Strona 1 z 25

: 10 sty 2014, 19:16
autor: Moderator
Las kończy się krótką, wąską polaną, która prędko przeradza się w bagno. Gleba jest w tym miejscu rozmokła, grząska, z każdym krokiem smoki zapadają się coraz głębiej w błoto. Wala się tu wiele powalonych drzew, których konary i pnie wystają ponad wodę. Woda przeważnie sięga smokom do brzucha, lecz w najgłębszych miejscach wymaga umiejętności pływania. Miejsce jest niebezpieczne dla piskląt oraz mniejszych zwierząt mogących nie poradzić sobie z trudnym, zdradzieckim terenem.

: 17 sty 2014, 23:06
autor: Arradir
Zjawiła się w tym miejscu samotnie. Mimo tego co mówił Kheldar to ona wiedziała, że nie ma się czego obawiać. Dobrotliwa naiwność, cóż.
Była już na bieżąco z informacjami. Przynajmniej niektórymi, dlatego postanowiła wykorzystać tę wiedzę. Wiedziała kogo wołać. Wysłała impuls do konkretnego smoka. Prośba o przybycie. Prośba o pożywienie.

: 17 sty 2014, 23:41
autor: Cisza Wyklęta
Dobrotliwa naiwność? Cisza mogła zginąć jedynie z powodu tego, że niewłaściwego smoka nazwała pisklęciem. Za którego nadal tego osobnika uważała, ale to szczegół. Niedługo na horyzoncie zamajaczyła sylwetka. Złota sylwetka od szponów po rogi, od pyska, po ogon. Również jej oczy były złote, blade, żółtawe, nieco zamglone.
Cisza zatrzymała się ogon od osobnika, od którego przybył impuls maddary.
~ Kto mnie wzywa? ~ Zapytała uprzejmie bezosobowym tonem stworzonym z maddry, który poniósł się po powietrzu. Wolne Świata to świat... w którym sama mogła przetrwać. Zaraz potem zmaterializowała się porcja mięsa zdolna wykarmić zwykłego rozmiaru smoka.
Mimo, że była łowcą wielkość jej wskazywała jakieś 10 księżycy wstecz, zaś drobna budowa ciała, bardzo koścista, gdzie mięśnie były zwarte nie wskazywała na to, by owa persona była łowcą. ~ Nazywam się Cisza Wyklęta, łowca Ognia, ale chyba to wiesz, skoro wzywasz. ~ Ni to pytanie, ni stwierdzenie, coś pośredniego, przymknęła lekko oczy. Jej łapom cały czas towarzyszyły zawirowania maddary.

: 18 sty 2014, 11:52
autor: Arradir
Talaith obserwowała jak na horyzoncie pojawia się smoczyca, o której słyszała. Ognista łowczyni, która jest skora do nakarmienia jej. Tak przynajmniej Uzdrowicielka Cienia słyszała. Gdy Cisza wylądowała i zadała pytanie to białofutra ukłoniła się jej z szacunkiem.
– Witaj i wybacz, za wezwanie. Jestem Rozkwit Mroku, Uzdrowicielką Cienia. Jestem głodna, a nasze stado dopiero zaczyna polowania. Nie mamy co jeść. Czy pomogłabyś mi?
Zwróciła się do niej, gdy wyprostowała się po ukłonie. Spoglądała w spokoju na złotą smoczycę, życzliwie.

: 18 sty 2014, 15:38
autor: Cisza Wyklęta
Cisza lekko się uśmiechnęła, z każdym przekazem myślowym wydawała się coraz bardziej zmęczona. ~ Jasne, to mięso jest dla Ciebie. ~ Rzuciła w jej umyśle zachęcająco. Blade, zamglone ślepia przyglądały się z uwagą samicy, a chrapy lekko poruszały, gdy chłonęła jej zapach, tak... inny. Jednak ta ciekawość mogła z łatwością zostać wytłumaczona, czyż nie? Samica wyglądająca na zaledwie 20 księżycy mogła sobie pozwolić na coś takiego, ciekawa wszystkiego.

: 18 sty 2014, 15:46
autor: Arradir
Talaith dopiero po zgodzie i upewnieniu się, że mięsko, które się pojawiło, jest dla niej, podeszła bliżej. Złapała mięso w łapy i zaczęła odgryzać spore kawałki, łykając je w całości. Zjadła cały kawał mięcha, który wielkością idealanie pasował, by ją zaspokoić. Wkrótce też zaspokoiła głód i oblizała się.
– Dziękuję Ci bardzo. Głód nie dawał mi już spokoju. Odparła, spoglądając z wdzięcznością na smoczycę.

: 19 sty 2014, 21:22
autor: Cisza Wyklęta
Obserwowała Uzdrowicielkę jak jadła, chociaż nie można powiedzieć, że widziała za dużo, raczej słyszała zgrzyty dopełniane niewyraźnym obrazem. Stawał się coraz bardziej nie ostry i mrużenie powiek już nie wystarczało.
Wprawa w porcjowaniu jedzenia chyba już łowczynię cechowało. Większość smoków potrzebowała podobnej ilości, wiekowi, ogromni samce rzecz jasna chcieli więcej, samice trochę mniej, gdy były mniejsze. Wystarczyło znaleźć ten złoty środek.
Wdzięczny ton połechtał Ciszę, jej pracę, jakby uwolnił na chwilę od kalectwa. Uszczęśliwiona, choć raczej wyglądająca na wyciszoną i delikatnie uśmiechniętą spojrzała na uzdrowicielkę przemglonymi oczyma.
~ To moje zadanie, Rozkwicie. Gdy będziesz potrzebować wezwij mnie. Wolę przebiec połowę Wolnych Stad by dotrzeć do Ciebie niż przejść parę ogonów do niewdzięcznych adeptów. ~ przed "niewdzięcznymi adeptami" raczej się zawahała. Cóż, raczej głupio byłoby powiedzieć "wredną Zastępczynię", no ale cóż. No. Cóż.
~ Jeżeli jest coś jeszcze, co mogę zrobić śmiało powiedz, zrobię, co będę mogła. I tak muszę odpocząć przed kolejnym polowaniem. ~ Powiedziała spokojnie. Jeszcze trochę. Gdyby Rozkwit Mroku przyjrzała się łowczyni zobaczyłaby nie wygojone rany podatne jeszcze na otwarcia, na skrzydle oraz barku. Przy najbliższej zaś okazji szerokie, grube blizny na jednym z boków. Ale te ukryte były pod ogromnym skrzydłem

: 20 sty 2014, 2:33
autor: Arradir
Smoczyca nie przeoczyła oczywiście tych drobnych szczegółów jak mrużenie ślepi czy blizny. Nie wiedziała jednak, czy powinna poruszać ten temat. Może wspomnienia z nimi związane były zbyt bolesne.
– Może dałabym radę ci jakoś pomóc? Zapytała nieco zmartwiona. No tak, typowa reakcja Talaith. Mogłaby być ona matką wszystkich smoków. Opiekuńcza dla każdego żywego stworzenia.
– I skoro chcesz odpocząć to... jeślibyś zechciała... mogłabyś zlecić mi kilka zadać związanych z kamuflowaniem się? To znaczy... Proszę. Wyrzuciła z siebie nieśmiało, obserwując uważnie smoczycę. Naprawdę tamta ją zmartwiła. Czy Ogniści nie potrafili opiekować się rannymi? A może bardziej się nie dało pomóc...

: 20 sty 2014, 7:19
autor: Cisza Wyklęta
Widząc reakcję smoczycy, czy może raczej jej zachowanie, chciała się głośno roześmiać, ale zamiast tego jej krtań zaczęła drgać a ona niemal zamknęła oczy. Uśmiechnęła się serdecznie.
~ Mówisz o oczach, czy o skrzydle? Z pierwszym chyba nie da się nic zrobić, drugie się goi. ~ Rzuciła spokojnie w jej umyśle, zaś ton nastawiony był tak... pozytywnie.
~ Też kiedyś zaczynałaś. ~ Powiedziała spokojnie dając do zrozumienia, że poddała się leczeniu u niedoświadczonej smoczycy dobrowolnie. Cóż, w inny sposób niż leczenie innych doświadczenia nie zdobędzie.
Kamuflaż? Tutaj nawet nie będzie musiała poruszyć ogonem. Chociaż i tak poruszy. Wysłała uzdrowicielce spokojny uśmiech. A potem westchnęła, jakby zbierało się jej na przemowę.
~ Skoro prosisz, musisz wiedzieć czym jest kamuflaż? Na co musisz zwracać uwagę kamuflując się? Co Ty byś do tego wykorzystała? ~ Zapytała spokojnie. Cóż, od teorii wszystko się zaczyna.

: 20 sty 2014, 10:06
autor: Arradir
Talaith pokiwała zamyślona łbem. Co racja to racja. Każdy kiedyś zaczynał. A ona tak naprawdę nigdy nie miała okazji na ćwiczenia. Rzucono ją na głęboką wodę, pod presję, pod oczekiwania. Którym sprostała jedynie częściowo. Skąd bowiem miała się uczyć. Pracowała metodą prób i błędów.
– Kamuflaż to nic innego jak ważna umiejętność myśliwska polegająca na umiejętnym wykorzystaniu otoczenia lub własnych zdolności do stanie się niewidocznym lub ukrycie się. Jest to zakamuflowanie własnego ciała. Sposoby są różne. Od otoczenia, czyli na przykład błota, liści, śniegu, aż po maddarę, czyli wszelakie lustra na ciele, imitacje wcześniejszych elementów. Opowiedziała o kamuflażu wszystko co wiedziała.
– A! I należy uważać przy kamuflowaniu się na każdy element ciała. Należy to sprawdzić, dlatego najlepiej zrobić to, gdy zwierzyna jest jeszcze daleko. I uważać, by nie narobić hałasu. Dopowiedziała po chwili.

: 24 sty 2014, 12:36
autor: Cisza Wyklęta
Cisza skinęła spokojnie, świetna odpowiedź, ale cóż, na niemal z zerowymi informacjami pozwala raczej pisklakom. ~ Dobrze, jak zakamuflowałabyś się na przykład w iglastym lesie, lub na pustynnych terenach? ~ Zapytała jeszcze. Kamuflaż wymagał często od użytkownika kreatywnego myślenia. Dlatego tak zróżnicowane tereny i mówiąc – niezbyt łatwe pobudzały ten "zmysł". Rzecz jasna, jeżeli kamuflujący się nie używa maddary to ewidentnie wszystkiego. Bo to powoduje, że kreatywność rozwija się w drugą stronę, zazwyczaj.

: 24 sty 2014, 20:57
autor: Arradir
Smoczyca zastanowiła się chwilę, spoglądając zamyślona w bok. Jej spojrzenie było nieobecne. Myślała, kombinowała, aż w końcu wymyśliła coś.
– To tak. Wpierw jak trafi się w odpowiednie warunki to można wykorzystać kamuflaż swój własny czyli umaszczenie. Ja na przykład zimą jestem biała i niknę na tle białych połaci śniegu. Na wiosnę zaczynam zmieniać futro na zielonkawo-beżowe, a jesienią na złoto-brązowe. To znacznie ułatwia kamuflaż. Ale w lesie iglastym to skorzystała bym z jakiś suchych gałązek krzewów, plus błoto oraz sucha ściółka leśna – wszelakie igły, szyszki. Może to być twarde i ostre, ale smok nie jest delikatesem i posiada albo odporną łuskę, albo grube futro. Nie powinno więc być problemów. Natomiast na pustyni jest bardzo mało elementów flory. Można jednak skorzystać z kaktusów jako źródła wody i płynów. Ułamać kawałek kaktusa i nasmarować się płynami, potem szybko wytarzać się w piasku, by się on przykleił. I jest się piaskowym potworem!
Wyjaśniła, a na sam koniec uśmiechnęła się, wyobrażając siebie tarzającą się w piasku.

: 27 sty 2014, 19:16
autor: Cisza Wyklęta
Uśmiechnęła się z "żartu" Rozkwitu. Piaskowy potwór... spochmurniała nieco. Jej matka miała piaskowe łuski i można by było nazwać ją potworem. Opuściła to wspomnienie już w niepamięć. Rozejrzała się z trudem po drzewach, po bagnie, jakie tu widniało. ~ Pokaż mi, jak potrafisz się ukrywać. Objaśnisz mi co, i po co będziesz wykonywała poszczególne czynności? ~ Powiedziała, zapytała uprzejmie. Nawet, jeżeli Rozkwit jest bystra może mieć przeświadczenie co do czegoś, że jest dobre, a jednak... można to udoskonalić.

/Mało tych postów ;–; I nie wiem o co pytać xD

: 27 sty 2014, 20:18
autor: Arradir
Smoczyca skinęła posłusznie łbem i rozejrzała się.
– Na bagnach bardzo łatwo o kamuflaż. Jest zawsze dużo klejącego błota i już samo to może być dobre. A jakby dodać do tego ściółkę leśną, przyklejoną do błota to dopiero mamy kamuflaż. Stajemy się żywym krzakiem. Zimową porą jednak bagno może być zamarznięte. Staramy się wtedy rozbić lód i zdobyć choć trochę błota. Potem tarzamy się w śniegu, które może się przykleić.
Wyjaśniła i zbliżyła się do grząskiego gruntu. Nie miała zamiaru tam wchodzić, bo mogłoby się to skończyć nieciekawie. Ale za pomocą magii wyciągnęła sporą porcję błota i zaczęła się nim wymazywać. Utworzyła magiczne szpony, które pokrywały jej futro brązową mazią. Potem podeszła do śniegowej zaspy i wskoczyła w nią. Gdy wyszła, była niemalże niewidoczna na tle śniegu. Do tego dodała kilka gałązek, które także się przykleiły. Krzaczek ze śniegiem w tle. Spojrzała na Ciszę.
– Nie za bardzo się na tym znam, nie wiem czy by się udało... Błoto także niweluje zapach co może być bardzo pomocne przy skradaniu się do ofiary.

/ zlecaj mi jakieś zadania : D

: 30 sty 2014, 14:08
autor: Mrucząca Łuska
Rozgwieżdżony przybył do Dzikiej Puszczy, w celu potrenowania kolejnej umiejętności, tym razem kamuflażu.
Najpierw rozejrzał się bystro po okolicy, szukając odpowiednich miejsc do łatwego zakamuflowania się. Dojrzał sporą kałużę szarego, zeschłego błota i skupisko sporych skał tej samej barwy. Od razu skojarzył je ze sobą i uniósł uszy w zainteresowaniu, miał już bowiem pomysł, jak ukryć się tutaj. Ruszył od razu w kierunku owej kałuży, była zmarznięta, ale powinna być to tylko wierzchnia warstwa, przeszedł więc po niej kilka razy w tę i z powrotem, chcąc ją zmiękczyć. Gdy uznał, że to wystarczy, nie bez pewnej niechęci położył się w niej na boku i zaczął tarzać się i turlać, by pokryć swoje piękne futro szarą mazią. Potem wstał i ruszył ku skałom – jednak gdy tylko wyszedł na trawę, oczyścił na niej łapy na samej krawędzi kałuży, by nie zostawiać śladów. Dopiero potem dotarł do swojego celu, wlazł pomiędzy kamienie i zwinął się tam w kłębek, starając się pozować na jeden z mniejszych kamieni. Wiedział, że to nie jest idealny kamuflaż, bo błotna skorupa wyschnie i popęka, odsłaniając fioletowe futro, ale to zawsze coś. Zastygł tak, leżąc chwilę, po czym wstał i wyszedł poza osłonę gałęzi, tam, gdzie był śnieg. Błoto było jeszcze lekko wilgotne, samczyk wykorzystał to więc, by obkleić je białym, zimnym puchem. Biel była dość podobna do szarości, uznał więc, że akurat tu ma ułatwione zadanie; zaczął tarzać się w nim, a gdy wstał, przypominał śniegowego bałwanka o smoczym kształcie. Teraz zakrył fioletowe szczeliny w skorupie, więc był jeszcze mniej widoczny. Zaczął iść w stronę jednej z wyższych zasp, zamiatając po drodze delikatnie swoje ślady ogonem, przysypując je cieniutką warstewką śniegu, tak, by wyglądały jak najbardziej naturalnie. Zwinął się ponownie w kłębek, wciskając się głębiej w bok zaspy i delikatnie się nim przysypując. Trwał tak jeszcze przez moment, po czym wyszedł i otrzepał się, rozkładając skrzydła – wzbił się w powietrze, odlatując w kierunku obozu Ziemi i rzeki, by jak najszybciej obmyć się z tego świństwa.

: 01 lut 2014, 9:58
autor: Cisza Wyklęta
Cisza stała kilka chwil w bezruchu. Poza tym, że Rozkwit była oblepiona błotem i wilgotna od niego, to stawała się jeszcze... mokra. ~ Lepiej nie próbować stawać się śniegiem. Twoje ciało jest dlań zbyt ciepłe, więc od razu zaczyna się topić. Spróbuj wymyślić coś jeszcze. Rada bym była, gdybyś nie czuła potrzeby używania maddary. ~ Rzekła uśmiechając się delikatnie. Jej ton także był przyjazny, spokojny.

//Jak się ładnie rozpiszesz to zdaje się będzie starczyć na I

: 01 lut 2014, 13:40
autor: Arradir
Otrzepała się jak psina, a cały śnieg i błoto poleciały na boki. Na szczęście była na tyle daleko, by nie ochlapać Ciszy. Stała i się zastanawiała. Nie miała żadnego pomysłu.
– Jedyne co jest zimą to śnieg i nagie krzaki. Mogę albo pokryć się śniegiem, ale to zły pomysł, jak mówiłaś, albo pokryć się ściółką lub gałązkami. Wtedy mogę robić za krzaczek. Wtopić się w inne krzewy, skryć się za jakimś i moje jasne futro nie będzie się tak odznaczać…
Przemyślała sprawę na głos i tak jak powiedziała, tak zrobiła. Znów skorzystała z błota. Zagarnęła łapami lepką maź i zaczęła się nią nacierać. Pokrywała jasne futro w całości. Dokładnie każdy centymetr jej ciała wkrótce stał się brązowy. Potem odeszła od bagnistego zbiornika i dokopała się do zmarzniętej ściółki, która skryta była pod pokrywą śnieżną. Brała w łapy i przyklejałam do siebie. Najważniejsze były dla niej gałązki, ale także trochę szarych liści. Na tyle śniegu była widoczna. Ale jak przeszłam kawałek dalej i przycupnęła za zaroślami to nieco zlała się z nimi. No cóż, nie była w tym zbyt dobra. Uwielbiała magię i to wobec niej miała bujną wyobraźnię. Tutaj? Marnie. Ale gdy siedziała nieruchomo to nawet można by ją przeoczyć.

/nie wiem czy to starczy :<

: 01 lut 2014, 16:52
autor: Cisza Wyklęta
/To co by się nie czepiali napiszesz jeszcze jeden kamuflaż i złóż raport nie czekając na mój odpis.

Gdyby Cisza nie śledziła jej wzrokiem faktycznie by jej nie zauważyła, jednak to tylko jej oczy, ktoś inny pewnie mógłby to zrobić. Ale Wyklęta nie zamierzała męczyć Rozkwitu. Poza tym naszła ją znakomita, jej zdaniem, myśl. ~ Kamuflaż to trudna sztuka, lecz gdy wie się, na co zwrócić uwagę staje się prostsza. Ukrywasz swój zapach i ciało... Więc spróbuje nadać Ci jakiejś porady. Otoczenie ma być elementem Ciebie, czy może Ty masz stać się elementem otoczenia? Już nim jesteś. Zjednoczyć się... Nie każde zwierzę widzi jak my, smoki. W zależności przed czym się ukrywasz warto dostosować swój kamuflaż. Dziki nie mogą patrzeć ku górze, z resztą niewiele zwierząt to robi. Żbikom najważniejszy jest wzrok, a potem słuch. Wilki bazują na swoim nosie, potem uszach. Choć konie i sarny mogą patrzeć niemal dookoła, to przed nosem i za zadem są strefy, w których owe zwierzęta Cię nie zauważą i także miejsce jest elementem kamuflażu. Nie widzą one barw tak, jak my. Być może zbyt skupiamy się na naszym obrazie. ~ Rzekła do niej patrząc ku górze. Jej ton był bardzo zamyślony, to, co mówiła mogło być zaledwie odgadniętymi aspektami tej dziedziny, o której wszak niewiele pamiętają. ~ Nie pozostawianie śladów za sobą to też kamuflaż i kamuflażem będzie to, że kamuflujesz ślady własnego kamuflowania się. ~ Mruknęła w jej głowie. Nad nimi pojawił się ptak, kruk. Zataczał leniwe kręgi nad ogołoconymi z liści, białymi drzewami. ~ Spróbuj sprawić, by nie zobaczył Cię z powietrza. ~ Poprosiła spokojnie. Czasem ptak zanikał i znów się pojawiał, jakby Cisza wykorzystała dużo ze swej maddary.

: 02 lut 2014, 12:09
autor: Arradir
Smoczyca słuchała uważnie. Rzeczywiście, te porady były cenne.
– Ah tak, zwierzęta ziemne najlepiej atakować z nieba. To dobrze, ponieważ jestem smokiem powietrznym. Choć nie wszędzie mogę się zmieścić ze względu na moje duże skrzydła. Ale już widzę siebie niczym orła atakującego zająca na równina. Nikt mi wtedy nie ucieknie.
Odparła, zgadzając się z Wyklęta. Potem zadarła łeb ku górze i spojrzała na ptaka. Wskoczyła na gałąź i zaczęła wdrapywać się coraz wyżej. Była wciąż w brązowym kamuflażu, dlatego ginęła w gęstwinie drzewa. Gdy była wysoko, czekała na odpoiwiedni moment. Ptaki były bardzo trudne do upolowania, dlatego zwykle smoki sobie nie zawracały głowy – dawały mało mięsa. Ale ptak był idealnym celem na szkoleniu. Był wyzwaniem. Talaith przycupnęła w bezruchu, spięła mięśnie. Czekała, aż ptak zatoczy koło i znajdzie się tyłem do niej. Wtedy wyskoczyła, odbijając się od gałęzi i rozłożyła skrzydła. W błyskawicznym ruchu wystartowała do przodu i wyciągnęła szyję, chcąc pochwycić ptaka. Dała się ponieść instynktowi i na moment nie była tym milutkim i spokojnym smokiem.
Potem opadła na śnieg, tuż przed Ciszą.

: 10 mar 2014, 18:30
autor: Zagubiona Łuska.
Czarne, przepastne ślepia młodej smoczycy zawiesiły się na barierze pomiędzy niebem a ziemią. Z jej paszczy wydobyło się ciche, stłumione westchnienie, zaś tchnienie, które tym samym wydała, uniosło się – w niemej, cichej radości, którą dawała wolność. Poszybowało ulotne, prędkie, ujawnione przez mróz, którego zimne szpony zaciskały się na poduszkach jej niewielkich łap sprawiając tym samym, że lekko ugięła onyksowe stawy by zatrzasnąć w ich klatce ciepło. A obłok? Zapragnął dołączyć do chmur – zniknął. Tak samo, jak kiedyś znikną oni wszyscy.. Na zawsze.
Usiadła opierając się drobnym barkiem o korę jednego z uśpionych drzew. Czekała. Obawiała się tego, który miał nadejść.. Ogień – żywioł szaleńczy, wręcz opętany.. Strach był jego bratem, który szedł z nim ramię w ramię. Teraz? Ku niej.