Strona 45 z 47

Jezioro

: 23 sie 2023, 21:23
autor: Rytm Słońca

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Z zainteresowaniem równym rozmówczyni przysłuchiwał się jej słowom.
– Można zamknąć powietrze w bańce na łbie, ale to tylko chwilowe rozwiązanie. Samo, że tak to nazwę... "magiczne powietrze" nie pozwoli ci na oddychanie. Tak, jak i nie najesz się magicznymi owocami, ani nie napoisz się magiczną wodą. Dowiesz się o tym na pewno więcej, jak będziesz starsza. – przytaknął parę razy.

– Ciekawe. – Zareagował na informację o ostrości powietrza tym swoim jednotonowym głosem. Poruszył nieco bardziej skrzydłami na wodzie, ażeby pisklę wiedziało, że na prawdę go to ciekawiło!

Zaiskrzyły mu trochę czarne ślepia widząc dalsze zainteresowanie pisklęcia rozmową, zwłaszcza o czymś, co bardzo podobało się piastunowi.
– To miejsce na Wyspie Proroka, gdzie na tabliczkach spisane są dzieje tych ziem i wiele różnych ciekawych opowieści i legend. Dużo czytania, ale wciąga jak ruchome piaski. – spojrzał się w stronę, w którą mniej więcej znajdowało się opisywane przez niego miejsce. – Dziś czytałem legendę Nocnego Ciernia i Białego Kwiatu. Hm... – spojrzał się tym razem na ujście rzeki prowadzące z powrotem na tereny Słońca – Mam propozycję. Mogę ci ją opowiedzieć, a w międzyczasie zaczniemy płynąć w górę rzeki do naszego stada, co ty na to. – "zapytał" płasko, z przechyleniem łba na bok. – Pewnie twój tata się o ciebie już martwi. – dodał zachęcająco, obracając swoje ciało w wodzie w stronę domu.

//kończymy i zt?

Jezioro

: 25 sie 2023, 17:09
autor: Lilia na Wodzie
Pokiwała ze zrozumieniem głową na odpowiedź Rytmu. Czyli faktycznie tylko smoki ze skrzelami mogły poruszać się pod wodą bez ograniczeń. Nawet magia nie pomagała w tej kwestii.
To w sumie było swego rodzaju pocieszające. Bo inaczej pod wodą zapewne byłoby tłoczno, a tak...zazwyczaj Lilia miała całe podwodne królestwo dla siebie. Uśmiechnęła się na tę myśl.

Piastun był ciekawym smokiem. Nie było widać w jego pysku nic, oprócz neutralnej mimiki i ten jałowy, bezemocjonalny głos...Lilia raczej nie oceniała smoków i tak samo było w przypadku tego samca. Po prostu przyjmowała to, jaki ktoś jest. I tyle.

Ruszała leniwie łapkami na wodzie, ale rozłożone skrzydła faktycznie sprawiały, że musiała bardzo rzadko poruszać łapami, by utrzymać się na powierzchni. Z ciekawością i zatraceniem więc posłuchała o owym Skalnym Gigancie. Bezwiednie powiodła wzrokiem w kierunku, który wskazał jej Rytm. Czyli tam gdzieś musi być ta historia Wolnych Stad.

Spojrzała na rzekę, która prowadziła do domu i pokiwała głową.
Dobrze, ale musisz mi najpierw odpowiedzieć na jeszcze jedno, ważne pytanie. Czy...są tam zapiski może o tym, jak powstała maddara? I...Tarramie? – o to drugie raczej jej się wymsknęło pytanie. No ale co poradzić. Mleko się wylało, a ona sama szybko zadała kolejne pytanie, które miało zamaskować to zmieszanie. – A i jaka historia do tej pory ci się najbardziej podobała? – no, to też w końcu było ważne, prawda?

//jeszcze po jednym poście przynajmniej proszę!

Jezioro

: 01 wrz 2023, 23:53
autor: Rytm Słońca
– Rety, na boga Mody, nie wypowiadaj tego imienia na głos. Kto ci o nim powiedział. – Aż się prawie chwycił skrzydłami za głowę, ale zorientował się, że ta gwałtowna zmiana jego powierzchni na wodzie lekko by go podtopiła. – Um... Oczywiście, że są... zapiski o tych... zagadnieniach. – Mimo ciągle stałego tonu głosu było wyraźnie słychać, że nieco był tą sytuacją zaniepokojony. – Do tej pory moją ulubioną jest historia Skalnego Giganta, jak się tu znalazł. – Dodał potem szybko, żeby zapomnieć o poprzednim pytaniu, choć pewnie będzie ono rezonowało w jego łebku jeszcze długo. Jeśli chodzi o historię z Gigantem, był też cichym fanem tego, że tę historię spisał też i dawny piastun Słońca! To znaczy, Ognia, ale to w zasadzie teraz to samo stado. Sam był ciekaw czy kiedyś będzie mu dane doświadczyć na własne oczy jakichś wielkich wydarzeń, choć chyba najazd Łowców Smoków się już do takowego kwalifikował.

// oki, wybacz, nie zauważyłem twojego posta bez pinga ;) Liliowa Łuska

Jezioro

: 04 wrz 2023, 21:36
autor: Lilia na Wodzie
Podrapała się po głowie. Tata? Chyba tata jej powiedział. A może wcale nie? W końcu chyba mówił tylko o bogu śmierci, który odebrał mu głos. Ale chyba nie wypowiadał jego imienia. Skąd więc je znała? No właśnie...skąd? Skonsternowana pokręciła głową.
N-nie wiem...
I odetchnęła z ulgą, gdy Rytm opowiedział jej o swojej ulubionej historii.
To...może opowiedz mi o tym, jak się pojawił tu, gdy będziemy wracać do domu? – zagaiła. Wciąż nie będąc pewna, jak się czuje Rytm. Mimo jałowego głosu, jakoś podświadomie czuła, że wspominanie o Tarramie nie było dobrym posunięciem. Musiała odwiedzić w końcu świątynie i odkryć, czemu ją tak ciągnie do tego wyklętego boga.

//to ja przepraszam, że zapomniałam pinga zrobić! Rytm Wydm

Jezioro

: 21 lis 2023, 20:54
autor: Ostatnia Nadzieja
Ikka dawno nie rozmawiała ze swoją pierwszą koleżanką w stadzie i tęskniła. Tęskniła bardzo za niezobowiązującymi, niedołującymi rozmowami. Od jakiegoś czasu stała po brzuch w zimnej wodzie i zastanawiała się nad wszystkim, co do tej pory przeżyła. Pozwalała myślom dryfować, po czym zebrała się w sobie (nie wiedziała ile czasu jej to zajęło) i wysłała ciche, mentalne zaproszenie.
~ Czy chciałabyś przyjść i pogadać? Albo cokolwiek? – brzmiała nieporadna wiadomość mentalna wysłana do Wyśnionego Szczęścia.

Wyśnione Szczęście

Jezioro

: 24 lis 2023, 10:56
autor: Cisza po Lawinie
Wahała się, czy przyjść. Ostatnio miała dużo takich myśli, nie tylko wobec starych znajomości, ale i nowych. Nie chciała jednak zawieść Ikki, która prawdopodobnie potrzebowała jakiejś kotwicy, aby wrócić do życia codziennego po długiej żałobie.

Więc się zjawiła.

Wcześniej, rzecz jasna, krótko dała jej mentalną odpowiedź twierdzącą, po czym ruszyła w wyznaczone miejsce. Tym razem teren wspólny, co było niemałym zaskoczeniem. Rzadko smoki z tego samego stada wędrowały poza jego granicę – bo i po co?

Wylądowała nieopodal brzegu. Po złożeniu skrzydeł spojrzała na łowczynię i nie mogła powiedzieć, by jej stan odbiegał od tego, co ostatnio widziała. Biedaczka.
Cześć – rzuciła niezobowiązująco, niepewna o czym mogłyby porozmawiać.

Ostatnia Nadzieja

Jezioro

: 27 lis 2023, 17:47
autor: Ostatnia Nadzieja
Raczej nie spodziewała się odzewu. Ale miło się zaskoczyła, gdy jednak koleżanka odpowiedziała. Czekała więc cierpliwie, aż w końcu przybyła. No i to tyle jeśli chodzi o to, jak się powinna zachować. Wciąż stała w tej wodzie, ale teraz odwróciła się do Wyśnionego Szczęścia i skinęła jej głową w geście powitania.
Hej, cieszę się, że przyszłaś... – zaczęła niezgrabnie, bo i nie wiedziała za bardzo, co powinna powiedzieć.

Wyśnione Szczęście

Jezioro

: 28 lis 2023, 3:02
autor: Cisza po Lawinie
// uznam, że już tu osiwiałam na zimowe futro :p

Trzymała się z dala od znajomych przez ostatnich kilka dni. Nadal nie ufała temu, że każdy ją rozpozna, co było zasadniczo głupie – wszak zapach czy głos pozostały niezmienne. Biały pysk przechylił się na boj, gdy Ostatnia Nadzieja odezwała się w wyraźnym skrępowaniu.

Bealyn też nie wiedziała, co można w takiej chwili uznać za dobry temat. Pogoda? Nudne. Samopoczucie? Okrutne. Polowanie? Oklepane. Wspomnieć o małżeństwie w jakie się wkopała? Tajemnica.

Nabrała powietrza w płuca i cicho westchnęła.
Nie miałam powodu, żeby tego nie zrobić – zapewniła i powoli usiadła na brzegu. Zerknęła dookoła. – Rzadko bywam na terenach wspólnych. Co cię tu sprowadza? – czyli postawiła na nudę, niech będzie.

Jezioro

: 25 gru 2023, 21:44
autor: Ostatnia Nadzieja
Ikka zdziwiła się widząc przyjaciółkę...znajomą? Sama już nie wiedziała, jakie relacje je łączą. Jedno było pewne – była śnieżnobiała! Pierwszy raz widziała zmianę futra u północnych, dlatego widać było w jej ślepiach zdziwienie, nie tylko jej przybyciem, ale i wyglądem. Była jednak na tyle taktowna, że przemilczała to wszystko i w końcu pokiwała głową, gdy jej zdziwienie zostało zastąpione lekkim zasępieniem.
Szczerze...nie mogę być w obozie. Jest mi tam ciężko...Chyba po prostu muszę odpocząć i poszwendać się tam, gdzie nie mam wspomnień... – odparła po chwili namysłu, po czym zerknęła ciekawa reakcji Szczęścia.

Wyśnione Szczęście

Jezioro

: 12 mar 2024, 18:12
autor: Prip
Jakiś czas później Prip zaprosiła Veir na wspólny spacer. Nie trzeba wnikać w jaki sposób tego dokonała, jednak skupiając się na istotnych rzeczach, to kapłanka czekała na smoczyce koło jeziora. Dzisiaj była nawet urokliwa pogoda. Bez ubrań na pewno bardziej czułaby przyjemny wiaterek, który to był jednak odpierany przez dość gruby materiał. Samica siedziała sobie spokojnie, doglądając, czy przypadkiem Veir się już nie zbliża. Jako tako czuła, że dzisiejszy dzień należał do tych przyjemniejszych. Czuła na sobie dotyk monolitu, a to było najważniejsze!

Ołtarz Wyniesionych

Jezioro

: 14 mar 2024, 3:27
autor: Ołtarz Wyniesionych
Kapłan zawsze dogada się z innym kapłanem, nawet jeżeli wzajemnie nie przekonają się do swojej wiary. Mimo wszystko byli to swego rodzaju sojusznicy, prędzej zdecydowanie podałaby łapę wyznawcy niszowej (dla Wolnych Stad) religii, niż komuś, kto wyznaje bogów Wolnych Stad.
Zbliżyła się do miejsca, w którym miały się spotkać. W przeciwieństwie do Prip, ubrana była tylko w szklane ozdoby, jeżeli nie liczyć grubego futra. W temacie szkła, przybyło jej trochę biżuterii. Dodatkowa obręcz na łapie, ogonie i kilka pierścionków na palcach łap i skrzydeł. Wynikało to z pewnej tradycji, czyli im wyższa pozycja w hierarchii, tym więcej kwarcowych świecidełek na ciele, a Veir zaliczyła awans na starszą czarodziejkę!
– Witaj. – Rzuciła krótko, kojarząc, że to słowo było w języku Prip całkiem podobne do języka wspólnego. – Um... jak się masz? W Wolnych Stadach? – Rzuciła nieco nieśmiało, nie była pewna, ile kapłanka monolitu nauczyła się mowy Wolnych Stad. Veir musiała ją przed czymś ostrzec, tylko jak to tutaj ubrać w najprostsze słowa...
– Uważaj na niszczyciela kapliczek, heretyka. Nie szanuje innych religii, zniszczył moją i może też podobnie zadziałać z ołtarzami monolitu, o ile jakieś stworzyłaś. – Wytłumaczyła, tworząc iluzję swojej kapliczki. Była nieco mniejsza niż oryginał, wielkości głowy smoka. Oprócz tego zachowała wszystkie szczegóły. W pewnym momencie Sakralna szybkim ruchem sprawiła, że twór rozpadł się na kawałki, mniej więcej tak jak ta prawdziwa. Było widać oznaki jakiegoś palenia. Veir nie zdawała sobie sprawy, że na jej ołtarzyku istniał wtedy symbol monolitu, zbyt bardzo było pochłonięta widokiem swojego miejsca kultu w ruinach. Liczyła tutaj przede wszystkim na sojusznika w walce z osobnikiem, który dopuszczał się tych aktów. Na pewno nie spocznie na jednej zniszczonej kapliczce... poza tym, może Prip wie o nim coś więcej?

Prip

Jezioro

: 23 mar 2024, 19:28
autor: Prip
Prip wsłuchiwała się w słowa Veir chcąc wyłapać jak najwięcej słów. Trochę się podszkoliła od ich ostatniego spotkania, dlatego też przy pomocy maddarowej iluzji jako tako zrozumiała, że na tych ziemiach grasuje wróg. Wróg który nie tylko zbezcześcił kapliczkę fioletowej, ale i sam monolit! A to oznaczało jedno. Śmierć! Wrogowie monolita nie mogli od tak chodzić z ciężarem takiej winy. Jedynym odkupieniem była śmierć! Dlatego też dobrze wiedziała co zrobić!
– eto uzhasno! znaco... eto straszno! – Powiedziała z oburzeniem! Dupnęła łapą w ziemie, którą wskazała potem na północ. – Idem k monolitu. On sobirayetsya ubit' etogo sukinogo syna – Zaraz potem przesłała mgielnej wizje jak odziani w podobny strój co Prip ludzi. Jednak w porównaniu z tymi z wojny, ci byli o wiele lepiej uzbrojeni. Pancerze zdawały się być z najwyższej półki. A stożkowate na wzór monolitu hełmy emanowały nienaturalną wolą. Wolą jedynego. Wspaniałego! Monolitu. Zaraz potem dodała. – my dolzhny ubit' vraga. – Pokiwała zaraz na potwierdzenie. Nikt nie będzie niszczył im kapliczek! A jak już, to niech przygotuje się na ich zbrojne ramie! Aż się zagotowała.

Ołtarz Wyniesionych

Jezioro

: 27 mar 2024, 23:37
autor: Ołtarz Wyniesionych
Och! Veir doskonale znała to oburzenie, jak dobrze, że się rozumiały. Co prawda nie wiedziała, że to dlatego iż Prip wcześnie tę kapliczkę lekko zdewastowała znakiem monolitu, ale to nawet nie porównuje się do tego, co wyczyniał tajemniczy świętokradca.
Zrozumiała kilka słów, które brzmiały podobnie do tych z języka wspólnego, chociażby "straszno", czy bardzo pasujące do sytuacji "sukinsyna". Zdziwiła się widząc... wizję ludzi! Pierwszą myślą Veir byli oczywiście łowcy smoków, ale wyglądało na to, że to jednak słudzy monolitu. Fioletowołuska, jako osoba bardzo interesująca się kulturą i historią (niekoniecznie wywodzącą się z Essyanu) była bardzo zaciekawiona. Czy kult monolitu wywodził się od ludzi?
– Ludzie? Monolit? Człowiek? – Zapytała, licząc, że jej ciekawość zostanie zaspokojona. Czy to możliwe, że żyli w swego rodzaju harmonii, jak w Azylu, o którym Veir opowiadała Ebrill?
– Gdy go znajdę, połamię mu wszystkie kości w ciele. – Wytłumaczyła z większą agresją w tonie, raz jeszcze wskazując na swoją iluzję, która po chwili zniknęła.
– Uciekł, tchórz. Nie wiem, gdzie go znajdę, ani nawet jak wygląda. Ale musimy go znaleźć. – Dodała. Jeżeli rzeczywiście ten osobnik chciał coś pokazać, to chyba tylko brak odwagi, bo już nigdy nie pokazał się w miejscu ołtarzu ponownie.

Prip

Jezioro

: 11 kwie 2024, 14:57
autor: Prip
Jako, że Prip nie pochodziła z tych terenów nie rozumiała zdziwienia Vier. Ludzie w jej stronach nie byli tak powszechni, a tych których znała byli całkowicie podlegli Monolitowi. W ich wierze nie liczyła się rasa. Nie liczył się kolor upierzenia, ani to czy chodziło się na dwóch, czy czterech łapach. Ochrona Monolitu wnosiła się ponad wszystkie te nieistotne drobnostki, bowiem kiedy on powróci każdy będzie równy, aby zaznać jego błogosławieństwa.
Dlatego też zaraz przesłała Vier kolejne obrazy. Przedstawiały one już nie tylko ludzi, ale i inne rasy. Po wzroście można było rozpoznać niziołki oraz krasnoludy. Generalnie można byłoby stwierdzić, że była to przypadkowa mieszaka. Jednak kolumna tak samo ubranych istot kierowała się ku starej fortecy na klifie. Owa forteca sprawiała wrażenie, że stała ona od dawna, a jej nieboskłon był zasłonięty przez burzowe chmury, gdzie śnieg z deszcze zdawał się nieprzerwanie padać na okolice. Zatrzymała się na obrazie fortecy mówiąc. – Tam yest' dom – Powiedziała z widoczną dumą.
– Khoroshiye lyudi. Oni pomogli mne. Oni otvezli menya k monolitu, i on zabral menya vnutr'. – Próbowała jakoś wytłumaczyć sprawę z ludźmi.
– Pozovi yego syuda, etogo sukinogo syna. – Powiedziała ze złością! Oczywiście pokazując, że chodzi jej o wiadomość mentalną! Niech pośle wiadomość na wolne stada. Jak będzie miał na tyle odwagi to się tutaj zjawi.
– ili otvedite yego na territoriyu monolita. My ub'yem yego tam –


Ołtarz Wyniesionych

Jezioro

: 12 kwie 2024, 22:19
autor: Ołtarz Wyniesionych
Hmm... ciekawa była ta forteca monolitu. Robiła wrażenie, chociaż była trochę stara... mimo wszystko religia to nie świątynie i nie święte pisma, tylko wierni, a Monolit zdawało się wyznawać wielu. Jako iż Prip podzieliła się takim hm, osobliwym obrazem, Veir była zobligowana do pokazania swojego domu.
Wyobraziła sobie święte miasto – Horgrfold. Otoczony był murami z ciemnoszarego, lekko rzeźbionego kamienia, smoki mogły łatwo nad takim przelecieć, ale co innego ludzie. Do tego chronił przed wiatrem, przynajmniej delikatnie. W sercu znajdował się duży, wręcz olbrzymi targ z licznymi budynkami, zawsze ktoś tam handlował, w tym smoki z innych państw i ludzie odziani w bardzo grube skóry zwierząt. Za murami znajdowało się mnóstwo wysokich drzew, był tam bowiem główny las, w którym horgifellscy łowcy polowali na zwierzęta. W Horgrfoldzie znajdowały się liczne świątynie, w tym jedna bardzo okazała, stworzona z marmuru. Jej ściany były rzeźbione tak, żeby przedstawiały na sobie historię państwa. Pod nimi zawsze były dary dla tego, kto tam mieszkał, zwali go Wybrańcem. Były to ozdoby, kosztowności, ale też... dzbanki z krwią. Mimo silnych wiatrów, świeczki postawione przed świątynią nigdy nie gasły.
W Horgrfoldzie była także gigantyczna budowla, która zdawała się sięgać do samego nieba, [była wyższa od antycznej Wieży Babel], to Wielkie Wrota, które były no cóż, bramą z pustym środkiem! Pokryte licznymi runami, a pod nimi podobnie jak z Świątynią Wybrańca, postawione były przedmioty. Były to jednak podarki dla zmarłych, ich ważne przedmioty. Było to według wierzeń horgifellczyków przejście między światem żywych, a umarłych. Potem wizja pokierowała Prip dalej... mijała liczne budynki Horgrfoldu i zmierzała w kierunku gór, które służyły jako część muru, tylko naturalnego. W środku było mnóstwo jaskiń, a każda z nich zabezpieczona drewnianymi wrotami, zdobionymi. Jedne z nich otwarły się, by ukazać smoki, ucztujące razem, gdy na zewnątrz panował niesamowity ziąb. Opowiadali sobie historie o bogach, a wśród nich znajdowała się nieco młodsza Veir, mająca mniej ozdób niż teraz.

– Jedliśmy razem i opowiadaliśmy sobie historie. Właściwie... chciałabyś się ze mną najeść? To też swego rodzaju tradycja. – Zaproponowała, wyciągając dwa kawałki mięsa z torby [4/4 mięsa, suszone], zawsze nosiła co nieco dla swoich dzieci i kompanów, albo nawet dla siebie.
– To mój dom. I rozumiem, nie wszyscy ludzie są źli. Ci w mojej wizji byli... w porządku. – Odpowiedziała Prip. Nie była pewna, czy gdyby liczebności tych dwóch ras zamienić ze sobą, to czy dwunogi nie wybiłyby ich. Pewnie tak by było. Byli grzeczni, gdyż stanowili znaczącą mniejszość.
– Hm, wiadomość mentalną? Może to jest sposób. – Dodała na koniec. Ale najpierw się najedzą! Zaraz wyślą w świat informację dla Świętokradcy.

Prip

//4/4 mięsa ode mnie dla Prip

Jezioro

: 12 kwie 2024, 23:27
autor: Prip
//na razie tylko cześć z jedzeniem

Prip nie odmówiła posiłku, który to na pewno ukoiłby jej już lekko dokuczliwy głód. Oczywiście jak na nią przygotowała wszelkie środki ostrożności! Takie jak zakrycie się płaszczem podczas posiłku, bowiem nie lubiła wystawiać pyska na światło dzienne. Dlatego też po zakryciu się, sama zdjęła maskę tak, aby na spokojnie spożyć jedzenie, a jadła raczej powoli. Ciesząc się smakiem oraz aromatem. To nie przeszkadzało jej oczywiście w mówieniu, co na pewno sprzyjało rozmowie.

Ołtarz Wyniesionych

Jezioro

: 01 lip 2024, 15:28
autor: Deliryczna Maligna
  • P.o raz pierwszy postanowiła zaryzykować i opuścić ziemie Słońca, celem zbadania dziwacznego wymysłu, jaki tutejsze smoki ochrzciły mianem Terenów Wspólnych. Dla kapłanki był to iście głupi wymysł. Nauczono ją, że nie ma czegoś takiego, jak teren neutralny. Wszystko do kogoś należy. A jeżeli nie – należy to zabrać, aby miało właściciela i obrońcę zarazem.

    A jednak tutejsze smoki lądowe miały skrajnie inne poglądy od Ts'shalliru. Nie mając innego wyboru, jak się dostosować, smoczyca leciała nad obrzydliwie nudnym, pustym lądem, by w końcu – z ulgą! – dostrzec w dole znajomy blask powierzchni wody. Jezioro nigdy nie miało szans dorównać swoim gabarytom i aparycji morzu, ale i tak było o niebo lepsze od suchej trawy mieniącej się rzygawiczną zielenią. O pustyniach nie wspominając.

    Zniżyła mocno lot, by poświęcić się leniwemu szybowaniu tuż nad powierzchnią jeziora, zostawiając w wodnej tafli smugę budowaną przez tworzony przez pęd jej lotu wiatr.


    :: Ereon ::

Jezioro

: 01 lip 2024, 19:40
autor: Ereon
Samotnicze życie prowadzone przez samca na tutejszych terenach ciągnęło się zaledwie dwa księżyce. W dalszym ciągu nie znalazł sobie stałego miejsca – żadne nie odpowiadało mu dostatecznie. Widział, oczywiście, upragnione góry, jednak nie był pewien czy powinien decydować się na schronienie leżące tuż przy granicy. Lepiej było się nie wychylać – mimo braku znajomości panujących w tymże miejscu obyczajów, w stanie był się domyślić, że tolerancja intruzów była nikła. Jak wszędzie.

Upał wyjątkowo mu doskwierał. Górskie partie mające udział w mieszance składających się na niego ras mocno podkreślały swoją obecność. Przyzwyczajony do siarczystych mrozów archipelagu Aygheor, w których otulinie został wychowany, czuł niemalże jak całe jego ciało płonie wraz z Ymenar górującym bezlitośnie na niebie. Och, ile by dał, by ustąpił teraz nocy. To jednak było jego miejsce dopóki dzień nie krył się za horyzontem. Nie można było tego w żaden sposób zmienić.

Leżał więc tak z łbem wyciągniętym w przód, z rozpostartymi po bokach błonami skrzydeł, na brzegu jeziora. Nie przepadał za moczeniem się, jednak w dalszym ciągu sporadyczne powiewy wiatru niosły ze sobą niewielkie ochłodzenie jeziornej bryzy. Mrużył ślepia, pozostając wrażliwym jedynie na dźwięk. Czasem zaschło mu w gardle, ale nie mógł zrobić nic więcej ponad wyciągnięcie pyska, aby zanurzyć go w płyciźnie i choć w niewielkim stopniu ukoić pragnienie. Gorąc był wykańczający.

  • [ Deliryczna Łuska ]

Jezioro

: 04 lip 2024, 8:08
autor: Deliryczna Maligna
_
B.łękitne, żywe ślepia dosyć szybko wyłapały zarys smoczej sylwetki, gdy pojawił się on na krawędzi zbliżającego się do niej stopniowo horyzontu. Zmarszczyła lekko pysk, z czasem dostrzegając więcej szczegółów. Obcy smok albo był umierający, albo dawał straszny pokaz lenistwa i braku ostrożności. Dlaczego tutejsze smoki były tak ufne? Gdzie podziała się ich wrodzona ostrożność?

Nie zatrzymywała się – przynajmniej na razie nie. Jeżeli Nieznajomy nie posiadał instynktu samozachowawczego, to najwyraźniej ona także nie. Wciąż szybowała nisko, tuż nad poziomem wody, stopniowo zbliżając się do wypoczywającego na skraju jeziora samca. Jej pokaźnych rozmiarów sylwetka z czasem stawała się większa i wyraźniejsza, z czasem sugerując potencjał niechybnego, frontalnego zderzenia... Lub przynajmniej nieprzyjemnego zahaczenia o siebie nawzajem.

Obudziła się jej podła, ryzykancka strona – czy samiec ukorzy się i wycofa, umożliwiając jej kontynuowanie trajektorii lotu, czy utrzyma swoją pozycję?


:: Ereon ::

Jezioro

: 04 lip 2024, 19:56
autor: Ereon
Sprawiający wrażenie nieustannego zbliżania się odgłos trzepotu skrzydeł wymusił na samcu otwarcie jednego oka. Niewielką chwilę zajęło zmęczonemu od upału ślepiu wyostrzenie obrazu. Prędko rozpoznał nieznajomą mu, acz smoczą sylwetkę, kołyszącą się na styku błękitu nieba z niebieskawym odcieniem spokojnego jeziora, falującego i lśniącego od słońca. Dotarł go słony zapach i być może bardzo subtelna woń, która łączyła parę smoków, które już poznał. Do drugiego ślepia wkrótce dołączyło drugie. Choć porządnie przygrzało łeb wywerny, w dalszym ciągu wykazał zainteresowanie. Tor lotu zbliżającej się samicy zdecydowanie mu się jednak nie spodobał. Być może jedynie mu się wydawało, ale widziany obraz podpowiadał, że nieznajoma zmierza prosto... na niego.

Pozwolił jej zbliżać się w ten sposób, wszak może nie zamierzała wcale go omijać, zderzać się, a zatrzymać się w wodzie tuż przed nim. Przywykł, że smoki z tutejszych stad były raczej zaciekawione samotniczym przybyszem, więc nie zamierzał uciekać. Nie musiał jednak zbyt długo czekać na rozwinięcie sytuacji. Postanowił coś zrobić – wszak ewentualne zderzenie, do jakiego mogło dojść, jeśli samica nie zatrzyma się, lepiej było przyjąć na siebie, gdy nie leżało się płasko na ziemi. Wsparł się więc na uskrzydlonych ramionach, unosząc grzbiet na dwa metry wysokości swojego wzrostu. Napiął ciało, w szczególności mięśnie okalające barki czy grzbiet, a także zaparł się szponami, by w razie konieczności lepiej przeżyć spotkanie z rozpędzonym, uskrzydlonym pociskiem.

  • [ Deliryczna Łuska ]

Jezioro

: 05 lip 2024, 8:08
autor: Deliryczna Maligna
_
J.ej plan na udowodnienie swojej wyższości szybko zaczął się... Cóż, psuć. Zakładała, że samiec się wycofa i ustąpi jej drogi, a ona poleci dalej, dumna z siebie jak nigdy. Niestety, przez swój młody wiek i brak doświadczenia w faktycznych, smoczych interakcjach, znacząco nadpłaciła za swoje możliwości. Zdała sobie z tego sprawę, gdy samiec zaparł się skrzydłami w podłożu i podniósł. Był spory. Większy od niej, nawet gdy sama podnosiła swoje ciało ku górze po wylądowaniu.

Fuknęła cicho. Szlag by ją trafił, jeżeli się wycofa, nawet jeżeli w tej grze nie było żadnego konkretnego celu. Ot, chciała coś udowodnić samej sobie, podirytowana i zgorszona podejściem jej nowego stada do morskiego ładu – a raczej jego braku. Wciąż lecąc frontalnie ku samotnikowi, dopiero w ostatniej chwili niezwykle gwałtownie wyhamowała, ustawiając ciało pionowo i rozpościerając skrzydła oraz błony, wymuszając na swoim ciele gwałtowne zatrzymanie się. A cały ten nabrany pęd wytworzył potężne uderzenie powietrza, które brutalnie zaatakowało wodę jeziora, wzniecając ją w powietrze i wyrzucając częściowo do przodu – prosto na samca, znajdującego się teraz niecałe dwa ogony przed nią.


:: Ereon ::