Strona 47 z 52
Szmaragdowe ustronie
: 19 lip 2023, 17:13
autor: Ostra Jazda
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
- Gheina zachichotała i pokiwała łbem.
– Bez problemu mała, jestem.. Powiedzmy że trochę większa niż normalny smok w moim wieku. Po mamie – dodała. No, Tata też był wielkim samcem ale geny olbrzymów zdecydowanie nie wychodziły od niego a właśnie od Matczynej strony. Adeptka leżała tak sobie aż siostra nie wdrapała się na nią a potem podniosła się powoli, mając na uwadze że mogła się jeszcze dobrze nie usadowić i zlecieć.
– Mhmm, mhmm. Już, muszę się rozpędzić – zachichotała w odpowiedzi na mały rozkaz, obróciła się łbem do dorosłych i zaraz rozpędziła by mocno odbić się od ziemi dopiero w momencie, gdy czuła że Sea się trzyma. Mocno. Z Gafy nie był lotnik spokojny a wyczynowy, to też od razu zaczęła mocniej bić skrzydłami by jak najszybciej wzbić się coraz to wyżej i wyżej. Zależało jej na tym by być na takiej wysokości aby rzeczywiście widzieć wodospad. Pułap i "spokojne" ułożenie złapała dopiero po chwili, choć mknęła przez chmury niczym maddarowy pocisk.
~ Ehe, Kurwa to ktoś zły. – odpowiedziała jej w łebku, mentalnie sunąć ku najbliższemu wodospadowi. Mama będzie szczęśliwsza? Gheina delikatnie zmarszczyła nos ale nie skomentowała tego ~ Nie zwalaj wszystkiego na Tatę. On ma.. swoje problemy. To naszym zadaniem jest być silnymi i niezależnymi, żeby nie zwalać na niego zbyt wielu obowiązków – taa, dla Gafy taka kolej rzeczy była oczywista. Tata urabiał się po łokcie żeby była bezpieczna, miała zawsze co jeść i dałby się za nią żywcem pokroić ale w głowie jej się nie mieściło, iż miałaby siedzieć na zadzie i pachnieć, kiedy on odpieprzał za nią każdą robotę. Na kolejne pytania lekko się zaśmiała.. Że też ona musi teraz tłumaczyć się z tego że Wojownik lubi sobie pochędożyć.
~ Jesteśmy siostrami bo mamy jednego tatę a dwie różne mamy. Ale to dalej bycie siostrami, płynie w nas ta sama krew mimo wszystko. – zniżyła lot i trochę zwolniła by leniwie sunąć w górze, tuż nad przepięknym widokiem rwących rzek choć.. Wszystko z tej odległości wyglądało przepięknie, tereny układały się w różnorakie pasma, tu przepiękne góry, tam przecudne laski.. Gafa zwróciła uwagę siostry na wodospad, znajdujący się tuż nad nimi i zaczęła go leniwie okrążać.
~ Mamy się bać? No coś Ty. Stoczył z nią pojedynek i co prawda podobno go przegrał ale bardzo mojej mamie zaimponował tym jak walczy. No a że przypadli sobie do gustu to pojawiłam się ja – zachichotała w myślach mniejszej samiczki.
Były w powietrzu i trochę się oddaliły, choć towarzyszył im Lhatark więc Gienia była spokojna że rozmowa dorosłych odbywa się w spokoju a Samotniczka nie pomyśli sobie że ta próbuje utopić jej córkę. Ah, no właśnie.
~ A jaka jest Twoja mama? – zapytała Seaynah. Czas rozpocząć kolejne śledztwo.
Seaynah
Szmaragdowe ustronie
: 20 lip 2023, 16:23
autor: Malachitowa Noc
Usadowienie się na grzbiecie Gheiny nie było wcale taką prostą sztuką. Jakkolwiek barki starszej samiczki pokrywała dosyć gładka łuska, na którą nie było się łatwo wdrapać, tak gęsty pióropusz na karku przechodził w kostne zgrubienia te przypominające na barkach małej Sea. Zielona samiczka jednak była zmotywowana, a przede wszystkim po oślemu uparta, dlatego dotąd się kręciła, aż uznała, że idealnie zaczepiła się tylnymi łapkami o wypustki, a przednimi ściskała garść tych cudnych piór. Zdawała się jednak nie przejmować tym, czy sprawia fioletowej ból, jakoś nie powstało to w jej łebku.
Nagle ta fioletowa góra zaczęła się poruszać, drżeć i trząść na boki, kiedy powstała na łapy. Ciekawskie pisklę wygięło szyję, szeroko rozwierając powieki, gdy ta zaczęła biec, rozpościerając fioletowe błony skrzydeł. Chyba nawet krzyknęła trwożliwie – do czego za żadne skarby lasu by się nie przyznała – gdy łapy samicy oderwały się od ziemi, a one przez kilka zatrważających uderzeń serca zawisły nad łbami rodziców.
Sea nie miała dotąd pojęcia, czym tak naprawdę jest lot. Matka nie posiadała skrzydeł, a swoje własne uważała jeszcze za jakiś tylko śmieszny dodatek – chociaż widziała przecież kołujące od czasu do czasu inne smoki. Ale w tamtym momencie jeszcze nie miała rozwiniętego myślenia przyczynowo-skutkowego.
Przez jakiś czas nie była w stanie skupić się na niczym innym, ani na oddalającej się ziemi, ani mijanych o włos konarach drzew, ani dzikiego powietrza uderzającego w nią, niczym huragan – a dzięki któremu nie słyszała łopotu wielkich skrzydeł – a tym bardziej na zadziwiającym doświadczeniu, jakim było usłyszenie cudzego głosu... we wnętrzu głowy?
Była tak wystraszona, że nawet zapomniała zamknąć ślepia. Skupiała się jedynie na tym, aby się utrzymać na grzbiecie samiczki, który to grunt nagle został jedynym, jakim miała pod sobą. Kurczowo zacisnęła palce na piórach. Dopiero gdy wpadły między mleczną zasłonę chmur, a lot nieco się ustabilizował, przypomniała sobie o czymś tak prozaicznym, jak oddychanie. Wypuściła najpierw gwałtownie powietrze otwartym pyszczkiem, a następnie zaczerpnęła je łapczywie, przełykając ciężko ślinę. Wiatr już tak nie chłostał jej biednych uszu, a grzywa wirowała mniej chaotycznie wokół jej pyszczka. Opanował ją swego rodzaju ekstatyczny dygot, sprawka nadmiaru adrenaliny buzującej w żyłach, kiedy nieśmiało zaczęła się rozglądać wokół, rozluźniając się coraz bardziej. Pierwsze słowa nie dotarły do Sea, nawet pomimo tego, że rozbrzmiewały w jej łebku, dopiero kolejne przedostały się przez zasłonę emocji. Zamrugała powiekami, zdumiona.
– Ale jak...j-jak jesteś w mojej głowie? – zająknęła się, wlepiając wzrok w kark samiczki.
Oddychała głęboko, miarowo, jak uczyła ją mama, kiedy za bardzo się bała nowych rzeczy. Myśli pisklęcia wirowały bez ładu i składu, próbując przetworzyć wszystkie te dziwy i nowości, które nagle na nią spadły.
Świadomość, że ma siostrę, była... Przerażająca, a jakże, ale przede wszystkim... nagle poczuła, jak w jej sercu pączkuje coś, rozrastając się w całej piersi.
Nie były same na świecie. Miała mamę, miała tatę, a teraz także siostrę . Tyle dobra w tak krótkim czasie. Wzruszenie wyrwało z jej gardła urwany szloch, ale tylko trochę, co brzmiało, jakby czknęła dwukrotnie. Wtuliła pyszczek w siostrzany kark, obejmując go drobnymi łapkami po bokach.
Tak, Gheina miała rację, nie można obarczać taty takimi obowiązkami, nikogo nie można... Czuła tak wiele emocji w sobie, wzruszenie, rodzącą się dumę i podziw do siostry, ogrom miłości i determinacji.
Tak, będzie silna... No kiedyś, i to ona w przyszłości zaopiekuje się słabszymi.
Błyszczącymi ślepiami obserwowała rozległy świat, gdy zawisły w podniebnej pustce. Rozległe zielone plamy lasów, odległe cienie... gór, chociaż nie wiedziała, czym są. Jawiły jej się, jako zębata paszcza, a one znajdowały się w jej wnętrzu, ogromnym, wielkim wnętrzu. Wstęgi przecinających się rzek o wartkim, spienionym nurcie. Mieniący się wodny pył przelewających się kaskad. Latające niżej ptaki, skrzeczące w zaniepokojeniu pojawieniem się większych drapieżników.
Uniosła nieco łebek, obserwując ruch siostrzanych skrzydeł, które wydawały się bardzo silne, to jak wyglądająca na delikatną błona, napina się podczas każdego ruchu. Skrzydła dziwnie zgarniały powietrze pod siebie. Wykręciła szyję, aby spojrzeć z tyłu na ogon, który falował nieco na wietrze, ale względnie wydawał się napięty.
Czy ona też by to potrafiła, wzbić się w przestworza, aby móc poznawać te wszystkie wspaniałości, aby bawić się wiatrem i przeganiać płoche ptaki?
Zamrugała powiekami, kiedy w jej łebku rozbrzmiało pytanie. Jaka jest mama?
– Mama... to mama. Jest silna, tak w środku. Wydaje się trochę, jak ja, czasami, wesoła, dużo opowiada pięknych historii, nie bojąca się tych wszystkich obcych. Ale czasami jest zamyślona, jakby coś ją trapiło. Potrafi się gniewać, gdy zrobię coś wyjątkowo głupiego, jak wtedy, gdy weszłam do lisiej jamy – Sea zachichotała z zażenowaniem, szarpiąc za lewe ucho. – Czasami ma sny, w których wydaje mi się, że cierpi...
Głos samiczki nieco zmarkotniał.
Waląca Łuska
Szmaragdowe ustronie
: 20 lip 2023, 22:01
autor: Ostra Jazda
- Gheina sunęła sobie w przestworzach i choć zszokowała siostrę swoim umiejętnościami maddary.. Choć dziwne że nikt nigdy nie mówił tak do niej, hm...
~ To maddara, przyjdzie czas że będziesz na tyle duża że sama tak będziesz umieć – rzuciła w odpowiedzi, zniżając lekko lot i robiąc leniwe kółko nad Terenami Wspólnymi. Bardziej tu liczyła na Lhatarka bo sama nie wiedziała w sumie gdzie dokładnie są a feniks potrafił "wytropić" tatę bez problemu. Nie zamierzała wracać od razu, widząc że siostra czuje się komfortowo bo przecież mieli chyba dużo do przegadania, prawda? A gadaniny dorosłych były.. Nudne. I skomplikowane.
Bała się trochę że któreś powie coś za dużo, pokłócą się i przestraszą małą, którą ona zamierzała tak czy siak wziąć do Mgieł. Jeżeli ma być bezpieczna w Stadzie, niech tak się stanie. Jedynie by za mocno tego nie przeżyła.. Ciężko było stwierdzić czy argumenty Taty przemówią do dorosłej samicy.
A co to?
Czując jak bardziej ją obejmuje, jeszcze bardziej zniżyła lot i go uspokoiła. Może trochę zbyt przytłoczyła ją ta szybkość? Gheina niestety należała do lotników wyczynowych i narwanych, kiedy już nauczyła się tej trudnej sztuki to korzystała z niej bardzo.. Chaotycznie. Ale starała się chociaż być zgrabna, no..
Słuchała jej w ciszy, układając sobie w głowie wszystkie te nowe informacje, które trochę podstępem wyciągnęła ze swojej biednej, Młodszej Siostry. Nie by jej zaszkodzić ale jednak... Chciała wiedzieć, kogo wpuszczają do siebie. Mglistymi kierowała głównie nieufność a Tatko niestety, miał miękkie serducho. Czuła się więc w obowiązku być takim jego głosem rozsądku, żeby mu ta ruda w głowie za bardzo nie zakręciła. Bo Sea jeszcze można ukształtować, Sytherai już ma (jak się okazało) jakieś swoje demony.
~ Brzmi fajnie, dobrze że jest odważna – zachichotała w głowie ~ Tata też ma koszmary. Czasami głaszcze go albo przytulam gdy za bardzo się wierci ale nie mów mu tego, niech nie wie – posłała jej szelmowski uśmieszek a potem zniżyła lot jeszcze bardziej, już prawie hacząc o korony drzew.
~ Jak Ci się podoba? Pamiętam jak mnie mama wzięła pierwszy raz na grzbiet, super uczucie! – taak.. I jedno z najszczęśliwszych wspomnień o którym przypomniał jej tak niedawno Błąd. A właśnie, ciekawe co u niego?
Seaynah
Szmaragdowe ustronie
: 21 lip 2023, 11:02
autor: Malachitowa Noc
Czy naprawdę w przyszłości będę mogła wchodzić do innych głów, jak Gheina?
Ów myśl poprzewracała i tak chaotyczny już "ład" w jej łebku. Jakby to było, móc porozumiewać się w taki sposób? Skrywać swoje tajemnice, aby nikt nie podsłuchał jej rozmów?
Uśmiechnęła się do siebie, a jej złote źrenice zwęziły się szelmowsko. Poklepała delikatnie siostrzany pierzasty czub, tym razem jednak już strach nią nie rządził, a fascynacja i coraz większa ochota, aby spróbować tego, co siostra. Sea zamruczała cichutko pod nosem, bystrzej przyglądając się siostrzanemu ciału, obserwując ruch jej skrzydeł, zwłaszcza kiedy ruszyła znowu do przodu.
Złapała dla równowagi przednimi łapkami za pióra siostry, a następnie poprawiła swój siad. Powoli, stopniowo rozprostowywała dotąd niezbyt użyteczne skrzydła. Nie mogła szybciej, ponieważ czuła, jak wiatr walczy z jej ciałem, jakby chciał jej te skrzydła wyrwać. Kiedy stawiała skrzydła zbyt prostopadle, podmuchy wiatru próbowały ją porwać do tyłu, więc ustawiła je nieco bardziej pod skosem, aby wiatr uciekał bokiem. Przymknęła ślepia, słysząc pytanie Gheiny.
– Czuję, jakbym mogła wszystko. Wszystko w dole wydaje się takie małe, mało ważne, a my... my też. Ale mogłybyśmy polecieć, gdzie zapragniemy – zaśmiała się, odrzucając łebek do tyłu, a w tej euforycznej chwili zapomniała o ostrożności, przy ostatnich slowach puściła pierze porastając kark fioletowej, rozpościerając bardziej skrzydła.
I porwał ją wiatr.
Pisk ugrzązł w jej gardle, rozwarła szeroko ślepia, zarzuciło ją najpierw do tyłu, potem w lewo, gdzie próbowała wczepić się łączenia błony z tułowiem, a zaraz potem przekoziołkowała muskając jeszcze siostrzany ogon. Wszystko to trwało uderzenie serca, nie dłużej, gdzie poodbijała się, jak piłeczka, a potem poleciała w dół.
Serce zamarło w małej piersi, strach na to uderzenie serca ją sparaliżował, a przynajmniej jej mózg, bo ciało instynktownie chciało się obronić, przetrwać. Koziołkując, rozpaczliwie uderzała skrzydłami, które od czasu do czasu wyginało jej we wszystkie strony, gdyż znalazła się w niekontrolowanej beczce.
Wypuściła w końcu powietrze ze świstem i tak, jak podpatrzyła, próbowała znaleźć się brzuchem do ziemi, machając mocno i dosyć szybko skrzydłami, góra dół, zgarniając nimi powietrze pod siebie. Zad jej latał to w jedną, to w drugą stronę, gdy ogonem, jak podczas skoków, próbowała odzyskać panowanie nad ciałem. Jedyne o czym myślała, to aby przystać spadać.
Przecież po coś mam te kurwo-skrzydła. No działajcie! – pomyślała ze złością, strachem, ale przede wszystkim uporem. Skrzydła ją dotąd denerwowały, a gdyby ją zawiodły, byłyby złe... A nic, co jest w niej, nie może być złe! Musi działać, jak należy, obiecała mamie.
Ale czy zawisła w ogóle w powietrzu, nawet jeżeli miotana to w tą, to w tamtą?
Waląca Łuska
Szmaragdowe ustronie
: 21 lip 2023, 12:57
autor: Ostra Jazda
- No I co, mogły se lecieć w spokoju jednak Sea postanowiła zostać kaskaderem! Oczywiście że poczuła, gdy ciężar z jej grzbietu zelżał, to też odwróciła łeb do tyłu.. I...
Każda inna siostra zapewne krzyknęłaby w trwodze i umarła wewnętrznie, jednak Gheina była ulepiona z całkowicie innej gliny. Westchnęła jedynie a potem zapikowała gwałtownie, tak by zrobić szybki piruet pod ciałem Młodszej. Machnęła przy zakręcie mocniej skrzydłami by też złapać lekko wyższy pułap od Sea a potem musiała zrobić kilka rzeczy na raz. Po pierwsze dalej skupiać się na locie, po drugie zasięgnąć maddary która nie była jej mocną stroną.
~ Młoda, miotając się jak wściekły demon w pułapce nic nie zrobisz. Nie machaj tak gwałtownie skrzydłami. Nie czujesz że tracisz poziom i spadasz? – jej głos nie brzmiał jak reprymenda, bardziej zdziwienie że w ogóle coś takiego przyszło jej do głowy. Maddara zadrgała a cienkie choć silne sznureczki znalazły się z jednej strony pod samiczką, utrzymując ją w jednej pozycji, drugi koniec natomiast znajdował się w przednich łapach Gheiny, która trzymała młodszą na.. Swoistych lejcach. Normalnie złapałaby ją za boczki, jednak wtedy nie mogłaby ruszać skrzydłami. A skoro tak bardzo chciała..
– Nie rozgrzałaś skrzydeł. Teraz powoli zacznij nimi machać równomiernie w tym samym momencie, góra dół, góra, dół. Jak poczujesz pieczenie to mi powiedz – mówiła już do niej normalnie, ponieważ porozumiewanie się mentalnie, trzymanie tworu i dodatkowo jeszcze skupianie się na trzymaniu siostry siłą to było trochę za dużo dla jej umysłu. Ale małymi kroczkami.. Narazie były na takiej wysokości że Sea nie walnie w żadne drzewo czy skałę.
Seaynah
Szmaragdowe ustronie
: 21 lip 2023, 13:19
autor: Malachitowa Noc
Trzeba było się pogodzić z tym, że od umierania i dzikich wrzasków była tutaj druga z sióstr. Ta raczej zapowiadała się na mało godną mieszkankę Mgieł, chociaż kto wie, jak tak naprawdę zostanie pokierowana, aby wzrosnąć pośród mglistych przełęczy.
W tym jednak momencie, Sea skupiała się na tym, aby przeżyć, jednak już po chwili zauważyła, że jej siostrzyczka zawraca ku niej, a ulga rozlała się szeroką falą po jej piersi. Z początku nawet spodziewała się, że siostra ją pochwyci, ale gdzieś wewnątrz siebie nie była pewna, czy tego pragnęła. Skoro jeszcze nie gruchnęła w ziemię, może miała szansę nauczyć się tego, co Gheina? Mała Sea bardzo chciała się wykazać, a pomimo zajęczego serca, była też uparta. Mając za wzór odważną , dopiero co poznaną siostrę i pobliźnionego wojownika, a także matkę, która samotnie stawiała czoła problemom, Sea nie chciała być w żadnym razie gorsza od swojej nowej rodziny. Zresztą pamiętała przecież, co mówiła Gheina – musiała sama być silna, a nie liczyć wiecznie na ratunek, a co życie pokaże, cóż.
Samiczka stuliła nieco swe długie uszy, słysząc głos swej siostry w głowie.
No tak, no tak, skup się Sea, nie jesteś rybą wyrzuconą na brzeg – motywowała się, chociaż z westchnieniem musiała przyznać, że właśnie tak się czuje.
W dole znajdowały się drzewa-które-łamią-kości. Czuła to podświadomie, nad sobą jednak miała piękną, silną siostrę, ona przecież nie pozwoli jej spaść, w czym utwierdziła się, gdy tylko opasały ją... linki?
Zaśmiała się mimowolnie.
– Teraz jestem twoim zwierzątkiem? – zażartowała, jednak skupiając się na zadaniu.
Te prowizoryczne pasy pozwalały poczuć jej się pewnie, uspokajając więc oddech, zaciskając szczęki, zaczęła próbę dostosowania się do polecenia.
Zwolniła machanie skrzydłami, to na początek sprawiło, że opadła kilka szponów niżej, a serce znowu powędrowało gdzieś w okolice migdałków.
No cicho, cicho, miarowo, góra, dół.
Rozpościerając skrzydła prostopadle do podłoża, poczęła machać nimi nieco bardziej skoordynowanie, pilnując, aby poruszały się synchronicznie – góra dół – zgarniając masę powietrza pod siebie. Obserwując, podkuliła nieco łapki, chociaż jeszcze zad miała nieco opuszczony. Nie skupiała się jednak na tym, bo ważniejsza była praca skrzydeł. Machała nimi wytrwale, wczuwając się we własne cialo, góra, dół, góra dół, pod siebie, słyszała furkot lotek, czuła, jak wiatr ją owiewa, jak napina błonę skrzydła. Góra, dół, góra dół. Nie była pewna, ile to trwało, ale im dłużej tak machała tym bardziej czuła, jak naciągają się wszystkie mięśnie w ramionach skrzydeł, aż po nie widoczne paliczki, barki paliły, mięśnie grzbietu napięły się, a oddech stał się nieco bardziej urywany. Zerknęła na swoją siostrę.
–N-no, na pewno zaczyna boleć – mruknęła, nie zdając sobie sprawy, że siostra mogła jej nie usłyszeć. Odchrząknęła, dalej machając skrzydłami w jednolitym już rytmie góra, dół, a każdy ruch sprawiał, że palenie w mięśniach się nasilał. –Już je czuję, już czuję... c-co dalej? – Wystękała głośniej, mrużąc z uporem ślepia, chociaż z jej pyska wydobywało się ziajanie.
Waląca Łuska
Szmaragdowe ustronie
: 23 lip 2023, 12:50
autor: Grad Skał
Słysząc pytanie w głowie sam nie wiedział czy się skrzywić – bo pytanie padło w jego głowie, czy może parsknąć śmiechem. Postawił więc na uśmiech, ten w rodzaju łobuzerskiego kiedy tylko jeden kącik pyska się unosi. Pokręci też od razu łbem.
– Upojna? Nie, ona nie jest moją partnerką. Jest gwiazdą areny i chyba uznała mnie za swoją nagrodę po walce.
rzucił zanim pomyślał, że może niezbyt stosownym było wypowiadanie tych słów na głos. Uniósł łapę i podrapał się po swoim policzku.
– Mmh... Nie jestem typem z którym samice potrafią wytrzymać długo. Ok?
Może lepiej było ją zniechęcić do siebie? Ale skoro oferował jej miejsce w stadzie... na wszystkie rany bogów. Jeszcze się nie zgodziła, a już czuł, że będzie żałował posiadania trzech samic w swojej grocie.
– "Próbować"?
pokręcił znów łbem nie zerkając nawet na dzieciaki. Nie musiał. Lhatark za nimi leciał i pokazywał mu jaką to opiekunką była Gafa.
– Powinnaś żyć i cieszyć się życiem, a nie próbować przeżyć. Mgły mogą ci to dać, tobie i jak słusznie zauważyłaś, naszej córce. Fory? Nikt mi nie daje for pchełko.
rzucił znów podchodząc do niej nieco bliżej i patrząc na nią z góry. A patrzył tak jakby chciał ją pchnąć na trawę tu i teraz. Pokazać, że jej szybkość raczej by jej nie pomogła kiedy położyłyby na niej łapy. Znów na pysku pojawił się uśmieszek kiedy to zobaczył jej jęzor.
– Znów kusisz los.
szepnął głosem o wiele niższym, taki jaki czuje się u siebie w gardle, takim który jeży sierść na grzbiecie, ale w pozytywny sposób.
– Zastanów się nad moją propozycją.
Sytherai
Szmaragdowe ustronie
: 23 lip 2023, 17:03
autor: Ostra Jazda
- Prychnęła na ten żarcik Siostry bo coś jej się przypomniało..
– Nie, moim uczniem bo inaczej byś się zabiła. Ale zapamiętaj to ze zwierzątkami, jak podrośniesz to coś Ci opowiem – Sea od początku była dzieckiem Wolnych a Gheina zdążyła się nauczyć że tutaj zasady ale i obyczaje były inne.. Chociaż.. Może tu gdzieś hasają smoki, lubiące być zwierzątkami innych? Narazie wolała nie sprawdzać, niezbyt jeszcze pojmowała dwuznaczność całej takiej sytuacji i obecnie uważała to za po prostu zabawne przedsięwzięcie.
No ale dobra, powrót do nauki. Utrzymywała czar i patrzyła jak siostra sobie radzi bo choć linki ją trzymały, adeptka starała się cały czas utrzymać coś na kształt realistyczności, wzmacniając swój czar jedynie wtedy, gdy zbyt mocno machała skrzydłami czy zbyt lekko co powodowało skoki w poziomie i trzeba było pociągnąć ją do góry.
– No, dobrze. To teraz łapy dociśnij do ciała, tak żebyś mogła oddychać ale żeby Ci się nie majtały. I łeb wypchnij przed siebie lekko, co do machania możesz na chwilę przestać, trzymam Cię – odkrzyknęła jej, patrząc po otoczeniu. Niebo miały czyste, choć niedługo trzeba będzie zawrócić.. Ale to zaraz, niech najpierw Sea złapie sobie nową pozycję i się do niej.. Przyzwyczai.
– Delikatnie machaj ogonem gdy poczujesz że za mocno Cię przechyla w jakąś stronę. Widzisz? Teraz wręcz płyniesz po chmurach – zachichotała, dokładnie obserwując i dalej poczynania siostry – Gdy poczujesz się pewnie w tej pozycji, zacznij delikatnie machać skrzydłami. Nie tak mocno jak wcześniej, tylko delikatnie i miarowo. Jak zobaczę że dobrze Ci idzie to puszczam więc się nie wystrasz – dodała zaraz i jeżeli Seaynah na nią spojrzała, puściła jej oczko.
No to jak będzie?
Odważy się?
Seaynah
Szmaragdowe ustronie
: 23 lip 2023, 18:37
autor: Malachitowa Noc
Sea z zaintrygowaniem zerknęła na siostrę.
Zapamiętać to o zwierzaczkach? Hm, kiwnęła entuzjastycznie łebkiem, chociaż była niemal pewna, że zapomni, ledwo dzień się skończy, bo już tak to z nią było, że zapominała o wszystkim, a jej wrodzone roztrzepanie w tym nie pomagało. Chociaż nigdy nie robiła tego naumyślnie, po prostu tyle rzeczy działo się wokół, iż nie nadążała z przetwarzaniem wszystkich informacji i te, niby mniej ważne, po prostu wyparowywały z jej łebka, jak za dotknięciem czarodziejskiego patyczka.
Tym razem samiczka po prostu się nie odzywała, nawet dla niej było to za w3iele czynności, gdy skupiała się obecnie na tym, aby... nie spaść, pomimo podtrzymujących ją pasów. Chciała wypaść śpiewająco.
Uśmiechnęła się z zadowoleniem, kiedy przeszły do dalszej części ćwiczeń, nie składając skrzydeł, zostawiając je rozpostarte, docisnęła przednie łapki bliżej piersi. Czyli dobrze myślała, że naśladowanie siostry nie wyjdzie jej na złe. Tyle również nieco podkurczyła, ale już nie aż tak bardzo, tylko na tyle, aby nie huśtały się. Wszystkie mięśnie przez to się napięły, co samo w sobie było męczące. Wysunęła łeb wraz z szyją do przodu i... przechyliło ją gwałtownie w tym kierunku, dlatego majtnęła ogonem, podrywając nieco łeb.
Ojej, za ostro. Powoli, dasz radę – dopingowała się w myślach.
Ostrożnie raz jeszcze poprawiła postawę, rozciągając się na pasach, z łeb do przodu. Ogon wyginał się nieco to w prawo, to w lewo lub w dół i górę, zależnie od potrzeby gdy zanadto traciła równowagę i przechylało ją za bardzo na którąś ze stron.
To w sumie przypominało nieco bieganie lub skakanie, gdy to całe ciało pracowało, aby współdziałać.
Odetchnęła nieco, dodając sobie animuszu, a gdy siostra mrugnęła do niej, wyszczerzyła wesoło ząbki, chociaż spojrzenie miała nie tyle skupione, co nieco wystraszone nadmiarem emocji.
Dopiero wtedy wznowiła ruch skrzydeł. Zaczęła machać nimi miarowo, rytmicznie, góra, dół, góra dół, pod siebie, już nie waląc nimi rozpaczliwie. Łapki miała podkurczone, szyję wyciągniętą i w pozycji mniej więcej równolegle do ziemi. Ogonem wspomagała swoją postawę, aby utrzymywać równowagę. Uderzała zdecydowanie skrzydłami, chcąc poczuć, aby pasy nieco się rozluźniły.
Waląca Łuska
Szmaragdowe ustronie
: 23 lip 2023, 19:22
autor: Minoderia Mirażu
- Nie mogła powstrzymać się od mimowolnego przewrócenia oczami, gdy wspomniał o byciu nagrodą najwidoczniej jakiejś rosłej, muskularnej wojowniczki. Więc była ogniwem łańcuszka? On był nagrodą przypakowanej, a ona jego? Zaraz jednakże odrzuciła tę myśl, zdając sobie sprawę, że w rzeczywistości najprawdopodobniej jej to ani trochę nie obchodziło. Usprawiedliwiając się zaraz byciem konkretnym "typem", sam wywołał uśmiech na pysku samotniczki. Odrobinę bawiło ją stawianie samego siebie w takim świetle, co za biedny samiec.
– To może pobiję jakiś rekord? – prychnęła w odpowiedzi, tym samym pozwalając sobie na reakcję nieco niepasującą do tematu ich rozmowy i napiętej atmosfery sprzed chwili. Na znak rozluźnienia machnęła za sobą swobodnie ogonem, przesuwając jego puchatą końcówką po ziemi. W przeciwieństwie zaś do niego odprowadziła pisklęta wzrokiem, jednakże dostrzegając jego kompana podążającego za nimi, nie zrobiła sobie nic więcej z tej sprawy. W dodatku córka Gradu nie wyglądała na taką znowu najmniejszą... w znaczeniu wieku, oczywiście. Zapewne wiedziała, by nie oddalać się przesadnie daleko.
– Tylko "próbować przeżyć" potrafię. Od zawsze. – Mgły... Miałaby stać się częścią stada? W zasadzie wyobcowała samą siebie głównie ze względu na uprzedzenia i samodzielny osąd, twierdzący bezsprzecznie, że nie nadaje się ona do życia w społeczeństwie. Może jednak nie było to prawdą i ze względu na zachowanie dobrego imienia nie tylko przed Gradem, ale także zapewne jego współstadnymi, którzy dowiedzieliby się o karygodnej matce porzucającej nową, młodą Mgłę, powinna przystać na tę propozycję? Nie miała czasu odpowiedzieć czegoś jeszcze, unosząc wejrzenie ku miodowym ślepiom, kiedy Grad przysunął się bliżej. Drapieżnemu spojrzeniu, jakim ją uraczył, niewiele brakowało, by zmusić ją do odwrócenia wzroku. Zrobił to natomiast mruczący szept, któremu towarzyszył dreszcz pojawiający się znowuż na jej grzbiecie. Och, na całe Wolne Stada i ich bogów – czy poważnie w ten sposób mógł naruszać stabilną konstrukcję, którą tworzyła w sobie od zawsze? Gapiła się teraz na poruszającą się w rytm oddechu szyję samca, mimowolnie zaciągając się jego zapachem. Ciężko było jej ocenić, czy pozostały na nim drobinki jej zapachu, natomiast sobą pachniał doskonale – już znajomo. Wyciągnęła ku niemu łapę i powoli, niemalże ostrożnie, dotknęła boku jego szyi, nie mogąc powstrzymać się od chęci poczucia faktury jego łusek pod opuszkami swoich łap. Przełknęła powoli ślinę.
Jego polecenie wytrąciło ją z rozmyślań, do czego ciężko było jej się przyznać. Westchnęła cicho w odpowiedzi i bawiła się mocnymi łuskami budującymi jego szyję, raz nieznacznie je podważając, tak, by nie sprawić mu bólu, by zaraz przygładzić je z powrotem, jakby był świetnie sprawującym się kompanem, którego chciała nagrodzić głaskaniem.
– Raczej nie mam nad czym się zastanawiać, prawda? – zapytała retorycznie, przysuwając się do niego jeszcze odrobinę. Mógł poczuć włosie miękkiej grzywy muskające jego klatkę piersiową, a także oddech smoczycy. – Każdy o zdrowych zmysłach zgodziłby się pójść z Tobą. Do stada, kiedy już to proponujesz. Samotność była częścią mnie od zawsze, ale w jaki sposób rozwijać się i pozwolić sobie żyć, trzymając się jedynie znanego sobie schematu?
Przeniosła łapę na jego klatkę piersiową, bowiem tak było jej znacznie wygodniej.
– To raczej... same plusy. Będę mogła być z Seaynah i nie będę zmuszona wybierać, czy wolę, by została przy mnie, czy żyła w bezpiecznym stadzie. To wiele. – oparła o niego łeb, zupełnie jak gdyby muskanie jego ciała palcami wymagało od niej nie lada skupienia. – Mgłom być może też przyda się łowca. I nie będę... obarczona zapłatą za tereny. I...
Jej głos zadrżał, tak, jakby się zawahała. Zaraz jednak powrócił odrobinę figlarny, pewny siebie ton.
– Więcej czasu będziemy mogli spędzić razem. – rzuciła, niemal łamiąc sobie kark przy podnoszeniu łba, aby znowu na niego spojrzeć. Błysk w jej ślepiach nadawał im rozbawionego wyglądu. – No chyba, że mam wykopać sobie norę nieopodal i czaić się na spotkanie was jak jakiś lis. – dodała, obracając wypowiedź w chichot.
Grad Skał
Szmaragdowe ustronie
: 24 lip 2023, 13:18
autor: Grad Skał
Obserwował ją kiedy to jej łapa wiła się po jego szyi, a potem torsie. Słuchał kiedy zbliżyła się na tyle by łaskotać jego łuski swoją sierścią. Chociaż słuchać było ciężko. Jasne, wydawał się być skupiony, pewny siebie i silny, ale kiedy ta mała tak się do niego przymilała... łapy go świerzbiły. Znów z nim igrała i miała to w zadzie, albo świetnie się bawiła. Ciężko było to stwierdzić i chyba dlatego tak mu się podobała.
Kiedy głos jej zadrżał by za chwilę zamienić się ze swoim figlarnym odpowiednikiem, nie wytrzymał. Jak dorosły samiec miał wytrzymać z taką samicą. Do pasji go doprowadzała i to przy dzieciakach! Pochylił się jednocześnie łapiąc ją za podbródek i skradł jej pocałunek. Czy raczej, wziął go sobie i była sama sobie winna.
Chciał jej, ale to nie było odpowiednie miejsce. Po tym jak pokazał jej żar który w nim znów rozpaliła cofnął się. Zabrał powoli łapę z jej podbródka i uśmiechnął się zawadiacko.
– Musisz poznać więc naszą przywódczynię. A po drodze zanudzę cię kodeksem Mgieł, to zasady według których żyjemy w stadzie.
Cofnął się od niej i uniósł łeb. Dobra, trochę powietrza dobrze mu zrobi.
– Gafa! Sese! Wracamy do Mgieł z Syth!
ryknął na córki. Pary w płucach mu nie brakowało, a i energii miał więcej niżby chciał teraz... Może zanim odwiedzą Mahvan powinni wpaść do jego groty?
Sytherai Waląca Łuska Seaynah
Szmaragdowe ustronie
: 24 lip 2023, 19:13
autor: Ostra Jazda
- Przyglądała się siostrze, gdy ta robiła swoje próby utrzymania się w locie ale milczała cały ten czas bo nie chciała mącić w jej małym łebku. Wydawała się być lekko niepewna, może trochę zlękniona na samym początku robiła wszystko niepewnie to.. Pod koniec nabrała brawury, unosząc się.. Dobrze. I wtedy Gheina przerwała swój czar a linki puściły samiczkę, sama Starsza zaś machnęła skrzydłami mocniej, chcąc ją wyprzedzić.
~ Świetnie! Jeżeli prąd jest dobry, najlepiej ciepły to pamiętaj że nie musisz machać tymi skrzydłami bo wtedy możesz korzystać z niego by się unosić. O, tu jest jeden! – zachichotała znów w jej głowie, machając skrzydłami mocniej by wlecieć w jeden, który musnął błonę jej skrzydła niedaleko. Ot ustawiła skrzydła tak jak przy zwykłym locie, choć teraz wydawały się być.. Po prostu nieruchomo unoszące się na gorącym prądzie. O rany! Jakież to było ciekawe i świetne! Cały czas obserwowała Młódkę, żeby czasem nie robiła jakiś dziwnych manewrów tak by spaść. Trochę... Ciężko byłoby się z tego potem wytłumaczyć.
Ale skoro mowa o manewrach..
~ Wiesz jak się skręca przy biegu, no nie? W powietrzu skręcamy podobnie jednak musisz robić wszystko mocniej i bardziej gwałtownie. Tak jak.. – machnęła skrzydłami mocniej, by przestać unosić się delikatnie na gorącym powietrzu w ruszyć dalej. Choć najpierw ustawiła swoje ciało w coś na kształt prostej strzały, nagle szarpnęła łbem w prawą stronę, mocniej machając lewym skrzydłem tak jakby chciała odbić się od powietrza, które było bardzo spokojnie. Balansowała ogonem, zginając go lekko w łuk i również chcąc nim odbić się od powietrza. Wykręciła równie gwałtownie ciało w prawo by skręt przeszedł bez najmniejszych komplikacji. I tak też się stało a potem zadowolona odwróciła się w stronę siostry.
~ Teraz Twoja kolej a potem.. – i Aoha wydarł się tak iż przepłoszył chyba wszystkie okoliczne ptaszyska. O rany, ten Tatko ~ Potem wracamy, obserwuj mnie dokładnie bo pokaże Ci pikowanie.. Choć lądowania nie powtarzaj. Jak będziemy niżej i już będziesz widzieć trawę, pomachaj skrzydłami ale coraz wolniej i wolniej, tak byś lekko zwolniła i zaczęła spadać. A będziesz czuć że zbliżasz się do ziemi, rozprostuj delikatnie przednie i zadnie łapy, uginając lekko nadgarstki – I od razu jak poczujesz na opuszkach łap ziemię, zacznij biec; tylko nie sprintem a delikatnie. I złóż skrzydła dopiero jak będziesz na ziemi. – mentalne instrukcje mogły wydawać się dość skomplikowane lecz Gheina wierzyła że siostra sobie poradzi. Ona sama zaś nagle.. Złożyła skrzydła przyciskając je do boków i przechyliła się gwałtownie do przodu, znów ustawiając swoje ciało w coś na kształt strzały. Zaczęła szybko spadać i gdy zbiła trochę z wysokości, rozłożyła skrzydła by machnąć nimi mocno ale nie za często. Miała dalej spadać, zakręciła się nawet podczas tego robiąc popisową beczkę. Jej ogon delikatnie manewrował całością by czasem nie chybotało ją za bardzo na boki. Łapy przy sobie choć gdy już była na dole..
– Proszę Państwa, oto Gheina wykonuje teraz popisowe Splunięcie Mantykory, publika zamiera na moment! – krzyknęła, chichocząc przy tym i wyciągając do przodu przednie łapy by.. Złożyć skrzydła całkiem i wylądować na Gradzie, obejmując go mocno za szyję. Cóż, wojownik był wielki ale ona też nie była małym pisklęciem. Dlatego też ostatecznie najpewniej oboje się przewrócą a Gheina poharata sobie cały brzuch jego kryształami. Ale cooo taaam..
[Po Twoim odpisie raport – Lot I]
Seaynah Grad Skał Sytherai
Szmaragdowe ustronie
: 25 lip 2023, 22:42
autor: Minoderia Mirażu
- Dostrzegała to, jak się powstrzymywał, choć szczerze mówiąc nie do końca to miała na celu. Zwyczajnie potrzeba dotknięcia Gradu w jakikolwiek sposób okazała się dla niej dostatecznie silna, by to zrobiła. Nie protestowała więc, gdy pochylił się gwałtownie i musnął jej wargi własnymi, otulając jej pysk swoim ciepłym oddechem. Zmrużyła oczy i z trudem powstrzymała uśmiech, wydając z siebie jednocześnie niższy pomruk. Westchnęła cicho i przesunęła językiem po jego wydatnej szczęce, gdy się od niej odsuwał. Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele, a Sytherai przebrała tylnymi łapami. Drażniące mrowienie powróciło, jednakże usiłowała je zignorować, próbując nie dać Gradowi powodu do pomniejszych drwinek. Widząc jego uśmiech poniekąd przeczuwała, że tak właśnie by było, choć nie w negatywnym słówka "drwinek" znaczeniu.
– Kodeksem? Cóż, zasady to będzie całkiem spora odmiana. – posłała mu uśmiech. Właściwie nie chciała go urazić mówiąc nic więcej, bowiem nie była pewna, jakie podejście ma do zasad. Może gdyby zażartowała w jakikolwiek sposób i naruszyła autorytet kodeksu, jedynie by go tym zignorowała? Zanim nie pozna jego podejścia, wolała nie posuwać się ku czemuś podobnemu. Podniosła więc zadnią część ciała na tylnych łapach i przeciągnęła się, w moment się krzywiąc, gdy samiec ryknął donośnie. Niemal odruchowo uniosła łapy do boków czaszki, jednak okrzyk ten nie był przesadnie długi. Zamrugała kilkukrotnie i potrząsnęła łbem. Doceniała jednak jego troskę, nawet jeśli pseudonim, jakim obdarzył ich córkę spotkał się z cichym, rozbawionym prychnięciem.
Ilość feromonów wiszących w powietrzu i ją przyprawiała o zawroty głowy, toteż odsunięcie się na bezpieczną odległość dobrze jej zrobiło, w połączeniu z nieznacznymi powiewami ciepłego wiatru. Nastrój jednak nie utrzymywał się nadzwyczaj długo, bowiem z nieba runęła na samca Gheina. Gdy runęli oboje, Sytherai pobladłaby, gdyby było to możliwe u smoczego gatunku. Orzechowe ślepia, osobliwie spokojne, ale poszerzone, wpatrywałyby się w dwa ciała. Pamiętając usadowienie Seaynah na grzbiecie swojej nowej, przyrodniej siostry, przed oczami samotniczki stanęła jedyna wizja, gdy zza obu sylwetek nie wychynęło niewielkie pisklę. W jej myślach ukazała się bowiem niewielka posturka okryta ciemną posoką, z makabrycznie powykrzywianymi kończynami wraz z karkiem, odkasłująca krew zalegającą w przerwanych złamanymi kośćmi płuckach przy rozpaczliwych próbach zaczerpnięcia oddechu. Zamarła, czując zimny dla odmiany dreszcz pędzący wzdłuż jej ciała. Dopiero trzepot małych skrzydeł wyrwał ją z podobnego stanu, zmuszając do zadarcia łba.
Prędko wypuściła powietrze z płuc i wyciągnęła łapy ku górze, unosząc się na tylnych łapach. Wyglądało to dość zabawnie, gdy usiłowała balansować wydłużonym, wężowym ciałem w powietrzu. Pochwyciłaby córkę, kiedy ta podeszła do lądowania, umożliwiając jej bezpieczne znalezienie się w matczynych ramionach. Młoda mogła czuć jeszcze chwilę, jak prędko biło jej serce. Nic się nie działo. Nauczyła się latać.
– Seaynah... Potrafisz latać. – stwierdziła, choć nie brzmiała na przesadnie zaskoczoną. Pochwyciła córkę w jedną łapę, lądując na drugiej przedniej kończynie, by zaraz odstawić malucha obok siebie. Znowu pogłaskała ją po łebku, mierzwiąc nieco długą grzywę, zanim nie ułożyła jej z powrotem. – Tak szybko się tego nauczyłaś, jesteś bardzo zdolna.
I niemalże przyprawiłaś matkę o zatrzymanie akcji serca, gdy spostrzegła, że nie było Cię tam, gdzie powinnaś być.
– I Gheina to najwidoczniej świetny nauczyciel. – spojrzała ku fioletowej. No cóż, ona nie mogła nauczyć swojego dziecka lotu, więc cieszyła się, że ta młódka potrafiła to zrobić!
Pingi
Grad Skał | Seaynah | Waląca Łuska
Szmaragdowe ustronie
: 26 lip 2023, 11:30
autor: Malachitowa Noc
Samiczka wytrwale machała skrzydełkami. Było to wymagające zadanie dla całego ciała. Czuła, jak pracują wszystkie jej mięśnie, nawet te, o których nie miała dotąd pojęcia. Ramiona skrzydeł ciągnęły i paliły, ale im więcej nimi poruszała, tym swobodniej się czuła.
Dotąd była przykuta do ziemi i mogła jedynie marzyć o wzniesieniu się w powietrze, długo nie zdawała sobie sprawy, że gdyby nadszedł odpowiedni czas, to naprawdę mogłaby to zrobić, skoro żyła ze swoją bezskrzydłą mamą. le nie spędzało jej to snu z powiek, pozwalało za to śnić piękne mary.
Teraz unosiła się sama w pustce nieba, mając pod sobą ziemię i wszelkie troski. W końcu na pyszczku samiczki wykwitł powolny, zadowolony uśmiech.
Sea obserwowała swoją starszą siostrę w skupieniu, a serce waliło jej w piersi ekscytacji, bo o to linki zniknęły i nic już jej nie podtrzymywało. Opadła szpon niże, ale to nic, bo kilka nieco bardziej zdecydowanych machnięć i udało jej się wzbić wyżej, odpychając powietrze tylko pod siebie.
Zdeterminowana, wyciągając ciało do przodu z wysuniętym łbem, ustawiła nieco inaczej skrzydła, aby tym razem machaniem zgarniać powietrze nie tylko pod siebie, ale i za siebie, co przypominało nieco wiosłowanie w wodzie, jak się nie raz bawiła, gdy przezwyciężała obrzydzenie to tych wielkich kałuż zwanych jeziorkami czy strumieniami. Ogonem, lekko napiętym, utrzymywała balans ciała, podkurczając łapki pod sobą. Wzleciała za siostrą do... ciepła. poczuła ten pęd pod sobą i wokół siebie, gdy napełniło jej błony, szarpiąc ją ku górze, gdzie wzniosła się z zaskoczonym piskiem ogon nad siostrę, nim zaufała słowom starszej samiczki i przestała machać skrzydłami. Zblokowała je w stawach tak, aby jak najkorzystniej wiatr wpływał pod jej błony, wypełniając je. Powietrze zdawało się popychać ją, dzięki czemu... po prostu zawisła w powietrzu.
Zaśmiała się nieskrępowana, rozglądając się z zapartym tchem wokół. Znowu wszystko wydawało się małe i tak mało istotne, była tylko ona i niebo.
Przekrzywiła łeb, aby złotą źrenicą odnaleźć fioletowe ciało siostry, wyginające się właśnie w skręcie. Zachęcona i coraz bardziej pewna siebie, machnęła żywiej skrzydłami, pchając powietrze pod i za siebie, korygując ciałem i ogonem swoje położenie. Następnie wystrzeliła głową w prawo, wyginając szyję w łuk, a za nią poszedł tułów, również przechylający się ku prawej, a zaraz potem ogon. Machnęła przy tym mocniej skrzydłami, dźgając prawym skrzydłem w niebo, machnąwszy mocniej lewym skrzydłem, jakby się odbijała od niewidzialnej przeszkody, lub od wodnego dna. Manewr ten, w ciepłym powietrzu sprawił, że zakręciła się praktycznie na czubku prawego skrzydła, robiąc bardziej pół obrót, niż sam skręt. Pisnęła zaskoczona pędem, a potem wyprostowała nieco sylwetkę, odbijając nieznacznie skrętem ciała ku lewej, i tym razem to prawe skrzydło nadawało szybszy pęd do skrętu, ogon również wygiął się w ów stronę wraz z głową, szyją i całym ciałem. Kiedy skorygowała swój lot, zaczęła machać szybciej skrzydłami, płynąć w powietrzu, aby wystrzelić z ciepłej masy powietrza ku siostrze. Nagle zrobiło się nieco chłodniej i praca skrzydeł była silniejsza, ale to już nie powstrzymywało samiczki. Bo o to obrała sobie kolejny cel. Celując nieco głową nieżej, machnęła kilka razy mocniej skrzydłami, dodając sobie pędu, a następnie lekko je złożyła, jak obserwowała to u siostry i wystrzeliła niczym mały zielony pociski, rozkładając skrzydła tuż pod siostrą, aby przelecieć nad nią, a po drugiej stronie wygięła ciałko ku górze, balansując odpowiednio skrzydłami, wznosząc się bardziej pionowo, machając skrzydłami w górę i w dół, aż zawisła nad grzbietem siostry, wyciągając swoje ciałko równolegle do niej, by przednimi łapkami poczochrać jej pierzastą kryzę.
– Chyba już zawsze będę latać, zamiast dotykać ziemi – zaśmiała się wesoło, ale w tym momencie spłoszyła się nieco, słysząc głośny krzyk... taty.
Gafa, Sese?
Nie od razu zrozumiała, że to do nich, dopiero słysząc Gheinę zrozumiała.
Uśmiechnęła się odrobinkę tylko nie pewnie, gdy dopadły ją w końcu rzeczywistość i strach przed nieznanym. Przecież tata przybył tutaj na wezwanie mamy, aby ją... przekazać. Jednak, czy tata mówił, że mama idzie z nimi?
Nagle zrobiła wielkie oczy widzą, co wyczynia jej siostra.
– Gheina! – Krzyknęła wystraszona, myśląc że siostra spada i zrobi sobie krzywdę, aż... ah, to było pikowanie?
Pokręciła łebkiem, a następnie ruszyła za siostrzyczką, jednak znacznie wolniej i nieco jeszcze nieporadnie. Skierowała się głową w dół, pozwalając sobie na skośne opadanie, ale sama wybrała jednak bardziej opadanie po spirali, gnąc swe drobne ciało ku prawej
Skrzydła machały mniej żywiołowo, bo nie chciała się wznosić, a opadać właśnie, jednak w bardziej kontrolowany sposób. Próbowała znaleźć przestrzeń pomiędzy gałęziami, aż dostrzegła w dole dwójkę dorosłych, Gheinę powalającego tatę i...
–Mama!
Ucieszyła się, widząc swoją rodzicielkę, jak wspina się zabawnie na swoje krótkie tylne łapki. Sea skierowała się ku niej, machając odrobię szybciej, ustawiając ciało nieco bardziej prostopadle, aby zaraz potem próbować skrzydłami wychamować pęd, machając trochę jak zrywający się motyl. Dała się pochwycić matczynym łapkom, opuszczając zmęczone skrzydła luźno po bokach. Wtuliła się do matczynej piersi, pocierając policzkiem o jej ciało i mrucząc z zadowoleniem, gdy jej zapach pokrywał jej ciałko.
– Widziałaś, mamuś? Umiem latać jak ptak, chociaż myślę, że ja jestem wróblem, a Gheina to sokół. Ale też kiedyś będę sokołem!
Podniosła łebek, rzucając siostrze roziskrzone spojrzenie.
Waląca Łuska Sytherai Grad Skał
Szmaragdowe ustronie
: 26 lip 2023, 19:38
autor: Grad Skał
Chwila była tak przyjemna. Niemal zapomniał, że ma aż dwójkę dzieciaków na niebie! Może i Syth potrafiła zgrywać niewiniątko, ale sama zachęcała go do brudnych myśli. I co miał niby robić. Nie reagować?
– Tak, zasady to coś bardzo ważnego w Mgłach. Radziłbym ci dobrze się z nimi zaznajomić. Pokażę ci je tylko...
i wtedy zobaczył ślepiami Lhatarka jak ktoś na niego pikuje. Westchnął ciężko.
– Daj mi moment.
Ustawił się w pozie jakąś ludzie nazwaliby pozą gotowości podczas judo. Lekko ugięte łapy, rozluźnione mięśnia skrzydeł oraz ogona. Nabrał powietrza i odetchnął spokojnie. Feniks skrzeknął widząc, że Aoha ani drgnie. Co on... chciał by ta mała góra mięsa w niego przywaliła? Wtem wojownik odwrócił się przodem do nadlatującej samiczki i uniósł przedni łapy. Jednocześnie wbił szpony skrzydeł w ziemię, podobnie jak kryształy ogona. Pochylił się niemal jak futbolista przyjmujący piłkę. Złapał ją. Odchyliło go do tyłu, prawie się przewrócił, ale pochwycił córkę jakby była wielką piłką.
– Ładnie to tak przerywać dorosłym rozmowę?
burknął pod nosem.
– Idźcie z Lhatarkiem do groty, ja muszę wezwać Mahvran do Syth. Z dorosłymi nie ma tak łatwo.
dodał i odstawił Gafę na ziemię. Jeszcze kilka księżyców i go przerośnie... ech widać, że szła w matkę.
Kiedy samiczki by się odwróciły, a on został sam z samotniczką położyłby łapę na barku i zaczął go masować. Na bogów, chyba mu go wybiła.
~ Mahvran, mam samotniczkę która chciałaby dołączyć się do stada. Właśnie opowiadam o kodeksie, ale może sama chce ocenić.
Sytherai Waląca Łuska Seaynah Infamia Nieumarłych
Szmaragdowe ustronie
: 26 lip 2023, 21:42
autor: Ostra Jazda
- Sama, trochę głupia nauka lotu pokazywała jak obie są od siebie różne, choć przecież były siostrami. Sea była Młodsza i być może bardziej strachliwa ale rosła na spokojniejszy egzemplarz niż Gheina która.. No właśnie. Czasami szło się z boku mieć wrażenie iż myślała sobie że jest nieśmiertelna.
Będąc bliżej ziemi, wiedziała już że nie zrobi swojego popisowego numeru ale nie wyhamowała, dając Wojownikowi ją złapać co spotkało się z głośnym ale bardzo szczerym, dziecięcym chichotem i krótkim "Łiiii". Jak zwykle Tata był niezawodny, zaskakiwał ją tym jaki był silny i pomysłowy! Nie wpadłaby na takie powstrzymanie Splunięcia Mantykory (bo w prawdziwej walce, cóż dorosłego smoka bez szwanku się tak nie zatrzyma) a jeszcze przez chwilę Tatko trzymał ją w górze..
Za jak bardzo dorosłą by się nie uważała, wciąż była dzieckiem. I miała bardzo dziecięce postrzeganie świata.
– Czy widzieliście państwo, niesamowity manewr Gradu Skał odwrócił przebieg pojedynku! Co za emocje! – krzyknęła uradowana, na pytanie ojca szczerząc kły. Tak, będzie mu w taki sposób przerywać rozmowy z innymi dorosłymi do usranej śmierci bo uważała to za bardzo zabawne ale też za każdym razem podobała jej się ta pomysłowość Aohy. Jeżeli wojownik dał jej taką sposobność, wygięła się jak węgorz i sprzedała mu buziaka w nos nim postawił ją na ziemi.
– No dooobra, tylko serio wróć na kolacje – wyszczerzyła ząbki a potem uśmiechnęła się do Syth a następnie podeszła do Młodszej. – Chodź, pokażemy Ci z Lhatarkiem naszą grotę – poczekała na reakcje a gdy już obie były gotowe, wzbiła się do lotu, lecąc za feniksem. Taaa, pewnie dorośli wrócą w środku nocy ale przynajmniej pokaże Sea jak się robi suszone paski z wołowiny, którymi paśli się oboje z ojcem. Może trochę za często?
Sytherai Grad Skał Seaynah
Szmaragdowe ustronie
: 27 lip 2023, 12:02
autor: Malachitowa Noc
Sea uniosła łebek, obserwują zajście z Gheiną i... tatą. To, jak ją pochwyca, ja siostra całuje go w nos.
Uśmiechnęła się lekko pod nosem, ale jednocześnie nieco zmarkotniała, ponieważ doznała uczucia, jakby w tym intymnym kręgu, nie było dla niej miejsca.
Czy ona też kiedyś będzie tak swobodna przy tym wielkim samcu?
Ostatni raz musnęła noskiem maminą pierś, zaciągając się jej kojącym zapachem, a następnie pozwoliła się odstawić na ziemię.
– Będę czekać, mamuś – szepnęła, idąc w kierunku siostry.
Znajdując się nieopodal samca, zerknęła na niego w zamyśleniu, a następnie nieśmiało otarła się o jego przednią łapę, by zaraz potem raźno odbiec do Gheiny, a gdy siostra wystartowała, samiczka odbiła się od ziemi, również rozprostowując skrzydła, aby zamachać nimi mocno i wznieść się jeszcze lekkim zygzakiem, aby ją dogonić.
zt
Szmaragdowe ustronie
: 28 lip 2023, 12:05
autor: Infamia Nieumarłych
- Samotniczkę? Rzadka sytuacja. Ciężko było wyżyć na ziemiach wolnych stad nie będąc, cóż, pośród jednego ze stad. Westchnęła, wiecznie zmęczona od ostatnich kilku księżyców. Zsunęła się leniwie ze skalnej półki, na której przyszło jej wypoczywać, obserwując majaczący w oddali obóz mrocznych elfów i rozłożyła skrzydła, wyrównując lot nim jej ciało zyskało szansę rozbicia się katastroficznie o ostre, górskie zbocze.
Do samca wysłała tylko krótki impuls sygnalizujący, że odebrała wiadomość i zmierza w wyznaczone miejsce. Nie znosiła długich, mentalnych rozmów, więc wolała załatwić temat pyskiem w pysk. Zamajaczyła na horyzoncie, przebijając się przez warstwę chmur i wylądowała gładko nieopodal. Dostrzegła Aohę – cóż za niespodzianka, kto by się spodziewał – oraz obcą samicę, która, jak mniemała, była głównym obiektem tutejszego zainteresowania.
Podeszła leniwym krokiem bliżej, by móc przeprowadzić z Nieznajomą w miarę normalną rozmowę, nie kryjąc się ze swoim spojrzeniem, które ciągnęła po całej długości wężowego ciała, jakby szukając konkretnych wskazówek. Jak zwykle, jej wzrok zdawał się nieco dłużej zawisnąć na pokrytej gęstym futrem piersi, szukając tam czegoś, co sugerowałoby powiązanie z łowcami smoków.
– Mahvran. – przyłożyła palce do piersi, po czym przeszła od razu do sedna. – Skąd zainteresowanie akurat Mgłami? Zakładam, że zdołałaś zasmakować aur pozostałych stad podczas swojego samotniczego życia tutaj.
Sytherai Grad Skał
Szmaragdowe ustronie
: 30 lip 2023, 20:35
autor: Minoderia Mirażu
- Odprowadziła pisklęta kolejnym spojrzeniem, po czym odetchnęła cicho. Drobinki maddary drgającej w powietrzu pozwoliły jej domyślić się, iż Grad właśnie wzywał przywódczynię Mgieł na miejsce. Rozluźniła nieco ciało, rozsiadając się wygodnie na puchatej zieleni, jaką miała pod sobą. Samiec ewentualnie zacząłby opowiadać o kodeksie, a ona, zdecydowanie mniej już zauroczona unoszącymi się na wietrze feromonami, przysłuchiwała się jego słowom, chłonąc kolejne zasady. Wprawdzie niespecjalnie interesował ją żaden wewnętrzny regulamin, lecz w jej interesie znalazło się niestety zadbanie o to, by sprawić dobre pozory, jeżeli chciała czerpać korzyści z przebywania w stadzie. Wysłuchała więc górskiego uważnie, od czasu do czasu przerywając mu ostrożnie, by o coś dopytać. Na ogół jednakże kodeks był dosadny i bezpośredni, toteż wątpliwości nie było wiele.
Finalnie dotarła do nich wysoka, półpustynna smoczyca o chylącej się ku ziemi posturze. Sytherai zlustrowała spojrzeniem ciemny łeb otoczony koroną kilku par rogów, kiedy ta lądowała nieopodal. Przedstawiła się, co wężowa skwitowała krótkim skinieniem łba, pozwalając jej mówić. Drobnostka, taka jak przerwanie jej teraz, mogłaby zostać przez nią negatywnie zarejestrowana.
– Sytherai. – rzuciła równie krótko, zaraz skupiając się na odpowiedzi. Ignorując wzrok wywerny wiodący teraz wzdłuż jej piersi, boków i po czerwonej grzywie, wlepiła wejrzenie własnych ślepi w onyksowe odpowiedniki, zanim się nie odezwała. – Prawdę powiedziawszy, sprawa rozchodzi się o moje pisklę. Moje i Gradu. – orzechowe tęczówki przeskoczyły na ułamek oddechu ku górskiemu samcowi, zaraz wracając na miejsce. – Życie w stadzie jest nieporównywalnie bezpieczniejsze, aniżeli życie na terenach wspólnych – szczególnie, gdy jest się w wieku kilku księżyców. Sama zamierzałam jedynie oddać córkę pod opiekę Gradu, jednak ten zaproponował mi dołączenie do Mgieł wraz z nią. Nie ukrywam, że propozycja ta jest o tyle kusząca, że nie musiałabym rozpatrywać każdego napotykanego nieznajomego, gdziekolwiek przebywam, jako potencjalne niebezpieczeństwo. Przede wszystkim nie musiałabym także rozstawać się córką na rzecz stadnej ochrony.
Przyjrzała się raz jeszcze łuskom o złotej barwie, na moment łamiąc kontakt wzrokowy. Uniósłszy łeb, kontynuowała.
– Dodatkowo łowy i gromadzenie zapasu dla rozwoju własnego czy swojego potomka z pewnością przychodzi łatwiej, gdy nie obowiązuje ścisła zapłata za korzystanie ze stadnych terenów. – uśmiechnęła się, unosząc kącik pyska. Mahvran, żyjąca na tych ziemiach z pewnością dłużej od niej, zapewne domyślała się, że samotniczka przeżyć musiała właśnie dzięki temu. Żar jednak zniknął w nieznanych jej okolicznościach, a także nie upominał się o zapłatę, więc... do takowej nigdy nie doszło. – Dodatkowa para łap z pewnością się przyda, by zaspokoić głód lub ewentualnie odciążyć obecnych łowców, bez względu na ich liczebność. Polowałam całe życie w strasznych warunkach, więc poniekąd mogę się wykazać.
Zamilkła, przyglądając się reakcji wywerny. Nie patrzyła na Grad, zupełnie tak, jak gdyby go tam nie było.
Infamia Nieumarłych × Grad Skał
Szmaragdowe ustronie
: 31 lip 2023, 17:43
autor: Grad Skał
Kiedy na miejscu zjawiła się Mahvran pochylił jej łeb jak przystało przed przywódczynią. Potrafił się przecież zachowywać, kiedy tego chciał. Cofnął się o krok dając do zrozumienia obu samicom, że teraz ich los leżał w ich własnych łapach. To znaczy... bardziej los Syth leżał w jej skromnych palcach. Namówił ją na dołączenie się i opowiedział o kodeksie oraz jego powadze kiedy czekali na wiedźmę.
Stał u boku Mahvran podkreślając gdzie leżą jego priorytety jeśli chodziło o stado. Jeśli ktoś jakimś cudem miałby jakieś do tego pytania. Co do postury, raczej zrelaksowana. Po prostu czekał na werdykt i tyle.
Infamia Nieumarłych Sytherai
Szmaragdowe ustronie
: 01 sie 2023, 16:42
autor: Infamia Nieumarłych
- Nie widziała po samicy oznak, sugerujących iż byłą sprzymierzona z łowcami. Na dobrą sprawę mogła być z nimi w ogóle niezwiązana. Pachniała... Cóż, po prostu smokiem, dzikim, ledwo nasączonym wonią jakiegokolwiek ze stad. W sumie to trochę czuć było na niej woń Aohy, ale nad tym Mahvran nie chciała się długo zastanawiać.
– No tak. Czego się nie zrobi dla swoich młodych. – mruknęła, przelotnie zerkając na wojownika. A więc miał już nie tylko Gheinę. Poczuła niesmak. Nie wobec samca, tylko wobec siebie. Przez całe swoje życie miała tylko trójkę potomstwa i żadne nie było tak naprawdę z jej krwi. Ale tylko jedno przeżyło. Nigdy nie zapomniała dwóch pierwszych.
Gdzieś w głębi duszy chciała czuć się spełniona także jako matka, ale nie było jej to dane.
Skupiła się z powrotem na Sytherai. – Jeżeli jesteś skłonna zaakceptować Kodeks i przysiąc stadu lojalność, wpuszczę ciebie na tereny moich smoków. Miej tylko świadomość, że to droga w jedną stronę. Nie będziesz mogła nigdy zrzec się Mgieł na rzecz Słońca, Ziemi, czy jakiejkolwiek innej grupy, jaka może tutaj zaistnieć. – podsumowała krótko, obserwując samicę bacznie.
Sytherai