Strona 1 z 12

: 27 sie 2021, 19:36
autor: Strażnik Gwiazd
Jako, że minęło już sporo czasu od ostatniego spotkania, a w Wolnych zaczęło powoli dorastać nowe pokolenie, Strażnik zmotywował się by ponownie stanąć na Skałach. Przeszkolenie jakie otrzymał od życia w kwestii obchodzenia się z pisklętami, może wciąż nie było kompletne, lecz mógł bez fałszywej pokory przyznać, iż stał na dalece innym poziomie, w porównaniu z czasami gdy wychowywał Zefira. Nieprzyjemny posmak związany z tym wspomnieniem nie zdołał rozproszyć go na więcej niż uderzenie serca, choć to i tak wystarczyło, by wypuścił z pyska kwasową mgięłkę. Zapach na szczęście szybko rozproszył się na ciepłym powietrzu, a on mógł na spokojnie zebrać myśli. O ile Sennah w ramach protestu wobec rzeczywistości postanowiła utrudnić mu kontakt z młodzieżą, łagodna moc innego patrona przybyła mu na ratunek w odpowiednim momencie.
Dzięki bogu, ponieważ o ile potrafił wysyłać komunikaty do większej liczby odbiorców, nie miał pewności, czy jego magia byłaby dostatecznie konsekwentna przy dosięganiu ich wszystkich.



Nieco przed południem łby młodych smoków wypełniła wiadomość od nieznajomego nadawcy. Emanowała przyjazną, łagodną energią, zupełnie niepodobną do maddary, którą posługiwały się smoki. Zdawała się potężniejsza, a jednocześnie w jakiś sposób mniej intruzywna, jakby była myślą, która mogła samodzielnie pojawić się w umyśle odbiorcy.
Składała się z lokalizacji, a mianowicie Skał Pokoju oraz dokładnej, obrazowej instrukcji, jak dotrzeć tam z pozycji w której znajdywał się dany młodzian. Coś, czego prorok niewątpliwie nie byłby w stanie uczynić. Oprócz jasnego zaproszenia, w głowie smoków pojawił się przymglony obraz kwitnącej wiśni, która następnie rozmyła się, wraz z końcem wiadomości.
Odzyskawszy przejrzystość zmysłów, każdy tknięty mocą smok, mógł dostrzec przed sobą osamotniony różowy płatek z jasno różowego kwiatu, który nie tylko pojawił się znikąd, ale porwany przez wiatr, ruszył w stronę skał.



W założeniu, ciepło zaproszone smoki, nie mogły zastać podobnie przyjaznego obrazu na miejscu. Siedzącego sztywno Strażnika otaczała zazwyczaj aura chłodu i dystansu, a choć nie był to wyraz wrogości, dla młodego przewrażliwionego umysłu, jasno mogła się to wydać nieprzyjazna postawa.

Na szczęście i nieszczęście proroka, dziś na zebraniu nie czekał sam. O ile obrońca zawsze izolował ją od innych smoków, na terenach wspólnych, mogła bez problemu wyśledzić gdzie przebywał, zwłaszcza gdy jeszcze parę księżyców temu, przerabiał w głowie potencjalny przebieg spotkania. Wbrew jego założeniom, smukła, krzywo stawiająca nóżki sarenka przypałętała się w samo serce smoczego spotkania i nie zamierzała nigdzie odchodzić. Była zbyt ciekawa!

...
Dobrze zatem. Drzewny smok oraz podekscytowana sarna stojąca tuż obok, czekali na odzew





♣ ♣ ♣
Na spotkanie mają wstęp smoki mające nie mniej niż 3 i nie więcej niż 21 księżyców niezależnie od rangi (wyjątkowo także nie starsze niż 23, ale bez rangi) oraz piastuni i smoki szkolące się na piastuna.
Po spotkaniu będzie można zaraportować umiejętności (w postaci PU lub konkretnej Umiejętności) oraz, za regularną aktywność, przedmioty które przydadzą się w późniejszej grze.
Po 72h zamykam temat i nie będzie można już dołączyć do eventu.

Pierwsza tura jest fabularna, ale dbajcie o realizm i zwracanie uwagę na otoczenie oraz inne postacie.
Z wyprzedzeniem dla ewentualnych zainteresowanych, sarny i Strażnika nie da się dotknąć, bo prorok oddzieli ich magiczną bańką xD

: 27 sie 2021, 19:48
autor: Popiół Poległych
Samiec przybył z obozu skoro świt, nieśpiesznym. dumnym jak u jelenia, krokiem. Spojrzenie chłodno, wyraz pyska był nijaki. Choć Uzdrowiciel nie miał żadnego problemu do Strażnika, zaraz przy przybyciu nie zrobił nic innego, jak ukłonił rogaty łeb i zasiadł zaraz nieopodal. Podróż dla smoka, który nie posługiwał się skrzydłami była nieco męcząca.
Zastanawiał się również, co miała oznaczać ta wizja z kwieciem? Taka roślina kojarzyła mu się z porą Pierwszego Kwiatu. Nie zostało mu nic, jak czekać na resztę smoków.

: 27 sie 2021, 19:52
autor: Wędrowny Świergot
To była jej pierwsza wyprawa na tereny wolne, i mówiąc szczerze, stresowała się bardzo tym! Nie widziała jeszcze żeby ktoś leciał w tym kierunku... A co jeżeli ta wiadomość mentalna to jakieś fałszywe? Ktoś wywabia młode pisklęta żeby je zjeść?
Cóż, zobaczy dopiero jak tam dotrze tak na prawdę. Od tego ma się skrzydła z resztą. Tak też dotarła na miejsce, wylądowała nieopodal miejsca, które było całkiem zgodne z opisem. Było drzewo wiśni które ładnie kwitło, było drzewo...
Oh.
Podeszła sprawdzić, co to za stworzenie siedziało, takie brązowe. Podeszła bliżej, jednak głowę miała nisko a futerko na jej grzbiecie napuszyło się żeby wyglądała na ciut większą. Co się okazało, nie mogła podejść zbyt blisko, bo była tu jakaś magiczna bariera. Z resztą wystraszyła się jej trochę i wycofała się, siadając kilka metrów dalej i obserwując smocze drzewo. To wyraźnie zrobiło na młodej spore wrażenie, bo nie zauważyła Popiołka. Dopiero po chwili go zobaczyła, pomachała łapką do niego. Przybliżyła się bliżej uzdrowiciela, jako że był jedyną osobą znajomą dla niej na chwilę obecną.

: 27 sie 2021, 19:52
autor: Egzotyczny Kwiat
W czasie, gdy do jej głowy przybył jakiś dziwny obraz, taplała się w jednym z krystalicznie czystych jezior. Oczywiście swoje harce w wodzie przerwała i skierowała się z ciekawością w miejsce, które tajemnicza siła pokazała jej w wizji. Jeszcze nie znała wszystkch obyczajów tego miejsca. Wiadomość była tak łagodna i delikatna, w dodatku pojawił się obraz różowego kwiatu, dokładnie takiego koloru jakiego była ona sama! Musiała przyjść. To nie mógł być zbieg okoliczności. Przybyła ślizgając się po maddarowej, śliskiej pianie morskiej poruszając się niczym pingwin po śniegu. Doślizgała się na miejsce i jej oczom ukazały się dwa smoki sztywne jakby miały kij w....
Jakiś Ty słodki! – zakrzyknęła do sarny i złapała się obiema łapkami za policzki.

: 27 sie 2021, 20:21
autor: Grad Skał
Usłyszał wezwanie, dziwne, spokojnie i... niepokojące? Nie lubił jeśli ktoś go nęcił, już raz się wpakował w niezłą kabałę po tym jak się skusił. Abella jednak bardzo chciała zbadać tego kto ich wzywał. Jeśli i tak chciała iść to lepiej żeby nie szła sama. Co prawda Calanthe też się tam udała, ale nie znali się jeszcze na tyle dobrze. Lepiej by Aoha sam miał na oku Abellę. Warknął tylko pod nosem jak durny był to pomysł i ruszył z samiczką.
Okazało się, że posiadanie większej niż normalna ilość łap było bardzo męczące. Oczywiście, że samczyk nie zamierzał brać jej na plecy. Po pierwsze, nie był aż tak wielki jak Ilun po drugie – nie. Zostało im więc zrobienie czegoś na pokrój wózka tylko, że bez kół. Abella mogła w nim usiąść, a Aoha go ciągnął mrucząc cos pod nosem. Po drodze zapalił sobie i tak dotarli na Skały.

: 27 sie 2021, 21:23
autor: Paskuda
Dobrze, że już wcześniej dowiedział się czym są wiadomości mentalne, bo inaczej byłby na prawdę przerażony. Wiedząc czym są tylko trochę się wystraszył. Nie wyczuł złej intencji w wiadomości, ale zawsze będzie go przerażać fakt, że ktoś może tak po prostu dostać się do jego głowy.

W każdym innym przypadku pewnie zostałby w jaskini, schowany w jakimś zakamarku, grzebiąc w ziemi i szukając ładnych kamieni, ale ta wiadomość miała w sobie coś intrygującego. Płatek, który zobaczył przyciągał go z wielką siłą. Nie magiczną, lecz dużo potężniejszą, siłą ciekawości, która dla Paskudy była obezwładniająca. Dreptał za nim, jak najszybciej potrafił na swoich krótkich łapkach i, trochę z ekscytacji a trochę z nerwów, trzepotał mocno skrzydełkami.

Gdy w końcu dotarł na miejsce oparł się o ścianę i głośno odsapnął. Siedział chwilę oparty plecami o ścianę i oddychał głęboko, a wydychając powietrze bulgotał ze zmęczenia. Mimo, że droga kosztowała go wiele wysiłku, miał w sobie jeszcze dość energii, by schować się w cieniu. Nie chciał rzucać się w oczy pozostałym smokom. Były tu dwa z jego stada, mógł być prawie pewien, że nie będą chciały go zjeść, ale pozostałych nigdy wcześniej nie widział. Jeden z obcych smoków wydawał się bardzo podekscytowany, drugi, starszy, wręcz przeciwnie. Sam nie wiedział co było gorsze. Na sarnę z początku nie zwrócił uwagi, widział takie zwierzęta w lesie i nigdy nie chciały go zjeść... z drugiej strony to sarna, która bezpiecznie czuła się w otoczeniu smoków. Może sama była jakąś potężną bestią? Paskuda zadygotał. Pozostanie w cieniu było najbezpieczniejszą opcją!

: 28 sie 2021, 0:15
autor: Babie Lato
Abelle oczywiście zaciekawił dziwny obraz drzewa i zaproszenie, co więcej... bardzo ładny płatek kwiatu pojawił się przed nią. Ku jej niezadowoleniu i nie udanej próbie złapania go, odleciał. Skrzywiła lekko mordke, ale chociaż udało jej się przekonać Aohę do pójścia z nią. Matka zabraniała samej się oddalać w nieznne tereny, ale w towarzystwie samczyka chyba nie powinno być problemów?
Oczywiście, gdyby coś takiego zaproponował jej Haezryl, pewnie dostałby drobnymi pazurami po mordzie, ale to inna sprawa.
A czy fakt, że się bardzo zmęczyła w czasie drogi, tak naprawdę był wymówką bo chciała usiąść na grzbiebie Aohy i pomacać jego kryształki? Być może, ale nie musiał o tym wiedzieć.
Szoda tylko, że się nie udało!
No cóż, może następnym razem. W tej sytuacji zaakceptowała ten śmieszny kompromis. Ciekawe skąd wpadł na taki pomysł.
W końcu dotarli na miejsce, z Abellą ciągniętą niczym w karocy (odrobine chwiejnej i raczej nie najpiękniejszej, ale liczy się gest!). Jeśli płatek tam również przyleciał, spróbowała podskoczyć i go złapać w swoje małe łapki.
W końcu usiadła koło Aohy i zaczęła się przyglądać otoczonym swoimi wielkimi fasetkowymi oczami, w których wirowały żywe kolory zieleni i błękitu.
Przechyliła lekko łepek widząc nieśmiałą sarenkę u boku Strażnika.
Patrz. Jedzenie. – zagadała neutralnym tonem do Aohy, wskazując jedną wyciągniętą łapą na Kazesa.

: 28 sie 2021, 11:12
autor: Arachran
Arachran jak zwykle kitrał się pierwsze pół dnia w lesie, gdzie czuł się najbezpieczniej. Obserwował jak liście i gałęzie tańczą na wietrze, bądź milczą niczym zaczarowane, niechętne zdradzić powieżonym im sekretom. Myślami był gdzieś w okolicach kultury stada Ognia, innych stad a swoich głupim imieniem. Imieniem tym obecnym i przyszłym. Czuł się... Trochę poirytowany. Nagle jego myśli, za pomocą dziwnej obcej maddary, skierowały się na moment do miejsca którego nie znał. Nigdy tam nie był a mimo to wiedział jak tam dojść, mało tego ta myśl była bardzo zachęcająca. Mrugnął a kiedy trzecia powieka zjechała z jego oka, zauważył na ziemi różowy płatek. Coś mu mówiło, że skoro on sam się tak unosi i leci w stronę gdzie chciał on sam lecieć, to warto za nim podążyć.

Leciał spokojnie i oszczędzając siły, żeby nie dyszeć jak głupi po wylądowaniu. W oddali zauważył smoka, brązowego smoka, który wyglądał bardziej jak jakiś posąg i miał bardzo nieprzyjemny... Nieprzyjemnie wrażenie. Wypatrywał smoków jakie się tutaj zjawiły, rozpoznając w małym tłumie niebieską kitke. Naeda! Od razu wylądował przy niej i skubnął ją przyjacielsko w ucho, szczerząc ząbki w uśmiechu i siadając obok niej. Ona za to siedziała nuż blisko Popioła, dlatego odruchowo wcisnął się między nią a niego nawet jeśli miałoby to oznaczać przepychankę. Na uzdrowiciela tylko spojrzał szybko, jakby niepewny czy ma coś mu powiedzieć ale zaraz szybko przeniósł swoje złote ślepia na Naedę
– Naeda! mitor or tebi, de te resam tamo? Deva te oriu de Azphel an radamo resam tamo? Mi ne püzden teor rukol...
Cieszył się, że tutaj była a to znaczy, że Kvai może też tutaj będzie? Arachran robił, odkąd tutaj przybyli, to co robił kiedy miał jeszcze swoją pierwszą rodzinę. Izolował się w lesie. To grupka szóstki wywern, kiedy jeszcze razem podróżowali, przyzwyczajała go do spania w kupce, chodzenia wszędzie razem, głośnych rozmów i dyskusji których on przeważne nie był częścią a słuchaczem ale to i tak się liczyło. Tutaj wśród tyłu smoków... Wszyscy się gdzieś rozbiegli i jemu się to bardzo nie podobało.

: 28 sie 2021, 11:51
autor: Ołtarz Wyniesionych
Cieszyła się swoim dożywotnim wstępem na wszystkie Spotkania Młodych, jako Piastunka Plagi. Przybyła na miejsce jako jedna z pierwszych. Zaczęła od przywitania się z Prorokiem za pomocą półukłonu, później skinęła łbem Abelli i Aosze i Calanthe. Wzrok zatrzymała nieco dłużej na... czy to była żaba? Z drugiej strony Abella to pszczoła, więc dziwniejsze rzeczy się tutaj działy. Na sam koniec przywitała się z resztą, aczkolwiek starała się nie robić tutaj żadnej przerwy, po prostu nastąpiło to po skinięciu łbem Plagijczykom.
Zajęła miejsce w pobliżu Strażnika, jednak zachowując sporo miejsca na przestrzeń osobistą, starała się trafić tutaj idealnie, żeby przez przypadek nie zdenerwować przez przypadek organizatora spotkania. Miała nadzieję, że tym razem wymyśli dla piastunów coś bardziej interesującego niż wspólne słuchanie świerszczy i powiedzenie kilku słów o naukach mediacji. Bardzo się pod tym względem zawiodła na nim ostatnim razem. Miała przez to coraz większe wrażenie, że do Wybrańca bardzo Strażnikowi brakuje. To było oczywiste nawet zanim tutaj przybyła, ale żeby przepaść była tak wysoka? No nic, ufała mu. Nadal darzyła go olbrzymią dawką szacunku. Nawet jeżeli i tym razem nie wymyśli nic konkretnego – może chociaż spotka piastunów z innych stad. Póki co zdawała się być jedyną dorosłą za wyjątkiem Proroka.

: 28 sie 2021, 12:06
autor: Przyćmiona Łuska
Obraz kwitnącej wiśni z pewnością zaciekawił pewną młodą smoczycę, a różowy płatek, który pojawił się zaraz po tym i ewidentnie prowadził ją w konkretnym kierunki, zdecydowanie tę ciekawość przytrzymał. Jirina więc ruszyła za nim.

Z pewnością nie takiego obrazu Sówka spodziewała się na miejscu. Zbierające się inne młode smoki z innych stad, nie widziała żadnego innego wodnika, co jednak nie sprawiło, że jakoś bardzo się zawstydziła. Szła wyprostowana i kto jej wpadł w ślepia, temu kiwała łbem. Zaciekawione spojrzenie posłała Strażnikowi i jego sarence, chociaż więcej uwagi zwróciła obroża drzewnego smoka. Skąd taką miał? Ona też by chciała.
Spojrzenie sówki przyciągnęła też Pszczela Łuska, widocznie nie tylko Jiri była tu ze smoków podobnych do zwierząt. W każdym razie Jirine szło pomylić z gryfem. Smoczyca usiadła sobie w wygodnym dla siebie miejscu, z którego mogła swobodnie wszystko obserwować.

: 28 sie 2021, 12:58
autor: Jutrzenka Serc
Jutrzni nie trzeba było powtarzać. Jako...jeszcze piastunka przybyła na spotkanie młodych z Kamyczkiem. Każde pisklę i adept Ziemi mogło się z nią zabrać, ale na pewno był przy niej Kamyczek, ostatnie z żywych maluchów, które jeszcze widziała.
Wizja z kwieciem była przyjemniejsza, ale Iskra była ostrożna. Ostatnie co chciała, to walczyć, a te znaki mogły świadczyć, że spotkanie młodych będzie czymś więcej, niż bezmyślnym zadaniem ku uciesze boginki. Wątpiła, aby prorok czerpał z tego przyjemność, ale on zdawał się być tym typem smoka, który najlepszemu mięsu wytknie nieodpowiedni profil smakowy.
Samica wylądowała i zdjęła małe z grzbietu. Usiadła z boku zgromadzenia, bo widziała tu sporo smoków, które były jej obce. Do Kwiecistej Łuski i Aohy się uśmiechnęła. Pomachała im nawet łapką, gdyby któreś chciało porozmawiać. Na resztę spojrzała tylko z łagodnym pyskiem i czekała. Szkoliła się od niedawna na czarodziejkę, więc nie wiedziała, czy może tu być. Jeśli boginka pozwoli, zostanie jako wsparcie dla maluchów. Jeśli nie, to mogła odejść o własnych siłach.

: 28 sie 2021, 13:13
autor: Odwieczna Waśń
Na młode spotkanie przybył też i Svar. Co prawda, rodzina robiła co mogła, aby przedstawić młodemu, jak działa świat, ale Svar nigdy nie rozumiał do końca relacji z bogami. Strażnik co prawda odzywał się na ceremoniach, ale nie był on brany na poważnie przez stado. Dlaczego więc maluch miał robić inaczej?
Svar nie był jednak kretynem, a przynajmniej skończonym. Wiedział, że idzie rodzeństwo i inne smoki, więc przyszedł o własnych skrzydłach na miejsce zgromadzenia. Wizja była ciekawa, na tyle ciekawa, że była kolejnym zachęceniem do przybycia.
Być może dowie się nieco o bóstwach. Być może pozna inne stada.
Maluch wylądował. Ciemne skrzydła się złożyły, a samiec omiótł spojrzeniem obecnych. Pysk, jak zwykle bez wyrazu, w domyślnej już dla niego pozycji. Neada była smoczycą, która przykuła jego spojrzenie. Skinął jej łbem na powitanie. Reszty nie znał, może za wyjątkiem sówki, która podobno była jego siostrą. Być może, bo nie znał jej kompletnie, mimo że była starsza. Usiadł jednak sam, nie dołączając się do ognistej wywerny. Siedziała zresztą przy szarym samcu, którego nie kojarzył, a wolał nie wpychać się między wódkę, a zakąskę. Czekał, przesuwając tylko spojrzenie po innych.

: 28 sie 2021, 14:26
autor: Puszysty Kolec
Ciarki przeszły go od razu po uzyskaniu tej dziwnej, a zarazem ciekawej wiadomości mentalnej. Podniósł się ze swojej ptasiej pozycji siedzącej. Prześledził dokładnie wiadomość mentalną. Wskazywała na jakieś miejsce? Normalnie nie ruszyłby się na "jakieś spotkanie", ale spodziewał się, iż na tym może być dość ciekawie.
Ujrzał przed sobą różowy płatek. Nie miał pojęcia co robił w jego jaskini, ale po chwili zaczął przed nim uciekać. Oj nie, nie da tak za wygraną.
Zapominając całkowicie o swoim odpoczynku po odpoczynku, wzbił się w powietrze i zaczął podążać za różowym uciekinierem.

Doprowadził go on aż do tego miejsca.
Wylądował w bezpiecznej odległości od tego całego tłumu. Nie chciał aby ktoś obcy do niego zagadał. Nie wiedziałby nawet jak i co odpowiedzieć, a taka sytuacja mogłaby być trochę dziwna.
Nie miał pojęcia skąd wzięło się tu aż tyle smoków i po co, ale przestało mu się to podobać. Zawsze podróżował w małej grupie, a teraz? Teraz każdego dnia widział nowe dla niego pyski. Na dodatek grupa, z którą zawsze wszędzie chodził przestała poświęcać mu tyle czasu co zwykle. Nie podobało mu się to za nic w świecie, ale nikomu o tym nigdy nie odważyłby się powiedzieć. Ewentualnie gdyby i drugi smok wyszedł z taką inicjatywą, ale tak to.. sam od siebie wolał raczej milczeć w tej sytuacji.
Przeszukał wzrokiem zebrane tu smoki i ku jego uciesze wyłapał znajomą kitę obok której siedziała druga, tym razem nie kita, ale znajoma błona. Ucieszył się, szczerze się ucieszył. Jednak zanim do nich podszedł zmył całe to szczęście z pyska. Prostując się, robiąc poważną minę. Podszedł do nich zdecydowanie stawiając kończyny. Starał się iść uważnie, nie chciał jeszcze nikogo staranować.
– Karü – skinął łbem osobno Naedzi oraz Arachranowi pomijając obecność Uzdrowiciela. Nie znał go dlatego nie czuł potrzeby witania się i z nim. Usiadł wreszcie przy nich zadzierając łeb w górę – teo oriu ro de wark? – zapytał wyvern, ale nawet na nich nie spojrzał. Wbijał swoje podejrzliwe spojrzenie prosto w proroka.

: 28 sie 2021, 15:40
autor: Egzotyczny Kwiat
Zauroczenie lądowym stworzeniem szybko zostało przerwane przez pojawienie się reszty smoków. Calanthe podbiegła niezgrabnie do Aohy i Pszczółki witając się z nimi skinieniem łba. Choć chętnie by się z nimi cieplej przywitała, to jednak się powstrzymała. Dalej była "tą nową" i nie wiedziała jakie obyczaje tu do końca panują. Nie była też pewna, czy zaakceptowaliby witanie się w sposób jaki robiło jej stado. Też dostrzegła Jutrzenkę i do niej również pomachała intensywnie
Hej Jutrzenka! Chodź do nas! – zawołała wręcz śpiewająco.

: 28 sie 2021, 19:08
autor: Aberracja Światła
Nie mogło zabraknąć Kizoku! Nie zjawiła się tylko i wyłącznie z powodu nietypowej wizji, ważniejsza była tu świadomość, że na pewno pójdą tam jej przyjaciele, a oni na pewno będą potrzebowali tłumacza!
Dalej nie podobało jej się, że większość spotkań planowana była "na teraz" i "zaraz", Kizia wolała mieć więcej czasu na przygotowanie się. Dwie godziny, trzy wyprzedzenia minimalnie! No ale najwidoczniej mogła tak umawiać się tylko ze znajomymi, bo nieznane mordki musiały wszystko robić natychmiast! I mimo że była kochaną, puchatą kulką miłości, ten fakt już powoli zaczynał ją denerwować.....
– Karüteo dorilë! – Pisnęła melodyjnie już z daleka na przywitanie WSZYSTKICH, których widziała. No, wiadomo że nie wszyscy to zrozumieją, ale może sam fakt pozytywnego krzyku odbiorą jako przywitanie? Oj jak nie to przecież mogła też przywitać się z każdym z osobna!!
Podskoczyła najpierw z uśmiechem do Naedy, witając ją czułym otarciem się pyszczka, później natychmiast wystartowała do Arachrana stukając do łagodnie, przyjaźnie łebkiem w szyję, podobnie postąpiła już po chwili z Kvaiem i nawet tym fajnym uzdrowicielem, jak mu było, Popiołem? Bap, bap, bap. Wszyscy przywitani.
A NIE! A KTO TO?!
Paskud! Cześ! ty też tutej?! – Pisnęła i również jego delikatnie stuknęła z uśmiechem łebkiem w okolice krótkiej szyi. Czekając na odpowiedź klepnęła na ziemi obok Paskudy i rozglądała się po kolejnych smokach. Niesamowite! Tyle jeszcze osób do poznania!!!