Strona 1 z 6

: 13 lut 2021, 23:45
autor: Strażnik
Tym razem jeszcze nim Strażnik dotarł na szczyt, nad jego zaśnieżoną powierzchnią zmaterializowały się trzy płonące kule. Do złudzenia przypominały obiekty, z którymi smoki miały styczność podczas błogosławieństwa przed wyprawą, choć te były zdecydowanie mniejsze, osiągając maksymalnie średnicę pięści młodego gada. Emanujące od nich ciepło, szybko rozszerzało swój zasięg, początkowo tylko nadtapiając śnieg pod sobą, choć z upływem kilkudziesięciu oddechów, niemal zupełnie się go pozbywając. Gorąc, który zapanował na szczycie, był nieprzypadkowy, dlatego choć prorok nie cierpiał zjawisk wywołanych przez co innego, niż moc natury albo smoki, działalność Sennah była dla niego tolerowalna.

Wylądował niedaleko żarzących się jasno obiektów, a potem podszedł do nich, siadając tak, że lewitowały kawałek przed jego sztywno wyprostowaną postacią. Nie zamierzał się ich dotykać, żeby nie poparzyć sobie palców i musiał wziąć pod uwagę, żeby powstrzymywać przed tym także pisklęta. Przyzwaniem ich zajęła się właśnie boginka, łagodnie kierując wiadomość do ich umysłów, choć nie tłumacząc wyraźnie jaki był cel wezwania. Młodzi z całych Wolnych dowiedzieli się po prostu o lokalizacji Skał, tak żeby nie mieć problemów doń dotrzeć, a także że ma to jakiś związek z boginią Lata. Na pewno nie był to rozkaz, a łagodne zaproszenie, choć niewątpliwie podsycające ciekawość swoją zagadkowością.
Na samym szczycie zaś, żar nieco złagodniał, wypełniwszy swoje zadanie, tak że przybyli mogli zadowolić się ciepłą, choć nie uciążliwą temperaturą. Wyjątkowo rzadkie zjawisko o tej porze.





♣ ♣ ♣
//Na spotkanie mają wstęp smoki mające nie mniej niż 3 i nie więcej niż 20 księżyców niezależnie od rangi (wyjątkowo także nie starsze niż 23, ale bez rangi) oraz piastuni i smoki szkolące się na piastuna.
Po spotkaniu będzie można zaraportować umiejętności (w postaci PU lub konkretnej Umiejętności) oraz, za regularną aktywność, przedmioty które przydadzą się w późniejszej grze.
Po 72h zamykam temat i nie będzie można już dołączyć do eventu.

Pierwsza tura jest fabularna, ale dbajcie o realizm i zwracanie uwagę na otoczenie oraz inne postacie.
Po moim poście przyjmujecie tylko jeden post na turę.

: 14 lut 2021, 0:07
autor: Ostoja Zimy
Sahida jak zwykle o tej porze dnia była rozlana między konarami drzew i drzemała sobie słodko. Może pogoda nie była idealna, ale futro zapewniało jej dostateczną ilość ciepła. Tym razem znalazła bardzo wygodne drzewo z grubymi i rozłożystymi gałęziami dzięki czemu mogła bez przeszkód rozłożyć skrzydła i opleść ogonem jedną z gałęzi. Drzemiąc tak sobie, usłyszała cichutki głosik, jakby ktoś coś mówił bardzo blisko, ale jednocześnie nikogo przy młodej nie było. Jedyne co zapamiętała, to aby iść na jakieś Skały Pokoju. W jakim celu? Nie wiedziała, ciekawość zwyciężyła nad lenistwem i pisklę najpierw się poprzeciągało a następnie wyleciało z drzewa aby dotrzeć w ów miejsce. Gdy Ziemna doleciała na miejsce, przysiadła sobie na jednej ze średniej wielkości skał. Zauważyła dorosłego smoka i nikogo po za nimi. Na pewno jej uwadze też nie umknęły trzy ogniste kule.
Rozejrzała się z ciekawości po nowym miejscu, tu jeszcze swoich pazurków nie ostrzyła. Popatrzyła na obcego smoka raz jeszcze, kojarzyła go z poprzednich ceremonii, był Strażnikiem Czegoś-Tam. Chyba wypadałoby się przywitać.
Dzień dobry Panie, eee, Strażniku – posłała samcowi niepewny uśmiech.

: 14 lut 2021, 0:36
autor: Czarci Pomiot
To był dla Pomiot niezbyt produktywny dzień. Większość czasu spędziła wylegując się w obozie wodnych, nie wadząc szczególnie nikomu. Pewnie dlatego, że jej umysł nadal został gdzieś w momencie nauki maddary. Miała spokojnie udać się na kolejną drzemkę z kolei, żeby zabić jakoś ten czas, ale przerwało jej nagłe uderzenie ciepła. Wyczuła, ze ktoś usiłuje się z nią skontaktować. Tyle wyciągnęła z nauki magii. Wiadomości towarzyszyło dziwne uczucie, którego jeszcze jak dotąd nie odczuła. Jakby uczucie kontaktu z istotą, która nie była zwyczajnym smokiem. Potem przez umysł przeszedł jej obraz tętniącej życiem łąki, na którą z nieba lał się żar słońca. Miała na tyle oleju w głowie, żeby skojarzyć tą manifestację z boginią Lata. Następnie otrzymała kolejny fragment informacji. Lokalizację Skał Pokoju. Nie wyglądały zbyt znajomo. Nie zapuszczała się jeszcze w tamte okolice.
Nie trzeba było ją długo namawiać. Wybiegła z rumorem z legowiska i po prostu odleciała. Kierując się zgodnie z instrukcjami w końcu dotarła na miejsce. Zniżyła lot i klapnęła gdzieś w miarę daleko, żeby nie rzucać się w oczy, jednak wystarczająco blisko, żeby słyszeć co się dzieje. Usiadła, prostując grzbiet i owijając ogon wokół łap. Zmarszczyła łeb, przybierając jak najbardziej nieprzystępny wyraz pyska jaki mogła przybrać. Nie chciała mieć przy sobie skwierczącego nieustannie towarzystwa. Była zbyt znużona na kontakty towarzyskie. Zerknęła po zebranych. Kojarzyła jedynie Strażnika. Cudownie. Tylko tego jeszcze brakowało. Westchnęła ciężko. Oj będzie się działo. Wypatrywała kolejnych nadlatujących, delektując się ciepła aurą tego miejsca.

: 14 lut 2021, 0:59
autor: Oblubienica Mroku
Astralis z nudów dnia codziennego skakała w zaspach i tak powoli marnowała czas kolejnego dnia. Sprawiało jej to dużą przyjemność, lecz chyba już pora trochę z tego wydorośleć, w końcu nie jest już pisklęciem. Podczas swych rozterek jej słuchu dosięgnął szept, mówiący jej aby udała się do skał pokoju. Kojarzyła to miejsce, lecz nigdy tam nie zawitała. Lecz kto to mówił? Nikogo nie było w pobliżu.. Postanowiła jednak wybrać się w wskazane miejsce. Gdy dotarła na miejsce spostrzegła jednego starszego smoka, postanowiła mu się niezwłocznie pokłonić.
Witaj,starszy smoku! – Wypowiadając to słowa delikatnie wycofała się i rozejrzała dookoła. W troszkę dalszym dystansie zauważyła nieznanego jej smoka. Ciekawe kto to? -Pomyślała, a następnie spostrzegła znajomą jej twarz- to Sahida! Szybko pobiegła w jej kierunku finalnie lekko skacząc i prawie taranując przyjaciółkę usadowiła się przy niej
-Hej, pisklaku! – powiedziała przekornie, w końcu dogryzały sobie od pierwszego spotkania
-Jestem już adeptką, a co ty porabiałaś od naszego ostatniego spotkania? -Uśmiechnęła się czekając na odpowiedź i patrząc czy nie dotrą tu jeszcze inne smoki

: 14 lut 2021, 10:45
autor: Prostota Czerwi
Ona również zdecydowała się odpowiedzieć na wezwanie. Przybyła w miarę szybko, bo znajdowała się akurat na terenach Wspólnych, gdzie spędzała czas na medytacji. Z dala od Plagi.
Zlustrowała spojrzeniem zgromadzenie. Trzy młodziki, trzy kule. Jeden Prorok. Skinęła łbem na przywitanie samcowi. Wyglądał całkiem podobnie do jej dziadka! Chociaż to był pewnie tylko przypadek. Smoki drzewne nie różniły się za bardzo od siebie, a ona żyła w stadzie, w którym były tylko takie. Oprócz jej matki.
Zbliżyła się do najstarszego przybyłego: Czarciego Kolca. Jeszcze raz skinęła jej głową na powitanie. Nawet nie zauważyła jej dodatkowych par odnóży. Śmieszny wygląd zupełnie jej nie przeszkadzał. Ma szansę porozmawiać z kimś, kto jest w miarę blisko jej wieku i nie jest z tego samego stada!
Cześć. Jestem Stoicka Łuska z Plagi – powiedziała, kładąc się tuż obok, długi ogon układając na boku wzdłuż ciała, by nikomu nie zawadzał. Ona nie lubiła siadać, było to dość niezdrowe dla wyjątkowo długiego kręgosłupa. I wyglądało komicznie.
Prawdę mówiąc, nie jestem stąd i pierwszy raz widzę coś takiego. Wiesz coś o tym? – zagadnęła do Czarciego.
Dopiero teraz dostrzegła nieprzyjemny wyraz pyska samicy. Zesztywniała lekko. Czy znowu zagadała do kogoś, do kogo nie powinna?

: 14 lut 2021, 11:21
autor: Milczenie Maków
Lokalizacja skał, która pojawiła się w jego głowie, zaniepokoiła go. Nigdy mu się coś takiego nie przydarzyło. Veir również nie wiedziała co się dzieje, ale podjęła decyzję o przyjściu we wskazane przez niewiadomy byt miejsce, nawet jeśli Yarhra próbował jej przekazać, że to nie najlepszy pomysł. Jako że nie mógł latać poruszał się po ziemi, niechętnie się wlokąc za przyszłą piastunką. Wyjątkowo, mimo braku ekspresji, pierwszy lepszy smok byłby w stanie odczytać z jego postawy obawę oraz nieufność. Był spięty, patrzył przed siebie spode łba, a końcówka ciągnącego się za nim ogona drgała nerwowo.
Z jeszcze większym ociąganiem wspiął się na szczyt, ale mimo to trzymał się stosunkowo blisko fiołkowej smoczycy. Gdyby coś miało ich zaatakować, w grupie zawsze łatwiej było się obronić. Jednak gdy dotarli na miejsce, nie stanęli oko w oko z żadnym monstrum, a... smokiem. Smokami. Różnymi smokami. Jeden dorosły, a także młodsze smoki zbierające się w grupę. Szczyt skał spowijało również nienaturalne ciepło. Yarhra zacisnął zęby, rozglądając się z niepokojem. Po chwili wypatrzył Szarlotkę, która zaczepiła jakiegoś obcego smoka. Wtedy wreszcie przestał robić za dodatkowy ogon plagowej piastunki, zamiast tego podchodząc do ciemnobrązowej adeptki. Stanął tuż za nią, wbijając spojrzenie w okolicę głowy obcego smoka. Na pewno nie był z Plagi, na dodatek robił nieprzyjemne miny. Zupełne przeciwieństwo Ametystowej Łuski. Znów się rozejrzał, ale nie zlokalizował nigdzie niebieskawej smoczycy, dlatego wrócił do wiercenia wzrokiem dziury w czole dziwacznego gada o trzech parach łap i ciemnoczerwonych łuskach. Nie zamierzał dać się zwieść ich pięknemu kolorowi, nie gdy ich właściciel wyglądał jakby wcale nie chciał towarzystwa. Właśnie dlatego Yarhra trzymał się tak blisko Szarlotki – w razie gdyby obcy smok zaatakował, był w stanie pomóc jej się bronić. Kątem oka obserwował również inne smoki. Czuł się niepewnie przy tylu obcych pyskach, co widać było po jego spiętej postawie.

: 14 lut 2021, 13:10
autor: Czas Końca
Nauczyła się już, że podobne zebrania są niezłą zabawą. Dawały jej szanse na przypatrywanie się innym i robienie wrr wrr na kogo chce, jeszcze jej za to płacili! Usłyszawszy wezwanie warknęła z cicha i szturchnęła Vicrje, gdyż nie chciała iść sama, a siostrze przyda się ruch. Ciekawe po co to wezwanie. Znów będą popisywać się swoimi umiejętnościami ku uciesze jakichś duszków?
Przybyła na miejsce jako jedna z pierwszych. Dwójka innych adeptów z jej stada zdążyło już tu dotrzeć, ale to nie oni ją zainteresowali, a dziwaczny smok, którego zaczepiali. Kage zmrużyła swe liczne ślepia. Nie lubiła innych stad i nie zamierzała tego ukrywać, lecz ta tutaj zasługiwała na uwagę przez swój pokraczny wygląd, nieprzyjazne miny, te wszystkie kolce i, o zgrozo, sześć nóg! Przeleciała jeszcze wzrokiem po Strażniku i reszcie piskląt, ale wszyscy wydawali się normalni.
Masz passskudny ryj i za dużo nóg – zaczepiła Wodną szorstkim, nieprzyjemnym dla ucha głosem, zatrzymawszy się przed nią z uniesioną rogatą głową. Ona też miała mnóstwo kolców i rogi wygięte do przodu! Jak zabawnie. Obróciła się na Vic mając ochotę krzyknąć "patrz, siostra, ona jest prawie tak straszna jak ja!" , nie zwracając większej uwagi na na Stoicką i Rubinowego, którym jedynie skinęła głową. Czart była jej, mogli sobie szukać innego rozmówcy... Chyba że podwinie ogon, zrobi pod siebie ze strachu lub okaże się po prostu nudna. Wtedy Kage nie będzie jej poświęcać zbyt wiele uwagi. Wobec pozaplagowych miała wysokie wymagania... A przede wszystkim po prostu ich nie lubiła.

: 14 lut 2021, 14:07
autor: Ostoja Zimy
Sahida podniosła główkę, ale nie na kąśliwą uwagę zadufanej Astralis, a raczej na nieprzyjemnego smoka, nie znała tej woni, ba. Było aż trzech przedstawiciela ze stada Plagi, nigdy nie widziała żadnego z nich a nagle było ich aż trzech! Choć jeden z nich był paskudny, nie z wyglądu. Parsknęła dostatecznie głośno – Masz tupet, Bogowie dali Ci więcej par oczu kosztem rozumu jak widać – zaśmiała się wyraźnie rozbawiona. Hipokryzja tej gadziny sięgała zenitu. Sahida podleciała do Wodnej samiczki, znała jej woń, nie dość że pochodziła z Wody, to jeszcze kojarzyła zapach od Gasnącego. Nie będzie siedzieć i patrzeć bezczynnie jak ktoś obraża bliskie pisklę Pełni. Spojrzała na Białą Adeptkę marszcząc nos.

: 14 lut 2021, 14:10
autor: Trujący Kolec
Pogrążony w beztroskim i słodkim śnie w pierwszej chwili zignorował jakieś przyzywanie bożka widząc to po prostu jako dziwną część snu. Dopiero jak obudził się, a głos nadal utrzymywał się w środku jego czaszki zaczął mieć obawy czy z nim wszystko jest w porządku. Nie lubił tych zabobonów z duszkami, mocami nadrzędnymi i bogami dlatego parsknął chcąc przepędzić cokolwiek to było. Coś jednak go tknęło, by tego nie lekceważyć i warto jednak przybyć tam.
Rozłożył swoje silne skrzydła i wzbił się ponad ziemię lecąc w kierunku obcego mu miejsca. Dotarcie długo mu nie zajęło czasu, zwłaszcza że było tak boleśnie widoczne z góry. Jakieś płomyki i roztopiony śnieg dookoła. Wygląda jak jakaś pułapka na naiwne smoki, niewyraźnie zarysowane sylwetki zebranych tam postaci jednak przestawia nieco inny obraz. Szybko obrał wolne miejsce, by zniżyć lot i ciężko wylądować na glebie. Otaksował okolicę jak i zebranych szybkim spojrzeniem. Jakiś jedyny dorosły, którego nigdy nie miał jeszcze okazji poznać. Sahida była mu znajoma, no i teoretycznie Destrukcyjna Łuska, ale jedynie z widzenia w obozie. Kolejne były jakieś robaki na czterech łapach oblegające jakiegoś smoczego buldożera. Zauważył również Rogatą Łuskę, która bardzo ochoczo podbijała do dużej Czart. Do diaska on jest tutaj najmniejszy ze wszystkich i to ani trochę pasowało mu. Wykrzywił pysk w grymasie widząc tak zestaw piskląt i młodych adeptów. Podszedł na nieszczęście Czarciego Kolca, która najmniej chciała towarzystwa.
Twoja rodzina? Pyski podobnie smętne jak i za dużo o jedną cześć ciała – zagaił do obu samic.

: 14 lut 2021, 14:12
autor: Jaśniejąca Konstelacja
Leciała przez jakiś czas, a później wylądowała. Z dala od zgromadzenia i ich oczu, by nikt nie widział jej niezgrabności. Resztę drogi pokonała piechotą, i od razu poczuła dziwne ciepło. Nie do tego była przyzwyczajona. Wzdrygnęła się bo przywykła do zimowej aury, a zdecydowanie preferowała porę Kaltarela od Sennah. Wyszła spomiędzy drzew. Jej oczom ukazał się prorok w akompaniamencie jakichś świetlistych kul, oraz powoli gromadzące się młode smoki. Rzecz jasna brak śniegu był bardzo widoczny, jednak nie wyglądała jakby ją to jakoś bardzo zachwycało. Sasanka miała beznadziejny nastrój... dopóki nie ujrzała sylwetki Rubinowego Kolca. Nagle jej smutki zostały rozwiane, a smutną buzię rozświetlił uśmiech. Taki szczery, szeroki. Ruszyła w jego kierunku i nagle się zatrzymała. Miał towarzystwo. Coś ukuło ją w piersi. Kto to? Czy mogę go zabić, aby nie musieć się nim dzielić z tą osobą?
Prędko wyparła tę myśl. I tak by jej to nie wyszło, prawda? Nic jej nie wychodziło. Ramiona skrzydeł się poluźniły i gdyby całość była w normalnych rozmiarach, to zapewne ciągnęłaby błony po ziemi. Zrezygnowała z podejścia bliżej, nawet się do wężowego nie odezwała. Bo i po co. Powłóczyła łapami gdzieś na ubocze. Nawet nie zauważyła, że ktoś dokucza Pomiot – w innym przypadku pewnie by zareagowała, a nawet i sprowokowała bójkę już na samym starcie spotkania. Nie była jednak w sosie.
Oparła się lewym barkiem o jakiś kamień, jeszcze nieco zlodowaciały, bo magia proroka nie zdążyła wszystkiego ocieplić. Wzrok spuściła na swoje łapy. I jak zawsze gdy coś ją trapiło, zaczęła gnieść w nich śnieg.

: 14 lut 2021, 15:32
autor: Spojrzenie Widma
Vicjra nie wiedziała co o tym sądzić. Spięła się odruchowo, gdy ktoś jej nieznany nawiązał z nią kontakt. Nie wiedziała, co to za dziwne skały, które ujrzała ani o co chodzi z jakąś boginią lata. Nic nie słyszała o żadnej bogini i nie miała ochoty nigdzie iść.
Ale Kage nalegała, żeby z nią poszła, a białooka nie była wstanie wbić jej do głowy, że to może być bardzo zły pomysł i wpakują się pułapkę.
Więc ostatecznie poleciała.
Wylądowała z łopotem skrzydeł, szybko się rozglądając dookoła. Tego się nie spodziewała. Wszędzie kręciły się jakieś obce smoki, niektóre w jej wieku, inne młodsze lub starsze... a pośród tego wszystkiego stał smok, obok którego unosiły się trzy miniaturowe słońca. Czarnołuska zesztywniała, czując, że wszyscy pachną obco, bez wątpienia nie byli z Plagi... wyczuła tylko dwa smoki z Ognia. Reszta musiała należeć do Wody i Ziemi.
Powinna zaatakować? Tamci mieli przewagę liczebną, ale byli wrogami, jeśli nie zareaguje pierwsza, to oni to zrobią. Ale... coś jej nie pasowało. Dostrzegła Yarhrę, Szarlotkę i Veir, żadne z nich nie paliło się do walki, chociaż różowy adept tak jak ona był spięty. A Kage właśnie jakby nigdy nic podeszła do smoczycy z sześcioma łapami i zaczęła z nią rozmawiać. No dobra, obrażać, ale nie atakowała, chociaż Vicjra wiedziała, że siostra potrafi walczyć.
Nie do końca wiedziała, co o tym wszystkim myśleć i liczyła, że dorosły smok wszystko im wyjaśni. Teraz jednak musiała utemperować bezczelne pisklę, które próbowało dokuczać jej siostrze.
Podeszła powoli do pierzastej samicy tak blisko, że prawie jej dotknęła, po czym spojrzała na nią z góry niepokojąco pustymi, białymi oczami. Przez chwilę po prostu na nią patrzyła z beznamiętną miną, która niczego nie wyrażała.
Szukasz kłopotów, pisklaku? – zagadnęła w końcu obojętnie, jakby wcale nie zamierzała napędzić jej strachu. Żadnym mięśniem nie zdradziła gotowości do ataku, była spokojna niczym toń jeziora.

: 14 lut 2021, 15:52
autor: Światło Głębin
Kolejny smok pojawił się na spotkaniu młodych. Tym razem kolejny przedstawiciel Stada Ziemi. Smok o trzy-kolorowym ubarwieniu i niebieskich jelenio-podobnych rogach. Skarabeusz usłyszał przekaz, jednak trzeba powiedzieć że tajemnicze przekazy od smoków których nawet nie znał, zawsze go zaskakiwały. Ale z faktu że w sumie nie miał nic lepszego do roboty, to i Skarabeusz pojawił się pewnym opóźnieniem na spotkaniu. Po krótkiej chwili zauważył proroka i sporo innych młodych smoków. Dużej części nie znał w ogóle, jednak po chwili dostrzegł Sahidę, jak i tą smoczycę którą widział wcześniej na zawodach w lepieniu bałwanów. Ha, Wojowniczka Stada Plagi się już mu pochwaliła że była to jej córka. Kępka futra i czterookie diabelstwo miały zdecydowanie jakiś problem między sobą. O co? Nie miał pojęcia, bo dopiero przyszedł.
Sytuacja zaczynała być interesująca i Żuczek miał poważny dylemat co zrobić. Mógł stanąć u boku Sahidy i razem warczeć na białą Plaguskę. Mógł też interweniować i może...przy odrobinie szczęścia...zapobiec walce. Była to zdecydowanie bardziej logiczna opcja. Ale mógł także z boku, nic nie robiąc i cieszyć się rozrywką! Czy ktoś miał tutaj smakołyki do przegryzienia, bo zaczynało robić się ciekawie. Nie martwił się by cokolwiek poważnego miało się stać, jako że Strażnik był na miejscu. Jednakże do wszystkiego przystępowało coraz więcej uczestników. Także kolejna smoczyca o zapachu Plagi, więc Sahida naprawdę nie miała tu przewagi. Skarabeusz wspiął się na kamień, nieco ponad nimi, obserwując sytuację, gotowy by interweniować. – Jakiś problem? – W końcu samiec odezwał się, ukazując innym swoją obecność.

: 14 lut 2021, 15:58
autor: Ślepa Sprawiedliwość
Przyleciała trochę spóźniona, sądząc po ilości zebranych tu pisklaków i zakołowała kilkukrotnie nad miejscem jak to Strażnik miewał w zwyczaju. Gdy wypatrzyła znajomą sylwetkę Sahidy, obniżyła lot i wylądowała koło niej, przejeżdżając pazurami ogon długości na śniegu (albo ziemi, jeśli tak mocno grzały te kule).
– Dzień Dobry Strażniku Gwiazd! – przywitała się z prorokiem, pochylając głowę w jego stronę. Następnie obróciła się do małej.
– Heej, Sahida! – otarła się o bok samiczki, po czym rozejrzała się dookoła. Nie spodziewała się, że poza Ziemią też mają takie mutanty, ale no.. chyba nie powinna się dziwić. Pewnie ich rodzicami były Plagusy, tylko je porzuciły na granicy. Nie mogła też nie zauważyć, że była z tego całego towarzystwa najstarsza. Ech.. czy ona była jakaś upośledzona, że ją bogowie wołali na takie dziecięce zbieraniny? Może po prostu chcieli żeby był na miejscu uzdrowiciel, jakby coś się komuś przytrafiło. Rozejrzała się jeszcze raz po zebranych i od razu poprawił jej się humor, gdy zauważyła ta fioletowołuską smoczycę z lepienia bałwanów. Była jeszcze śliczniejsza niż wtedy..
Poczuła napięcie budujące się w powietrzu gdy kocie pisklę, zaczęło bronić sześciołapej smoczycy przed czterooką. Choć.. mogłaby powiedzieć że trafił swój na swego, jeśli chodziło o wygląd pisklaka Wody i zwyciężczyni lepienia bałwanków. Zaraz potem przyszła jeszcze czarna jak noc smoczyca.. nie, czarna jak nicość. Jeju..
– Ej, uspokójcie się! Bo was Strażnik porozsadza. – Nie powiedziała tego w gniewie, ale jednak stanowczo, bo nie chciała, żeby Prorok musiał przerywać, cokolwiek miał przygotowane, żeby specjalnie niańczyć pisklaki. Od takich rzeczy byli piastuni. Położyła tylko łapę na ramieniu Sahidy, bo wiedziała jaka potrafiła być energiczna i wolała żeby nie zrobiła teraz czegoś głupiego. Obróciła się i spojrzała wymownie na Skarabeusza, żeby ten też nie eskalował niepotrzebnie tej sytuacji.

: 14 lut 2021, 16:28
autor: Milczenie Maków
Sytuacja zaczynała trochę eskalować, gdy pojawiło się więcej smoków. Nie mrugnął okiem na obelgę, którą rzuciła Kage, ale gdy inny smok jej odpowiedział, zerknął w jego kierunku. Czyżby obcy zamierzali atakować? Serce adepta zabiło szybciej, ale nie ruszył się z miejsca. Zamierzał trwać przy swoich. Co prawda zawahał się na chwilę, gdy ujrzał siedzącą gdzieś na boku Ametystową Łuskę... ale tylko na chwilę, nie więcej. Zacisnął pazury na śniegu. Smoki znajdujące się dookoła nie były tak duże i straszne jak Jaahvfadh. Póki co nie było też ich wiele więcej niż plagijczyków.
Złote oczy skierowały się ku Skarabeuszowi, który postanowił również się wtrącić. Kolejny obcy. Yarhra poruszył niespokojnie ogonem. Tak jak Vicjra nie spinał mięśni do ataku, ale w myślach powtarzał sobie magiczne ataki, które mógłby wykorzystać, gdyby zaszła taka potrzeba. Miał do czynienia ze smokami w jego wieku, które były równie niedoświadczone. Nie bał się na tyle, by myśleć o płaszczeniu się na ziemi w panice. Jedynie dorosły smok go niepokoił.
A ty masz – powiedział bezbarwnym, jednostajnym głosem, gdy Skarabeusz się odezwał, bardziej z potrzeby bycia solidarnym ze swoimi niż w celu uzyskania odpowiedzi.
Nagle odwrócił głowę ku zielonemu smokowi(Trójkątnej Łusce), który się odezwał. Jego słowa wydawały się być zupełnie oderwane od sytuacji, w której się znajdowali. Strażnik? Porozsadza? Yarhra obrzucił gada nieufnym spojrzeniem, choć poza tym trudno było cokolwiek wyczytać z jego pozbawionego wyrazu pyska. Nie był z Plagi, dlaczego więc im mówił co mają robić?

: 14 lut 2021, 17:30
autor: Jutrzenka Serc
Na wezwanie odpowiedziała też Iskierka, która przybył w końcu na skały pokoju. U jej boku kręcił się Brodacz, którego musiała przecież wziąć ze sobą. Mała nie zdążyła się nawet porządnie rozejrzeć, a już coś się kotłowało. Podbiegła zaraz do Sahidy, przy której się zatrzymała. Szafirowe ślepia zmierzyły Plagusów, których widziała pierwszy raz na oczy. Musnęła łagodnie Sahidę barkiem jako znak, że jest z nią i zmierzyła chłodnym spojrzeniem smoki, próbując też wyłapać o co dokładnie poszło. W końcu, nie do końca przy tym była i musiała zrozumieć, nim rzuci się na nie z zębami, prawda? Chociaż, czy Iskra mogła ich zaatakować? Nie myślała o tym jeszcze, ale najważniejsze, że już to przyszła i gotowa była pomóc przyjaciółce.

: 14 lut 2021, 17:53
autor: Oblubienica Mroku
Astralis starała się nie zwracać uwagi na kłótnię między innymi smokami, w końcu tak dostojnemu smokowi jak ona nie wypadało żreć się i wyzywać bez jakiegokolwiek powodu, rozległa więc się na kamieniu spokojnie układając swoje futerko i spoglądając co się dzieje. Przysłuchując się rozwojowi sytuacji i coraz większemu zbiorowisku w pewnym momencie głośno ziewnęła i powiedziała:
– No i po co wam ta kłótnia? Chyba nikt nie będzie miał z tego korzyści,dodatkowo chciałabym zauważyć, że zwołanie nas wszystkich tutaj nie jest przypadkowe i ma to swój cel którym raczej nie jest to żebyśmy tworzyli między sobą wrogie kontakty, nieprawdaż? – Rozciągnęła się jeszcze bardziej i czekała na reakcję innych.

: 14 lut 2021, 18:00
autor: Aria Ciszy
Modraszka przypałętała się na to spotkanie razem z najmądrzejszą na świecie ciocią Rucze! Nie przepadała za nadmiarem smoków, a tutaj, jak się zjawili, i się rozejrzała, to było dużo takich dziwnych smoków, i o różnych zapachach.. Bała się ich, nie ufała im. Z nimi przyszedł pierzaczek, więc uznała, że to będzie jej strefa komfortu, wspięła się na niego, siadając mu w okolicy szyi, i zaczęła drapać.. Rozglądała się dookoła, oceniając zgromadzenie.. Niektórzy byli głośni, inni byli brzydcy.. Jej uwagę przykuł jednak jakaś chyba jej rówieśniczka, taka futerkowa, ładna.. Może będzie się chciała pobawić potem? Wbijała wzrok szafirkowych oczu w Sahidę, podśpiewując cichutko, jednak była zbyt nieśmiała, żeby zaczepić bardziej.. nową koleżankę?

: 14 lut 2021, 19:09
autor: Czarci Pomiot
Musiała się powstrzymać przed ciężkim westchnięciem. Którego z elementów, którymi wprost emanowała, te obce gadziny nie rozumiały? Wydawało jej się, że groźny, odpychający wygląd w zupełności wystarczy, żeby jakieś gadatliwe istotki trzymały się ładne parę ogonów dalej. Wygląda na to, że będzie teraz musiała prowadzić jakieś pogaduszki z drugim smokiem. O bogowie, za jakie grzechy. Zmierzyła Stoicką wzrokiem i jeszcze zanim się odezwała, do nozdrza dotarła jej woń Plagi. Tylko tego jej brakowało.
Czarci Kolec. Woda – odparła, skinąwszy jej łbem. Może chociaż lakonicznymi odpowiedziami uda jej się zakończyć tą rozmówkę? – Jeszcze nic. Strażnik pewnie zaraz coś wyjaśni.
Pomiot skupiła swój wzrok na białej smoczycy, która właśnie wylądowała i rozglądała się po okolicy. Gdy tylko widziała, że zawiesza na niej spojrzenie, wiedziała, że zaraz będzie miała nowy problem. Zasłużyła sobie czymś na tą wzmożoną atencję ze strony większości ruszających się tutaj istot? Wnerwiła o jeden raz starego za dużo?
Zmrużyła oczy słysząc obelgę Rogatej. Oh, czyli tak będzie teraz to spotkanie wyglądać? Nie odczuła tego jako obrazę, raczej jako trafną uwagę. Była paskudna z mordy i miała za dużo nóg. Tak czy siak, lubiła tak wyglądać. Wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Pierwszy raz od początku spotkania działo się coś ciekawego. Zamierzała się jednak odwdzięczyć pięknym za nadobne.
Matka nie zapomniała cię przypadkiem utopić? Może warto by było się upomnieć, bo nie wyobrażam sobie życia z taką mordą – warknęła w odpowiedzi, naśladując Plagijkę i także unosząc rogaty łeb. Może będzie miała równie okrutne poczucie humoru i nie rzuci się zaraz na nią z pazurami.
Sapnęła ciężko, słysząc, że znów ktoś się do nich zbliża. Oderwała wzrok od Rogatej i spojrzała na przybysza, który właśnie przyszedł jej z pomocą. Cóż. Na pewno pachniał ziemią, więc to wróżyło nieco lepiej. Skinęła łbem Sahidzie, dziękując za wsparcie. Nie potrzebowała go za bardzo, ale liczyły się chęci. Potem spojrzała na nadchodzącego samca.
Przeglądałeś się ostatnio w jakiejś sadzawce, zębatku? – mruknęła do Zodda, odpowiadając na jego komentarz. Sam wyglądał wyjątkowo paskudnie. A miała jedynie spokojnie powyzywać się z jakąś gadziną z Plagi. Do czego to doszło?
Widziała, że sytuacja zaczęła się robić co raz bardziej gorąca, a z każdą chwilą dołączyły do nich nowe smoki. Zaraz przypadkiem wywołają pisklakową wojnę i wtedy dopiero będzie problem. Ponownie westchnęła ciężko. To był zły dzień na wyjście ze swojego legowiska. Cholernie zły dzień.
Słysząc z oddali głos jakieś obcej gadziny, ponownie zmrużyła oczy. Znalazł się cholerny niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci.
Hej, ty tam! Futrzaku z kamienia! Prosił się ktoś o twój wkład, czy po prostu myślisz, że kogoś tutaj obchodzi twoje zdanie? Przyjemnie jest rzucać komentarze parę ogonów dalej od akcji, ale zapraszamy bliżej – huknęła do Destrukcyjnej. Nie będzie jej pisklak w jej wieku mówił co ma robić.
~ Teraz możemy ich tu zostawić i popatrzeć z daleka jak się rozszarpują – wysłała wiadomość do Rogatej. Nie wiedziała, czy umie się w ten sposób komunikować, więc zerknęła na nią porozumiewawczo. ~ No i będziemy mogły się powyzywać dalej.

: 14 lut 2021, 21:38
autor: Czas Końca
Przykro mi, że tobie nie dali za to ani jednego, ani drugiego – parsknęła nawet nie patrząc na Ziemną. Jej kolczasty ogon bujał się na boki, gdy coraz więcej smoków zaczynało przekrzykiwać się, jeden przez drugiego, lecz jej szkarłatne ślepia były wciąż utkwione w Wodnej, którą celowo zaczepiła w ten sposób.
Zaraz sssię przekonamy – rzuciła neutralnie do Zodda, tej chodzącej kobry bez przednich łap. Westchnęła głośno i ciężko, gdy do teatrzyku wpakowały się kolejni osobnicy. Odwracając się w kierunku Skarabeusza musnęła kantem skrzydła bok siostry. Lekko. Dawała jej tylko znać, że docenia gest pomocy, a Ziemna należy do niej. Vic też należało się trochę zabawy... pytania, czy Widmowa pragnie takiej akurat rozrywki już sobie nie zadała. A powinna.
Przyłączam sssię do pytania kolegi – jej głos na powrót stał się lodowaty, o neutralności nie było tu mowy, gdy zwracała się do kolorowego młodziaka, którym już zajął się Yar. Cieszyła się, że była z Plagi. Nie walczyła sama, miała solidne plecy w postaci pozostałych członków swego stada. Głos zabrało kolejne pisklę, ale to pachniało Ognistymi, a do tych Kage nie skakała bez wyraźnego powodu. A gdy wreszcie padła tak wyczekiwana przez Plagijską odpowiedź ze strony Czarciej, ta najeżyła się groźnie i wpiła w nią spojrzenie szkarłatnych ślepi, których źrenice zwęziły się gwałtownie. Zdawałoby się, że zaraz dojdzie do mordobicia, lecz wnet Kage zarechotała skrzekliwie, a jej ogon uderzył o ziemię z głuchym łupnięciem.
Głośśśno ujadasz! ...To dobrze, potrafisz sssię odwinąć. Rzadka cecha u kogośśś ssspoza Plagi. – Uradowana obróciła się na siostrę. Nie potrafiła przemawiać w myślach, co ją irytowało i po raz pierwszy pożałowała, że nie włada maddarą. "Patrz, siostro ma, nie dość, że paskudna, to jeszcze potrafi szczekać prawie tak jak ja!" Co z tego, że Vicrja nie miała szans czegoś takiego zrozumieć. Później jej wytłumaczy. Przysłuchiwała się, jak Czart warczy na Ognistych, na co nawet nie mrugnęła. Dopóki zostawiła w spokoju Plagę wszystko było w porządku, a wobec pyskówek Ogień mógł obronić się sam.
Dobra. Ale nie właź mi więcej do głowy, nie lubię tego. Zębatka bierzemy? Też jessst passskudny – zniżyła głos i pochyliła się nad Pomiot, gotów oderwać się nieco od powstałego zbiegowiska. Nie żeby zamierzała się spoufalać, ale poplotkować mogły śmiało, może Kage wyciągnie coś ciekawego od Wodnej. Miała ikrę i miała temperament, a więc zasługiwała na chociaż trochę uwagi.
Posssłuchajcie zielonej koleżanki zamiasssst wciskać nosssy w nie ssswoje sssprawy – huknęła głośnie, unosząc rogaty łeb i obrzucając pozostałych zebranych ostrymi spojrzeniami. Może z wyjątkiem Ognistych, ci byli jej neutralni, dopóki nie stawali przeciwko niej samej. – Tylko mała rada na przyszłośśść, zielona. Nie próbuj rozssstawiać Plagi po kątach – przestrzegła na końcu, gdy już podnosiła zad. Na koniec rzuciła jeszcze krótkie, ale znaczące spojrzenie siostrze, Yar i Szarlotce. Jeśli będą mieć problem niech tylko mrukną. Pazury i kły Kage były do ich dyspozycji, tak samo jak czasami palący ją w gardło kwas, a stalowe, pełne groźby spojrzenie zasponsorowała Skarabeuszowi, Sahidzie i jej małej towarzysce, Modraszce. Tej ostatniej dlatego, że się napatoczyła.

: 14 lut 2021, 22:32
autor: Ostoja Zimy
Obniżyła łeb i wbiła pazury w ziemię, lepsza przyczepność dałaby jej spore szanse na obronę, bądź atak w razie potrzeby. Nigdy nie wiadomo kiedy takie sprzeczki słowne zamienią się w mordobicie. Z bólem w uszach słuchała syku białej Plagijki. Bredziła od rzeczy, pisklę już się pogubiło, czy chciała się popisać, czy połechtać swoje ego, albo może się nudziła i stąd prowokowała inne pisklaki. Zauważyła Zodda i kiwnęła mu głową na przywitanie, może później zamieni z nim więcej słów, choć cieszyła się że go widzi. Lubiła sobie z nim od czasu do czasu porozmawiać.
Złote oczy powędrowały do czarnej Plagijki, jej wygląd był... intrygujący. Choć przez chwilę mogło wzbudzić niepokój, była tajemnicza co wzbudziło ciekawość Ziemnej. – Pff. Sama też jesteś pisklęciem – zaśmiała się bez krzty złośliwości. Jakby na to nie patrzeć, wszyscy tu byli podrostkami, może niektórzy byli starsi od innych, a jedynym dorosłym smokiem, był Strażnik Czegoś – Tam. Dwa inne smoki ze stada Plagi były dosyć spokojne, choć różowy samczyk starał się też zainterweniować i stanąć po stronie koleżanki. Sahida zauważyła, jak jedna ze smoczyc łypie na nich co jakiś czas, a raczej na jednego ze smoków. Dokładnie na tego, który rozmawiał ze Skarabeuszem.
Wypuściła ciężko powietrze nosem. Astralis miała rację, przyszli tu w jednym celu, choć wzywanie piskląt z różnych stad mogło już z samego założenia rozpocząć niemałą bójkę. – Ciężko się z Tobą nie zgodzić – powiedziała wzdychając. Widać było, że ta ostra wymiana zdań poruszyła inne pisklęta. Na szczęście Mirri starała się zachować zimną krew i uspokoić wszystkich.
Sahida poczuła jeszcze większy gniew, tym razem na Wodną. Zniżała się swoim zachowaniem bardziej od Plagowej samicy. Co ten Pełnia musi z nią mieć, o Bogowie!
Na szczęście szybko uspokoiła ją Iskierka. Zamruczała czując jak pomarańczowo-łuska ociera się o nią, a ta, odwzajemniła to.
A niech się rzucają do gardeł! Nie ma sensu brać w tym udziału. Była rozczarowana zachowaniem sześcionogiej. Można by rzec, że w całym tym zajściu najbardziej rozczarowująca była biała, rogata smoczyca, choć może reszta plagowych nie była tak zadufana w sobie, choć oczywiście postawa bronienia kogoś ze swojego stada była odrobinę zrozumiała. Schowała pazury widząc, że nie będą one potrzebne i podeszła do niebieskiego pisklaka. Widziała jak na nią zerkała z oddali, nie chciała jej przyprowadzać w to całe zamieszanie. Od małej też czuła woń stada Wody. Może ta nieznajoma nie będzie tak butna jak jej koleżanka ze stada. – Hej, jestem Sahida, chyba się nie przestraszyłaś tej sprzeczki? – posłała niebieskiej ciepły uśmiech – Ty też witaj – popatrzyła na hipogryfa, choć wolała go nie głaskać. Nie znała się za dobrze na zwierzętach a wolałaby aby nie oddziobał jej łapy. Krótka rozmowa z tak urocza istotką dobrze jej zrobi, po rozmowie z ssssyczącą Plagijką.
Teraz miała dobry widok na Skarabeusza, popatrzyła na niego z wdzięcznością, że był przy niej w tej dziwnej sytuacji. – Ciekawe po co nas wezwano, hm? – przeciągnęła się prężąc kręgosłup a następnie tylne łapki.