Strona 1 z 24

: 10 sty 2014, 19:21
autor: Moderator
Polanka otoczona drzewami z dużym jeziorkiem które jest na samym końcu przy skale. Podobno gdy ktoś umie dobrze nurkować, może odkryć podwodne groty w których można odnaleźć skarby i zaczerpnąć powietrza. Polanka ma też parę głazów na których można wypocząć i wygrzać się. Pisklaki mają też miejsce do zabaw, które utworzone jest z małego jeziorka na dwadzieścia szponów. Za to adepci i smoki dorosłe mają miejsce do pogawędek, jest to kamienny krąg i mnóstwo głazów na których można się położyć lub usiąść. Polanka w sumie mieści na raz dziewiętnaście dorosłych smoków. Polanka ta to wspaniałe miejsce do treningów na które są specjalne miejsca na końcu polanki.Do jeziorka spływa ze źródełek woda dzięki czemu tworzy lekki prąd po spływem można przejść a nawet nim zjechać. Wystarczy umieć latać i pływać.

: 16 sty 2014, 12:43
autor: Lazurowa Lilia
Lilia przyszła tu, aby poćwiczyć magię obrony. Nie zwlekając zatem oczyściła swój umysł ze wszelkich niepotrzebnych myśli i skoncentrowała się. W jej wyobraźni wymyślony przeciwnik zaatakował ją kulą ognia celując w jej lewe skrzydło. Aby zapobiec zranieniu skrzydła smoczyca wyobraziła sobie grubą tarczę z lodu, owa osłona miała w całości ochraniać jej skrzydło i zneutralizować ogień, gasząc go i zamieniając w parę kiedy tylko ów się z nią zetknie. Wewnątrz tarczy miała być odpowiednia temperatura nie roztapiająca jednak lodu i wystarczająca ilość tlenu, by nie odbierać skrzydłu powietrza. Lazurowa przelała w to maddarę, a widząc, że tarcza na jej skrzydle się pojawiła skinęła łbem i zneutralizowała ją. Teraz wyimaginowany przeciwnik natarł na nią magicznym lodowym szpikulcem celując nim wprost w jej pierś. Smoczyca wyobraziła więc sobie tarczę w postaci niewidzialnej elastycznej ściany, na której po zewnętrznej stronie płonął ogień, którego zadaniem było rozpuścić ów atak z lodu. Lilia tchnęła w to wyobrażenie swoją maddarę, a kiedy jej tarcza się pojawiła po raz kolejny skinęła łbem i pozwoliła jej zniknąć. A co gdyby przeciwnik nakazał rozstąpić się ziemi pod jej łapami, aby się utopiła i spłonęła we wrzącej magmie? Lilia natychmiast wyobraziła sobie w tym momencie niewidoczną tarczę pod jej łapami, na której mogła bezpiecznie stanąć. Tarcza miała utrzymywać jej ciężar, a zarazem lewitować nad rozpadliną z magmą w takiej od niej odległości, by ta nie mogła jej dosięgnąć, a nawet gdyby kropla prysnęła z rozpadliny, to tarcza Lazurowej miała też za zadanie nie przepuścić jej do środka. Przelała w to wyobrażenie swą maddarę i jak tarcza się pojawiła skinęła łbem, po czym zneutralizowała ją. Teraz przeciwnik wpadł na chytry plan i postanowił, że pozbawi młodą uzdrowicielkę powietrza w jej najbliższym otoczeniu. Lilia nie traciła jednak przytomności umysłu i w swoim wyobrażeniu ukształtowała coś jakby niewidzialny tunelik, który z jednej strony miał się łączyć z jej nozdrzami, zaś druga strona miała sięgać na tyle daleko od niej, gdzie już powinien być tlen. W ten sposób odzyskałaby powietrze, które próbował odebrać jej przeciwnik. Tchnęła do tego wyobrażenia cząstkę swojej maddary, a niewidzialny tunelik się pojawił. Zakończyła więc działanie magii, aby znikł. Teraz przeciwnik usiłował magicznie zrzucić jej na łeb dużą kulę z kamienia. Lazurowa wyobraziła sobie od razu nad sobą wielką, grubą i mocną przezroczystą kopułę, która to miała ochronić ją od góry, nie tylko nie przepuszczając ataku do środka, ale również sprawiając, że kamienna kula, gdy tylko uderzyła w kopułę, to po prostu rozpadła się w kawałki. Smoczyca przelała do tego nieco maddary, a kopuła się pojawiła. Widząc, że wszystko jest dobrze Lilia zneutralizowała ten twór i postanowiła skończyć już trening. Spokojnym krokiem odeszła stąd, kierując się na tereny Wody.

: 25 sty 2014, 16:45
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Na polanę zawędrował białofutry Wojownik. Sam nie wiedział, co go tu przygnało. Chyba chęć oderwania się od ponurej rzeczywistości. Jego kompani zostali w grocie, pilnując śpiącej Czerni. A on potrzebował czegoś poza Stadem i walkami. Gdy dotarł na polankę rozejrzał się. Przez umysł przelatywały mu setki myśli. Nie był pewien, co robić. Doszedł jednak do wniosku, że musi odpocząć, choć przez chwilę. I po prostu położył się pod jednym z drzew, kładąc łeb na łapach i nie zważając na wszechobecny śnieg.

: 25 sty 2014, 17:12
autor: Życiodajna Trucizna
Życiodajna przechadzała się w okolicy bliźniaczych skał, zastanawiając się co robi teraz Katastrofa. Po raz pierwszy zostawiła ją samą w grocie i martwiła się o nią. A co jeśli jej się coś stało? Może musiała tam wracać. Nie – odpowiedziała sobie w myślach. Przecież nie mogła być w jaskini przez resztę swojego życia, musiała ją czasem opuścić.
Spojrzała na białofutrego, pachnącego stadem Ziemi smoka i skinęła mu lekko łbem. Przystanęła przyglądając się mu, lecz nic nie mówiąc. Wciąż była trochę nieśmiała i nie wiedziała jak rozpocząć rozmowę z nim.

: 25 sty 2014, 17:16
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Marzenie leżąc tak trochę odpłynął. Mimo to jego zmysły cały czas pracowały na pełnych obrotach. Gdy tylko do jego nosa dotarł zapach Ognistej smoczycy, od razu przebudził się z tego letargu. Uniósł łeb i przez chwilę przyglądał się czerwonołuskiej samicy. Oprócz zapachu typowego dla Stada poczuł też zioła. A więc Kleryczka. Albo Uzdrowicielka. Patrząc jednak na jej wiek, obstawiał to drugie.
– Witaj Uzdrowicielko Ognia. – powiedział, po czym znowu położył łeb na łapach.

: 25 sty 2014, 17:37
autor: Życiodajna Trucizna
// Życiodajna ma raczej brązowawe, a nie czerwone łuski :P

Przyglądała się mu gdy uniósł łeb i przywitał się z nią. Czy naprawdę aż tak było widać, że jest uzdrowicielką? On raczej uzdrowicielem nie był, przynajmniej nic na to nie wskazywało. Więc wojownik, czarodziej albo łowca.
-Witaj, smoku Ziemi. -powiedziała do niego spokojnym głosem, powoli siadając na śniegu.
Owinęła łapy ogonem i poprawiła złożone na bokach skrzydła, wciąż mu się przyglądając.
-Jestem Życiodajna Trucizna. A ty jak się nazywasz? – dodała po chwili, delikatnie zaciskając szpony na śniegu. Chyba nie zrobi jej nic za jedno pytanie, prawda?

: 25 sty 2014, 17:41
autor: Uskrzydlony Marzeniami
//o, przepraszam. Z ava wyglądają na takie rdzawo-rude ;)

Smoki Ziemi. Tak. Dziwnie to brzmiało. Użyte, tak po prostu. Czy coś jej zrobi? Nie. Skrzydło nigdy nie należał do takich smoków. Chyba, że miałby zrobić krzywdę sobie. To już inna kwestia. Mimo wszystko jednak nie zamierzał nic sobie robić. Przynajmniej dopóki nie znajdzie jakiegoś Zastępcy. Przechylił lekko łeb na bok, a w jego żółtych ślepiach odbił się promień słońca odbity od śniegu. Jego skrzydła przylegały do boków, zasłaniając jego mięśnie jak i większość sylwetki.
– Marzenie Ziemi, Wojownik. – przedstawił się i lekkim, oszczędnym ruchem kiwnął łbem.

: 25 sty 2014, 17:55
autor: Życiodajna Trucizna
Czy on jest przywódcą? Słowo "Ziemi" w jego imieniu wyraźnie na to wskazywało. Ale czy ona może normalnie rozmawiać z przywódcą? Z Nieśmiertelną tak rozmawiała, ale z przywódcą innego stada nigdy. Nawet nigdy nie widziała z bliska przywódcy innego stada. Zamachała niepewnie końcówką ogona, nie wiedząc co ma teraz powiedzieć. Czy miała się o coś zapytać? Ukłonić się i traktować jako kogoś o wiele ważniejszego od siebie? Nie była pewna. Czekała aż on coś powie czy zrobi. Delikatnie przesunęła szponem po śniegu, niepewna jak ma się zachowywać.

: 25 sty 2014, 17:59
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Bystre, żółte ślepia Wojownika wychwyciły jej wahanie. Westchnął cicho, z irytacją i podniósł się. Odgarnął ogonem śnieg i usiadł na ziemi, przyglądając się jej. I to z widoczną irytacją malującą się na pysku.
– To, że jestem Przywódcą, nie znaczy, że nie jestem normalnym smokiem. Jesteś Uzdrowicielką. Pod pewnymi względami jesteś ważniejsza od samego Przywódcy. Zacznij się zachowywać normalnie. – ofuknął ją. Mimo, że słowa nie były najprzyjemniejsze, to jego ton pozostawał w gruncie rzeczy obojętny. Nie podniósł tonu. Jedynie na jego pysku odnaleźć można było jakieś uczucia.

: 25 sty 2014, 18:11
autor: Życiodajna Trucizna
Powoli podniosła wzrok i spojrzała na niego. Chyba naprawdę nie było powodu by zachowywać się inaczej z powodu, że on jest przywódcą.
-Nigdy wcześniej nie rozmawiałam z przywódcą innego stada...-powiedziała dość cicho.
-Jak to jest być przywódcą?-spytała, bardziej z zaciekawieniem niż niepokojem.
Starała się nie przejmować tym kim on jest, tylko zwyczajnie porozmawiać, a to było pierwsze pytanie jakie przyszło jej do głowy. Sama raczej nie chciałaby być przywódcą, raczej nie nadawała się do tego.

: 25 sty 2014, 18:16
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Zmrużył lekko ślepia, choć teraz już bez irytacji. Jego pysk stał się na powrót idealną maską spokoju i opanowania. Jak to jest być Przywódcą? Już miał odpowiedzieć, że ma tego dosyć, ale z drugiej strony, kim by był, gdyby się tak zachowywał? Przez niego Stado straciła poprzednią Przywódczynię. Zgodził się objąć to stanowisko. A teraz co? A teraz się użala nad sobą, bo przez to musi porzucić siebie. Widział w jakim stanie jest Nieokiełznany. Nie, Nieposkromiony. Zastanawiał się tylko, czy to skutek uboczny bycia Przywódcą, czy też walki z Tarramem.
– Ciężko. – odparł, patrząc na smoczycę swoimi żółtymi ślepiami.
– Z wielu rzeczy trzeba zrezygnować. Jednak każdy sukces Stada, jak chociażby ceremonia pisklęcia, jest nagrodą. Wynagrodzeniem za poświęcenie. – dodał, wzruszając lekko barkami. Odkąd tylko zdecydował się zmienić profesję wiedział, że będzie się poświęcał. Nie sądził jednak, że aż tak bardzo.

: 26 sty 2014, 12:04
autor: Życiodajna Trucizna
Życie Trucizny czasem było ciężkie, choć pewnie przywódca miał jeszcze trudniej. Musiała leczyć smoki, które przychodziły do jej groty cały czas i chodzić na wyprawy. No i musiała opiekować się Katastrofą.
-To dobrze, że twoje stado osiąga sukcesy, nawet tak niewielkie jak ceremonie piskląt. U nas ostatnio spotykam coraz mniej piskląt. Jeśli to się nie zmieni w przyszłości stado nie będzie posiadało zbyt wielu młodych, silnych smoków.-powiedziała, dość poważnym głosem.
W ostatnim czasie widziała tylko swoją Katastrofę i Popiół. Może i Nieśmiertelna miała jeszcze jakieś pisklaki, ale raczej nie było tego dużo w porównaniu z dorosłymi smokami. Za kilkanaście, czy kilkadziesiąt księżycy ten brak pewnie będzie odczuwalny, gdy mniej smoków osiągnie dorosłą rangę. Ona sama nie zdecydowałaby się jednak na posiadanie własnych pisklaków. Nawet opieka nad jednym pisklęciem nie była łatwa, a zajmowanie się kilkoma w połączeniu z obowiązkami uzdrowiciela wydawało się wręcz niemożliwe.
-Długo już jesteś przywódcą? Wydaje mi się, że słyszałam kiedyś o tym że Ziemia posiada przywódczynię. -spytała.
Na wszystkich naukach słyszała o Splamionej Ziemi, czy kimś nazywającym się podobnie, a to oznaczało, że Marzenie objął swoje stanowisko dość niedawno.

: 26 sty 2014, 12:09
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Zmrużył lekko ślepia i pokiwał powoli łbem.
– Widzę, że niewielka ilość piskląt to ostatnio dość powszechny problem. Niestety. – Jego głos był poważny i jednocześnie smutny. W Ziemi też dominowały smoki dorosłe. Nawet Adeptów mieli niewielu. Zastanawiał się, jak długo wolne stada wytrzymają taką sytuację. Z pewnością niedługo. Pisklęta muszą się wykluwać, aby była zachowana ciągłość gatunku. A zaczyna się dziać coraz gorzej. Jego ślepia powróciły do poprzedniego stanu, już ich nie mrużył. Czyli Ogień i Furia zachowały to dla siebie. To dobrze.
– Właściwie to tuż po spotkaniu międzystadnym i przybyciu Stada Cieni na te tereny. – odparł. Tak, stosunkowo niedawno. Czasami miał wrażenie, że jest Przywódcą znacznie dłużej. Całe swoje życie.
– A tobie jak się wiedzie jak Uzdrowicielce? – zapytał.

: 26 sty 2014, 17:48
autor: Życiodajna Trucizna
-Całkiem nieźle. W Ogniu mamy aktualnie dwie uzdrowicielki, więc nie muszę leczyć wszystkich smoków całkiem sama. Kiedy przyjmowałam smoki w mojej grocie nie miałam ani chwili spokoju, ale teraz znalazłam jaskinię gdzie przychodzą wszystkie ranne smoki i tam ja i Lśnienie Świtu, bo tak nazywa się ta druga uzdrowicielka uzdrawiamy rannych. Największy kłopot to zioła, których aktualnie posiadamy niezbyt wiele. -odpowiedziała mu ze spokojem.
-A jak tam uzdrowiciele w Ziemi? Kobaltowy Szpon no i Pustynny – mój brat.– spytała z zaciekawieniem.
można było powiedzieć, że lubiła twe dwa smoki. Pustynny był jej młodszym bratem, jedyną rodziną jaka jej została, a Kobaltowy... nie poznała go zbyt dobrze, ale wydawał się interesujący. A może i ich już nie było? Zastąpił ich ktoś inny?

: 26 sty 2014, 17:56
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Pokiwał powoli łbem. O dziwo na jego pysku pojawił się cień uśmiechu.
– Znalezienie osobnej groty, aby nie leczyć w swoim legowisku to dobre wyjście. – odparł, jakby Trucizna sama o tym nie wiedziała. Jej następne słowa trochę go zaskoczyły, jednak nie dał tego po sobie. Jedyną reakcją z zewnątrz było przechylenie łba. Odrobinę na lewo.
– Dziękuję, całkiem nieźle sobie radzą, Zarówno Kobaltowy jak i Pustynny. Nie wiedziałem, że Pustynny jest twoim bratem. – zmrużył lekko ślepia. Czyżby Ćma nie powiedział im o kolejnym pisklęciu? Ale gdy Samum się wykluł, Zew była już w Wodzie. Czyżby zostawiła pisklę w Ogniu? Poza tym, Życiodajna wydawała mu się trochę za stara jak na pisklę Ćmy. Więc o co tu chodzi?

: 01 lut 2014, 9:52
autor: Życiodajna Trucizna
Ona sama też była na początku bardzo zdziwiona, że kleryk Ziemi to jej brat.
-Też nie wiedziałam o tym przez dość długi czas. Lecz potem okazało się, że smoczyca będąca moją matką miała pisklęta nie tylko z moim ojcem i jej partnerem, a także innym samcem. A Pustynny okazał się moim bratem.-wytłumaczyła mu ze spokojem.
Dla niej Pustynny i Katastrofa byli jedną prawdziwą rodziną. Ojca nawet nie pamiętała, a Zew nie mogła się nazywać jej matką. Była jedynie okropną zdrajczynią, nikim więcej.
-A ty masz jakąś rodzinę?-spytała go spokojnym głosem, choć na jej pysku widniał lekki, ledwo zauważalny uśmiech.
Dobrze jej się rozmawiało z tym smokiem.

: 01 lut 2014, 11:53
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Pokiwał powoli, w zamyśleniu łbem. No tak, to by wyjaśniało kilka rzeczy. Nie zamierzał się mieszać w wewnętrzne sprawy tej trójki. Choć on zapewne miał inne zdanie na różne tematy. Ale jak to się już w życiu nauczył, czasami należy zachować swoje poglądy dla siebie.
– Cała Ziemia jest moją rodziną. – odparł, unosząc lewy kącik pyska w delikatnym uśmiechu.
– A jeśli chodzi o rodzinę, o którą pytasz, to można powiedzieć, że Pustynny. Jego ojciec, Biała Ćma znalazł mnie, gdy moja matka mnie porzuciła. Zaopiekował się mną i wychował. A gdy zmarł, ja zająłem się Pustynnym. – odparł, wzruszając delikatnie barkami. Tak, jego nastrój ostatnio stanowczo się poprawił. Bogowie słusznie pozwolili Esencji powrócić do ich świata.

: 02 lut 2014, 19:01
autor: Życiodajna Trucizna
Czyli to jakaś Biała Ćma był ojcem Pustynnego... W sumie brzmiało to jak imię dla samicy, ale po co zastanawiać się nad imionami martwych smoków? Choć była dość ciekawa kim była jego prawdziwa rodzina. Ta, która go porzuciła. Ona sama też uważała, że rodzice w pewnym sensie ją porzucili. Ją i stado Ognia.
– A inni Ziemni? Jacy są? -spytała go zaciekawieniem.
W końcu trzeba było podtrzymać jakoś rozmowę.
-Masz tam jakichś przyjaciół? Partnerkę?-dodała po chwili.
Ona sama partnera nie posiadała, ale chciałaby mieć kogoś takiego. Może nawet takiego jak Marzenie.

: 02 lut 2014, 19:13
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Przez chwilę zastanawiał się nad pytaniem, jakie mu zadała.
– Mamy chyba całkowity przekrój osobowości. Od wesołych i pełnych optymizmu jak Pustynny, przez spokojnych i opanowanych jak Kobaltowy Szpon po takich lojalnych gburów jak ja. Każdy się od siebie różni, jednak Ziemny łączy Stado. Choć, oczywiście, bywają kłótnie, to mimo wszystko idea Stada Ziemi trzyma nas razem. – odparł, a w jego ślepiach Trucizna mogła dojrzeć błysk melancholii. Ten jednak szybko zniknął. Ledwie powstrzymał się przed odsłonięciem kłów.
– Przywódcy trudno jest mieć przyjaciół we własnym Stadzie. Większość zaczyna cię wówczas traktować inaczej. I nie, nie mam partnerki. – odparł, a w jego głosie pojawiło się coś na kształt, no właśnie, ciężko było określić co. Po chwili jednak cała uwaga tego samca skupiła się na Truciźnie.
– A co z tobą?

: 04 lut 2014, 17:54
autor: Życiodajna Trucizna
-W Ogniu także można natrafić na różne smoki. Jednak większość choć po części pasuje do tego co mówi się o Ognistych. Odważne, czasami szalone smoki. Z niektórymi ciężko jest wytrzymać, ale mimo to nie wyobrażam sobie my moje stado mogło być inne. -odpowiedziała.
-Najbliższą osobą tam jest Katastrofa, pisklę które wykluło się z jajka, które kiedyś znalazłam na terenach naszego obozu bez opieki. Zaopiekowałam się nią. -odparła.
Nad ostatnim pytaniem przez chwilę się zastanawiała, mimo że znała odpowiedź. Nie miała partnera. Nikt z Ognia nie był odpowiedni.
-Nie. -odparła.
Delikatnie przesunęła się w jego stronę. Zamachała końcówką ogona, była to jedyna oznaka zdenerwowania, jakąś w tej chwili okazywała.
-Ale może ty chciałbyś...-wyszeptała, przymykając oczy.
Bała sie jego odpowiedzi, ale i czekała na nią z niecierpliwością.