Strona 5 z 14
: 04 lis 2019, 11:23
autor: Mgliste Wrzosowiska
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Su również wstała na łapki, kiedy Szuwarek podniosła się z mokrej ziemi. Otrząsneła się z błota, krzywiąc się przy tym lekko, bo teraz jej jasne łuseczki były brązowe, a nie mleczne. Westchnęła, próbując zetrzeć z siebie nieco błotka.
Zerknęła lazurowym ślepkiem na samiczkę.
–
No, tatuś mówił o Ogniu, Wodzie i Ziemi, o innych stadach, ale nie o Falach. W sumie czym są te Fale? Ładne słowo, ale nie rozumiem go – zmarszczyła brwi, skonfundowana.
–
Wstyd? No... czujesz się tak... jak ty teraz, wiesz, gdy czegoś nie wiesz i tak ci cięszko z tym i robi ci się gorąco i trochę pszykro. No i Plagusy to Plaga, takie imię, chociaz nie wiem co znaczy. A Burig to mój tata. – tłumaczyła cierpliwie, z uśmiechem na pyszczku.
–
Ojeje, tak duszo mam! To musi być fajne, moja mama jest Czarodziejką, często jej nie ma, ale jest wtedy tata. A tata to trochę taka mama, tylko że samczyk. Mama to samiczka, a tata to samczyk. Tak po prostu jest. U ciebie może tatą są mamy? – wzruszyła ramionkami.
: 05 lis 2019, 15:27
autor: Owoc Opuncji
Obserwowała jak jej najnowsza na świecie przyjaciółka czyściła futerko z błota, a przynajmniej próbowała. Czemu jednak? Mamy pokazały jej, że błotko nie zawsze jest złe, pomaga się myć jak nie ma wody i dzięki niemu muchy tak nie gryzą. Może jednak też powinna się wyczyścić? W końcu chciała się kolegować z Su, a skoro ona się myła to Szuwarek też powinna. Zmarszczyła brewki i zaczęła tarmosić swoje pióra tylko bardziej rozmazując błoto. W trakcie "czyszczenia się" pokręciła główką.
– Ogień i Ziemia? Ach czyli jest tu więcej stad niż Woda. Wodę znam bo oni przyjęli moje mamy i mnie czyli Fale. To znaczy... no ja jestem Falą, ale mama Liana znalazła mnie już tu. Nie wiem tylko gdzie zapodziała się mama która zrobiła mnie z jajka.
westchnęła ciężko na prawdę mając tylko czarną smugę wspomnień z okresu po wykluciu.
– Fale powstają na wodzie, na morzu i wędrują, tak dokładnie jesteśmy właśnie Wędrującymi Falami.
uśmiechnęła się rada, że może też podzielić się jakąś wiedzą. Pokiwała szybko głową wiedząc teraz jak nazwać swoje uczucie i słuchała dalej.
Zadumała się mocno słysząc, że tata to samczyk i że może u niej tatowie to mamy. Strasznie to pomieszane...
– Samczyk i samiczki... Mama czasem mówi "to nie przystoi samiczce", ale nigdy nie rozumiałam o co jej chodzi. Uznałam, że chodzi o małą mamę.
czuła, że głowa zaczyna jej pękać. Co jeśli Su sobie żartowała?!
: 05 lis 2019, 15:57
autor: Mgliste Wrzosowiska
Próba dojścia do ładu spezła na niczym, a to dlatego, że błotko tylko bardziej się rozsmarowywało! Widząc, że Szuwarek niepewnie próbuje również coś zrobić z piórkami, zachichotała.
–To chyba nic nie da, tylko pogarszamy – zauważyła przekornym głosikiem, siadając na trawie.
Zmarszczyła ze współczuciem nosek, kiedy Szuwarek opowiadała o tym, jak to nie zna mamy od jaja. Czyli... nowe mamy się nią zajmowały?
– Ojej, to takie straszne! Ale... ale... ale masz nowe mamusie, one cię kochają, skoro mówisz o nich tak pięknie. Wiesz, mój tata zajmuje się pisklętami, wszystkimi, swoimi i tymi znalezionymi – powiedziała, podchodząc bliżej Szuwarki, ślizgając się nieco na mokrej nawierzchni. Następnie klapnęła z jej lewego boku, okrywając ją dwoma skrzydłami. – Mosze? Tyle nowych słów! No... w sumie to nie wiem, co pszystoi a co nie. Nie bawiłam się z samczykami jeszcze. Ale skoro jesteś w Wodzie to tam na pewno będą!
: 05 lis 2019, 21:47
autor: Owoc Opuncji
– Z tego co wiem to szybko wyschnie i samo odpadnie... albo deszcz zacznie padać.
rzuciła pod nosem nie wiedząc czy nie zaczyna przypadkiem już się "wymądrzać". Zostawiła więc pióra w spokoju i zdziwiła się lekko smutną minką Su. Przecież nie było aż tak źle!
– To znaczy... nie jest asz tak strasznie. Jak mówisz, mamy mnie baldzo kochają, a tamta mama... mosze, mosze mnie zgubiła po plostu?
przekręciła główkę w bok i zaczęła drapać się po podbródku. Jakby na zawołanie w oddali dało się słyszeć cichy trzask pioruna. No proszę, chyba umyją się całkiem szybko i niespodziewanie. Szuwarek drgnęła jednak mimowolnie i uniosła głowę ku niebu.
– Czyli twój tata na plawdę jest jak mama! Będę musiała o tym opowiedzieć moim mamom.
uśmiechnęła się ciepło. W końcu to ona będzie coś wiedziała! Czyż nie był to skok przynajmniej o ogon w przód?
Niebo zaczęło się robić ciemne i delikatne podmuchy chłodnego wiatru pchały ku ich nosom zapach deszczu. W kraterze raczej się nie schronią... Pomyślała zerkając do niego z powątpiewaniem.
– B... byłaś tu jusz kiedyś?
zająknęła się nie pewnie mając nadzieję iż jej przyjaciółka wskaże od razu bezpieczne miejsce.
: 05 lis 2019, 22:21
autor: Mgliste Wrzosowiska
– Taaak, ale smugi i tak zostaną. Uwielbiam taplać się w błotku, ale nie przepadam być brudna, uwaszasz, że to dziwne? – Su zerknęła na przyjaciółkę, jakby z lekką obawą.
Cóż, nie chciała wyjść na przemądrzałą wywyższalską, jakoś tak dziwnie zależało jej na opini małej Fali.
Kiedy niebo przykryły skrzydłem chmury, samiczka zadarła jasny pyszczek, mrużąc w jasności ślepia. Odetchnęła głęboko, z zadowoleniem, czując zbliżającą się burzę. Futerko na jej łebku i karku, zjeżyło się z ekscytacji, a ona zerwała się na równe łapki, kręcąc piruety, rozkładając przy tym cztery ramionka skrzydeł. Delikatne błony zafurkotały na wietrze, niczym płatki kwiatów.
– Busza idzie, Szuwarku! Zobacz, poczuj to! Oh, nie ma nic przenajwspanialszego, niż wiatr bawiący się twoją gszywą, gdy niebo drą pazury błyskawic! Byłam niedaleko stąd, gdzieś tam, ale choć, zatańcz ze mną, Szuwarku! – Su podbiegła do samiczki, wyciągając do niej skrzydła, a następnie zanuciła na modłę tatusia. On lubił tańczyć oraz śpiewać, a ona również pokochała to całym serduszkiem.
–Chłodny wicher krew przenika,
Niebo zszuca chmurny płaszcz.
Słychać głos pszez mgłę, to skały
Pną się tam, gdzie bije blask
Mój to czas, mój to świat
Gonię słońce, chwytam wiatr
Mój to świat
Gonię słońce, chwytam wiatr. – samiczka tanecznym krokiem okrążyła pierzastą koleżankę, tarmosząc łapką jej piórka, a nastepnie uniosła się na tylnych łapkach, kręcąc się wokół własnej osi.
W tym momencie opadł pierwszy deszcz setką małych kropel. Wystawiła pyszczek do łez nieba, przymykając powieki, a uszy poruszyły się na jej łebku.
– Gdzieś tam w górach wyniosłych,
Czy w mroku wiekowych dszew.
I w głębinie wód jeziora
Słychać wciąsz dawny śpiew. – podjęła, intonując każde słówko w słodką melodię, raźną, dodającą otuchy, a głos miała miękki i dźwięczny.
Padła grzbietem pośród traw, skrzydłami ugniatając szorstkie źdźbła.
– Choć czasem poczujesz niepokój,
Bo świat jest wielki bez kresu.
Przypomnij sobie melodię
O szyciu słodkim bszmieniu... – zachichotała na koniec, zerkając przekornie na koleżankę.
: 07 lis 2019, 18:33
autor: Owoc Opuncji
Spojrzała niemal z przerażeniem na nową towarzyszkę. Przeprażenie zostania źle zrozumianą, nie obrzydzenia czy coś w ten deseń. Głową zaczęła kręcić tak szybko, że prawie pióra jej powypadały. Zatrzymała nagle machnięcia i spojrzała poważnie na Su.
– Nigdy nie powiem, że coś co robisz jest dziwne! Nigdy Su!
krzyknęła niemal kładąc łapkę na jej przedniej łapie. Pierwsza obietnica! Szuwarkowi bardzo jednak zależało na tym by mieć jakąś bliską duszę w swoim wieku. Pisklę plagi okazało się być całkiem niezłym materiałem na przyjaciółkę w jej ślepkach. Zabrała łapę i uśmiechnęła się szeroko pokazując wszystkie ząbki.
– Ja lubię taplać się w błocie, ale wiem że niektórzy tego nie lubią i bardzo dbają o futerka. Niektóre mamy tak robią.
dodała pospiesznie.
Do furkotania błon dołączył szelest piór kiedy mała przyglądała się niepewnie niebu. Lepiej, że nie była to jakaś potężna wichura... Pióropusz przygładził się kładąc idealnie na karku samiczki. Nie rozumiała za bardzo radości przyjaciółki z nadchodzącej niszczycielskiej siły, ale za wszelką cenę starała się to ukryć. Nie chciała przecież wypaść jakoś głupio. W dodatku Su skutecznie odciągała jej uwagi śmiechem, ruchami i ... śpiewem? Szuwarek zamrugała, ale dała się porwać chichocząc do pląsów. Wyginała śmiesznie swoje skrzydła na kształt jakichś rajskich ptaków które wykonują tańce godowe na ziemi dla swoich wybranek. Można też było to porównać do stroszenia się strusi jeśli ktoś je znał. Śmiała się jednak słuchając i tańcząc. Strach choć siedział ukryty w serduszku jakoś łatwiej było ogłuszać podczas takich zabaw z kimś do pary.
Kiedy Su padła na ziemię i kończyła swoją pieśń Szuwarek czym prędzej złapała szeroki liść trawy i usiadła obok. Zwinęła go zręcznie łapkami, ukryła między nimi i przytknęła do pyszczka. Do słów piosenki i szumu wiatru dołączyło przygrywanie pisklęcia na trawie.
Czuła pierwsze krople, ale zręcznie udawała że wcale się ich nie boi!
: 09 lis 2019, 11:47
autor: Mgliste Wrzosowiska
Su zamrugała szybko perłowymi powiekami, widząc nagłą nerwowość Szuwarku. A słysząc jej zapewnienie, uśmiechnęła się ciepło, szeroko, podchodząc do niej.
– Pszyjaciółki? Nigdy nie miałam pszyjaciółki – szepnęła konspiracyjnie, nachylając ku niej blady łebek.
– Ja tesz lubię błotko, ale nie lubię być brudna – zaśmiała się, skrobiąc zielonymi pazurkami prawe ucho.
Kiedy Szuwarek dołączyła do niej podczas pląsów, Plagijka przyjęła to z ogromną radością. Pląsała koło niej, próbując czasem ją naśladować, a czasem dodając kilka swoich ruchów. Kiedy padły koło siebie, oddychała ciężko szybko, obserwując, jak Wodna podchodzi do liścia, zrywa go, a następnie zaczyna grac rozkoszną wysokoą melodię.
Zauroczona Sufrinah wstała, podeszła cicho do pnia drzewa, a następnie zaczęła uderzac rytmicznie w korę, wydając niskie tony. Obwiodła pyszczek fioletowym jęzorem, patrząc na pierzastą. Zanuciła:
– Słyszę tą melodię
Ty ją znasz, a ja nie
Zagrajmy więc razem
Nauczysz mnie jej.
Piszczałka przy bębnie
Tak bszmi szycia tętnienie
Wysokie przy niskim
Dalekie przy bliskim – posłała Szuwarkowi ciepły uśmiech, kończąc werblem.
– Pięknie grałaś, Szuwarku! Musisz mnie kiedyś tego nauczyć! – wyrzekła, podchodząc do przyjaciółki.
Spojrzała na ciemniejące niebo, a następnie na lekko nastroszone piórka Wodnej.
– Chodź, odprowadzę cię pod granicę, mosze będzie tam ktoś z twoich nowych braci i sióstr – zaproponowała, wyciągając ku niej skrzydełko.
: 11 lis 2019, 16:04
autor: Owoc Opuncji
-Ja miałam tylko mamy no i Blozową, ona jest jeszcze mała ale i tak ciągle chodzi za mamami i... no ja nie miałam nigdy przyjaciółki.
również szepnęła wpatrując się w ślepia drugiej smoczycy.
– Przyjaciółki nigdy sobie nie kłamią i zawsze sobie pomagają plawda? To ja będę zawsze ci pomagać Su. Obiecuje na to sze jestem Falą i tlochę Wodą.
powiedziała przykładając sobie łapkę do piersi, a drugą kładąc na ramieniu samicy. Siedziała przez to nieco zabawnie, ale miała nadzieję, że Su podejdzie do sprawy równie poważne co ona. Własna przyjaciółka! Będzie musiała powiedzieć mamom co się stało. Poczuła się nagle jak ktoś pięć razy starszy od niej. Starszy i ważny! Och tak.
Błota już nie komentowała, bo jeszcze jej nowa przyjaciółka by się załamała słysząc, że Szuwarek lubiła bród. Może kiedyś jej to przejdzie, ale na razie kąpiel napawała ją podobnym strachem co burza.
Słysząc kolejne wersy piosenki grała głośniej i radośniej. Widząc też iż Su znalazła sobie swój instrument zaśmiała się piskliwie. Mogłyby przygrywać do jedzenia! Zupełnie zapomniała o burzy i o tym, że się jej bała. Było tak cudownie!
– Nauczyły mnie mamy to baldzo proste, pokaszę ci później!
uśmiechnęła się zdyszana.
– A ty masz baldzo ładny głos Su. Ja nie umiem śpiewać... mamy mówią, sze nie musimy wszystkiego umieć, ale chciałabym tak ładnie śpiewać jak ty i mama Liana.
szepnęła poważnie i znów drgnęła słysząc bliski huk pioruna.
Skinęła głową idąc teraz za Su.
– Co to brat?
dodała zrównując się z przyjaciółką i wpatrując się w nią jakby była co najmniej jakimś bóstwem.
: 19 lis 2019, 12:49
autor: Pień Opatrzności
Ciężkie kroki było słychać już z daleka.
Babka miała dosyć duże doświadczenie w odnajdywaniu i przyprowadzaniu za wszary małe łajzy, co to się gdzieś porozbiegały w obce terenki. Jaa, trza było je potem łapać jak jakie małe beboki bo jeszcze by je co zeżarło. Dlatego też zanim Liance pikawka wyskocy to Babsko się ruszyło. I tak chciała sobie trochę zielska zebrać żeby miała co rzuć. Że jej zębiska nie wypadły to jakiś cud.
W każdym razie stara była. Jak się bawić to się bawić, chociaż a dobrą sprawę całe życie Belenus było zabawą. Kiedy więc wyczuła woń Szuwarka nie podeszła bliżej. Zaczęła delikatnie mielić ziele w łapach, skupiając się na tym. Wyglądało na to że gaworzy sobie z jakim pisklokiem, więc Stara nie widziała powodu aby być zaalarmowanym. Gdyby to był jaki smok jej postury to może! Ale tak to pff.
– Szuwaaar! Choże no do Babki. Co tak wyłazisz dziołcho bez uprzedzenia, Lianka zawału dostanie.. – rzuciła ze śmiechem, wkładając zielsko do mordy. Aaah, uwielbiała ten smak..
: 21 sty 2020, 12:34
autor: Infamia Nieumarłych
Pierwszy lot od ponad księżyca był niezwykle przyjemny.
Brakowało jej tego, chociaż nie cierpiała tak długo, jak niektórzy. Lewe skrzydło z wierzchu nadal lśniło czernią kruczych piór, kontrastującą intensywnie ze złocistymi szponami, ale wygląd akurat nie był czymś co Infamia zaliczała do priorytetów. Wzruszyła jedynie barkami. Łuski to łuski. I tak ciemnieją z wiekiem, przynajmniej zazwyczaj. Lub po prostu tracą młodzieńczy blask.
Nidhorgg leciał leniwie za nią, wyglądając dosłownie niczym jej cień – idealnie odwzorowywał kształty smukłego, wywernowego smoka, z lekkością przecinającego powietrze. Mahvran zaintrygowało jednak to, co zobaczyła u dołu. Krater? Zniżyła lot i wylądowała gładko na jego skraju, wysuwając do przodu szyję by spojrzeć w jego głębiny. Wczepiła szpony w ziemię, by przypadkiem nie zsunąć się w dół, podczas gdy jej cienisty strażnik w ciszy wylądował za nią, beznamiętnie obserwując jej poczynania.
: 22 sty 2020, 12:08
autor: Niespokojna Toń
W oddali powietrze przecięła harpia. Tylko skąd samotna harpia w takim miejscu, wśród licznych smoków? Gdyby ktoś się przyjrzał, mógłby zaobserwować, jak daleko w dole porusza się szaro-różowa sylwetka, idąc trasą równoległą do tej wyznaczanej w powietrzu przez zwierzę...
Iskra poznawała okolice, ciągnąc za sobą swą smoczą kompankę. Nansze postanowiła zapoznać ją także z terenami nienależącymi do żadnego ze stad. Sama rzadko tu bywała... Była to więc dobra okazja na rozprostowanie kości i wyjrzenie poza Wodę w bardziej codziennych okolicznościach niż misja zwiadowcza.
Harpia podfrunęła bliżej krateru, wyraźnie nim zaciekawiona. Przyhamowała jednak, nieufnym spojrzeniem obdarzając znajdującą się tu Cienistą wraz z dziwnym towarzyszem. Po więzi popłynęło odczucie niechęci, gdy smoczyca zorientowała się, kogo tu spotkają. Zbliżyła się jednak, chcąc mieć swą kompankę na oku. Przystanęła obok niej, przed oczami widząc smoczycę, która nie kojarzyła jej się z niczym dobrym. Obie znajdowały się jednak na neutralnym gruncie, a w Świątyni potrafiły zręcznie ignorować swą obecność, jeśli tylko Axarus czegoś nie odwalił, dlatego Czarodziejka trzymała swoje odczucia tylko dla siebie.
– Witaj. – Odpowiedziała po chwili wahania, dość neutralnym tonem. Potem zamilkła, nie wiedząc, jak się zachować w obecności Plaguski. Zbliżyła się do krateru, rzucając na niego ciekawskim okiem. Również Iskra podeszła, skrzecząc coś cicho i przyglądając się znalezisku.
: 22 sty 2020, 12:26
autor: Infamia Nieumarłych
Uniosła łeb, słysząc łopot skrzydeł i instynktownie się zjeżyła. Dopiero po chwili dostrzegła idącą równolegle do drapieżnika samicę, co minimalnie ukoiło jej nerwy. Przez jej pysk przebiegł praktycznie niedostrzegalny grymas niezadowolenia, ale wróciła spojrzeniem do krateru, wyraźnie skupiając na czymś wzrok.
– Nidhorgg. – Wskazała kompanowi dno krateru, dostrzegając tam swego rodzaju błysk. Cień bezszelestnie spłynął w dół, po czym otoczył błyskotkę swoją cienistą materią i wzleciał z powrotem ku górze, podrzucając kamyk w stronę Infamii. Wywerna chwyciła go i obróciła, zręcznie chwytając z długi, zakrzywiony szpon skrzydła. Opal.
– Wiesz, co mnie zawsze intrygowało? – Odezwała się po długiej chwili ciszy, nie patrząc w ogóle na Wodną, ale ewidentnie chcąc przykuć jej uwagę. Mahvran nie przestawała badać kamienia, unosząc go do bladych promieni słońca. – Gdy Woda wtargnęła nad Urwisko i wydarła nam nasze tereny... Wzięła tylko to. Ogień wziął zdrajców. Ale – żadna z tych stron nie próbowała szarpnąć się po zawartość skarbca. A to często okazuje się cenniejsze od ziem.
Mówiła z namysłem, nakładając szczególny nacisk na poszczególne słowa, uśmiechając się cynicznie. Pokręciła lekko łbem, oddając błyskotkę cieniowi, który z zadowoleniem przygarnął ją i wkrótce opal zniknął w czeluściach czarnej materii.
– Jak myślisz, dobrze zrobiliście? – Zapytała, przekrzywiając powoli łeb na bok i po raz pierwszy łapiąc z samicą kontakt wzrokowy, nie zmniejszając jednak dzielącej ich odległości.
: 22 sty 2020, 13:45
autor: Niespokojna Toń
Spojrzenie, jakim obdarzyła Cienistą po jej przemowie, było pełne niechęci i zimna. Czy Plaga zawsze musiała być taka... nie do życia? Zwyczajnie nie dająca się polubić, nie dająca zapomnieć o przeszłości. Na siłę robiąca sobie wrogów we wszystkich innych stadach...
– Przypatrz się uważnie, bo chyba wciąż żyjesz we własnym świecie przeszłości. Tamta Woda to nie obecna Woda. Tereny zabrały wam smoki, które już nie żyją, zaginęły lub odeszły. – Zaczęła spokojnym, lecz chłodnym głosem. Czy ten najważniejszy fakt dotrze do głowy tej zawziętej Plaguski? – Masz dzisiaj przed sobą przedstawicielkę zupełnie innego stada. Tak, jestem córką Kaskady Kości i to jedna, jedyna rzecz, jaka mnie z nią łączy. Przesilenie Północne również nie dokonałby takich wyborów jak moja matka. Kiedy wreszcie to zrozumiesz? Czy może zamierzasz na zawsze nienawidzić nas za decyzje naszych poprzedników, żeby tylko móc przelać na kogoś swoje niezdrowe obsesje? – Mówiła sztywno, a harpia zaskrzeczała niezadowolona. Emocje zaczynały jej się udzielać.
– Nawet cię rozumiem. – Dodała jeszcze, przyglądając jej się, choć nie mogąc powstrzymać nieprzyjemnego skrzywienia na pysku. – Na twoim miejscu też bym znienawidziła tych, którzy próbują zniszczyć mój dom. Jednak przykro mi, ale szukasz oprawców nie tam, gdzie się oni na prawdę znajdują. A jeśli zawzięcie szuka się wrogów, w końcu można ich znaleźć. – Prychnęła, kątem oka zerkając na rozdrażnioną harpię. Na wszelki wypadek posłała jej nieco uspokajające emocje przez więź, by powstrzymać jej zapędy.
: 22 sty 2020, 14:13
autor: Infamia Nieumarłych
Uniosła jedynie łuki brwiowe i westchnęła. Nie, żeby specjalnie spodziewała się innego scenariusza, ale marzyć zawsze można, czyż nie?
Nadzieja matką głupich.
Pokręciła łbem i zacmokała, udając smutne niezadowolenie.
– Nawet nie wyraziłaś swojej opinii odnośnie naszego skarbca. Tsk tsk. – Zastukała szponem o podłoże, po czym wysunęła przydługi, wijący się za nią ogon przed siebie, aż sięgnął poza jej skrzydła i częściowo opadł ze skraju krateru. – Ładnie. Od razu przeszłaś do sedna, ale z kolei nie zeskrobałaś nic z powierzchni moich słów. Ahh.
Machnęła delikatnie łapą, jakby chciała powiedzieć "zapomnij", po czym w końcu faktycznie zaczęła ustosunkowywać się do wypowiedzi Wodnej. I faktycznie poczęła zmniejszać dystans, nonszalanckim, powolnym krokiem podchodząc do niej, turlając przed sobą kawałek szarego, chropowatego kamienia.
– Tak, wszyscy mówicie to samo. Inne smoki, inny czas. Ale, widzisz- – Przerwała, zatrzymując się w odległości nieco ponad połowy ogona od Wodnej i unosząc lekko pazur ku górze. Jej pysk i ciało było dość... Ekspresyjne. Nieco przesadnie, wyraźnie w celu pokazania drwiny. – To jest właśnie wasz problem. Odwalacie te wszystkie akcje, nie przejmując się konsekwencjami, bo przecież wystarczy przeczekać. Czasy się zmienią, smoki zdechną. Śmierć dosłownie załatwia dla was cały problem. Więc czemu by nie powtórzyć takiego wyskoku? Zrobiliście to dwa razy, więc nic, tylko czekać na trzeci.
Uśmiechnęła się cynicznie, błyskając wysuwającym się spod wargi, zakrzywionym kłem. Zdawać by się mogło, że rozmowa ją bawi, ale w rzeczywistości Mahvran miała w sobie ogrom żywej, płonącej nienawiści, starannie jednak chowanej. Do czasu.
– Wygodna logika, prawda? – Przekrzywiła znów głowę, niczym zaciekawione szczenię.
: 22 sty 2020, 18:42
autor: Niespokojna Toń
Jak zwykle Cieniści postrzegali wszystko po swojemu, dopasowując słowa rozmówcy do swoich celów. Niespokojna stała sztywno, nie odwracając wzroku od samicy. Cokolwiek ta mówiła... ona była po prostu gotowa na obronę, gdyby zaistniała taka potrzeba. Nie przeszkadzało jej to jednak w nienawistnym przyglądaniu się wrogowi. Wszystkie poglądy, jakie miała na temat tego świata... ta jedna osobniczka wystarczała do ich wzmocnienia.
– Nie zrozumiałaś nic z moich słów. Wciąż tkwisz przy swoim, nie dopuszczając do siebie myśli, że rzeczywistość może wyglądać inaczej niż w twojej wyobraźni. Nie masz nawet pojęcia, o czym mówisz, oceniając smoki, których nawet nie znasz. – Warknęła, nie spuszczając wzroku z poczynań Mahvran. Mdliło ją od Plagowej woni, lecz nie cofnęła się nawet o krok. Jej własną wrogość podsycało to, co się działo po stronie Iskry. Harpia, widząc tak prowokujące zachowanie, miała zwyczajnie ochotę wdać się w bójkę. Siedziała spięta, wpatrując się we wrogą smoczycę. – Nie, twoja logika jest wypaczona. Widzisz smoki takimi, jakimi chcesz je widzieć. Musisz być strasznie skrzywdzona przez los, lecz to, co robisz jest zwyczajnie chore. –
: 24 sty 2020, 5:41
autor: Infamia Nieumarłych
Tak, nie było co w tym ukrywać, Cienie zazwyczaj budowały własną historię i poglądy... Z tym że robiło to każde stado, każda istota rozumna. Każdy zawsze twierdził, że jego wersja jest prawdziwa. I to było właśnie źródłem nieporozumień i konfliktów, które miały miejsce na przestrzeni setek, tysięcy księżyców. I zdecydowanie nie było szans na zmianę.
Słysząc odpowiedź Wodnej przymknęła ślepia i pokręciła głową z dezaprobatą, niczym dorosły smok słuchający pisklęcia i załamujący łapy nad tym, co słyszy. Infamia uniosła rogatą głowę i spojrzała na harpię, wyraźnie spiętą i zacmokała w jej kierunku. Może to by było ciekawsze towarzystwo?
– Nienawiść zostaje na długo. – Powiedziała w końcu, muskając czubek pyska wężowym językiem. – Ale nie można się temu dziwić, bo z reguły nikt nie skłania się ku temu, by błędy i wybryki tępych przodków i poprzedników próbować naprawić.
Odwróciła się i odeszła kilka kroków dalej, jakby niezainteresowana, znów wlepiając wzrok w dno krateru, jakby próbując tam coś jeszcze wypatrzeć.
– Córka Kaskady Kości, hm? – Powtórzyła to, co Niespokojna przyznała kilka zdań wcześniej, a co Mahvran postanowiła teraz przywołać z powrotem. – I jakie to uczucie, być potomkiem przywódcy stada?
: 27 sty 2020, 18:24
autor: Niespokojna Toń
–Próbować naprawić? – Zaśmiała się nieprzyjemnie. – Wy sami sięgnęliście po to, co kiedyś należało do was. Wzięliście nawet więcej, na zapas, korzystając z momentu słabości Wody. Nie jesteśmy wam już nic winni, skoro nie daliście szansy naszemu nowemu przywódcy, który wtedy jeszcze był dzieckiem, z zimną krwią wykorzystując naszą wtedy ciężką sytuację. Udowodniliście wtedy jedno: niczym się nie różnicie od Kaskady i całej reszty tych, których tak nienawidzicie. – Mówiła, nie kryjąc się ze swą wrogością.
Miała ochotę splunąć jej w pysk. Nie spodziewała się żadnych dobrej intencji po tej smoczycy. W zainteresowaniu się wątkiem jej matki wietrzyła jedynie podstęp, chęć szyderstwa. – Zabawne, że o to pytasz. Czyż Plaga sama nie składa się w większości z piskląt waszego przywódcy? Na pewno miałaś okazję spytać ich o to nie raz. – Nie wiedziała o pochodzeniu Mahvran, czy udawała? Nie miało to znaczenia. Mahvran mogłaby być córką samego Kaltarela, a nie znalazłaby u Nanshe choć namiastki szacunku.
: 29 sty 2020, 16:32
autor: Infamia Nieumarłych
Na kolejne zarzuty początkowo odpowiedziała beznamiętnością, ale po chwili uśmiechnęła się, jak to miała w zwyczaju, asymetrycznie i zaśmiała cicho, ale dosyć szczerze, co było rzadkością. Pokiwała lekko głową i nonszalancko wskazała na Wodną złotym szponem skrzydła.
– No i widzisz, słodka, trafiłaś w sedno. – Samica zacmokała z drwiącym uznaniem. Wyglądało na to, że humor jej się znacząco poprawił. – Tak, jesteśmy dokładnie tacy sami. Dwie krople wody, jedna czasem bardziej zabrudzona od drugiej. Jedyna różnica w tym, że my nie zabraliśmy wam wszystkiego, tak jak wy nam, a mogliśmy. Zostawiliśmy wam połowę waszych ziem, a to nadal daje niezły wynik. Mieliśmy troszkę więcej wyczucia i... Jak to szło? – Zmrużyła łuki brwiowe i zakręciła palcem w powietrzu, szukając słowa. – Empatii, o.
W przeciwieństwie do Nanshe, której każde słowo ociekało wrogością i jadem, Mahvran zdawała się bawić rozmową, traktować ją jako dobrą rozrywkę. Tak, drwiła i szydziła, ale w sposób znacznie subtelniejszy. Gdy Toń zbiła jej pytanie własnym Infamia westchnęła cicho.
– Ależ ty jesteś trudna do rozmowy, a podobno to na mnie wszyscy narzekają. – Prychnęła niczym urażona kotka, chociaż miało to wyraźnie teatralne zabarwienie. – To miło, że sama zadajesz pytania, ale powinnaś też odpowiadać na moje. Tsk tsk, nie ma nic za darmo. Swoich współplemieńców o opinie nie pytam, bo mam własną, chciałam poznać zdanie kogoś z innej części świata. To jak? – Znów wróciła do swojego pytania, przekrzywiając lekko głowę. Odpowie, nie odpowie? Była w sumie zaintrygowana jak to dokładnie było z Kaskadą Kości. Słyszała tylko plotki, którymi sypnął jej Sztych dawno, dawno temu, ale to nie dawało pełni obrazu.
: 05 lut 2020, 19:36
autor: Niespokojna Toń
Ułożyła się w pozycji siedzącej wygodniej powoli, cały czas mając oko na rozmówczynię. Infamia miała trochę racji... lecz wciąż uparcie trzymała się obarczania winą ich za błędy przodków. Tymczasem jaka była wina jej za urodzenie się córką Kaskady?
– Ciekawe, czy coś z tych ziem zostałoby nam, gdyby z okazji skorzystała również Ziemia i Ogień, co? Czy wtedy również zostawilibyście nam tyle, byśmy mogli wyżywić na nich całe stado? – Spytała, szczerze zaciekawiona odpowiedzią Mahvran. Co tym razem wymyślisz?
Na komentarz uniosła nieco brew. Miała świadomość swego charakteru i... nie przeszkadzało jej, że bywa trudna. Gdzieś w głębi uważała, że wolno jej, po tym wszystkim co przeszła. Jednak samica Plagi również nie odpuszczała, a Niespokojna nie miała zamiaru przeciągać zabawy w słowne przepychanki. – Raczej powinnaś spytać, jak to jest być dzieckiem Kaskady. Z jej roli przywódczyni niewiele miałam pożytku. W żaden sposób nie ułatwiało mi to życia. Co z tego, że moja matka była przywódczynią, skoro matka z niej żadna? – Odparła wypranym z emocji głosem. Głosem kogoś, kto musiał pogodzić się ze swoim zniszczonym dzieciństwem, by móc dalej funkcjonować.
: 18 lut 2020, 12:56
autor: Infamia Nieumarłych
Nie umknęło jej uwadze to, że Wodna pozwoliła sobie na nieco więcej wygody i rozsiadła się konkretniej, nadal jednak nie tracąc czujności. Jej skrzeczący towarzysz nadal był nieopodal, może to dlatego. Wywerna cały czas pamiętała, jak pięknie udało jej się usmażyć harpię podczas jednej z misji zwiadowczych. Ach, pieczony ptak. Cudny obiad.
– Tego nie wiem. Ale może tak jak nam i wam jedno ze stad zgodziłoby się łaskawie pomóc i pozwolić wam odkupić odłamek waszych własnych ziem za koszt trzydziestu pięciu kamieni szlachetnych... Hmm, może kiedyś się dowiemy. – Postukała złotym szponem skrzydła o swoją brodę, pozostając w dobrym humorze, nieustannie traktując rozmowę z Tonią jako rozrywkę, używając przesadnego nacisku na konkretne słowa i teatralnych gestów.
– Ah, duszyczka bez kochającej mamusi, rozumiem. Cóż, przynajmniej ma się wtedy większą szansę by wyrosnąć na coś z jajami, zamiast tulić się do piersi rodzica gdy tylko coś pójdzie nie tak. Zawsze patrz na pozytywy, jak sytuacja rodzinna ciebie zahartowała! – Uśmiechnęła się drwiąco kącikiem pyska i wydała z siebie mruknięcie połączone z cichym sykiem, gdy złośliwy żywiołak postanowił na chwilę magicznie podarować sobie materialność i wbić wilcze kły w jej kostkę, podkreślając swoje znużenie i chęć powrotu. – Ale chyba dobrze ciebie karmiła, o ile dobrze pamiętam to Kaskada była uosobieniem chodzącego szkieletu.
Stwierdziła, nadając konwersacji wręcz neutralny, codzienny ton. Rozmowa o stopniu wyżywienia. Idealny temat.
: 02 mar 2020, 20:44
autor: Niespokojna Toń
Przyjrzała się z zastanowieniem Plagijce. Nie przepadała za nią, choć nawet wrogowi nie życzyłaby takiego losu. Jeśli ta mówiła prawdę, Plaga była w przeszłości w na prawdę parszywej sytuacji. – Nie brzmi to na szczerą pomoc. – Skomentowała, nie wdając się w szczegóły. Kto wie, może dlatego byli teraz tacy irytujący i nie do zniesienia? Może wydarzenia te odcisnęły na nich piętno..? Na dalsze słowa Mahvran uniosła brew. – Może kiedyś się dowiemy...? – Namiastka współczucia zniknęła z jasnych oczu smoczycy, zastąpiona chłodem. Jeśli ta zamierzała jej grozić między wierszami, wcale nie była lepsza od tych, którzy odebrali jej dom. Toń jednak z czasem trwania rozmowy miała coraz mniejszą ochotę na przepychanki słowne. Widziała, że to donikąd nie prowadzi, gdyż jej rozmówczyni była mocno zafiksowana na własnym spojrzeniu na rzeczywistość.
Zaraz jednak Cienista zaskoczyła ją, zmieniając nieco charakter rozmowy. Nanshe nie była do końca pewna, czy doszukiwać się w słowach Infamii szyderstw, czy raczej uwierzyć w jej szczerość. Zachowywała ostrożnie neutralny wyraz pyska, choć rysy nieco złagodniały, przez co nie sprawiała już wrażenia, jakby miała ochotę porazić Plaguski piorunem, tak dla otrzeźwienia.
– Dbała o stado w charakterystyczny dla siebie sposób, to trzeba było jej przyznać. Nie zagłodziłaby pisklęcia, gdyż mogłaby potencjalnie pozbawić Stada przyszłych korzyści z niego płynących. – Wyznała, zerkając mimowolnie w stronę Iskry, która teraz badawczo przyglądała się kompanom rozmówczyni.
– Może teraz ty podzielisz się jakimiś ciekawostkami z życia w Pladze? Was również trudne przeżycia zahartowały. Z tego co słyszałam, byliście na skraju wyginięcia, a jednak kosztem tych trzydziestu pięciu kamieni odrodziliście się. – Stwierdziła, wlepiając wzrok w pysk Mahvran. Teraz jej kolej.