Strona 1 z 39

: 10 sty 2014, 19:30
autor: Moderator
Źródło strumienia znajduje się u podnóży Błękitnej Skały, które w postaci strumienia opływa ją od północy. Na całości długości ma wąską plażę otoczoną gęstym, bujnym lasem. W połowie nurtu znajduje się niewielki wodospad, zaś niżej przeobraża się w niewielką rzeczkę, w której pływają ryby z Zimnego Jeziora, kuszone czystą wodą źródlaną. Gdzieniegdzie na brzegach rzeki znajduje się polana mieszcząca kilka smoków, pełna żywych kwiatów i wysokich traw.

: 17 sty 2014, 19:06
autor: Błędny Ognik
Samiec rozejrzał się w około. Dawno nie trenował oj dawno. Pora na obronę, jego ostatnią niezbędną umiejętność na polowaniu.
Postanowił ćwiczyć sam i ćwiczył. Na początek pozycja łapy lekko rozstawione ta aby było mu wygodnie, skrzydła mocno do siebie. Szyje wygiął tak aby było mu wygodnie. Żeby dziwna pozycja nie przeszkodziła mu w szybkim i płynnym poruszaniu się. Ogon był lekko uniesiony w gotowości do machania w celu odzyskania równowagi.
Musiał sobie przeciwnika wyobrazić. Stał przed nim wielki i potężny. Podniósł łapę chcąc przeciąć jego szyje. Jego reakcja była szybka i automatyczna. Cofnął całą głowę i szyję do tyłu wyginając ją w łuk i o minimetry unikając ciosu. Ryzykowne. Samiec spróbował więc kolejnej obrony a mianowicie odskoku. Zgiął silniej przednie łapy, nieco subtelniej tylne i wybił się z nich delikatnie pochylając szyję do przodu. Potężniej odbił się tylnymi łapami dlatego poleciał w tył. Unik nie był wysokim skokiem. Smok spokojnie opanował swoje ciało wróciwszy do odpowiedniej równowagi.
Tymczasem w oczyma wyobraźni widział ogon lecący wprost na jego łapy. Samiec błyskawicznie zgiął łapy i wyprostował je. Poskoczył do góry na taką wysokość aby bez problemu przeksoczyć lecący w jego stronę „ogon”. Uważał aby nie oberwał także ego ogon dlatego już w fazie lotu podźwignął go do góry. Opadł z powrotem an ziemię i zmachał ogonem w celu odzyskania tak istotne równowagi. Wbił w nią mocno pazury aby utrzymać się na nogach, ale tylko na moment za chwilę puścił. Teraz szponiasta łapa leciała prosto w ego skrzyło. Nie opłacało się schodzić z linii strzału tylko skrzydłem, ucierpiał by przecież i bok. Postanowił więc odskoczyć w bok. Przechylił się na ułamek sekundy w stronę lecącej szponiastej łapy po czym zgiąwszy łapy po tej samej stronie odbił się z nich gwałtownie. Warto wspomnieć iż tylna łapa była nieco mniej ugięta niż przednia dlatego samiec poleciał w bok, ale delikatnie po skosie. W krótkiej fazie lotu zamachał ogonem i powtrzymał się przed rozłożeniem skrzydeł.
Wylądował miękko na ziemi lekko uginając łapy aby zamortyzować uderzenie. Ponownie zamachał ogonem i zbił szpony w ziemię na ułamek sekundy. Teraz wyobraził sobie śmiercionośny ogień lecący w stronę górnej części jego cielska. Samiec nagle zwolnił napięcie mięśni i pozwolił sobie opaść. Jak najszybciej niemal bezwładnie.
Dopiero pół pazura od ziemi napiął ponownie mięśnie nie pozwalając sobie uderzyć całym ciałem o ziemię. Jego szyja i ogon znalazły się na poziomie kręgosłupa, a skrzydła były wyjątkowo mocno przyciśnięte do ciała. Samiec Po chwili gdy „ogień „ nad nim przeleciał, wyprostował się jednym pewnym ruchem wracając do starej pozycji.
Pora na coś nieco bardziej... niemądrego jak dla smoka o tak małej sile i dużej zręczności. Postanowił poćwiczyć bloki. Wyobraził sobie lecącą w jego stronę łapę i uniósł swoją. Była pod kątem 45 do nadlatującej i przeciwna do niej. Usztywnił ją maksymalnie, ale nie opierał się na przeciwniku. Po odparciu „ataku” cofnął ją i postawił na swoim miejscu, lekko uginając tak jak pozostałe. Teraz blok ogonem. Znowu łapa. Tym razem samiec wykorzystał tą samą umieętność jaką nabył podczas nauki ataku, przerzucił gwałtownie ciężar swojego ciała na jedną stronę po sosie nie odrywając łap. Tak oto w skrócie wykonał szybki obrót wokół własnej osi. Bezwładny ogon uderzył w niewidzialną łapę odtrącając ją. Oczywiście uważał aby nie zranić się o jej nieistniejące pazury.
Smok powoli zaczął tracić pomysły, ale jego wyobraźnie sama podsunęła mu pomysł. Coś mogłoby zaatakować jego zad! Smok sporzał z ukosa do tyłu po czym wykonał unik ttylko i wyłączy swoją tylną częścią. Jak?
Po pierwsze odsunął ogon z zasięgu niewidzialnych szponów czy zębów, po drugie, ostanowi ł ratować też swój cenny kuperek. W tym celu ugiął nieco bardziej prawą tylną łapę, nieco mniej lewą, oprócz tego przeniósł ciężar na jedną ze stron po czym, wyprostował je. Dodatkowo napiął mięśnie brzucha i skierował cały swój tył w bok. Znowu ogon pod jego nogi. Tym razem samiec spróbował czegoś bardziej ryzykownego, a mianowicie rozłożył skrzydła i jednym potężnym machnięciem wzbił się do góry. Oderwał od ziemi. Nie była to dobra obrona przed wyższymi atakami, ale dobry pomysł na zgubienie na przykład watahy wilków. Jeszcze jedna kontra. Wyobraził sobie lecący w jego kierunku strumień kwasu, sam też był w posiadaniu te potężnej broni. W ułamku sekundy otworzył pysk i pobudził odpowiednie gruczoły i mięśnie które wystrzeliwały truciznę z jego wnętrza do działania. Celował celnie, przecież się bronił. Wymierzył odległość tak aby trucizny zderzyły się mniej więcej w połowie. Nie chciał być przecież opryskany kwasem obcego smoka. Precyzja była tu najważniejsza. Wtem wybraził sobie jak jego wredna siostra rzuca w nieo magicznymi kulami. W same oczy. Najcenniejszy narząd łowcy. Samiec postawił na szybkość reakcji a nie skomplikowanie ruchów. Kula leciała wprost na niego. Wygiął więc szyje w bok. Nie całą a tylko fragmnet razem z głową. Był drzewnym więc był niezwykle gibki. Ponownie kula leciała w jego stronę. Samiec napiął więc odpowiednie mięśnie szyi przesuwając szkielet wraz z czaszką do pozycji wyjściowej. Takie proste acz szybkie ruchy czasem są lepsze niż skomplikowane ale powolne. Najważniejszy jest refleks.
Samiec przytaknął sam sobie i odszedł na tereny Cienistych .

: 27 sty 2014, 18:58
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Marzenie potrzebował wytchnienia. Ledwie pomogła mu rozmowa z Esencją, a już Pustynny sprawił, że jego ledwo co odzyskana równowaga zniknęła. I teraz znowu rozpoczął się żmudny proces jej odbudowywania. Skrzydło przysiadł nieopodal rzeki, odgarniając ogonem śnieg. Ogon po chwili owinął łapy, a żółte ślepia samca spoczęły na przymarzniętej tafli wody.

: 27 sty 2014, 19:10
autor: Bławatek
Zapomniana Łuska powolnym krokiem przechadzała się w różnych zakątkach terenów wspólnych. Potrzebowała, ciszy, spokoju. Ostatnio ciężko pracowała, podczas ciągłych nauk z Esencją i innymi. By zostać w końcu Medykiem. I pomyśleć że jej los miała potoczyć się zupełnie inaczej. Gdyby nie śmierć...siostry. Ech, trzeba wyzbyć się tego żalu. Przecież była urodzoną optymistką! Nie wiadomo czy za rogiem nie czeka ją coś ciekawego. I istotnie czekało. Niedaleko zauważyła jaskrawo ubarwionego samca. Z zaciekawieniem podeszła do niego – Witaj. Kim jesteś? – Spytała dość śmiało. Po co miała się ukrywać? Sądząc po zapachu samiec pochodził z Ziemi.

: 27 sty 2014, 19:22
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Marzenie po raz kolejny musiał podziękować bogom za to, że jego zmysły nie odpoczywały, chociaż on sam wydawał się być nieobecny. Dzięki temu wyczuł obecność Wodnej zanim ta się zbliżyła. Zmierzył ją uważnym spojrzeniem żółtych ślepi, od łba po sam czubek ogona. Nie wyglądała mu na Wojownika. Na Łowcę też nie. Delikatny zapach ziół wskazywał na Uzdrowicielkę. Albo Kleryczkę, patrząc na jej wiek. Gdyby nie był sobą, pewnie by prychnął. Kolejny Uzdrowiciel, co? To już trzecie Stado. Jeszcze chwila i spotka jeszcze Rozkwit.
– Biorąc pod uwagę fakt, że jestem starszy i to ty do mnie podeszłaś powinnaś się przedstawić jako pierwsza. – odparł. Jego głos wydawał się obojętny, ale spojrzenie było czujne.

: 28 sty 2014, 17:34
autor: Bławatek
Ach, więc to jeden z tych ''honorowych''. Już nie jednego takiego spotkała na swej drodze. Ona nie wypominała nikomu takich bzdur, ale nie zamierzała się o to kłócić z Ziemnym. – W takim razie me imię brzmi Zapomniana Łuska. Wybacz mi mą omyłkę. – Powiedziała. Jej ton nie był kpiący, ani szyderczy. Raczej taki jak na co dzień, przyjazny. Nie wiedząc co ma robić dalej przysiadła koło samca i owinęła łapy ogonem. Zobaczymy jakiś rozmowny.

: 28 sty 2014, 18:02
autor: Uskrzydlony Marzeniami
A jednak Kleryczka. No proszę, jak mu się poszczęściło! To może od razu wezwie Rozkwit. Tak, piękne spotkania. Kiwnął jej lekko łbem na przywitanie. Przez chwilę zastanawiał się, czy nie podać imienia, które nosił jako Wojownik. Ale z drugiej strony nie widział sensu w kryciu się z obecną funkcją.
– Marzenie Ziemi, Wojownik. – przedstawił się, a jego żółte ślepia lustrowały pysk i postawę Kleryczki. Smoki zazwyczaj dziwnie reagowały podczas spotkań z Przywódcą innego Stada. Zastanawiał się, jak będzie tym razem.

: 28 sty 2014, 18:37
autor: Bławatek
Jej reakcja? Cóż, na pewno będzie się do niego odnosić z większym szacunkiem. W końcu nie bez powodu musiał zostać przywódcą. I to w chyba dość młodym wieku. Fakt ze rozmawia z przywódcą jakiegoś stada nie sprawił że się onieśmieliła. W końcu to nadal smok, taki jak każdy inny tylko ze na wyższym stanowisku. – Może i nie mam prawa się o to pytać, ale jak tam Ziemia? Słyszałam ze macie z Wodą jakiś sojusz, ale nie jestem pewna. A bardzo mnie to nurtuje. Zapowiada się wojna z Ogniem. Ale nie jestem zbyt zorientowana w sojuszach. Oczywiście jeżeli mogę się pytać o takie rzeczy. – Zagadała.

: 28 sty 2014, 18:45
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Zmrużył ślepia. Jego siła woli, niezawodna w takich momentach, pozwoliła mu zachować ciche prychnięcie dla siebie.
– Dziękuję, moje Stado ma się dobrze. A odnośnie relacji z Wodą, aktualnie mamy pokój. – odparł. Wojna z Ogniem, co? No cóż, Marzenie nie wnikał w relacje innych Stad, jeśli tylko ich Przywódcy stosowali się do ustaleń, jakie zrobili. A póki co nie widział żadnych przeciwwskazań.
– Nie jesteś Kleryczką od dawna, prawda? – zapytał, marszcząc lekko nos. Zapach ziół nie był taki silny, jak chociażby u Trucizny.

: 29 sty 2014, 16:59
autor: Bławatek
Hmm...był spostrzegawczy. Jak się zastanowić to rzeczywiście była klerykiem od bardzo niedawna. Najwyrazniej dla niej czas płynął pod tym względem szybko. – To prawda. Zaledwie jeden księżyc. To dlatego ze wcześniej miałam być Wojowniczką. Gdy zwolniła się w stadzie miejsce ja na nie wskoczyłam. Ty też od pewnie niedawna jesteś przywódcą Ziemi. Pamiętam jeszcze Splamioną Ziemię ze Skał Pokoju. – Nie musiał przecież wiedzieć o śmierci Lili. To sprawa stada. Chyba ze powie mu kto inny, albo dowie się w jeszcze inny sposób. Ale nie od niej.

: 29 sty 2014, 17:30
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Marzenie nie musiał pytać czyje miejsce się zwolniło. Już to wiedział. Na jej słowa, no cóż, po prostu skinął łbem.
– Objąłem Przywództwo w Ziemi tuż po zakończeniu spotkania. – stwierdził. Jego żółte ślepia uważnie ją zlustrowały. Chociaż siedziała, on potrafił dostrzec pewne charakterystyczne cechy budowy ciała smoka.
– Nie wyglądasz na smoka, który bardzo lubi wysiłek fizyczny. Gdyby nie ta delikatna woń ziół, na którą jestem wyczulony, powiedziałbym, iż raczej obrałaś profesję Czarodzieja. – stwierdził, wzruszając lekko barkami.

: 30 sty 2014, 19:25
autor: Bławatek
Miała jeszcze się spytać co się stało ze Splamiona Ziemia zmarła, z czystej ciekawości, ale na szczęście w ostatniej chwili ugryzła się w język. Wolała nie zrazić Marzenie Ziemi przez swoja nadmierną dociekliwość. A co do jej budowy ciała. – Cóż, wygląd nie zawsze świadczy o profesji. Taka już jestem. Chętnie bym z tobą zawalczyła, ale po pierwsze musiałabym zlalezć czas, a po drugie ze względu na rangę nie mogę. – Po czym ona także wzruszyła nieznacznie barkami.

: 30 sty 2014, 19:46
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Na jego pysku pojawił się delikatny, nieco kpiący uśmieszek. Musiałaby znaleźć czas, co? Och, jakże ogromne mniemanie o sobie! W ślepiach Skrzydła pojawił się błysk czegoś na kształt szyderstwa. Jednak po krótkiej chwili jego pysk powrócił do normy, ślepia także. Na powrót stały się przeszywające i nieustępliwe. On sam zaś nie poruszył się ani o łuskę. Nie licząc oczywiście ruchów klatki piersiowej, nozdrzy i ślepi.
– Przyznaję, że bardzo mi to nie na łapę. – odparł, a w jego głosie dało się słyszeć nutkę kpiny.

: 01 lut 2014, 12:29
autor: Bławatek
Tak, usłyszała ją. Ale miała to po prostu gdzieś. Różnie smoki mogą różnie o niej myśleć. Ich sprawa. Udawała ze nie usłyszała tej nuty kpiny podczas gdy on mówił. Szczerze mówiąc nie wiedziała co ma jeszcze powiedzieć. Marzenie Ziemi nie był zbyt rozmowny. I raczej opryskliwy z charakteru. I po co? Nie rozumiała takiego zachowania. I chyba już nigdy go nie zrozumie. Czekała.

: 01 lut 2014, 12:33
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Marzenie jakoś nigdy nie przejmował się tym, co myślą o nim inni. Jest jaki jest. Po co ma się zmieniać? Udawać smoka, którym nie jest? To by go tylko wykończyło. Znacznie szybciej niż to, przez co ostatnio przeszedł. Bycie sobą to w tej sytuacji najlepsze rozwiązanie. Przechylił lekko łeb na bok, a jego pysk powrócił do naturalnego, chłodnego i obojętnego wyglądu.
– Dlaczego zmieniłaś zdanie odnośnie swojej przyszłości?

: 06 lut 2014, 11:44
autor: Bławatek
Dlaczego? Musiała się chwilkę nad tym zastanowić. – Bo zwolniło się miejsce. Chciałam być Wojowniczka, bo stadu ich brakuje. Jest też mało szkolących się do tej profesji. Chcących zostać łowcą, jest multum. Magów nam nie brak. Gdy natrafiła się okazja, ja po prostu wskoczyłam na to miejsce. I nie powiem bym żałowała. A ty dlaczego zostałeś Wojownikiem? – W końcu nie każdy, robi to z zamiłowania. Jedni owszem, ale inni ze względu na stado. A potem tego żałują, bo stado nie dało im nic w zamian za swe poświęcenie.

: 06 lut 2014, 11:54
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Skinął powoli łbem, rozważając jej słowa. A więc nie zrobiła tego z przymusu. Lepiej dla niej. I lepiej dla Stada. Na pytanie Kleryczki uniósł lekko łeb, a jego żółte ślepia wpatrzyły się w jakiś punkt na niebie. Może w jakąś chmurę, może w jakąś ledwie widoczną gwiazdę.
– Odkąd pamiętam chciałem być Łowcą. Jednak gdy byłem Adeptem, wiele smoków szkoliło się na tę profesję. Mało kto chciał walczyć. Przywódczyni prowadziła mój trening w zakresie walki fizycznej, sama była Wojowniczką. Przyszła do mnie i poprosiła, abym zmienił swoją drogę. – powiedział, wzruszając lekko barkami. Jak na tym wyszedł? Sam nie wiedział. Jak wyszło na tym Stado? O tym także ciężko byłoby mu zdecydować.

: 07 lut 2014, 18:00
autor: Bławatek
Skinęła łbem na znak ze zrozumiała słowa Marzenia Ziemi. Ileż to można zrobić dla stada. Jakże bardzo je można kochać. Ale nie wszyscy. – Właściwie ciekawi mnie twoje imię. Choć mojego raczej nikt nie rozumie. Dlaczego obrałeś takie a nie inne? Zawsze byłam ciekawa powodów imienia. – Taak. Niektórzy byli doprawdy kreatywni pod tym względem.

: 07 lut 2014, 23:11
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Racja. Nie każdy kocha Stado. A niektórzy kochają je zbyt mocno, aż są zmuszeni je opuścić. I wówczas wszystko, co dla niego zrobili idzie w niepamięć. Pozostaje tylko żal. Miał nadzieję, że podobny los nie spotka Esencji, która poświęciła wszystko.
– Skąd takie imię? Szczerze mówiąc ciężko mi stwierdzić. Jako pisklę nazywałem się Skrzydło. Po prostu. Imię Adepckie nie znaczyło dla mnie wiele, zwłaszcza, że krótko je nosiłem. Może dwa księżyce. Jako Wojownik przyjąłem imię Uskrzydlony Marzeniami. Chciałem zostać jednym z najlepszych Wojowników, obrońcą Stada, na którym będzie można polegać. Kimś, kto będzie pewny. – powiedział, wzruszając lekko barkami.
– W pewnym sensie tak się stało. Jak wiesz imię Przywódcy powinno zawierać nazwę Stada. Smoki Ziemi raczej działają pod wpływem analizy, a nie emocji czy własnego temperamentu. Marzenia kojarzą mi się z ciężką pracą. Jestem tym, kim jestem, bo ciężko na to pracowałem. – odparł, znowu lekko wzruszając barkami. Jego żółte ślepia spoczęły na Łusce.
– A ty? Skąd takie imię? Nie jest zbyt optymistyczne.

: 14 lut 2014, 19:53
autor: Bławatek
Uśmiechnęła się lekko. Mało osób ją rozumiało. W każdym razie nie spotkała kogoś kto by zrozumiał. – Zależy jak na to patrzeć. Chodziło mi raczej o rzeczy które dawno minęły. Nie o mnie samą. O przeminione piękno. Rzeczy które znikły. I nie możemy ich zobaczyć. O nic konkretnego, ale wszystko co było. Nie tylko już tego nie ma ale i nie pamiętamy o tych rzeczach. Właściwie nie umiem ując tego w słowa. Pochodzisz zza bariery czy stąd? –