Bujne zarośla

Kiedyś podobny las nazywano Białą Puszczą, poświęconą bogom i spokojowi. Teraz jest to Dzika Puszcza, gdzie ograniczenia są zbędne.
Świetlna Łuska
Adept Ziemi
Adept Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 18 paź 2023, 15:19
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 9
Rasa: Drzewny x Wężowy
Opiekun: Córa Róż, Pasterz Ziemi

Bujne zarośla

Post autor: Świetlna Łuska »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| M: 2| P: 1| A: 3
U: W,Prs,B,Pł,Skr: 1
Atuty: Ostry słuch
Kalectwa: Brak skrzydeł; +2ST do W, +1ST do S [karłowatość I stopnia]

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

  • [Tu też tekst pokoloruję na kompie i jak oko się ogarnie ;__;]

    Chmiel miała ostatnio bardzo dziwne sny, w których goniła za kimś, kto jedynie wydawał jej się konturem.. zarysem smoka, który przemierzał różne łąki czy lasy. Widziała miejsca, które kojarzyła z obozu a jednoczenie nie znała ich od tej strony. Widziała też całkowicie nieznane góry, doliny, przepiękne rzeki.. podczas tej podróży, próbowała też odnaleźć w mijanych miejscach coś znajomego z jej snów choć.. wydawało jej się że nie pamiętała całości. Dziwnym było to że ów sny były takie.. bez głosu. Słyszała w nich jedynie szum swojej krwi, co było momentami bardzo dobijające.
    Gdy dotarła na miejsce, kiwnęła zgromadzonym lekko głową choć szybko zobaczyła że sprawczynią ów spotkania jest.. Lyn!
    Podeszła do niej ochoczo, położyła delikatnie swoją małą łapkę na jej łapie i zadarła głowę do góry.
    — Dzień Dobry Lyn. – przywitała się.

Licznik słów: 144
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Karłowatość I Stopnia – +1 ST do siły, +2 ST do wytrzymałości, płodność od 30 księżyca
Następny Kolec
Adept Słońca
Adept Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 79
Rejestracja: 03 lis 2023, 0:24
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Księżyce: 12
Rasa: Północny
Opiekun: Powrót Słońca!

Bujne zarośla

Post autor: Następny Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 3
U: B,Pł,MP: 1
Kalectwa: Brak skrzydeł; +1ST do S i W [słaby organizm]
Podczas całej podróży, Ultori spędził na plecach Szlachetnej łuski, przyglądając się bratu i reszty towarzyszy. Przez całą drogę gaworzył o najróżniejszych rzęchach, od pogody, po futro, po to jak fajna jest okolica. Tak jak z mama, bo w końcu nie było chyba powodu to innego zachowywać się inaczej, co chwilę chciał wchodzić z piastunki, to wskakiwał z powrotem, gdy wracała mu energia do zabawy.
Gdy dotarli już na miejsce, był nieźle zmęczony. Można byłoby pomyśleć, że nie ma ochoty na interakcje.
Nieświadomy był potencjalnego denerwowania, którym mogły być jego czynności.
Czy fakt, że ciągle gadał w akarubii, nawet do piastunki.
— Lo te hanFu ye meftol, tomel kane erin! Lo te hanwu ye mefdol, tomer kane erin
A pani ma tak grzywę, normalnie jak śnieg!

Teraz, ostrożnie, bardzo ostrożnie, zszedł z Szlachetnej Łuski, i zeskoczył na ziemię.
Chyba tylko w połowie dosłyszał słowa brata, które po chwili jednak ogarnął, z lekkim obrzeżeniem, które natychmiast przemieniło się w uśmiech i radość!
Ja chcę! Ale chciałem, być zrobił to pierwszy!
I zrobił!
Wykrzesując z siebie energię, podbiegł i przytulił Kukiego, śmiejąc się i prawie krzycząc.
— Ye, ümet Ultori! Tak, jestem Ultori!

Licznik słów: 190
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Cechy wrodzone

Brak skrzydeł
+ 1 ST siły i wytrzymałości



— Nazyfam sie Ultolri!
Dies.

Karta Postaci Teczka
GłosTheme

nie wiem jak inaczej to zrobić więc dis
Bezsenne Noce
Piastun Słońca
Piastun Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 255
Rejestracja: 14 lis 2023, 16:38
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Księżyce: 35
Rasa: Północny x Pierwotny

Bujne zarośla

Post autor: Bezsenne Noce »

A: S: 1| W: 1| Z: 4| M: 2| P: 3| A: 1
U: B,Pł,A,O,W,MO,MA,MP,Prs: 1| Kż,Skr,Śl: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Mentor, Szczupły
....Uwagą otoczyła każdego jednego smoka, który zjawił się na miejscu, włączając w to Pasterza Ziemi, któremu, rzecz jasna, odmachała, ściągając mięśnie nieco swędzącego grzbietu. Ultori, wskakując i zeskakując z niego, ewidentnie nie szczędził pazurków. Miała wrażenie, jakby tu i ówdzie podźgały ją tycie szpileczki. Fakt, że Arel zaufała jej ze swoimi pociechami, wiele dla niej znaczył, nawet jeśli każdy inny przeciętny smok uznałby to za przykry obowiązek, albo nic wyjątkowego.

Wkrótce smoki zaczęły się zbierać. Wszystkie, w podobnym czasie. Nic zresztą dziwnego. Droga do uroczyska, wiodąca z obozów Słońca oraz Ziemi, była niemalże identyczna. Nie pochylała się nad Imbir, która podeszła bliżej. Spojrzała na nią za to z serdecznym uśmiechem. Przypominała młodą sarnę, z tym, że o pięknej grzywie i koronie z rogów.
Lyn – odpowiedziała w podobnie krótki sposób, również kiwając głową. Gest był bardzo wolny i płynny, o szlachetnym zarysie. Uczyła się godnych wysoko urodzonych kobiet manier jeszcze w czasie, kiedy na nosie miała skorupkę jajka. Nigdy nie wyjdzie z wprawy.

Celeste nie umknął uwadze Gamaliela. Jednorożec prychnął, podchodząc bliżej do malca, by trącić jego białą czuprynę ciepłymi chrapami, którymi strącił śnieg. Kiedy sytuacja tego wymagała, potrafił stanąć na wysokości zadania... wszak własną smoczycą zajmował się na co dzień. Z różnym skutkiem.

Wzrok następnie przeniosła na Jaśmin. Pomachała jej łapą, wychwytując ze słów, iż Imbir jest jej siostrą. A więc Su musiał mieć partnerkę w Stadzie Ziemi. Hmpf. Zapewne nieładnie byłoby go o to pytać, ale teraz gdzieś w środku zaczęła trawić ją ciekawość. Jak się spotkali, jak im się żyje po, mimo wszystko, dwóch stronach barykady. Ją podobny układ czeka z Sekerinem. Pewnego dnia stada mogą obrócić się przeciwko sobie, a wtedy... n-nie. Nie myśl o tym.

Na szczęście z ponurych wizji wyrwała ją Gildenstern. Długie imię. Ciężko leżało na języku, którym przesunęła po wnętrzu pyska.
Cześć, Gildenstern – mruknęła przyjaźnie. To, co lubiła w Wolnych Stadach, to brak podziału smoków ze względu na rodowód. Kiedy nie chcieli, wcale nie musieli martwić się o manieryzm.
Mi możesz mówić Lyn. – Puściła jej oczko. W gruncie rzeczy, smoczyca wyglądała już na adeptkę. Zresztą, wszyscy zgromadzeni tu młodzi pewnego dnia dorosną. Dopiero teraz dotarło do niej, że dzięki tej integracji mogą nawiązać ze sobą jakiś pierwszy kontakt, jeśli już tego nie zrobili. W przyszłości mieć ze sobą więcej wspólnego, niż z początku planowali.

Słowa Iangakukiego skwitowała wdzięcznym uśmiechem, kiwając mu głową. Zuch, pomyślała. Ultori miał problemy ze smoczą mową. Była ciężka do opanowania, wbrew pozorom, gardłowa i toporna. Akarubi brzmiało prościej i zręczniej. Dla niej jednak ważne było, że chłopcy Arel rozumieli to, co się do nich mówiło. Nie musieli robić nic, poza kiwaniem głowami na tak, bądź nie.

Jako ostatnia przybyła Chmiel. Dopiero w rozmowie z Pasterzem dotarło do niej, że przez cały czas imię wypowiadała z błędem, który powstał z nieporozumienia. Typowe. Uśmiechnęła się szeroko do już-nie-takiej-kruszyny, wolną dłonią przeczesując jej bujną grzywkę.
Dzień doberek, Chmiel. Trochę Ci się urosło. – Zaśmiała się cicho, zmierzwione futerko smoczycy układając tak, by nie wyglądało jak rozczochrana wiatrem szopa.

Później uznała... że czas zacząć.


Rozpoczęcie Spotkania
Spomiędzy drzew zerwał się ciepły wiatr. Był lekki i figlarny. Otoczył wszystkich Młodych, mierzwiąc ich futra, łuski oraz pióra przyjemnymi, pachnącymi jabłkami, piernikiem oraz sosnowymi igłami wstęgami wichru, które po drodze poderwały z ziemi śnieg, odsłaniając zieloną trawę. Powstały w ten sposób miękki placyk miał uprzyjemnić wszystkim chwilowe siedzenie na tyłkach, których teraz nie powinni sobie odmrozić. Kto był pomysłodawcą? Pewien skromny jednorożec, który, jak gdyby nigdy nic, trącał racicą pobliską zaspę.

Tym gestem chcę Was wszystkich oficjalnie powitać, rozpoczynając Święta Leśnego Ludu – powiedziała donośnie, choć nie krzykiem. Mimo wszystko, siedzieli dość blisko siebie. Polanka pełna głazów nie była jakoś szczególnie wielka.
Każdego roku, gdy nastaje Pora Liściastych Dywanów, duszek bogactwa, Katamu, wraz z duszkiem dobroczynności, Dadu, zbierają się z mieszkańcami lasu, aby dla grzecznych Młodych, nie tylko smoków, ale saren, wilków, niedźwiedzi czy nawet myszy, przygotować prezenty.

Kiedy mówiła, na jednej ze skał pojawiła się maddarowa projekcja. Szary zając próbował złączyć dwa drewniane elementy, a siedzący obok borsuk przyklejał coś kudłatego do trzeciego. Obraz wkrótce się rozpłynął, a Lyn kontynuowała.

Przez trzy miesiące Dadu oraz Katamu ciężko pracują, aby pod koniec miesiąca Długich Nocy, ukryć w lasach prezenty. Nie podsuwają ich pod nos, ponieważ Bogowie strzegący tych ziem uczą nas, że do osiągnięcia celu trzeba wykazać się niezłomnością ducha i ciężką pracą, ale! Naqimia zawsze czuwa nad Młodymi i, żeby ułatwić im zadanie, zostawia w lasach wiele wskazówek, które prowadzą do upominków Dadu i Katamu.

W trakcie wypowiadania tych słów, na skale pojawiła się wiewiórka. Niosła ona w łapkach drobny prezencik, a za nią... pojawiały się kolorowe ślady - każdy odcisk łapki wypełniała inna soczysta barwa. Wkrótce obraz rozpłynął się.

Gamaliel – wskazała dłonią jednorożca. – odkrył łącznie cztery takie trasy. Ta jest pierwsza, obok druga, tam trzecia i dalej czwarta. – Wskazywała dłonią wszystkie po kolei. Przy pierwszej stał Gal, nad drugą, na gałęzi, ślęczał Brodacz. Dalej kręcił się wielki pająk, a przy czwartek koza. Trochę zazdrościła Astralowi tak wielkiego zoo. Chciała w przyszłości mieć podobne.

Pierwszą trasą kroczył spory żubr. Drugą wydeptał lis. Na trzeciej ślady zostawił szop, a na czwartej ryś. Wybierzcie proszę, każdy z Was, którą trasę chcielibyście zbadać i ustawcie się przy odpowiednim kompanie. Możecie też zostać tutaj, przy mnie oraz Pasterzu Ziemi, jeśli nie chcecie szukać prezentów.




Rozpoczynamy etap 2 ::
1) Każdy uczestnik pisze 1 post, w którym zawarty powinien być wybór trasy. Oczywiście Wasza postać może zostać z opiekunami przy skałach i nie musi brać udziału w dalszej zabawie.
2) Bezpieczeństwa na każdej trasie pilnować będzie inny kompan.
» Ścieżka 1 (żubr) – Gamaliel.
» Ścieżka 2 (lis) – Brodacz.
» Ścieżka 3 (szop) – Włochatek.
» Ścieżka 4 (ryś) – Rogatek.
3) Czas na odpis do końca piątku 29.12. Mój post pojawi się 30.12, bądź szybciej, jeśli wszyscy odpiszecie wcześniej.

Pasterz Ziemi, Chmiel, Imbir, Gil, Celeste, Jaśmin, Ultori, Iangakuki.


Licznik słów: 987
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo na misję. (11.01)


Szczęściarz ::
Sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. (30.12)



Gamaliel ✴ samiec jednorożca
S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 3| A: 1
B, SKR, ŚL, MA, MO, MP, A, O: 1


Jophiel ✴ samiec hydry
S: 2| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
B, PŁ, SKR, ŚL: 1| A, O: 2

Bestiobójca: tabela ran woja do
walki z drapieżnikami.
Zapach Goździków
Piastun Ziemi
Piastun Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 16 paź 2023, 18:49
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 27
Rasa: Północny x wężowy
Opiekun: Goździk, Astral

Bujne zarośla

Post autor: Zapach Goździków »

A: S: 1| W: 2| Z: 4| M: 4| P: 3| A: 3
U: W,Prs,B,Pł,L,A,O,Kż,Śl,Skr,MP,MA,MO: 1
Atuty: Ostry węch, Szczęściarz
Była przez moment oczarowana gestem Lyn, która wydała się jej bardzo elegancka. Zaraz jednak obróciła się szybko, gdy jej uszu dobiegł głos siostry. I to nie byle jakiej, bo siostry... ze Słońca!
Jaśmin! – zakrzyknęła do niej w odpowiedzi, a jej ząbki błysnęły w uradowanym uśmiechu. Ale super, że się w końcu widziały! Objęła ją łapą, wszak wydawała się jej być... znacznie drobniejsza, przyciągając szybko do siebie. Słysząc jej pytanie wpierw zaśmiała się dźwięcznie, zanim odpowiedziała. – To Pasterz Ziemi, ale każdy mówi mu Astral. Jest przywódcą Ziemi, ale przede wszystkim to nasz dziadek. Zazwyczaj z rana nie jest... aż tak gruby, tylko jak babcia poda większe śniadanie.

Jaśmin

Zachichotała, zaraz puszczając siostrę i pozwalając jej się przywitać. Pomachała do Gil, która wydała się jej trochę zakłopotana sytuacją. Tak samo przywitała również dwa mniejsze pisklęta, a ostatecznie zasłuchała się w tym, co zaczęła mówić organizatorka spotkania. Zaciągnęła się przyjemnym, korzennym zapachem z przebijającymi się jabłkowymi nutami. Tak, takie czary robiły na niej wrażenie, choć zdawały się całkiem proste, to miały niezwykle dużo uroku! Opowieść nadała przyjemnego klimatu, a Imbir z rozbawieniem śledziła wzrokiem ukazane wizje. Zwierzątka zawsze ją rozczulały, szczególnie widok uroczej wiewiórki niosącej swój upominek. Gdy tylko usłyszała już, jaka trasa dotyczyła kogo, zerwała się na równe łapy. Podeszła do drugiej trasy, czyli tej, po której kroczył lis. Skojarzyła ten fakt bowiem z polarną lisiczką mieszkającą w Zimowisku i z sympatii do niej nie mogła wybrać innej ścieżki!

Wybieram tę trasę. – obwieściła i obejrzała się na kruka. – No, Brodacz, to idziemy razem!
  • » trasa nr 2 – lis

Licznik słów: 263
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Yeah, I may snap and I move fast but    
YOU WON'T SEE ME FALL APART
       'cause I've got an elastic heart
rodzina × wygląd × theme ostry węch
"Urodziłeś się z wyjątkowo wyostrzonym jednym ze smoczych zmysłów."
dodatkowa kość do testu Percepcji opartego
na węchu (zwierzyna, zioła)
szczęściarz × 18.02
"Fortuna jest Ci wyjątkowo przychylna."
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie
Porywczy Kolec
Adept Ziemi
Adept Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 109
Rejestracja: 13 lis 2023, 23:20
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 14
Rasa: Północny

Bujne zarośla

Post autor: Porywczy Kolec »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 2| A: 2
U: W,B,L,Pł,Skr,Śl,A,O: 1
Atuty: Pechowiec
Ah, jak miło – pojawiło się więcej smoków! Paru starszych, jak i paru jemu podobnych – przynajmniej nie będzie się czuł dziwnie, myśląc że to zabawa dla dużych smoków. W momencie gdy gromada różowych, czarno-białych i brązowych pisklaków się przedstawiła Celeste obudził się z swoistego myślowego transu i odpowiedział – „Cz-cześć, jestem Celeste, ale brat mi mówi Ces.”.

Gdy jednorożec zbliżył się do niego, Celeste nie mógł powstrzymać nagłego zjeżenia futra, w szczególności do tak dużej istoty jakim był jednorożec. Jednakże po tym jak Gamaliel strącił z jego czupryny śnieg którym był wcześniej przysypany, uspokoił się, choć był zdziwiony takim zachowaniem zwierzęcia.

Święta – nie znał takich rzeczy, chociaż można było się spodziewać tego od malca. Słucha z uwagą tego co mówi mało znana mu smoczyca, ale wiedział że starszych trzeba słuchać. Gdy doszło do momentu, gdy poprosiła wszystkich młodych o wybór za kim iść, zaczął dreptać w miejscu, oglądając się za wszystkimi kompanami – nie wiedział jakimi zwierzętami dokładnie są te o których piastunka mówiła, jak i po prostu nie umiał się zdecydować.

» trasa nieznana – wybór losowy/do zbalansowania

Licznik słów: 181
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
  1. Pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
Urokliwa Łuska
Adept Słońca
Adept Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 41
Rejestracja: 15 paź 2023, 21:17
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 4
Rasa: północny x rajski
Opiekun: Obca Idea

Bujne zarośla

Post autor: Urokliwa Łuska »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 3
U: B,Pł,W: 1
Zmrużyła lekko ślepia, intensywniej wpatrując się w niebiskołuskiego samca. A więc nie dość, że Przywódca Ziemi, to jeszcze jej dziadek. Łał. Nie wiedziała jednak jak powinna się wobec niego zachowywać, bo przecież go nawet nie znała, więc postanowiła trzymać się dystans. Tego samego nie można było powiedzieć o pisklakach. Było ich... Dużo. Chyba nigdy nie widziała tylu smoków, będących w jej wieku, które zgromadziły się w jednym miejscu. Przyglądała się im, słuchając z uwagą słów Lyn.

Rozejrzała się dookoła, gdy lekki wietrzyk pomierzwil jej grzywę i zaciągnęła się mocnej przyjemną wonią. Powietrze pachniało czymś słodkim i jednocześnie świeżym. Święto Leśnego Ludu? Była pewna, że Su nie wspominał nigdy o takiej uroczystości, więc słowa Piastunki zaintrygowały młodą Jaśmin. Z zaciekawieniem oglądała przygotowaną przez smoczycę projekcję, śledząc spojrzeniem ruchy maddarowych zwierzątek. Później pojawiła się wiewiórka, która zostawiała kolorowe ślady, a pisklę otworzyło szerzej ślepia ze zdziwienia. Podobały jej się te kolorowe odciski łapek. A jeszcze bardziej podobała się jej perspektywa znalezienia prezentów! Widząc, że siostra wybrała ścieżkę lisa, Jaśmin ustawiła się przy Rogatku. Drobna rywalizacja między rodzeństwem nie była niczym złym, a ona zamierzała pierwsza znaleźć upominki duszków! Zanim trafi na nie Imbirka.
– To ja wybieram ścieżkę rysia! – Oznajmiła, prostując się dumnie i pogłaskała delikatnie po szyi stojącą obok kózkę.

Licznik słów: 210
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Świetlna Łuska
Adept Ziemi
Adept Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 39
Rejestracja: 18 paź 2023, 15:19
Stado: Ziemi
Płeć: Samica
Księżyce: 9
Rasa: Drzewny x Wężowy
Opiekun: Córa Róż, Pasterz Ziemi

Bujne zarośla

Post autor: Świetlna Łuska »

A: S: 1| W: 2| Z: 2| M: 2| P: 1| A: 3
U: W,Prs,B,Pł,Skr: 1
Atuty: Ostry słuch
Kalectwa: Brak skrzydeł; +2ST do W, +1ST do S [karłowatość I stopnia]
  • Dała się przywitać a potem słuchała wszystkich tych opowieści, jakie miała do przekazania Lyn. W sumie.. lubiła jej słuchać. Miała w sobie taką lekkość opowiadania różnych historii, które przetaczały się przez uszy smoczycy i zostawiały coś na skraju trwałego śladu.
    Choć zainteresowało ją coś jeszcze. Jej starsza siostra wydawała się być zaznajomiona z jakąś smoczycą, którą – już gumowe ucho Chmiel to wydedukowało – nazywała się Jaśmin. Uwagę zwrócił jej jeszcze jeden przekaz – "Nasz dziadek". Mogło to dotyczyć tego iż mają w stadzie Słońca kuzynostwo ale jednocześnie..
    Pochyliła się w czymś, na kształt ukłonu do Imbir, przepraszając ją że nie będzie jej dalej towarzyszyć. Choć.. chyba trasę każda z nich będzie musiała wybrać inną? To za chwilę.

    – Kim jesteś? – zadarła głowę do góry, patrząc na samiczkę lekko apatycznym wzrokiem. Akurat myślała że hm, trasy będą mogły się rozejść po innych pisklętach ale nie były one zbyt.. chętne. Poczekała na odpowiedź a potem przyszło jej wybrać trasę..
    Dlatego stanęła przy Włochatku, na ścieżce Szopa i kiwnęła Lyn głową że wybiera te opcje.

    // Ścieżka nr 3 – szop


    Jaśmin

Licznik słów: 181
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Karłowatość I Stopnia – +1 ST do siły, +2 ST do wytrzymałości, płodność od 30 księżyca
Następny Kolec
Adept Słońca
Adept Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 79
Rejestracja: 03 lis 2023, 0:24
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Księżyce: 12
Rasa: Północny
Opiekun: Powrót Słońca!

Bujne zarośla

Post autor: Następny Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 3
U: B,Pł,MP: 1
Kalectwa: Brak skrzydeł; +1ST do S i W [słaby organizm]
Ultori nie miał pojęcia, co to za zapachy, ale jejku jakże mu się podobały! Były takie opcje no, jedne korzenne, inne bardziej owocowe chyba, ale nie wiedział jakie, i o, ten był znany.
Zielone igły!
I o jejku a co to?!
Czasami widywał ten zielony twór, jak śnieg w jakimś miejscu stopniał, albo dokopał się do tego pod śnieżnymi zapasami.

Trawa! Zielona trawa!
Od razu wyskoczył do miejsca z zielonym futrem. Ciekawe w sumie, czy czy skoro śnieg był futrem, to czy trawa była futrem jakiegoś innego boga? Och nie no w takim razie to jak już Erycal po prostu miał dwie warstwy futra, jedną białą jedną zieloną. Temu to było dobrze! Nic dziwnego, że nie czuł chłodu.

O chwila.

Skupił się na tym prawie tak mocno, że dopiero po chwili doszły go słowa prowadzącej tego spotkania. Jednak, gdy już sama historia była opowiada, Ultori słuchał wielce skupiony, piszcząc i śmiejąc się widząc maddarowe twory. Był nimi zbytnio zaabsorbowany, by jakkolwiek bajkę mu opowiadaną. A mógłby zapytać, kim jest Dadu, co to Leśne Ludy, oraz czym jest Pora Liściastych Dywanów.
Ale żadne pytanie nie przeszło głowy pisklaka, które teraz zbyt dobrze się bawiło.

Dopiero, gdy zostały wskazane, Ultori zauważył obecność kompanów. Znaczy, nie było to coś wyjątkowego do zauważenia, gdyby nie to, że o jejku jeden był inny niż cokolwiek Ultori w życiu widział! Tyle łap, tyle oczków, i jaki wielki, ale krótki ogon! Był całkowicie zafascynowany Włochatkiem. Ach nie, byłby, gdyby nie trochę bardziej nagląca sprawa! Śmieszne stworzenie było z nim powiązane!

Prezenty? Prezenty! Ultori uwielbiał prezenty!
Wiedział też od razu, czyją ścieżkę wybrać!

Podszedł do Iangukiego, założył łapę na ramię, spoglądając ciągle w stronę Włochatka.
Farmimu ko szopa. "Warmimu ko szopa"
Idziemy do szopa.
— Powiedział, jakby była to najpewniejsza rzecz pod słońcem.

Typowa rzecz dla pisklaków, które jeszcze się nie nauczyły, że różne smoki mogą mieć inne zdania i preferencji. Kto wie, może właśnie zaraz otrzyma taką lekcję, i jego brat uzna nietypowe stworzenie za niepożądane?

// Ścieżka nr 3 – szop
Iangakuki

Licznik słów: 335
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Cechy wrodzone

Brak skrzydeł
+ 1 ST siły i wytrzymałości



— Nazyfam sie Ultolri!
Dies.

Karta Postaci Teczka
GłosTheme

nie wiem jak inaczej to zrobić więc dis
Odważny Kolec
Adept Słońca
Adept Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 04 lis 2023, 21:07
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Księżyce: 10
Rasa: Drzewny x Morski
Opiekun: Powrót Słońca

Bujne zarośla

Post autor: Odważny Kolec »

A: S: 2| W: 2| Z: 1| M: 2| P: 1| A: 3
U: B,L,Pł,A,O,W,MO,MA,MP,Kż,Skr,Śl,Prs: 1
Atuty: Ostry węch
Iangakuki uśmiechnął się w stronę Celeste gdy ten się im przedstawił, a po chwili jego uwagę zwróciły czarodziejskie sztuczki, których świadom oczywiście nie był. Te obce, ale fantastyczne wonie natychmiast zwróciły jego uwagę, a gdy tylko w fascynujący sposób śnieg został poderwany przez wicher, samczyk zaraz zajął miejsce na zmęczonej zimową porą trawie.
Spojrzał wówczas na swojego brata, szukając i u niego tego podziwu względem dziejących się tu rzeczy.
I czekając na odpowiedzi względem ich obecności tu i tego wszystkiego, po wysłuchaniu starszej smoczycy z swojego stada miał tylko więcej pytań!
Kto Katamuu? Kto Dadu? – Zapytał niedługo po zakończonej mowie, ignorując prośbę o wybranie jednej z ścieżek. Iangakuki nie ukrywał wyraźnego zaciekawienia.
Dopiero po chwili jak ocknął się i zobaczył że Ultori już zaangażował się do zabawy, zwrócił uwagę ku różnym opcjom. W tym samym czasie zresztą, Ultori podjął już decyzję.
Vajb, vem mio nek kofa szopa! – Powiedział za nim, ostatecznie decydując się również na jego wybór, albowiem on i jego brat byli nieomylni w swych wyborach.
Plus, właściwie to nawet nie wiedział co to szop, i co związanego z nim ma włochaty pająk.

Licznik słów: 188
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Gil
Dawna postać
Dawna postać
Awatar użytkownika
Posty: 15
Rejestracja: 21 sie 2023, 22:36
Stado: Ziemi
Płeć: samica
Księżyce: 17
Rasa: skrajny (północno x górski)

Bujne zarośla

Post autor: Gil »

A: S: 1| W: 3| Z: 1| M: 1| P: 1| A: 4
U: B,L: 1
Przyjazny gest Imbir sprawił, że Gil udało się trochę rozluźnić. Z większą otwartością zaczęła oglądać Słoneczne pisklęta, zapamiętywać ich imiona i zapachy. Dźwięki obcego języka, używanego przez dwóch Słonecznych, sprawiły że szerzej rozwarła ślepia. Egzekucja mówiła jej, że nie na wszystkich terenach posługują się tą samą mową, ale nigdy nie słyszała nikogo mówiącego inaczej. Ciekawe, czy znali... Hm, nie była pewna, jak nazywał się "ich" język. Wolnostadny? Wydawali się odpowiadać Lyn bez zawahania. Uroczy, pasiasty samczyk chyba powiedział "kto"? Nie była pewna. Ale zastanowiło ją, czy trudno byłoby się nauczyć ich mowy. A może wszyscy w Słońcu tak mówią? No, chociaż Lyn nie... A może umiała i mówiła po wolnostadnemu dla Ziemnych? Tyle pytań, a nie dotyczyły one nawet samego spotkania!
Wsłuchała się uważnie w opowieść Piastunki. Mama nie opowiadała jej takich rzeczy, bardziej o swoich doświadczeniach w gwardii i o życiu wojownika... Duszki, zmiany pór – było to coś, co Gil odkrywała na własną łapę, w księżycach-przed-snem. Ale nigdy nie słyszała o prezentach od duszków!
Zawahała się przy wyborze trasy. Została jeszcze jedna wolna ścieżka... Ale wyjatkowo Gil nie miała ochoty działać sama. Podeszła więc nieśmiało do Erudycyjna Łuska.
Jeśli Imbir nie ma nic przeciwko, chciałabym pójść z nią i Brodaczem. – Powiedziała, patrząc pytająco na Lyn i Imbir. – Ale mogę iść też z Gamalieliem! – dodała szybko, w ostatniej chwili poddając się niepewności.

//trasa 2 – lis

Licznik słów: 231
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Bezsenne Noce
Piastun Słońca
Piastun Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 255
Rejestracja: 14 lis 2023, 16:38
Stado: Słońca
Płeć: Samica
Księżyce: 35
Rasa: Północny x Pierwotny

Bujne zarośla

Post autor: Bezsenne Noce »

A: S: 1| W: 1| Z: 4| M: 2| P: 3| A: 1
U: B,Pł,A,O,W,MO,MA,MP,Prs: 1| Kż,Skr,Śl: 2
Atuty: Boski ulubieniec, Szczęściarz, Mentor, Szczupły
....Wysłuchała wszystkich smoków, po czym wzniosła dłoń, by sięgnąć jasnego boku Gamaliela. Uśmiechnęła się do jednorożca. Skinęła mu głową. "Możesz odpocząć", zdawała się mówić. Przekaz był wyraźny. Samiec majtnął chudym ogonem i odstąpił na bok.

Spojrzała na małego samczyka o szarym futrze. Widziała jego ekscytację. Widziała to, że się wahał. Nie mógł podjąć jednoznacznej decyzji. Nie chciała go wysyłać samego, dlatego podjęła jedyne słuszne rozwiązanie.
Mmm... chodź, Celeste – mruknęła, uśmiechając się do niego blado. – Dołączysz do Jaśmin na ścieżce Rysia. – Puściła mu oczko.

Poczekała, aż wszyscy ustawią się na wyznaczonych trasach. Gdy byli gotowi, dała sygnał, że mogli ruszać.


ŚCIEŻKA LISA
Obrazek
Ścieżka lisa, której pilnował Brodacz, wiodła w dół leśnego terenu, między wysokie skały, gdzie kręte ścieżki tworzyły swego rodzaju kamienne jary pełne śniegu oraz głazów, a jednocześnie pozbawione gęstszej roślinności.

Odciski łap lisa nagle rozdzielały się na trzy różne, należące do innych zwierząt, ale nie jego, a pozostawione tropy na białym puchu były na tyle wyraźne, na ile "Naqimia" mogła je zabarwić swoją "mocą". Wcale nie chodziło o farby, warzywa, zioła oraz owoce.

Pierwsze ślady były czerwono-różowo-fioletowe. Należały do wiewiórki i prowadziły na wysoką półkę skalną po lewej stronie wąwozu. Wspięcie się na nią nie będzie należało do najłatwiejszych. Była wysoka niczym dwa smoki olbrzymie, ale jednocześnie nie lita, a pełna wnęk, wąskich gzymsów oraz wystających gałęzi, o które można było się podciągnąć. Na szczycie znajdowała się zaspa, uniemożliwiająca łatwe dostanie się na stabilny grunt, ale smocze pazury powinny sobie z nią poradzić, prawda? Dalej ślady prowadziły pod rozłożysty świerk, pod którym, ze śniegu, wystawał kawałek zmrożonego drewnianego pudełeczka.

Drugie ślady były niebiesko-pomarańczowe. Należały do kardynała, który zostawił za sobą samotne czerwone pióro. Tylko że... było jakieś takie duże. Prawie jak orła. Ciekawe. Ptak korzystał ze swoich skrzydeł, by dotrzeć do półki po prawej stronie kanionu, o czym świadczył urywający się nagle trop. W powietrzu jednak wznosiły się wonne barwy, pokazujące trasę jego podróży prosto ku sporej szczelinie między litymi skałami, w którą wciśnięty został jakiś bordowy przedmiot. Dotarcie tam będzie równie trudne, co w przypadku pierwszego toru. Należało pokonać nie tylko skalną ścianę, pełną wypustek, wgłębień, gzymsów oraz parapetów, ale również zająć się rosnącymi na szczycie korzeniami oraz gałązkami, które odgradzały drogę do celu. Wszystko pozwiązywane było w kokardki.

Trzecie ślady należały do koźlęcia sarny, zabarwione na czarno-zielono. Kluczyły między zaspami i skałami dna kanionu, prowadząc na skute lodem jeziorko. Trasę przecinało powalone drzewo, które można było pokonać górą, dołem, szczeliną w pniu oraz obejść dookoła, tylko po to, aby dotrzeć do celu. Tak szybko i bez trudu? Poniekąd. Niewielka posrebrzana skrzyneczka była niemalże na wyciągnięcie łapy, gdyby nie fakt, że znajdowała się pod warstwą lodu. Sięgnięcie jej mogło okazać się trudniejsze, niż wspinaczka oferowana przez wiewiórkę oraz ptaka, ale do odważnych świat należy, prawda?


ŚCIEŻKA SZOPA
Obrazek
Palczaste stopy szopa prowadziły w nieco mniej zalesione rejony głuszy. Poszycia nie było tu zbyt wiele, podobnie jak okrytej śniegiem ściółki, a w pobliżu przepływało bardzo płytkie i niegroźne dla piskląt, acz jednocześnie dość szerokie źródełko. Pracz, jak to pracz, wlazł w wodę, ale już z niej nie wyszedł. Zamiast niego, trzy wielobarwne tropy rozpierzchły się po całej okolicy.

Pierwsze ślady wychodziły na lewy brzeg źródełka i przyjmowały kształt małpich dłoni oraz stóp o pomarańczowym zabarwieniu. Kierowały się ku bardzo wielkim śnieżnym zaspom, które dosłownie połykały wszystko to, co tylko zdecydowało się w nie wejść! Pisklę mogło w nich dosłownie pływać, albo tonąć, choć... to raczej było niemożliwe przez wzgląd na nieustanny dostęp do tlenu. Małpa jednak kroczyła po szczycie wszystkich zasp. Czyżby w ten sposób chciała zwieść młodych? Dalej jej tropy wiodły w gigantyczną gęstwinę suchych traw oraz łodyg, które były pozwiązywane nie tylko w supły, ale też kokardki. Przedarcie się przez nie było trudne, ale nie niemożliwe. Co zręczniejsze pisklęta mogłyby sprawnie przeskoczyć nad, przez oraz pod przeszkodami. Co silniejsze rozedrzeć je. Co wytrzymalsze... może obejść wszystko dookoła, by odnaleźć przejście? Zwłaszcza do tego drewnianego pudełeczka, które wystawało ze śniegu pośrodku gęstwiny.

Drugie ślady należały do bobra i dostrzeżenie ich było naprawdę trudne, gdyż wszelkie wgłębienia oraz zarysowania jarzyły się toksyczną zielenią oraz błękitem pod powierzchnią wody. Być może nawet czuć było od nich jakieś drżenie maddary, ale pisklęta nie mogły go tak dobrze wykrywać! Zwierzę szło wraz z nurtem, w kierunku pełnego patyków, korzeni oraz większych gałęzi barłogu okrytego śniegiem, pod którym znajdowała się sucha norka. Miała dwa wejścia. Jedno zaklejone pajęczymi nićmi, oraz jakimś białym materiałem okrytym żywicą. Drugie, bardziej naturalne, zaklejała ściana błota, piachu oraz gliny. Przez drobne prześwity, jakoby okienka domostwa, widać było wbity w wilgotną glebę obiekt o pomarańczowo-złotej barwie, lekko oszroniony, pewnie przymarznięty do podłoża.

Trzecie ślady wychodziły na prawy brzeg jeziora. Nosiły w sobie barwę granatową, a kształtem sugerowały gronostaja. Źródełko tu ewidentnie wylało swego czasu, a później zamarzło, gdyż stworzone między drzewami, zamarznięte teraz rozlewisko wyglądało niczym migoczące szkło. Liźnięte słońcem było wilgotne i przeraźliwie śliskie! Nawet sam gronostaj ciężko przez nie przechodził, co widać było po ciemnych szramach, jakie pozostawiły jego pazurki. Nie lada wyzwanie dla małego smoka, który kawałek później, podążając za tropem, musiał zmierzyć się jeszcze z młodym drzewem. Niecałe półtora metra nad ziemią, w pniu, znajdowała się dziupla, do której prowadziły ślady, a w niej leżał jakiś przedmiot... widać jednak było, że gronostaj przytwierdził go do powierzchni czymś lepkim, jakby żywicą.


ŚCIEŻKA RYSIA
Obrazek
Ślady rysia wiodły na wyższe partie leśnego gąszczu, które wyprowadzały młode smoki na swego rodzaju wzgórzyste szlaki o pełnym dostępie do słońca. Teren był tu jednak nierówny, pełen skał, wystających ze śniegu powalonych drzew oraz gleby, która wzniosła się wraz z wyrwanymi ku górze korzeniami. Ślady rysia urywały się nagle, tak, jak pozostałe. Z jego odcisków nagle wybiegały trzy inne, które rozpierzchły się w różne strony.

Pierwszy trop, czerwony, prowadził na wznoszące się po lewej stronie szlaku zbocze. Odciski łap wskazywały na wilcze szczenię, które podjęło się wyjątkowo ciężkiej trasy. Do celu galopowało przez bardzo nierówną powierzchnię, która składała się z owalnych głazów, przytwierdzonych do siebie nawzajem bardzo solidnie zmrożoną warstwą lodu. Ich powierzchnia była śliska i oprószona śniegiem. Nawet wilczek tu i ówdzie źle wymierzył sus, ześlizgując się i potykając, o czym świadczyły czerwone zarysowania na powierzchni. Jego tropy prowadziły dalej pod niewielką sosnę, której najniższe gałęzie opadały na ziemię i były w nią niemalże wbite! Drzewo skrywało w swym wnętrzu coś, co złożył tam mały leśny mieszkaniec, który zadbał o zabunkrowanie dostępu do skarbu. Można było dostać się do wnętrza na wiele różnych sposobów, a pisklęta ograniczała wyłącznie wyobraźnia oraz pomysłowość.

Drugi trop, zielony, prowadził przez bardzo gęste zarośla, pełne spiczastych, poskręcanych i pozwiązywanych ze sobą gałęzi oraz korzeni, przez które przejście nie będzie łatwe, zwłaszcza dla młodego smoka, który musiałby albo poświęcić czas na rozplątywanie wszystkiego, albo spróbować prześlizgnąć się pomiędzy, albo zwyczajnie wpaść we wszystko, siłą i pędem rozrywając delikatne wiązadła. Jak to się stało, że tropy nie miały problemu z przeszkodą? Ano, należały do węża, wyjątkowo przebiegłego, jak widać. Ścieżka, którą za sobą pozostawił, była praktycznie nieprzerwana i prowadziła do bardzo ciasnej i małej szczurzej norki. Gleba była dość przymarznięta, w związku z czym rozgrzebanie wejścia, tak, aby wsunąć w nie łapki, nie będzie wcale proste, ale poza siłą zawsze istniały inne rozwiązania, zwłaszcza że w środku znajdowało się coś pomarańczowo-złotego.

Trzeci trop był niebiesko-różowy, należący do zająca. Prowadził przez bardzo duże zaspy śniegu, w których uszate żyjątko dosłownie tonęło. Widać było, że musiało skakać bardzo, ale to baaardzo wysoko, żeby w ogóle zobaczyć, w którą stronę się kierowało. Dla małego smoka mogła być to nie lada gratka, ale przecież gorsze wyzwania czekały młodocianych w przyszłości. Teraz był to jedynie dobry trening i fizyczny i umysłowy, a zając, jak widać, nie zamierzał ułatwiać tego tematu. Kiedy pokonał morze śniegu, wpadł w wyjątkowo gęste zarośla bujniej rozrastającego się lasu. Było tam mnóstwo przemarzniętych paproci, gałązek, korzeni i skał. Liście przymarznięte do głazów, gałązki splątane z korzeniami, a to wszystko tworzyło tunele, obręcze i linie, które odgradzały dostęp do czegoś, co wyglądało jak siatka rybacka. Jej cztery krawędzie przytwierdzone były do zamarzniętej gleby kołkami, a wierzch obsypany warstwą śniegu. Pod tą kryjówką coś się znajdowało...



Rozpoczynamy etap 4 ::
1) Każdy uczestnik pisze post, w którym wybiera jedną z trzech kryjówek do sprawdzenia. Po drodze musicie uporać się z przeszkodami. Trasę pokonać możecie albo siłowo, albo wytrzymałościowo, albo zręcznościowo → wykonany będzie rzut na powodzenie akcji na określony atrybut.

Brutalne forsowanie trasy będzie akcją siłową.
Powolne i ostrożne pokonanie, a czasami obejście dookoła, akcją wytrzymałościową.
Wszelkie robótki ręczne, czy prześlizgiwanie się, zręcznościową.
W razie wątpliwości można mnie pytać na discordzie.

Możecie wesprzeć się pomocą jednego z kompanów!
Ich obecność dodaje +2 kości oraz +1 ST do akcji.
Dodatkowo wykonany będzie rzut na percepcję, który zdefiniuje, czy na pokonanie trasy będzie bonusowy -ST do akcji.

2) Bezpieczeństwa na każdej trasie pilnuje inny kompan.
» Ścieżka 1 (lis) – Brodacz (Gil, Imbir)
» Ścieżka 2 (szop) – Włochatek (Iangakuki, Ultori, Chmiel)
» Ścieżka 3 (ryś) – Rogatek (Celeste, Jaśmin)

3) Czas na odpis do 13.01.2024.


Pasterz Ziemi, Chmiel, Imbir, Gil, Celeste, Jaśmin, Ultori, Iangakuki.


Licznik słów: 1495
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Boski Ulubieniec ::
Darmowe błogosławieństwo na misję. (11.01)


Szczęściarz ::
Sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tyg. (30.12)



Gamaliel ✴ samiec jednorożca
S: 1| W: 1| Z: 2| M: 1| P: 3| A: 1
B, SKR, ŚL, MA, MO, MP, A, O: 1


Jophiel ✴ samiec hydry
S: 2| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
B, PŁ, SKR, ŚL: 1| A, O: 2

Bestiobójca: tabela ran woja do
walki z drapieżnikami.
Następny Kolec
Adept Słońca
Adept Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 79
Rejestracja: 03 lis 2023, 0:24
Stado: Słońca
Płeć: Samiec
Księżyce: 12
Rasa: Północny
Opiekun: Powrót Słońca!

Bujne zarośla

Post autor: Następny Kolec »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 3
U: B,Pł,MP: 1
Kalectwa: Brak skrzydeł; +1ST do S i W [słaby organizm]
Będąc już w trójce, Ultori od razu uwagę poświęcił trzeciej, obcej osobie. Świetlna Łuska.
— Ro, süne, kane nu gneke?O, cześć, jak się nazywa? — Zaczął, z wielce radosnym głosem. — Ümete grabl'a, dose hawue saruner? Jesteś większy, ile masz księżyców?
Niezręcznie, jeśli druga strona nie była biegła w tym języku.
Ultori jednak wiedział, że każdy smok znał Aka-ri-u-bi!


Ooo!

W pierwszej chwili jego uwagę przyciągnęły.... pierwsze ślady! A raczej te wielkie zaspy, do których biegły! Aż sam miał ochotę w nie skoczyć! Gdy jednak małe, kremowe łapki podreptały szybciutko ku wielkiej pierzynie, Ultori nagle przerwał bieg, stając demba.

Jego oczy intensywnie przyglądały się pomarańczowym śladom na śnieżnobiałym piasku.

—Gah. Nerva. — Pisklęcy mózg najwidoczniej miał tylko jedno skojarzenie. — Gah, gah, gah. Ble, ble ble.
Oddreptał od tego miejsca, wracając na chwilę do reszty zgromadzonych. — Vem ne mimistke mi! to Nie byłem ja! — Oznajmił mimowolnie, nie chciał przecież, by ktoś o coś takiego go posądził!

Postanowił więc obrać inną ścieżkę, tą chyba trzecią. Widział zamrożoną tafle, która śniła tak ślicznie! O i ślady miały tam taki ładny kolor! Szedł więc za nimi, przyglądając się z otwartym pyszczkiem tafli. Tak, widział takich wiele, ale one zawsze były takie śliczne, szczególnie jak słonko tak promieniowało! Ostrożnie, ostrożnie starał się postawić pierwszy krok, przy którym futrzana łapa z trudem znalazła oparte, potem drugi.
A potem trzeci czwarty i hen do przodu! Poślizgnął się parę razy na pewno, raz na pewno wylądował na płaskim brzuszku, ale nic go nie bolało, tak gęste było futerko! Więc, gdy już upadł, nawet nie specjalnie próbował sie podnosić, a miast tego blisko siebie łapki przysunął i próbował się ślizgać do przodu. Niczym foczka, chociaż tych Ultori nigdy nie widział.

Może udało mu się doślizgać do dalszej ścieżki tropu! Nim jednak cokolwiek zrobił, to zerknął oddali, jak idzie jemu bratu, upewniając się instynktownie, czy wszystko w porządku. Jeśli tak, to powrócił do POLOWANIA! Tak, polowania! Gdzie te ślady i dokąd prowadzą?

Jeśli wszystko się udało, to do drzewa, które było wieeeelkie! Wielkie! Znaczy, no dobrze, dla nawet pisklęcia niższych rozmiarów jak Ultori nie było to tak wysoko, ale wciąż zbyt ZBYT wysoko, by tam sięgnać.
— Ku-... Chm.
Od razu chciał wołać brata, stałego towarzysza w zabawach, ale on teraz pewnie robił własną trasę.
Ale był jeszcze ktoś!
— Kompan! — Zawołał, wpierw delikatnie, rozglądając się. Jeśli nie widział go, może, bo pomagał tym czasie innym, to nabrał w płuca powietrza, po czym..!— KOMPAAAAN!

Wołałby jeszcze dwa razy, aż nie zobaczyłby wielonogiej, fascynującej istoty. Jej kształt powoli zaczynał mu się z czymś kojarzyć, ale dalej nie był pewny. O, tak, dziupla.
— Ponua mire viglen.Pomóż mi sięgnąć. — Mrugnął. — Pelese. Ploszę.
Chciał, by wielonogie stworzenie podsadziło go. Był od niego odrobinę mniejszy, więc pisklęca zdolność mierzenia nie widziała w tym żadnego problemu. Tylnymi łapkami chciał oprzeć się o duży, okrągły ogon kompana i jego tułów, by potem lepiej oprzeć się o pień, i sięgnąć do wnętrza dziubli.

Oczywiście, zakładając, że Włochatek na to pozwoli pisklakowi, mówiącego dziwne słowa i nagle próbującego wejść na niego.

Jeśli miałby z tym problem, Ultori naburmuszyłby się lekko. Spróbowałby sam się wdrapać, rozciągając się i próbując sięgnąć do dziupli, albo pazurkami wspiąć się na pień, co szłoby mu bardzo topornie. Może wtedy pająk zrozumiałby, o co mogłoby mu chodzić, a może by nawet użyczyło mu trochę swojej sieci, by lepiej przyklejać się podczas wspinania?

Cóż, taki pomysł mógłby mieć Ultori, gdyby wiedział, że Włochatek potrafi ją robić.

A co gdy jego łapki spoczną na przedmiocie sklejonym żywicą? Tutaj już bez żadnego planu, pociągnął by z całej drobnej siły, by siłować się z naturalnym klejem, jeśli ten nie będzie chciał oddać przedmiotu.

Oczywiście, wszystko to będzie miało miejsce tylo jeśli zdoła pokonać zmrożoną taflę wody, na której mógłby równie dobrze leżeć przez całą zabawę.

Licznik słów: 633
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek
Cechy wrodzone

Brak skrzydeł
+ 1 ST siły i wytrzymałości



— Nazyfam sie Ultolri!
Dies.

Karta Postaci Teczka
GłosTheme

nie wiem jak inaczej to zrobić więc dis
Porywczy Kolec
Adept Ziemi
Adept Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 109
Rejestracja: 13 lis 2023, 23:20
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 14
Rasa: Północny

Bujne zarośla

Post autor: Porywczy Kolec »

A: S: 1| W: 2| Z: 1| M: 4| P: 2| A: 2
U: W,B,L,Pł,Skr,Śl,A,O: 1
Atuty: Pechowiec
Celeste pokiwał głową kiedy Piastunka poprosiła go o dołączenie do Jaśmin , po czym również stanął obok Rogatka.

Krótko po wydaniu sygnału startu maluch spokojnie zaczął człapać pośród śniegu, patrząc się również za swoją towarzyszką podróży, gdy powoli szedł w kierunku ścieżki drugiej. Jako iż miał sporo czasu, powoli obserwował dziwną, wijącą się ścieżkę która z dziwnego powodu przebija się do zieleni trawy, przedrzewiającą się przez gałęzie i kamienie. Nikt nie mówił że ma się śpieszyć, więc korzystał z tego że nie musi się wymęczać, i spokojnie przechodził wśród gałęzi, mimo że co jakiś czas futerko mu się zaczepiało i musiał się wyplątywać, albo nóżką potykał się o korzeń.
Kozioł jeśli podążał za nim z pewnością nie miałby problemu w podróży, przeskakując w miejscach niedostępnych dla małego pisklaka.

Po dłuższym czasie wędrówki, w czasie której maluch się trochę zmęczył, wreszcie dotarł do jakże ciasnej nory. Na początku przyjrzał się norze, ciekawy co się w niej znajduje – o popatrz tylko, coś tam jest! – i stara się sięgnąć łapkami złapać przedmiot który się tam kryje, lecz nie nada – za daleko, i za ciasno by się zmieścić z frontu. Jednakże jakim to pomysłem wyszedł maluch – Mam ogon! Po czym obraca się do dziury kuprem, i starając się wślizgnąć głębiej maluch stara się długim ogonem zahaczyć lub przygarnąć o przedmiot.

Licznik słów: 220
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Atuty:
  1. Pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
Urokliwa Łuska
Adept Słońca
Adept Słońca
Awatar użytkownika
Posty: 41
Rejestracja: 15 paź 2023, 21:17
Stado: Słońca
Płeć: samica
Księżyce: 4
Rasa: północny x rajski
Opiekun: Obca Idea

Bujne zarośla

Post autor: Urokliwa Łuska »

A: S: 1| W: 1| Z: 1| M: 3| P: 2| A: 3
U: B,Pł,W: 1
– Jaśmin. Kiedyś będę najlepszą Czarodziejką. Tak jak tata. I drugi tata. A Ty? – Odparła na pytanie Chmiel, a po chwili popatrzyła na pisklę, które postawiła obok niej Piastunka, zastanawiając się czy może jakoś z nim połączyć siły. Widząc jednak, że Celeste wybrał dziwnie wijącą się ścieżkę, Jaśmin zrezygnowała z pomysłu współpracy. Bardziej interesowała ją droga odbijająca na lewo. Poklepała więc stojącego obok koziołka i pociągnęła do delikatnie za bródkę.
– Chodźmy, Rogatku. – Rzekła, ruszając w stronę zbocza i oblodzonych kamieni. Obejrzała uważnie przeszkodę, dostrzegając, że przechodzący tedy wcześniej osobnik musiał mieć problemy z pokonamiem trasy, a świadczyły o tym czerwone rysy w dość chaotycznym rozłożeniu. Sapnęła cicho i spojrzała pytająco na Rogatka, puszczając go przodem. Obserwowała z jaką gracją kompan Pasterza wspinał się po oblodzonym zboczu, czując w piersi ukłucie zazdrości. Ugh gdyby tylko umiała latać, tak jak Kaveh. No ale nic, trzeba ruszać. Podglądała wspinaczkę Rogatka, starając się wybierać te same miejsce, które wybierał koziołek. Instynktownie czuła, że przystosowane do wspinaczki zwierzę będzie wiedziało gdzie stawiać łapy. Jaśmin ostrożnie więc wspinała się po zboczu, starając się nie poślizgnąć ani nie upaść. Oblodzone Kamienie nie wyglądały zachęcająco. Jeśli przejście z jednego na drugi nie było możliwe, młoda po prostu pokonywała odległość skokami. Za każdym razem podchodziło jej przy tym serce do gardła, ale była zdeterminowana. Nie forsowała trasy na siłę, nie wspinała się także ze zwinnością Rogatka, ale robiła to po swojemu. Parła do przodu, kładąc łapy na bezpieczniejszym podłożu. W którymś momencie poczuła się lekko zmęczona, więc na chwilę usiadła, obserwując okolicę z góry. Celeste już dawno zniknął jej z oczu, ale nie przejmowała się tym. Zamiast tego po krótkiej przerwie znowu podjęła wędrówkę, docierając w końcu na sam szczyt. Oczywiście nie obyło się bez drobnych potknięć i poślizgnięć, ale osiągnęła cel. Przynajmniej częściowo. Spoglądała teraz bowiem na sosnę, której gałęzie niemal sięgały ziemi. Zbliżyła się ostrożnie do drzewa, zaglądając w szczeliny między konarami. Coś.. Tam było. Uśmiechnęła się do siebie, odnajdując w sobie nową dawkę determinacji. Musiała to zdobyć! Ale jak? Pociągnęła najbliższą gałąź, chcąc ją odchylić, ta jednak ani drgnęła. Jaśmin nie miała na tyle siły. Ani nie potrafiła obsługiwać maddary. Jeszcze. Teraz bardzo by jej potrzebowała. Warknęła z lekką frustracją, próbując przecisnąć łapę między jedną, a druga gałęzią. Nic z tego. Zaczęła okrążać więc drzewo, ciągnąc i badając każdą gałąź, szukając w przeszkodzie słabego punktu. Obeszła już prawie całą sosnę i powoli zaczynała tracić nadzieję, aż trafiła na nieco grubszą przerwę między ziemią, a jedną gałęzią. Prawie mogłaby się tu zmieścić... Musiała tylko powiększyć szparę, odgarniając z ziemi śnieg. Zabrała się więc do roboty, rytmicznie przesypując biały puch z jednego miejsca na drugie. Wkrótce obok niej powstała spora kupka śniegu, który wcześniej zasłaniał wejście do wnętrza drzewa. Młoda bez trudu przeszła pod gałęzią, trochę uginając łapy aby nie zaplątać sobie grzywy o sosnowe igły. Od razu po pokonaniu przeszkody skierowała się w stronę ukrytego skarbu.

// ścieżka rysia, pierwszy trop, wspinaczka z Rogatkiem
Bezsenne Noce

Licznik słów: 492
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Pąk Róży
Wojownik Ziemi
Żyjące Truchło
Wojownik Ziemi
Awatar użytkownika
Posty: 642
Rejestracja: 13 cze 2023, 16:50
Stado: Ziemi
Płeć: Samiec
Księżyce: 35
Rasa: Północny x wężowy
Opiekun: Najlepszy Wojownik – Już nie żyje :)
Mistrz: Czereda Czerwi ♥
Partner: Nieśmiałość

Bujne zarośla

Post autor: Pąk Róży »

A: S: 4| W: 3| Z: 1| M: 4| P: 2| A: 1
U: W,Prs,Pł,B,L,MP,MO,Kż,Skr,Śl: 1| MA,A,O: 2
Atuty: Pechowiec, Niestabilny, Twardy jak diament, Uzdolniony
Kalectwa: +2ST do W i akcji fizycznych [osłabione płuca]
No dobra, troszkę się już ogarnął, więc może zacząć realizować jeszcze jedno, hmm… "Zamówienie". O, prośbę, tak, lepiej brzmi. Brakowało mu do tego jeszcze dwóch kolorów! Tutaj przyszedł szukać czegoś zielonego. Niby mógłby robić to u siebie, w Ziemi, ale chciał na nowo oswoić Roka z lasami, a na Terenach Wspólnych jakiekolwiek ataki drapieżników czy inne przykre niespodzianki wydarzały się bardzo rzadko. Na tyle, że nie przypomina sobie, żeby czegokolwiek doświadczył...

Dlatego więc zatachał tutaj swojego kompana, który póki co siedział na grzbiecie smoka i rozglądał się dookoła. Nie był dzisiaj za bardzo w nastroju na tego typu wypady… Zeskoczył na ziemię, dopiero kiedy dotarli do sporego skupiska roślin, do Bujnych Zarośli. Wtedy to Roko wbiegł w nie niemal od razu, znikając Kairakiemu z oczu… No cóż, najwyraźniej dobrze czuł się w tego typu przestrzeniach, albo... Chciał mieć dzisiejsze zadanie jak najszybciej z głowy... Mniejsza, ważne że w ogóle opuścił smoka, to już coś.

Sam wojownik nie zamierzał pozostawać bierny i ruszył w zarośla, poszukując co bardziej obiecujących liści. Czy to jagód, czy to mleczy, czy innych pokrzyw. Liczył że uzbiera ich na tyle, żeby uzyskać zadowalająca ilość zielonego barwnika...


Ołtarz Wyniesionych

Licznik słów: 192
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Roko – Panda Czerwona
A:
S: 1| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 2| A: 1
U: B, A, O, Skr, Śl: 1

Narracja – d4d6dd; Dialog – ea3738; Mentalki – 999ba2

“Boy, I love meeting people’s moms. It’s like reading an instruction manual as to why they’re nuts.”
Ted Lasso

Atuty:
Pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
Niestabilny: dodatkowa kość do MP, MA i MO, w przypadku niepowodzenia – rana ciężka
Gorąca prośba do wszystkich Mistrzów Gry. Bardzo bym prosił, o dodawanie do czarów motywów zimy, mrozu, śniegu. Prosiłbym również, by negatywne efekty niestabilnego również orbitowały wokół tych motywów i żywiołów. Nie wiem, twór nagle cały zamarzł i zranił Kairakiego odłamkami lodu, twór na łapie był tak zimny, że odmroził mu łapę i tym podobne rzeczy. Dziękuję.
Twardy jak diament: stałe -1 ST do rzutów na Wytrzymałość
Kalectwa:
Osłabione Płuca: +2ST do wytrzymałości +2ST do akcji fizycznych
Wygląd:
Obrazek
by Mah
Ołtarz Wyniesionych
Starszy Mgieł
Veir Sakralna
Starszy Mgieł
Awatar użytkownika
Posty: 2290
Rejestracja: 20 gru 2020, 3:10
Stado: Mgieł
Płeć: samica
Księżyce: 79
Rasa: Północna x Wężowa
Opiekun: Wybraniec, Valgerd
Mistrz: Burdig
Partner: Gwieździste Niebo

Bujne zarośla

Post autor: Ołtarz Wyniesionych »

A: S: 1| W: 4| Z: 3| M: 5| P: 3| A: 3
U: B,W,Pł,A,O,MP,Kż,Skr,Śl: 1| L,Prs: 2| MO,MA: 3
Atuty: Pechowiec; Szczęściarz; Nieugięty; Utalentowany; Furia Niebios
Ona z kolei często bywała w Dzikiej Puszczy, gdyż nadal liczyła na spotkanie kogoś, kogo zapach połączy z niszczycielem jej kapliczki. Do tej pory szło jej marnie i ten ktoś malował jej się coraz bardziej na tchórza, który nie zrobiłby tego samego przy niej. Trzymał się na uboczu i atakował z cienia, bez honoru. Sabotażysta. Ale ona kiedyś go dopadnie i połamie mu wszystkie kości.
Na szczęście nie udawała się na Tereny Wspólne tylko w poszukiwaniu zemsty na świętokradcy, zawsze przy okazji uzupełniała swoje zapasy liści do herbaty, ziół do kadzideł i barwników, którymi pokrywała swoje płaskorzeźby. I gdy tak szła i kolekcjonowała wszystko, co było przydatne dla niej, do jej nozdrzy dotarł zapach. Myślała w pierwszym momencie, że to niszczyciel kapliczki, ale to tylko woń Stada Ziemi. Mogła wykluczyć kolejną osobę ze swojej listy. Gdzieś mignęła jej panda i Veir zdziwiła się na jej widok. Wyglądała bardzo dziwnie, jakby jakaś odmiana lisa? Tylko pozbawiona tej dzikości, ale może miała do czynienia z osobnikiem młodym i porzuci tę aparycję z czasem. W każdym razie, pierwszy raz miała do czynienia z taką istotą.

Wiedząc, że obecność takiego stworzenia zwiastowała smoka, wiedziała, że zaraz znajdzie i Ziemistego. Gdy już do jej uszu dotarły odgłosy buszowania w zaroślach, natrafiła na Kairakiego. Gdyby tylko wiedziała, że to jej daleki kuzyn!
– Miłych poszukiwań życzę. – Powiedziała i usiadła sobie gdzieś obok, przyjmując bardzo wyprostowaną pozycję, nienaganną wręcz. Roznosił się za nią charakterystyczny zapach świątynnych kadzidełek, a jej szklane obręcze odbijały światło słoneczne, były zawsze trzymane w idealnym stanie.
– Też rozglądasz się za materiałami na herbatę? – Zagadała i gryzła się w język, żeby wprost nie zapytać "Witaj, czy znasz może kogoś, kto mógłby zniszczyć kapliczkę innej wiary? Czy pasowałoby ci to do kogoś?", ale uznała to za niegrzeczne. Zapewne jednak tak zrobi. Jej chyba jedynym tropem była woń stada Ziemi.
– Zwą mnie Ołtarzem Wyniesionych. – Przedstawiła się swoim niegdyś fałszywym, teraz już bardziej prawdziwym imieniem. Czasami wprost porzucała swoją maskę, mówiąc iż jest po prostu Veir Sakralną.

Pąk Róży

Licznik słów: 337
Link:
BBcode:
Ukryj linki do postu
Pokaż linki do postu
Obrazek Pechowiec
Po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu.
.
.
Szczęściarz
1 sukces zamiast niepowodzenia raz na 2 tygodnie. [Ostanie użycie – 13.09]

Nieugięta
Mdlejąc, smok może wykonać ostatnią akcję, a przeciwnik ma do swojej +4 ST.

Furia Niebios
Raz na walkę + rana lekka dla przeciwnika.
Varnil – rosomak albinos
S: 2| W: 1| Z: 1| M: 1| P: 3| A: 1
B, O, Skr: 1 | A,Śl: 2 ; Bestiobójca
    Błysk przyszłości: 23.08
.
Mosarba – renifer (niemech.)
ODPOWIEDZ

Chcesz dołączyć do gry?

Musisz mieć konto, aby pisać posty.

Rejestracja

Nie masz konta? Załóż je, aby do nas dołączyć!
Zapraszamy do wspólnej rozgrywki na naszym forum.
Rozwiń skrzydła i leć z nami!

Zarejestruj się

Logowanie

Wróć do strony głównej