Strona 5 z 47

: 11 cze 2014, 14:06
autor: Ćmienie Maddary

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

Uważnie obserwowała małą łuskowo-grzywiastą istotę. Radziła sobie dobrze. Powoli, bez pośpiechu, co było bardzo ważne. Było kilka ważnych rzeczy, o których trzeba pamiętać i to było właśnie ważne. Zauważyła, że mała marszczy pysk raczej niespecjalnie zadowolona z tego stanu rzeczy. Była jednak zaparta w sobie i dzielna, co bardzo schlebiało Ćmiącej.
Jeżeli nie możesz się do końca przyzwyczaić pochodź trochę w kółko. Będzie trochę zimniej, ale w końcu będzie ci łatwiej. – Powiedziała spokojnie. Była bardzo uważna i obserwowała spore już pisklę. Było samodzielne i nie marudliwe. To bardzo dobrze. Sprzyjało młodemu.
Skrzydełka cię nie słuchają, czy boisz się, że bardziej się zanurzysz? – Zapytała delikatnie rozbawiona patrząc, jak skrzydła małej istoty jakby bezwiednie wypływają na wodę. – Poczułaś coś specjalnego? Coś nietypowego? powiesz mi? – Zapytała podsycając spokojny głos zachęcającym zaciekawieniem. – Widziałaś kiedyś jak ktoś pływa? Jakie wykonuje czynności? – Zapytała, były ściśle związane z biegiem, jednak chyba głupotą byłoby pytać po co jest pływanie, to było... naturalne.

: 11 cze 2014, 14:12
autor: Pani Wojny
Posłuchała Ćmiącej i spróbowała ruszyć wzdłuż brzegu. Ale po jednym kroku z powrotem zamarła. Tak, może i się przyzwyczaiła do zimna, ale z jakiegoś powodu woda krok wcześniej wydawała się być cieplejsza niż teraz. Brr.
Słysząc pytania Ćmiącej, zmarszczyła czoło i spojrzała na skrzydła. W sumie nie wiedziała czemu je rozłożyła. Tak było jej po prostu wygodniej? A może na chwilę o nich zapomniała.
– Ta woda stawia mi opór – odpowiedziała swojej nauczycielce z namysłem w głosie – A jednocześnie mam wrażenie, ze jestem lżejsza. Nie rozumiem tego – popatrzyła na Ćmiącą z nieco zagubionym wyrazem pyszczka.

: 11 cze 2014, 14:33
autor: Ćmienie Maddary
Obserwowała pisklaka. Chyba się tego nie spodziewała, bo stanęła niemal trzęsąc się z zimna. Wysłała troszeczkę maddary tworząc wokół samiczki barierę, która miała ogrzać trochę pisklaka. Tak, by trochę pomóc. Może była zbyt opiekuńcza? Ale woda nie zmieniła znacznie swojej temperatury, tylko troszkę. Ale czasem mała różnica dużo może zmienić.
A wkładałaś kiedyś łapę do miodu? Woda jest gęsta i dlatego wypiera cię na powierzchnię, ale jest też na tyle gęsta by nie dać ci swobodnie się poruszać. W tym tkwi sekret. – Powiedziała jak zwykle spokojnie. – Pilnuj się, by wysoko trzymać łepek, by się nie zanurzył do wody. Tak naprawdę rozłożone skrzydła sprawiają, że woda ma więcej do wyparcia z siebie i łatwiej ci będzie unosić się na powierzchni. Biegałaś kiedyś? Pewnie tak. Spróbuj odbić się od dna w kierunku środka jeziora i machać łapkami jak przy truchcie, dobrze? Tylna prawa z przednią lewą a potem przednia prawa i tylna lewa, czy jak będziesz chciała zacząć. Ogon niech będzie dosyć luźny, ale prosty za Tobą, to ułatwi ci dobrą pozycję na wodzie i nie będziesz się zanurzać. Spróbuj też wyprostować trochę palce i je połączyć, a palcami z nadgarstkami zagarniać wodę pod siebie. Wtedy będziesz się utrzymywać na wodzie. W wodzie należy zachować spokój, pamiętaj. – Tłumaczyła powoli, ale, miała nadzieję, dość zrozumiale. W tym czasie zaś mała mogła przyzwyczajać swoje niewielkie ciałko do ogromu wody, który ją otaczał.

: 11 cze 2014, 17:16
autor: Pani Wojny
Runa zastrzygła uszami w stronę Ćmiącej. Co to, u licha, był miód? No ale mniejsza o to. Kazano jej teraz popływać. Więc ustawiła się przodem do głębi jeziora, po czym odepchnęła się od dna czterema łapkami jednocześnie. Jej skrzydła dalej były rozłożone, dzięki nim potrafiła zachować poziom sunięcia po powierzchni wody... Ogon trzymała sztywno wyprostowany z tyłu. I jak zaczęła wytracać prędkość, zdecydowała się spróbować machnąć łapkami. Długo nie zajęło jej odkrycie tego, że machnięcie łapką pod odpowiednim kątem, tak jakby wysyłając wodę lekko pod siebie i mocno za siebie, wypycha ją do przodu. Napędza ją. Więc w taki sposób wiosłowała łapkami, spokojnie i regularnie.
Uśmiechnęła się szeroko, poruszając się po lodowatej wodzie bez gracji, ale przynajmniej nie tonąc. Kolejne fajne uczucie. Nie tak fantastyczne jak latanie, ale bliskie temu...

: 12 cze 2014, 7:34
autor: Ćmienie Maddary
Nie musiała znać miodu, nie wszędzie wiadomo było o wszystkim, zwłaszcza w młodych grupach wiekowych. Ćmiąca zaobserwowała dobry start, czy raczej wyskok w stronę głębi. Nie wszystko się jej podobało jednak w postawie pisklęcia na wodzie. – Nie trzymaj tak sztywno ogona. Nie wystarczy go usztywnić i zapomnieć, ponieważ jest w wodzie przydatny. Powinien być prosty i uniesiony, jednak to częściowo ster, nie patyk. Jeżeli chwilę pomyślisz może wiesz dlaczego tak powinnaś ułożyć ogon? – Podpowiedziała spokojnie, potem zapytała o wyjaśnienie owego błędu. Kiedy miała przypomnieć o tym, co powinna teraz zrobić Runa popuściła się trochę na samowolkę. Cóż, niech będzie jak chce jej uczeń. – Jak wrażenia? Potrafisz mi powiedzieć co właśnie robisz i dlaczego? – Zapytała, nie kąśliwie, nic z tych rzeczy. Po prostu chciała sprawdzić, czy pisklę robi to, bo mu się chce, czy wie po co wykonuje takie ruchy a nie inne.

: 12 cze 2014, 14:57
autor: Pani Wojny
Runa dalej płynęła w stronę głębi, coraz bardziej oddalajac się od brzegu i Cmiącej Łuski. I coraz słabiej słysząc swoją nauczycielkę. Nawet jeśli uszy były nadstawione w stronę brzegu, by wyłapać wszystkie dźwięki.
Ale posłusznie poprawiła ustawienie ogona. Skoro Ćmiąca kazała zapomnieć o ogonie... to nawet tym lepiej. Nie musiała się wysilać, by trzymać go zbyt sztywno.
– Bo tak jak przy bieganiu czy lataniu, ogonem mogę sterować jak płynę! – zawołała Runa, uśmiechając się do siebie szeroko – Wrażenia? Pływanie jest fajne. Jak to co robię, Ćmiąca Łusko? Płynę! Bo chcę! – zaśmiała się głośno – Macham łapkami tak, jak przy lataniu macham skrzydłami. By odpychać się od wody i pływać do przodu!

: 12 cze 2014, 15:13
autor: Ćmienie Maddary
/Mówiłaś, że oszczędzisz sobie post xD Właśnie widzisz, że nie xD porozpisuj się troszkę :D

Mała jej albo nie usłyszała, ale nie zrozumiała. Albo nie wiadomo co. Puściła ogon całkiem na samopas i mogło skończyć się to... źle. Pisklę nie mogło też płynąć szybko, a Ćmiąca nie czekała nie wiadomo ile by coś powiedzieć, tak więc, nawet ku przekonaniom pisklaka, nie przepłynęło ono jeszcze ni ogona. Mimo to adeptka podniosła lekko głos, by młoda wyraźnie ją zrozumiała. Chociaż odpowiedź była... sprzeczna z tym, co robiła mała.
Więc steruj nim, mała. Powiedziałam, żeby nie usztywniać i nie zapominać. Zapamiętaj. Całe Twoje ciało jest ważne, również w wodzie i musisz każdej części tego ciała pilnować. Dalej, unoś ogon możliwie blisko powierzchni, to naprawdę ułatwi ci zadanie. – Wyjaśniła głosem, który miał dotrzeć do małej. Przynajmniej poruszała. – Pokaż mi jak płyniesz, porządnie, postaraj się. – Rzuciła do niej zachęcająco. Dość lekkim tonem, ale ładnie zaakcentowanym, by mała doprze usłyszała "staranie się". Bowiem kiedy się płynie ważne jest by panować całkiem nad swoją sytuacją, a nie tylko... Robić co robić bo się chce, trzeba wiedzieć po co to się robi, zwłaszcza na początku, kiedy można stracić uwagę i dojść może do nieszczęsnego wypadku.

: 13 cze 2014, 19:55
autor: Pani Wojny
/Nie wszyscy umieją się rozpisać pisząc w koło macieju o tym samym (;

Runa zastrzygła uszami. Musiała poprzednio źle usłyszeć Ćmiącą Łuskę, pewnie dlatego, że znajdowała się już od niej za daleko. Ale jak tak dalej pójdzie, i jej nauczycielka zapomni wydać jej polecenia na skręcenie i powrót, to Runa straci siły i ktoś tu rzeczywiście zacznie się topić.
Zacisnęła szczęki i zaczęła wiosłować łapami jeszcze silniej, tym razem cały czas pamiętając o ogonie. Zaczęła płynąć wężykiem, bo jej się nudziło, a skręcała pomagając sobie jedynie ogonem. Było to pewnie mniej efektywne niż skręcanie całym ciałem i pomaganie sobie poprzez wzmocnienie ruchów łap po jednej stronie i osłabienie ruchów łap po drugiej, ale jak na ograniczone możliwości pisklaka który dopiero co zaczynał pływać w pełni wystarczało.
Przynajmniej w skromnej opinii Runy.
Więc płynęła sobie spokojnie do przodu, dodatkowo pomagając sobie w utrzymywaniu się na powierzchni poprzez rozłożone skrzydła. Bo w rzeczywistości pływanie powinno być wstępem do latania. Tu też czuła nacisk na błony, mogła pewnie nawet zacząć wiosłować skrzydłami. Powoli zaczynało jej się jednak nudzić. I ciało coraz bardziej ciążyło. Jej ruchy zaczynały słabnąć. Pływanie było przecież bardzo wyczerpujące, a na dodatek ona robiła to pierwszy raz w życiu.
No ale nie pozostawało jej najwyraźniej nic innego jak tylko czekać na kolejne polecenia Ćmiącej Łuski. Tyle że teraz Runa była tak daleko, że nawet krzyku nie usłyszy.

: 13 cze 2014, 20:38
autor: Niezdecydowana Łuska
Zwiastunek przelatywała właśnie nad zimnym jeziorem gdy do jej nozdrzy dotarł zapach którego nie pomyliłaby z żadnym innym. Runka? Była tu, na pewno.
Zerknęła w dół rozglądając się uważnie gdy w dole wypatrzyła nieznajomą jej samicę a co gorsza w wodzie była Runka i coraz bardziej oddalała się od brzegu.
Z początku myślała że to zwykła nauka jednak przypomniała sobie nieskończoną naukę z Obliczem. Ziemna samica nie kazała jej wypływać tak głęboko. Miała wyjść jedynie do mostka a to gdzie była runka, nie było możliwości by to było płytko. Aż jej krew w żyłach zmroziło na samą myśl że Runka może się utopić dlatego też zleciała niżej, a raczej zapikowała, rozkładając skrzydła kilka ogonów nad ziemią, tak by wylądować obok Ćmiącej.
Odbiło Ci? Czemu pozwalasz jej wypłynąć tak głęboko, nie widzisz że ona się męczy? Chcesz ją utopić? – W jej głosie dało się słyszeć wyraźny wyrzut kiedy z jej pyska wylewały się te słowa. Sama Zwiastun nie umiała pływać więc nie miała zbytnio jak pomóc siostrze wrócić na brzeg jednak skoro Ćmiąca uczyła Runę to powinna mieć o tym jakieś pojęcie wiec niech teraz po nią idzie.
Sama bordowa samiczka ponownie wzbiła się w powietrze, lecąc w stronę siostry nad którą zawisła.
Jak będziesz czuła że już nie dasz rady to złapie Cię – Nie była jakoś specjalnie silna, jednak nie była też najsłabsza więc w razie czego mogła złapać siostrę łapkami i pomóc jej wrócić na brzeg. Zdecydowanie Ćmiąca raczej nie zyska zaufania Zwiastunki takimi czynami oj nie.

/Ćmiąca nagnijmy nieco czas :P Uznajmy że to się stało przed naszą nauką skradania. Tak dla urozmaicenia fabułki.

PS. Jako że nie życzę sobie by Ćmiąca sterowała moją postacią nie pozwalam na to by Ćmiąca wyszła moją postacią z tematu. Zwiastun weszła w interakcje z Ćmiącą jednak ta całkowicie ją zignorowała i tak to odbierze moja postać.

: 13 cze 2014, 21:35
autor: Ćmienie Maddary
/Na samodzielne trzeba się naumieć ;–; I zwracaj uwagę na co czasem piszę xd Bo nauczyciel to taki MG trochę podczas nauki

Ćmiąca patrzała jak pisklę lubiące samowolkę sobie poczyna. Małe łapy nie niosły szybko pisklęcia. Tym bardziej, że płynęło nieumiejętnie – To, że będziesz bardziej napinała łapy nie da ci wiele, maluczka, szybciej się zmęczysz, a nie przyśpieszysz. – Mruknęła do niej, słyszalnie zaraz gdy zauważyła, że ta zaczyna huśtać się na wodzie tracąc rytm. – Aby dobrze płynąć nie możesz myśleć o sile, musisz być jak woda. Woda nie jest silna, jest płynna. Uderza o skały porami i po wielu cyklach widać wgłębienia jej siły. – Rzekła i weszła do wody. Dużo większa samica szybko dogoniła nieporadne młode. – Płynąc prosto nie machaj ogonem. Tracisz rytm, spójrz na swoje łapy, pogubiłaś się. – Powiedziała wskazując chaotyczny ruch łap pisklaka, który tylko go spowalniał. – Masz skrzydła na wodzie, wykorzystaj je, bo one Cię utrzymują. Pamiętaj o ogonie, bo o nim zapominasz i o rytmicznym ruchu łap, wtedy przestaniesz się męczyć. – Poinstruowała młode. Mówiła dużo, ale jej mała uczennica tego właśnie wymagała. Myślała, że potrafi dużo, jednak tak naprawdę wygłupiała się w wodzie nieświadoma tego, że zabawy, których się nie zna mogą doprowadzić do tragicznych wypadków. – Popraw się i kiedy poczujesz się gotowa, ale tylko wtedy, zegnij swoje ciało w łuk. Pamiętaj o łapach. Wygnij grzbiet jak podczas biegania i stwórz część koła swoim ciałem. Pamiętaj też o podniesionym łbie i skrzydłach. Wtedy zacznij odbijać się od wody też ze strony przeciwnej, w którą chcesz płynąć. Na przykład płynąc w prawo zagarniaj wodę na lewą stronę ciała. Spróbujmy. – Powiedziała. Pisklęta Ognia były silne. Miała nadzieję, że nie zacznie histeryzować i rozpaczać, że robi się jej słabo. Pisklęta nie znały swojej wytrzymałości i czasem kiedy tylko zaczynały się trochę męczyć myślały, że padną z wycieńczenia.

/Jako, że nie życzę sobie wbijania Zwiastunu do mojej nauki, czego nie bierze pod uwagę po prostu zignoruję jej post, jakby nie napisała. Skoro zaczęłyśmy dokończmy naukę na spokojnie, bo to praktycznie końcówka

: 23 lip 2014, 19:21
autor: Słodycz Zbawienia
Moje ostatnie polowanie było porażką. A przynajmniej w moim mniemaniu. Jak nie trafiałam na jakieś dziwne doły, to na drapieżniki. I jak ja mam w spokoju upolować trochę mięsa, żeby wykarmić Stado? Cóż, ciężko patrzy mi się w przyszłość. Miałam jednak dosyć obowiązków i postanowiłam się przejść. Moje łapy przyprowadziły mnie nad jezioro. Przynajmniej nie jest już zamarzniętą bryłą. Usiadłam na brzegu i włożyłam ogon do wody, rozkoszując się orzeźwieniem.

: 23 lip 2014, 19:51
autor: Rozpaczliwa Łuska
Po zażytym odpoczynku jaki znalazła w swojej nowej grocie, mogła teraz spokojnie pozwiedzać dalej jakiejś tereny. Pełna życia i energii, udała się na przechadzkę. Znalazła się nad jeziorem. Była kiedyś w tych okolicach. Nie zatrzymywała się, ale tym razem skłoniła ją do tego obecność samicy, którą widziała pierwszy raz w swoim życiu. Podeszła bliżej i przysiadła się obok. Nie była pewna, czy właśnie w czymś nie przeszkadza.
Witaj. Jestem Nucąca Łuska, kleryczka życia. – Przedstawiła się samicy. Nie była pewna, czy dobrze postępuje, ale jednak... Warto kiedyś spróbować nawiązać z kimś znajomość.

: 23 lip 2014, 20:40
autor: Słodycz Zbawienia
Obróciłam łeb, gdy do moich uszu dotarł charakterystyczny dźwięk. Smocze łapy, które stawiane były niedbale. Uniosłam delikatnie kąciki pyska w uśmiechu. Już miałam ją powitać tak, jak miałam w zwyczaju, gdy usłyszałam na kogo się szkoli. Na krótki moment na moim pysku pojawił się grymas. Jednak zaraz potem zdałam sobie sprawę, że nie może tak reagować za każdym razem gdy okaże się, że ktoś jest klerykiem lub uzdrowicielem. Dlatego też grymas zniknął szybciej niż się pojawił. Skinęłam młodej samicy łbem. – Słodycz Zbawienia, łowczyni Ognia. – przedstawiłam się. Gestem łba wskazałam jej miejsce obok dając jej znać, że nie będę gryzła, jeśli się przysiądzie. – Co cię tutaj sprowadza?

: 25 lip 2014, 14:24
autor: Rozpaczliwa Łuska
//Co Słodycz ma do uzdrowicieli? oO

Przyglądała się smoczycy z uwagą. Kolejny smok z ognia? To drugi jakiego poznała w życiu. Jej znajomości rozrastały się, a to całkiem dobry znak. Może niedługo Nuta nie będzie reagowała strachem na wszystkie smoki, które tylko dojrzy. Jednak odkąd znalazła się na terenie wolnych stad, jej stosunek do innych poprawił się. Zrobiła się nieco śmielsza i trochę bardziej towarzyska.
Miło mi Cię poznać. – Powiedziała do Słodyczy, dalej uważnie się jej przyglądając. Nie wiedziała tak właściwie czego się może po niej spodziewać. Jednak nie sądziła, aby ta smoczyca miała jakiejś złe zamiary wobec niej.
Lubię spacerować i zwiedzać nowe tereny. Aktualnie mam trochę mniej czasu na takie wypady, ponieważ muszę się szkolić. Jednak jako pisklak, uwielbiałam chodzić i oglądać te wszystkie krajobrazy. – Wyznała łowczyni. W sumie to nie był jakiś sekret, każdemu odpowiedziałaby to samo.
A Ciebie co tu sprowadza? – Zapytała z uśmiechem na pysku.

: 26 lip 2014, 15:30
autor: Słodycz Zbawienia
//przybyła tu z marzeniem, aby zostać uzdrowicielką, ale pozbawiono jej tego ;) więc zazdrości każdemu, kto się tym zajmuje ^^


Patrzyłam na kleryczkę, a na moim pysku widniał delikatny uśmiech. Skinęłam lekko łbem po wysłuchaniu jej opowieści. Właśnie na tym polega etap pisklęcy. Poznaje się świat i uczy się go, często przez zabawę. – Moje ostatnie polowanie było totalną klęską. Postanowiłam trochę odpocząć i pomyśleć. A na terenie mojego Stada nie ma zbyt wielu zbiorników wodnych. – odpowiedziałam. Mój ogon cały czas spoczywał w wodzie, zaś łapy musiałam co jakiś czas unosić, ponieważ zatapiały się w błocie, które zaczęło się tworzyć podczas roztopów. – Wyklułaś się tutaj, pod barierą? – zapytałam.

: 30 lip 2014, 17:57
autor: Rozpaczliwa Łuska
Skrzywiła się po usłyszeniu zażaleń na jej polowanie. Nie mogła nic na to poradzić, chociaż bardzo by tego chciała. Nie mogła w sumie nic zrobić.
Przykro mi. Jednak pewno są też lepsze polowania, prawda? – Zapytała samicy, uważnie na nią spoglądając.
Jesteś łowcą, tak? W sumie to brutalne... Zajęcie. Nie mogłabym tak. – Dodała po chwili. Mówiła w sumie bardziej wtedy do siebie niźli do Słodyczy, jeśli nie obrazi się jeśli ta doda coś na ten temat.
Wyklułam się poza barierą. Żyłam tam razem ze smokami pustyni. Nie trwało to jednak zbyt długo. Po dwóch księżycach uznano, że jestem za słaba na życie w ich stadzie. Za bardzo się różniłam. Wtedy zostałam porzucona. Odnalazła mnie Mrucząca Łuska i przygarnęła do siebie, do stada życia. Jednak Mrucząca zginęła zanim dobrze ją poznałam. Bardzo mi smutno z tego powodu, nie zdołałam jej dostatecznie dobrze poznać. Jednak uważam, że dobra z niej smoczyca była, skoro pomogła obcemu pisklęciu. W dodatku takiemu, które może mieć w sobie krew tych, przed którymi wolne stada bronią się od wielu księżyców. – Wyrzuciła w sumie to z siebie. Od dość długiego czasu próbowała o tym komuś opowiedzieć. Jednak nie miała komu. Jako pisklak nie lubiła rozmawiać z innymi smokami, a teraz zajmuje się głównie szkoleniem. Jednak jak na nieufną smoczycę, Nuta ufała czemuś Słodyczy. Dobrze jej jeszcze nie poznała, ale czuła, że jej można zaufać.

: 31 lip 2014, 19:48
autor: Słodycz Zbawienia
Uśmiechnęłam się, raczej niemrawo. Póki co moje polowania nie szły zbyt dobrze. Być może Thahar ma mi za złe, że wybrałam jego domenę jako zastępczą. – Szczerze mówiąc nie miałam wielkiego wyboru. Jednak już niedługo nie będę się tym trudniła. – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie, po czym wysłuchałam jej opowieści. Och, skąd ja to znam? Podniosłam się i zbliżyłam do samiczki, po czym położyłam prawą łapę na jej barku. – Nie wiem czy wiesz, ale tak naprawdę w wielu z nas płynie krew równin. Zazwyczaj to raczej niewielka domieszka, ale jednak. Mimo to, to właśnie od nas zależy, czy pozwolimy tej krwi nad sobą zapanować, czy wręcz przeciwnie. – powiedziałam, uśmiechając się do niej ciepło i zabrałam łapę z jej barku. – Ja także wyklułam się poza barierą. Żyłam tam niemal trzynaście księżyców. Chciałam zostać uzdrowicielką, jak ty, jednak wówczas były już smoki, które aspirowały na tą rangę. Wybrałam bycie łowcą, bo to także ratowanie życia. W pewnym sensie uzdrowiciele i łowcy się uzupełniają. – dodałam, spoglądając na nią z łagodnością w ślepiach.

: 02 sie 2014, 18:17
autor: Rozpaczliwa Łuska
Słuchała uważnie smoczycy, a gdy tylko ta skończyła. Zabrała jej głos, chcąc zadać kilka pytań. Uśmiechnęła się promiennie po informacji o tym, że krew równinnych nie musi dać o sobie znać i że wiele zależy od samego smoka.
Co rozumiesz przez to, że nie będziesz się trudniła? – Zapytała, nie rozumiała dokładnie co Słodycz może mieć na myśli.
Jak bycie łowcą ratuje życie? – Nie była pewna, czy zabieranie życia zwierzętom ratuje życie komukolwiek. Jednak może to Nucąca czegoś nie rozumiała? Może źle postrzegała tę profesję?
Jak uzdrowiciele i łowcy się uzupełniają? – Kolejna rzecz, której Nuta nie za bardzo rozumiała. Czy było coś o czym nie wiedziała? Może naprawdę źle postrzegała nie tylko profesję, ale i większość świata?

: 09 sie 2014, 16:40
autor: Słodycz Zbawienia
Na moim pysku pojawiły się dwie sprzeczne emocje. Radość i smutek. – Kleryk mojego Stada zaginął, a nasz Przywódca zgodził się, abym zmieniła profesję. – powiedziałam. Tak, to co się kocha wykonywać się będzie najlepiej. Tak było, jest i będzie, do końca świata. – Widzisz, jeśli smoki są ranne lub chore, nie są w stanie polować. A muszą jeść. Czasami zdarza się, że nie mają zapasów. A bez jedzenia zginą. Wówczas to łowca im pomaga, dzieląc się tym, co upolował. – wyjaśniłam. Ja także patrzyłam kiedyś na tą profesję tak, jak ta młoda kleryczka, ale zrozumiałam, że to nieprawda. – Dopóki uzdrowiciel nie pomoże smokowi, ten jest zdany na łowców. A uzdrowiciel nie ma czasu na polowanie, bo musi szukać ziół. Zwłaszcza teraz, gdy zimą było o nie ciężko.

: 30 wrz 2014, 15:47
autor: Muzyczna Łuska
Muzyczna przyszła tutaj drogą lądową, bo w sumie latać jeszcze nie umiała. Nie biegła, ot, zwyczajnie szła.
Dotarła w końcu nad Zimne Jezioro i usiadła nad jego brzegiem, owijając łapy ogonem. Było trochę chłodno, dobrze, że północna miała futro, które chroniło ją przed nieprzyjemnym mrozem. Nie przyszła tutaj jednak zupełnie bez powodu, a w celu spotkania się z pewną ognistą łowczynią, Słodyczą Zbawienia, która miała nauczyć Muzycznej pewnych umiejętności, bez których ani rusz. A przynajmniej... Chociaż tak, bez nich się długo nie pożyje.

: 30 wrz 2014, 15:53
autor: Słodycz Zbawienia
Ja zaś teraz czułam się wyśmienicie. Wszechobecne upały zniknęły. To prawda, że zima się przeciągnęła, ale Złota Twarz ostatnio dawała aż za dużo ciepła. Wyspałam się, ostatnio znalazłam trochę ziół na wyprawie, więc spokojnie mogłam odpocząć od swoich zwyczajnych obowiązków i przyjść nad jezioro, aby pomóc pewnej młodej smoczycy. Gdy mój nos wychwycił woń Cienistej podeszłam do niej. Spróbuję się przełamać do tych smoków. Może ta samica okaże się normalna? Mimo to nie uśmiechałam się. W moich ślepiach czaiła się niepewność i nutka niepokoju. Zatrzymałam się jakieś dwa ogony od samicy. – Słodycz Zbawienia, uzdrowicielka Ognia. W czym mogę pomóc? – zapytałam, dość formalnie i nie do końca przyjemnie.