OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Przez chwilę, zmrużyła nieznacznie ślepia gdy słońce odrobine ją oślepiło. Mimo wszystko, powolutku ciekawość robiła swoje, bo rogaty łepek raz, po raz wychylał się wyżej, by lepiej widzieć. Raz nawet wychyliła się nieco na lewo, niestety podobne plany miała i reszta ciałka, więc gdy poczuła, że zsuwa się, szybciutko poprawiła swoją pozycję. Tym razem, prawą łapką trzymając za kolec. Miejmy nadzieję, że nie złamie go przypadkiem, bo sprawienie bólu Tacie, było by ostatnim, co przyszło by jej do łebka.– Mi.... – powtórzyła dumna z siebie, nawet się napuszyła jak jaka ptaszyna, od razy wyglądając na nieco większą.
Szybko jednak zamarła, jej opiekun pochylił się do drugiej małej, a wtedy czarna smoczyca wysunęła ku niej łeb. Szybko jednak, dopisała sobie do niego znaczenie, nawet jeśli samiec z początku czuł, jak mocniej chwyta sierść oraz kolec.
– J....gh.... – język nie chciał współpracować, zaś starania było zarówno widać, jak i słychać.
– Je... H...– zmarszczyła nosek, gdy znowu nic, nawet nie zdając sobie sprawy, że pokazała Matce białe kiełki. Przytuliła niezadowolona brodę do szyi.
Tata nie wydawał się już tak nerwowy, co przekładało się i na nią. Skąd miała wiedzieć, że to co chce zrobić, skończy się raczej kilkoma siniakami? Chciała powtórzyć gest, więc wyciągnęła szyje jak mogła. Bliżej... Bliżej... Tata wąchał, to i ona sobie poniucha. Bo dlaczego by nie? Wtedy przednie łapki nie zdołały się utrzymać, nieubłaganie zsuwając się po kępce futra. Ale przecież brakowało bardzo mało, by dotknęła drugiego nosa. Nie wyszło, łapki puściły się, a ją czekało twarde lądowanie, co podkreślił głośny pisk.
Vedilumi Biesia Sekcja Zwłok