OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Nie był w świątyni od... od niedawna, bo ostatnio przyszedł prosić o cenę za usunięcie kalectwa. Modlił się za to kilka księżyców temu i tym razem nie czuł chęci męczenia swoją obecnością Sennah. Był inny bóg, który wydawał się wpływać zdecydowanie bardziej zainteresowany jego życiem, albo przynajmniej wpływał na jego życie w takim stopniu, że Yulo to zauważał...– Uessasie...– zaczął cicho i pochylił łeb przed piedestałem boga miłości.
– Dzisiaj modlę się do Ciebie, to nie po to, by "coś" uzyskać... ale modlę się o światło. Potrzebuję światła, by oświecić swoją drogę i modlę się o miłość, bo potrzebuję być kochanym, aby wreszcie móc kochać. – przerwał na chwilę i uniósł łeb na podwyższenie. Mógł zaśpiewać, chociaż ostatnio robił to nieco rzadziej. Zresztą piosenka nie odda tego co chciał powiedzieć.
– Okazało się, że to Ty przepowiedziałeś mi mój los. Czy byłem już na dole i teraz mam sięgać wysoko? Czy to właśnie mój czas?– zapytał i poczuł uczucie podobne do tego kiedy polizał Ciirioha w polik. Zalało jego łeb niczym swędzenie w piątym wymiarze do którego nie miał dostępu. Słowa same chciały płynąć w pieśń...
–Strach jest narzędziem
Tak cichym i dokładnym.
Na to już nie pozwalam,
Nie w świecie, który powinien być mój.
Przychodzi do mych snów z iluzjami,
Przychodzi, by ukształtować mój umysł.
Naucz mnie jak zatrzymać to wtargnięcie!
Wiara w twe narzędzia,
Takie ciche i dokładne.
Jedynie "kiedy", nie "jak".
Teraz to czuje....
Głęboko poniżej światła
Iskra dokona zapłonu
I wtedy mnie zobaczysz,
To od teraz mój świat.
Zamilkł i czekał. Na co? Nie wiedział, ale już czuł się lepiej. Nawet obdarzył uśmiechem nieruchomy posąg.
Uessas