Strona 1 z 2
Tablica Samotników
: 11 lis 2021, 20:51
autor: Strażnik
Temat jest fabularny, ale jeśli zdarzy się, że ktoś wpisze na tablicę imię samotnego smoka, wedytuję je w pierwszy post.
Z daleka może i Tablica Samotników wygląda jak zwyczajny kamień, ale w miarę zbliżania się, wędrowiec może zobaczyć jej prawdziwe oblicze. Masywny ciemnoszary obiekt, będący płaskim wyszlifowanym głazem, prawie pionowo opiera się o dwa zdecydowanie mniejsze, choć strategicznie ustawione kamienie. Widać, że ciężki twór sięgający dorosłemu smokowi mniej więcej do piersi, wykonano z niebywałą precyzją, a jego gładkość świadczy o długotrwałym zaangażowaniu samego rzeźbiarza. Brzegi szlifu zostały zaznaczone białą kredą mocno wciśniętą w przygotowane do tego rowki, choć kilka deszczów wystarczyło, aby zepsuć ozdobę, którą wymarzył sobie twórca. Niemniej sam ornament opierający się na żłobieniach sam w sobie dodaje tablicy dodatkowego uroku.
Na samej górze płaskiej powierzchni została wyryta krótka sentencja
"Każdy smok zasługuje na pamięć, nawet ten co w pamięci stada nie trwa"
A pod tym imiona.
Kumo
Agnar
***
Instalując tablicę na peryferiach cmentarza, Strażnik nie miał najlepszych prognoz, bo sam czuł, jakby popełniał w ten sposób jakąś okrutną zbrodnię. Być może nie skorzysta z niej nikt i będzie stała w ten sposób, jak nie pasujący do reszty uzębienia kieł. A może będzie inaczej.
Choć w żyłach prorok miał więcej cynizmu niż krwi i nie spoglądał na projekt Agnara ze szczególnym zachwytem, nie oznaczało to, że w zupełności go potępiał. W końcu gdyby uznał, iż nie ma w tym żadnego sensu, nic podobnego by nie zaproponował, ani finalnie nie zrealizował samej prośby. Niby czuł się do tego przymuszony ofiarowanym słowem, ale w podświadomości zdawał sobie sprawę, że była to wartość, na której zależało także jemu. Być może, również ze względu na Kazesa.
Prychnął do samego siebie. Zapewne symbolicznie zapisałby tutaj także jego imię, gdyby nie fakt, że już nazwał w ten sposób swojego sarniego towarzysza.
Skoro dopełniła się wola byłego Ognistego, Strażnik postanowił zrealizować ostatnią rzecz, która się z nim wiązała, aby mógł już o tej sprawie zapomnieć. Skupił się krótko na Sekcji Zwłok, by mentalnym przekazem wskazać jej odpowiednią drogę, a następnie wyjawić chęć spotkania. Bez szczegółów, ale nie sądził by Ziemista takowych od niego oczekiwała.
: 11 lis 2021, 21:56
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Wezwanie przez na Strażnika na Cmentarz było dość zaskakujące. W sensie, nie samo wezwanie, a bardziej miejsce, które akurat wybrał. Nie chciała jednak kazać mu czekać więc przyleciała bez zbędnego ociągania się. Dziwną czarną tablicę zauważyła, gdy wylądowała ze ślizgiem na mokrej po deszczu trawie, niedaleko Proroka.
- Dzień Dobry, Strażniku! - przywitała się tonem jak zwykle pogodnym, choć nieco zmęczonym, po tym co się ostatnimi czasy wyprawiało w obozie.
Rozejrzała się po okolicy. Mimo przeżycia już połowy swojego czasu nigdy jeszcze nie była na cmentarzu. Gaj w obozie był miejscem, w którym chowano zmarłych i to tam wspominała przodków. Bardzo długo nie wiedziała, że Ziemia miała tu jakiś kurhan.
Podeszła do tablicy i przyjrzała się jej uważniej.
- Kim był Kumo? - zapytała, czytając imię zapisane na kamieniu.
Domyślała się, że był to ktoś martwy i że nie należał do żadnego ze stad, ale nigdy o nim nie słyszała. Musiała przyznać, że krótka sentencja na szczycie był całkiem trafiona.
: 24 lis 2021, 15:34
autor: Strażnik
Widząc nadlatującą Sekcję, natychmiast ułożył sobie w głowie konkretne wypowiedzi. Zaczął rzecz jasna od najważniejszej, gdy tylko go powitała.
– Witaj Sekcjo – w jego głosie było zmęczenie zmieszane z oficjalnością, więc nic nowego. Nie miał zresztą powodu by emocjonalnie angażować się w informacje, które zamierzał jej przekazać.
– Agnar poznał kiedyś ducha, który poprosił o zanotowanie jego imienia, aby nie został zapomniany – odparł na jej pytanie, na chwilę odwracając wzrok by przenieść go na tablicę. Nie sądził, że imię bez historii wystarczyło, ale prawdopodobnie nie miało to już żadnego znaczenia. Kimkolwiek był ów duszek, czy stworzeniem zmyślonym przez złośliwą istotę, czy prawdziwą zagubioną duszą, nie miało już znaczenia. Był symbolem widmowego trwania.
– Ogień stracił Agnara parę księżyców temu – Dodał ni z tego ni z owego.
Łamał słowo
Pieprzenie. Czy rzecz nie była oczywista? Nie pozbawili go zdolności mentalnej dyskusji, więc musiała wiedzieć gdzie przebywał przez ostatnie księżyce. Koniec końców Ogień powinien uznawać to za niezbyt tajną decyzję. Wyrok z którego byli dumni. W końcu nikt nawet nie pisnął.
– Pomyślałem, że warto ci to potwierdzić, o ile już się nie domyśliłaś – znów spojrzał na nią, tym razem nie dla samych zasad, a chcąc przeanalizować jej reakcję. Może nie było w jego postawie wiele empatii, ale poza potrzebą zrozumienia ich relacji, tak czy inaczej nie był najlepszym przekaźnikiem złych wiadomości.
: 27 lis 2021, 20:12
autor: Ślepa Sprawiedliwość
- Szkoda, że on sam nie mógł tego zrobić. Postawić tej tablicy – odpowiedziała smutno.
Przymknęła ślepia czując nagły napływ emocji i wspomnień, związanych z partnerem. Minęło już tyle czasu od kiedy słyszała jego głos przyniesiony maddarą, a jeszcze więcej od kiedy spotkała się z nim po raz ostatni.
Była wtedy przy wykluciu ich córki. Córki, którą im odebrano.
- Ogień stracił Agnara znacznie wcześniej, gdy wyrzucili go ze swojego Stada. To, co się stało parę księżyców temu, było zwykłym morderstwem.
Zacisnęła zęby.
Czemu tam wrócił? Przecież sam jej mówił, że chcieli go zabić. Że go już tam nie chcieli. Czemu tam wrócił i pozwolił się zabić? Czemu musiał być taki pyszny?
- Pewnie nawet nie wspomnieli o nim na swoim kurhanie. Eh.. - uśmiechnęła się smutno. - Dużo smoków wiedziało o tym, że Agnar był moim partnerem. Jednak ty jesteś pierwszym, który powiedział mi o jego śmierci. I to dopiero teraz. Czemu? Czy to jakaś tajemnica?
: 07 gru 2021, 1:11
autor: Strażnik
– Tajemnica? Dlaczego sądzisz, że ktoś miał odpowiedzialność cię o tym powiadamiać? Bez przymusu, dobra wola czasem zawodzi – rzekł, bez krztyny współczucia w głosie – Jeśli o mnie mowa, nie chciałem myśleć o Agnarze.
Nie sądzę by stanowiło to satysfakcjonującą odpowiedź, lecz to jedyna jaką ode mnie otrzymasz – westchnął krótko. Może nie miał racji traktując ją w ten sposób, ale względem całej sytuacji odczuwał jedynie mrożący kości zawód. Nic dziwnego, że emanował nim przy każdej wypowiedzi.
– W każdym razie decyzje wewnętrzne stad to nie coś, co smoki lubią rozpowiadać, zatem i ja nie powinienem. Gdyby nie wasz związek prawdopodobnie wciąż trwałabyś w niewiedzy. –
Dlaczego był taki wredny dla zielonego smoka?
Nie był wredny. Przemawiał neutralnie. Nie miał siły na nic innego.
– Nie był inteligentną jednostką, ani nie miał szczęścia trafić na otoczenie które byłoby zdolne to tolerować. Był zaskakująco podobny do Beriusa, a skoro ten "chyba zasługiwał na śmierć", tak i Agnar w podobny sposób narobił sobie wrogów. – Nie wiedział czy będzie pamiętała do czego nawiązuje gdy w surowo przedrzeźniający sposób zmienił ton, ale on wziął sobie jej dawną wypowiedź do serca. Rzecz jasna była młoda, gdy Żer zaprezentował na szczycie truchło Ziemistego zdrajcy, ale w jego głowie nie miało to znaczenia, jeśli nie miał pewności czy zmieniła poglądy. Czasami miał wrażenie, że nawet najłagodniejsze jednostki preferowały czyjąś śmierć, podczas gdy on, pieprzony morderca, miał nad tym jakieś wahania.
– To tablica dla takich on, między innymi. Wyklętych ze stada – odwrócił od niej lodowate spojrzenie i skupił się na paru wyrytych runach.
: 11 gru 2021, 18:04
autor: Ślepa Sprawiedliwość
- Ciężko jest oceniać kogoś, kogo się nie znało. Agnar może nie był najbystrzejszy, ale był też ślepo wierny Stadu Ognia, nawet po jego wygnaniu. Na pewno nie zabili go za zdradę. Ech...
Nigdy nie życzyła nikomu śmierci, jednak morderstwo partnera wzbudzało w niej skrajne emocje. Nie chciała pozwolić, żeby winni byli dalej bezkarni. Nawet, jeśli nie wiedziała jeszcze kim byli.
- Wiem, że zemsta jest zła, ale czy powinnam to tak zostawić? Czy nie powinnam szukać sprawiedliwości, jeśli okaże się, że zginął z błahych powodów? Boję się, że i ja bym przypłaciła życiem, gdybym próbowała odkryć kto go zabił, albo kto wydał wyrok.
Aj, tak często się tam zmieniali przywódcy. Już się pogubiła kto jest kim, jeszcze z tymi zmianami imion zastępców. To był koszmar.
- W Ogniu go nie chcieli, a w Ziemi już go nie przyjmą. Zostanie więc tutaj, chociaż duchem i pamięcią.
Powoli wyskrobała na kamiennej tabliczce imię "Agnar".
- Ogień dał mu życie i Ogień mu je odebrał. Chociaż on sam kiedyś zniknie z pamięci i pozostanie po nim tylko puste imię, to chociaż zostawi po sobie małą ostoję dla takich jak on. Tych, o których każdy chciał zapomnieć, prócz nielicznych.
Zatrzymała pazur pod imieniem partnera, jakby chciała wyryć kolejne imię. Siedziała tak przez chwilę w bezruchu, jakby się nad czymś zastanawiała.
- A ten smok z twojego stada? Jak się nazywał?
: 24 gru 2021, 6:37
autor: Strażnik
Zdradę można było interpretować różnie. Niestety. Powinien spodziewać się, że jego myśli prędzej czy później skręcą w stronę Kazesa, zwłaszcza że jeszcze przed chwilą o nim rozważał, ale i tak zirytował się na samą sensację. Czasami nieadekwatność i próba jej usprawiedliwienia wystarczyły, gdy stado albo jednostki oczekiwały niemożliwego, bądź zwyczajnie trudnego do osiągnięcia standardu.
– Musiałabyś wejść w konflikt z całym stadem i spróbować z perspektywy jednostki, która nie była świadkiem interakcji Agnara z jego członkami udowodnić, iż wyrok na który przyzwolili, w rzeczywistości jest błędny. Jeśli chciałabyś ponad wszystko podążyć za swym celem, powinnaś rozważyć na ile twoja samowola zaszkodzi Ziemi i jej interesom – spojrzał na samicę chłodno – Warto walczyć dla zasad, ale nie powinny przysłaniać ci racjonalnej oceny. Czasami rozwiązania nie leżą w waszym zasięgu i o ile istnieją sytuacje w których warto zaryzykować więcej, niż jedynie własnym życiem, musisz zastanowić się na ile ta konkretnie do takowych należy – Miał problem by docenić Sekcję jako osobę i nie chciał ofiarować wiele ze swojego zaufania, ale liczył, że przynajmniej zrozumie jego argumentację.
W międzyczasie Ziemista zdążyła wyryć na tabliczce imię swojego samca. Westchnął cicho pod nosem na tę obserwację, a na jej kolejne pytanie, w pierwszej kolejności zdecydował się odpowiedzieć milczeniem.
Kazes! Nauczyła się już, że imię dotyczyło kogoś więcej niż jej, choć do tej pory zdarzało jej się mylić, gdy nawiązywał do nich w myślach.
...
Oh niech nie żartuje, że dopiero TERAZ się zorientował. Dobrze wiedział, że wybrał dla sarny właśnie to imię, żeby samego siebie zranić i prześladować, ale nie pomyślał, o bogowie, jakie to było lekceważące dla jego pierwotnego posiadacza. Nie mógł go nawet wymówić, żeby nie zabrzmieć żałośnie, a przecież nie chciałby w tej kwestii kłamać.
Odchrząknął zakłopotany.
– K... – zawahał się, utrzymując lekko rozwarte szczęki, przez parę uderzeń serca.
Niech się nie waży nawet.
Niech mu to nie przejdzie przez gardło.
Samookaleczanie się to jedno, ale obnażanie się z nim przed smoczycą do której nie miał żadnego szacunku to co innego.
– Kazes – Po co w ogóle żyjesz? No po co?
Westchnął przeciągle, z nutą zirytowania w tonie.
– Nie zapisuj jego imienia, to nie dobre miejsce na to
: 27 gru 2021, 13:38
autor: Ślepa Sprawiedliwość
- Kazes? - dopytała się, nie będąc pewna czy dobrze usłyszała.
Zupełnie jak jego sarna.
Smoczyca starła pył z wyskrobanego imienia swojego partnera, pozostawiając tam przez chwilę łapę. To było jej ostatnie pożegnanie.
- Rozumiem. Jego imię zostało już zapisane na innej tablicy.
Takiej, o której istnieniu wiedział tylko Prorok. No.. i może kilku nielicznych.
Wróciła myślami do tych wydarzeń, które ostatecznie doprowadziły do śmierci jej partnera. Wszystkie były takie.. mało powiązane. Takie dziwne.
- Nie czujesz, że coś jest nie tak z tym, co się wydarzyło? Z tym, co się stało Agnarowi?
Odwróciła łeb w stronę Strażnika, spoglądając na niego pytająco.
- Najpierw miał problemy z matką, która go wydziedziczyła. Potem jak ojciec umarł i matka została przywódczynią, to wyrzuciła go ze stada, jednocześnie go z niego nie wyrzucając. W sensie.. był dalej Smokiem Ognia, ale nie mógł przebywać na terenach stada.
Póki co wyglądało to tylko jak przepychanki rodzinne.
- Ale nie był zdrajcą, bo nie dołączył się do żadnego ze stad. Dalej chciał wrócić do Ognia, ale bał się że go zabiją. Ale, mimo tego strachu nadal spotkał się z Ognistymi, którzy go przyjęli z powrotem do stada, jednocześnie, zamiast zabrać nasze pisklę do siebie, przekazali je Sztorm, która już nie była wtedy Ognistą.
To była zagadka, której nie dało jej się rozgryźć.
- A po tym jak go przyjęli z powrotem, to dla odmiany nie mógł opuszczać terenów Ognia. Czyli z wygnańca przeszedł w więźnia. Mówił mi, że musiał coś zrobić dla Stada i po tym będziemy mogli się zobaczyć. Ale jakiś czas później słuch po nim zaginął.
Wiedział czym by groziło odmówienie takiej pracy dla stada więc tym bardziej dziwiło ją, że go ostatecznie zabili. Może postawili go przed wyzwaniem, któremu wiedzieli, że nie będzie w stanie powołać? Przecież Agnar dalej miał nadzieję, że jak się wydostanie, będzie mógł się ponownie z nią spotkać. Nie miał powodu, żeby się poddawać.
: 29 gru 2021, 14:19
autor: Strażnik
Wyobraził sobie prawdopodobieństwo walki z Sekcją. Nie zupełnie poważnej, w celu zadania sobie ran, ale że będzie musiał co najmniej doskoczyć do niej i chwycić jej łapę, żeby powstrzymać ją przed wyskrobaniem imienia w kamieniu. Nic takiego nie miało miejsca, a szerszej perspektywie zrozumiał, że możliwość takiego zdarzenia była nawet mniej niż niska. Czyżby subiektywnie wykuta wobec niej niechęć odbierała mu wszelkie zdolności do racjonalnego oceniania sytuacji? Skarcił się w myślach, zażenowany swoim niepotrzebnym zdenerwowaniem. W rzeczywistości nie chodziło jednak o Sekcję, gdyż nawet najbliżej osobie nie potrafiłby w zupełności zaufać jeśli chodziło o Kazesa. Tak jak być powinno, biorąc pod uwagę cóż zaufanie uczyniło w jego historii.
– Powód skazania nie zawsze jest obiektywnie słuszny Sekcjo. Czasem smoki kierują się rygorem wyznaczonym przez kulturę i potrzeba utrzymania pewnych norm popycha ich do bardzo surowych czynów – Miał wrażenie, że dalej mówił o Kazesie. Przerażające jak głupota smoków powtarza się w różnych miejscach i czasie, jakby mieli pewne reakcje wypisane w krwi i kościach. Może był podobniejszy do Żagwii bardziej niż miał ochotę przyznawać.
– Agnar nie był najlepszy w walczeniu o własną sprawę. Już jego wygnanie, choć miało swój korzeń również w uprzedzeniu przewodnika, mocno oparło się na sposobie w którym Obronny komunikował swoje poglądy. Słabość charakteru oznacza niestabilność, niestabilność natomiast, poza upośledzeniem stada, może być także zapowiedzią zdrady.
Agnar właśnie taki był Sekcjo. Głupi. Nie zdający sobie sprawy z konsekwencji używanych słów. Tonu.
Możesz być rozgoryczona faktem iż smoki jego pokroju, mentalnie niezdolne by się dostosować, czasami zwyczajnie giną, lecz taka jest rzeczywistość. Widziałem w jakich emocjach padł pierwszy wyrok, więc nie wątp, że to właśnie konflikt charakterów wpłynął na jego dalszy los.
Czy nie sądzisz że to uczciwe? – spytał surowo, znów lekko mrużąc ślepia – Jeśli Ogień uznał, że charakter Agnara na wygnaniu jedynie się pogorszył, wymazanie ryzyka było bardzo praktyczne – Miał ochotę samemu sobie urwać łeb za to co mówił. Zastanawiał się jednak czy Sekcja również postrzega rzeczy w ten sposób. Czy byla hipokrytką która Agnara traktowała jako wyjątek, podczas gdy Ziemistego psującego ogólną jakość stada potraktowałaby równie okrutnie. W istocie nie wiedział co by zrobiła i właśnie dlatego ciągnął temat.
: 29 gru 2021, 18:15
autor: Ślepa Sprawiedliwość
- Nie, to nie było uczciwe. Nie, bo to przez nich jego charakter się pogorszył. Czego innego się spodziewali? Że mu się poprawi? Jeśli tak, to sami byli niewiele bystrzejsi od niego.
Głupie smoki miały to do siebie, że były przewidywalne. Reagowały na dane bodźce zawsze w konkretny sposób, aż do bólu, niczego się nie ucząc. Jeśli stado nie było w stanie tego wykorzystać i spacyfikować go z łatwością, to poległo jako stado. Wbrew pozorom większym zagrożeniem były smoki bystre i inteligentne, bo swoimi machlojkami mogły rozerwać stado od środka, wybierając odpowiedni moment.
- Głupie smoki są przydatne stadu, bo są zdolne zrobić rzeczy, których nie podjął by się nikt inny. Wystarczy tylko odpowiednia motywacja. Ogień najwyraźniej nie potrafił tego dostrzec.
No i co z tego, że tacy głupcy nie potrafili się dostosować? Wystarczyło utworzyć wokół nich odpowiednią otoczkę i byli lojalni aż do śmierci. Gotowi zrobić wszystko, ot, na pstryknięcie palców. To czy smok zdradzi nie zależy tylko od nich samych. To zależy również od tego co uczyni z nim stado. Co innego można się było spodziewać po Agnarze, jeśli został odtrącony przez wszystkich, których kochał?
- A co jest według ciebie uczciwe: odebrać życie smoku, który nie jest w stanie pojąć co robi źle; czy może dać mu nowy sens życia, nawet jeśli wymagałby zakrzywienia prawdy?
: 03 sty 2022, 5:51
autor: Strażnik
– Nie, nie potrafił – mimochodem skomentował jej wypowiedź o przydatności Ognistego. O ile z perspektywy jednostki praktycznej, w zupełności zgadzał się z Sekcją, natychmiast poczuł w związku z tym pewien zgrzyt. Patrząc na jej wcześniejsza relację z Agnarem, a także obecne stanowisko, postawa samicy wydawała się co najmniej podejrzana. Zmrużył ślepia, jakby niespodziewanie dostrzegł w niej wroga. Coś w Ziemistej było kompletnie nie tak.
– Jakiego zakrzywienia prawdy? Jeśli sprawa stada jest słuszna, należy dostosować narrację do zrozumienia danej jednostki. Nie polega to na tworzeniu kłamliwego, lecz przystępnego, cierpliwie wytłumaczonego obrazu. Jeśli wierność ponad wszystko wymagałaby nieprawdy, lepiej jest smoka wygnać, niż rozprzestrzeniać idee, że członków własnego stada należy manipulować – Brzydziła go ta perspektywa, bo wiedział jak łatwo można by po to sięgnąć, mając odpowiednie środki.
– Sądzę jednocześnie, że kara śmierci powinna być ostatecznością i o ile czasem trudnym jest przekonać smoka po dobroci, często to właśnie brak cierpliwości jest powodem nieporozumień.
Czy skoro tak jasno wypowiadasz się na temat Obronnego, śmierć Beriusa również uważasz za godną potępienia? – drążył dalej, tym razem już nie poprzez sugestię, a wprost konfrontując swoją refleksję.
: 03 sty 2022, 21:49
autor: Ślepa Sprawiedliwość
- Trochę źle dobrałam słowa. Chodziło mi bardziej o dostosowanie środowiska pod głupią osobę. Niewymaganie tak wiele od kogoś, kto nie będzie w stanie tego osiągnąć. Takie.. nagięcie rzeczywistości, albo raczej nagięcie norm pod niego. W granicach umiaru oczywiście.
Zamyśliła się na chwilę, zostając z w połowie otwartym pyskiem, jakby szukała dobrego przykładu.
- O, tak jak od mojego taty trochę mniej wymagają, bo jest trochę spowolniony, ale go od razu nie wygnali. A i słyszałam, że bardzo dobrze patroluje granice.. a przynajmniej patrolował. Więc, mimo wszystko przydaje się stadu w swój własny sposób.
Wzruszyła barkami, po czym popatrzyła się na Strażnika trochę skonfundowana.
- I o co wogóle chodzi z tą śmiercią Beriusa? Czy on był taki jak Agnar i też do ciebie przyszedł z prośbą o pomoc? Też nie potrafił się uczyć na błędach i za to stado go wywaliło na zbity pysk? Ja go nigdy na oczy nie widziałam, ani nigdy o nim nie słyszałam. No.. może z wyjątkiem tego jednego razu, jak Światokrążca pokazał jego zwłoki na Szczerbatej i powiedział, że zabił zdrajcę. Nie pamiętam za bardzo, o co wtedy chodziło.
Podrapała się po łbie.
- Ach, chyba się wtedy pokłóciłeś ze Światokrążcą. Według ciebie jego śmierć nie była zasłużona, prawda? Może powinien dostać drugą szansę. Chociaż, nie mam pojęcia co on właściwie zrobił, że go przez to zabito. Tak trochę ciężko jest ocenić.
: 04 sty 2022, 6:50
autor: Strażnik
Nie wymaganie zbyt wiele. Specjalna troska. Tutaj też coś mu nie pasowało. Był może osobą po stokroć łagodniejszą niż dawniej, ale to nie oznaczało że nie postrzegał dyscypliny za istotną. Ba, gdyby miał wymieniać co w życiu dobrego smoka było ważne, obok honoru postawiłby właśnie ją. Cholernie trudno w życiu o satysfakcjonujący kompromis.
Nie uwierzył, że Sekcja źle dobrała słowa, ale postanowił tego nie drążyć, licząc iż Ziemista nie stanie kiedykolwiek w pobliżu prawdziwej władzy.
– Zarówno Agat jak i Pyzaty nie są najlepszymi przykładami tego jak powinno się traktować odstające od tradycji smoki, lecz istotnie, z dwoja złego lepiej znaleźć takim jednostkom właściwe funkcję, zamiast ich zabijać – wyjaśnił niespecjalnie poruszony, nawet jeśli drugi z wymienionych smoków drażnił go, ilekroć skierował ku niemu swoje myśli.
Dopiero dalszą część dialogu z Ziemistą sprawiła, że chłód proroczych oczu przeszył zieloną na wskroś. Strażnik nawet nie zahamował pracy gruczołów, które natychmiast cisnęły mu w pysk cuchnącą kwasową parę.
Mechanicznie otworzył pysk, pozwalając by obrzydliwa, gryząca w ślepia i nozdrza woń wymknęła się spomiędzy jego zębów i rozwiała się wokół jego łba, niczym aura śmierci.
– Berius był wrzodem na ciele Ziemi. Słyszałaś o nim dość, by wiedzieć za co go skazano, więc albo siada ci pamięć albo uznałaś ów wydarzenie, czyli prezentację ciała ze złamanym skrzydłem i rozerwaną szyją za nie dość godne zapamiętania – nie uniósł głosu i w porę opanował jego jadowite brzmienie, ale wciąż zdecydowanie boleśnie zachodził za łuskę. Nie cierpiał braku pamięci. Mylenie imion to jedno, ale tak absolutną amnezję przy zdarzeniach podobnego kalibru potraktował jako cios w jego własny pysk.
– Zgadzam się że był żałosny, lecz nie powinien ginąć. Podobnie było z Angarem. Ogień nie postrzegał go za wartościowy nabytek stada. Robił problemy, nie słuchał, nie okazywał wdzięczności... – westchnął ciężko – Lecz smocze życie powinno mieć wartość nie dlatego, że została przez daną jednostkę wywalczona, bądź usprawiedliwiona, a ponieważ jest jej z góry należna. Można ją stracić, gdy się na to postara, lecz to nie powinno być takie łatwe.
A zatem śmierć ich obojgu była głupia. W obecnym systemie jednak możliwa do usprawiedliwienia, bo przecież zbiorowa paranoja stada ma więcej do powiedzenia na temat próby zabezpieczenia swoich interesów, niż jakichś niematerialnych wartości – odrobinę rozluźnił barki, a i jego głos znów wrócił do apatycznej normy.
– Musisz zatem zrozumieć co tak naprawdę nie podoba ci się w śmierci Agnara. To że należał do ciebie, czy rzeczywiście powód dla którego zginął. Jeśli zaś interesuje cię powód, co jeśli twoje stado uznałoby podobny?
: 04 sty 2022, 14:22
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Skrzywiła się na widok żrącej mgły. Nabrała powietrza i dmuchnęła z całej siły w jej stronę, żeby ją rozwiać.
Już starczyło, że pamięć miała dziurawą. Nie chciała jeszcze dodatkowo stracić węchu albo wzroku.
- Te rany pamiętam dobrze. Uczyłam się wtedy na uzdrowicielkę i dobrze się im przyjrzałam. Ale już późniejszą opowieść.. rozmazuje mi się w coś nie do odczytania. Miałam wtedy jakieś kilkanaście księżyców. Żyję już cztery razy dłużej i ciężko jest zachować nietknięte w pamięci coś tak długiego i skomplikowanego, jak życie Beriusa. Szczególnie, że pierwszy raz się o nim dowiedziałam właśnie wtedy i nigdy więcej już o nim nie słyszałam, ani go nie widziałam.
Była sfrustrowana, że nie potrafiła nawet kontrolować swoich własnych myśli. Wydarzenia wymykały jej się z łap, wszystko przeciekało przez palce. Nawet nie miała się czego chwycić z tamtej ceremonii. Rzeczy które pamiętała były.. dziwne.
- Pamiętam jak się wtedy na mnie popatrzyłeś. Czułam, że musze ocenić czy jego śmierć była słuszna i bardzo się na tym skupiłam. Chyba trochę za bardzo, skoro nie zapamiętałam przez to, co on tak właściwie zrobił. To było dla mnie bardzo trudne.
Westchnęła.
- Pisklę, które nie było nawet pewne, czy nadawało się na uzdrowicielkę, musiało ocenić czy jakiś obcy smok zasługiwał na śmierć. To że opowieść Babci Honi i Światokrążcy dobitnie sugerowały tylko jedną odpowiedź wcale wtedy nie pomagało. Myślę, że teraz odpowiedziałabym inaczej.
Ach, gdyby tylko można było cofnąć się w czasie ze swoją obecną wiedzą. Tyle błędów można by uniknąć. Tyle wyborów można by zmienić i tylu smoków uratować. Niedoścignione marzenie.
- Teraz to już nie wiem, czy wogóle powinno się kogokolwiek zabijać. Śmierć chyba nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Nawet dla zdrajcy.
Wróciła myślami do Agnara, z własnej woli. Nigdy nie należał do niej, a raczej.. ona nigdy tego nie chciała. Sam chciał z nią być i jedyne czego chciał w zamian to odwzajemnionej miłości. Czegoś, czego nie była w stanie mu dać.
Nie.
Oczekiwał od niej choćby udawanej miłości, której nie otrzymał od stada. To już mogła mu dać.
- Nigdy nie umiałam prawdziwie pokochać Agnara, wiesz? Nawet mu o tym powiedziałam, ale on stwierdził, że mu to nie przeszkadza. Jakby.. co miałam wtedy zrobić? Odtrącić go? Byłam chyba jedyną osobą, dzięki której utrzymywał się przy życiu. Poza tym, nie przeszkadzało mi to, bo i tak go lubiłam.
Zacisnęła pazury na zmrożonej ziemi, nieco spięta.
- Wiesz co mi się najbardziej nie podoba w jego śmierci? To jak szybko się z nią pogodziłam. Nie czuję straty, tylko że jestem mu coś winna. Że zapomnienie o nim i nic nie zrobienie z jego śmiercią byłoby takie.. niewłaściwe. Chcę walczyć nie o niego jako osobę, tylko bardziej o symbol nieuczciwej śmierci, którym się stał. I tego najbardziej w sobie nienawidzę.
: 06 sty 2022, 3:01
autor: Strażnik
Oh.
Być może w pierwszej chwili był zbyt zdenerwowany by pojąć iż nie gniewał się na nią wyłącznie dlatego że była głupia, a ponieważ, co zdecydowanie gorsze, byli do siebie podobni.
Wysłuchał jej monologu nie wtrącając się w nic, tylko analizując. Cokolwiek iryfowała go jej postawa, musiał siłą rzeczy docenić, że nie zrażała się jego idiotycznymi reakcjami i po prostu brnęła dalej, jak gdyby nigdy nic. Miało to swoje zalety, gdy w dyskusji należało wytrwać w oparciu o argumenty, a nie skalę uprzejmości, choć nie sprawdzało się, jeśli emocje i umiar rzeczywiście miałyby coś zmienić. Rzecz jasna Sekcja posiadała więcej zdolności komunikacyjnych niż on, z czego nie wahała się korzystać. Na jej szkodę, samemu Strażnikowi łatwiej było uwierzyć wyłącznie w szczerość tego, co sam rozumiał. Uśmiech, czy łagodny ton, o ile nie zawsze musiały wynikać z jej obłudy, zdawały się dla niego tak samo neutralne, jak jego surowy ton. Miał po prostu pecha, że w Wolnych to drugie nie cieszyło się szczególną popularnością
– Czasem należy zabić – przyznał, siląc się na większą łagodność, choć nuta zirytowania wciąż lekko barwiła jego głos.
– Jeśli mimo uwag, smok jedynie aktywnie krzywdzi tych, których ma w otoczeniu, istnieją granice które może bezpowrotnie przekroczyć. Sądzę, że nieodpowiedzialnym byłoby wygnać osobę po której spodziewasz się wyłącznie najgorszego, bowiem to oznacza, że akceptujesz zaistnienie kolejnych ofiar. Niemniej smoków zgniłych tak głęboko nie jest wcale aż tak dużo. Sądzę, że większość może prędzej czy później sięgnąć po rozsądek – Sam był zresztą pieprzonym mordercą. Gdyby młodość spędził w Ziemi, to jasne że straciłby za to łeb. Nie krzyczałby co prawda, że niesłusznie, ale jeśli on potrafił zmienić priorytety, naiwnie liczył w taką zdolność u pozostałych.
Nie powinien się też dziwić, że podobieństwa do siebie nie mógł odnaleźć w smokach, które postrzegał za dobre, a właśnie jednostkach które go denerwowały przez to jakie były odrealnione albo cwane.
– Prawda powinna stać wyżej niż komfort. Powinnaś znaleźć sposób by przekazać ją jak najmniej boleśnie, lecz nigdy nie uciekać się do szczęścia kosztem szczerości – prychnął, wzrok odwracając gdzieś na horyzont.
– Gdybym był taki jak ty, mógłbym z łatwością użyć innych. Zaakceptować, że nierówność emocjonalna nic nie znaczy, bowiem liczą się tylko osobne bańki w których żyłbym ja i oni. Ale to okrutne i jeśli nie sprawia dyskomfortu odruchowo, powinno przynajmniej drażnić w samej idei. Bo ograbiasz osobę, która cię kocha z możliwości rozwoju. Stawiasz ją w pozycji przedmiotu, który zawsze znajdzie się tam, gdzie ostatnio go odłożyłaś. I po co? Nie jesteś wtedy szczera ani honorowa. Jedynie bierzesz, bo tak chcesz, nie inaczej niż zwierzęta kierowane instynktem albo smoki które pogodziły się, że dla innych nie są więcej niż tylko odpadem – w miarę monologu jego zaangażowanie wzrosło, aż słyszalne napięcie przerodziło się w wyraz nerwowej, choć prowadzonej poważnym, dostojnym tonem, pasji. Spojrzał na nią gdy skończył.
– W każdym razie rozumiem co myślisz. W kwestii poczucia winy – odchrząknął nieznacznie – Nie mogę ci powiedzieć co możesz zrobić w związku z tym. Powinnaś trzymać ów wydarzenie w pamięci, tym razem naprawdę – nie czerpał satysfakcji z bycia uszczypliwym gnojem, przychodziło mu to intuicyjnie – By móc skorzystać z niego, gdy nadarzy się ku temu okazja. Zawsze możesz swoje doświadczenie spisać albo przekazać dalej, w dyskusji – postukał pazurami po ziemi, w dodatkowym namyśle.
– Nienawidź się zatem, bowiem to czego doświadczył Agnar nie da się cofnąć, ale z umiarem, abyś wyciągnęła z tego doświadczenia jakąś wartość, zamiast kulić się pod ciężarem własnych oskarżeń. To zresztą byłoby lekceważące wobec Agnara, gdybyś siebie postrzegała zs ofiarę tej sytuacji – Nie sądził, że Sekcja potrafiła prawdziwie się za coś winić, ale liczył że przynajmniej poimowała jego rozumowanie.
: 08 sty 2022, 14:08
autor: Ślepa Sprawiedliwość
- Zabicie jest takie ostateczne – nie ma od niego odwrotu – a przecież chyba znacznie łatwiej jest przeszacować czyjąś szkodliwość i zepsucie, niż je nie doszacować. Kazes, Agnar, Berius i bogowie wiedzą ilu jeszcze zginęło przez takie wyroki, mimo że nie byli zagrożeniem dla nikogo. Czy byli gwałcicielami, albo mordercami, albo jakimiś chorymi sadystami? Nie: byli tylko głupi i lekkomyślni. Czy pisklęta też powinno się zabijać za lekkomyślność i głupotę?
Ona w życiu nie spotkała jeszcze żadnego smoka, który zasługiwałby na taki wyrok. Szczególnie czytając o tym, co się działo w przeszłości, jakich okropieństw dokonywały równinne smoki. Przy nich ci wszyscy współcześni zdrajcy i inni, skazani na karę śmierci, byli śmiesznie niegroźni.
Jej mina pyska spoważniała.
- Używanie innych to nie jest coś co przychodzi mi z łatwością, Strażniku. Dlatego tego nie robię, a jeśli już, to tylko w obronie własnej. Nigdy umyślnie nie ograbiam nikogo z prawdy, bo jeśli chce ją poznać to mu ją powiem, chyba że to sekret i jest mi zakazane o tym mówić. Agnar wiedział wszystko, nic przed nim nie ukryłam. To on zdecydował być ze mną, a nie ja z nim. To on wyszedł z tą inicjatywą. Ja się jedynie zgodziłam, ostrzegając że mogę nie umieć tego odwzajemnić. Mimo to chciał być ze mną dalej. Razem byliśmy szczęśliwi w takim związku i byłoby tak ciągle, gdyby Ogień nie postanowił tego przerwać.
Zmarszczyła pysk, dusząc w sobie gniew.
- Robiłam tylko to, czego on chciał. Gdzie w tym manipulacja? Gdzie w tym uprzedmiotowienie? Byłam honorowa. Byłam uczciwa. Gdy coś mi się nie podobało to wyrażałam sprzeciw i on to uznawał. Tak samo w drugą stronę, nikt nikogo sobie nie przyporządkowywał. Nie było żadnej bańki. On wszystko wiedział i sam wybrał takie życie. Nigdy go do tego nie zmuszałam, ani nawet tego nie sugerowałam. To on mnie wzywał na każde nasze spotkanie, a nie ja!
Posmutniała, po wyrzuceniu z siebie wszystkiego. Spojrzała Strażnikowi w ślepia.
- To ja się czuję poszkodowana, jakby.. jakby Ogień mi odebrał coś co należało do mnie. To jest obrzydliwe i masz rację – lekceważące względem Agnara. Nie kochałam go, ale mimo to byłam do niego przywiązana, tak jak on do mnie. Ja...
Zacisnęła zęby, powstrzymując łzy.
- Ja nie chcę, żeby jedno wydarzenie piętnowało całe moje życie. Nie chcę samej siebie nienawidzić. Ale chcę jakoś odpracować to co się z nim stało. Jakoś to wszystko mu wynagrodzić, nawet jeśli teraz nie jestem już w stanie nic mu dać. Chronić takich jak on, żeby coś takiego już więcej się nie powtórzyło. Nie chcę, żeby jego śmierć poszła na marne.
: 20 sty 2022, 18:28
autor: Strażnik
Czy to możliwe, że przesadzał w kwestii Agnara? Sekcja była zawzięta w próbie udowodnienia iż cokolwiek ich łączyło wynikało z obustronnej zgody. Co jeśli ktoś chciał aby go wykorzystano? Co jeśli ktoś wiedział iż nawiązana relacja jest fundamentalnie nierówna, a mimo to decydował się ją posiadać, bo przynosiła mu komfort? Czy nie było tak z kompanami? Albo z nim i bogami? Nie była to może relacja oparta na miłości, która z zasady zdawała się wymagać równej pozycji, ale czy nie byłby hipokrytą zostawiając tę przestrzeń przywiązania bez jasnej, surowej odpowiedzi?
To OCZYWISTE! Najlepiej IGNOROWAĆ konsekwencje, samemu sobie dając wspaniałe usprawiedliwienia, takie jak "nie rozumiem", "nie mam siły nad tym myśleć", "to za trudne". Czy to nie uczyniłoby go krytycznie nietykalnym? Chciał przecież tylko żyć własnym życiem, jak każdy, co mu ze zgłębiania trudnych zagadnień?
A że czasem w konsekwencji cierpieli inni? Złamane serca, zmarnowane życia? Bez ŻADNEGO znaczenia.
Westchnął, czując jak znowu opuszcza go energia. Nie miał ochoty patrzeć na łzy Sekcji, czy słuchać rozżalenia w jej głosie, a jednocześnie czuł się związany z jej sprawą. Cokolwiek sądził, że uczyniła Agnarowi, miała przecież rację że Ogień skrzywdził go bardziej, odbierając mu życie.
– Gdy mówię o nienawidzeniu siebie, mam na myśli, że ta jedna rzecz, gdy o niej pomyślisz i głównie wtedy, zawsze będzie sprawiać ci dyskomfort. Pewne zjawiska nigdy nie dadzą wam spokoju i tak być powinno, ponieważ reakcja emocjonalna wiąże się z pamięcią. Nie sugeruję zatem abyś żywiła do samej siebie wyniszczającą niechęć, lecz abyś nigdy nie wybaczała sobie za to co zrobiłaś. To się może wydawać sprzeczne, ale gwarantuję ci, że smoki są w stanie pomieścić w sobie więcej, niż jedną emocję – Nie było w jego głosie współczucia, ale to nic nowego. Denerwował go zresztą fakt, że w jednej wypowiedzi wspominała o nienawiści do samej siebie jedynie po to, by w drugiej stwierdzić, że nie może jej znieść długoterminowo. Jaką wartość miały ich doświadczenia, jeśli nie potrafili nie porzucać ich przy pierwszym przełknięciu śliny.
– Powinnaś pamiętać, że czyjaś inicjatywa nie oznacza rzeczywistej gotowości. Czasem łatwiej jest wam zaakceptować propozycję taką jaką jest, niż narzucić korygujące warunki, ponieważ boicie się zranić kogoś samą odmową.
Niemniej to jedno mogę zostawić już wyłącznie twojemu sumieniu, ponieważ nie sądzę, że dojdziemy do porozumienia – Nie zamierzał zapominać o jej własnych wyznaniach dotyczących uprzedmiatawiania Agnara, ale nie był to właściwy czas by wiecznie ten temat drążyć.
– W każdym razie dopóki żyjesz, masz moc sprawczą by zapobiegać takim zdarzeniom. Być może jest to coś co pewnego dnia zechcesz skonfrontować z Ogniem. Pamiętaj jednak by nie kłamać, kierowana silnymi emocjami. Choć decyzji ów stada nie postrzegam za słuszną, nie jest to sytuacja reprezentująca wszystkie żyjące tam jednostki.
Zresztą jak wspomniałem – odchrząknął znacząco – Wszystko zależy od wyznawanych w danym miejscu zasad. Piskląt zabijać nie można, ponieważ bogowie są temu przeciwni, ale pozostałe wartości musicie stety i niestety ukształtować samodzielnie. Czasem podważając obecne, nieobiektywne normy – prychnął – Być może właśnie tym się zajmiesz. W końcu nie mnie musisz przekonywać o wartości życia, a innych – Byłoby coś satysfakcjonującego w widzeniu jak inni się z tym męczą, ale nie sądził, że dożyje takiego widoku.
: 22 sty 2022, 17:10
autor: Ślepa Sprawiedliwość
- Tak, chyba masz racje - odpowiedziała, po dłuższym zastanowieniu. - Skoro to co zrobiłam jest niewybaczalne, to raczej nie powinnam sobie nigdy wybaczyć. Ale, nie powinnam też tego trzymać blisko w myślach, żeby mnie psuło, tylko bardziej jako coś co by mnie motywowało do robienia dobrych rzeczy.
Podrapała się po łbie.
- W sumie to chyba konfrontacja z Ogniem przyniosłaby więcej złego niż dobrego. Może lepiej jak nie będę z nimi o tym rozmawiać. Lepiej na pewno będzie jak spróbuję nauczyć smoki, że nie powinno się zabijać od tak. Zapobiec temu w przyszłości, tak jak powiedziałeś.
Wybałuszyła oczy, zdając sobie z czegoś sprawę.
- Ale my mamy już zasady, które by temu zapobiegły. Tylko nie każdy się do nich stosuje, albo o nich wie. Chodzi mi o bogów i ich nauki. Przecież Immanor raczej nie chciałby, żeby smoki nawzajem się zabijały z byle powodu, co nie? Już wiem!
Poderwała się z ziemi na równe łapy.
- Już wiem co zrobię! Dziękuję Strażniku, za rozmowę. Jeśli chciałbyś się kiedyś spotkać to nie mam nic przeciwko, a moja grota jest zawsze dla ciebie otwarta, ale teraz muszę lecieć do świątyni. Do zobaczenia!
Z tymi słowami rozpostarła skrzydła i wzbiła się w powietrze, zostawiając Strażnika, Agnara i Kumo samych ze sobą.
//otm
: 16 paź 2022, 1:02
autor: Mackonur
Łowca już trochę zapomniał o swoim obowiązku, który sam na siebie nałożył, a mianowicie... dbanie o Kurhan Wody, zwany także Kurhanem Księżyca! Byli teraz Słońcem, ale Axarus był bardzo starym smokiem, znał dużo osób z Wody i Księżyca, które chciałby wpisać. Zrobił dodatkowe kurhany dla wielu osób, które nie dożyły jeszcze do powstania Słońca, innych losy pozostawały nieznane, ale również im należało się miejsce tutaj, jako iż byli historią tego stada! Łowca długo siedział na cmentarzu, zrobienie wszystkiego zajęło mu jakieś... dwa dni niecałe! Popatrzył się na kurhany Sasanki, Szakłaka, Arii, Fena, Szyszki i wielu innych! Był dumny ze swojej pracy, wszystkie groby udekorował kwiatami i ładnymi kamyczkami, czasami nawet drewnianymi figurkami, które rzeźbił. Był pewna rodzaju... dozorcą cmentarnym Księżyca i Wody, czuł się za to odpowiedzialny, mimo iż stado już nie istniało.
Skończył swój dzień pracy, a skoro skończył, to czas na odpoczynek! Znalazł sobie jakąś górkę, niedaleko Tablicy Samotników. Wyciągnął Krabusia, a raczej Kolegę Krabusia z torby i zaczął się z nim bawić! Podrzucał zwierzątko w górę, a Kolega robił takie: "Klklklklklkl", bardziej klekocząco-bulgoczący język krabów! W którymś momencie jednak nie wrócił do niego... dziwne to było. Bardzo. Axarus popatrzył w górę, ale teraz Kolega Krabusia latał na Nosie Szyszki! Jak uroczo!
//Księżycolica
Tablica Samotników
: 01 sty 2024, 19:49
autor: Riromi
Na oszlifowanym głazie leżała nieduża karta wielkości smoczego palca. Była sztywna, nieprzemakalna. Nie oddziaływała na nią żadna magiczna sztuczka, ani nie można było jej zniszczyć. Lśniła w blasku słońca, a najbardziej w oczy rzucały się ciemne litery zapisane smoczymi runami, na tle zakrytego, niezidentyfikowanego obrazka:
,,Przeznaczeniu oddaj siłę. Zamknij oczy i zwyciężaj lub zniknij w pyle."
–
Pierwsza osoba, która przyjdzie i znajdzie przedmiot, może zraportować go w "Innych":
nieodkryta karta* – użyj przy dowolnej akcji do końca stycznia '24