Strona 42 z 53
: 07 paź 2021, 16:43
autor: Aberracja Światła
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
– Tutaj imię? Ty nie-tutejszy? Wtedy bardzo ładnie mówi... jak na "nie-tutejszy". – Nie potrafiła znaleźć ładniejszego słowa na określenie smoka nie pochodzącego z tych ziem. Musiała więc powtórzyć swój zlepek słów.
– Huang... czym jestem shi-ije? – Starała się powtórzyć słowo najpodobniej do tego, jak wypowiadał je Cytrynowy. Czyżby jakieś określenie tutejszych, którego nie znała? Hmm...
Słuchając jego odpowiedzi zanurzyła łuskowaty koniuszek pyska w ciepłej wodzie. Wstrzymała oddech, ponieważ woda zalała również jej nozdrza. Najchętniej cała zanurzyłaby się w tym ciepełku, ale to nie teraz, za dużo świadków.
– Piękne źródła, interesujące smok? Hm, jeśli to o mnie to co interesujący lub... piękny w Kizoku? – Podniosła wyżej łeb. Była pewna że chodzi mu o akcent lub ogólnie inny język. Tutejsze smoki nie potrafiły docenić pięknych, zadbanych piór. Ani wspaniałej, szlachetnej rasy i uniżali ją do zwykłej wywerny. Co poradzić. Inne tradycje, zwyczaje to i inne priorytety.
Obserwowała go uważnie nie ruszając się z miejsca. Prędzej powiedziałaby że on, a w szczególności jego niesamowite ozdoby były piękne. Ba, piękniejsze od wszystkich jej piór i piór jej brata!
: 07 paź 2021, 19:10
autor: Kryształowy Karp
Wyszczerzył białe zęby, gdy smoczyca pochwaliła jego mowę. Kizoku była pierwszą, która zwróciła na to uwgaę.
– Huang dużo mówi, dlatego szybko uczy się języków. Żył jakiś czas w wiosce elfów, które władały smoczą mową biegle – wyjaśnił z dumą, strosząc futro na szyi i ogonie. – W stronach Huanga słowa shijie używa się do smoczycy z tego samego klanu, gdy należy do niego dłużej. A więc Starsza Klanowa Siostra – odpowiedział potem na pytanie o zwrot.
Westchnął cicho, gdy podczas krótkiej chwili milczenia zauważył kątem oka swoje odbicie w wodzie. Jego futro zdawało się sterczeć na każdą możliwą stronę jeszcze bardziej niż zwykle. Podniósł łapę i nieco przygładził wyjątkowo irytujący fragment, po czym na powrót skupił się na smoczycy. Poruszył uszami na zadane przez nią pytanie, nie tracąc pogodnego nastroju i entuzjazmu.
– Ten adept uważa, że w Kizoku-shijie jest dużo interesujących i pięknych rzeczy. Ma na przykład dodatkowe skrzydła i oczy w różnych kolorach. Shijie ma też bardzo piękne pióra, takie lśniące i czyste. Huang jest pewien, że są bardzo miłe w dotyku i chętnie by je dotknął, gdyby shijie wspaniałomyślnie wyraziła zgodę – odparł, na koniec nie kryjąc lekko szelmowskiego uśmiechu, ale mimo to nie ruszył się ani na krok; nie był fanem dotykania innych smoków wbrew ich woli, szczególnie, że mogło to wywołać negatywną reakcję, czego wcale nie chciał.
: 08 paź 2021, 0:11
autor: Aberracja Światła
Skinęła łbem na odpowiedź Huanga. – Interesujące. Jak mówi do samiec, który należy krócej do ten sam klanu? – Odpowiedziała i zaśmiała się krótko, cichutko. Spodobało jej się to słowo, bardzo rzadko go używała i pewnie gdyby nie Cytrynowy to nawet by o nim zapomniała. Bezskrzydły był naprawdę "interesujący". W końcu też nie tutejszy, ale nie pochodził ani z Azat, ani Pogersa, a tym bardziej nie z Versia, czyli nie był jednym z "nich". Obcy-obcy. Trochę jak.... Morax? On chyba też wychował się daleko stąd? Hmm...
Obserwowała jak próbował łapą wygładzić napuszone futerko. Podniosła swoje łapo-skrzydło, zastanawiając się nad tym samym. Poprzestała jednak na wpatrywaniu się jedynie w palce swojego skrzydła. Chyba nie były takie rozciągliwe i zwinne żeby mogła ogarnąć w ten sposób swoje piórka. Z rozmyślania wyrwały ją słowa, znaczy się komplementy Huanga. Oh, jak wspaniale że ktoś w końcu zauważył! Gdyby smoki się rumieniły to jej bielutkie łuski byłyby w tym momencie różowiutkie. Łagodnym, płynnym ruchem zapozowała jeszcze w trakcie jego wypowiedzi. Uniosła swoje prawe, wielkie skrzydło, ukazując schowane mniejsze, złożone i zarzuciła ogonem na bok. Rozpostarła lotki na końcach uniesionego skrzydła oraz wachlarz na końcu ogona. Chętnie wykonałaby nawet mały taniec, ale brat zawsze jej zabraniał. W końcu, no, "nie wypada".
Na propozycję dotknięcia jej piórek wróciła do normalnej postawy. Nie tylko mu się podobają ale chce też doświadczyć ich wspaniałości? W końcu ktoś normalny! Zdystansowane smoki nie wiedziały co traciły! Ale nie mogła tak po prostu dać się dotknąć. Bo choć była kochaną, puchatą kuleczką, to od nieznajomego samca chyba mogła wymagać czegoś w zamian? – Hm, ja wyrazić zgodę jeśli wymiana. Dotyk za dotyk, pióro za futro. – Uśmiechnęła się miło. Chyba jeszcze nie miała okazji dotknąć długiego futra. Ciekawiło ją jaką ma fakturę. Czy było szorstkie, czy miękkie... Grube włosie czy cieniutkie. Cofnęła się o krok i czekała na odpowiedź.
: 09 paź 2021, 8:40
autor: Kryształowy Karp
¢Rozumienie dziwnego sposobu używania mowy tutejszej było nieco utrudnione, ale Huangowi to nie przeszkadzalo. Był w stanie ogarnąć z kontekstu o co chodziło. Na pytanie Kizoku uśmiechnął się nieco szerzej, wyraźnie zadowolony z opcji podzielenia się swoim językiem.
– Shidi – odparł. – Czy Kizoku-shijie też jest nietutejsza? – Przechylił głowę nieznacznie na bok.
Był ciekaw skąd smoczyca pochodziła, nie chciał również wyjść na niekulturalnego smoka, który tylko rozmawiał o sobie. Nie był to dobry sposób na nawiązywanie pozytywnych reakcji, nawet jeśli shijie sama zadawała pytania.
Białe zęby odsłoniły się nieznacznie w uśmiechu, gdy otrzymał zgodę na dotknięcie piór. Po tym jego pysk powrócił do poprzedniego, pogodnego wyrazu.
– Huang przyjmuje ofertę. Kizoku-shijie ma pierwszeństwo – powiedział, odwracając głowę nieco w bok, by smoczyca miała lepszy dostęp do jego futra.
: 09 paź 2021, 12:20
autor: Aberracja Światła
Skinęła potakująco łbem. – Pochodzi z Hapra ola Azat, daleko na wschód-północ. Mokre lasy Kzalti. Po drodze stąd mała i wielka pustynie, chyba nikt tutaj nigdy nie zajść tak daleko za swoje granica... – Słyszała o smokach, którzy wyruszali na "misje" jednakże żadna z opowieści nie mówiła o pustyni. Z tego co wiedziała, na południe stąd było Stado Ziemi. Może ktoś z nich dotarł do sławnej pustyni Dizna? Będzie musiała popytać!
A teraz wielka chwila! Wymizianie futerka! Przysunęła się o kilka kroków, żeby pokonać dzielący ich dystans. Podniosła swoją skrzydłołapkę i wyciągnęła ją w kierunku Huanga. Zawahała się jednak w połowie odległości. Przecież jej palce były całe w błocie, które otaczało gorące źródła. Próbowała strzepnąć je gdzieś z boku, jednak piórka miały to do siebie, że trudno było tak o strzepnąć brudy. Jak zawsze będzie musiała poświęcić później mnóstwo czasu, jeśli chciała je z powrotem wybielić. No dobra, ale co teraz?
Hm, odpowiedź wydawała jej się oczywista. Miała tylko nadzieję, że bezskrzydły się nie wystraszy. Zbliżyła się jeszcze bardziej do jego prawego boku, aby dosięgnąć futerka... łebkiem. Najpierw musnęła je pyszczkiem, a jeśli nie zaprotestował, to niemalże położyła na nim swój łeb i szyję na moment. Futerko było sprężyste, nie szorstkie, ale również nie miękkie. Bardziej określiłaby je... twardym? W końcu raczej nie mogłaby w nim nurkować mordką. Również wydawało się trzymać kształt pomimo dotyku i nacisku.
Teraz chyba jego kolej? Rozstawiła szerzej skrzydła, aby miał bezpośredni dostęp, bez potrzeby ruszania się z miejsca, do prawego skrzydła i do grzywy. Ciekawe który rodzaj piórek tak bardzo mu się spodobał...
: 11 paź 2021, 8:58
autor: Kryształowy Karp
Uniósł brwi, nieco zaskoczony. Och, a więc musiała przebyć niemało drogi! Ciekawiło go czy miała powiązanie z resztą wywern, które widział. Mógł to być jednak zwykły przypadek.
– Huang też przybył z dalekiego wschodu, ale z obrzeży krainy zwanej Tang – rzucił.
Zaśmiał się cicho, gdy smoczyca próbowała strzepnąć błoto z palców, bezskutecznie. On sam użyłby po prostu energii, ale najwyraźniej shijie albo o tym nie pomyślała, albo nie czuła się aż tak komfortowo z używaniem jej. Na szczęście nie zdecydowała się dotykać go brudnymi palcami, choć jej rozwiązanie sprawiło, że jego serce zabiło nieco szybciej z ekscytacji.
Prawdą było, że w stronach Huanga dłuższy kontakt fizyczny nie był zbyt częsty, dlatego zaskoczyła go łatwość z jaką Kizoku-shijie zdecydowała się na tak odważny gest. Nie przeszkadzało mu to ani trochę, wręcz przeciwnie. Dotyk był bardzo przyjemny; miał tylko nadzieję, że smoczycy nie przeszkadzała nietypowa tekstura jego futra. Choć o nie dbał, by było gładkie, włosie niezmiennie pozostawało dość grube i twarde. Układało się po swojemu i nie dawało się ułożyć tak jak by tego chciał.
Westchnął dyskretnie, gdy shijie się odsunęła, od razu odczuwając brak dotyku. Jednak wtedy przyszła jego kolej na pogładzenie piórek. Nawet nie próbował czyścić łap, zamiast tego przysunął pysk do jej szyi smoczycy. Również patrzył czy nie protestowała w żaden sposób; jeśli nie, wsunął nos między pióra z boku szyi. Uważał przy tym, by nie zrobić Kizoku krzywdy swoim rogiem. Otarł się bokiem głowy, idąc zgodnie z kierunkiem piór, by ich nie nastroszyć. Taką samą uwagą obdarzył prawe skrzydło, starając się jak najdłużej nacieszyć miękkością piór, choć pilnował czy jego rozmówczyni nie czuła dyskomfortu. Wreszcie z żalem zakończył swoje ministracje, prostując się nieco. Na jego pysku widniał łagodny uśmiech.
– Kizoku-shijie ma bardzo miłe pióra. Huang zazdrości jej posiadania ich – powiedział wesoło.
: 15 paź 2021, 19:19
autor: Aberracja Światła
Zachichotała, słyszalnie, kiedy otarł się mordką o jej piórka. Było to bardzo przyjemne doświadczenie. Żałowała, że trwało tak krótko.
– Podobają, dotyk? – Zapytała gdy skończył. – Niewiele smoki tutaj mieć pióra zamiast łuska z tego co ja widziałam. Jak chce więcej to może zawsze ile potrzeba! Dotyk ich przyjemny, byle nie lizać piór. – Już miała do czynienia ze smoczycą, która chciała ją wylizać. Posklejane śliną piórka to nic fajnego... Jednocześnie po wyrazie jej pyska było widać, że czuła się dumnie, jak chodząca rzadkość. Teoretycznie mogła żądać czegoś więcej, skoro tak mało pierzaków tutejsi mieli okazję przytulić. Jednakże sama przyjemność z dotyku była wystarczająca. A im dłużej trwał, tym lepiej.
Jako wyvernowy może i nie miała zręcznych przednich łapek, ale bez problemu podniosła swoje lewe, większe skrzydło. Końcówkami najdłuższych piórek musnęła najpierw przypadkowo nos Huanga, a później róg. Chwilę go obserwowała zanim opuściła skrzydło. – Wspaniałe ozdoby, iga, pięknie Huang-s-shidi w nich wygląda! – Niemalże hipnotyzował ją ich widok. Nie miała chyba jeszcze okazji poznać smoka z taką ilością wspaniałych ozdób.
: 16 paź 2021, 18:33
autor: Kryształowy Karp
Uniósł brwi, gdy Kizoku wspomniała o lizaniu piór. Podejrzewał, że kryła się za tym jakaś interesująca historia. Teraz jednak był na czym innym bardziej skoncentrowany. Mianowicie bardzo bezpośrednią ofertą. Shijie była naprawdę zaskakującym smokiem. Zastanawiał się tylko, czy chodziło jej jedynie o dotyk, czy może o coś więcej. Pozostawało mu wybadać grunt, choć miał wrażenie, że gdyby zapytał bezpośrednio, nie stałoby się nic szczególnie złego. Wciąż jednak przywykł do bycia ostrożnym, gdy nie był pewien.
– Huang też lubi dotyk. Shijie może go dotykać ile chce i kiedy chce – zapewnił ochoczo, pozwalając lekkiej ekscytacji wypełnić jego głos. – W rodzimych stronach Huanga długi dotyk był rzadki. Inna kultura. – Westchnął cichutko.
Pokręcił nosem, gdy chwilę po tym smoczyca musnęła go skrzydłem. Na szczęście powstrzymał kichnięcie. Nie chciał przypadkiem opluć piór shijie, szczególnie że znajdowali się wciąż blisko siebie. Gdy Kizoku zwróciła uwagę na jego ozdoby, wyszczerzył zęby w uśmiechu, a po chwili zastanowienia rozwarł nieznacznie pysk i wychylił czarny język, na którym widoczny był metalowy kolczyk z malutkim, złotawym kryształem.
– Huang lubi ozdabiać swoje ciało. Ma dużo ozdób w swoim domu, może pokazać shijie. – Przysunął pysk bliżej smoczycy; w jego oczach pojawił się nagle szelmowski błysk, a zaraz po tym delikatnie skubnął wargami jedno z białych piór na szyi adeptki. – Będzie też mógł więcej podotykać piór shijie. Shijie też będzie mogła go dotykać. Dom Huanga jest czysty, więc będzie można użyć łap. Co shijie o tym myśli? – zapytał, przechylając głowę na bok wyczekująco.
: 04 lis 2021, 23:16
autor: Błysk Przeszłości
//inny czas żeby nie mieszać czasoprzestrzeni
Dni stawały się już coraz krótsze, a przede wszystkim chłodniejsze, więc skłoniło to Błyska do pokazania Tofi jego ulubionego miejsca zimowania, czyli oczywiście gorących wód gorącej zatoczki. Wpłynął sobie na spokojnie z łbem wynurzonym ponad wodę, aby móc badać otoczenie, i w zależności od tego, czy jego córka płynęłaby całkowicie zanurzona czy też nie, wybrałby sposobną metodę komunikacji z nią.
– Patrz, to tutaj. Chodź, odpoczniemy sobie. – powiedział spokojnie, rozglądając się po linii brzegowej. W końcu pływanie jest fajne, lecz droga z Ziemi aż na te tereny do krótkich nie należała. Dodatkowo wiek Błyska robił też również swoje. Po prostu biedny staruszek się troszkę zmęczył.
Dlatego i też w kłębach pary płytkiej wody dotarł na miejsce, w którym mógł spokojnie dotknąć łapami ziemi, położyć się w wodzie na brzuchu i bez wysiłku utrzymywać łeb nad poziomem wody. Jakoś ciężko ostatnimi księżycami było mu z oddychaniem pod wodą...
: 04 lis 2021, 23:32
autor: Niezapomniana Pogawędka
Pływanie zawsze lepiej jej wychodziło niż chodzenie. Chociaż i do tego ostatnio musiała się przekonać, bo wiecznie jej wszędzie nosić nie będą. To też, gdy ta wróciła pewnego dnia do groty, a tata zaproponował jej wycieczkę rzeką, to nie mogła odmówić. Nic lepszego niż czas spędzony z rodziną, w dodatku spędzony aktywnie. Może i piastunowi nie przydadzą się mięśnie, ale też nie powinien być definicją słabości. Już wystarczy jej, że nie spełnia pełnych wymagań na smoka, słaba też nie może być. To też podążała za starszym smokiem, zastanawiając się po cichu, gdzie ją zabiera. Zimno nie przeszkadzało jej w wodzie, ale miała nadzieję, że przynajmniej będą gdzieś w jaskini, która ochroni ich przed wiatrem.
Jej oczekiwanie nie były do końca spełnione, było o wiele lepiej. Woda była ciepła, jak środek dnia pory gorejącego słońca. Tak, tutaj dało się wypocząć, szkoda, że nie byli już w granicach ziemi, bo to miejsce byłoby jej drugim domem.
Nagle coś jej zaświtało, jakby przekaz mentalny. Wzdrygnęła się lekko, słysząc we łbie echo słów taty. Ale brzmiał jakoś inaczej, młodziej. Nie czuła wibracji maddary, nie dostała wiadomości.
– Ta… woda jest przyjemna. Jakbym była owinięta w kilka warstw zwierzęcych skór.– Powiedziała, ale wyglądała na zdziwioną. Czy to ona to właśnie powiedziała? Nie przypomina sobie myślenia o czymś takim. Coś chyba jest nie tak, może to opary z tego miejsca jej coś mieszają we łbie. Czuła się jakoś dziwnie, ale nie chciała nic mówić, bo to może tylko zmęczenie.
– Czy… ja już tu kiedyś byłam? Może za bardzo młoda?– Zapytała, ale to nie możliwe. Przecież od zawsze nic nie widzi, a przypomina sobie obraz tego miejsca. To też nie maddara, chyba zaczyna świrować.
: 04 lis 2021, 23:40
autor: Błysk Przeszłości
Słowa adeptki związane z ciepłem nie wywołały u niego żadnego zdziwienia. W końcu przecież Bryza, jak na łowcę przystało na pewno kiedyś przenosiła futra upolowanych zwierząt w pobliżu piskląt, a te, zapewne gdy nikt nie patrzył, rzucały się gdzieś na nie i z nimi się bawiły.
Natomiast drugie pytanie wprowadziło Błyska w niemałą konsternację. Albowiem nie przypominał sobie, by w ogóle kiedykolwiek w córką wypływał w przeszłości aż tak daleko od domu.
– Oh, Może mama cię kiedyś tu zabrała? – rzekł lekko zdziwiony, leżąc nadal w wodzie po łeb w bezruchu – Ja na pewno nie, przynajmniej... nie przypominam sobie... – a teraz się głęboko zamyślił. Czy on... Czy on to robił, czy nie? Czy to początki starczej demencji? Co, jeśli zaraz zacznie świrować tak samo, jak Dar Tdary w końcowych księżycach jego życia? Jeszcze pobije się z kimś na ceremonii jak on? O rety... dobrze, spokojnie Błysku, wdech i wydech. Nic się nie dzieje. Wciąż pamiętasz to, co pamiętałeś uderzenie serca temu, więc... wszystko jest w porządku, okej?
: 05 lis 2021, 0:15
autor: Niezapomniana Pogawędka
Unosiła się na wodzie, ale jej mina nie wyglądała na zadowoloną. We łbie miała przebłyski obrazów, których nie miała prawa nigdy widzieć. Nawet nie rozumiała połowy z tego co jej się objawiało. Dla pewności zamrugała kilka razy mocniej, jakby myślała, że wraca jej wzrok. Nie, to tylko wspomnienia, ale skąd?
– Tato, nie wysyłałeś mi wiadomości mentalnej prawda? Nie czujesz wibracji maddary?– Pewnie brzmiała dziwnie, strasząc swojego ojca. Nie było to jej zamiarem, ale sama zaczynała się trochę bać.
Miała wrażenie, że zna Błyska od małego. Potrafi sobie nawet przypomnieć jak uczył się latać. Jak to jest możliwe, ktoś sobie musi robić z niej żarty.
– To nie jest śmieszne. O co tutaj chodzi?– Zaczęła się obracać, nasłuchując za kimś, albo za czymś co może powodować to niepokojące uczucie, że nie są tutaj sami. Wyglądała na przestraszoną, bo nie potrafiła sobie wytłumaczyć co się dzieje. Zawsze polegała na rozsądkowi, by ją uspokajać, ale teraz był on rozłożony na łopatki.
Gdy jednak wydawało jej się, że ktoś powiedział „Hej” to prawie wyskoczyła z wody. Nie dość, nie lubi tego miejsca, to był zły pomysł tutaj przychodzić, ona chce już wracać.
– Nie! Kto to? Gdzie jesteś.– Tak, już całkowicie jej odbiło. Zaczęła płynąć w stronę brzegu, szybko znajdując sposób żeby wyjść z wody. Otrzepała się, ale dalej się nic nie poprawiało. Potem jeszcze usłyszała jakiś chichot, co dosłownie wbiją ją w ziemie. Położyła się na brzegu i położyła łapy na łbie, zatykając uszy. To jakiś koszmar, niech to się już skończy.
: 05 lis 2021, 10:48
autor: Błysk Przeszłości
Atmosfera zdawała się robić już gęsta (i bynajmniej nie z powodu wszechobecnej pary wodnej), a obawy Błyska przeniosły się z jego osoby na to, co się dzieje Tofi. Z każdym uderzeniem serca wyglądała, jakby jakiś plagus napastował ją zza krzaków okropnymi wizjami, próbującymi zniszczyć ją psychicznie.
– Nie...? – odparł głośniej, wyraźnie zmartwiony, rozglądając się po okolicy, szukając wzrokiem jakiejś istoty, która mogłaby jego córce płatać te okropne figle. Ale nie widział nikogo. Ani nie czuł nikogo innego. Albo... Zaraz... przecież niecałe cztery pory temu Błysk nieopodal tego miejsca spotkał już jakieś nadprzyrodzone światełka, głosy, a i nawet dziwnego smoka, który podsunął mu pomysł na jego aktualne imię. Czy to możliwe, że wrócił? I że nie był to tylko twór jego szaleńczej wyobraźni? I napastuje teraz jego córkę??
– Co się dzieje córuś? Hej, jestem tu, przy tobie, co kto ci mówi? Skąd? Nie słuchaj go jeśli mówi ci coś okropnego, zablokuj, wyrzuć to z głowy! – rzekł głośno i nim się zorientował, Tofi płynęła już w stronę brzegu jak torpeda. Błysk zebrał się z miejsca i gdy dotarł na brzeg, Tofi już leżała na żwirze jak placek.
Rozejrzał się panicznie dookoła jeszcze raz – znowu pustka. Jedynie kłęby pary opuszczające tę gorącą zatoczkę w chłodne, szare południe. Stanął tuż przy niej, z trzęsącymi łapami i głosem ze strachem, że coś źle zrobił, kogoś przeoczył, i że przez to coś złego stanie się kolejnej jego bliskiej osobie.
– Nikogo tu nie ma oprócz nas, co słyszysz? W-wezwać uzdrowiciela? – Mówił coś do niej, ale zamiast mówić czuł, że powinien był coś zrobić. Tylko nie wiedział co. Zmroziło go, dosłownie nawet po wyjściu z tak ciepłej wody, a panika ogarnęła jego serce jak za każdym razem, gdy działo się coś, co je łamało na kawałki.
: 05 lis 2021, 11:07
autor: Niezapomniana Pogawędka
Już raz dała się ponieść emocją, wtedy to źle się dla niej skończyło. Jeżeli znów zacznie panikować, to nic dobrego z tego nie wyniknie. Wzięła kilka głębszych oddechów, skupiając się na tu i teraz. Wydawało się podziałać, bo głosy w jej łbie ucichły, a wizje stały się tylko obrazami, które mogła spokojnie wertować w umyśle. Jej mina wróciła chwilowo do normy, ale gdy zaczęła znów mówić, ponownie się przestraszyła.
– Nie, honi nic tutaj nie pomoże.– Pisnęła na sam koniec, jakby ktoś ją uszczypnął. Jaka honi, co to w ogóle znaczy?
– To nie ja powiedziałam, co to honi?– Wstała z ziemi, na trzęsących się łapach. Chciała uciekać, ale nie miała pojęcia gdzie jest. Jeszcze wbiegnie gdzieś na tereny innego stada i będzie duży problem. A tłumaczenie się z tej sytuacji byłoby bardziej niż beznadziejne.
– Słyszę czyjś głos, taki zachrypnięty, ale z rozbawionym humorem. Mam jakby przekazy i widzę korony drzew, lasy i… chyba to gorące źródło.– Powiedziała roztrzęsionym głosem, szukając taty, by się w niego wtulić. Była porządnie wstrząśnięta, na pewno coś, co uprzykrzy jej to miejsce do końca jej dni.
: 05 lis 2021, 13:48
autor: Błysk Przeszłości
Zauważył, że córka już się uspokaja; może to był jakiś nagły atak paniki, które Błyskowi czasami również i doskwierały w przeszłości? Zwłaszcza kiedy był sam. I pomyśleć, że jego życie ratował wtedy ten jeden medalion, i to tyle razy...
Uhm, nie o tym teraz mowa. Zaraz, co?
– Przecież Honi już dawno nie ży-... Chwila, Jak ty... – i znów go ścięło. Czy... czy on jej kiedykolwiek o niej wspominał? Mięśnie morskiego sztywniały coraz bardziej z każdym kolejnym uderzeniem serca. Przecież to niemożliwe, żeby Tofi jakkolwiek pamiętała.. oh. Nie ona? To kto? I czemu Błysk tego nie słyszy, nie czuje wibracji?
Podszedł na sztywnych łapach do córki i objął ją swoim ciepłym skrzydłem. Starał się oddychać spokojnie i próbować przetworzyć wszystko to, co się właśnie w tym krótkim czasie tu stało. Do jego świadomości zaczęła napływać garść podejrzliwości, co to źródła tych... wszystkich informacji, o których córka teraz mówiła. Ale nie, to by przecież... Nie, musiał się jeszcze upewnić.
– S-spokojnie... nic ci nie będzie, jestem tu, przy tobie. Nic złego się nie dzieje. – powiedział ciepło, ale Tofi z łatwością mogła wyczuć, jak z trudnością Błysk powstrzymuje drżenie w swoim głosie. W zasadzie to tym tekstem sam siebie również chciał uspokoić. Jednak... ciekawość go na ten moment przezwyciężyła. Trzymając córkę blisko siebie, o ile nie chciała się zanadto wyrwać z ciepłego uścisku ojca, zapytał ją nieco ciszej.
– Czy coś jeszcze... Widzisz?
: 05 lis 2021, 16:05
autor: Niezapomniana Pogawędka
Samica szybko wcisnęła łeb pod skrzydło taty, jakby chciała się schować przed tą nieznana siłą. Jednak gdy mocniej wcisnęła się w ciało samca, przyszła do niej kolejna wizja. W samą porę jak starszy zapytał się co jeszcze widzi.
– Teraz leżę w jakimś dużym gnieździe, na drzewie. Ktoś jest obok mnie, to… to chyba ty.– Powiedziała spokojnie, jakby zaczęła panować nad tym co się jej działo. To chyba nic niebezpiecznego, tylko jakieś urojenia, może coś w wodzie?
– Tato, co się ze mną dzieje? Czemu widzę jakieś obrazy, to nie są moje wspomnienia. To wszystko wydaje się być takie znajome. I ten głos, nie znam nikogo kto tak brzmi. Boje się.– Odparła i skuliła się pod skrzydłem. Cały czas przez jej łeb przechodziły wizję ojca i drzewa.
– Spróbuje czegoś, może… uda mi się znowu powiedzieć coś czego nie chce. Może jak się nie skupie, tylko zacznę mówić co mi przyjdzie na myśl…– Ucichła i spróbowała wyciszyć umysł, pozwolić temu czemuś znów mówić za nią. Obraz gniazda wkradł się jej znów pod uwagę i poczuła, że coś dokładniejszego jej się maluje.
– To się suń, ja chce leżeć na brązowych… Wybacz, pewnie padasz, a ja gderam jak…– To nie były jej słowa, ona by przecież tak nie mówiła. To zdecydowanie nie były jej wspomnienia, coś przekazywało jej swoje wspomnienia, chyba cały czas próbowało się porozumieć. To wszystko zaczęło się od źródełka, a potem wspomnienia z tatą. To coś tu było i było tu z Błyskiem.
– Dobranoc Malstrom…– Wypowiedziała na sam koniec, a te słowa aż przeszyły ją jak zimny kolec. To imię taty, za pisklaka. To coś, zna go od młodego, to też wyjaśnia to uczucie silnej bliskości i nauki latania.
– Tato? Co to znaczy?
: 06 lis 2021, 0:16
autor: Błysk Przeszłości
Zamęciło się morskiemu w głowie. Niedowierzanie powoli wypychane było przez multum pytań, które nachodziły mu na myśl. Wszystko wyglądało tak, jakby Tofi nagle zaczęły nawiedzać... Wspomnienia brata. W jaki sposób było to możliwe? Czy jego duch właśnie tu zstąpił i z jakiegoś powodu ukrywał swoją obecność tylko przed Błyskiem? To by tłumaczyło brak jakiegokolwiek odczucia wibracji maddary... Ale w zasadzie dlaczego miałby to robić? Jeśli nie chciałby się z nim spotkać, to tym bardziej nie nawiedzałby w taki sposób jego córki. To niepodobne do niego.
– Ja... Ja n-nie wiem, co to może oznaczać. Ale w-wiem na pewno, że to, o czym mówisz... To... To wspomnienia Z-zefira. Tu również z nim byłem. – rzekł już wyraźnie roztrzęsiony, tym bardziej przy wymawianiu imienia zmarłego. Już opowiadał Tofi nieraz o swoim bracie, ale nie o tym, o czym młoda adeptka teraz mówiła. Więc wykluczone było to, że jakimś cudem może się z niego nabijała. Pula możliwych wyjaśnień tej sprawy już naprawdę mocno się skurczyła. Czuł w swoim sercu delikatnie narastające ciepło, które podpowiadało mu, że jednak jego brat... Nie zostawił go samemu sobie. I naprawdę mocno związał się z Błyskiem.
: 06 lis 2021, 10:42
autor: Niezapomniana Pogawędka
Wujek Zefir? Czemu niby miała by mieć jego wspomnienia? Wypowiedzenie tego imienia jednak wywołało reakcję. Teraz samica słyszała dużo głosów, wypowiadających imię zmarłego. Niektóre z nich znała, wydawały się znajome. Czyli chyba już wiadomo co się dzieje, wujek postanowił złożyć im wizytę. Nie było go ty jednak fizycznie, albo metafizycznie? Opowiadająca miała już do czynienia z takimi nadprzyrodzonymi zjawiskami. Choć nie do końca w takiej odsłonie. Wtedy jednak miała to nieprzyjemne uczucie bycia obserwowaną, jakby ktoś próbował ją zjeść wzrokiem. Tutaj tego nie było, żadnego ducha czy duszka czy innego stwora z zaświatów tu nie czuła.
– Dziwne, duchy przeważnie są odczuwalne. Jestem pewna, że nikogo tutaj nie ma.– Odpowiedziała przełykając ślinę, wyjaśnienie tej sytuacji dało jej dużo odwagi. Teraz skoro już może to racjonalizować, powinna się uspokoić i pomyśleć. Nie było to w takim razie nic groźnego, więc nie ma się czego bać. Tylko duch ukazujący się w nietypowy sposób. Samica usłyszała jednak coś specyficznego, jakby prośbę.
– Mam mówić dalej?– Zapytała jakby samą siebie, nie wiedząc dokładnie o co chodziło wujkowi. Czuła jakiś ciężar, jakby coś ściskało jej gardło. Nie rozumiała tego uczucia, ale wiedziała, że nie pochodzi od niej.
– On chyba chce nam coś powiedzieć, ale nie może. Czuje jego emocje, ale… nie potrafię ich opisać. Chyba jest zadowolony, ale to nie wszystko. Głosy są radosne, ale zarazem maja taką ciężkość. Nie wiem jak to wytłumaczyć. Coś jakby niepewność?
: 08 lis 2021, 0:30
autor: Błysk Przeszłości
Błysk nadal nie wiedział, czy w ogóle wypada mu wierzyć w taki obrót spraw i czy stosowne jest zaczęcie się uśmiechać. Chociaż w sumie... Tofi go nie widzi, więc... kąciki paszczy morskiego delikatnie uniosły się w górę.
– J-ja też go nigdzie nie czuję. To bardzo dziwne, bo w swoim życiu spotykałem już duchy zmarłych, i też mogę potwierdzić, że zawsze da się jakoś wyczuć to musi być coś... coś z grubsza innego, coś... – tu jego głos słyszalnie jakby złagodniał, ale jednocześnie stał się nieco mniej śmiały.
– Jeśli coś słyszysz lub czujesz, mów, proszę... – Potwierdził adeptce jej uprzenie stwierdzenie i wysłuchał ją do końca.
Odwrócił swój łeb i uchylił skrzydło tak, aby móc przypatrywać się w ślepe ślepia Tofi. Postanowił w końcu spróbować jakoś wyrazić się... bardziej dosłownie.
– Czy ty... – zaczął znów nieśmiało po krótkiej przerwie – Czy ty czujesz... czy wydaje ci się, jakby to wszystko... te wszystkie wspomnienia, te uczucia, obrazy i dźwięki... pochodziły od Ciebie? Od twojego wnętrza?
: 08 lis 2021, 13:57
autor: Niezapomniana Pogawędka
Super wybrał sobię smoczyce do komunikacji. Może komunikować się tylko wspomnieniami i emocjami, a ona nie ma pojęcia o uczuciach. Przynajmniej nie każe jej czytać, to by dopiero było. Gdy tylko o tym pomyślała, doznała uczucia solidarności. Wygląda na to, że Zefir też nie umiał czytać. Ośmielona uczuciem kontroli, jakie zapanowało po odkryciu powodu wizji, adeptka wstała i weszła z powrotem do wody. Od wujka dostała jednoznaczne znaki, niechęć i lekki strach.
– To tylko woda wujku. Poza tym tobie i tak nic nie może się stać, prawda?– Zapytała niepewnie, ale odczuła obojętność. Czyli chyba wszystko w porządku, ale co dalej. Mruknęła przez moment, zastanawiając się nad odpowiedzią na pytanie taty. – To trudne do wytłumaczenia, ale to trochę jakby ktoś wpływał na moje myśli. Dlatego na początku myślałam, że to przekazy mentalne. Czuje emocje, ale to bardziej jakby ktoś mi je podsówał, niż sama bym je odczuwała. Potrafie stwierdzić, że je mam, ale też, że nie są moje. Ale chyba pochodzą z wewnątrz, skoro nikogo tutaj nie ma. Wpływają też na mnie, na przykład strach, sprawia, że przyśpiesza mi tętno. To tak jakby wujek okazywał swoje emocje, przeze mnie.– Zefir był trochę zagubiony tym wytłumaczeniem, ale on do bystrych nie należał. Tofi odczuła jego niepewność i sprubowała coś powiedzieć.
– To nie miało sensu, mogłeś powiedzieć... –
Urwała, odruchowo, ale wiedziała, że to sprawka wujka. Odchsząknęła i zaczęła kontynuować. – Czasami też zdarzy się tak... Jakby chciał powiedzieć to do mnie, ale słowa gubiły się gdzieś po drodze. Gdy ja spróbuję coś powiedzieć i jednocześnie on coś zacznie, to wychodzi odemnie. Może jakieś ostrzeżenie, albo sygnał zanim zaczniesz? Wtedy może uda się jakoś rozmawiać.– Zapytała samą siebie, a właściwie to Zefira. Na razie nie miała odpowiedzi, albo nie wiedziała na co czeka. Może to nie o to chodziło, może to nie działa tak prosto. Nietypowa sytuacja, ale może jakoś im się uda.
: 17 lis 2021, 11:48
autor: Błysk Przeszłości
Zcięło go totalnie tak, że aż przestał się ruszać. Jak miał to odbierać? Wciąż, gdyby duch Zefira gdzieś tu był, Błysk na pewno by go wyczuł. Ale go nie czuje, co jedynie komplikuje jego sprawę.
Podniósł łeb i rozejrzał się ponownie dookoła. Nikogo. To nie mogła być manipulacja. Skądś, nie wiadomo skąd w Tofi obudził się Zefir.
Wyrzucił z siebie powietrze i dziwnie się na sekundę uśmiechnął. Potem zagubienie wróciło i zdołał z siebie wydobyć kolejne słowa.
– To nie jest... normalne, może... Czekaj. – Wpadł na pomysł, o którym nie chciał może lepiej informować Tofi, dla bezpieczeństwa.
Osobie, do której wysłał wiadomość mentalna też wolał nie przekazywać szczegółów. Nie wiadomo jak informacja ta zostałaby przez niego odebrana już na samym początku, bo właściwie był nim Strażnik. To on ma przecież najbliższy kontakt z bogami i chyba raczej w związku z tym i duchami. A jako iż Błysk jeszcze w życiu z czymś takim, jak teraz się jeszcze nie spotkał, to... czemu nie? Najwyżej nie dostanie odpowiedzi.
~ ...Strażniku? Czy... to normalne, jeśli smok nagle doznaje napływu wspomnień, których nie mógł posiadać? Wspomnień... martwego dawno już smoka? ~ Zawahał się trochę pod koniec wypowiedzi, ale wiadomość została pomyślnie wysłana.
A następnie wrócił swą uwagę znów na Tofi.
– Pierwszy raz ci się takie coś zdarza, czy kiedyś już tak miałaś?