Strona 5 z 33
: 26 sty 2015, 20:33
autor: Bezkresna Galaktyka
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Uśmiechnęła się. –
Brawo! Umiesz już skakać. – Pochwaliła Sheastę. –
Myślę, że to będzie na tyle. Możesz odpocząć. Na prawdę wiele powtórek dzisiaj zrobiłaś. –
Owinęła ogonem swoje łapy, pozwalając sobie na chwilę wytchnienia. Do tej pory była bardzo skupiona, więc teraz cieszyła się z tej krótkiej chwili relaksu.
//raport
: 26 sty 2015, 22:15
autor: Keri
//Jeśli mogłabyś, chciałobym wbić lot od razu na 3 i w związku z tym proszę o tasiemce :)
Po chwili odpoczynku, Sheasta przeciągnęła się i wstała. Słyszała od kogoś, że aby latać, trzeba najpierw nauczyć się biegać i skakać. Teraz nadszedł czas na naukę najlepszej rzeczy, jaką mogła sobie wymarzyć.
Smoczyca zamachała skrzydłami na próbę, wydały jej się ciężkie, ale wiedziała, że to się zmieni. Najpierw spróbowała podskoczyć w miejscu i w krótkim momencie zawiśnięcia w powietrzu rozłożyć skrzydła. Rozpostarcie wielkich w porównaniu do reszty Sheasty skrzydeł nie było proste, smoczyca musiała jakby wepchnąć je pod powietrze i utrzymać. Kolejna próba odbyła się w biegu. W momencie kiedy przy zwykłym skoku skrzydła pozostawały ciasno przy ciele, tym razem powiewały luźno z obu stron, a gdy jak poprzednio nastąpił moment zawiśnięcia, Sheasta wypchnęła je do przodu pozwalając im się rozłożyć. Podczas powtarzania tych czynności, przypomniała sobie jak startują łabędzie i ugiąwszy lekko nogi, spróbowała je naśladować, mocno i miarowo machając w pełni rozpostartymi skrzydłami, stopniowo zwiększając szybkość. Wszystkie te próby powtarzała po kilka razy, z uporem wytykając błędy samej sobie i konsekwentnie je poprawiając.
: 26 sty 2015, 22:32
autor: Bezkresna Galaktyka
Pierzasta przyglądała się Sheaście ze szczerym zdumieniem. Tak wielkiego zapału do nauki jeszcze nie widziała. Nawet ona w czasach swojej młodości (jakby teraz była stara...) nie paliła się do lotu aż tak!
Przyglądała się próbom małej, mimo że jeszcze nie zdążyła wydać samego polecenia.
–He he he, a rozgrzewka to gdzie się podziała? – Zawołała do niej.
–Nie tak prędko, nie chcemy mieć tu żadnych kontuzji przecież. Latanie jest trudniejsze i bardziej niebezpieczne od zwykłego biegu czy skoku, więc najpierw musisz rozgrzać mięśnie swoich skrzydeł. Wstrzymaj się od podskakiwania i najpierw zacznij machać nimi do góry i w dół, a następnie w przód i w tył. W ten sposób przygotowujesz je do wysiłku, na jaki będą narażone i zmniejszasz ryzyko jakiegoś wypadku. Jak już je rozruszasz na tyle, że poczujesz rozlewające się w nich ciepło, możesz przejść do następnego etapu. – Wytłumaczyła, uśmiechając się kącikami pyska.
–By wznieść się w powietrze musisz odbić się od ziemi mocno i zacząć machać skrzydłami, tak jak już sama odkryłaś. Szybkością i siłą z jaką machasz kontrolujesz swój lot, ale nie tylko tym. Kąt ustawienia twojego ciała i skrzydeł ma wpływ na to, w którym kierunku lecisz. Jak już wzbijesz się w powietrze, zawiśnij tak dwa ogony nad ziemią i poczekaj na mnie. Żeby zatrzymać się, musisz zwolnić ruchy skrzydeł, jednocześnie pracując nimi tak, by nie opadać. Pamiętaj też o tym, by bić nimi pionowo, żebyś nie posuwała się naprzód, lecz do góry. Nie chcemy tu żadnych złamań skrzydeł ani innych nieszczęść, więc ostrożnie. Czekaj na moje polecenia i nie próbuj wcielać własnych pomysłów w życie. To przyjdzie później, jak już opanujesz podstawy.
A teraz rozgrzewka. – Przypomniała jej na wszelki wypadek. W przypadku tak palącego się do latania pisklaka szczególnie ważne było przypilnowanie jej, by dobrze się rozruszała.
: 26 sty 2015, 22:57
autor: Keri
– Tak jest, Ciociu! – Uszczęśliwiona Sheasta gotowa była w tym momencie wyjść za Barierę i spędzić tam trzy księżyce, gdyby tylko jej nauczycielka życzyła sobie tego.
Powoli zaczęła poruszać wielkimi skrzydłami do przodu i do tyłu, czuła jak budzą się do życia nowe, nieznane jej mięśnie. Teraz do góry, tak aby się złączyły i na dół, możliwie pod brzuch. Następnie jedno w górę, drugie w dół, wszystko powoli i dokładnie, po parę razy. Chwilę potem zaczęła wykonywać wolne, ale olbrzymie koła swoimi skrzydłami, które teraz wydawały się cieplejsze i jakby bardziej należące do niej. Do przodu, do tyłu, do przodu... Przypomniała sobie nagle jak strzelają kości podczas przeciągania się i parę razy złożyła i rozłożyła kończyny lotne, a następnie zabrała się do rozgrzania nóg na wypadek lądowania, którego już przy skoku nie za bardzo lubiła. Powolne kółka łapami, a następnie krótka przebieżka jej zdaniem wystarczyły. Przyszedł czas na wykonanie dalszych poleceń Cioci. Wystartowała z miejsca, energicznie poruszając skrzydłami do przodu, do góry, do tyłu, a następnie do dołu. Bardziej niż na siłę, stawiała na precyzję, miarowość i stopniowe zwiększanie szybkości machania. Jako że jej skrzydła były stanowczo za duże jak na normalnego smoka i przy silniejszych podmuchach wydłużały skok małej prawie o połowę, wzniesienie się nie poszło tak trudno, jednak Sheasta chciała mieć pewność i opadła na ziemię powoli zmniejszając częstotliwość cyklów. Przy następnym starcie zawisła posłusznie na wskazanej wysokości dwóch ogonów i czekając na dalsze instrukcje, bardzo ostrożnie sprawdzała co da przeniesienie części ciężaru ciała do przodu, do tyłu, w lewą, lub też w prawą stronę oraz niewielkie ruchy ogonem. Nie starała się wykonywać jakichkolwiek manewrów, po prostu kierowana chęcią poznawania świata, sprawdzała siły działające na nią w każdym z tych przyadków.
: 27 sty 2015, 18:41
autor: Bezkresna Galaktyka
Gdy Sheasta odbiła się od ziemi, rzeczywiście duże skrzydła sprawiły, że szybko wzniosła się nad ziemię. Pierzasta szybko wzbiła się w powietrze i doleciała do małej. Sheasta miała przy okazji możliwość obserwacji Pierzastej.
–Teraz pochyl ciało lekko do przodu, aż zaczniesz sunąć w tym kierunku. Skrzydłami bij pod kątem, tak jakbyś odbijała się nimi od powietrza w stronę, w którą chcesz lecieć. Na razie nie wykonuj gwałtownych ruchów, dopóki dokładnie nie poznasz, jaki wpływ na lot ma ustawienie ciała. Żeby się zatrzymać, powracasz do swojej poprzedniej pozycji. Za to żeby skręcić musisz zwrócić głowę w bok, a za nią resztę ciała. Ogon ma powędrować za nim, łapiąc równowagę. –
Dała Cienistej smoczycy trochę czasu na próby, które wydawało się, że mała bardzo lubi. Jak już poćwiczyła najprostsze manewry. Smoczyca podążając za nią w bezpiecznej odległości, przysunęła się bliżej do boku i zaczęła dalej mówić.
–Teraz wykonaj pełne obroty w poziomie w obie strony, a potem slalomy i ósemki. Pamiętaj, by ogon utrzymywał twoje ciało w równowadze. – Pierzasta zdecydowała się polecić wykonanie tych figur, korzystając z okazji braku silnego wiatru, a także tego, że jej uczennica była bardzo ambitna. Sama odsunęła się na odległość kilku ogonów, lecąc tak, by nie przeciąć toru lotu Sheasty.
: 27 sty 2015, 20:52
autor: Keri
Skrzydła powoli biły powietrze, a Sheasta coraz bardziej przyzwyczajała się do latania. Skręcanie próbowała opanowywać tak jak skręty w biegu, przerzucając po prostu ciężar ciała w odpowiednią stronę. Szybko zorientowała się, że zapomina zupełnie o ogonie. Poprawiła to i stwierdziła, że jest jej znacznie wygodniej. Spróbowała także odepchnąć powietrze ustawiając odpowiednio skrzydło prawe i zagarnąć więcej lewym, rzeczywiście po jakimś czasie zadziałało. Spróbowała poszybować kawałem, mocno odpychając się skrzydłami, a następnie rozłożyć je szeroko i tylko lekkimi ruchami korygować ułożenie. Jako że umiała już zawisać w powietrzu, przy okazji spróbowała latać do tyłu. Co prawda nie dało się na jej poziomi uniknąć wznoszenia, jednak smoczyca powtarzała uparcie, aż efekty ją zadowoliły. Przy następnym ćwiczeniu ciężko było utrzymać się wysoko cały czas skręcając, dlatego na początku koła wykonywane przez Sheastę były bardzo obszerne, dopiero potem zacieśniła je, a gdy trafiła na prąd wznoszący, jej dziwienie było ogromne gdy poczuła, że się wznosi. Po kołach przyszedł czas na slalomy, które były śmieszne, bo smoczycy wydawało się, że po prostu przestępuje powoli z nogi na nogę w powietrzu. Slalomy były o tyle ciężkie, że traciło się na nich sporo prędkości i Sheasta musiała się trochę napocić, zanim osiągnęła zadowalający ją efekt. Najciekawszym i koronnym ćwiczeniem były ósemki, w które smoczyca włożyła całe swoje serce. Wystarczyło złapać odpowiedni rytm i od razu zamieniało się w błyskawicę śmigającą po niebie z nieprawdopodobną prędkością. Po zatoczeniu kilku takich cykli, Sheasta spróbowała zrobić kilka kolejnych pochylając się do wewnątrz każdej pętli, z dwóch składających się na ćwiczenie. Po wykonaniu tego wszystkiego i oczywiście solidnej liczbie powtórzeń, opadła powoli na ziemię i poczekała na dalsze instrukcje.
: 29 sty 2015, 11:48
autor: Bezkresna Galaktyka
Kremowa obserwowała wszystko czujnie. Nie mogła pozwolić na żaden wypadek przy nauce. Na szczęście Sheasta wydawała się czuć w powietrzu może nawet lepiej niż na ziemi.
Pierzasta wylądowała obok. Nadal nie mogła się przyzwyczaić, że jej uczennica wyprzedza ją zamiast poczekać na polecenia. – Hej! Czy ja wspominałam o lądowaniu? – Zawołała z pozornie poważną miną, ale zaraz się zaśmiała. – Możesz z powrotem wracać do góry. Jednak skoro już wylądowałaś, przećwiczymy wzbijanie się z rozbiegu. – Powiedziała, wpatrując się w małą uczennicę. – W biegu przygotuj skrzydła i odbij się od ziemi, machając nimi jak zwykle. Jak już wzniesiesz się na tyle wysoko, by mieć dużo przestrzeni, poćwiczymy pikowanie. Będziesz musiała złożyć skrzydła i przechylić się ku dołowi, lecąc w dół z dużą szybkością. Nie jest to jednak najbezpieczniejsza technika jak na początek, dlatego zachowaj ostrożność i nie przesadzaj z szybkością. Jak poczujesz, że tracisz kontrolę nad lotem, przejdź do zwyczajnego latania. – Po tej obszernej wypowiedzi Pierzasta przygotowała się do szybkiego wzbicia się w powietrze i czekała na wykonanie ćwiczenia. Uważnie obserwowała pisklaka – Czy wszystko jest jasne? – Upewniła się. Była gotowa na wytłumaczenie czegoś, jeśli Sheasta miałaby jakieś wątpliwości.
: 30 sty 2015, 22:15
autor: Keri
Smoczyca wzięła rozbieg (dosyć długi, wolno się rozpędzała), pod koniec którego powoli rozluźniła skrzydła trzymane dotychczas przy ciele i skoczyła. Przy momencie zawiśnięcia w powietrzu, rozłożyła skrzydła i zamachała nimi energicznie. Gdy już była w powietrzu, poszukała ostrożnie prądu wznoszącego. Nie wiedziała do końca co to takiego, ale wiedziała, że dzięki niemu o wiele łatwiej jest się wzbić. Po znalezieniu takowego, zaczęła zataczać powolne koła, coraz bardziej wznosząc się do góry. Gdy osiągnęła znaczną wysokość (i skończyła podziwiać świat), wyleciała z prądu i po chwili szybowania złożyła skrzydła. Uczucie, jakie ją ogarnęło, było najwspanialszą rzeczą od chwili narodzenia, czuła że stała się jednością z powietrzem. Ziemia zaczęła zbliżać się w zastraszającym tempie, dlatego Sheasta szybko (może nawet trochę za wcześnie, chociaż nie ma "za wcześnie" w pierwszej próbie) i z niemałym trudem rozpostarła skrzydła, które powoli ją wyhamowały i z szaleńczego nura w dół, wróciła do spokojnego szybowania. Jej serce jednak nie było spokojne – chciało spróbować jeszcze raz. Tym razem już szybciej, odszukała używany już prąd i wzniosła się trochę wyżej. Tym razem po złożeniu skrzydeł, postarała się nie składać ich całkiem, ale przygotować do hamowania. Smoczyca próbowała co jakiś czas lekko hamując, utrzymać w miarę stałą prędkość i wyhamować ostatecznie znacznie niżej, po czym wylądować. Następnie podleciała do Cioci i spytała:
– Jak mi poszło?
: 30 sty 2015, 23:31
autor: Bezkresna Galaktyka
Uśmiechnęła się z dumą do Sheasty. – Bardzo dobrze. Fascynuje cię latanie, prawda? – Spytała, ale jednocześnie już przystępowała do kolejnego ćwiczenia. Sheasta miała większe ambicje niż nauka podstaw, więc trzeba było przygotować jej ambitniejsze zadania.
–Teraz rozpędź się do dużej szybkości lecąc do przodu, a następnie zahamuj. Postaraj się to zrobić tak skutecznie, by zawisnąć w powietrzu. Zrób to ćwiczenie w kilku wersjach, pod różnymi kątami i w różnych kierunkach. To będzie pierwsze.
Potem zacznij się obracać w powietrzu po ciasnych okręgach, a więc wokół własnej osi. Wypróbuj to w obu kierunkach.–
Oddaliła się, by zrobić Cienistej smoczycy miejsce do wykonania jej zadań. Cały czas była na niej skupiona.
: 31 sty 2015, 1:16
autor: Keri
Sheasta posłusznie zabrała się do roboty. Najpierw postanowiła nabrać trochę wysokości, a gdy już jej się to udało, zaczęła energicznie i coraz szybciej machać skrzydłami, kierując cały impet do przodu. Oczywiście w takim wypadku zmniejszenie siły nośnej spowodowało stopniowe opadanie, ale właśnie dlatego smoczyca najpierw podleciała do góry. Gdy już poczuła, że szybciej prawdopodobnie nie poleci, poderwała całe ciało do góry, a skrzydła ustawiła tak aby napotkały jak największy opór powietrza. W następnej próbie wzbiła się bardzo wysoko i zanurkowawszy w dół, po krótkiej chwili przewróciłą się na plecy i postarała wyhamować. Po chwili wróciła z powrotem do normalnego lotu. Przy kolejnej próbie znowu wzniosła się wysoko i zanurkowała, tym razem jednak zamiast spadać z ciasno przyklejonymi do ciała skrzydłami, pozostawiła je rozpostarte i w miejsce klasycznego hamowania po prostu powoli poderwała całe ciało do góry, przechodząc do szybowania.
Smoczyca nie za bardzo wiedziała o co chodziło Nauczycielce z drugim poleceniem, jednak spróbowała je wykonać, na tyle, na ile je zrozumiała. Zaczęła od pojedynczych obrotów. Kiedy nabrała odpowiedniej szybkości, przechyliła płynnie całe ciało, od prawego skrzydła począwszy, w prawo, a następnie siłą rozpędu na plecy i dalej w prawo. To samo wykonała po chwili w lewo. Oczywiście w tych pierwszych próbach nie obyło się bez straty wysokości, dlatego Sheasta postarała się to wyeliminować powtarzając ćwiczenie po kilka razy, a następnie zaczęła wykonywać po dwa, trzy i więcej obrotów na raz. Ostatnim za co się zabrała, był krótki korkciąg, którego wykonanie nie było wcale takie łatwe, ponieważ smoczyca tylko raz czy dwa widziała bawiące się w ten sposób młode smoki. Pierwszy korkociąg po prostu jej nie wyszedł, zamiast pięknego, spiralnego opadania w dół, jedyne co była w stanie zrobić to kręcić się dookoła własnej osi, spadając w dół. Po wyhamowaniu i ponownym wzbiciu się, stwierdziła, że korkociąg trzeba zacząć jeszcze przed początkiem nurkowania, przewróciła się w tym celu przez prawe skrzydło w prawo i do przodu i zanim się obejrzała, już spadała. Wyhamowała na dużej wysokości, ponieważ przerwanie korkociągu samo w sobie jest trudne. Po kilku powtórkach podleciała do Nauczycielki i poczekała na dalsze ćwiczenia.
: 01 lut 2015, 20:53
autor: Bezkresna Galaktyka
Czujnie obserwowała każdy ruch samiczki. Radziła sobie, a do tego nawet sama wymyślała sobie kolejne ćwiczenia. Teraz już Ważka nie martwiła się tak, ponieważ Sheasta przywykła do poruszania się w powietrzu i nie miała jak dotąd żadnych poważniejszych problemów. Korkociąg zainteresował smoczycę Życia. Tej figury nie widywała, więc zawsze to jakaś nowość.
–Bardzo dobrze. Nie zapominaj tylko o ogonie. Teraz mam kolejne dwa ćwiczenia dla ciebie. Najpierw wykonaj pętlę czyli musisz obrócić się w powietrzu, ale tym razem tak, byś znalazła się w powietrzu do góry brzuchem. Taki jakby przewrót w przód, ale podczas latania. – Zrobiła krótką pauzę, upewniając się, że ćwiczenie jest jasne. Sheasta w każdej chwili mogła zapytać, gdyby miała jakieś wątpliwości. Do tej pory jednak radziła sobie bez tego.
–Drugie będzie spokojniejsze. Twoim zadaniem będzie rozłożenie skrzydeł w powietrzu lecz nie machanie nimi. Postaraj się przez jakiś czas lecieć w taki sposób, by nauczyć się jak najlepiej wykorzystywać warunki atmosferyczne. Widziałam, że już odkryłaś prądy wznoszące i sama już trochę eksperymentowałaś, więc to ćwiczenie powinno być dla ciebie łatwiejsze. Takim sposobem postaraj się wykonać kilka zakrętów lub kół. – Wytłumaczyła. Potem lekko zamyślonym wzrokiem przyjrzała jej się, jakby do jej głowy właśnie wdarła się jakaś myśl. Zaraz jednak potrząsnęła łbem, by się nie rozpraszać.
: 02 lut 2015, 23:01
autor: Keri
Sheasta rozpędziła się do znacznej prędkości i energicznie poderwała całe ciało w górę. Zwalniała coraz bardziej, aż wreszcie zawisła na chwilę, znajdując się już na plecach. Pozostało tylko łagodnie opaść w dół i wyrównać lot do pozycji początkowej. Beczka sama w sobie jest prostym ćwiczeniem, ale młodej smoczycy najwyraźniej sama beczka nie wystarczyła. W każdej kolejnej próbie, starała się zataczać coraz mniejsze kręgi, żeby wreszcie ćwiczenie przypominało fikołek w powietrzu. Przy wykonaniu tak ciasnego przewrotu, Sheasta musiała się sporo namęczyć, aby przyswoić sobie odpowiednie ustawienie skrzydeł, ponieważ inaczej przewrót albo kończył się w połowie, albo po prostu nie wychodził całkiem. Po opanowaniu beczki, zajęła się szybowaniem. Wzbiła się wysoko i nabrawszy prędkości, rozpostarła skrzydła. Smoczyca wreszcie mogła przyjrzeć się dokładniej ziemi pod nią i poczuć w pełni czar latania, ruchy skrzydeł robione w celu utrzymania stałęgo toru lotu, były prawie intuicyjne. Z takiego lotu wystarczyło tylko przechylić się w odpowiednią stronę, aby zacząć łagodnie skręcać. Po paru próbach, Sheasta stopniowo skręcając coraz bardziej, leciała już prawie ze skrzydłami ustawionymi pionowo. Szybowanie tak ją zafascynowało, że na koniec wzbiła się jeszcze raz bardzo wysoko i łagodną spiralą podleciała do nauczycielki po dalsze polecenia.
: 03 lut 2015, 20:55
autor: Bezkresna Galaktyka
Pierzasta bardzo uważnie patrzyła na każdy ruch swej uczennicy. To były już trudniejsze sztuczki, a już długo czasu spędziły na nauce. Sheasta wydawała się nie przejmować zmęczeniem, ale Ważka uznała, że przyda jej się odpoczynek przed kolejnymi ćwiczeniami. Co prawda szybowanie także było relaksujące, ale następne zadania były na tyle wymagające, że Pierzasta wolała dać małej jeszcze trochę przerwy.
Gdy Cienista podleciała do niej, oczywiście uzyskała pochwały. Cały czas bardzo ambitnie podchodziła do tej nauki lotu i przykładała się, więc Pierzasta Łuska nie miała żadnych zastrzeżeń. Co prawda nie było to wszystko jeszcze tak dopracowane jak u dorosłego smoka, który dużo czasu spędził w powietrzu, ale jak na pisklaka szło jej na prawdę nieźle.
–Brawo. Jak sama widzisz, wszystko dobrze poszło. A jak podrośniesz to jeszcze bardziej się wprawisz.
Teraz odczekaj chwilę. Dużo ćwiczyłaś, a będziesz potrzebowała sił do następnych ćwiczeń. Powiś trochę w powietrzu, a jak już odpoczniesz, to zrób tak:
1. Najpierw zwiń się w kulkę i pozwól sobie opadać. Dla bezpieczeństwa nie czekaj, aż dolecisz do samej ziemi lecz rozwiń skrzydła wcześniej. W razie czego ja będę pilnować, żeby nic ci się nie stało.
2. Potem zrób ósemkę, ale pionową wersję.
3. A potem zacznij latać w powietrzu tak jakby po niewidzialnej fali. Niech twoje ciało wygina się w odpowiedni sposób, by powstało takie wrażenie.–
Pierzasta zamierzała teraz wylądować na ziemi, by pilnować bezpieczeństwa małej podczas opadania w formie kulki. Miała swój sposób na ochronę Sheasty, gdyby coś poszło nie tak. Później ponownie wzbije się w powietrze.
: 06 lut 2015, 10:30
autor: Keri
Sheasta porządnie wypoczęła i nabrała świeżego powietrza do płuc i zabrała się za wypełnienie poleceń, które chyba nie do końca zrozumiała poprawnie. Wzbiła się pod niebo i zwinęła w kulkę, w której najgorsze było to, że nie za bardzo orientowała się co się dzieje. Będąc jeszcze wysoko nad ziemią, rozłożyła skrzydła i... zabrała się do wykonania pionowej ósemki. Najpierw lekko wychyliła się tak, aby spadała nie pionowo w dół, ale lekko pod kątem, następnie poderwała całe ciało do góry. Po wykonaniu pierwszej, dolnej pętli, obróciła się płynnie w powietrzu, aby ziemię miała na dole i machając energicznie skrzydłami, pokonała drugą pętlę. Siłę rozpędu, jaką nabrała przy kończeniu drugiej ósemki wykorzystała do zrobienia kolejnej, w miarę możliwości ciaśniejszej, po czym stwierdziła z uśmiechem, że nauczycielka chyba nie kazała jej łączyć tych ćwiczeń. Kiedy kończyła spadając drugą pętlę ósemki, zamiast zacząć kolejną, wyprostowała się w powietrzu i wygięła całe ciało w dół, a następnie w górę, od głowy zaczynając i na ogonie kończąc. Faktycznie wyglądała teraz jak maleńka fala na wielkim niebie. Po jakimś czasie zwiększyła częstotliwość tych ruchów i z fali zrobił się wąż pełznący po sklepieniu nieba. Sheasta, jak zwykle nie do końca zadowolona, powtórzyła wszystko parę razy, a następnie podleciała do nauczycielki.
– Chyba nie powinnam łączyć tych ćwiczeń, ciociu. – Powiedziała ze skruchą, ale zaraz potem roześmiała się.
: 06 lut 2015, 11:29
autor: Bezkresna Galaktyka
A jednak smoczyca dobrze zrozumiała polecenia nauczycielki. Choć rzeczywiście nie musiała ich łączyć. Jednak dzięki temu jej powietrzny pokaz wydawał się jeszcze bardziej efektowny.
Pierzasta po skończonych ćwiczeniach podleciała do Cienistej samiczki i uśmiechnęła się do niej z satysfakcją. – Mogłaś spokojnie wykonać je oddzielnie, choć tak też było dobrze. A może nawet ciekawiej... – Powiedziała.
Zamierzała teraz utrudnić zadanie samiczce. Do tej pory panowały dobre warunki pogodowe, a nie zawsze przecież tak będzie. Dlatego smoczyca Życia skupiła się i za pomocą Maddary stworzyła silny i zmienny, a dodatkowo zimny wiatr wiejący w miejscu, gdzie ćwiczyły. Dodatkowo wyobraziła sobie krople deszczu spadające z nieba. Postarała się także o przyciemnienie "sceny", by niebo wydawało się bardziej pochmurne.
–Teraz wykonaj kilka kół wokół mnie. Kilka w poziomie, w pionie oraz w ukosie. Uważaj na silny wiatr. Możesz najpierw sprawdzić, jaki to ma wpływ na ustawienie twego ciała. – Rzuciła. Miała nadzieję, że to zadanie nie będzie za trudne dla Sheasty. Choć pewnie po pierwszym szoku przywyknie. A może zaskoczy Pierzastą i warunki nie zrobią na niej żadnego wrażenia?
: 14 lut 2015, 11:11
autor: Keri
Sheasta pierwsze podmuchy wiatru poczuła całym ciałem, przypominały trochę fale na jeziorze. Wiatr był dla niej cudownym zjawiskiem, smoczyca ustawiła się najpierw tak, by przynajmniej przez chwilę znaleźć się przodem do wiatru i oprzeć na nim całe ciało. Po takim wstępie poczuła mniej więcej czego się po tym wietrze spodziewać i zabrała się do wykonywania pierwszego koła w poziomie, wszystko szło dobrze, gdy nagle... dostała podmuch z boku. Cóż, uświadomiła sobie po krótkiej chwili, że to nic innego jak poziomy prąd wznoszący i ustawiwszy się tak aby wiatr wiał w całą powierzchnię skrzydeł, kontynuowała koło ze zdwojoną prędkością. Kolejny podmuch z przodu postarała się po prostu przeskoczyć górą, bokiem tudzież dołem. Jeśli wiatr okazywał się strumieniowy i wiał na małym obszarze, Sheasta w spokoju kontynuowała lot. Jeżeli natomiast wiatru nie dało się ominąć, smoczyca zawisała na nim i odpoczywała. Z jej masą i wytrenowaniem nie warto było przedzierać się przez wiatr na siłę. Koło zatoczone po skosie okazało się o tyle łatwiejsze, że przy podmuchach bezpośrednio z przodu, wystarczyło przechylić przednią część ciała w dół by dzięki sile ciężkości powoli opadać w dół. Najciężej było zapanować nad ciałem przy kole wykonywanym pionowo, ale Sheasta nauczona dwoma poprzednimi, nie była zaskoczona i spokojnie wykonywała odpowiednie ruchy ciałem. Jak zwykle niezadowolona z pierwszego razu, powtórzyła całe ćwiczenie kilka razy, stopniowo zwiększając szybkość i redukując czas reakcji na podmuchy do zadowalającego ją minimum.
: 17 lut 2015, 11:28
autor: Bezkresna Galaktyka
Do Pierzastej nagle dotarło, jak długo już wiszą w powietrzu i ćwiczą tą piękną czynność, jaką jest latanie. Uśmiechnęła się do siebie, obserwując poczynania Sheasty.
–Dobrze, teraz zapikuj i wyląduj. Postaraj się jak najlepiej wykorzystać panujące teraz warunki. – Powiedziała.
Zniżyła lekko swój lot, pilnując by nie odciąć dopływu Maddary, którą kontrolowała silny wiatr. Deszczowi pozwoliła zniknąć, za to jeszcze trochę wzmocniła działanie wiatru. Był on zmienny, a nad ich głowami powstała iluzja zachmurzonego nieba.
Zwróciła spojrzenie na Sheastę, uważając, by nic jej się nie stało.
: 22 lut 2015, 17:35
autor: Keri
Sheasta ostrożnie poszukała najlepszego ustawienia tyłem do wiatru, warunki panujące aktualnie bardzo jej odpowiadały, starała się więc znaleźć w pozycji, w której wiatr będzie wiał możiwie najbardziej w dół. Wreszcie odszukała odpowiedni podmuch, po czym zanurkowała w dół. Skrzdła rozluźnione, powiewały razem z silnymi powiewami. Smoczyca zamiast zahamować blisko ziemi, po prostu rozprostowała skrzydła, poderwała przód ciała w górę i wyrównała lot, następnie już spokojnie i coraz wolniej zbliżała się do ziemi by w końcu wylądować.
– Świetnie się z Tobą lata, Ciociu. – stwierdziła po wylądowaniu.
: 26 lut 2015, 13:50
autor: Bezkresna Galaktyka
Wylądowała obok niej, jednak nie składała skrzydeł. Iluzja silnego wiatru zniknęła.
–Mi z tobą także, Sheasto. Jesteś na prawdę utalentowanym lotnikiem! – Pochwaliła ją.
Przyjrzała jej się z zaciekawieniem. – Masz jeszcze na coś ochotę? Może teraz zaprezentuj mi jakieś ćwiczenie w powietrzu? Coś, co najbardziej ci się spodobało i najlepiej ukaże twoje umiejętności lotnicze? – Zaproponowała z uśmiechem. Była ciekawa, co wybierze Sheasta. To byłoby takie podsumowanie ich wspólnej, długiej nauki.
: 27 lut 2015, 11:07
autor: Keri
-Dobrze. – Po tych słowach już wystartowała. Wzniosła się wysoko w powietrze i zaczęła... oczywiście korkociąg. Od razu zwinęła się po skosie w dół i rozluźniła całe ciało. Nauczona poprzednimi doświadczeniami, teraz nie tylko obracała się sztywno, ale doskonaliła zdolności aktorskie i tym samym wyglądała prawie jak zraniony smok, spadający bezwładnie na ziemię. Po chwili wyszła z korkociągu i zabrała się do wykonania pionowej ósemki. Rozpęd jaki nabrała sprawił, że była w stanie wykonać ją szybszą i ciaśniejszą niż podczas poziomego lotu. na koniec smoczyca Wyrównała lot, rozłożyła szeroko skrzydła i szybowała, zataczając ogromne koła i stopniowo obniżając lot. Przed samym lądowaniem wykonała jeszcze przewrót do przodu, tak aby na jego końcu dotknąć przednimi łapami ziemi. Po znalezieniu się już na ziemi, podeszła do swojej nauczycielki.
– Dziękuję za trening, Ciociu.
: 27 lut 2015, 15:22
autor: Bezkresna Galaktyka
Obserwowała z wyraźnym zaciekawieniem końcowy pokaz swej cienistej uczennicy. Mogłaby już teraz spokojnie brać udział w pokazach lotniczych – pomyślała, obserwując, jak Sheasta zniża swój lot, a następnie prezentuje ostatnią sztuczkę, nieco zaskakując tym Pierzastą, która już sądziła, że lądowanie to ostatnia rzecz, jaką zaprezentuje jej Cienista. Gdy wylądowała, posłała jej dumny uśmiech. Podczas prowadzenia nauk zawsze w jakiś sposób tworzył się pewien rodzaj więzi między nią, a uczniem. Czasem słabszy, czasem głębszy. A z Sheastą spędziła na nauce dużo czasu i przede wszystkim ćwiczyły coś, za czym obie wyraźnie przepadały.
–Pięknie ci to wyszło! – Pochwaliła ją. Następnie jej wzrok stał się nieco zamyślony. W sumie nic dziwnego, na pewno obie były zmęczone po tylu różnych ćwiczeniach.
//raport