OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
To prawda, był maleńki. Veir przywykła do górskich olbrzymów z gigantyzmem, zarówno jej zmarła córka Vesserana, jak i Vansatih, byli właśnie takiej rasy. Często jednak te najmniejsze pisklęta ostatecznie są tymi najbardziej obiecującymi. Jak będzie tym razem? Jedynie czas pokaże.~ Mhm. Też taki byłeś... no może nie aż tak. – Powiedziała do Vansatiha. Czy on aby przypadkiem już jej nie przerósł? Przyjrzała mu się, rósł naprawdę błyskawicznie. Jednego dnia podróżował sobie bezpiecznie na jej grzbiecie, a drugiego już nad nią górował. Zaczęły już Veir atakować syndromy każdego rodzica, czyli między innymi niedostrzeganie upływu czasu.
~ Wszyscy walczymy, to naturalna kolej rzeczy. Chodzi jednak o doskonalenie umiejętności. Stosunki zmieniają się na przestrzeni księżyców, pamiętam czasy gdy mieliśmy całkiem przyjazne relacje z Ziemią, ale to było dawno temu. Teraz się nie dogadujemy, ale może się to zmienić w przyszłości. Na ten moment mamy wspólnego wroga, który nas jednoczy. Łowcy smoków. Źli. Okrutni. Wstrętni. – Przywołała iluzję dwunoga, a Vansatih mógł ją skojarzyć. To znaczy, różniła się nieco od tej, którą pokazała mu za młodu, ale wszyscy ludzie wyglądali identycznie. Ten tutaj? Wysoki na około 1.70 metra człowiek z brodą, hełmem, metalową zbroją i mieczem u boku. Wróg. Chciała, żeby jej dzieci miały jasny pogląd o nich. Zdarzali się dobrzy ludzie, to prawda. W jej stronach było dużo "dobrych" dwungów, a przynajmniej nie byli źli. Chciwi nieco, ale nic poza tym.
~ Widzisz, bogowie dzielą się na tych ważnych i nieważnych. – Wytłumaczyła, żeby wszystko sprostować. ~ Tych nieważnych jest mnóstwo, to także ci, o których ci powiedziałam. Jest ich tyle, co koniczyn na wszystkich łąkach Wolnych Stad. Tych naprawdę istotnych? Zaledwie garstka. Wśród nich jest Ognvar, zwany też Uroborosem, wężem pożerającym własny ogon. Bóg istniejący ponad czasem, ponad wszystkim. Ojciec, krawiec czasu, bóg odwiecznego cyklu. Wniknął do świata śmiertelników pod postacią kamiennego awatara, który uformował z gwiezdnego pyłu, wszystko w tamtym czasie było chaosem, nie było niczego, żadnych zasad, porządku, upływu czasu, nawet życie było niepełne. On to zmienił, ukształtował, a jego awatar stał się Essyanem, olbrzymim pasmem górskim na którym powstało trzynaście państw, w tym Horgifell, z którego pochodzę. Nim odszedł, za jego sprawą przybyli Kjotvi i Hadruul. Niektórzy mówią, że stworzył ich za sprawą swojej boskiej mocy, na swoje podobieństwo. Inni mówią, że wcześniej byli półbogami, wyniesionymi do postaci pełnoprawnych bogów ze względu na swoje heroiczne czyny. Jeszcze inni twierdzą, że odnalazł ich wśród bezkresów gwiazd i czasu, a ci widząc jego potęgę, postanowili dołączyć do jego panteonu. I są ostatni, którzy są pewni iż losy Ognvara, Kjotviego, Hadruula i innych bogów Horgifell, zawsze były ze sobą splecione i zawsze istnieli razem. – Tłumaczyła. Słów było mnóstwo, zatem robiła mnóstwo pauz, podczas których dawała młodemu przerwy na pytania. Patrzyła się także na Vansatiha, uznała, że może dowiedzieć się czegoś nowego! Mówiła dosyć powoli, czasami przywołując iluzje, między innymi olbrzymiego pasma górskiego, Essyanu, z którego pochodzi.
~ Kjotvi i Hadruul, niezależnie od ich genezy, przelali w świat wszystko to, czego brakowało. Skupili się na naturze. Niedźwiedzie i wilki to święte zwierzęta, które powstały dzięki nim. Kjotvi ma postać srebrzystego wilka, jego oczy bystre, jedno z nich świecące blaskiem księżyca. Jeżeli przyjrzysz się nocnemu niebu, to dostrzeżesz jego czujne oko, jest obserwatorem. Księżyc ciągle się zmienia, czasami jest mniej lub bardziej widoczny. Gdy jest w pełni, to oznacza iż bóg patrzy prosto na ciebie. Kjotvi to przebiegłość, życie w harmonii z naturą, jego wyznawcy są niezauważalnymi łowcami, uderzającymi wtedy, gdy jest już za późno dla wrogów. – Wytłumaczyła. Kolejny znak, że księżyc, noc, to powiązanie wszystkiego z Horusem, który ukochał sobie gwiazdy, to nie mogło być przypadkiem.
~ Hadruul jest przeciwieństwem Kjotviego, chociaż oboje dbają o naturę i są częścią jednego i tego samego. Widzisz, Hadruul nie tyle żyje w harmonii z naturą, co włada nią. Korzysta z jej siły, ale nigdy nie przestaje oddawać jej szacunku. Jego wyznawcy noszą zwierzęce futra, a każde dodaje im sił, jakoby dusza zwierzęcia walczyła razem z nim. Jego kultyści potrafią wykorzystywać niezrównaną siłę niedźwiedzia w walce. Hadruul występuje pod postacią kamiennego, niewrażliwego na ból niedźwiedzia. – Ponownie, wytłumaczyła. Chciała ponownie, zaciekawić także Vansatiha, skoro tu już był!
~ Krążą legendy o tych, którzy jednocześnie wykorzystują empatię i przebiegłość Kjotviego oraz niezrównaną siłę Hadruula. Czy są prawdziwe? Nie mi to oceniać. – I dodała na koniec.
Wiśniowy Kolec, Valnar