Strona 5 z 54
: 25 kwie 2014, 15:39
autor: Jaskiniowy Kolec
OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Ojciec byłby zły, gdyby się dowiedział, iż jeszcze niedoświadczony adept poleciał nad czarny staw. Niemniej jednak Sumienny szukał dla siebie miejsca, a tu jak na razie było najciszej i biało. Praktycznie tak samo jak on był biały. Wylądował przy samym stawie i napił się z niego wody. Miejsce było ciekawe. Młody mógł tutaj choćby i zasnąć, ale nie był jeszcze na tyle nierozważny, aby tak uczynić.
Odpocznie i pewnie pójdzie w swoją stronę, chyba że znów natknie się na kogoś ciekawego...
: 26 kwie 2014, 22:59
autor: Esencja Przeszłości
Czułam potrzebę opuszczenia na chociaż jeden poranek terenów Cienia, na których przebywałam niemal nieustannie od ponad dziesięciu księżyców – od czasu, gdy do nich dołączyłam. Chciałam zobaczyć swe ukochane miejsca, miałam nadzieję, że napotkam znajome pyski, z którymi mogłabym zamienić kilka słów. Czy bardzo się zmienili? Czy żyli? Nie wiedziałam, czułam się odosobniona, za długo zwlekałam.
Zamierzałam to jednak zmienić.
Pierwszym miejscem, które obrałam na swą wędrówkę okazały się Czarne wzgórza, tajemnicze i nieco mroczne, gdzie znajdował się równie Czarny Staw. Pisklęta pozostawiłam pod opieką Lumosa, zaś ze sobą wzięłam Topaz, która tym razem nie zamierzała odpuścić i puszczać mnie samej. Niedźwiedzica była uparta, to musiałam jej przyznać. Dlatego zrezygnowawszy z lotu, postanowiłam wybrać się na spacer. Pzywykłam do długich wędrówek, przez większość swego życia poruszałam się pieszo po pojedynku z Gorzkim Piołunem, gdzie straciłam władzę w prawym skrzydle. A chociaż teraz byłam w pełni sprawna, czasami takie spacery były lepsze od lotu, jak się okazywało.
Szłam wiele godzin, ale nie czułam zmęczenia, zaś miodowofutra niedźwiedzica kroczyła u mego prawego boku, niezwykle zadowolona z siebie. Jej postawa mnie rozśmieszała i rozczulała jednocześnie.
Moje łapy pozostawiały ślady w białym puchu, gdy znalazłam się nieopodal plaży Czarnego Stawu. Odetchnęłam pełną piersią, uśmiechając się pod nosem, a w oddali dostrzegłam jasną sylwetkę, bodajże pisklęcia. Zaintrygowana spojrzałam w jego stronę, zastanawiając się, któryż to opiekun pozwolił młodemu na samotne wyjście.
: 26 kwie 2014, 23:17
autor: Jaskiniowy Kolec
Sumienny nie był pisklęciem już od pewnego czasu. Ba. Miał umiejętności równające się już prawie dorosłemu wojownikowi. Fakt faktem jednak. Był młody. Ale czy to wykluczało jego zwinność? Zaiste-nie. Sumienny nie nabył umiejętności krycia się, a jeśli umiałby to pewnie gdzieś by się zaszył i obserwował smoczycę idącą ze swoim kompanem.
Prawda była taka, że pierwszy raz widział innego towarzysza, niż kompani ojca. Niedźwiedź nie latał. Nie mógł zarazem poruszać się tak szybko jak smok, ale na pewno nadrabiał siłą.
Nie czas jednak na rozważanie! Sumienny przede wszystkim musiał ocenić sytuację nastawienia starszej smoczycy. I to nie byle kilka księżyców starszej. Zmrużył ślepia i przyglądnął się jej sylwetce. Od razu mógł stwierdzić, że łączy go z tą samicą ta sama mieszanka ras.
Kiedy go spostrzegła nie wyraziła zarazem wrogości. Sumienny więc nie musiał uciekać. Przynajmniej na razie.
W ciszy, zwinnie podszedł bliżej samicy z jej kompanem. Kiedy znalazł się dwa ogony od niej, ukłonił się uprzejmie i przedstawił się.
-Jestem Sumienny Kolec- Potem podniósł łeb i spojrzał w oczy starszej smoczycy. Mogła przede wszystkim stwierdzić u niego typowe cechy starego stada Ziemi. Tłumił w sobie jakiekolwiek emocje, co było już słychać w jego głosie- chłodną i trzeźwą postawę. W oczach młodego nie dało się wyczytać nic. Były to żółte ślepia, ale nie kryły w sobie nic, poza pustką. Zupełnie jak ojciec jego- Złudzenie Życia.
: 11 maja 2014, 16:00
autor: Krzyk Honoru
Śnieg rzęził nieprzyjemnie pod moimi łapami, gdy wybrałem się na spotkanie z przywódcą Ziemi. Słońce lekko przygrzewało, ale to nie na taką pogodę czekam.
Westchnąłem ciężko. Ziemia mogłaby się już zazielenić, drzewa zacząć kwitnąć...ale nie wszędzie tylko biel i szarość. Chód, mróz i zawierucha.
Przystanąłem wpatrując się w taflę Czarnego Stawu. Teraz przybrała bardziej szarą, niż czarną barwę. Pasuje do otoczenia. Wszystko jest szare, bure i nijakie.
Rozejrzałem się wokół. Mam nadzieję, że się nie spóźniłem.
Nigdzie jednak nie dostrzegłem Ziemnego, więc chyba to ja jestem pierwszy.
: 18 maja 2014, 22:43
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Ziemny jednak od kilku księżyców nie był tylko Ziemnym. Odkąd stracił Truciznę jego życie przypominało raczej jałową egzystencję. Jedyną pociechą byli kompani i pisklęta, którym jednak nie okazywał zbyt wiele uczucia. Jednak ostatnio jego życie się zmieniło. Zaczął być sobą, dawnym sobą. Pewnie też dlatego zgodził się na spotkanie. Gdy dotarł nad staw, Krzyk już tam był. Marzenie zbliżył się do niego i kiwnął lekko łbem. Ale nie odezwał się. Czekał.
: 18 maja 2014, 22:53
autor: Krzyk Honoru
-Witaj Złudzenie Życia. – skinąłem z szacunkiem łbem przybyłemu smokowi. Od naszego ostatniego spotkania na arenie minęło już troszkę czasu. Uśmiechnąłem się do niego półgębkiem – tym zdrowym pół oczywiście.
-Poprosiłem cię o spotkanie, gdyż chciałbym udoskonalić nieco swój atak fizyczny. Nigdy nie byłem dobry w te klocki, więc chyba nadszedł czas, by to zmienić. – przeszedłem od razu do sedna sprawy. W końcu po co mydlić mu ślepia, zaczynać jakieś bajeczki i gadki szmatki, skoro można od razu mówić konkretnie.
-W związku z tym chciałbym zapytać, czy zechciałbyś mi pomóc?– spojrzałem na Przywódcę Życia pytająco.
: 18 maja 2014, 23:35
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Ponowne skinięcie łba nastąpiło po tym, gdy Krzyk się z nim przywitał. Skrzydło wysłuchał go uważnie, po czym powolnym, acz płynnym i pełnym gracji krokiem okrążył samca. Przyglądał mu się uważnie, jakby oceniał jego ciało i postawę. Po zrobieniu pełnego okrążenia zatrzymał się naprzeciwko Honoru i zmarszczył nos, choć nie wyglądało na to, że było to celowe.
– Pomogę ci, Krzyku Honoru. Musisz jednak wiedzieć, że jestem wymagający i nienawidzę niesubordynacji podczas nauki. Bywa ciężko, jednak jeśli chce się coś osiągnąć, trzeba schować dumę pod łuski. – oznajmił. Jego głos był jednak spokojny, wręcz przyjazny, jakby prowadził towarzyską pogawędkę. Mimo to dało się usłyszeć, że nie żartuje i jest poważny.
– Jeśli obiecujesz, że podczas tej nauki będziesz się stosował do moich słów, podszkolę cię. – zakończył, przechylając lekko łeb na lewo.
: 19 maja 2014, 16:45
autor: Krzyk Honoru
-Prosząc cię o naukę zdawałem sobie sprawę z ego, że nie będzie łatwo. – uśmiechnąłem się kwaśno przypominając sobie naszą ostatnią walkę. Bolało...
Wodziłem wzrokiem za Ziemnym, gdy mnie okrążał. Poczułem się troszkę jak mięso, które ocenia się pod kątem chrząstek, świeżości, czy czego tam jeszcze....
-Nie musisz się więc przejmować, będę się ciebie słuchał i brał do serca każdą twoją uwagę. – powiedziałem z powagą.
-Muszę cię tylko na wstępie przeprosić, jestem straszną łamagą, więc będzie śmiesznie...– spróbowałem zażartować.
: 19 maja 2014, 19:56
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Skinął powoli łbem. W jego ślepiach pojawił się krótki błysk, czegoś na kształt rozbawienia. Po chwili jednak spoważniał.
– W porządku. W takim razie zaczynajmy. – odparł, po czym poruszył lekko skrzydłami, jakby poprawiając ich ułożenie na grzbiecie.
– Spróbuj mnie zaatakować. Powiem co było dobrze, co było źle. Jeśli poczujesz moje pazury na swoim ciele to znaczy, że to zły atak, za bardzo cię odsłania. – polecił, po czym krótkim skinieniem łba potwierdził swoje słowa. Czas zacząć.
: 19 maja 2014, 20:20
autor: Krzyk Honoru
-No dobrze, spróbujmy....–powiedziałem niepewnie. Ach, jak ja nie lubię fizycznej walki! Dlaczego wszyscy nie mogą walczyć magią, wtedy byłoby dużo przyjemniej. Nie rozmyślając jednak nad tym długo skupiłem się na Złudzeniu Życia. Tak, trzeba się skupić, spiąć i spróbować zrobić coś konstruktywnego.
Przyjrzałem się sylwetce Ziemnego. Typowy wojownik, wielki i przerażający, no ale przecież i ja nie jestem małym pisklęciem!
Przybrałem pozycję wyjściową tak, jak niegdyś mnie tego uczono. Poprawiłem skrzydła, które zwykle w nieładzie gdzieś tam się plątały. Teraz nie mogły przeszkadzać, miały pomagać.
No dobra, tylko jak ja mam go zaatakować, żeby było dobrze? Zerknąłem na lewy bok. Właściwie czemu nie. Przyjrzałem się zagłębieniu między łapą a tułowiem, pachwina byłaby dość rozsądnym miejscem ataku....Albo może szyja. Przeniosłem wzrok wyżej. Tętnice, żyły...taaa....i groźne zębiska Ziemnego.
W ostateczności wybiłem się szybko z łap, by doskoczyć do samca. Jeszcze w powietrzu ustawiłem swe ciało tak, by lądując móc przejechać ogonem po jego klatce piersiowej. Wiadomo, że nie jestem zbyt zwinny, czy silny, ale mimo to starałem się, by moje ruchy były na tyle szybkie, by nie dać Złudzeniu wiele czasu do obrony. Napięty ogon miał uderzyć z dużą siłą w jego tors i przejechać niżej, aż do brzucha, gdy lądowałem tuż przy nim.
: 20 maja 2014, 22:25
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Skrzydło jednak z łatwością uniknął ciosu Krzyku, po prostu odskakując w tył. Jego ruchy były znacznie zwinniejsze, płynniejsze, niż ruchy Czarodzieja. Ale co się dziwić. W końcu Złudzenie właśnie na tym się opiera. To dzięki swojej zwinności wciąż stąpa po tych terenach.
– Nieźle, choć wykonując taki obrót w powietrzu za bardzo się odsłaniasz. Twoje ruchy są zbyt niepewne, by taki atak mógł się skończyć powodzeniem. – wyjaśnił, po czym zmrużył lekko swoje żółte ślepia i kiwnął łbem. Niech Ognisty znowu spróbuje.
: 20 maja 2014, 23:00
autor: Krzyk Honoru
Skinąłem łbem na znak, że przyjąłem do siebie radę Złudzenia. Cóż, pewnie coś w tym jest, bo nawet gdybym chciał nie byłbym w stanie uniknąć ciosu, gdyby próbował go sparować.
Stojąc dość blisko samca postanowiłem tym razem po prostu uderzyć łapą. Wypadałoby jednak najpierw wybrać punkt ataku. No więc po raz kolejny traciłem cenny czas na zanalizowanie sylwetki Życia.
W końcu zdecydowałem na uderzenie mniej więcej w okolice mostku. Napiąłem mięśnie łap, rozczapierzyłem pazury i zamachnąłem się na samca. Starałem się, by mój ruch był dość szybki i płynny. Chciałem przejechać pazurami mniej więcej od mostka jakieś cztery łuski w dół. Włożyłem w uderzenie tyle siły, ile dane mi było mieć. Gdyby mi się udało zapewne nie zrobiłbym Złudzeniu wielkiej krzywdy, ale jakieś tam zadrapanie i siniaki może udałoby mi się osiągnąć.
: 22 maja 2014, 23:01
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Skrzydło mógł zablokować uderzenie, ale postanowił odskoczyć, aby utrudnić Ognistemu kolejny atak. Dlatego też zanim łapa Krzyku wylądowała na jego torsie, Złudzenie był już kawałek dalej, lądując miękko na lekko ugiętych łapach z uniesionym ogonem.
– Nieźle. Zanim jednak zaczniesz atakować, przyjrzyj się temu, jak wygląda twój przeciwnik. Jesteś Czarodziejem, twoja wyobraźnia i patrzenie poza zmysłowe jest znacznie lepiej rozwinięte. Stwórz w umyśle obraz przeciwnika, zapamiętaj szczegóły. Dzięki temu będzie ci łatwiej zaatakować, bo wiesz mniej więcej gdzie celować. – podpowiedział, po czym kiwnął lekko łbem. Czas na kolejny atak.
: 22 maja 2014, 23:14
autor: Krzyk Honoru
-Za każdym razem przed atakiem wyobrażasz sobie przeciwnika i jego słabe punkty?– zapytałem szczerze zainteresowany. Zawsze wydawało mi się, że Wojownicy po prostu atakują. Są bardziej impulsywni i raczej nie zastanawiają się nad swoimi ruchami. Najwyraźniej było to błędne postrzeganie tych smoków.
No ale, nie czas i nie miejsce na takie rozmyślania.
Stosując się do rady Złudzenia postanowiłem najpierw dobrze mu się przyjrzeć. Łuski na podbrzuszu- twarde i raczej nie do zdarcia, przynajmniej przeze mnie.
Ale reszta ciała- futro. Mięciutkie, delikatne futerko, które nie chroni tak dobrze, jak łuski. Może więc lepiej będzie atakować w każde inne miejsce, ale nie brzuch. Tak, to jest dobry pomysł!
Choć skóra na szyi jest grubsza i bardziej wytrzymała, to jednak bez łusek i tak jest niezłym celem. I w taki oto sposób wybrałem cel swojego kolejnego ataku.
Ponieważ Złudzenie znajdował się kawałek ode mnie wybiłem się z łap doskakując do niego. Starałem się, by moje ruchy był płynne i zwinne. Będąc w powietrzy machnąłem dwa razy skrzydłami, dzięki czemu znalazłem się nad Ziemnym. Teraz złożyłem skrzydła i z całym impetem opadłem w dół. Moja rozcapierzona łapa z pazurami miała uderzyć w szyję Złudzenia Życia. Ze względu na to, że atakowałem z powietrza uderzenie powinno być dość silne, a dodatkowo to, że łapa przesuwała się po szyi samca, gdy lądowałem tuż przed nim, powinienem stworzyć na jego szyi dość długą, głęboką szramę. Wylądowałem miękko na łapach przed Złudzeniem.
: 25 maja 2014, 18:45
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Skrzydło uniósł kąciki pyska w lekkim uśmiechu.
– Kiedyś uważnie przyglądałem się przeciwnikowi podczas wyzwania. Sposób, w jaki się poruszał wiele mi mówił o tym, jak walczy i gdzie mogę atakować. Teraz robię to instynktownie. Stoczyłem tyle pojedynków, że jest to dla mnie naturalne jak oddychanie. – wyjaśnił i uniósł lekko łeb, obserwując poczynania Krzyku. Bądź co bądź księżyce treningów sprawiły, że ciało Wojownika było smukłe, choć przez grube futro nie było tego widać. Żółte ślepia śledziły Honor, po czym zamiast odskakiwać uniósł po prostu lewą przednią łapę i szybkim, choć silnym uderzeniem odbił łapę Ognistego tak, że przejechała w powietrzu, a samiec zachwiał się podczas lądowania.
– Nieźle. Ale nie mieszaj skoku i lotu. Albo jedno, albo drugie. W ten sposób niepotrzebnie się męczysz. – odparł.
//opisuj proszę, którą łapą atakujesz, smok ma je cztery ;)
: 25 maja 2014, 22:54
autor: Krzyk Honoru
//Hłe hłe hłe o tym nie pomyślałam. Dobra, będę tak pisać
Skinąłem łbem. Analiza przeciwnika faktycznie jest korzystna. Muszę się nad tym zastanowić. Do tej pory moja analiza ograniczała się do tego, czy jest to Czarodziej, czy Wojownik. Z tym drugim zazwyczaj jest więcej problemów, bo skacze i miota się na wszystkie strony....irytujące.
Zmarszczyłem nos. Zachwiałem się, ale jakoś udało mi się nie przewrócić. Co to by był za wstyd! Upaść tylko dlatego, że Złudzenie zrobił jeden odpowiedni ruch łapą. Grrr jak ja nie lubię walki fizycznej! Albo może inaczej, nie lubię Wojowników. Skąd u nich tyle siły?
Skinąłem łbem. Coś w tym jest. Jakoś nigdy nie zastanawiałem się nad tym czy to jest męczące, czy nie. Owszem, przy magii zawsze biorę pod uwagę to, jaki efekt wywoła u mnie użycie zbyt skomplikowanego czaru, ale tutaj....Właśnie okazuje się jak mało o tym wszystkim wiem.
Przeanalizowawszy wszystkie uwagi Złudzenia przystąpiłem do kolejnego ataku. Tym razem, jako że znajdowałem się bardzo blisko Złudzenia nie musiałem robić jakiś dodatkowych skoków, czy innych tego typu rzeczy.
Po prostu zwinąłem lewą łapę w pięść. Moje mięśnie napięły się do granic możliwości. Miałem zamiar uderzyć w szczękę Złudzenia. Moja pięść powędrowała od dołu w kierunku żuchwy samca. Włożyłem w to uderzenie tyle siły ile tylko byłem w stanie. Moje ciało przy całym manewrze najpierw wygięło się lekko w łuk, dzięki czemu nie uderzałem tylko z łapy, ale całym ciałem. Zapewne nie będzie to cios, który zrobi Krzywdę złudzeniu, ale może komuś, kto nie umie się bronić przetrąciłbym w ten sposób piękny pyszczek?
: 29 maja 2014, 20:48
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Taki cios nie powaliłby nikogo. Nawet Adepta, który niewiele potrafi. Skrzydła uniósł prawa przednią łapę i szybkim ruchem postawił ją na drodze łapy Honoru. Nie trzymał jej jednak sztywno, ale napiął mięśnie i wykonał gest w przeciwnym kierunku, aby łapa Ognistego została odbita. No i znowu to nieprzyjemne mrowienie.
– Jeśli chcesz tak uderzać, atakuj otwartą łapą. Jej twardą częścią. Jeśli zwiniesz łapę jak teraz, możesz sobie połamać kości, albo dźgnąć się pazurami przy złym uderzeniu. Lepiej minimalizować własne szkody. – odparł i znowu kiwnął łbem. Czas na kolejny atak. Jednak Złudzenie miał tutaj drobną uwagę.
– Poproszę coś innego niż łapa czy ogon.
: 30 maja 2014, 19:50
autor: Krzyk Honoru
No tak, właściwie to była słuszna uwaga. Pazury zaciśniętej łapy wbiły się lekko w moja wewnętrzną część łapy i faktycznie trochę zabolało.
Skinąłem więc łbem przyjmując uwagę do siebie.
Spojrzałem na Złudzenie Życia zdumiony. Czym jeszcze można atakować prócz łapą i ogonem? Skupiłem się przypominając sobie wszystkie swoje walki na arenie z Wojownikami. Jak jeszcze atakowali?.....Jakoś nie mogłem przypomnieć sobie niczego innego, więc przez jedną krótką chwilę stałem skonsternowany wpatrując się w Złudzenie.
W końcu jednak mnie olśniło!
Może wyda się to dziwne, ale cofnąłem się o krok od Wojownika Życia. Patrzyłem na niego badawczo szukając miejsca, w które mógłbym uderzyć. Przez moment wybierałem miejsce tak, jak do ataku magicznego. Szukałem słabego punktu, w którym najlepiej byłoby stworzyć atak przy łuskach. Właściwie, gdybym mógł użyć magii atak już miałbym wyśmienity atak, ale że tego mi nie wolno...
Stanąłem nieco szerzej na łapach i wyprostowałem się. Wciągnąłem mocno powietrze w płuca. Ooo jak dawno tego nie robiłem. Poważnie, już nie pamiętam kiedy po raz ostatni używałem płomieni ze swojej własnej paszczy. Zawsze bazowałem na tych magicznych...
No nic, wziąłem powietrze w płuca. Zaciągnąłem się głęboko, głęboko, aż w końcu poczułem ten nieprzyjemny posmak siarki. Poczułem jak wzbiera we mnie gaz, kumuluje się, by w końcu uwolnić się. Wyplułem płomienie, które zwartym strumieniem pomknęły w kierunku prawej łapy Złudzenia. Gorące języki ognia wprawiały w drganie powietrze wokół. Nieprzyjemny posmak w pysku pozostał nawet, gdy wyzionąłem już wszystko, co byłem w stanie wyzionąć.
: 03 cze 2014, 14:10
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Ogień jednak nawet nie osmolił futra Wojownika, bowiem ten zdążył odskoczyć na lewo, zwinnie i z niezwykłą gracją, której zazwyczaj próżno szukać u samców. Ale on tak miał już od wyklucia.
– Jeśli atakujesz ogniem, spróbuj jakoś zakamuflować swój zamiar. To zbyt przewidywalne. – w głosie Złudzenia dało się usłyszeć nutkę dezaprobaty, jakby przygany. Przez chwilę patrzył na Ognistego. No tak, czasami ciężko jest się przerzucić.
– Atakuj dalej. Te same wymagania.
: 04 cze 2014, 19:34
autor: Krzyk Honoru
-W jaki sposób mam kamuflować zianie?– zapytałem spoglądając na Złudzenie badawczo. Rozumiem, że można maskować atak ogonem, łapą, czy nawet magią, ale przecież nie zamaskuję tego, że wciągam powietrze płucami. Cokolwiek zrobię będzie to widać po mojej klatce piersiowej. Chyba, że się mylę, co nie byłoby dużym zaskoczeniem biorąc pod uwagę moją nikła wiedzę na temat ataku fizycznego.
Dezaprobata Złudzenia nie była dla mnie zaskoczeniem. No ale przecież uprzedzałem, że nie jestem dobry w te klocki. Co nie zmienia faktu, że się staram. Spojrzałem na Wojownika nieco sfrustrowany. Jak zwykle coś mi nie wychodzi, ale nic na to nie poradzę.
Dobra, atakować dalej. Nie ogonem, nie łapami, teraz już nie ogniem....Co mi pozostaje?
Skrzywiłem się lekko. Nie.... Zęby.
Na moment przeniosłem się znad Czarnego Stawu za barierę. Przez chwilę znów miałem przed oczyma Równinnych ich zęby i pazury wbijające się w moje ciało.
Westchnąłem ciężko. Tego jednego chciałem unikać. Wróciłem do rzeczywistości i przyjrzałem się badawczo Złudzeniu.
Odetchnąłem głęboko. Doba, dam radę...
Odwróciłem się do Złudzenia. Odepchnąłem łapami od zimnej, ośnieżonej ziemi i doskoczyłem do niego. Moje ruchy miały być szybkie i zwinne. Starałem się nie potknąć i nie przewrócić. Doskoczywszy do Złudzenia otworzyłem pysk ukazując swoje ostre zęby, zazwyczaj używane tylko do posiłków. Zarzuciłem łbem kierując zęby ku ofutrzonej szyi Złudzenia. Chciałem wbić się w nią, a następnie pociągnąć tak, by wyrwać kawałek skóry.
No właśnie chciałem.....Moje zęby zatrzymały się łuskę od ciała Wojownika. Zastygłem przez moment nie wiedząc co tak właściwe się stało. Gdy odzyskałem świadomość wyprostowałem się, odstąpiłem od Wojownika.
-Przepraszam, ale gryźć nie będę.– oznajmiłem twardo. Chyba jednak przeceniłem swoje możliwości. Patrzyłem Wojownikowi w oczy, świadom, że ma prawo być wściekły. Cóż, najwyraźniej jestem za słaby....
– Obiecałem ci posłuszeństwo, ale akurat tego jednego nie zrobię, a chyba nie ma innego sposobu na zaatakowanie bez użycia łap i ogona.
: 05 cze 2014, 10:21
autor: Uskrzydlony Marzeniami
Przechylił lekko łeb na bok.
– Wystarczy wykonać ruch, który wymaga od ciebie tego samego. Jeśli chcesz wyskoczyć w powietrze, nabierasz powietrza w płuca, więcej niż przy normalnym oddechu. Nie wiedzieć czemu, robimy to automatycznie. Możesz też ewentualnie odwrócić się, udając atak ogonem, albo oślepić chwilowo przeciwnika. – wyjaśnił, odpowiadając na pierwsze pytanie Ognistego. Gdy tylko to zrobił, przyjrzał się uważnie jego pyskowi. Widział bitwę toczącą się w jego ślepiach, a gdy Czarodziej zaatakował, gra jego mięśni była zbyt czytelna dla tak doświadczonego Wojownika, więc Marzenie nawet nie drgnął. Po kolejnych słowach wypowiedzianych przez Czarodzieja, białofutry jedynie uniósł kąciki pyska ku górze.
– Mylisz się, Czarodzieju. Jesteś po prostu niedoświadczony. Wojownicy wiedzą, że nie tylko łapy, ogon i kły służą do atakowania. My walczymy naszym ciałem. – uniósł łapę i dotknął rogu na łbie samca.
– Chodzi o twoje ciało. Masz łeb, rogi, barki, skrzydła. Spróbuj przewrócić przeciwnika, przyduś go. Istnieje cały ogrom opcji. – wyjaśnił.