiedziec? Nie znal smoczycy, byla dlan obca.

: 14 maja 2014, 14:30
autor: Bławatek
Eliksir poznała po tym leniwym i nie dość przychylnym spojrzeniu, a także odezwaniu się tak od niechcenia, że to jeden z tych smoczych gburów, które są zUe. Czy naprawdę nie można być trochę radośniejszym i milszym? Czy ciągle musi właśnie takich osobników spotykać na swej drodze? Ale ona się tym nie zrażała. Bez nieśmiałości, czy tym bardziej strachu, podeszła bliżej Naznaczonego. – Miło mi cie poznać. Chyba nie pochodzisz stąd, nie pachniesz wyraznie żadnym ze stad. Trochę Ogniem. Mam rację? – Postanowiła jakoś zacząć tę rozmowę. Jeśli w ogóle.

: 14 maja 2014, 14:43
autor: Znamię Chaosu
Nie spuszczal ani na chwile wzroku z Zelkowej smoczycy, po prostu byl czujny, to wszystko. Zwlaszcza, ze teraz byl zupelnie sam. Pozbawiony jakiegokolwiek paktu miedzy tymi stadami, jakie tu istnialy. Byl bowiem samotnikiem. Skinal lekko lbem, gdy ta kontynuowala rozmowe.
-Pochodze z Polnocy, a Ogien to plugawe plemie.
Oznajmil z jadem w glosie, acz jego postawa sie nie zmienila, a pysk przypominal maske obojetnosci. W zasadzie tak tez czul sie w srodku, obojteny na wszystko, co go otacza. Liczyly sie jedynie informacje.
-A ty jak mniemam urodzilas sie tu?
Zagadnal w koncu, przelamujac swoja niechec do rozmow.

: 19 maja 2014, 22:05
autor: Bławatek
//Chyba wyklułaś? :P

Czyżby miała przed sobą bez stadnego? Samotnika? A może po prostu smoka nienawidzącego swojego stada? Pewnie wyniknie to z rozmowy. – Owszem, wyklułam się w Wolnych Stadach. Ale nie zamierzasz chyba wracać za barierę? Jeżeli nie chcesz być w Ogniu, to sądzę że Życie przyjmie się z otwartymi ramionami. No i jest jeszcze Cień. Jeżeli ciekawi cię coś, mogę ci opowiedzieć. – Zaoferowała swą pomoc. Lubiła opowiadać, lubiła przekazywać wiedzę.