OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Na pierwsze z pytań Sekcji pokręcił przecząco łbem.– Absthinius. – powtórzył imię Kruczego Władcy, próbując poprawić Sekcję. Rozumiał, z czego może to wynikać. On sam nie od razu zapamiętał jego imię, a co dopiero uzdrowicielka z Ziemi, która do tego musiała przedzierać się przez jego wady wymowy.
Drugie pytanie było już nieco trudniejsze, gdyż nikt nie wiedział, co się stało z biednym Absthiniusem i czy w ogóle są jeszcze jakieś szanse na jego przywrócenie. Lecz Hebog był optymistą i osobiście wierzył, że ów bóg gdzieś tam jest.
– Czy my szukaliśmy jego iskrhy? – powtórzył, będąc pogrążonym we własnych myślach. Samica musiała poczekać parę chwil, nim w końcu doczekała się od niego odpowiedzi.
– Nie, nie szukaliśmy. Zrhesztą nie sądzę, żeby była w tym jakaś potrzeba. Bo widzisz, Absthinius jest nie taki, jak ci bogowie Wolnych Stad. W sumie to nikt nie wie, co się z nim stało. Mimo to uważam, że rhaczej nie zniknął od tak, jak tamci bogowie, inaczej Plaga by o tym wiedziała. Tutaj chodzi barhdziej o powolny, lecz skuteczny zanik wiarhy w niego, którhy przenosił się z pokolenia na pokolenie, aż w końcu został w pełni zapomniany. To właśnie brhak wiarhy mocno wpłynął na Krhuczego Pana. Tak barhdzo, że aż więź pomiędzy nim a Cieniem niemal całkowicie się utarhła i Krhuczy Pan utrhacił możliwość dotychczasowego kontaktu z nimi. Tutaj nie trzeba szukać rhesztek jego mocy. Nie... O wiele lepszym rhozwiązaniem jest po prhostu przywrhócenie wiarhy w niego. – objaśnił, chociaż jego wypowiedź mogła przypominać jakiś monolog. Jednak miał nadzieję, że takim potokiem słów wytłumaczy uzdrowicielce, w czym rzecz. – Nie będzie to łatwym zadaniem, którhe da się wykonać na rhaz-dwa i pewnie ujdzie na to dziesiątki księżyców. Widzę jednak, że już terhaz są jakieś skutki moich działań. Młode pokolenie Plagijczyków wydaje się być tym zainterhesowane, więc wystarhczy ich jedynie jeszcze trhochę popchnąć w odpowiednim kierhunku i wszystko się już samo potoczy tam, gdzie powinno. – dodał z lekkim uśmiechem.
Kolejne pytanie. Niby proste, ale jednak potrafiło dać do myślenia na kolejne najbliższe chwile. Być może Hebog by już dawno dał odpowiedź, gdyby nie fakt, że nawet on stosunkowo niewiele wiedział o Kruczym Władcy. Nic dziwnego, bowiem źródeł informacji było wyjątkowo mało, więc każda wieść była na wagę kamieni szlachetnych. Na razie Plagowy uzdrowiciel opierał się jedynie o to, co mu było wiadomo oraz o własne domysły.
– Co masz na myśli pod "stadem Cienia"? To, którhe narhodziło się w Wolnych Stadach było utworzone przez Kalhairha, zaś to, którhe istniało do przybycia do Wolnych Stad, to nikt nie wie. Mimo to śmiem wątpić, że zostało ono stworzone przez Krhuczego Pana, którhy wtedy był zwykłym smokiem. Tym barhdziej, że śmierhtelnicy bogami nie zostają. Tak więc możesz być pewna, że Absthinius to najprhawdziwszy bóg. – odpowiedział na ostatnie z jej pytań.
– Nie zrhozum mnie źle, ale... Czemu cię tak nagle zainterhesował Krhuczy Pan? – spytał spokojnie, czysto z ciekawości. Smoki z Wolnych Stad zazwyczaj nie interesowali się Cienistym Bogiem, a na jego kapliczkę nie zwracali żadnej uwagi, podobnie jak i tutejsi bogowie, jakby udając, że jej w ogóle tam nie ma. A tutaj proszę, jaki wyjątek! Nic więc dziwnego, że Hebog nieco się zdziwił.