OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Z perspektywy Rubinowego i Oleandry wszystko przebiegało całkiem spokojnie. Czar Plagijczyka zadziałał bez problemu, podczas gdy młoda Wodna wślizgnęła się do wnętrza jaskini. Nie musiała długo oswajać się z mrokiem, zwłaszcza dzięki dodatkowej, magicznej poświacie. Gadzie ślepia były wprawdzie wystarczająco zdolne do operowania w ciemności, ale jeśli miałaby rozglądać się za jakimiś poukrywanymi elementami, lepiej że dostała trochę wsparcia.Grota nie była zbyt przestronna, z zewnątrz wydając się zdecydowanie przytulniejszym legowiskiem, ale przynajmniej nie musiała przeciskać się przez żadne korytarze, żeby dotrzeć do celu. Niemal od razu, w najodleglejszej części jaskini, dostrzegła małego skulonego wilczka. Był na tyle niewyrośnięty, że po stanięciu na cztery łapy, prawdopodobnie ledwie sięgnąłby nosem do jej Oleandry. Oddychał płytko, początkowo sprawiając wrażenie nieżywego. Czyżby rodzic skrył go tutaj w pośpiechu i nie zdołał wyciągnąć, czy może malec sam niechcący się tu uwięził? Ponieważ szczenię było nieruchome od dłuższego czasu, zapach rozchodził się dość leniwie i dopiero w środku Wodna odczuła go w pełni. Co dostrzegła dzięki Rubinowemu, to czerwony, odbijający światło obiekt, leżący pod samymi łapkami wilczka. Był to niewielki kamyk, przypominający odłamek rubinu, choć z perspektywy obserwatorki na tyle maleńki, że dla dorosłego nie miałby żadnej wartości. Dziwna woń musiała tymczasem należeć do zwiędłych roślin (i ziół?), które były gdzieniegdzie porozrzucane wokół zwierzęcia. Co tu się mogło stać?
Druga część drużyny wybrała bardziej asekuracyjnie ofensywną strategię. W imię lepszej ochrony Ognistego, Stoicka porzuciła trop prowadzący ją do legowiska i podążyła w stronę Ametystowej. Jako że wróciła się w znajome miejsce, nie odkryła po drodze żadnych nowych śladów, choć mogła dowiedzieć się lepiej o ścieżce współzawodniczki, która podążyła za idącym na południe małym wilkiem. Na miejscu dostrzegła, że zmieniwszy swój kierunek na wschód, młody ssak ruszył prawdopodobnie w stronę obszaru, który przed chwilą zostawiła.
Jeśli chodzi o dorosłego, ostrożnie podkradła się do niego, w żaden sposób nie alarmując.
Choć Ametystowa była na miejscu, Stoicka zaatakowała jako pierwsza, kierując wyczarowany szpikulec w stronę piersi niczego nie spodziewającego się wilka, najwyraźniej zbyt rozproszonego innymi poszukiwaniami, żeby wyczuć zagrożenie. Z perspektywy ssaka poruszającego się po terenach w całości zajętych przez smoki, była to postawa wyjątkowa nieodpowiedzialna, za co słono zapłacił.
Krew bryznęła na nienaruszony śnieg, podczas gdy oszołomiony bólem oraz obrażeniami drapieżnik niemal od razu wywrócił się na bok, chwilę przedtem wyrzucając z siebie głośny, alarmujący skowyt. Zbyt cichy, aby dotarł aż do Rubinowego, choć na tyle głośny, że stworzenia będące w samej okolicy mogły go usłyszeć, nie widząc całej sytuacji.
Drapieżnik nie koniecznie zginął od pierwszego ciosu, choć z takimi ranami była to wyłącznie kwestia czasu, zwłaszcza że stracił przytomność. Ametystowa popisała się zdecydowanie mniej, w jednej chwili niemal alarmując wilka o swojej obecności, choć na tyle późno, że praktycznie nie miało to już znaczenia. Gdyby atak Plagijki nie doszedł do skutku, pazury Wodnej świsnęłyby w powietrzu, kawałek przed celem, zapewne ze względu na śnieg, który utrudnił jej sprawny wyskok. Nie było w tym jednak nic do wstydu, zwłaszcza że z perspektywy Stoickiej, mogło to wyglądać jak świadome, nawet jeśli nieco niezgrabne wytracenie prędkości.
Jako że Mekhan ześlizgnął się z Plagijki niedługo przed atakiem, mógł z bezpiecznej odległości obserwować zwycięstwo swojej towarzyszki. O ile był to jedyny dorosły wilk w okolicy, mogli czuć się odrobinę bezpieczniejsi w badaniu pozostałych tropów. Czemu jednak kilkoma młodymi miałby zajmować się tylko jeden dorosły?
//piątek/sobota wieczór następna tura