Strona 5 z 7

: 02 sie 2016, 20:06
autor: Płacz Aniołów

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Powoli zaczął się gubić we wszystkim. Cała ta historia jest trochę zagmatwana. Podziwiał Oprawcę za jego wiedzę, za cierpliwość do pytań ale... cóż, chyba nic dziwnego, że kiedyś miał na imię Jad Duszy.
Przyszedł tu się uczyć, więc zadawanie pytań jest rzeczą jak najbardziej naturalną. Jedni wiedzą więcej, drudzy mniej. Jednych uczono od początku historii stad, drugich może nawet nigdy. Cóż... A może się myli.
Nie był zadowolony z odpowiedzi. Nie dostał jej. Czyli sam o tym nie wiedział. W porządku. Może będąc kiedyś w zaświatach spyta o to samą Naranleę.
Nie miał pytań co do opowieści o Zagładzie i Równinnych. Ciężko mu przyszło układanie sobie tego w głowie, a na pytania nie miał już ochoty. Chociaż sam Prorok zadał wszystkim parę pytań, na które mógł coś wymyślić.
– "Wrogie zamiary" – zaczął, odpowiadając na pytanie w związku ze Zgniłą – to pewnie chęć zaszkodzenia smokom. Skoro Naranlea dała maddarze tylko jedno zadanie, budując barierę, może miała na myśli skrzywdzenie nas lub nawet zniszczenie. Nie wiem jak ze smokami, które narodziły się tutaj... nikt z nas nie wykluwa się mordercą swojego gatunku. Ale skoro Równinni zostali stworzeni tylko po to, by nas niszczyć... – nie umiał odpowiedzieć wprost na to pytanie. Jedynie gdybał. – A co do tego, że każdy smok ma w sobie maddarę... Może to dzięki niej żyjemy? Zaś my dzięki maddarze tworzymy rzeczy. Może to był jakiś niezbędny element, gdy bogowie nas tworzyli. Dlatego wiara tutaj może nie mieć znaczenia.

: 02 sie 2016, 21:05
autor: Słodki Kolec
Słuchałem i zapamiętywałem wszystkie kawałki historii wypowiedziane przez samą Jadzie czy dopowiedziane przez innych. Jedni opowiadali to z większymi inni z mniejszymi szczegółami, ale każdy dokładał cegiełkę, lub w przypadku Jadzi, całe ściany. Padały pytania o Tarrama Upadłego od strony jakieś cienistej, czy bariery bogini Naranlei. Te drugie padało częściej niż inne pytania, ale jak to ujął Jadzia "maddara działa tylko za sprawą celu, wolu".
Choć nadal do końca nie rozumiałem tematu mgły, bo mam tylko 3 księżyce, ale jedynie co pojąłem że to jest zue. Samą odpowiedź na me pytania o tereny za bariera dała mi Leszczynowa, krótko i zwieźle.
Miedzy cegiełkami wiedzy było multum pytań głównie o na temat Tarrama, czy i bariery Naranlei.
Dopiero, któraś odpowiedziała nasza kleryczka. Mówiła o wojnie i strategi. Ale to co powiedział Jadzik o równinnych i to co Spłoszona to nawet mając te 3 księżyce rozumiem, że szansa na zwycięstwo jest bardzo mała. Wręcz zerowa. Jak to mówią w kupie siła i to się tyczy równinnych. Nie dość ze jest ich jak mrówek to każdy to psychopata czy socjopata, który lubi przewietrzyć wrogą gardła.
Następny odezwał się nasz buntownik, co może cegłą jakaś jest do całości, ale obawy były o barierę po ich wszystkich wypowiedziach że prędzej czy później nastąpi ten poranek z łapą w nocniku i pyskiem w kiblu.
Potem znowu pytania o Tarrama aka Hebana, który zrobił piekło. Podobno dostał kilka krytyków i nadal stał. Z czego go zrobili? Adamatium? Choć wyjaśnienia pisklak Aileena mocno ukazały cała obecną sytuacje z upadłym.
Znów pytania o maddare, choć są one ciekawe po wyrazie pyska Jadu, które przedstawiało rezygnację, albo niechęć. Jest wojem nie magiem. Chyba to logiczne, że za tym nie przepada. Po kolejnych pytaniach o ów temat przewodni pt. "Bariera" można się znudzic? Niee..
Po kilometrach pytań Jadzia znowu opowiadał o historii powstania tej kopuły, jak i samych walk, genezy naszej nazwy i samej historii powstania. Sama historia przypominała grę o tron, zdrada, morderstwa, wojna i tak w kółko. Może podrzucimy im ten pomysł w holywood?
Ostanie pytanie do rozważenia czym są te wrogie zamiary czy zła intencja lub coś w tym stylu. Dwa smoki z różnych nacji odpowiedziały, ale tylko Mgła coś bardziej poruszył na ten temat.
Sam chwile myślałem słuchając innych i chyba wymyśliłem
Te złe zamiary to chyba chodzi nie tylko o samą chęć szkody dla nas, a o aurę, którą roztacza smok. Rządzą mordu, rządzą chaosu, sam ból. To jak i inne rzeczy roztacza wokół siebie smok. Te pierwsze można odczuć z daleka. Masz sam instynkt ostrzega nas przed tym osobnikiem. Więc lepiej chyba na to zwraca uwagę bariera. Jest na swój sposób żywą istotą aby poczuć ów wolę siania chaosu i zniszczenia. – trochę się sam nagadałem – czy prócz nas samych i równinnych czy czyha na nas jakieś niebezpieczeństwo poza barierą i czy sami równinni są jedynymi smokami jakie tam żyją? Nie ma tam innych gatunków, stad o innym prawie, stylu bytu i niebie, bóstwach? i czy nasi bogowie mają władzę w terenach za barierą czy to nie ich niebo? – zadałem najbardziej mnie nurtujące pytania, Choc jes ich kilka to może ktoś na nie łaskawie odpowie.

: 02 sie 2016, 21:57
autor: Zmierzch Gwiazd
Słuchała uważnie słów Oprawcy Gwiazd i po chwili zamyślenia znalazła odpowiedź na pytanie przez niego zadane. Spojrzała na Keezheekoni ale swoje słowa kierowała do Oprawcy.
– Fioletowołuska ma rację – Znowu powróciła wzrokiem do Proroka– Mogą na nas wpływać pośrednio. Dla przykładu, jakby na przykład zainfekowali jakieś zwierzę chorobą i zostawili przed barierą, a zwierzę by ją przekroczyło i zaraziło smoki to wtedy by nam zaszkodzili a nieświadome swoich "złych zamiarów" stworzenie przeszło by przez barierę – Powiedziała
Po chwili zaczęła się ponownie zastanawiać, jednak teraz chodziło o Maddarę. Nie znała się na tym więc po prostu przemilczała ten temat, ale mimo wszystko słuchała innych smoków. Uczyła się i to było najważniejsze.

: 02 sie 2016, 22:04
autor: Znamię Burzy
Tyle słów, tyle historii, tyle informacji... dużo? Tak. Za dużo? Nie, im więcej wiedzy tym lepiej. Problem polegał na tym, żeby to wszystko zapamiętać. Mimo szczerych chęci nie było to możliwe, chociaż Kropla starał się wyciągnąć z wypowiedzi Proroka jak najwięcej. Bariera, Mgła, Równinni, historia Wolnych Stad, imiona. Bohaterowie i wrogowie, Tyle ile się dało zapamiętał. Na razie skończyły mu się pytania, więc ruszył szare komórki.
-Może stworzenie Bariery, która zatrzymywalaby też inne zagrożenia mogłoby być zbyt trudne, maddarochłonne. No i taka Bariera za bardzo by nas rozleniwiła, nie mielibyśmy czego się bać. A drapieżnicy nie mają wobec nas złych zamiarów, one po prostu chcą przeżyć, zdobyć pozywienie – Kropla mówił spokojnie, w zasadzie myślał na głos – nie sądzę, że mgła pojawiła się od tak. Raczej została stworzona przez kogoś. Sądzę, że jedna osoba nie zdołała jej stworzyć, jest zbyt potężna. Możliwe, że sami Równinni powołali ją do życia, możliwe, że komuś to zlecili. Albo to jakieś nowe zagrożenie. A Równinni mogą na nas wpływać pod warunkiem, że sami nie wejdą na nasze tereny. Mogą wysłać do nas kogoś innego albo użyć... właśnie Maddary – zrobił chwilę przerwy. Chyba nigdy nie wyrzucił z siebie tylu słów na raz – złe życzenie to chęć zaatakowania któregoś z nas pośrednio lub bezpośrednio.

: 03 sie 2016, 9:24
autor: Mroźny Kolec
Nieświadomie, lekko otworzył pysk, wsłuchując się w opowieść Proroka. Łapczywie chłonął kolejne słowa, starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, które kiedyś przekaże swoim pisklętom. Uniósł brew w geście lekkiego zdumienia, słysząc złożone zdanie Ksihenku. Przecież ten maluch normalnie składa tylko kilka słów w prostą wypowiedź. Gdy tylko skończył mówić, adept pochylił łeb, spoglądając mu w oczy. Nie miał pytań po tej części nauki, ale postanowił wyjaśnić małemu ognikowi parę rzeczy.
– Mały, żądza mordu, chaos, ból, to nie są takie proste pojęcia. Chyba nie dałoby się ustawić maddary przeciwko czemuś co ma wiele znaczeń w zależności od sytuacji. Chaos to zaprzeczenie porządku. Ale może istnieć dobry i życzliwy smok, który nie słuchał poleceń swojego przywódcy, bo uważał je za niewłaściwe, przez co został wygnany. Żyje sobie gdzieś na uboczu, nie szkodzi nikomu i pomaga tym, który chcą tą pomoc przyjąć. Swoją postawą reprezentuje chaos, ale nie jest zły. – wziął głębszy wdech, mając nadzieję że pisklak zrozumie chociaż część jego wypowiedzi.
– Żądza mordu, również nie jest zawsze wiązana z czystym złem. Owszem, odebranie życia z definicji jest złem, ale okoliczności już nie zawsze. Wyobraź sobie smoka, którego ledwo wyrośnięte pisklę zostało zabite przez osobnika z innego stada, a on się dowiedział kto to zrobił. Będzie szedł na teren tamtego stada szukając zabójcy, dysząc żądzą mordu, ale czy niesłusznie? Co jest większym złem? Żądza mordu, czy odebranie przyszłości młodemu? Ta negatywna emocja jest w tym przypadku uzasadniona i każdy smok o normalnej, zdrowej moralności ją zrozumie. – zrobił kolejną przerwę na głębszy wdech. Nie zamierzał aż tak bardzo zabierać głosu na tym zebraniu i poczuł się trochę zmieszany, uświadamiając sobie, że chociaż wypowiedź skierowana była tylko do Ksihenku, to pobliskie smoki mogły słuchać.
– I wreszcie ból. Nie jestem czarodziejem, ale stworzenie maddarowego tworu, który nie przepuszczałby bólu jest skazane na porażkę. Ból to nie tylko rany, ale też silne emocje, które wywołują ból duchowy. Ciało wtedy nie cierpi, ale dusza tak. Przykładowo, gdyby jakimś cudem stworzyć osłonę, która nie przepuszczałaby bólu, to nie mógłby przejść przez nią pisklak rozpaczający po stracie matki, bo byłby przepełniony bólem duszy. – i w sumie tyle. Uniósł łeb, cofnął się o pół kroku, mając nadzieję, że nie zwrócił na siebie zbytniej uwagi podczas tłumaczenia maluchowi rzeczy bardziej skomplikowanych niż się wydają. A teraz pora słuchać innych, w końcu po to zwołano ich wszystkich w to miejsce.

: 03 sie 2016, 9:58
autor: Subtelny Gniew
Przecież to smoki wolnych stad – odpowiedział szeptem bratu próbując przy okazji nie stracić wątku. Ale głosów było zbyt dużo, jak na niego. A na dodatek mnóstwo pisklaków bełkotało niezrozumiale zadając głupkowate pytania. Może nie było aż tak głupkowate, ale Oprawca ewidentnie odpowiadał na nie z pogardą. Mówił tak wiele, że nie sposób było zapamiętać wszystkich szczegółów. Wysilał jednak umysł, by coś zachować. Skupiał się jednak na kwestiach najważniejszych. Nie wiedział, czy odpowiadać na pytania innych. Nie znał aż tak odległej historii, a niektóre wątki były wręcz filozoficzne. Słysząc odpowiedzi innych czuł się trochę jak głupiec. Skąd oni to wszystko wiedzieli?

Sądzę, że – zaczął starając się brzmieć pewnie, choć sytuacja była dość onieśmielająca. Na dodatek obawiał się, że ktoś zagłuszy go, powodując, że nie odważy się więcej ponowić swoich rozmyślań. Jednak, gdy udało mu się zwrócić na siebie uwagę, kontynuował. – Gdyby bariera Naranlei chroniła nas przed wszystkim. Przed każdym niemal zagrożeniem, nie bylibyśmy wolnymi stadami. Dzięki niej, nie musimy się obawiać Równinnych dysponujących tak dużą siłą. Według twoich słów już wiele razy doprowadzali nas na skraj wyginięcia. To przed nimi potrzebujemy ochrony. Być może bariera zniknie, gdy zbierzemy odpowiednią siłę, by się obronić albo nawet pokonać Równinnych. Dopóki jednak żyjemy w niezgodzie, jesteśmy zbyt słabi, by to zrobić. Czy nie o to chodzi? – wypowiedział słowa podobne do tych wyszeptanych przez cienistą smoczycę, fioletowołuską o białym podbrzuszu. Ale jej ostatniego cichego burknięcia nie dosłyszał.
Co do magii to czy Naranlea sama jej w sobie nie odkryła? Być może nie tyle podarowała nam moc, ale nauczyła nas jak ją odnaleźć. Jeśli maddara jest częścią osoby, stworzenia, to może wystarczy pokazać jej jak ją odnaleźć, by jej używała. Równinni nie musieli nauczyć się tego od boga, mogli się równie dobrze nauczyć tego od nas – odpowiedział na inne pytanie. O upadku Tarrama nie wiedział nic, w końcu dlatego tu był, aby się czegoś nauczyć. Natomiast jeśli chodzi o bezpośrednie czy też pośrednie działanie zgadzał się ze Szmaragdową (która była jego siostrą, o czym o dziwo nie wiedział).
Tak. Drapieżniki na pewno nie mają wobec nas złych zamiarów. Gdyby tak było atakowałyby nas w obozach. One po prostu chcą walczyć o przetrwanie – zgodził sie z przedmówcami i wziął głęboki wdech, by poruszyć ostatnią kwestią, w której mógł choć trochę się wykazać.
Potrafimy wziąć na swoją stronę inne stworzenia. Sam wspomniałeś proroku o Ikelosie. Potrafimy związać sie z drapieżnikami, a zatem i po naszej stronie mogą one stanąć.

: 03 sie 2016, 11:49
autor: Szemrzące Leszczyny
Szkoda, że tak mało wiedziała o historii Wolnych. Czuła, że powinna. Z takimi korzeniami... Jednak rodzice nie byli zainteresowani życiem w stadzie. Dopiero teraz mogła uzupełnić spore braki w wiedzy.
Potok słów wylewający się z ust proroka trochę ją przerastał. Starała się zapamiętać jak najwięcej, ale w jednej chwili usłyszała tyle imion, że niektóre musiały niestety zapaść w zapomnienie. Na szczęście smoki miały z natury dobrą pamięć. Inaczej zużywałyby pełno kamiennych tabliczek, by wszystko spisać!
Woda posiadała kiedyś największe tereny... Flaeryendali poczuła przypływ dumy i chęć, by znów jej stado stało się potęgą. Wiedziała jednak, że obecna Woda nie jest tym samym, czym była stara Woda. Jak każde stado, które z czasem się zmieniało i dostawało dopływ obcej krwi.
Bariera może zniknąć... Smoczyca poczuła na grzbiecie zimne dreszcze, które stały się jeszcze zimniejsze, gdy usłyszała obawy innych, że w razie starcia by sobie nie poradzili. Nagle w pełni zrozumiała ryzyko, jakie na siebie przyjęła, gdy wyruszyła z domu... Rodzice muszą się o nią martwić.
Te drobne myśli szybko uleciały jej z głowy. Teraz mają o wiele poważniejszy problem. Równinni byli zagrożeniem nie tylko dla Wolnych Stad, lecz dla wszystkich. A mgła według niektórych była z nimi powiązana. Historia zatacza koło? Młoda adeptka obiecała sobie, by zrobić wszystko, co w jej mocy, by nie dopuścić do upadku Wolnych.
Na wzmiankę o zwierzętach i wrogich zamiarach uniosła pysk. – Zwierzęta, a nawet drapieżniki z natury kierują się instynktem i podstawowymi emocjami. Nie tworzą skomplikowanych intryg, jak zaszkodzić bardziej dominującym gatunkom. Nie czują żądzy władzy. Dopiero po stworzeniu więzi z kompanem przejmują trochę większą świadomość, ale nawet wtedy dostosowują się do zamiarów swego smoczego towarzysza. Być może Równinny znaleźli swoje sposoby, jak stworzyć więź z hydrami i innymi drapieżnikami? – Powiedziała, pod koniec trochę mniej pewnie. Bała się, że prorok uzna, że mówi kompletne bzdury. Mimo wszystko uznała, że coś w tym może być.
Opowieść o Zastygłym Jadzie przykuła jej uwagę. A więc zdarzył się czystej krwi Równinny, który był zdolny do miłości... Nie został zabity, a więc był taki, jak inne Równinne, a jednak różnił się od nich. Zachował dobre serce. Może wśród nich więcej jest takich? Tylko boją się o swoje życie?
Skoro Zastygły Jad zakochał się w północnej, to znaczy, że pomimo wychowania i zabijania piskląt słabych według Równinnych, jest możliwość, że nie wszyscy są straceni. Być może niektórzy z nich boją się o swoje życie i ukrywają.. tendencje do czynienia dobra. Może dałoby się jakoś dotrzeć do tych jednostek i przekonać ich, by zdradzili Równinnych? – Powiedziała lekko drżącym głosem. Miała wrażenie, że Jad spogląda na nią kpiąco i nieprzychylnie myśli o jej inteligencji. Przysunęła bliżej ogon i starała się ukryć speszenie.
Młoda Aileen odpowiedziała na jej pytania o Tarramie. Z zainteresowaniem wysłuchała o marnym końcu boga, ale zerknęła na proroka, by upewnić się, czy właśnie taka była prawda.

: 03 sie 2016, 18:11
autor: Dzwonna Łuska
Wszystko układało się w miarę logiczną całość, dosyć straszną całość: Pomyślała drapiąc się po uchu, wygląda na to żeby nie ta bariera to mogłoby się to skończyć kompletnie inaczej...
Znowu zaczęła rozglądać się po smokach, między odpowiedziami i pytaniami często pozostawało dość sporo czasu z którym nie miała pojęcia co zrobić. Inni najprawdopodobniej wykorzystaliby te luki żeby się wypowiedzieć, lecz Koral nie miała o czym mówić. Wszyscy albo to już powiedzieli albo było po prostu głupie, a piskliwy głosik który na pewno by ją skompromitował nie pomaga!

: 03 sie 2016, 19:12
autor: Tejfe
Było to dla niego całkowicie, nowe i inne doświadczenie jakie kiedykolwiek przeżył. Cała zgraja
smoków, wszyscy w jego wieku, lub trochę młodsi i jeden górujący nad wszystkimi- Pełen wiedzy
Prorok, który już z pierwszymi swoimi słowami zyskał ciche uwielbienie ze strony Rycerskiego.
Miał charyzmę i bijący autorytet, Rycerski słuchał go jak zaczarowany. Ale nie słuchał tylko jego.
Słuchał wszystkich wypowiedzi, sam nie czując potrzeby wysławiania się. Nie chciał się błaźnić
tym, e nie wiedział kim jest czerwonołuski, po co to spotkanie i co ma na celu. Wydawało mu się,
że sie tego domyślał, a wiele uczestników, takich jak on potwierdzało jego przypuszczenia. Ale
po co miał to po nich powtarzać? Wsłuchiwał się, zadowolony z tego, że tu jest i tu przebywa. Że
się uczy. Odpowiedzi innych, a także to co sam wkrótce powiedział Jad Duszy, jak się okazało
Prorok było dla niego starannie dobraną dawką wiedzy. Interesowała go funkcja Proroka, to w
jaki sposób łączy się z Bogami i dlaczego? Słuchał jak urzeczony i wydawało mu się to tak
mistyczne i niezwykłe, że jego cicha cześć kierowana w stronę Proroka urosła do niebotycznych
rozmiarów. Tylko niewiele mniejszych od tej co darzył innych Bogów, niż Tharara. Zastanawiał
się też, czy sam również ma szansę na zostanie Prorokiem w przyszłości. Wszakże widział i
rozmawiał z samym Bogiem Polowań, czy to czegoś nie znaczy? Już chciał sie o to spytać, ale się
powstrzymał. Przecież inni łowcy też doznali takiego zaszczytu i choć na moment był Wybranym,
to nie był jedyny. Mimo wszystko uważał, że tamto wspomnienie jest godne pozazdroszczenia.
Nie chciał jednak o nim mówić na tym zgromadzeniu. Ono miało służyć Nauce, a nie chwaleniu
się adeptów i piskląt. Jeszcze bardziej, niż na czym polega funkcja Proroka, samczyka
interesowało dawne życie Oprawcy, o którym trochę powiedziała Spłoszona Łuska, a które sam
dopowiedział główny opowiadający. To zaskakujące, skąd ona tyle wiedziała? Cóż, nie myślał o
tym długo bo Prorok zaczął opowiadać o tym dlaczego to Skały Pokoju zostały wybrane na
miejsce spotkania i o barierze. Spytał się nawet o nią, a on chociaż trochę o niej wiedział nie
zdążył nic powiedzieć, bo wyprzedzili go inni, którzy jak widać wiedzieli jeszcze więcej. Z radością
wysłuchał ich odpowiedzi, czasem odczuwał zażenowanie jak np. podczas pełnej braku szacunku
odpowiedzi Zbuntowanego. Ale przede wszystkim chłonął wiedzę. Było mu głupio, że wie chyba
najmniej z obecnych tu smoków, a przecież uczył go najwspanialszy smok Wody- przywódca
Ciche Wody. Ten chyba jednak przekazał mu tylko podstawy. A gdy powtarzało sie to co już
wiedział, głupio by było o tym teraz wspomnieć. Nie zaznajamiał sie w szczegóły tych spraw, w
Równinnych i w ogóle. Ale teraz miał taką możliwość i nie mógł niczego przeoczyć. Westchnął i
słuchał dalej. Drgnął na dźwięk słów Oprawcy, który przyszedł z pomocą na wszystkie nieścisłości
i pytania młodych smoków. Kiedy Oprawca powiedział o nieśmiertelności Bogów, zapragnął się
dowiedzieć co sie dzieje z nimi, kiedy już odejdą. Czy ta kwestia pozostanie tajemnicą? A potem
zaczął opowiadać o tym w jaki sposób wybiera się Proroka i skupił cały swój umysł na tym
zagadnieniu. Może skoro został już kiedyś wybrany, to w przyszłości także zostanie? Samczyk
uważał, że pragnie być w przyszłości prorokiem, ale po chwili uznał, że jednak nie. Że to zbyt
zasczytna pozycja dla niego, bo choć pragnął służyć, nie w taki sposób. Za wielki stres. Ale kto
wie co przyniesie przyszłość? Może kiedyś jego perypetie będą zupełnie inne? Zastanawiał się
and tym chwilę, ale tylko chwilę, bo znowu zaczął mowić Oprawca. Przez własne przemyślenia
nie wsłuchał się dobrze w dokończenie opowieści o Skałach Pokoju i o członie "Gwiazda" w
imieniu Proroka, ale to chyba nie była najważniejsza część rozmowy. Dużo bardziej interesował
go historia Równinnych, która była naprawdę długa. Wsłuchał sie w tą zajmującą opowieść, a raz zakręciłą mu się łza w oczach. Ze wzruszenia, czy z przerażenia? Nie wiedział. Zastanawiał się czy
skoro nie urodził się na Wolnych, sam jest Równinnym? Przecież miał skrzydła, lubił magię, a o
Wolnych nie wiedział przez większość swojego życia. A poza tym najważniejsza kwestia,
przeszedł przez Barierę. Nie miał w sobie krwi plugawego potomstwa. Westchnął z ilgi, czując
wyzwolenie ze szponów strachu. Był jednym z nich i choć niektórzy mogli mieć niepewności, bo
nie pochodził stąd, nie mogli przecież się kłócić z Prorokiem. Był dobrym smokiem, który nie miał
nic wspólnego z Równinnymi, a teraz o nich słuchał, bo stał się jednym ze smoków z Wolnych
Stad i ich historia jest też jego historią. Bo przyjął to wszystko do swojego serca i to był jego
świadomy wybór. A cała ta historia, tak długa i ciekawa była dla niego czymś co z chęcią
poznawał i zapamiętywał. Coraz bardziej zagłębiał się w to miejsce, w życie nie tylko swoejgo
stada, ale też całą tą krainę otoczoną Barierą Naranlei. Potem nastąpiły kolejne pytania, kolejne
odpiowiedzi. Jad opowiadał teraz dalszą historię Wolnych Stad, jeszcze ciekawsżą niż
poprzednią, wyjaśnił nieco zagadnięcie Mgły i Bariery. A Rycerski wciąż słuchał. Przez całe
spotkanie nie odzywał się słowem, słuchał i teraz też tylko słucha. Bo był jak gąbka, która chłonie
wodę i naprawdę to może mu się kiedyś przydać.

: 04 sie 2016, 1:20
autor: Czarny Lis
Tak, ale każde stado rządzi się swoimi prawami i wątpię by mieszanie się stad to zasada na która każdy się zgadza – odpowiedział szeptem swojemu bratu. Też nie chciał niczego przegapić czy raczej nie wysłuchać kolejnej części wykładu Oprawcy i ciekawych teorii i odpowiedzi młodych. Było ich krocie i każdy dotyczył niemal czego innego. Istne piekło dla kogoś, kto nie mógł połapać się co kto o czym mówi. A Istne niebo dla kogoś kto uważnie słuchał. Jednym z nich był właśnie był Dyskretny. Już niemal wiedział kto i jaki ma sposób na opowiedziany temat. Tym razem raczej nie miał nic do powiedzenia. Albo raczej nie miał konkretnych pytań dotyczącego tego tematu. Postanowił tym razem poczekać i wziąć przykład z młodych pisklaków. Na spokojnie ułoży sobie w głowie każdą wypowiedź zgromadzonych ułoży sobie w głowie swoją odpowiedź i włączy się gdy faktycznie będzie miał coś do dodania i/lub zapytania.

: 04 sie 2016, 10:27
autor: Złoty Bażant
Zbuntowany słuchał opowieści o Zagładzie z zachwytem o jaki nikt by go dotąd nie podejrzewał, ale niestety nie miał odpowiedzi na żadne z zadanych pytań ale miał swoje pytanie
– Mam pytanie, zainteresowała mnie sprawa tego całego Wiatru...mówisz że ono już istniało przed Zagładą, a potem po utworzeniu bariery, ale...nie rozumiem dlaczego nie istnieje teraz. Mamy Wodę, Życie które kiedyś było Ziemią, Cień no i Ogień, ale po Wietrze nie ma ani śladu, co w takim razie zaszło już po tym kiedy powstała bariera, czy były tu jakieś poważne wojny czy stado zniknęło w czasie obecności na tych ziemiach Tarrama Upadłego ? – pytał, nie był pewien czy Jad już czegoś o tym nie mówił, ale wsłuchał się w historię z której jakoś umknęła mu historia Wiatru.

: 04 sie 2016, 10:54
autor: Aroganckie Piękno
Malutka teraz dostała taką dużą porcję informacji, że szczerze powiedziawszy nie wiedziała, co z tym wszystkim począć. Dlatego zastanawiała się, układała sobie wszytko, szufladkowała poznane informacje, by z tego całego chaosu stworzyć jedną, spójną myśl i zebrać tą i wcześniej poznaną wiedzę razem. Dobrze, jednak kolejne smoki wprowadzały kolejne i kolejne nowe pojęcia, nowe wątki. Spojrzała na jedno z piskląt pachnące wilgocią.
No właśnie. Nienarodzeni, pisklęta...nie mają wrogich zamiarów, bo niby jak? Jak jeszcze w zasadzie nie znają świata. Równinni więc mogli by się posłużyć takimi istotami, podrzucając je nam. I chcąc, aby zniszczyli nas od środka, gdy nastanie odpowiedni czas. – powiedziała z zamyśleniem, po czym spojrzała na tego krzykacza, Zbuntowanego. Tak...on mówił, że jest Równinnym przynajmniej w części.
No i tak jak wszyscy pozostali wcześniej rzucili pomysły, pośrednio mogą oni wpływać na nas. Choćby trując wodę, czy zwierzynę. Jak ktoś wcześniej zauważył. – dodała, wzdychając, po czym zastanowiła się nad kolejnym pytaniem.
Twór magiczny trwa, dopóki smoki je podtrzymują. Czy i ta zasada działa w przypadku tej bariery? Bo skoro tak...skoro powstała ona dzięki maddarze nieżyjących już od dawna smoków i wiążę ją już tylko magia tej bogini...Naranlei? To czy faktycznie oznacza to, ze jest już o wiele słabsza, niż pokolenia temu? – zapytała, zastanawiając się jednocześnie na głos.
Ach! No i trzeba nakreślić to, że przecież twór, który ma zbyt wiele właściwości jest do niczego. Tak przynajmniej mówiła mi mama. Maddara najskuteczniejsza jest, gdy ma określony cel i nie ma zbyt wielu właściwości. Bo jakby stworzyć taką barierę, która chroni od wszystkiego..to w zasadzie nie chroniłaby od niczego.... – powiedziała. Nie była pewna, czy ma rację, czy nie. Ale tak to rozumiała. Kolejnym problemem były stada. Aileen potrząsnęła głową.
Myślę, że podział na stada mimo wszystko jest dobry. Bo i tak jakbyśmy byli wszyscy jednym, wielkim stadem...stworzyłyby się podziały. Bo ten smok nie lubi się z tamtym. Ten ma inne poglądy. A tamten woli robić tak, a nie tak...podziały i tak i tak by się tworzyły. Więc już lepiej, jak mamy te stada. Tylko...czy na przykład jak smok urodził się w tym stadzie i nie miał wyboru...czy mógłby odjeść do takiego, które mu pasuje? W końcu niby łamie się tą przysięgę. Ale...czy zawsze trzeba być zdrajcą, gdy się odchodzi? – zapytała. Sama nie myślała raczej o przejściu gdzie indziej. W Cieniu miała rodzinę, to był jej dom. Ale w końcu nie wszyscy tak musieli myśleć. Mogli zostać przygarnięci przez stado i wcale im się tam podobać nie musiało. A Smocze Prawa były...dość brutalne pod tym względem.

: 04 sie 2016, 15:04
autor: Poranna Rosa
– Jeśli chodzi o Tarrama to słyszałam tyle, że żył w ciele Hebanowego Oprawcy. Początkowo nikt nie spodziewałby się, że smok ten był opętany, a raczej jego ciało. Gdy już się dowiedzieli, pojedyncze osobniki okrzyknęły się nawet jego wyznawcami i chcieli mu pomóc stając po jego stronie. Po wszystkim zostały rzecz jasna ukarane, a może i nawet w trakcie. Nie pamiętam. Znam bowiem tylko urywki całej tej historii. Z samym bogiem walczył na pewno dawny przywódca Wody – Nieokiełznane Wody Oceanu. To po tej walce otrzymał właśnie trójczłonowe imię. – Wypowiedziała się po dłuższych rozmyśleniach. – Oh! I ostatecznie Tarram został spętany w ciele Erycala – białego smoka, syna Naraneli, patrona medyków i uzdrowień. – Dodała jeszcze po chwili na krótki oddech. – Panie proroku? Co to jednak znaczy, że został spętany? Czy zniknął całkowicie? Może nadal żyje tyle, że we wnętrzu Erycala? Jak to działa? – Przekrzywiła łepek zainteresowana. Jednak przecież Oprawca zadał też inne pytanie, na które również musiała odpowiedzieć, prawda?
– Równinni na pewno mogą na nas wpływać. Jednak czy byliby na tyle inteligentni by to zrobić? Nie pałają wielką miłością do maddary toteż na mgłę większych wpływów nie mają. Jeśli jednak ruszyliby swoją łepetyną to mogliby na pewno zatruć rzeki, a tym samym zwierzynę. Jednak wydaje mi się, że te bestie mordu aż takie mądre by raczej nie były. – Zakpiła. Niby mieli wśród nich jednego równinnego, Zbuntowanego. Nie miała jednak pewności czy naprawdę nim był. Nawet jeśli to nie czuła zbytnich wyrzutów związanym z obrażaniem jego. Dłużej jednak się nim nie zajmowała. Nawet nie zwróciła ku niemu wzroku. Nie chciała niepotrzebnej kłótni.
– Drapieżniki atakują nas, bo chcą się bronić, wyżywić rodzinę. Tak nakazuje im instynkt i nie oznacza to, że mają względem nas te... "złe zamiary". Co jednak tyczy się smoków... chodzi o to, że nie mogą przejść smoki, które chcą nam zaszkodzić, które mają zamiar stworzyć chociażby chaos lub przyczynić się do śmierci tutejszych smoków, lub sami ją wykonać. Zaszkodzić można bowiem w różny sposób. Wydaje mi się, że jednak większość z nich nie uniemożliwia przejście przez barierę. W końcu niektóre mogą być takie błahe, że smok bez problemu przejdzie na te ziemie. Co jednak nie znaczy, że każdy smok, który myśli, ze jest dość "dobry" może się przez tą barierę przedostać. – Westchnęła – Ciekawi mnie jednak pytanie Aileen. Czy bariera teraz może być słabsza niż przez pierwsze dni jej istnienia? – Znów przekrzywiła nieznacznie główkę zainteresowana.
Na koniec rozejrzała się po zebranych tu smokach. Czy jeszcze ktoś coś powie w tym temacie? Była bowiem bardzo zainteresowana tymi tematami i chciałaby dowiedzieć się więcej, jeśli ktoś coś jeszcze wiedział.

: 04 sie 2016, 17:41
autor: Jad Duszy
Jad z uwaga słuchał wszystkich słów wypowiadanych przez młode smoki. No proszę, gdy chcieli, to potrafili trzeba ich było jedynie zachęcić. Nie miał nic przeciwko pytaniom, gdy padały one wspólnie z odpowiedziami. To miało być w końcu wspólne dzielenie się wiedzą, nie jedynie jego produkowanie się. Zgromadzeni mogli dojrzeć w jego oczach aprobatę dla swoich słów.
To prawda, złe zamiary mogą mieć różne znaczenia. Podobnie jak różne znaczenie może mieć zniszczenie. Myśląc o Równinnych skupiliście się na dosłownym znaczeniu zniszczenia Wolnych Stad, wybiciu nas wszystkich. Jednak jak widać po historii, chociażby po Zagładzie, chociaż mogli zabić wszystkie smoki mieniące się Wolnymi, nie zrobili tego. Czy ktoś z was ma pomysł dlaczego? – Zapytał, spoglądając po zebranych. Nie miał zamiaru bardzo ich męczyć... No dobrze, może trochę. Czas przejść do własnych odpowiedzi.
Równinni mogliby stać za mgłą... Lub mogłyby to robić stworzenia, które się z nimi sprzymierzyły. Mogliby również znaleźć inne sposoby, by nam zaszkodzić. Dlaczego zatem do tej pory tak niewielu w ogóle o nich słyszało?
Mgła nie ma jednak pochodzenia smoczej maddary, o czym wiedza ci, którzy badali mgłę. Wasi rodzice, opiekunowie czy Przywódcy powinni was chociaż ostrzec przed Mgłą
– pokręcił głowa na takie niedopatrzenie. W końcu młodzi to przyszłość stad, niedobrze byłoby wysyłać ich w mgłę. A ciekawość mogłaby co poniektórych tam popchnąć.
Jednak jaką większą korzyść mieliby Rówinni z pokrycia mgła tylko części terenów, skoro sami nie mogliby tu przyjść ani nawet sprawdzić skuteczności swoich działań? innymi słowy wszystko przed wami. Możecie sami odkryć tajemnice mgły, jeśli tylko pospieszycie się z naukami – stwierdził, zachęcając młodzież do działania. W końcu skoro starszym się nie spieszyło, może młoda krew coś osiągnie?
Co do magii i Równinnych, czy raczej smoków. Tak, bez magii nie byłoby smoków. Dzięki maddarze możemy ziać ogniem czy nawet latać. Bez niej byłoby to niemożliwe. Czy nigdy nie zastanawialiście się, dlaczego pomimo naszej wielkości udaje nam się latać? Jeśli wystarczyłby jedynie rozmiar skrzydeł, to dlaczego nie istnieją tak duże jak my ptaki? Zawdzięczamy to właśnie maddarze. To część smoczej natury, a Równinni bądź co bądź są smokami. Nawet jeśli stworzonymi przez Tarrama oraz Kaltarela – uznał, że czas uzupełnić wiedze młodych o kolejne informacje.
Jak wielu z was słyszało o Bogu Zimy, Kaltarelu? To właśnie on pomagał Tarramowi stworzyć Równinnych. Ponieważ był to właśnie bóg zimy tchnął w Równinnych swój chłód i brak współczucia. Nie możecie jednak myśleć o nich jedynie jako o narzędziu bogów, zaprogramowanym do jednego celu. Są, jacy są, jednak to żyjące istoty, jak my. Mają własne charaktery, chociaż poglądy odmienne od nas. To tak, jakbyśmy my myśleli o sobie jedynie jako smokach stworzonych przez Immanora, a przecież chyba każdy z was czuje się kimś indywidualnym, kto sam decyduje o swoim życiu – zauważył. Ważne było, by młodzież nauczyła się patrzeć na świat z szerszej perspektywy.
Gdy bogowie ujrzeli, jakie zniszczenie siali Równinni ukarali ich stwórców. Tarram został uwięziony przez bogów, natomiast Kaltarel skazany na wieczna pokutę wśród smoków. każdy z was może go spotkać, a niektórzy pewnie to zrobili. Dzisiaj znacie go lub poznacie jako Nauczyciela – urwał. Cóż, może mówił dużo, ale powoli. tak, by każdy zrozumiał go i być może co nieco zapamiętał.
Tarram uwolnił się jednak po długim czasie. Tak, jak kilkoro z was mówiło wstąpił w ciało Hebanowego Oprawcy, smoka Ziemi. Nie mogąc pokonać Immanora wśród Nieśmiertelnych postanowił zapanować nad śmiertelnymi smokami. Udało mu się uwięzić pozostałych bogów, a sam zacząć siać chaos wśród stad. To prawda, ze wielu mu uległo. To w końcu bóg. Roztaczana przez niego wizja, Stado Ziemi triumfujące nad innymi stadami, łączące je w jedno stado i razem ruszające naprzeciw Równinnych, na podbój świata dla wielu okazała się kusząca. Inni ja odtrącali, chociaż groziła im za to śmierć. Jednak mimo wielu przeciwności losu w końcu stada zjednoczyły się przeciwko niemu. Tu, na Skałach Pokoju doszło do starcia z Tarramem i jego sługami. Kościotrupami, powstałymi z martwych. Nawet jeśli zostały pokonane, ich miejsce zaraz zajmowały kolejne. Wspomniany wcześniej Nieokiełznane Wody Oceanu toczył walkę z Tarramem w ciele Habanowego Oprawcy. Osłona Nocy oraz Mordercza Furia walczyły przeciwko jego tworom. Jedynie oni dotrwali do końca walki, ale i oni mieli polec. Czegokolwiek by nie robili, odnosili rany, a siły Tarrama nie słabły. Nawet gdy Ciało hebanowego Oprawcy zostało niemal doszczętne zniszczone, Tarram pozostawał nietknięty, zadając Nieokiełznanym Wodom śmiertelną ranę. Podobne rany odniosły walczące smoczyce. Byli w agonii, umierali, gdy zjawił się Kaltarel. To on użył artefaktu, o którym wspominaliście i uwolnił pozostałych bogów. Tak, Tarram został uwięziony w ciele Erycala, który uzdrowił umierające smoki... Chociaż od tego czasu ich łuski w miejscu wyleczonych śmiertelnych ran pozostały białe. Nie, Tarram nie zginął. Został pokonany, uwięziony, miejmy nadzieję na zawsze, ale nie zginął. Stracił cała moc i władzę. Jednak upadek jednego z bogów nie obył się bez echa. Niebo zasnuły czarne chmury. Wiosna, która powinna nadejść nigdy nie nadeszła. Gdy przyszedłem na świat znałem tylko ciemne, zasnute chmurami niebo i wieczna zimę. Nie chciałem wierzyć w istnienie czegoś takiego jak słońce czy lato – uśmiechnął się cierpko. Jak wiele księżyców temu to było?
Miejsce wśród bogów nie może jednak pozostać puste, śmierć również ma swojego patrona. czy ktoś wie, jak zrodził się Ateral? – Zapytał, spoglądając po smokach. Nie kończył jednak swojej kolejki na mówienie. Padło jeszcze kilka pytań, więc postara się na nie odpowiedzieć.
To prawda, drapieżniki, przynajmniej większość nie mogą mieć względem smoków złych zamiarów. niektóre jednak są dość inteligentne, by sprzymierzyć się z Równinnymi. Nasi kompani są inni. Są połączeni z nami więzią. Tamte drapieżniki, demony czy cienie zgodziły się dobrowolnie do udziału w bitwie. Jednak nie żyje dziś nikt, kto wiedziałby, czym zostały przekupione – zauważył.
Co do zagrożeń innych niż Równinni... Istnieją, nawet wiele. Wolne Stada były atakowane przez Żywiołaki, Thidy czy Mroczni. Dwa pierwsze ataki równie dobrze mogłyby zniszczyć Wolne Stada. na szczecie to zagrożenie zostało zaatakowane. Jednak Wolne Stada powinny pamiętać o niedawno znajdowanych pułapkach, ataku wywern na obóz Cienia czy ataku mrocznych na obóz Ognia. Co do bariery... Czy nie czulibyście się uwięzieni, będąc chronionym przed wszystkim? Po co ktokolwiek by się szkolił, jeśli nic by mu nie zagrażało, a stado było tylko jedno. Pokój jest dobry, na pewien czas... jednak za dozo dobrego może prowadzić do stagnacji. Brak rozwoju jest równie groźny jak każda wojna – powiedział. Cóż, ale czy innych słów spodziewaliby się po kimś takim jak on? Oczywiście nie musieli się zgadzać, chętnie posłucha kontrargumentów.
Czy wśród Równinnych istnieją wyjątki? Z pewnością. Sama przynależność do rasy bezskrzydłych, pochodzenie od Równinnych nie sprawia, że musi być to okrutny morderca. Czy potomek Równin przybył tu jako jajko, nigdy nie mając styczności z ich kulturą, wychowany jak każdy z Wolnych Stad, nie znający swoich korzeni może być nazwany Równinnym? Czy każdy smok, który tu żyje, a przybył spoza bariery czuje się Smokiem Wolnych Stad? Nie należy uogólniać. Wychowanie ma często równie dużo do powiedzenia co wrodzony charakter. To, co nas kształtuje to nie tylko geny, ale również otoczenie i to, co nam się przytrafia – powiedział, patrząc na zebranych. na szczęście niewiele już zostało.
W czasie historii Wolnych Stad wiele z nich pojawiało się i znikało, łączyło ze sobą, rozpadało... Czy ktoś z was wie, co się stało ze stadem Wiatru? – Zapytał. Był ciekawy odpowiedzi.
Co do bariery... To możliwe. Nikt jej nie badał od czasu jej stworzenia. Jednak nawet jeśli bariera osłabła, nie straciła swoich własciwości. To twór bogów i przodków, nie będzie działać częściowo albo słabiej, na przykład czasem przepuszczając kogoś z Równinnych, kto chciałby nam jedynie odrobinę zaszkodzić. Niemniej... jak mówiłem, nikt tego nie badał. W przekonaniu Wolnych stad bariera istnieje i nic im nie grozi – znów uśmiechnął się krzywo i wybitnie cynicznie. Zapomniał o jakimś pytaniu?

: 04 sie 2016, 18:34
autor: Subtelny Gniew
Być może – odezwał się Finezyjny. Odpowiedź szybko przyszła mu do głowy, a nikt inny jeszcze nie przemówił. Wziął głęboki wdech znów obawiając się, że ktoś mu przerwie. Ale jeśli zaczął, musiał już skończyć. Pamiętał słowa Dzikiej, gdy uczyła go skradania.
Jedno wyjaśnienie jest moim zdaniem zbyt stereotypowe, ale może... Czy gdyby zabili nas wszystkich, nie straciliby swojego celu? Ale według mnie im nie chodzi o wytępienie smoków, tylko naszego światopoglądu. Woleliby żebyśmy stracili swoje ideały niż żebyśmy zginęli. Dlatego nie zabili wszystkich – dodał. Miał nadzieję, że nie mówi zbyt pochopnie. Wcześniej zwlekał z odpowiedzią nasłuchując innych. Teraz odważył się, lecz nie chciał, by jego słowa okazały się dla proroka bezsensowne.
To prawda. Gdyby bariera chroniła nas przed wszystkim, umarlibyśmy z bezczynności. Uśpiłoby to naszą czujność i stalibyśmy zależni od łaski bogów. A przecież bogowie nie tego chcą, chcą abyśmy się rozwijali – powiedział jeszcze.

: 04 sie 2016, 18:43
autor: Zmora Opętanych
___Znowu mnóstwo słów. Chciała znowu odpowiedzieć jako pierwsza, ale przeszkodził jej w tym ten, którego imienia (w tym czasie) jeszcze nie miała okazji poznać. Niezbyt w sumie ją to interesowało, był zwykłym smokiem, nie mającym żadnego wpływu na jej życie. Spotkali się raz, teraz widzą się znowu. Może jeszcze kiedyś ich ścieżki się splotą, a może już nigdy. Nie interesowało jej to, przynajmniej nie w tym momencie, gdy bardziej była zainteresowana słowami Proroka. On sam niespecjalnie ją fascynował, rozumiała jego autorytet i tak dalej, ale fakt że tak naprawdę służył tym fałszywym bogom wolnych stad zdecydowanie nie sprawiał, że patrzyła na niego przychylnie.
– Stado Wiatru zostało wcielone do szeregów Ognia przez ostatniego przywódcę Wietrznych. Nie jestem pewna jego imienia, był to bodajże Milknący Wicher. Kochał swoje stado i robił to chcąc chronić swoje smoki. Nigdy jednak nie pogodził się z tą decyzją. Nie wiem, jakie były motywacje tego smoka. Czy Wiatr był wtedy słaby? Czy coś mu groziło? Rozpad? Konflikty wewnętrzne? Co się dokładnie stało?

: 04 sie 2016, 20:12
autor: Wilcza Pani
O, poszczęściło jej się! Oprawca odpowiedział na jej pytanie, i to dość obszernie. Do grona ważnych smoków, których imiona będzie pamiętać doszedł Szpon Ziemi. Oraz Serce Wiatru, Mglisty Poranek i... Co, Wieczorna Pieśń? Córka zdrajczyni? Cóż... Jak widać wystarczyło tylko trochę krwi Wolnych Stad by Równinny był w stanie przejść na dobrą stronę.
Hmm, a dlaczego Naranlea nie kazała Stadu Ziemi oddać skrawka terenu dla Wietrznych? Aach, przecież Wyspa Kła była na morzu! A tylko Wodni i Ogniści mieli do niego dostęp. Cóż, bardziej praktycznie byłoby umieścić Stado Wiatru tam, gdzie jest teraz Cień. Wtedy każde stado mogłoby się zrzucić po kawałku ziemi dla nowych smoków...
Tak czy owak, młodzi i Oprawca zeszli na temat bariery. Ten temat zaintrygował Fao. W końcu bariera była wykonana z maddary! Jako przyszła czarodziejka chciała wiedzieć o magii ile tylko się dało. Nie bała się jednak zniknięcia osłony – skoro raz udało się ją stworzyć, można by to zrobić jeszcze raz. I to lepiej!
Fao nie odpowiadała na pytanie Oprawcy na temat tego dlaczego bariera miała dwa warunki działania. Jej zdaniem mogli się trafić Równinni tacy jak Wieczorna Pieśń – tacy, którzy nie byli źli.
Wysłuchała uważnie tego co mówiły Keezheekoni i Aileen o Tarramie. Bóg wchodzący w ciało martwego smoka? Ugh! Duch Hebanowego Oprawcy z pewnością źle to zniósł. Nie wspominają c też o jego rodzinie i stadzie! To musiało być okropne – zobaczyć swojego stadnego brata, a raczej jego szczątki, tak sprofanowanego...
Rozpraszała się. Tak dużo informacji ciężko było zapamiętać w jednej chwili, zwłaszcza poprawnie. A niektóre z nich były naprawdę istotne! Nie wszystkie – zdaniem Fao, pytanie o to czy zwierzęta mogą przechodzić przez barierę było trochę zbyt oczywiste. Skupiła się na kolejnej opowieści Proroka, tym razem mówiącej o Zagładzie. Było kiedyś jeszcze więcej stad! Noc i Las... Im więcej Jad mówił, tym bardziej Fao czuła się jakby puchł jej umysł. Walki, szaleńcze ratunki, ucieczki, zdrady, walki o przetrwanie! Życie jako jeniec, śmierć, ponowna ucieczka, zrehabilitowanie się niektórych Równinnych, ponowne założenie stad. Ileż tego było! Mgła w porównani z tym wydawała się niczym mały, świeżo urodzony ryś obok ogromnego, ziejącego wściekłością kotołaka. Miała potencjał by stać się groźną... Ale nieporównywalnie słabszą od kotołaka jakim byli kiedyś Równinni. Ciekawe czy nadal byliby takim zagrożeniem dla Wolnych Stad. Z tego co słyszała, zdania zgromadzonych były mocno podzielone. Były głosy mówiące że smoki zgnuśniały i byłyby za słabe, a część że poradziliby sobie z zagrożeniem. Sama Fao uważała że mieliby szanse... O ile takie leniwce jak ona sama wzięliby się do pracy! I komunikacja pomiędzy przywódcami a stadem byłaby lepsza...
Ech.
Jej uwagę na chwilę przykuł do siebie adept Ognia, ten, któremu wcześniej sama udzieliła odpowiedzi. Mówił o żądzy mordu i chaosie... I musiała przyznać, ze się z nim zgadza. Wszystko, nawet żądza mordu, było bardzo subiektywne. Po nim odezwał ciemnofutry samczyk, chyba z Życia? Dalej głos zabrała kolorowo futra smoczyca, a potem Fao kompletnie się zagapiła. Nie była w stanie słuchać wszystkiego naraz i jednocześnie zapamiętywać, a co dopiero rozumieć. Pozwoliła sobie na moment nieuwagi i potrząsnęła łbem. Dawaj, Fao, skup się! Nie chcesz tego przegapić!
Otrząsnęła się na czas. Prorok znów zaczął odpowiadać na pytania. Zadawał też własne.
Skoro zostali stworzeni po to by nienawidzić Wolnych Stad... Ich życiowy cel by zniknął gdyby je wybili. Z tego co mówiłeś, Równinni są smokami pełnymi złośliwości i chęci by jak najbardziej skrzywdzić innych. Zatem poniżanie, wykorzystywanie, naśmiewanie się z Wolnych... Pewnie było to dla nich o wiele bardziej satysfakcjonujące. Mieli przed kim się przechwalać swoim zwycięstwem i wyższością. Założę się też, że posiadanie jeńców nad którymi mogli się znęcać zapobiegało konfliktom wśród nich. Myślę że ich Przywódca był na tyle inteligenty by o tym wiedzieć i to wykorzystać – odpowiedziała Prorokowi. Starała się mówić na tyle głośno by zostać usłyszaną zarówno przez Proroka jak i resztę zgromadzonych. Nie był tylko pewna czy jej głos długo jeszcze jej posłuży w takich warunkach. Zwykle i tak mówiła sporo, jednak teraz... Uff! Zdecydowanie ponad normę.
Myślę że wiele starszych smoków też nie wie zbyt wiele o Równinnych, dlatego nam o nich nie opowiedzieli – wtrąciła jeszcze. Potem umilkła i z uwagą słuchała. Do głowy by jej nie przyszło że to dzięki maddarze mogą latać! I ziać. Nigdy się nad tym nie zastanawiała... Może dlatego że nigdy ani nie latała, ani nie ziała? Słowa Oprawcy miały jednak sens i wierzyła w ich prawdziwość. Nie była za to zdziwiona tym że każdy smok ma w sobie maddarę. O tym wspominali juz wcześniej...
Prorok wspomniał o Tarramie i Kaltarelu, a Faolitiarnie opadła szczęka. Dosłownie. Otworzyła pysk i wpatrywała się czerwonołuskiego szeroko otwartymi oczami. Nie wierzyła własnym uszom. Nauczyciel? Nauczyciel?! Wiedziała ze był bogiem, znała jego imię, tyle to powiedział jej Kruczopióry. Ale. Że. Spiskował. Z. Tarramem?! Pomógł w stworzeniu Równinnych?
Z trzaskiem zamknęła pysk. Od siły uderzenia zabolały ją kły.
Ja... Ja znałam już imie Nauczyciela... Jego samego też – wymamrotała bezwiednie. Fao nie wiedziała czemu ta wiadomość wywarła na niej takie wrażenie. Było to dawno, dawno temu a Nauczyciel nadal odbywał swoją karę. Może chodziło o to, że uważała Nauczyciela za smoka który tylko z zewnątrz jest gburowaty i chłodny? Nie mogła nic poradzić na to, że poczuła się lekko zdradzona. No cóż... Przejdzie jej jak już się z tym oswoi.
Oprawca skupił się na Tarramie, jego planie, i w końcu smokach – oraz bogach – którzy go powstrzymali. Nieokiełznane Wody Oceanu! Samo imię wzbudzało szacunek, przynajmniej u Fao. Tak samo jak Osłona Nocy i Mordercza Furia. Fao była pełna podziwu dla tych smoków, odważnych na tyle by stawić czoło samemu bogu Śmierci, mimo jego nieustępujących kościotrupów. Jak w ogóle można było walczyć ze szkieletem? Chyba tylko rozbicie i całkowite zniszczenie kości mogło je powstrzymać. Ciężkie zadanie!
Już miała się zapytać czy Ateral pojawił się już wtedy czy dopiero później gdy Oprawca ją uprzedził i sam o nim wspomniał. Czujna znowu przeżyła szok. Prorok był tak stary iż pamiętał tamte czasy osobiście?! Och... Musiała z nim kiedyś porozmawiać sam na sam. Tyle mógłby jej powiedzieć...
Na terenach Cienia znajduje się Staw Aterala – powiedziała. Miała sporo czasu na zwiedzenie stadnych ziem i dowiedzenie się o nich tego i owego. – Ma srebrzystoszarą taflę. Mówi się że staw tak się nazywa ponieważ Ateral się w nim narodził. – Na tym jej wiedza się kończyła. Poznała szarołuskiego boga osobiście. Zimne ślepia Aterala niełatwo było zapomnieć, podobnie jak cichy głos. Cała jego aura była bardzo zapadająca w pamięć. Jednak jakie były jego początki – tego nie wiedziała.
Starannie powtórzyła w myślach kolejne słowa Proroka – te dotyczące zagrożeń które kiedyś groziły Wolnym, Żywiołaki i Mroczni. Domyślała się że określenie Mroczni oznaczało Mroczne Elfy. I chyba się nie myliła, zwłaszcza że chwilę później Jad o nich wspomniał. Tak samo jak o wyvernach, których co prawda Fao nie widziała na oczy ale usłyszała relacje Wrzosu i innych.
Uhm, Keezheekoni ma rację. Wiatr został wchłonięty przez Ogień. Nie znałam imienia ich Przywódcy, i nie wiem kto wtedy przewodził w Ogniu... Ale ty z pewnością wiesz. – Uśmiechnęła się szeroko. Nagle nowy pomysł wpadł jej do głowy. Może to właśnie za sprawą Oprawcy Wiatr został Ogniem? Chyba wiekowo nadawałby się wtedy na Przywódcę... – Myślę że Wiatr był zwyczajnie słaby. Wątpię żeby jakiekolwiek stado zgodziło się dołączyć... A raczej zniknąć w taki sposób gdyby miało choć trochę szansy na przetrwanie bez pomocy.
Smutne. Jakoś nie wydawało się jej by którykolwiek z Wietrznych był szczęśliwy z tego że musi opuścić swój dom i nagle stać się podległym komuś innemu... Cóż, pewnie nie mieli innego wyboru. A może ówczesny Przywódca Ognia był po prostu bardzo sprytny i zgrabnie ich do tego nakłonił.
Skrzywiła się na wzmiankę o barierze. W słowach czerwonołuskiego tkwiło ziarno prawdy, i to całkiem duże. Gdyby nie to spotkanie, Fao nie wiedziałaby zbyt wiele o barierze i nie miała by pojęcia o Równinnych. Może gdy już zostanie Czarodziejką powinna się zabrać za sprawdzenie bariery? O ile uporają się z Mgłą...
Wspomniałeś o Zapomnianych. Rdzawym Kle i Jastrzębim... Pazurze? Kim byli Zapomnieni i czym się zajmowali? – zapytała. Prorok o nich wspomniał, i wydawali się ważni – zwłaszcza ze wynaleźli lekarstwo na Czarcią Grypę. I służyli bogom? Ach, może byli kimś w rodzaju Proroków?

: 04 sie 2016, 21:04
autor: Szemrzące Leszczyny
Smoczyca w milczeniu wsłuchiwała się w rozlegające się wokół niej głosy. Niektóre wyjaśniały wiele i pomagały załatać braki w jej wiedzy, dzięki czemu nie czuła się już obca. Była jedną z nich. Inne sprawiały, że docierało do niej, jak bardzo nieograniczona jest wiedza o świecie. Wciąż było tyle pytań!
Wiatr... o tym stadzie nawet nie słyszała. Prawdopodobnie jej rodzice nie znali prawie wcale własnej historii i nawet tak istotna informacja jak piąte stado nie dotarła do nich. Nigdy nie byli prawdziwymi członkami stada. W sercach zawsze byli samotnikami. Z jakiegoś powodu Flaer zaczęła bardzo żałować, że nie wykluli się na terenach Wody i nie mieli szansy wychować się wśród Wolnych. Wtedy wszystko byłoby inne.
Jej zaciekawione spojrzenie spadło na Zbuntowanego, który nie skorzystał wcześniej z propozycji opuszczenia ich grona, a wręcz sam o coś zapytał. Wciąż miejsce, gdzie powinny wyrastać mu skrzydła, szczególnie przyciągało jej uwagę. Nawet mimo futra wyrastającego w niektórych miejscach nie potrafiła do końca mu zaufać, choć na pewno jednym z powodów było jego zachowanie. Teraz jednak myślała już o tym inaczej. Nawet czystej krwi Równinny mógł okazać się normalniejszy niż pozostała ich zgraja. Jej nienawiść do nich zamieniła się w lekkie zaciekawienie.
Słowa Cienistego pisklęcia sprawiły, że na jej grzbiecie mimowolnie zjeżyła się sierść. Według tego co mówiła niektórzy z Wolnych uważali Modliszkę i Trzmiela za zdrajców! Tak samo Bezkresną i Paraliżującą... Wodna adeptka wpatrzyła się w swoje łapy, starając się stłumić gniew.
Z uwagą za to słuchała, co przydarzyło się Tarramowi. Biedny Hebanowy Oprawca... Czemu akurat on? – Czemu akurat to nieszczęście spotkało Hebanowego Oprawcę? Czy częściowo powodem był jego charakter albo działania? A może nie wierzył w bogów i łatwo było go opętać? Przecież to może grozić każdemu z nas. Kiedyś może pojawić się znowu wróg tak potężny jak Tarram. Może to być powiązane z tymi drapieżnikami, o których mówicie. Może zostali w jakiś sposób opętani? – Zastanawiała się na głos. Czuła lekki dyskomfort, ale stres, jaki się w niej pojawił na myśl, że to by mogło spotkać ją lub kogoś jej bliskiego sprawiał, że nie zwracała uwagi na to, co o niej mogą pomyśleć inni. A przynajmniej się starała.
Nieokiełznane Wody Oceanu... następna fala dumy ją zalała. Woda była kiedyś potężnym i szanowanym stadem. Samica powiodła spojrzeniem po zgromadzonych, widząc respekt w oczach smoków, których reakcje z jej perspektywy były widoczne.
Powrócił temat mgły. Samiczka otworzyła pysk z zamiarem wypowiedzenia kolejnych słów. – Być może ci, co stoją za mgłą mają nadzieję, że sami zaczniemy walczyć o tereny, których mamy coraz mniej. Może nie mają możliwości zabrać nam wszystkiego albo czekają, aż sami zaczniemy siać chaos... – Po plecach przeszły jej dreszcze. To było bardzo prawdopodobne. Już teraz na terenach Wody mało było zdobyczy. Nadmiar smoków skutecznie ją wypłaszał. A Ogień i Cień na pewno czekali na okazję, by zgarnąć więcej dla siebie.
Nie znała Nauczyciela. Modliszka coś jej wspominała, ale wtedy myślała, że jest to zwyczajny smok. Taki, jak Piastuni, tylko nie należący do żadnego stada. Dlatego doznała lekkiego szoku, gdy poznała prawdę.
Co się stało, że ta wieczna zima się skończyła? Czy powodem było powstanie Aterala? – Spytała zamyślona. Wydawało jej się, że nie zostało to powiedziane. Miała nadzieję, że nie przeoczyła odpowiedzi. Nie chciała, by okazało się, że pyta o coś, co już zostało wyjaśnione! Aura, jaka biła od Jadu, była tak wielka, że samica cały czas nie mogła odpędzić się od krytycznych myśli na swój temat.

: 04 sie 2016, 21:25
autor: Złoty Bażant
– Moim zdaniem część z nich jak już zostało wspomniane jest jakby to powiedzieć...no nie są potworami, to po pierwsze a po drugie zabijając Wolnych straciliby okazję powiększenia swoich sił, no bo nawet jeśli dbali o to by Wolni nie dotrwali do wieku starszego niż pięćdziesiąt księżyców, no to i tak mogli dla nich pracować, polować dla nich, albo walczyć na ich wezwanie. A może chcieli po prostu poczuć się czyimiś władcami i mieć przekonanie że mają władzę nad Wolnymi a nie nad trupami – zakończył tą niezbyt optymistyczną myślą swoje głośne rozważania.
– Jasne że bylibyśmy uwięzieni gdyby bariera chroniła nas przed wszystkim, gdyby nie wpuszczała do środka drapieżników zarówno tych mniej inteligentnych jak i tych rozumnych, albo gdyby bariera nie dopuszczała powstawania groźnych burz, wichur, gdyby panował wieczny, niczym niezmącony spokój, gdyby zwierzyna sama pchała się smokom do paszczy a owoce zaściełałyby ziemię to...Jakie życie by to było ? Siedzielibyśmy tylko na zadach, żarli i...wegetowali jak takie rośliny. – powiedział co uznał za słuszne i słuchał kolejnych wywodów odnośnie Równinnych. Bądź co bądź chciał o nich wiedzieć jak najwięcej.
-Hmm czy każdy z nas czuje sie Smokiem Wolnych Stad...no cóż to kwestia sporna. Ja owszem od niedawna należę do tej społeczności ale ni jak nie czuję się jej członkiem w taki sposób jak podejrzewam że ty na przykład Oprawco się czujesz. Ale to tylko mój pogląd – powiedział z obojętnym, zimnym wyrazem pyska.

: 04 sie 2016, 23:03
autor: Zmierzch Gwiazd
W dalszym ciągu nadstawiała ucha i wyostrzyła zmysł słuchu żeby tylko nie umknęło jej każde, nawet najmniejsze słówko wypowiedziane przez Oprawcę Gwiazd jak i przez inne smoki które były mniej więcej w jej wieku. Zastanowiła się chwilę nad zagadnieniami które poruszył Prorok ale gdy chciała odpowiedzieć, już parę innych smoków rzuciło odpowiedzi. Nie miała innego wyjścia jak po prostu przemilczeć. Chciała też coś powiedzieć ale nie chciała się też powtarzać.
– Dlaczego Tarram Upadły tak nienawidzi Wolnych Stad ? Co mu zrobiliśmy w przeszłości ? Chodzi o to że nie oddawaliśmy mu czci, nie biliśmy pokłonów ? A może uwziął się na nas tylko z czystej złośliwości ? Czy może są jeszcze inne powody ? – Zapytała ciekawsko.

: 05 sie 2016, 0:48
autor: Słodki Kolec
Słuchałem uważnie braciszka, patrząc mu w oczy. Mówił mądrze i z sensem. Kiwałem pyszczkiem na znak przyznania racji. Uznanie wszystkiego, ze jest złe było niepoprawne. Ale z jednej strony nie ma złych smoków, jest jedynie złe środowisko.
Słuchałem innych smoków wyrażające swoje zdanie na temat „złych zamiarów”. Część twierdziła, że drapieżniki są dobre bo kierują się instynktem i nie da się nimi manipulować. Są głupie na swój sposób, nie… one są prymitywne.
Następne smoki albo zadawały pytania o Tarrama, albo dopowiadały się do opowieści o bariery i odpowiadały na pytanie Proroka Jadzi. Sam byłem może lekko przeciążony ilością informacji nadawanych w jednej chwili. Wszytko było ciekawe, ale trochę za dużo. Próbujcie analizować co mówi wasz współtowarzysz i jednocześnie to układać w odpowiednie cegiełki, szufladki czy zwał to jak zwał. Porządkując dane.
Po odpowiedziach, milczeniach i pytaniach wreście odezwał się stary Jadzia. Opowiadał nam o ciagu dalszym swej wielkiej historii, o równinnych, o tarramie upadłym i jego walce w ciele hebanowego. Niech nad jego duszą Ateral się łaskawi. Na klatę przyją z kilka krytyków. Podobno z 5, to raz po dwa trza trochę współczuć Erycalowi i jego rozdwojonej jaźni z tarramaem jeśli taka istnieje. Następnie powiadał nam o zagrożeniach w stagnacji i rozwoju. O atakach na różne obozy i chyba zapomniał pytania. To nie wiem czy dobrze, bo wcześniej to pytania na które chyba nie czeka odpowiedzi. No cóż… Staruszek zapomniał.
Teraz smoki znów się rozgadały jak najęte, ale co tam. Gadatliwe są fajne. Jest czego słuchać i czego się uczyć. Jest czego słuchać. Krytykowanie idei eksterminacji jednych przez drugich, jako tracenie celu żywota, dodatkowo jakaś wzmianka o historia wiatru. Jej!! Wszyscy lubimy historię, i wywód o równinnych ciąg dalszy. Czuja się mocno rozgadała na temat ich egzystencji jak i na temat powstania Aterala. Jakiś staw gdzie podobno się narodził się ów zimny jak zamrażalnik, bóg śmierci. Zmów cegła w historii wiatru jak został wchłonięty do ognia i na koniec, tradycyjnie pytanie.
Sama siostrzyczka tylko się pytała o kostuchę, a dokładnie powody powstania o których mówił sam Oprawca.
Jak wysłuchałem wszystkich możliwych i przemyślałem swoje słowo otworzyłem pyszczek i zacząłem głośno, tak aby każdy ze zgromadzonych mnie usłyszała
Jeśli uważacie równinnych za zło, to usuńcie z nich otoczkę zła wcielonego. Oprócz tego, że stworzył ich Tarram i nasz zbyt bogaty bóg zimy to nie oznacza że nie różnią się od nas niczym. Pewnie jest tu parę osób, które pochodzą za bariery. Tutaj jesteśmy bardziej… Hmmm… Cywilizowani, to dobre określenie. Złagodnieliśmy to niezaprzeczalny fakt, który nie musi być naszą zgubą. Oni chcą nas eksterminować, ale co się stanie jak to zrobią? Znikną? Chyba nie, ale stracą sens jak już wspomnieliście. Lecz patrząc na nich co widzicie? Smoka jak w pysk dać. Mamy różnych stwórców, religie, bogów, niebo. Lecz bije w naszych sercach ta sama krew, ta sama chęć do życia, kochania, poznawania świata. Może Oni sprowadzili mgłę, sam nie wiem. Ale mrok jest mrokiem i każdy ma go w sercu. Jeśli wyjdziemy poza barierę i poznamy równinnych i nas zaakceptują to sami się nimi staniemy. Historia lubi się powtarzać. Lubi koła zataczać. Z samych słów naszego szanowanego Nauczyciela Oprawcy Gwiazd można to wywnioskować. Jak ciemność jest tylko brakiem światła, a ów ciemność Ci za granic ją w swych smoczych sercach posiadają. Może sami znajdziemy rozwiązanie aby rozświetlić ich mrok w sercach. Odciąć od przeznaczenia. Dostali oni cząstkę Tarrama, który powstał z dwóch braci w gniewie. Są dziećmi gniewy, agresji, a my tylko łzami Immanora. Na wszystko jest sposób, pewnie też istnieje sposób na „ucywilizowanie” równinnego. Lecz czuję, że przez skażoną naturę nikt nie próbował? – rzuciłem pytanie do Jadzi – Co ty o tym myślisz Oprawco, czy jet to wykonalne? Każdy może się zmienić lecz nie każdy chce – chyba lekko przesadziłem. Zamknąłem pyszczek i schowałem się pod braciszka czekajać na oburzenie, czy odpowiedź naszej Jadzi.